-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać245
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik14
-
ArtykułyMamy dla was książki. Wygraj egzemplarz „Zaginionego sztetla” Maxa GrossaLubimyCzytać2
Biblioteczka
2023-08-26
2023-12-14
Wiecie co? Nigdy tej książki nie czytałam, przyznaję się bez bicia. I teraz zastanawiam się, jak to możliwe, że "Akademia Pana Kleksa" to lektura szkolna? I, co więcej, skoro ja wiele razy poczułam się zmieszana tym, co przeczytałam, to co muszą czuć dzieciaki, które mają to za lekturę szkolną?
Nie zrozumcie mnie źle, to nie jest zła książka. To jest pozycja jedyna w swoim rodzaju, gdzie rzeczywistość miesza się z fantazją, i nic nie jest pewne, ani takie, na co wygląda. Wyobraźnia Brzechwy naprawdę nie znała granic. Mi na początku wydawało się, że wszystko jest chaotyczne, bez ładu i składu, ale, jakby nie patrzeć, sam pan Kleks też taki był, a jakaś logika pojawiała się w jego zachowaniu. I to też ostatecznie znajdujemy na koniec książki...
Książkę dołączam do Wielkobukowego Binga 2023 pod hasłem "Książka zekranizowana" (nie powiem, ciekawi mnie, jak wypadnie najnowsza adaptacja tej powieści).
Wiecie co? Nigdy tej książki nie czytałam, przyznaję się bez bicia. I teraz zastanawiam się, jak to możliwe, że "Akademia Pana Kleksa" to lektura szkolna? I, co więcej, skoro ja wiele razy poczułam się zmieszana tym, co przeczytałam, to co muszą czuć dzieciaki, które mają to za lekturę szkolną?
Nie zrozumcie mnie źle, to nie jest zła książka. To jest pozycja jedyna w swoim...
2023-10-06
Mikołajka zawsze uwielbiałam, do dziś kocham czytać opowiadania o nim, o jego rodzicach i kolegach, i na pewno będę czytała te teksty, jeśli nie jako mama, to ciocia ;-)
Wiecie, co mnie urzeka w tym tekstach? Że są idealne zarówno dla dzieci, które utożsamią się z narratorem i punkt widzenia Mikołajka będzie jednocześnie ich, jak i dla dorosłych, którzy zobaczą o wiele więcej niż dziecko, i mnóstwo aluzji jest dla nich czytelnych. I też wywołują salwy śmiechu. Każdy znajdzie coś dla siebie w historiach o Mikołajku. I jest piękne w tych książkach. Nie są naiwne, jednoznaczne, czasem wywołują mnóstwo śmiechu, ale też zmuszają do refleksji. Dlatego Mikołajek zawsze zajmuje ważne miejsce w moim czytelniczym serduszku.
Czytałam pierwsze opowiadania jako dziecko, i bardzo ciekawie było powrócić do tych historii już jako dorosła czytelniczka. Bawią mnie tak samo, jak wiele, wiele lat temu. Bez względu na to, czy chodziłam do szkoły, czy teraz, jak pracuję, i lepiej rozumiem tatę Mikołajka, kiedy wraca do domu i chce po prostu odpocząć ;-)
Czy potrzeba czegoś więcej, aby sięgnąć po tę książkę? Myślę, że poza dystansem do świata oraz dziecięcą radością, ciekawością i dociekliwością, nie potrzeba niczego.
Książkę dołączam do Wielkobukowego Binga 2023 pod hasłem " Książka używana lub pożyczona".
Mikołajka zawsze uwielbiałam, do dziś kocham czytać opowiadania o nim, o jego rodzicach i kolegach, i na pewno będę czytała te teksty, jeśli nie jako mama, to ciocia ;-)
Wiecie, co mnie urzeka w tym tekstach? Że są idealne zarówno dla dzieci, które utożsamią się z narratorem i punkt widzenia Mikołajka będzie jednocześnie ich, jak i dla dorosłych, którzy zobaczą o wiele...
2019-05-25
Muszę to przyznać - czarodzieje mają naprawdę dobre baśnie do czytania swoim dzieciom. Przy nich nasz Kopciuszek czy Kot w butach wypadają blado.
Jako że jestem z pokolenia, które dorastało z Harrym Potterem, nie wahałam się przy "Baśniach barda Beedle'a". I one są naprawdę dobre - ciekawe, nietuzinkowe, wciągające, i z nieszablonowymi bohaterami. A wiecie, co psuje to dobre wrażenie? Komentarze Albusa Dumbledore'a. Jestem chyba jedną z nielicznych czytelników, którą irytowały te wtrącenia, i uważam je za niepotrzebne. Co prawda, nawiązują do słynnej sagi o młodym czarodzieju, i fani mogą być tym zachwyceni, bo wiecie, nostalgia, wspomnienia, ale ja bym to wszystko wycięła. I zamiast Dumbledore'a dała więcej tych baśni.
Baśnie - tak, całą sobą mówię "tak", Dumbledore - nie, niech zostanie w "Harrym Potterze", i nie wciska się tam, gdzie nie potrzeba.
Muszę to przyznać - czarodzieje mają naprawdę dobre baśnie do czytania swoim dzieciom. Przy nich nasz Kopciuszek czy Kot w butach wypadają blado.
Jako że jestem z pokolenia, które dorastało z Harrym Potterem, nie wahałam się przy "Baśniach barda Beedle'a". I one są naprawdę dobre - ciekawe, nietuzinkowe, wciągające, i z nieszablonowymi bohaterami. A wiecie, co psuje to...
2018-08-23
Fredzia Phi-Phi? Ijaa? Kanga? Gurek? Stuakrowy Las? Brzmią trochę jak nazwy z horroru, prawda? A to są imiona i nazwa znane z zupełnie innego brzmienia.
Przyznam się, że podczas czytania zaciskałam zęby, ponieważ moje dzieciństwo opiera się w dużej części na postaci Misia o Bardzo Małym Rozumku, i miałam wrażenie, że czytam jakąś... parodię. Ale uświadomiłam sobie kilka rzeczy, o których poniżej.
Mam za sobą ciekawe doświadczenie czytelnicze.
Zobaczyłam, jak brzmiałby "Winnie-the-Pooh", gdyby był on tłumaczony jak najwierniej.
Mam jeszcze większy szacunek do Ireny Tuwim, która stworzyła "swojską" opowieść, która zdobyła serca wielu pokoleń Polaków (w tym moje).
Tłumaczka "Zakątka Fredzi Phi-Phi" była odważna, i brawa dla niej.
Ta książka nie zdobędzie serca tych, co znają i kochają naszego Kubusia Puchatka, ale dzięki niej tym bardziej upewniłam się, że tłumacze książek mają trudne zadanie, i albo będzie się miało szczęście i przyjmie się dana wersja, albo i nie. Daję dlatego ocenę dobrą - nie będę lubiła Misia Phi-Phi, ale dzięki niemu po raz kolejny odkryłam smaki dzieciństwa.
Aha, prawie zapomniałam o jeszcze jednej rzeczy: czy to Ijaa, czy Kłapouchy, to i tak go lubię :-)
Fredzia Phi-Phi? Ijaa? Kanga? Gurek? Stuakrowy Las? Brzmią trochę jak nazwy z horroru, prawda? A to są imiona i nazwa znane z zupełnie innego brzmienia.
Przyznam się, że podczas czytania zaciskałam zęby, ponieważ moje dzieciństwo opiera się w dużej części na postaci Misia o Bardzo Małym Rozumku, i miałam wrażenie, że czytam jakąś... parodię. Ale uświadomiłam sobie kilka...
2021-07-16
Oglądanie na dobranocce Muminków było dla mnie karą. Do dziś, kiedy widzę fragment tej animacji, to ogarnia mnie... strach. Na szczęście podczas czytania nie czułam lęku.
"W Dolinie Muminków" dobrze i szybko się czyta. Podobał mi się styl, w jakim Tove Jansson opisała świat swoich bohaterów - nie wiem, czy wszyscy autorzy z Finlandii tak mają, ale, na ten moment, wszyscy pisarze z tego kraju lubią prosty, konkretny język, bez udziwnień i nie wiadomo jakich opisów. Tak też jest z Muminkami, za co należy się ogromny plus.
To czemu daje taką ocenę? Ponieważ nadal nie pałam sympatią do tych postaci. No cóż, winna temu jest animacja. Choćbym zachwycała się stylem książki, to mam przed oczami animację, która nawet dziś wywołuje u mnie strach. A czytając opowiadania w tym tomie od razu miałam przed oczami poszczególne odcinki... I do tego te, które najbardziej mi utkwiły w pamięci ze względu na to, że były dla mnie jako dziecka straszne... Brr...
Przykro mi, pani Tove, Muminków nie polubię.
Oglądanie na dobranocce Muminków było dla mnie karą. Do dziś, kiedy widzę fragment tej animacji, to ogarnia mnie... strach. Na szczęście podczas czytania nie czułam lęku.
"W Dolinie Muminków" dobrze i szybko się czyta. Podobał mi się styl, w jakim Tove Jansson opisała świat swoich bohaterów - nie wiem, czy wszyscy autorzy z Finlandii tak mają, ale, na ten moment, wszyscy...
2022-01-09
Kurczę, trochę zazdroszczę Pippi optymizmu oraz odwagi...
Jako dziecko oglądałam kreskówkę o Pippi, i ta dziewczynka mnie przerażała. Pamiętam, że nie lubiłam jej bezczelności i tego, jaka była niesforna i zastanawiałam się, czemu nie słuchała starszych, skoro oni wiedzą lepiej, co dla dziecka jest dobre? No cóż, jako dziecko Pippi mnie nie przekonała, ale teraz, jako dorosła osoba, podziwiam odwagę oraz osobowość dziewczynki. I to, że po prostu była sobą. Przyznam się, że i tak czułam oburzenie, kiedy Pippi, nie zastanawiając się nad konsekwencjami, robiła różne dziwne rzeczy - cóż, blisko mi do tych ciotek i wujków, którzy chcieliby ugrzecznić takie dziecko.
Są pewnie mali czytelnicy, i to wiele pokoleń, którzy kochają Pippi. Ja mam mieszane uczucia co do niej, i chyba wolę Lisę z Bullerbyn 😉
Kurczę, trochę zazdroszczę Pippi optymizmu oraz odwagi...
Jako dziecko oglądałam kreskówkę o Pippi, i ta dziewczynka mnie przerażała. Pamiętam, że nie lubiłam jej bezczelności i tego, jaka była niesforna i zastanawiałam się, czemu nie słuchała starszych, skoro oni wiedzą lepiej, co dla dziecka jest dobre? No cóż, jako dziecko Pippi mnie nie przekonała, ale teraz, jako...
2020-07-25
Poczułam się młodsza o jakieś kilkanaście lat po przeczytaniu tego tomu komiksów. Kiedyś nałogowo czytałam GIGANTA, uwielbiałam go. Teraz był to dla mnie miły powrót do przeszłości.
Cóż, wiele zachowań bohaterów w niektórych historiach mało mają wspólnego z logiką, ale nic poza tym nie ma się do czego przyczepić.
Chyba na stare lata robię się sentymentalna, hi, hi ;-)
Poczułam się młodsza o jakieś kilkanaście lat po przeczytaniu tego tomu komiksów. Kiedyś nałogowo czytałam GIGANTA, uwielbiałam go. Teraz był to dla mnie miły powrót do przeszłości.
Cóż, wiele zachowań bohaterów w niektórych historiach mało mają wspólnego z logiką, ale nic poza tym nie ma się do czego przyczepić.
Chyba na stare lata robię się sentymentalna, hi, hi ;-)
2000-01-01
2000-01-01
Uśmiałam się przy tym komiksie do łez, tak samo przy filmie.
Uśmiałam się przy tym komiksie do łez, tak samo przy filmie.
Pokaż mimo to2020-07-25
2020-05-02
Miła wisienka na torcie serii "Pamiętnik księżniczki". Fanki Mii Thermopolis na pewno będą zachwycone. Sporo się dzieje w książce, a sama bohaterka to nie jest już taki podlotek, jak na początku, tylko dziewczyna dojrzalsza i bardziej uporządkowana.
Przyjemna w lekturze książka, idealna dla nastolatek. Dorosłe czytelniczki też znajdą coś dla siebie :-)
Miła wisienka na torcie serii "Pamiętnik księżniczki". Fanki Mii Thermopolis na pewno będą zachwycone. Sporo się dzieje w książce, a sama bohaterka to nie jest już taki podlotek, jak na początku, tylko dziewczyna dojrzalsza i bardziej uporządkowana.
Przyjemna w lekturze książka, idealna dla nastolatek. Dorosłe czytelniczki też znajdą coś dla siebie :-)
2020-05-01
Pamiętam do dziś, że jako nastolatka postanowiłam nie czytać dalszych części 'Pamiętnika księżniczki" ze względu na okropne zakończenie 8. tomu. Dziś, jako dorosła kobieta, doceniam przełamanie przez autorkę znanego i lubianego przez czytelniczki schematu.
Życie Mii zmienia się diametralnie - nie dziwię się, że nie dała rady sama tego wszystkiego udźwignąć psychicznie (nawet dorosły mógłby mieć z tym problemy), ale z 9. części można wynieść cenne lekcje. Wiecie, nic nie trwa wiecznie, strata zawsze boli, ale kiedy kończy się pewien etap w życiu, to pojawiają się zawsze nowe możliwości. Dobre czy złe, to okaże się w przyszłości. "Księżniczka Mia" jest bliska dorosłości, nawet sama bohaterka zmienia się, fizycznie i mentalnie - oznaką tego jest też to, że powoli przestaje na siebie patrzeć tak samo, jak w wieku 14 lat. Zmiany, zmiany i zmiany - jak w życiu.
Jako nastoletnia czytelniczka nie doceniłabym tej części, ponieważ uwielbiałam stałości i nienawidziłam zmian. Teraz, jako dorosła kobieta, wiem trochę więcej o życiu ;-) i polubiłam bardzo "Księżniczkę Mię". Polecam gorąco.
Pamiętam do dziś, że jako nastolatka postanowiłam nie czytać dalszych części 'Pamiętnika księżniczki" ze względu na okropne zakończenie 8. tomu. Dziś, jako dorosła kobieta, doceniam przełamanie przez autorkę znanego i lubianego przez czytelniczki schematu.
Życie Mii zmienia się diametralnie - nie dziwię się, że nie dała rady sama tego wszystkiego udźwignąć psychicznie...
2019-01-20
2017-04-13
2015-03-03
2017-01-15
I tak to jest, kiedy za powieść przeznaczoną dla młodszych czytelników bierze się dorosła kobieta, która pochłaniała w dzieciństwie i latach nastoletnich serię o Harrym Potterze. Nie idzie jej to czytanie, po prostu.
Widzę po ocenach na LC, że 'Mała księżniczka' to cudowna książka, która towarzyszyła wielu pokoleniom, i sprawiła, że zaczęły w ogóle sięgać po literaturę. Przyznam się szczerze - jakbym jako dziewczynka sięgnęła po 'Małą księżniczkę', to pewnie nie zachęciłoby mnie to do poznawania innych tytułów. Ba, pewnie bym się zniechęciła na amen. Lubię XIX wiek, lubię powieści powstałe w tym okresie, ale pani Burnett tylko mnie wynudziła. Chyba mało dziecka i tej naiwności we mnie zostało, jak widać.
Swojej córce (o ile takową będę miała) prędzej dam do czytania 'Harry'ego Pottera' niż 'Małą księżniczkę'. Oceny nie wystawiam, ponieważ wiem, że ta książka ma dla wielu ogromne znaczenie sentymentalne, i nie będę tego psuć swoimi odczuciami. Tak, stara baba bierze się za dziecięcą klasykę, he, he ;-)
I tak to jest, kiedy za powieść przeznaczoną dla młodszych czytelników bierze się dorosła kobieta, która pochłaniała w dzieciństwie i latach nastoletnich serię o Harrym Potterze. Nie idzie jej to czytanie, po prostu.
Widzę po ocenach na LC, że 'Mała księżniczka' to cudowna książka, która towarzyszyła wielu pokoleniom, i sprawiła, że zaczęły w ogóle sięgać po literaturę....
2016-10-09
Kiedy tylko dowiedziałam się, co to jest ta cała Świstawka, to aż śmiałam się sama z siebie, że od razu na to nie wpadłam ;-)
Książka dla dzieci, która nie razi zbytnią infantylnością - to dla mnie ogromny atut tej pozycji o sympatycznym rodzeństwie Świstaków, które chce pomóc Mamie Świstakowej w znalezieniu tytułowej zguby. Często śmiałam się przy lekturze 'Świstawki', kiedy poznawałam dalsze przygody tej gromadki. A te rysunki... Świetne. Już dla nich samych można zapatrzeć się w tę pozycję. Niestety, im dalej szła akcja, tym była dla mnie coraz bardziej przekombinowana. To dla mnie jedyna wada książki.
Dawno przestałam być dzieckiem, i nie wiem, czy taka fabuła spodobałaby się odbiorcom w wieku 5+ (jak określił wydawca). Chyba trzeba będzie spytać jakiegoś pięciolatka lub starszego dziecka, co sądzi o takich Świstakach.
Kiedy tylko dowiedziałam się, co to jest ta cała Świstawka, to aż śmiałam się sama z siebie, że od razu na to nie wpadłam ;-)
Książka dla dzieci, która nie razi zbytnią infantylnością - to dla mnie ogromny atut tej pozycji o sympatycznym rodzeństwie Świstaków, które chce pomóc Mamie Świstakowej w znalezieniu tytułowej zguby. Często śmiałam się przy lekturze 'Świstawki',...
2005
Podczas lektury tej części zachęciłam się do przeczytania jeszcze jednej powieści, o której wspomina tu Mia przez cały czas trwania akcji - 'Dziwnych losów Jane Eyre', która obecnie jest moją ulubioną powieścią.
Podczas lektury tej części zachęciłam się do przeczytania jeszcze jednej powieści, o której wspomina tu Mia przez cały czas trwania akcji - 'Dziwnych losów Jane Eyre', która obecnie jest moją ulubioną powieścią.
Pokaż mimo to2005
Dość krótkie, ale przyjemnie mi się czytało.
Dość krótkie, ale przyjemnie mi się czytało.
Pokaż mimo to
Pamiętam doskonale, jak za czasów szkolnych moje koleżanki wręcz umierały z ciekawości, o czym ta książka będzie. Teraz, po prawie 20 latach, wiem. I szału nie ma. 😅
Co będę oszukiwała, to jest tak prosta, naiwna i wręcz idealistyczna książeczka, że aż zęby bolą od tego lukru, który jest tam w ilościach hurtowych. Tylko dentystę można potem odwiedzic. Ale czego innego można było spodziewać się po powieści (sic!) napisanej przez ówczesną gwiazdę, Księżniczkę Popu, która była wtedy w szczycie kariery? I jeszcze razem z mamą to napisała? Tą mamą, z którą były różne, nie ukrywajmy, zamieszania, kontrole i afery? Jak czytałam podziękowania, to aż miałam ciarki żenady. Tylko skąd młoda ja i inni młodzi czytelnicy mogliby to wiedzieć? Dla nich ważniejsza była opowieść o wielkiej miłości matki i córki oraz o spełnieniu marzeń.
Dla mnie to ciekawostka literacka, nic więcej. Jedyna wartość, jaką ma, to imię i nazwisko autorki. I to, że odczuwa się sentyment.
Pamiętam doskonale, jak za czasów szkolnych moje koleżanki wręcz umierały z ciekawości, o czym ta książka będzie. Teraz, po prawie 20 latach, wiem. I szału nie ma. 😅
więcej Pokaż mimo toCo będę oszukiwała, to jest tak prosta, naiwna i wręcz idealistyczna książeczka, że aż zęby bolą od tego lukru, który jest tam w ilościach hurtowych. Tylko dentystę można potem odwiedzic. Ale czego innego można...