-
Artykuły„Małe jest piękne! Siedem prac detektywa Ząbka”, czyli rozrywka dla młodszych (i starszych!)Ewa Cieślik1
-
ArtykułyKolejny nokaut w wykonaniu królowej romansu, Emily Henry!LubimyCzytać2
-
Artykuły60 lat Muminków w Polsce! Nowe wydanie „W dolinie Muminków” z okazji jubileuszuLubimyCzytać2
-
Artykuły10 milionów sprzedanych egzemplarzy Remigiusza Mroza. Rozmawiamy z najpoczytniejszym polskim autoremKonrad Wrzesiński14
Biblioteczka
2024-04-27
2024-04-04
Nietuzinkowa i trochę pozytywno-mroczna historia o tym, że księżniczka zamknięta z wieży, może się tam znajdować nie bez powodu. Królestwo elfów i podmieńce z tych typowo mrocznych podań. Książka krótka na tyle, że może pomóc z zastojem czytelniczym :)
https://www.youtube.com/@angelic_on_point
Nietuzinkowa i trochę pozytywno-mroczna historia o tym, że księżniczka zamknięta z wieży, może się tam znajdować nie bez powodu. Królestwo elfów i podmieńce z tych typowo mrocznych podań. Książka krótka na tyle, że może pomóc z zastojem czytelniczym :)
https://www.youtube.com/@angelic_on_point
2024-03-04
„Tajny Klub Nietypowych Czarownic” to książka z nutą humoru, romansu, ale przede wszystkim plejada różnorodnych postaci i wątkiem found family, który uwielbiam. Zdecydowanie ‘cozy fantasy’ na poprawę humoru i uśmiech. Serdecznie polecam :)
„Tajny Klub Nietypowych Czarownic” to książka z nutą humoru, romansu, ale przede wszystkim plejada różnorodnych postaci i wątkiem found family, który uwielbiam. Zdecydowanie ‘cozy fantasy’ na poprawę humoru i uśmiech. Serdecznie polecam :)
Pokaż mimo to2024-01-29
Świat z lukami fabularnymi, trójkąt miłosny, w którym nie otrzymamy hashtaga #teamDain, szkola w której codziennie możesz umrzeć i jeźdźcy smoków. Słuchając wcześniej totalnie spojlerowych recenzji „Fourth Wing”, stwierfdziłam, że to nie może się udać, bo ja uwielbiam jak książki mają sens i głupotki bardzo mnie uwierają. Więc jakim cudem tym razem te głupotki mnie mijały i jaoś bardzo się na nich nie skupiałam? Ano dlatego, że autorka ma tak lekki styl pisania, że te 530 stron przeczytałam w tydzień.
Czy jest to najlepszy świat? Nie. Czy bohaterowie są jacyś mocno zarysowani? No tak średnio. Czy fabuła ma sens? No jak momentami przymkniemy oko. A mimo wszystko to działa. Jako lekką, niewymagającą lekturę ze smokami, jak najbardziej :)
https://www.youtube.com/@angelic_on_point
Świat z lukami fabularnymi, trójkąt miłosny, w którym nie otrzymamy hashtaga #teamDain, szkola w której codziennie możesz umrzeć i jeźdźcy smoków. Słuchając wcześniej totalnie spojlerowych recenzji „Fourth Wing”, stwierfdziłam, że to nie może się udać, bo ja uwielbiam jak książki mają sens i głupotki bardzo mnie uwierają. Więc jakim cudem tym razem te głupotki mnie mijały i...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-01-20
„Ocean na końcu drogi” to niesamowicie bajkowa opowieść z nutką grozy, przenikania się światów, ale też o przyjaźni i poświęceniu.
Dorosły mężczyzna wraca do miejscowości ze swojego dzieciństwa, na pogrzeb ojca i trafiając na farmę swojej przyjaciółki z dzieciństwa, spaceruje i siada na brzegu jeziora, który Lettie Hempstock nazywała Oceanem. Wtedy mężczyzna wraca do wydarzeń z przeszłości i powoli przypomina sobie tajemnicze wydarzenia z czasów kiedy miał 7 lat.
Książka jest krótka, ale pięknie napisana, magiczna i w moim odczuciu wspaniała i wciągająca. Odpowiednia dla osoby, która chce się na krótką chwilę zanurzyć w kompletnej, magicznej historii.
https://www.youtube.com/@angelic_on_point
„Ocean na końcu drogi” to niesamowicie bajkowa opowieść z nutką grozy, przenikania się światów, ale też o przyjaźni i poświęceniu.
Dorosły mężczyzna wraca do miejscowości ze swojego dzieciństwa, na pogrzeb ojca i trafiając na farmę swojej przyjaciółki z dzieciństwa, spaceruje i siada na brzegu jeziora, który Lettie Hempstock nazywała Oceanem. Wtedy mężczyzna wraca do...
2024-01-07
To było tak dobre…
I to jedno zdanie jest wszystkim co jestem w stanie powiedzieć.
https://www.youtube.com/@angelic_on_point
To było tak dobre…
I to jedno zdanie jest wszystkim co jestem w stanie powiedzieć.
https://www.youtube.com/@angelic_on_point
2024-01-04
„Piranesi” od Susanny Clark to książka bardzo dobrze zrobiona. Od początku poznajemy głównego bohatera, który prowadzi dzienniki, przebywając w labiryncie przeogromnych sal z pomnikami, otoczony oceanem, który niekiedy wdziera się na posadzkę poszczególnych wnętrz. Wiemy, że dwa razy w tygodniu spotyka się z ‘Tym Drugim’, ale cały setting jest dość tajemniczy i kiedy z czasem historia nabiera tempa i zagadki się mnożą, po prostu nie mogłam jej odłożyć i chciałam dopasować układankę. Książka nie jest zbyt długa, ale kreacja bohaterów, bardzo malownicze opisy, dreszczyk i zagadka sprawiły, że była bardzo dobrze zbalansowana. Jeśli jeszcze nie mieliście okazji po nią złapać to serdecznie polecam :)
https://www.youtube.com/@angelic_on_point
„Piranesi” od Susanny Clark to książka bardzo dobrze zrobiona. Od początku poznajemy głównego bohatera, który prowadzi dzienniki, przebywając w labiryncie przeogromnych sal z pomnikami, otoczony oceanem, który niekiedy wdziera się na posadzkę poszczególnych wnętrz. Wiemy, że dwa razy w tygodniu spotyka się z ‘Tym Drugim’, ale cały setting jest dość tajemniczy i kiedy z...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-12-27
„Wypieki Defensywne” to pierwsza książka T. Kingfisher, którą przeczytałam. Złapałam za nią w przedświątecznym okresie, bo pomyślałam, że opowieść o piekarce, która umie czarować chleb i animuje ‘ciastkowe ludziki’ wydaje się idealna na ten okres roku.
Mona (nastoletnia czarownica) w pierwszej scenie powieści wpada na martwe ciało w piekarni ciotki. Inkwizytor z miejsca zakłada, że jako magiczna dziewczyna musi być winna i ciągnie ją przed oblicze księżnej aby została osądzona. Na szczęście księżna ją wypuszcza, ale w mieście zaczynają się dziać niepokojące rzeczy w stosunku do osób magicznych. Dziewczyna znajdzie się w trudnej sytuacji, którą będzie musiała naprawić.
Akcja jest do bólu przewidywalna, ale mimo wszystko najlepszym elementem tej książki jest magia dziewczyny. Tańczące ciastki, zakwas Bob, który może cię szturchać kleistym ramieniem i rozkazywanie chlebowi ‘nie chcesz się przypalić, chcesz być rumiany i smaczny’ są słodkie i oryginalne. Dużo akcji na koniec i chyba przyjemne czytadło :)
https://www.youtube.com/@angelic_on_point
„Wypieki Defensywne” to pierwsza książka T. Kingfisher, którą przeczytałam. Złapałam za nią w przedświątecznym okresie, bo pomyślałam, że opowieść o piekarce, która umie czarować chleb i animuje ‘ciastkowe ludziki’ wydaje się idealna na ten okres roku.
Mona (nastoletnia czarownica) w pierwszej scenie powieści wpada na martwe ciało w piekarni ciotki. Inkwizytor z miejsca...
2021-04-15
„Niewidzialne życie Addie LaRue” to moja pierwsza książka Victorii Schwab. Wiele razy przymierzałam się do przeczytania któregoś z cykli autorki, ale jakoś było mi nie po drodze. Jednotomowa historia, o której zrobiło się bardzo głośno, okazała się idealnym sposobem na zapoznanie się ze stylem Pani Schwab.
„Jeśli ktoś żyje dość długo, nauczy się, jak odczytywać innych. Otwierać ich jak książki i znajdować podkreślone fragmenty oraz czytać między wierszami.”
Addie to dziewczyna, która mieszka w niewielkiej wiosce, spoglądając krytycznie na życie sąsiadów. Uważa, że dni przeciekają jej przez palce, a świat kurczy wokół niej. Zaaranżowane małżeństwo traktuje jak koniec świata i najgorszą rzecz jaka mogła jej się przytrafić. W dniu ślubu, ostatkiem sił biegnie do lasu, błagając starych bogów o wybawienie. Modlitwa zostaje wysłuchana po zapadnięciu zmroku, a umowa wiążąca duszę dziewczyny, okazuje się być okrutną klątwą. Jak Addie poradzi sobie z zapomnieniem i życiem z dnia na dzień w strachu i niepewności jutra? Czy samotność złamie ją do tego stopnia, że zdecyduje się porzucić duszę i pragnienie wolności?
„Pamiętam, jak spojrzałem na to zdjęcie i zdałem sobie sprawę, że fotografie nie są prawdziwe. Nie zawierają kontekstu, tylko złudzenie, że pokazujesz wycinek życia, ale życie nie składa się z wycinków, jest płynne. Zdjęcia są jak fikcja literacka. Uwielbiałem to w nich. Wszyscy myślą, że fotografie pokazują prawdę, ale w rzeczywistości są tylko bardzo przekonującym kłamstwem.”
Całość jest pisana w trzeciej osobie czasu przeszłego, przeskakując po liniach czasowych. Podążamy głównie ścieżką Addie, chociaż w drugiej połowie książki, poznajemy urywki z życia Henrego, pierwszej osoby, która jest w stanie zapamiętać naszą bohaterkę. Książka jest podzielona na rozdziały i również na sześć części, które w moim odczuciu symbolizują pewne etapy życia Adeline, zmiany jej postawy i uczuć. Główna bohaterka jest bardzo upartą i silną kobietą, która nawet w trudnych momentach próbuje się podnieść i każdego następnego dnia szuka promyczka nadziei w świecie, jakiejś iskry, którą może po sobie pozostawić. Klątwa zdecydowanie ją przytłacza i przemijanie jest jawne, kiedy jej rodzina umiera, a rodzinne miasteczko zmienia się nie do poznania na przestrzeni wieków. Jednak Adeline jest zdeterminowana i mimo podszeptów i chęci poddania się, nie ulega pokusie i staje w równej walce z demonem, który pragnie jej upadku. Luc to bardzo specyficzna postać, trochę mroczna, trochę samotna, nie do końca ludzka i niejednoznaczna. Mimo, że pozornie jest na wygranej pozycji to przez wieki prowadzi z Adeline wyrównaną grę, dzięki której poznaje determinację bohaterki i chyba nawet w pewien sposób ją podziwia. Mechanika tej relacji była bardzo dobrze odegrana i żałowałam, że jest jej tak mało. Ostatnią z gamy bardziej nakreślonych postaci jest Henry, chłopak, który jako pierwszy jest w stanie zapamiętać bohaterkę, przełamując w przedziwny sposób jej klątwę. Ich relacja polega na otrzymaniu od drugiej osoby tego najprostszego uczucia, którego oboje podświadomie pragną.
„W jednej chwili sól, w następnej miód, a każdy z tych smaków ma ukryć truciznę.”
Całość książki jest powolna i kiedy skaczemy pomiędzy XVIII wiekiem i historią współczesną, warto nadmienić, że otrzymamy bardzo wiele barwnych opisów i niewiele dialogów. Nie było to dla mnie męczące, ale przy książce liczącej 600 stron, dla niektórych może to być ważny element. Czasem rzeczywiście zastanawiałam się, czy ucięcie kilku z tych historii o podobnym schemacie i skrócenie książki, nie byłoby dla niej korzystniejsze, ale mimo wszystko uważam, że bogactwo języka i malowniczość opisów była dużym plusem i pozwalała na przyspieszenie czytania. Nie jest to powieść, która bazuje na wielu zaskakujących wydarzeniach. Raczej to taka przeprawa dotycząca znaczenia miłości i wpływu jaki pozostawiamy na świat. Miło spędziłam z nią czas i mimo, że nie była to pozycja idealna, to osoby, które lubią historie bardziej ewoluujące poprzez bohaterów niż skomplikowaną fabułę, powinny być zadowolone.
https://angeliconpoint.blogspot.com/
„Niewidzialne życie Addie LaRue” to moja pierwsza książka Victorii Schwab. Wiele razy przymierzałam się do przeczytania któregoś z cykli autorki, ale jakoś było mi nie po drodze. Jednotomowa historia, o której zrobiło się bardzo głośno, okazała się idealnym sposobem na zapoznanie się ze stylem Pani Schwab.
„Jeśli ktoś żyje dość długo, nauczy się, jak odczytywać innych....
2021-05-14
Booktube dopadł i mnie, więc pośród morza książek polecanych na zagranicznych kanałach, kilka razy pojawił się tytuł „Narzeczona ducha” od Yangshe Choo. Pomyślałam, że jest to książka, która powinna przypaść mi do gustu, ze względu na wątek fantastyczny, a przede wszystkim podróżowanie po zaświatach.
Lata 90-te XIX wieku w Malajach to miejscu styku wielu kultur. Poznajemy historię młodej dziewczyny Li Lan, która wraz ze swoim ojcem mieszka w zaniedbanej posiadłości. Finanse idą źle od śmierci pani domu, przez co córka może mieć problemy z zamążpójściem. Znamienity ród Lim składa jednak niecodzienną ofertę matrymonialną. Chcą aby dziewczyna poślubiła ich zmarłego syna. Na domiar złego Li Lan dręczą koszmary w których przenosi się do świata zmarłych i jest nawiedzana przez niedoszłego narzeczonego. Jak potoczy się dalej historia dziewczyny, która będzie próbowała odzyskać życie, błąkając się po tajemniczych zaświatach w poszukiwaniu odpowiedzi?
„Drżałam jednak na myśl o porzuceniu tego świata. Zostawiłam zbyt wiele niedokończonych spraw – moja dusza była pełna niespełnionych pragnień i tęsknot.”
Całość jest podzielona na cztery części odzwierciedlające etapy podróży głównej bohaterki, jej rozterki i powolne dojrzewanie w rozumieniu świata i własnych pragnień. Narracja odbywa się w pierwszej osobie czasu przeszłego, jedynie z punktu widzenia Li Lan. Bardzo dobrze czyta się jej przemyślenia, obserwacje czy ocenę sytuacji. W malowniczych opisach uzyskujemy więcej informacji o strukturze społecznej czy stykaniu się różnych kultur i obyczajów tamtejszego obszaru geograficznego. Myślę, że całość jest wyważona, ale ja zazwyczaj chłonę ciekawe opisy, które przybliżają mi otoczenie w jakim dzieje się akcja. Mamy też dialogi, snucie zamierzchłych historii, znaczenia życia pozagrobowego, czczenia przodków i składania ofiar. Sama bohaterka jest w moim odczuciu osobą bardzo silną, która dobrze radzi sobie w większości sytuacji i nie ma tendencji do popadania w beznadzieję i poddawania się. Poboczni bohaterowie też są dosyć wyraziści i można ich nienawidzić bądź kochać, ale ich wkład w fabułę i rozwój bohaterki jest przelotny, a sama Li Lan wykonuje lwią część pracy w zrozumieniu wartości życia i wyborów dorosłości.
„W dzieciństwie często słyszałam baśnie o lungach: wielkich panach, którzy sprowadzali deszcz i władali morzami. Czasami pojawiali się pod postacią wspaniałych stworów, kiedy indziej mężczyzn w królewskim majestacie lub pięknych kobiet. Niekiedy brali sobie za żony lub kochanki ludzkie istoty. Sam cesarz Chin utrzymywał, że jest potomkiem smoków, i kazał je haftować na swych szatach.”
Pierwsza część książki, nakreślenie akcji i ten wstęp, który zakotwiczył historię, trochę mnie znużył. Kiedy jednak fabuła została popchnięta dalej, do Równin Umarłych, demonów o głowach byków czy głodujących upiorów, a pośród tego wszystkiego wchodziliśmy głębiej w intrygę, robiło się coraz ciekawiej. Miałam taki dreszczyk, lekkie popchnięcie do dalszego czytania, aby dowiedzieć się jak historia się zakończy. Jest to typ książki, w którym nie brakuje zwrotów akcji i sytuacji podnoszących ciśnienie. Jest napisana w satysfakcjonujący sposób, a niektóre pomysły autorki bardzo trafione. Chociażby spalanie ofiar pogrzebowych. Jeśli rodzina spali w twoim imieniu kilka papierowych koni, będziesz mógł w zaświatach korzystać z nich jak wiernych sług, które wszędzie cię przetransportują. Chyba poleciłam wystarczająco? ;)
http://angeliconpoint.blogspot.com/
Booktube dopadł i mnie, więc pośród morza książek polecanych na zagranicznych kanałach, kilka razy pojawił się tytuł „Narzeczona ducha” od Yangshe Choo. Pomyślałam, że jest to książka, która powinna przypaść mi do gustu, ze względu na wątek fantastyczny, a przede wszystkim podróżowanie po zaświatach.
Lata 90-te XIX wieku w Malajach to miejscu styku wielu kultur. Poznajemy...
2022-09-22
Książkę „Cyrk Nocy” kupiłam za miliony monet, bo od premiery w 2012 roku minęło już trochę czasu. Zainteresowałam się nią przede wszystkim kiedy okazało się, że sporo osób wskazuje ją jako swoją ulubioną książkę, albo książkę roku.
„Dobro i zło są dużo bardziej skomplikowane niż księżniczka i smok lub wilk i ubrana na czerwono dziewczynka.”
Wydaje mi się, że stworzenie zarysu fabuły tej książki jest bardzo trudne, bo całość jest dość mocno złożona. Mamy dwóch bohaterów, magicznych i tajemniczych, którzy postanowili wystawić swoich zawodników do niejasnego starcia, które ma się odbyć na ustalonej arenie. Jakiś czas później Celia Bowen zostanie iluzjonistką w cyrku stworzonym przez pana Lafevre, a jej przeciwnikiem okaże się jego asystent – Marco. Nie wiemy na czym konkretnie polega rozgrywka, podobnie jak bohaterowie, błądzący po zaczarowanym świecie, wyczekując końca niejasnego starcia. Mamy tutaj przeskoki czasowe, magiczne przedmioty, kobietę gumę i namiot akrobatów. Mamy też bohaterów stojących w cieniu, niepewnych swojego miejsca w świecie, który pozostaje niezmienny mimo upływu czasu. Autorka nawet stosuje zabieg, który ma samego czytelnika wprowadzić w nastrój oglądania cyrkowych dziwów.
„Nieważne, co będzie mówił ten twój cały ojciec, i nieważne, jak głośno to będzie mówił. Zapomina, że on też był kiedyś czyimś marzeniem.”
Książka jest prowadzona w tajemniczy sposób i mimo magii, wprowadza nutkę niepokoju w odpowiednich ustępach. Pojawia się uczucie, rozdarcie bohaterów, którzy nie wiedzą gdzie powinna leżeć ich lojalność i jak zakończyć niejasne starcie. Z pozoru niegroźne wydarzenia mogą odwrócić się i negatywnie wpłynąć na otoczenie i ludzi, do których Celia i Marco się przywiązali i których nie chcieliby skrzywdzić pochopnymi wyborami. Naprawdę świetnie się to czyta i w opisach autorki wyczuwa się tą baśniowość i tajemniczość. Polecam serdecznie :)
https://angeliconpoint.blogspot.com/
Książkę „Cyrk Nocy” kupiłam za miliony monet, bo od premiery w 2012 roku minęło już trochę czasu. Zainteresowałam się nią przede wszystkim kiedy okazało się, że sporo osób wskazuje ją jako swoją ulubioną książkę, albo książkę roku.
„Dobro i zło są dużo bardziej skomplikowane niż księżniczka i smok lub wilk i ubrana na czerwono dziewczynka.”
Wydaje mi się, że stworzenie...
2021-12-06
„Mam na imię Jutro” to książka, która zainteresowała mnie w pierwszej kolejności okładką, następnie zaklasyfikowaniem do fantastyki, a kiedy dowiedziałam się, że całość jest opowiedziana oczami psa, zupełnie przepadłam.
„Najwspanialsza cecha naszego gatunku jest zarazem jego największą słabością: ufność, silniejsza niż rozum, niż logika, niż wszystko inne.”
Jutro wraz ze swoim panem wędruje przez dziesięciolecia na dwory królów, zwiedzając odległe kraje i oferując usługi lecznicze. Zachwycają się pięknem architektury, wynalazków, muzyki i oszukując czas, niezmiennie towarzysząc sobie w różnych przygodach. Jednak tajemniczy człowiek z przeszłości zawsze rzuca na nich cień, tak, że muszą oglądać się za siebie z przestrachem, do momentu, w którym zostają rozłączeni.
„- Jesteś urocza – oznajmia Sporco, wydymając pierś. Suka odsłania zęby.
- Rozerwę cię na kawałki, łapa po łapie – odpowiada, warcząc groźnie.
- Po prostu urocza – powtarza Sporco.”
Narracja tak jak już wspomniałam, odbywa się w pierwszej osobie czasu przeszłego z punktu widzenia Jutra. Przemieszczamy się pomiędzy dwiema liniami czasowymi. W jednej z nich pan i jego wierny towarzysz są razem przez okres około dziewięćdziesięciu lat, aby w konsekwencji zostać rozłączeni przez ponad stulecie. Podczas wycieczki do Wenecji w celu obejrzenia nowopowstałej katedry, Valentyn znika, ale nasz wierny pies zgodnie ze słowami „Jeśli się zgubimy, mój czempionie, czekaj na mnie tutaj, przy drzwiach”, nie opuszcza przez 127 lat okolic katedry. Kolejną ważną postacią jest Vilder, tajemniczy człowiek z dawnych czasów, który również posiada dar życia przez wieki, jednakże po niefortunnym wydarzeniu, zasnuwa go zemsta, która gna go po Europie w poszukiwaniu pozostałej dwójki bohaterów. Jako, że narracja odbywa się z punku widzenia zwierzęcia, interakcje z innymi psami również mają spore znaczenie i porzucony kundelek Sporco, wspiera Jutro w jego poszukiwaniach i kolejnych przygodach. Sposób opowiadania historii jest naprawdę czymś bardzo ważnym w tej książce i w moim odczuciu pies jako narrator najlepiej miał pokazać pewne skrajności w zachowaniach ludzi, bezsensowność wojny i okrucieństwa. Istoty zdolne do tak niesamowicie pięknych rzeczy, twórczości, muzyki, z drugiej strony rozrywają się na strzępy w niedorzecznych wojnach. Na przestrzeni książki wspominamy wiele znakomitych nazwisk jak Da Vinci, Mozart, Napoleon, które znajdują się w tle międzyepokowego życia naszych bohaterów, ale wplecenie tak zgrabnie tych wspaniałych dzieł czy muzyki, jeszcze bardziej pozwala zobaczyć pewne kontrasty, które autor wyraźnie zaznacza.
„Czasami dotykają nas wydarzenia o tak wielkiej wadze, że staja się osią naszej egzystencji, punktem podparcia, na którym balansuje nasze życie – a wtedy zmieniamy się, nawet nie zauważając tego, w całkiem inne stworzenia.”
Całość jest naprawdę wzruszającą historią o przebaczaniu, przyjaźni, poświęceniu i znajdowaniu radości w życiu, które może być bardzo ulotne. Zżyłam się z bohaterami i śledziłam akcję z zapartym tchem. Nie ukrywam, że kilka łez spłynęło mi po policzkach. Uważam, że to literatura, która skłania do przemyśleń i wielu osobom może się spodobać. Nie bójcie się łatki ‘fantastyki’, jeśli to nie wasze klimaty, bo tak naprawdę bliżej całości do literatury pięknej i w dodatku ze wspaniałym przesłaniem.
https://angeliconpoint.blogspot.com/
„Mam na imię Jutro” to książka, która zainteresowała mnie w pierwszej kolejności okładką, następnie zaklasyfikowaniem do fantastyki, a kiedy dowiedziałam się, że całość jest opowiedziana oczami psa, zupełnie przepadłam.
„Najwspanialsza cecha naszego gatunku jest zarazem jego największą słabością: ufność, silniejsza niż rozum, niż logika, niż wszystko inne.”
Jutro wraz ze...
2023-12-08
„Tajemnica Lost Lake” to książka, w której dwie historie sióstr sprzed kilkudziesięciu lat i obecny czas, ciągle się przeplatają.
Fiona została zmuszona do przeprowadzki, ponieważ jej siostra Arden, jest świetną łyżwiarką, a rodzice chcąc pomóc córce z treningami i lepszą organizacją pracy, postanawiają przenieść się do niewielkiego miasteczka Lost Lake. Odcięta od przyjaciół Fiona, czuje niechęć do siostry i całej sytuacji i spędzając czas w miejskiej bibliotece, natrafia na dziwną książkę. Historia z kart opowieści również mówi o dwóch siostrach, niestety jedna z nich zniknęła pewnego dnia, podczas gdy w okolicy powtarzano historię o Poszukiwaczu, czającym się w lesie. Książka zdaje się nie istnieć w internecie, ani bazie bibliotecznej i pojawia się i znika w najmniej odpowiednich momentach.
Czuć tutaj atmosferę zagadki, duchów, klątwy i mrocznej baśniowości. Krótka, ciekawa opowieść, która ma bardzo fajny ‘młodzieżowy’ vibe. Polecam :)
https://www.youtube.com/@angelic_on_point
„Tajemnica Lost Lake” to książka, w której dwie historie sióstr sprzed kilkudziesięciu lat i obecny czas, ciągle się przeplatają.
Fiona została zmuszona do przeprowadzki, ponieważ jej siostra Arden, jest świetną łyżwiarką, a rodzice chcąc pomóc córce z treningami i lepszą organizacją pracy, postanawiają przenieść się do niewielkiego miasteczka Lost Lake. Odcięta od...
2023-12-05
„Dom sióstr marnotrawnych” to książka w której zakochałam się od pierwszej strony, co nie zdarza mi się często. Historia trzech sióstr, które zniknęły z ruchliwej ulicy, dosłownie sprzed nosa rodziców, aby odnaleźć się po miesiącu, była tajemnicza i miała niesamowity klimat.
Grey, Viviv i Iris zdają się wpływać na otoczenie i wykorzystywać swoje moce w różny sposób. Fakt, że po odnalezieniu, ich włosy zmieniły kolor na biały i aura tajemniczości otaczała dziewczynki, sprawił że stały się popularną historią, szeroko omawianą w mediach. Po latach, najstarsza siostra jest znaną modelką i projektantką mody, natomiast jej nagłe zniknięcie sprawia, że dwie młodsze dziewczyny, próbując ją odnaleźć, same popadają w niebezpieczeństwo, a przy okazji dowiadują się potencjalnych strzępków informacji, które mogą być powiązane z ich zniknięciem sprzed lat.
Bardzo malowniczy język i taka aura tajemniczości, legend i podań, a z drugiej strony klimat grozy, rozkładu i czyhającej śmierci, przyciąga zdecydowanie. Dobry pomysł, wykonanie i nie ukrywam, że nie spodziewałam się zakończenia. Serdecznie polecam :)
https://www.youtube.com/@angelic_on_point
„Dom sióstr marnotrawnych” to książka w której zakochałam się od pierwszej strony, co nie zdarza mi się często. Historia trzech sióstr, które zniknęły z ruchliwej ulicy, dosłownie sprzed nosa rodziców, aby odnaleźć się po miesiącu, była tajemnicza i miała niesamowity klimat.
Grey, Viviv i Iris zdają się wpływać na otoczenie i wykorzystywać swoje moce w różny sposób. Fakt,...
2023-10-11
Styl Naomi Novik jest specyficzny i bardzo opisowy. Mimo, że historia Galadrieli, która uczęszcza do szkoły magii jest opowiadana w pierwszej osobie, to cały czas już od pierwszych stron, w przemyśleniach dziewczyny i jej wspomnieniach, otrzymamy sporo informacji o stworzonym przez autorkę świecie. A jest to świat nieprzyjazny, w którym magiczni muszą codziennie mierzyć się ze złowrogami, stworami karmiącymi się magiczną energią, które chcą je zaatakować. Na tapecie pojawi się również Orion, chłopak który rzuca się w wir walki i próbuje wszystkich ratować. Przez chwilę wydaje mu się, że El może być czarownicą żerującą na ludzkiej energii, ale okazuje się że zaprzyjaźniają się przez splot różnych wydarzeń. Trochę mroczna, ale i klimatyczna historia, którą dobrze się czyta.
https://www.youtube.com/@angelic_on_point
Styl Naomi Novik jest specyficzny i bardzo opisowy. Mimo, że historia Galadrieli, która uczęszcza do szkoły magii jest opowiadana w pierwszej osobie, to cały czas już od pierwszych stron, w przemyśleniach dziewczyny i jej wspomnieniach, otrzymamy sporo informacji o stworzonym przez autorkę świecie. A jest to świat nieprzyjazny, w którym magiczni muszą codziennie mierzyć się...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-08-08
„Kingdom of Villains” od Elli Fields to romantasy jednotomówka co może zachęcić niektóre osoby. Ja również poczułam się zachęcona, bo właściwie dlaczego chcąc przeczytać romans w jakiejś magicznej otoczce musimy sięgać po sześć grubych tomiszcz? Niestety muszę tu powiedzieć, że nie do końca się to spięło i udało.
Fia to księżniczka, która uwalnia z lochów mężczyznę z którym rozmawiała przez kilka dni zza krat. Omawiany chłop okazuje się księciem sąsiedniego królestwa pełnego potworów, co sprawia niemały impas w całej sytuacji. Mamy złego wuja (rodzice dziewczyny nie żyją), przeznaczonych sobie ‘partnerów’ i chłopa, który zmienia się w …. (a nie powiem!). Wszystko jest mega przewidywalne i właściwie nie ma żadnej szałowej fabuły. Bohaterowie to takie insta love i znajdziemy tu też sceny łóżkowe, które nie należały do najlepszych, to na pewno. Powiedziałabym, że ani strona romansowa, ani fantastyczna nie wniosły żadnego powiewu nowości, a utarte schematy opisano płasko. Nie dla mnie i niestety nie polecam.
https://www.youtube.com/@angelic_on_point
„Kingdom of Villains” od Elli Fields to romantasy jednotomówka co może zachęcić niektóre osoby. Ja również poczułam się zachęcona, bo właściwie dlaczego chcąc przeczytać romans w jakiejś magicznej otoczce musimy sięgać po sześć grubych tomiszcz? Niestety muszę tu powiedzieć, że nie do końca się to spięło i udało.
Fia to księżniczka, która uwalnia z lochów mężczyznę z...
2023-07-01
„Necrovet” to propozycja od Joanny W. Gajzler i tym samym debiut autorki, która na co dzień pracuje właśnie jako technik weterynaryjny, podobnie jak główna bohaterka powieści.
Całość kręci się wokół Florki Kuny, która przyjechała do ciotek z wielkiego miasta, aby spróbować swoich sił w lecznicy weterynaryjnej, położonej w mniejszej miejscowości. Jak się okazuje, przyjdzie jej pracować z ‘umarłą’ doktor Izabelą i innym technikiem, który jest faunem i nazywa się Bastian.
Postaci nie są zbyt dopracowane i ich problemy są nakreślone raczej powierzchownie. Florka uważa, że nie nadaje się do niczego, ponieważ doznawała mobbingu w poprzedniej pracy, z kolei Bastian jako faun, jest często dyskryminowany, a w Pani Doktor drzemie dziwna melancholia (w końcu kobita się rozpada, nie je i nie śpi). Książka jest krótka i dostajemy w niej kilka historii z codzienności lekarzy weterynarii, okraszonych dawką zwierząt magicznych, takich jak Wolpertinger (okładkowy) czy Mantykora. Natomiast w drugiej połowie powieści znajdziemy wątek, który trochę bardziej spaja fabułę.
Całość warsztatowo troszeczkę kuleje np. kiedy w dialogu dwóch osób ciągle mamy podkreślone co kto powiedział, a chyba można lepiej z odpowiednią edycją. Nie ukrywam, że się wynudziłam, bo spodziewałam się humoru, jako, że temat wydawał się sprzyjający. Podtytuł o usługach nekromantycznych też niestety zawodzi, ponieważ ten wątek właściwie nie istnieje. Bardzo średnio niestety i nie zostałam przekonana.
https://www.youtube.com/@angelic_on_point
„Necrovet” to propozycja od Joanny W. Gajzler i tym samym debiut autorki, która na co dzień pracuje właśnie jako technik weterynaryjny, podobnie jak główna bohaterka powieści.
Całość kręci się wokół Florki Kuny, która przyjechała do ciotek z wielkiego miasta, aby spróbować swoich sił w lecznicy weterynaryjnej, położonej w mniejszej miejscowości. Jak się okazuje, przyjdzie...
2023-05-19
W „Następcy Tronu” od Holly Black, powracamy do magicznego, ale i mrocznego świata elfów, niebezpieczeństw i intryg.
„Jesteś monetą do wydania, a on jest księciem krwi, przywykłym, by rozrzucać złoto.”
W tej odsłonie historii o Elfhame, mamy postać Dęba, tutułowego następcę tronu, który wyrusza do Zębowego Dworu, aby przeszkodzić Pani Nore w jej niecnych planach. Kobieta tworzy armię z resztek zgniłych ciał i patyków, za pomocą magii którą ukradła. W tej misji pomóc może jedynie prawowita Królowa Suren, która żyje dziko w lesie, próbując zbliżyć się do swojej ludzkiej rodziny.
”Czasem życie dostarcza nam straszliwego prezentu w postaci spełnionych marzeń.”
Wątek książki wydaje się być mocno liniowy, jako, że na każdym kroku, oczami Suren, śledzimy poczynania grupki bohaterów, którzy zmierzają do Zębatego Dworu. Główna jednak zaleta tego tomu tkwi w relacji Dęba i Ren, jako że mamy okazje zobaczyć ich jako dzieci i jako dorosłe osoby. Ich wzajemne uczucia, pewne przyciąganie, niepewność, brak zaufania, sprawiają, że wątek poniekąd miłosny, wydaje się prawdziwy i rozbudowany.
Całość czyta się bardzo dobrze, jako przyjemną przygodę i nawet jeśli plot twist z końcówki, odgadłam już wcześniej, zakończenie zdecydowanie mnie zaskoczyło. Niemniej jednak polecam i nie mogę się doczekać następnego tomu :)
https://www.youtube.com/@angelic_on_point
W „Następcy Tronu” od Holly Black, powracamy do magicznego, ale i mrocznego świata elfów, niebezpieczeństw i intryg.
„Jesteś monetą do wydania, a on jest księciem krwi, przywykłym, by rozrzucać złoto.”
W tej odsłonie historii o Elfhame, mamy postać Dęba, tutułowego następcę tronu, który wyrusza do Zębowego Dworu, aby przeszkodzić Pani Nore w jej niecnych planach. Kobieta...
2023-04-27
Już bardzo dawno nie zdarzyło mi się zasiąść do serii, która sprawiłaby mi tyle zabawy. Mroczny turniej we „Wszystkich naszych klęskach”, pod wieloma względami wciąga bardziej niż w pierwszym tomie.
Kiedy turniej zaczyna się robić niestabilny, krwawa zasłona opada, dając mediom możliwość zbliżenia się do mistrzów. Z tego też względu okazuje się, że łzawa historia może przemówić do opinii publicznej i zaowocować założeniem fandomu. Bardzo to prawdziwe i współczesne i nasuwa skojarzenie do reality show.
Jeśli chodzi o przełamywanie klątwy, poprzez łączenie magicznych artefaktów z punktami orientacyjnymi, sytuacje z których muszą się wybronić bohaterowie, są coraz bardziej wymyślne i niebezpieczne. Relacje między bohaterami są w dalszym ciągu skomplikowane i nie wiadomo kto złamie się pierwszy, aby zerwać sojusz i zabić. Naprawdę dzieje się bardzo dużo i dlatego polecam Wam oba tomy. Myślę, że to napakowanie akcją sprawi, że nie pożałujecie :)
https://www.youtube.com/@angelic_on_point
Już bardzo dawno nie zdarzyło mi się zasiąść do serii, która sprawiłaby mi tyle zabawy. Mroczny turniej we „Wszystkich naszych klęskach”, pod wieloma względami wciąga bardziej niż w pierwszym tomie.
Kiedy turniej zaczyna się robić niestabilny, krwawa zasłona opada, dając mediom możliwość zbliżenia się do mistrzów. Z tego też względu okazuje się, że łzawa historia może...
2023-04-20
„Legendy i latte” to książka, którą wzięłam do ręki w odpowiednim momencie. Miałam ogromny przestój, ponieważ czytałam kilka bardzo grubych książek i potrzebowałam chyba czegoś lżejszego.
Orczyca Viv postanawia zrezygnować z życia najemniczki i otworzyć kawiarnię w mieście, w którym nawet nikt nie słyszał o tym napoju. Po drodze nie zabraknie problemów, grupy zbierającej haracz i przeciekającego dachu, ale nic z czym nasza bohaterka by sobie nie poradziła.
Viv zatrudnia Sukubę Tandri, Szczurołaka jako piekarza i rozszerza menu, zajmuje się reklamą i wszystkim związanym z rozwojem lokalu. Niby jest tu fantastyczna otoczka, ale akcja powiedziałabym, że jest mocno przyziemna. Mimo wszystko całość jest słodka i przyjemna. Na deszczowy wieczór z kawą jak znalazł. Polecam serdecznie :)
https://www.youtube.com/@angelic_on_point
„Legendy i latte” to książka, którą wzięłam do ręki w odpowiednim momencie. Miałam ogromny przestój, ponieważ czytałam kilka bardzo grubych książek i potrzebowałam chyba czegoś lżejszego.
Orczyca Viv postanawia zrezygnować z życia najemniczki i otworzyć kawiarnię w mieście, w którym nawet nikt nie słyszał o tym napoju. Po drodze nie zabraknie problemów, grupy zbierającej...
Kobieta zawieszona pomiędzy życiem, a śmiercią w bibliotece, dającej jej szansę na odnalezienie najlepszego życia i pozbycie się żalu o podejmowaniu złych decyzji to zalążek całkiem dobrze zapowiadającej się fabuły. Dobrze czytało się o życiu glacjolożki i pewnym niedźwiedziu polarnym, podobnie jak o sławie w postaci legendy rocka, ale było też dużo bardzo przyziemnych i zwyczajnie przedłużających się rozdziałów i żyć. Miałam w pewnym momencie trochę po korek moralizatorskiej nuty, ale całość naprawdę nie wyszła całkiem źle.
https://www.youtube.com/@angelic_on_point
Kobieta zawieszona pomiędzy życiem, a śmiercią w bibliotece, dającej jej szansę na odnalezienie najlepszego życia i pozbycie się żalu o podejmowaniu złych decyzji to zalążek całkiem dobrze zapowiadającej się fabuły. Dobrze czytało się o życiu glacjolożki i pewnym niedźwiedziu polarnym, podobnie jak o sławie w postaci legendy rocka, ale było też dużo bardzo przyziemnych i...
więcej Pokaż mimo to