Ale z naszymi umarłymi

- Kategoria:
- literatura piękna
- Wydawnictwo:
- Wydawnictwo Literackie
- Data wydania:
- 2019-06-19
- Data 1. wyd. pol.:
- 2019-06-19
- Liczba stron:
- 316
- Czas czytania
- 5 godz. 16 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788308068960
- Tagi:
- literatura polska Polacy cud Kraków polityka relacje międzyludzkie skandal współczesna obyczajowość współczesność fantastyka satyra zombiaki czarny humor tradycja romantyczne wzorce z czym do Europy
„Do Europy — tak, ale razem z naszymi umarłymi”, pisała Maria Janion. Ta myśl stała się punktem wyjścia powieści Jacka Dehnela, w której trochę śmieszno, trochę straszno, a na pewno bardzo aktualnie.
W pewnej krakowskiej kamienicy mieszka cały przekrój polskiego społeczeństwa. W tym Kuba i jego chłopak, Tomek. Kuba jest dziennikarzem. Wraz z ekipą telewizyjną trafia na cmentarz w Cikowicach pod Bochnią, skąd napływają informacje o napadach na groby i wykradzionych ciałach. Nie byłoby w tym może nic aż tak niezwykłego, gdyby nie jeden zagadkowy szczegół — nagrobne płyty zostały rozbite… od środka.
I wtedy zaczyna się prawdziwe literackie szaleństwo! Kolejny cud nad Wisłą? Próba mająca zjednoczyć naród? Polska w ferworze! Medialna gorączka, polityczne oskarżenia i społeczne nastroje, od paniki po euforię. Tymczasem sytuacja stopniowo wymyka się spod kontroli… Bo są na świecie rzeczy, o których nie śniło się czytelnikom.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Zombie narodowe
Pacholęciem będąc, przede wszystkim intelektualnym, wierzyłem, drodzy Państwo, że od polityki można uciec – i w swoim prywatnym rozegzaltowaniu zachwycałem się tym, jak doskonale pogląd mój wyraził Kaczmarski w „Autoportrecie Witkacego”, nazywając ową politykę pomyjami w krysztale. Określenie owo prawdziwość zachowuje, nie mam tu żadnych wątpliwości, dorosłem natomiast do tego, żeby twierdzić, że pogląd trzeba mieć (choć do walki o niego – lub też przeciw niemu – nikt zobowiązany nie jest, pozwólmy światu wreszcie się skończyć).
Pogląd, jak już się go ma, czasami się wyraża, często nawet wbrew własnym intencjom. Nie sądzę jednak, aby można było Jacka Dehnela oskarżyć o to, że coś mu się niechcący wymsknęło – „Ale z naszymi umarłymi” jest oczywistą ilustracją poglądów, ilustracją stworzoną przez pisarza poczytalnego, świadomego i działającego z intencją. Zanim zakończę ten przydługi – dwuakapitowy! – wstęp i przejdę do właściwej recenzji, chciałbym zaznaczyć ostatnią tylko rzecz: o ile – a niech mnie, cóż za sformułowanie – z morałem (czyli owym dzwoniącym w tym tekście bez przerwy poglądem) tej powieści zgadzam się właściwie w pełnej rozciągłości, to samą książkę uważam za bardzo przeciętną.
Po pierwsze: rusztowanie „Ale z naszymi umarłymi” stanowi metafora. Metafora, zawsze chciałem to powiedzieć, gruba – czyli szyta bardzo grubymi nićmi, ogłuszająco oczywista, waląca obuchem zamiast czytelnika zaczepiać, niepokoić, wytrącać z równowagi. Kiedyś popkultura przetwarzała kulturę artystyczną, dziś sztuką samą w sobie stało się odwrócenie tego nurtu – sztuką, z której Dehnel rezygnuje właściwie bez zastanowienia, bez jakichkolwiek prób zindywidualizowania sztafażu, bez jakichkolwiek ambicji; korzysta z zombie w ich najbardziej podstawowej funkcji znaczeniowej (czyli jako symbol bezmyślnej masy) – przebiera reprezentantów zjawiska, które chce wyśmiać, w szaty zgniłków. I tak powstaje „Ale z naszymi umarłymi”, cudowne w swej prostocie narzędzie do krytykowania prawicy narodowej, rzecz na poziomie koncepcji barbarzyńsko banalna oraz – żeby przypadkiem nikt nie miał złudzeń – absolutnie niezdolna do przedstawienia czegokolwiek w innym świetle niż już jest to postrzegane, pozbawiona mocy tłumaczenia zjawisk, przeznaczona dla tych, którzy są o swoim przekonani i chcą zakończyć lekturę z pełnym ulgi: uff, miałem rację. Do dziś doskonale pamiętam moje zetknięcie z „Obcym we własnym kraju” – książką reprezentującą skrajnie inny gatunek, ale, podobnie jak „Ale z naszymi umarłymi”, skupiającą się na ilustrowaniu zjawisk społeczno-politycznych. Praca Arlie Russell Hochschild zachwyciła mnie tym, że pomogła w jakimś stopniu zrozumieć ludzi żyjących i myślących zupełnie inaczej niż ja. Powieść Dehnela reprezentuje dokładnie przeciwny biegun.
To, co pisarz traci w perspektywie ogólnej, w jakimś stopniu odpracowuje poprzez zadbanie o szczegóły: postaci, fabułę, język, a przede wszystkim – pojedyncze sceny. Pierwsze z wymienionych przeze mnie elementów powieści są poprawne, ale nie wyróżniają się niczym na tle literackiej konkurencji. Natomiast ostatni – już tak. Trudno wyobrazić sobie, żeby ktoś był w stanie szybko wyrzucić z głowy ścisły finał „Ale z naszymi umarłymi” – obraz w oczywisty sposób koresponduje z klasykami poświęconymi żywym trupom, ale robi to naprawdę dobrze, jednocześnie sprytnie operując detalami typowymi dla tego konkretnego dzieła. Świetnie wypada także rozmowa Tomka z Kamilą, w której Dehnel powtórnie bierze cudze (czy raczej wspólne) klocki – tym razem nastoletni bunt – aby ustawić je po swojemu. Przy tym wszystkim pisarzowi całkowicie udało się uniknąć patosu, a niekiedy bywa naprawdę zabawnie.
Znam czytelników, którzy przy „Ale z naszymi umarłymi” bawiliby się doskonale, gdyby nie było w niej zombie. Znam takich, którzy bawiliby się doskonale, gdyby nie było oczywistej krytyki zjawisk społecznych. Jestem jednak przekonany, że, niestety, żadne z tych prostych rozwiązań nie trafiłoby do mnie – w swej najnowszej powieści Jacek Dehnel operuje w zupełnie innych rejestrach literackiej wrażliwości niż ja. Robi to ze sprawnością doświadczonego rzemieślnika, co doceniam, ale ogólnie rzecz biorąc lektura mnie poważnie rozczarowała, mimo że traktuje o sprawach, które są mi bliskie.
Bartek Szczyżański
Oceny
Książka na półkach
- 739
- 473
- 128
- 66
- 16
- 15
- 14
- 14
- 12
- 10
OPINIE i DYSKUSJE
Pierwsza książka tego autora, którą przeczytałam. Dla mnie była „zwykła”. Sam pomysł na książkę uważam za świetny, ale nie do końca przypadł mi do gustu język pisania. Dużym plusem jest to, że powieść czyta się bardzo szybko.
Pierwsza książka tego autora, którą przeczytałam. Dla mnie była „zwykła”. Sam pomysł na książkę uważam za świetny, ale nie do końca przypadł mi do gustu język pisania. Dużym plusem jest to, że powieść czyta się bardzo szybko.
Pokaż mimo toChociaż miałam z nim styczność na studiach, jakoś nigdy nie ciągnęło mnie do prozy ani poezji Dehnela. Aż do momentu, jak przeczytałam opis "Ale z naszymi umarłymi" i stwierdziłam, że ta książka to wszystko, czego potrzebuję.
Czy to dobra książka? Nie wiem. Czy będę ją polecać na lewo i prawo? Chyba niekoniecznie. Na pewno jednak czytając ją, bawiłam się świetnie. Tak, miejscami było nudno, a pewnym momencie satyra nie była już tylko Satyrą, a wręcz SATYRĄ, ale cudownie patrzyło się, jaką skalę absurdu Dehnel osiąga i czekało, jaką granicę przekroczy następnie.
Fabularnie może i bez fajerwerków, ale po co fajerwerki, kiedy ma się zombie Sowińskiego idącego na Moskwę i scenę z obrazem jasnogórskim z ostatniego rozdziału. I jeszcze parę innych smaczków, które z radością wyłapywałam, czy to czysto kulturowych, czy związanych z topografią Krakowa.
Nie polecam, nie odradzam. Dla mnie było wspaniale odświeżająco, wspaniale polsko i wspaniale rozrywkowo.
Chociaż miałam z nim styczność na studiach, jakoś nigdy nie ciągnęło mnie do prozy ani poezji Dehnela. Aż do momentu, jak przeczytałam opis "Ale z naszymi umarłymi" i stwierdziłam, że ta książka to wszystko, czego potrzebuję.
więcej Pokaż mimo toCzy to dobra książka? Nie wiem. Czy będę ją polecać na lewo i prawo? Chyba niekoniecznie. Na pewno jednak czytając ją, bawiłam się świetnie. Tak,...
Nie.
No nie.
No owszem, można przeczytać, jeśli akurat jesteście na bezludnej wyspie i to jest ta jedyna książka, którą macie pod ręką i brak perspektyw na bardziej absorbujące zajęcie.
Zamysł - świetny!
Wykonanie - no... no nie.
To tak krótko ode mnie dla poparcia poprzednich okołoczwrókowych opinii, do których odwołuję.
Nie.
Pokaż mimo toNo nie.
No owszem, można przeczytać, jeśli akurat jesteście na bezludnej wyspie i to jest ta jedyna książka, którą macie pod ręką i brak perspektyw na bardziej absorbujące zajęcie.
Zamysł - świetny!
Wykonanie - no... no nie.
To tak krótko ode mnie dla poparcia poprzednich okołoczwrókowych opinii, do których odwołuję.
Dżentelmeni nie mówią o pieniądzach. Ja nie rozmawiam o polityce. Jak bardzo polski król jest dziś nagi, każdy widzi, choć nie każdy wyciągnie wnioski. Ludzkie prawo być głupim także po szkodzie. Kto nam, Polakom, zabroni?
Piszę zatem o wizji Dehnela. Ani słowa o polityce. Polskie trupy odsuwają nagrobki. Trupy patriotyczne oczywiście, bo to Polska. Trupy wierzące, w modlitwie utopione, bo jesteśmy nad Wisłą. Trupy historyczne, martyrologiczne, bo jak inaczej w kraju biało-czerwonym.
Setnie się ubawiłem. Przez łzy, a jakże. Ostatni raz tak miałem, kiedy sąsiad wywiesił flagę przed posesją. Chodził dumny po podwórku, polskim podwórku, patriotycznym, i słuszna była jego duma. Kłaniam mu się nisko. Dzięki niemu wiem, wracając do domu, że nie zbłądziłem do innego kraju.
Dżentelmeni nie mówią o pieniądzach. Ja nie rozmawiam o polityce. Jak bardzo polski król jest dziś nagi, każdy widzi, choć nie każdy wyciągnie wnioski. Ludzkie prawo być głupim także po szkodzie. Kto nam, Polakom, zabroni?
więcej Pokaż mimo toPiszę zatem o wizji Dehnela. Ani słowa o polityce. Polskie trupy odsuwają nagrobki. Trupy patriotyczne oczywiście, bo to Polska. Trupy wierzące, w...
I śmieszno i straszno. Można tę opowieść potraktować czysto rozrywkowo, jako kolejną historię o apokalipsie zombi, ale są też smaczki dla erudytów i dla tych, którzy lubią opowieść analizować, szukać metafor i drugiego dna, nasłuchując czy nie puka ktoś od spodu.
Świetny pomysł, bardzo dobre pióro, nic nie zgrzyta, czyta się płynnie, autor nie topi się we własnym słowolejstwie. Potrzebowałam takiej książki. Jej gorzka ironia, to dziegiedź na moje serce. Ale też zakończenie jest miażdżące. O różnych apokalipsach już czytałam, ale wizja przedstawiona w tej książce wyjątkowo mnie przygnębiła. Aż pożałowałam, że zamówiłam nowy telefon i kilka książek, zamiast kuchenki turystycznej i kartonu konserw.
I śmieszno i straszno. Można tę opowieść potraktować czysto rozrywkowo, jako kolejną historię o apokalipsie zombi, ale są też smaczki dla erudytów i dla tych, którzy lubią opowieść analizować, szukać metafor i drugiego dna, nasłuchując czy nie puka ktoś od spodu.
więcej Pokaż mimo toŚwietny pomysł, bardzo dobre pióro, nic nie zgrzyta, czyta się płynnie, autor nie topi się we własnym...
Jednak nie bardzo
Jednak nie bardzo
Pokaż mimo toPewnego dnia z grobów wyłażą trupy. Najpierw pojedynczo, potem coraz liczniej. I co ciekawe, jedynie w Polsce. Początkowo są niegroźne, ale z czasem się to zmieni. Będą, jak się w końcu okaże, mieć zamiary jako społeczność.
Powieść jest symboliczno-groteskową całką polskiego społeczeństwa. Autor prezentuje całą przaśność zburaczonego narodu. Prymitywizm i karłowatość warstwy politycznej, butę i znów prymitywizm aspektu religijnego, tępotę nacjonalistyczną, intelektualną lichotę. Zadufanie, zabobony, małość, bogoojczyźniany grajdoł, bezrozumne teorie i idee, discopolową ludyczność. Motłoch.
Strona warsztatowa dzieła zasługuje na najwyższe pochwały. Rzecz jest świetna w warstwie językowej, doskonale skonstruowana, pełna humoru wszelkiej klasy i gatunku, mnóstwo zabaw językiem i popkulturą. Gęsto tu od nawiązań, bywa, że bezpośrednich, bywa aluzyjnych na różne sposoby. Np. zombie to taki pisowski wyborca - "[Zombie] Stanął przed wystawą z telewizorami i wpatrywał się tępo w ich ekrany", a cały ten zombietime, to czasy pisowskiej degrengolady. Ale znajdziemy tu też Felliniego, Vonneguta, Gombrowicza czy Wyspiańskiego, a konstrukcja i dynamika utworu bardzo mocno kojarzy się z Inwazją Jaszczurów Čapka. Coś w podobie próbował kiedyś Orbitowski w Świętym Wrocławiu, ale marnie mu to wyszło. Plus mrowie rozmaitych drobiazgów. Każdy czytelnik prawdopodobnie będzie odkrywał własny zestaw.
Postacie skonstruowane są bez zarzutu, narracja płynna, wiarygodna.
Słabszą stroną powieści jest linia fabularna, raczej uboga. Jest to decyzja, w oczywisty sposób, świadoma. Autora zajmuje komentowanie rzeczywistości, znacznie mniej interesuje go sensacyjność opowieści.
Krótka, zgrabna powieść, przyjemna, bez zarzutu ze strony literackiej, niestety przekazu jaki ze sobą niesie, w żaden sposób nie można nazwać radosnym.
9/10
Pewnego dnia z grobów wyłażą trupy. Najpierw pojedynczo, potem coraz liczniej. I co ciekawe, jedynie w Polsce. Początkowo są niegroźne, ale z czasem się to zmieni. Będą, jak się w końcu okaże, mieć zamiary jako społeczność.
więcej Pokaż mimo toPowieść jest symboliczno-groteskową całką polskiego społeczeństwa. Autor prezentuje całą przaśność zburaczonego narodu. Prymitywizm i karłowatość...
Z jednej strony prześmiewcza, z drugiej bardzo przygnębiająca analiza naszego rodzimego, przaśnego, kościółkowego, quazi-husarskiego narodowego patriotyzmu. Post apokaliptyczna konwencja pozwala Autorowi na wiele i szkoda, że nie pokusił się on o bardziej subtelne i nieoczywiste działania bohaterów. Pomimo tych wad, rzecz do przeczytania, przede wszystkim ku przestrodze.
Z jednej strony prześmiewcza, z drugiej bardzo przygnębiająca analiza naszego rodzimego, przaśnego, kościółkowego, quazi-husarskiego narodowego patriotyzmu. Post apokaliptyczna konwencja pozwala Autorowi na wiele i szkoda, że nie pokusił się on o bardziej subtelne i nieoczywiste działania bohaterów. Pomimo tych wad, rzecz do przeczytania, przede wszystkim ku przestrodze.
Pokaż mimo toma naprawdę dobre momenty, uświadomiła mnie w kilku rzeczach, które do tej pory wypierałam odnośnie naszej polskiej rzeczywistości, a bohaterowie to złoto!
ma naprawdę dobre momenty, uświadomiła mnie w kilku rzeczach, które do tej pory wypierałam odnośnie naszej polskiej rzeczywistości, a bohaterowie to złoto!
Pokaż mimo toTrafiony w punkt opis rzeczywistości w której przyszło nam żyć.
Trafiony w punkt opis rzeczywistości w której przyszło nam żyć.
Pokaż mimo to