-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać245
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik14
-
ArtykułyMamy dla was książki. Wygraj egzemplarz „Zaginionego sztetla” Maxa GrossaLubimyCzytać2
Biblioteczka
2018-08-05
2018-11-29
Pamiętam słowa pani, która pracowała na stoisku wydawnictwa Wielka Litera na Warszawskich Targach Książki 2017, gdzie kupowałam "Opowieść podręczną". Powiedziała mi, że czytała tę książkę wiele lat temu (bodajże w latach 90.), ale zawarta w niej historia do dziś siedzi jej w głowie, i czuje te same silne emocje, co po pierwszej lekturze...
Sama nie będę się rozpisywała na temat "Opowieści podręcznej", ponieważ dziś podpisuję się obiema rękami pod tym, co powiedziała tamta pani. Już teraz nie mogę pozbierać myśli po przeczytaniu tej powieści, a co dopiero będzie za jakiś czas... Tę książkę trzeba znać, nie ma zmiłuj.
Pamiętam słowa pani, która pracowała na stoisku wydawnictwa Wielka Litera na Warszawskich Targach Książki 2017, gdzie kupowałam "Opowieść podręczną". Powiedziała mi, że czytała tę książkę wiele lat temu (bodajże w latach 90.), ale zawarta w niej historia do dziś siedzi jej w głowie, i czuje te same silne emocje, co po pierwszej lekturze...
Sama nie będę się rozpisywała na...
2018-10-17
Moda nigdy mnie nie fascynowała - zawsze dziwiło mnie, jak ludzie mogą nosić czasem naprawdę paskudne ubrania tylko dlatego, że ktoś napisał w odpowiednim czasopiśmie czy pokazał na wybiegu, że w tym powinniśmy chodzić? 'Warsztaty stylu' pokazują coś zupełnie innego - tutaj nie znajdziemy nakazów, w co powinniśmy się ubierać, aby być cool i pokazać innym, że wiemy, jak wyglądać stylowo. Nie, Maria Młyńska doradza, żebyśmy najpierw poznały siebie na tyle dobrze, dzięki czemu same znajdziemy odpowiedzi na pytania, jakie ubrania sprawiają, że czujemy się dobrze i wiemy, jakie atuty najlepiej podkreślić. Dla mnie to najmocniejszy atut całej książki - zero jakiegokolwiek rozkazywania, tylko zwykłe sugestie. I to takie, które bardzo łatwo wykonać, bez zbędnych kosztów.
Dzięki 'Warsztatom stylu' dowiedziałam się, że bliżej mi do francuskiego stylu niż do sportowego, jaki niegdyś nosiłam. I to mnie cieszy :-)
Moda nigdy mnie nie fascynowała - zawsze dziwiło mnie, jak ludzie mogą nosić czasem naprawdę paskudne ubrania tylko dlatego, że ktoś napisał w odpowiednim czasopiśmie czy pokazał na wybiegu, że w tym powinniśmy chodzić? 'Warsztaty stylu' pokazują coś zupełnie innego - tutaj nie znajdziemy nakazów, w co powinniśmy się ubierać, aby być cool i pokazać innym, że wiemy, jak...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-08-23
Fredzia Phi-Phi? Ijaa? Kanga? Gurek? Stuakrowy Las? Brzmią trochę jak nazwy z horroru, prawda? A to są imiona i nazwa znane z zupełnie innego brzmienia.
Przyznam się, że podczas czytania zaciskałam zęby, ponieważ moje dzieciństwo opiera się w dużej części na postaci Misia o Bardzo Małym Rozumku, i miałam wrażenie, że czytam jakąś... parodię. Ale uświadomiłam sobie kilka rzeczy, o których poniżej.
Mam za sobą ciekawe doświadczenie czytelnicze.
Zobaczyłam, jak brzmiałby "Winnie-the-Pooh", gdyby był on tłumaczony jak najwierniej.
Mam jeszcze większy szacunek do Ireny Tuwim, która stworzyła "swojską" opowieść, która zdobyła serca wielu pokoleń Polaków (w tym moje).
Tłumaczka "Zakątka Fredzi Phi-Phi" była odważna, i brawa dla niej.
Ta książka nie zdobędzie serca tych, co znają i kochają naszego Kubusia Puchatka, ale dzięki niej tym bardziej upewniłam się, że tłumacze książek mają trudne zadanie, i albo będzie się miało szczęście i przyjmie się dana wersja, albo i nie. Daję dlatego ocenę dobrą - nie będę lubiła Misia Phi-Phi, ale dzięki niemu po raz kolejny odkryłam smaki dzieciństwa.
Aha, prawie zapomniałam o jeszcze jednej rzeczy: czy to Ijaa, czy Kłapouchy, to i tak go lubię :-)
Fredzia Phi-Phi? Ijaa? Kanga? Gurek? Stuakrowy Las? Brzmią trochę jak nazwy z horroru, prawda? A to są imiona i nazwa znane z zupełnie innego brzmienia.
Przyznam się, że podczas czytania zaciskałam zęby, ponieważ moje dzieciństwo opiera się w dużej części na postaci Misia o Bardzo Małym Rozumku, i miałam wrażenie, że czytam jakąś... parodię. Ale uświadomiłam sobie kilka...
2018-08-10
Małżeństwo nie sprawi, że partnerzy będą szczęśliwi do końca życia.
Małżeństwo to ciężka praca, a nie pójście na łatwiznę, bo skoro mam męża/żonę, to nie muszę się starać czy martwić swoim stanem cywilnym.
Małżeństwo nie jest czymś, co scementuje związek.
Małżeństwo nigdy, przenigdy, nie rozwiąże osobistych problemów męża i żony, jeśli oni sami sobie z nimi wcześniej nie poradzą.
Małżeństwo nie musi być idealne, a ludzie w nim wiecznie uśmiechnięci, inaczej wszystko wydaje się podejrzane.
Małżeństwo łatwo zawrzeć, trudniej go zakończyć.
Małżeństwa w wielu filmach kończą się wraz z pierwszym pocałunkiem świeżo poślubionej pary i napisem 'THE END'. A co dalej? Tego filmowcy boją się pokazywać, lub też wolą łatwiejsze rozwiązania w filmach. Bergman w papierowej wersji 'Scen z życia małżeńskiego' zwyczajnie 'odbrązawia' tę instytucję, pokazuje, co dzieje się z mężem i żoną, kiedy uważają, że wszystko jest między nimi dobrze, a tak naprawdę ukrywają swoje uczucia i żale. Ja tu widzę opowieść o ludziach, którzy zapomnieli o swoich emocjach, pragnieniach, tylko szli według ustalonych przez społeczeństwo zasad. Mocna lektura, dająca do myślenia zarówno osobom w małżeństwie, narzeczonym czy singlom. Bo małżeństwo nie kończy się na włożeniu sukni z welonem czy garnituru z muszką - tak przypomina Bergman.
Małżeństwo nie sprawi, że partnerzy będą szczęśliwi do końca życia.
Małżeństwo to ciężka praca, a nie pójście na łatwiznę, bo skoro mam męża/żonę, to nie muszę się starać czy martwić swoim stanem cywilnym.
Małżeństwo nie jest czymś, co scementuje związek.
Małżeństwo nigdy, przenigdy, nie rozwiąże osobistych problemów męża i żony, jeśli oni sami sobie z nimi wcześniej nie...
2018-07-19
Być kobietą w dzisiejszych czasach wcale nie jest takie proste.
Niektóre wywiady w 'Energii kobiet' są przesiąknięte konkretną ideologią, aż rzuca się to wszystko w oczy. Inne teksty, te pełne autentyczności, miło się je czyta, ponieważ rozmówczynie są zwyczajnie sobą. I za te rozmowy daję ocenę bardzo dobrą - to połowa całego zbioru, ale mi wystarczy. Nawet tyle potrafi dać jakąś motywację, skłonić do myślenia czy porządnie zdziwić, a nawet zszokować.
Być kobietą w dzisiejszych czasach wcale nie jest takie proste.
Niektóre wywiady w 'Energii kobiet' są przesiąknięte konkretną ideologią, aż rzuca się to wszystko w oczy. Inne teksty, te pełne autentyczności, miło się je czyta, ponieważ rozmówczynie są zwyczajnie sobą. I za te rozmowy daję ocenę bardzo dobrą - to połowa całego zbioru, ale mi wystarczy. Nawet tyle potrafi...
2018-06-16
Przeczytasz tę książkę, i zaczynasz zastanawiać się nad tym, kim byłeś/Aś w poprzednim wcieleniu. Nie, nie żartuję - nawet jak nabijasz się z tematu życia po życiu, to ta książka sprawi, że zastanowisz się nad tym na poważnie. I to jest chyba najlepsza rekomendacja.
Przeczytasz tę książkę, i zaczynasz zastanawiać się nad tym, kim byłeś/Aś w poprzednim wcieleniu. Nie, nie żartuję - nawet jak nabijasz się z tematu życia po życiu, to ta książka sprawi, że zastanowisz się nad tym na poważnie. I to jest chyba najlepsza rekomendacja.
Pokaż mimo to2018-03-27
Okoliczna biblioteka wycofała tę książkę ze swojego zbioru, to skorzystałam z okazji i wzięłam ją na własność. Okazuje się, że to była trafiona decyzja.
'Zatrute życie' naprawdę mnie wciągnęło. Dla mnie to raczej powieść obyczajowa z wątkiem kryminalnym, ponieważ osobiście nie interesowało mnie, kto zabił, ale to, jak potoczą się losy poszczególnych bohaterów. Fabuła była nawet interesująca, akcja prowadzona jak za starych, dobrych powieści, gdzie dowiadujemy się wszystkiego o bohaterach od narratora, bohaterowie też ciekawi (czasem na serio nie wiedziałam, kto jest wiodącą postacią, bo każda została przedstawiona jako istotna), a lektura bardzo przyjemna, aż szkoda mi było odkładać czytanie na następny dzień. To mój pierwszy kontakt z literaturą rosyjską tego gatunku, i jestem pozytywnie zaskoczona. Jako minus całości wymienię to, że redakcja tekstu była na niskim poziomie - literówki oraz układ tekstu, gdzie niekiedy ciężko znaleźć, kto wypowiada daną kwestię (zlanie się w jedno), mogą niektórych czytelników wkurzyć.
'Zatrute życie' zaskoczyło mnie, i to mocno. Nie spodziewałabym się po nim tak dobrej lektury.
Okoliczna biblioteka wycofała tę książkę ze swojego zbioru, to skorzystałam z okazji i wzięłam ją na własność. Okazuje się, że to była trafiona decyzja.
'Zatrute życie' naprawdę mnie wciągnęło. Dla mnie to raczej powieść obyczajowa z wątkiem kryminalnym, ponieważ osobiście nie interesowało mnie, kto zabił, ale to, jak potoczą się losy poszczególnych bohaterów. Fabuła była...
2018-11-10
2018-06-17
2018-03-06
2018-11-02
Gdy przypomnę sobie powód, dla którego zaczęłam czytać "Dygot", to chcę mi się śmiać. Bo wtedy nie wiedziałam, z jak dobrą książką miałam się zapoznać.
Jakub Małecki to obecnie bardzo głośne nazwisko na rodzimym rynku wydawniczym. Po lekturze 'Dygotu' wiem, że wszystkie pochwały na temat jego talentu, stylu i historii, jakie snuje, nie są przesadzone. Od pierwszych zdań wiedziałam, że łatwo nie odłożę tej książki, ponieważ "wsiąkłam" w tę opowieść, i nie mogłam się oderwać tak szybko, jakbym chciała. Chociaż aż tak nie chciałam, przyznam się szczerze ;-)
Dużo emocji, ciekawe postaci, prowincje, historia nieszablonowa... Ja jednak nie czułam w książce Małeckiego zarysu historii Polski, co niektórzy recenzenci podkreślają. Dla mnie "Dygot" to opowieść o ludziach, ich życiu, uczuciach, nieszczęściach (tak, więcej tu smutnych wydarzeń niż tych radosnych) nie o kolejnych pokoleniach, którym przyszło żyć w czasie przemian historycznych. Na pierwszym planie znajdziemy prędzej emocje związane z danym wydarzeniem w rodzinie, bardzo prywatnym, niż co bohaterowie sądzili o władzach komunistycznych.
Jakub Małecki kupił mnie w całości. Uwielbiam opowieści, których akcja dzieje się na prowincji, gdzie są emocje, ciągłe zaskakiwanie czytelnika, i ciekawy styl. Coś czuję, że jeszcze nie raz skuszę się na powieści tego pana :-)
Gdy przypomnę sobie powód, dla którego zaczęłam czytać "Dygot", to chcę mi się śmiać. Bo wtedy nie wiedziałam, z jak dobrą książką miałam się zapoznać.
Jakub Małecki to obecnie bardzo głośne nazwisko na rodzimym rynku wydawniczym. Po lekturze 'Dygotu' wiem, że wszystkie pochwały na temat jego talentu, stylu i historii, jakie snuje, nie są przesadzone. Od pierwszych zdań...
2018-09-28
Czytało się bardzo dobrze, nie powiem. Mimo trudnych tematów, jakie są choroba, próba akceptacji innych ze względu na pewną odmienność od reszty oraz relacje międzyludzkie, to "Cudowny chłopak" bardzo zgrabnie to wszystko ujął. Jednak widzę w tej książce jeden minus - dla mnie to wszystko zostało przedstawione zbyt... idealnie, za łatwo niektóre problemy zostały rozwiązane, brakowało mi jakiś głębszego "wejścia" w sytuację postaci. Rozumiem też, że w tym przypadku jest o to ciężko (zwłaszcza jeśli nie ma się z taką sytuacją na co dzień), dlatego też dla mnie ta książka jest bardzo przyjemna w odbiorze, ale żeby wzruszyć się, to niestety nie. Być może film jakoś to zmieni...
Czytało się bardzo dobrze, nie powiem. Mimo trudnych tematów, jakie są choroba, próba akceptacji innych ze względu na pewną odmienność od reszty oraz relacje międzyludzkie, to "Cudowny chłopak" bardzo zgrabnie to wszystko ujął. Jednak widzę w tej książce jeden minus - dla mnie to wszystko zostało przedstawione zbyt... idealnie, za łatwo niektóre problemy zostały rozwiązane,...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-10-28
Ideałów nie ma. Zapamiętajmy to raz na zawsze, inaczej zwariujemy.
"Dobre ciało" pokazuje, co z kobietami robią kult piękna, pragnienie bycia doskonałą, wymogi społeczeństwa oraz wyretuszowane sylwetki na okładkach czasopism. Może i niektóre historie wydają się wyolbrzymione, jednak dają do myślenia - jak już pisałam, jeśli wbijamy sobie do głowy, że musimy wyglądać tak, a nie inaczej, to nigdy nie będziemy same ze sobą szczęśliwe, nie zaakceptujemy siebie takie, jakie jesteśmy, i będziemy dążyć do wyglądu, który tak naprawdę nie ma racji bytu. Zgadzam się z tym, że każda z nas potrafi wymienić jedną część ciała, której nie lubi i zrobiłaby wszystko, aby ją zmienić - sama też tak mam, i wiele kobiet, które znam, mają podobnie...
'Dobre ciało' pozwala spojrzeć na swoje kompleksy z dystansu, i daje do myślenia - w końcu czy każda z nas chce wyglądać jak lalka Barbie? Ja podziękuję, wolę już być sobą, nawet z dużymi stopami i niesfornymi włosami :-)
Ideałów nie ma. Zapamiętajmy to raz na zawsze, inaczej zwariujemy.
"Dobre ciało" pokazuje, co z kobietami robią kult piękna, pragnienie bycia doskonałą, wymogi społeczeństwa oraz wyretuszowane sylwetki na okładkach czasopism. Może i niektóre historie wydają się wyolbrzymione, jednak dają do myślenia - jak już pisałam, jeśli wbijamy sobie do głowy, że musimy wyglądać tak, a...
2018-03-01
Oficjalna recenzja: http://lubimyczytac.pl/oficjalne-recenzje-ksiazek/10201/najprostsze-rozwiaz...
Oficjalna recenzja: http://lubimyczytac.pl/oficjalne-recenzje-ksiazek/10201/najprostsze-rozwiaz...
Pokaż mimo to2018-12-21
2018-05-31
Może nic nowego autorka nie przedstawiła, ale jako osoba, która interesuje się na poważnie minimalizmem, to lubię wszystko, co dotyczy tego tematu. Poza tym to książka pięknie wydana, z ładną szatą graficzną oraz inspirującymi cytatami i historiami. Aż oczy cieszą się na ich widok.
A kiedyś 'Sztukę prostoty' tej samej autorki uważałam za coś kiepskiego ;-)
Może nic nowego autorka nie przedstawiła, ale jako osoba, która interesuje się na poważnie minimalizmem, to lubię wszystko, co dotyczy tego tematu. Poza tym to książka pięknie wydana, z ładną szatą graficzną oraz inspirującymi cytatami i historiami. Aż oczy cieszą się na ich widok.
A kiedyś 'Sztukę prostoty' tej samej autorki uważałam za coś kiepskiego ;-)
2018-07-29
2018-11-15
Naprawdę mam uwierzyć, że historia w "365 dniach" jest niezwykle romantyczna, a fabuła zawarta w tej książce podoba się czytelniczkom? Nie, nie jestem w stanie tego zrobić, przez wzgląd na własną inteligencję.
Zastanawiam się, jakim kobietom podoba się taki gość jak Massimo? Mam uważać go za ideał mężczyzny tylko dlatego, bo ma kasę, wpływy, luksusowy dom i wygląd? I przymknąć oko na to, że facet ma ewidentnie problemy z głową ("Zakochałem się w kobiecie, którą wymyśliłem, kazałem namalować jej portrety, i - tadam - ona istnieje! I zmuszę ją, aby mnie pokochała! Bo musi mnie pokochać, bo ja ją kocham od dawna, chociaż nie znam jej osobowości, bo była tworem mojej wyobraźni!"), morduje ludzi, a poza tym bez skrupułów gwałci, bo tak mu się podoba? Dla mnie to ktoś, kogo należy zamknąć, obojętnie w której instytucji, byleby jak najdalej od społeczeństwa. Takie jednostki należy izolować, a nie wychwalać na kartkach romansideł, i jeszcze wmawiać czytelniczkom, że to idealny partner.
A Laura? Tak mam zachowywać się, aby przyciągnąć mężczyznę? To ja podziękuję, wolę pokazać, że mam olej w głowie i coś więcej do zaoferowania niż wysportowane ciało, niewiadomego rozmiaru biust (raz dowiaduję się, że Laura ma duże piersi, aby potem przeczytać, że jednak są one małe) czy osobowość kwalifikującą się na jakieś zaburzenie. Przynajmniej nie będą się mną interesować psychopaci, socjopaci, wariaci, sadyści i inni panowie, od których chcę się trzymać z daleka.
"365 dni" nie powinno powstać. W moich oczach to książka o chorej, patologicznej, toksycznej relacji, której należy unikać, a nie wychwalać. Nie, nie, nie, nie, nie, nie, i jeszcze raz nie.
Naprawdę mam uwierzyć, że historia w "365 dniach" jest niezwykle romantyczna, a fabuła zawarta w tej książce podoba się czytelniczkom? Nie, nie jestem w stanie tego zrobić, przez wzgląd na własną inteligencję.
Zastanawiam się, jakim kobietom podoba się taki gość jak Massimo? Mam uważać go za ideał mężczyzny tylko dlatego, bo ma kasę, wpływy, luksusowy dom i wygląd? I...
2018-07-08
Gdyby ktoś produkował stroje ochronne na kleszcze, jakie nosiła Gosia w tej książce, to chętnie kupię :-)
'Szeptucha' to książka adresowana do młodszych niż ja czytelników - przyznam się szczerze, że jak przeczytałam opis Mieszka, jaki on przystojny i umięśniony, to miałam ochotę odłożyć powieść niedoczytaną. Chyba za stara jestem na takie chwyty w fabule, he, he. Tak na poważnie, pani Katarzyna Berenika Miszczuk dała mi ciekawostki na temat wierzeń Polan, ich kultury czy o tym, co robi tytułowa szeptucha, i za to daję tej książce ocenę dobrą. Ale reszta mnie nie zachwyciła, zwłaszcza zachowanie głównej bohaterki, niby niewiele ode mnie młodszej kobiety, która chce zostać lekarzem. Przyznam się szczerze, do takiej pani doktor nie chciałabym trafić.
Jesteś w przedziale wiekowym 16-25? 'Szeptucha' spodoba Ci się. Starszym radzę wziąć całość z dystansem, inaczej - jak ja - będzie zgrzytać zębami w niektórych momentach. Cóż, do niektórych książek po prostu się nie nadaję ;-)
Gdyby ktoś produkował stroje ochronne na kleszcze, jakie nosiła Gosia w tej książce, to chętnie kupię :-)
'Szeptucha' to książka adresowana do młodszych niż ja czytelników - przyznam się szczerze, że jak przeczytałam opis Mieszka, jaki on przystojny i umięśniony, to miałam ochotę odłożyć powieść niedoczytaną. Chyba za stara jestem na takie chwyty w fabule, he, he. Tak na...
Co zyskałam dzięki tej książce? Odświeżenie sobie piosenek zespołu Hey oraz poznanie innego oblicza Katarzyny Nosowskiej.
Nie zostałam wielką fanką 'A ja żem jej powiedziała...', ale ze dwa, trzy teksty zdobyły moje czytelnicze serce. Przyznam się szczerze, że po takiej reklamie, jaką ma książka, spodziewałam się czegoś innego. Właściwie nie wiem, czego konkretnie - może większej 'petardy' - ale czuję lekkie rozczarowanie. Jak widać, nie trafiły do mnie poczucie humoru pani Katarzyny oraz niektóre jej poglądy na świat.
Nosowska to fajna babka (jak wynika z felietonów), jednak nie dołączę do grona fanów jej książki. Za to nadal podziwiam ją jako autorkę tekstów piosenek - trzeba mieć talent, aby napisać 'Teksański' ;-)
Co zyskałam dzięki tej książce? Odświeżenie sobie piosenek zespołu Hey oraz poznanie innego oblicza Katarzyny Nosowskiej.
więcej Pokaż mimo toNie zostałam wielką fanką 'A ja żem jej powiedziała...', ale ze dwa, trzy teksty zdobyły moje czytelnicze serce. Przyznam się szczerze, że po takiej reklamie, jaką ma książka, spodziewałam się czegoś innego. Właściwie nie wiem, czego konkretnie - może...