Wdowi las Margaret Atwood 6,4
ocenił(a) na 67 tyg. temu „Wdowi las” („Old Babes in the Wood”) Margaret Atwood, z angielskiego przełożyła Olga Dziedzic, Wielka Litera 2023, wypożyczone z lokalnej biblioteki
1. Dlaczego? Nowość i nazwisko.
2. I jak? Dzięki NKC szczególnie polubiłam opowiadania. Z opowiadaniami tak już jest: lubisz albo nie, wolisz dłuższe formy.
„Wdowi las” to zbiór 15 opowiadań, z czego 7 dotyczy Nell i Tiga (przed i po, że tak to ujmę, stąd podział tych tekstów na dwie części ). Nell bywa ich bohaterką, bywa narratorką. Dotyczą związku, starzenia się, przemijania, utraty (ćwicz się w tej sztuce). Nie znajdziemy w nich odpowiedzi, jak poradzić sobie ze stratą. Życie toczy się dalej, ale zmarli nie odchodzą, w jakiś sposób funkcjonują w nas/obok nas. To żadna fantastyka. „Teraz obaj [znajomi T. i N.] nie żyją. Przytrafia się to coraz częściej: ludzie umierają”. Po zmarłych zostają rozmaite artefakty: wiersze (kto je zrozumie? Kto je przeczyta?),przedmioty – jak drewniane pudełko. Czy coś znaczą? Szukamy ich przesłania, symbolicznego przekazu, chcemy dzięki nim jakoś porozumieć się z nieobecnymi. Ale one nic nie znaczą, w każdym razie nie więcej niż my im tego znaczenia dopiszemy.
Definicja wdowy: „Mam niewidzialnego przyjaciela, który akurat nie żyje”.
Środkowa część tomu to opowiadania tak różne, że nie sposób ich połączyć jakimś wspólnym tropem. Dla wielbicieli „Opowieści podręcznej” – „Wolnoamerykanka” (lustrzane odbicie najsławniejszej książki Atwood).
To tom do spokojnego czytania. Jego zaletą jest poczucie humoru autorki, takie jak lubię, subtelne, sprawiające, że opowiadania mówiące o sprawach bardzo poważnych nie przytłaczają, choć są źródłem refleksji. Choćby takiej, żeby nie gromadzić rzeczy, nie sprawiać kłopotów tym, którzy będą musieli się nimi zająć. Oszczędzić im grzebania w cudzej intymności, konieczności podejmowania wyborów co zrobić z tym czy tamtym, bo cóż, na pamiątki też trzeba mieć miejsce… Kolejna refleksja: że wciąż się uczymy i często jesteśmy świetnie przygotowani. Ale na to, co już się stało, przydarzyło nam (opowiadanie „Pierwsza pomoc”).
Te opowiadania to tez teksty o kłopotach z komunikacja. Język znamy. Co najmniej kilka. Ale albo znamy za mało, albo za dużo słów („W powietrzu…”),mamy za wiele tematów. Albo nie znamy kontekstu (zabawa z fantastyką w „Niecierpliwej Gryzeldzie”, taka Octavia E. Butler na wesoło, dajcie to swoim pseudopodiom do przeczytania koniecznie). Bywają odmienności wynikające z czystej biologii (przesympatyczna „Metempsychoza…”),różnicy wieku (świetne „Moja matka czarownica”) lub… śmierci („Drewniane pudełko”).
3. Dokąd mnie to prowadzi? Trzeba skończyć „Wzlot i upadek D.O.D.O”, bo co się stało z czarownicami?