-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik242
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Biblioteczka
2018-06-23
2018-05-26
2018-03-09
http://zatraconewinnymswiecie.blogspot.com/2018/03/przedpremierowo-recenzja-141-jej.html
Czy przez zwykły zakład może przytrafić nam się najlepsza rzecz w życiu? Okazuje się, że tak, bo taka właśnie jest historia Peyton, bardzo wysokiej nastolatki.
Muszę przyznać, że na początku Peyton była trochę irytująca. Źle traktowała swoją matkę, a jej czyny wydawały się nie mieć żadnego powodu. Dopiero po tym, jak coraz lepiej poznajemy jej historię, coraz większą zaczynamy darzyć ją sympatią.
Okazuje się być dziewczyną, która wiele w życiu przeszła, dalej boryka się z skutkami tych wydarzeń, a mimo to się nie poddaje i marzy o lepszej przyszłości. Przez swój wysoki wzrost często słyszy docinki na ten temat i jak dotąd znosiła je w milczeniu, tak później jest już w stanie odpowiedzieć na nie ciętą ripostą. Peyton przechodzi dużą zmianę, wzbudzając przy tym jeszcze większą sympatię czytelnika.
Osobą, która wywarła duże znaczenie na życie Peyton jest Jay. Chłopak, który nawet, gdy poznał jej najstraszniejszy sekret, pozostał przy niej i traktował ją, jak gdyby nic się nie zmieniło. Do tego jest inteligentny, zabawny, przystojny, a przy tym wysoki. Idealny facet dla wysokiej dziewczyny!
Warto także wspomnieć o Chloe, która zawsze wspierała i pomagała Peyton, niezależnie o tego, co się działo. Okazała się być wspaniałą przyjaciółką, której każda dziewczyna mogłaby Peyton pozazdrościć.
Jej wysokość P. to książka, którą czyta się z przyjemnością. Do tego bardzo szybko, bo niesamowicie potrafi wciągnąć czytelnika. Co prawda, jest trochę przewidywalna, ale która książka młodzieżowa taka nie jest. Język autorki jest bardzo przystępny, zupełnie jak prawdziwej nastolatki. Niejednokrotnie można się zaśmiać, ale także i momentami wzruszyć.
Porusza ona problem, który o dziwo, nie pojawia się często w książkach. A jest nim to, z jakimi problemami zmagają się wysokie dziewczyny. Nie chodzi tutaj wyłącznie o sprawy materialne, jak trudności z doborem ciuchów, ale przede wszystkim o to, jak różnie ludzie reagują. Zmierzenie wzrokiem od góry do dołu jest na porządku dziennym, a i nierzadko trafiają się złośliwe przytyki. Bo jak to tak, taka wysoka dziewczyna? A no tak, skoro mężczyźni tacy mogą być, to dlaczego kobiety by nie mogły. :)
Podsumowując, Jej wysokość P. to książka, która wielu osobom może przypaść do gustu. W szczególności dziewczynom powyżej 175 cm, które w końcu znalazły postać, z którą mogą się utożsamiać i zrozumieć, że nie są osamotnione w problemach związanych ze swoim wzrostem. Jest to jedna z lepszych książek, jakie miałam okazję ostatnio czytać i zdecydowanie ją polecam!
http://zatraconewinnymswiecie.blogspot.com/2018/03/przedpremierowo-recenzja-141-jej.html
Czy przez zwykły zakład może przytrafić nam się najlepsza rzecz w życiu? Okazuje się, że tak, bo taka właśnie jest historia Peyton, bardzo wysokiej nastolatki.
Muszę przyznać, że na początku Peyton była trochę irytująca. Źle traktowała swoją matkę, a jej czyny wydawały się nie mieć...
2018-02-06
https://zatraconewinnymswiecie.blogspot.com/2018/02/read-in-english-10-beau-belle-rs-grey.html#more
The Beau & the Belle to pierwsza książka R.S Grey jaką miałam okazję przeczytać, choć od dawna miałam na uwadze książki tej autorki. Po jej przeczytaniu wiem, że z pewnością sięgnę po więcej jej książek, jeśli wszystkie są na takim (a może nawet lepszym) poziomie.
Poznajemy Lauren jako typową nastolatkę z typowymi problemami, jakimi można zmagać się w tym wieku. Po 10-letnim przeskoku czasowym poznajemy ją na nowo – jako dorosłą kobietę. Jednak w części dalej pozostaje taka sama. Dalej jest tak samo zabawna, inteligentna, niepewna siebie. Muszę przyznać, że bardzo ją polubiłam i chętnie poznałabym więcej historii z jej udziałem.
Beau to typowy ideał każdej kobiety. Ambitny, przystojny, dobrze wychowany i ostatecznie także bogaty. Może wydawać się nawet zbyt idealny. Razem z Lauren tworzą zgraną parę, a ich przekomarzania i spotkania nie jednokrotnie wywoływały uśmiech na twarzy.
Postacie wykreowane przez autorkę są barwne i interesujące. Może odrobinę schematyczne, jednak z pewnością każda z nich jest inna. Na pierwszy plan wybijają się Lauren i Beau, a pozostałe mają raczej wątki poboczne. Mimo to, zdecydowanie da się je polubić.
Akcja dzieje się w Nowym Orleanie, w dużej części w czasie karnawału. Dzięki temu możemy zapoznać się z tradycjami panującymi w mieście w tym czasie. Osobiście od dawna jestem zafascynowana Nowym Orleanem i ta książka sprawiła, że jeszcze bardziej chcę je odwiedzić.
Książkę czyta się bardzo szybko i łatwo. Język autorki jest przyjemny i nie ma się większych problemów z jego zrozumieniem. Sądzę, że osoby na średnio zaawansowanych poziomie angielskiego nie będą miały większych problemów.
Wcześniej nie miałam zbyt wiele do czynienia z tzn. gatunkiem romcom. Obawiałam się je czytać przez to, że poczucie humoru autora mogłoby nie przypaść mi do gustu. Jednak tutaj pod tym względem się nie zawiodłam. R.S. Grey udało się wywołać u mnie niejednokrotny uśmiech czy śmiech. Jej humor jest wyjątkowo uniwersalny i przypadnie do gustu wielu osobom.
Podsumowując, The Beau & the Belle to romans, przy którym można zaznać trochę odpoczynku i trochę się pośmiać. Postacie są ciekawe i zabawne, a Nowy Orlean naprawdę potrafi zachwycić. Mam nadzieję, że uda mi się przeczytać inne książki autorki. Tymczasem tę mogę wam szczerze polecić.
https://zatraconewinnymswiecie.blogspot.com/2018/02/read-in-english-10-beau-belle-rs-grey.html#more
The Beau & the Belle to pierwsza książka R.S Grey jaką miałam okazję przeczytać, choć od dawna miałam na uwadze książki tej autorki. Po jej przeczytaniu wiem, że z pewnością sięgnę po więcej jej książek, jeśli wszystkie są na takim (a może nawet lepszym) poziomie.
Poznajemy...
2018-02-01
https://zatraconewinnymswiecie.blogspot.com/2018/02/recenzja-139-kobieta-w-oknie-aj-finn.html
Anna Fox od kilkunastu miesięcy nie wyszła z własnego domu. Tylko w nim czuje się bezpiecznie po tym, co ją spotkało. Kiedyś była psychologiem dziecięcym i miała szczęśliwą rodzinę. Dziś cierpi na agorafobię, a całe jej życie kręci się we wnętrzu jej domu. Jedynym sposobem na przeżywanie życia na zewnątrz jest podglądanie sąsiadów dzięki aparatowi fotograficznemu.
Anna to bohaterka, która jest bardzo złożona. Nie jest łatwo ją rozszyfrować i zrozumieć, nie znając wcześniej pewnych faktów. Jednak jest postacią bardzo interesującą, z którą chętnie spędziłoby się wieczór (a najlepiej kilka) przy butelce wina i rozmowie, by móc ją lepiej poznać. Niejednokrotnie nie rozumiałam jej zachowania, ale dopiero poznanie pewnych szczegółów z jej poprzedniego życia pozwoliło mi ją lepiej zrozumieć. Choć niektórym trudno może być ją polubić, to mi dość szybko się to udało. Przez cały czas czytania kibicowałam jej i miałam nadzieję, że w końcu uda się jej pokonać fobię.
Wszystkie postaci stworzone przez A.J. Finna są nieszablonowe i wyróżniające się. Poznajemy je tak jakby z dwóch stron: wtedy gdy są z kimś i wtedy, gdy myślą, że nikt ich nie widzi. Daje nam to lepszy wgląd w ich charaktery, choć i to bywa mylące.
Całą historię poznajemy z perspektywy Anny, więc jest to przedstawione bardzo subiektywnie. Bohaterka przedstawia czytelnikowi to, co chce by wiedział, ukrywając przy tym fakty ze swojej przeszłości. Jednak po pewnym czasie wszystko stopniowo zaczyna wychodzić na jaw i pozwala nam to na lepsze zrozumienie postaci Anny.
Kobieta w oknie to książka pełna wielu niespodziewanych zwrotów akcji. Nigdy nie wiadomo czy na kolejnej stronie autor nie zaserwuje nam informacji, która po raz kolejny wbije nas w fotel. W dodatku, jak przystało na thriller, powieść ma swój klimat i daje radę utrzymywać czytelnika w napięciu na kolejne wydarzenia.
Książkę czyta się naprawdę błyskawicznie, łatwo i przyjemnie. Trudno się od niej oderwać na dłuższą chwilę, bo od razu chce się do niej wrócić, by poznać dalszą cześć tej historii. Choć cały schemat historii jest dość przewidywalny, to pokierowanie jej biegu w sposób, w jaki zrobił to autor, zdecydowanie takie nie jest.
Podsumowując, Kobieta w oknie to thriller na naprawdę wysokim poziomie. Zakończenie zdołało mnie porządnie zszokować, bo zupełnie się tego nie spodziewałam. Jeśli szukacie dobrego thrillera, który da radę was zaskoczyć, trafiliście w dziesiątkę. Zdecydowanie polecam!
https://zatraconewinnymswiecie.blogspot.com/2018/02/recenzja-139-kobieta-w-oknie-aj-finn.html
Anna Fox od kilkunastu miesięcy nie wyszła z własnego domu. Tylko w nim czuje się bezpiecznie po tym, co ją spotkało. Kiedyś była psychologiem dziecięcym i miała szczęśliwą rodzinę. Dziś cierpi na agorafobię, a całe jej życie kręci się we wnętrzu jej domu. Jedynym sposobem na...
2017-12-25
https://zatraconewinnymswiecie.blogspot.com/2018/01/recenzja-138-cesarzowa-kart-kresley-cole.html
Poznajemy Evangeline „Evie” Greene jako bogatą i popularną uczennicę szkoły średniej. Okazuje się jednak, że nie jest taka typowa, gdyż dziewczynę dręczą mroczne wizje i halucynacje, a ostatnie wakacje spędziła w szpitalu psychiatrycznym. W jej stanie tym bardziej nie pomaga jej irytujący, nowy uczeń. Jednak szybko poznajemy nową wersję Evie – dojrzalszą, która musi nauczyć się przetrwać w nowym świecie po Błysku i dowiedzieć się, jakie jest jej przeznaczenie.
Z drugiej strony mamy Jacksona Deveaux – zbuntowanego chłopaka, który pochodzi z biednych obrzeży miasta. Jest go bardzo trudno rozgryźć. W chwilach, w których się otwiera, staje się wrażliwym i emocjonalnym człowiekiem, jednak do czasu aż rozsądek znowu nie weźmie góry, a Jack wróci do swojej poprzedniej postawy.
Autorka ciekawie bawi się stereotypami postaci. Główna bohaterka okazuje się nie być kolejną pustą, popularną w liceum nastolatką, a jej towarzysz do samego końca pozostaje szorstki i często nieprzyjemny. Również matka Evie w końcu przyznaje się do błędów i wyraża skruchę.
Motyw z taliią karota wprowadza powiew świeżości do młodzieżowej fantastyki. Do tej pory się z tym nie spotkałam i muszę przyznać, że jak najbardziej zainteresował mnie ten temat. Tym bardziej, że na temat samego tarota niewiele wiem.
Sama książka napisana jest bardzo przyjemnym i łatwym w czytaniu językiem. Na początku była mało wciągająca, wręcz dość schematyczna, ale szybko się rozkręca i później wprost trudno się od niej oderwać.
Kresley Cole stworzyła przemyślany świat. Jest on dopracowany w każdym szczególe, nie odczuwa się, że jakiś wątek został pominięty lub zbyt mało rozwinięty. Sama historia jest interesująca i potrafi trzymać czytelnika w napięciu. Koniec tak bardzo różni się od początku, że można by pomyśleć, że jest to diametralnie inna książka.
Cesarzowa kart bardzo przypadła mi do gustu. Okazała się być dokładnie tym, czego w tej chwili oczekiwałam od książki – humoru, nuty romansu, interesujących bohaterów i akcji, która potrafi pochłonąć. Już nie mogę się doczekać kolejnych tomów, bo historia zmierza w naprawdę ciekawym kierunku. Zdecydowanie polecam przeczytać, jeśli jeszcze tego nie zrobiliście!
https://zatraconewinnymswiecie.blogspot.com/2018/01/recenzja-138-cesarzowa-kart-kresley-cole.html
Poznajemy Evangeline „Evie” Greene jako bogatą i popularną uczennicę szkoły średniej. Okazuje się jednak, że nie jest taka typowa, gdyż dziewczynę dręczą mroczne wizje i halucynacje, a ostatnie wakacje spędziła w szpitalu psychiatrycznym. W jej stanie tym bardziej nie pomaga...
2017-12-28
https://zatraconewinnymswiecie.blogspot.com/2018/01/przedpremierowo-recenzja-137-fashion.html
Corrie Jackson ma na swoim koncie pracę w takich magazynach jak Glamour czy Harper’s Bazaar, a Fashion Victim jest jej literackim debiutem. I trzeba przyznać, że jak najbardziej udanym.
Sophie Kent to młoda dziennikarka śledcza pracująca w The London Herald. Jest ambitna, uparta, inteligentna, ale też impulsywna i emocjonalna. Dzięki swojej wytrwałości jest w stanie dotrzeć do najmroczniejszych skrywanych sekretów. Jednak praca wydaje się być nie tylko jej pasją, ale także odskocznią od codziennych problemów, dlatego też tak bardzo angażuje się w śledztwo. Stara się tak odsunąć od siebie cały ból i zapomnieć o tym, co przeżyła. Nie jest to zdrowy sposób, bo okazuje się być dla Sophie zbyt destrukcyjny.
Czasem trudno jest ją zrozumieć, ale osobiście ją polubiłam. Jej relacje z innymi ludźmi, szczególnie mężczyznami, są dość skomplikowane i można wyczuć, że kryje się za tym coś więcej. Jest ciekawie napisaną postacią, zdecydowanie niejednoznaczną.
Fashion Victim porusza wiele problemów, z którymi tak naprawdę nie spotykamy się na co dzień. Odsłania nam kulisy świata mody i życia modelek, które okazują się być nie tak wesołe, jak można by sądzić. Zwraca naszą uwagę na to, z czym borykają się modelki, jak często są wykorzystywane i jak dzięki temu zdobywają sławę.
Oprócz tego poruszony jest temat rodziny i tego, jak rodzice mogą traktować własne dzieci. Pokazane są konsekwencje takiego zachowania i dzięki temu uświadamiamy sobie, jak duży wpływ ma to na dzieci.
Corrie Jackson stworzyła bardzo wiarygodny świat, można poczuć, jakby te wydarzenia naprawdę miały miejsce. Jej styl pisarski jest bardzo przystępny, a książkę czyta się łatwo, szybko i przyjemnie. Dodatkowo potrafi zbudować napięcie i dawkować informacje czytelnikowi, który z każdą stroną chce coraz bardziej poznać zakończenie tej fascynującej historii.
Głównym wątkiem powieści oczywiście jest wątek śledztwa, jednak przeplata się on także z życiem osobistym bohaterki, a także można wyczuć delikatne zapowiedzi wątku miłosnego, który być może będzie się rozwijał. Nie odczuwa się przytłoczenia głównym motywem, choć mogłoby się tak wydawać. Chociaż pozostałe motywy nie są zbyt obszerne, to w pewien sposób odwracają naszą uwagę od reszty i dają chwilę wytchnienia, a przy tym możliwość przeanalizowania faktów.
Fashion Victim to książka, która niesamowicie wciąga czytelnika, by wraz z rozwijającą się akcją śledził kolejne etapy śledztwa. Nieprzewidziane zwroty akcji zaskakują nieustannie, przez co trudno jest przewidzieć koniec tej historii. Jest to thriller, który zdecydowanie trzyma w napięciu do samego końca, który okazuje się być naprawdę szokujący. Zdecydowanie polecam!
https://zatraconewinnymswiecie.blogspot.com/2018/01/przedpremierowo-recenzja-137-fashion.html
Corrie Jackson ma na swoim koncie pracę w takich magazynach jak Glamour czy Harper’s Bazaar, a Fashion Victim jest jej literackim debiutem. I trzeba przyznać, że jak najbardziej udanym.
Sophie Kent to młoda dziennikarka śledcza pracująca w The London Herald. Jest ambitna, uparta,...
2017-12-25
http://zatraconewinnymswiecie.blogspot.com/2017/12/recenzja-136-mirror-mirror-cara.html
Głównymi bohaterami książki są Red, Leo, Rose i Naomi – osoby, które właściwie zaistniały po spotkaniu siebie, bo wcześniej były na marginesie szkolnej społeczności. Każdy z nich jest w pewien sposób zbuntowanym nastolatkiem, który próbuje odnaleźć siebie i szuka choć cienia akceptacji w społeczeństwie. Według mnie bohaterowie byli dość stereotypowi i zbyt mało rozwinięci pod względem psychologicznym. Nie bardzo umiałam się wczuć w ich postaci i zrozumieć ich postępowanie. Udało mi się to jedynie z Red, ale i tak trochę mi to zajęło.
Z początku książkę czytało mi się dość topornie i dopiero mniej więcej w jej połowie zaczęła rozwijać się jakaś ciekawsza akcja. Jednak i tak dopiero w ¾ jej treści wciągnęłam się tak naprawdę, chcąc jak najszybciej poznać zakończenie, które okazało się być jak dla mnie trochę za krótkie i zdecydowanie mogłoby być bardziej rozwinięte.
Język, jakim książka jest pisana jest prosty i szybko się go czyta. Jedyne, co może niektórym przeszkadzać to duża ilość przekleństw, choć mi nie sprawiało to żadnego problemu. Miałam też czasem wrażenie, że pod względem odwzorowania języka postaci jest on zbyt przerysowany i nie sądzę, żeby aż tak wiele osób czytających mogłoby się w niego wczuć.
Z jednej strony Mirror, Mirror było bardzo przewidywalne, ale z drugiej w niektórych aspektach potrafiło zaskoczyć. Powód zniknięcia Naomi okazał się być elementem, który naprawdę mnie zdziwił, bo nie spodziewałam się tak skomplikowanej i mrocznej sprawy. Poruszenie takiego wątku pokazuje, jak bardzo niektórzy wierzą w rzeczy, które nie są prawdziwe i że takie okropności naprawdę się zdarzają, nie są to tylko wymysły dla urozmaicenia historii.
Książka opisywana jest jako ‘thriller doskonały, co niestety nie znajduje swojego odwzorowania w tekście. Wątek zniknięcia Naomi i jego powodu zajmuje dość ważną rolę w powieści, jednak najczęściej jest zdominowany przez wątek obyczajowy, czyli problemy nastoletnich bohaterów. Brakuje tutaj napięcia, grozy, niepokoju, które zawsze towarzyszom thrillerom.
Podsumowując, Mirror, Mirror to bardziej młodzieżowa obyczajówka z wątkiem kryminalnym niż thriller. Skłania do refleksji i pozwala wynieść z niej wnioski, które możemy zacząć zauważać w codziennym świecie. Do mnie jednak nie do końca przemówiła, nastawiłam się na thriller, a nie znalazłam go niestety.
Jeśli szukacie książki obyczajowej dla młodzieży, trafiliście świetnie. Jeżeli natomiast szukacie dobrego thrillera dla nastolatków – tutaj go nie znajdziecie.
http://zatraconewinnymswiecie.blogspot.com/2017/12/recenzja-136-mirror-mirror-cara.html
Głównymi bohaterami książki są Red, Leo, Rose i Naomi – osoby, które właściwie zaistniały po spotkaniu siebie, bo wcześniej były na marginesie szkolnej społeczności. Każdy z nich jest w pewien sposób zbuntowanym nastolatkiem, który próbuje odnaleźć siebie i szuka choć cienia akceptacji...
2017-11-18
https://zatraconewinnymswiecie.blogspot.com/2017/12/recenzja-134-wroc-jesli-masz-odwage.html#more
W losy Eden i Tylera wciągnęłam się natychmiastowo, sięgałam więc po nową książkę Estelle z nadzieją, że i tym razem mi się to przytrafi. Bo przecież nic tak nie potrafi oderwać od codzienności jak dobra książka!
Główną bohaterką jest MacKenzie, której życie nieodwracalnie zmieniło się kilka lat temu. Od tego czasu jej mama, która nie może sobie poradzić z przeszłymi wydarzeniami, sięga po kieliszek coraz częściej. Ani Kenzie, ani jej tata nie widzą jak sobie z tym poradzić. Wszystko komplikuje się jeszcze bardziej, gdy rodzice jej najlepszej przyjaciółki giną w wypadku, a Kenzie nagle się od niej oddala, nie wiedząc jak z nią rozmawiać.
Do pewnego stopnia udało mi się zrozumieć postępowania MacKenzie. Jej odcięcie się od Danielle i Jadena było reakcją na to, że nie była gotowa poradzić sobie z własną stratą i przede wszystkim przyznać się do niej. Wolała więc uciec od ich bólu, by nie musieć odczuwać swojego.
ajbardziej pozytywną i godną naśladowania osobą jest Jaden. Pomimo wielkiej tragedii, jaka mu się przytrafiła, potrafi ruszyć do przodu. Wie, że rodzice nie byliby szczęśliwi widząc, że tak bardzo cierpi i dla nich stara się dalej żyć swoim życiem, bo tego właśnie by chcieli.
Postaci wykreowane przez Estelle zawsze mają wiele różnych twarzy. Nie są stereotypowe i zdecydowanie nie są idealne, mają swoje wady i zalety. Dzięki temu łatwiej jest z nami się z nimi identyfikować.
Książka jest bardzo poruszająca. Pokazuje rzeczywiste sytuacje, których często nie widzimy, przez to, że są głęboko ukrywane. Autorka poruszyła bardzo trudne tematy, ale jak najbardziej udało się jej je przedstawić w przemyślany sposób.
Głównym tematem jest radzenie sobie ze stratą. Historia pokazuje nam, że ludzie radzą sobie z nią na różne sposoby, mogące wydawać się lepsze już gorsze. Są osoby, które potrafią powrócić do dawnego życia, nawet jeśli nie będzie już takie samo, oraz takie, którym sprawia to problem i zupełnie się izolują, a także takie, które nie umieją sobie poradzić ze stratą.
Innym poruszanym w książce jest alkoholizm. Przedstawione jest jak wpływa on na osobę chorą, a także jej otoczenie. MacKenzie i jej tata udają, że nie widzą problemu i choć wiedzą, że nie powinni tak się zachowywać, to jednak nie potrafią się przemóc, by przerwać to błędne koło.
Estelle Maskame po raz kolejny pokazuje, że pomimo swojego młodego wieku jest niesamowitą pisarką. Jej powieści potrafią oderwać czytelnika od rzeczywistości i przenieść do miejsca, gdzie rozgrywa się powieść. Do tego wprost nie da się od nich oderwać.
Jeśli pokochaliście serię Dimily, z pewnością pokochacie także tę książkę. Wróć, jeśli masz odwagę to emocjonująca powieść, która porusza skomplikowane kwestie i potrafi zaciekawić czytelnika. Zdecydowanie polecam!
https://zatraconewinnymswiecie.blogspot.com/2017/12/recenzja-134-wroc-jesli-masz-odwage.html#more
W losy Eden i Tylera wciągnęłam się natychmiastowo, sięgałam więc po nową książkę Estelle z nadzieją, że i tym razem mi się to przytrafi. Bo przecież nic tak nie potrafi oderwać od codzienności jak dobra książka!
Główną bohaterką jest MacKenzie, której życie nieodwracalnie...
2017-11-19
https://zatraconewinnymswiecie.blogspot.com/2017/11/recenzja-133-psiego-najlepszego-by.html
Czy może być coś lepszego na zimowe wieczory niż zgraja przesłodkich szczeniaczków, mądra suczka i ich nieporadny właściciel? A do tego romans wiszący w powietrzu i świąteczna atmosfera? Oczywiście, że nie! To wszystko znajdziecie w najnowszej książce W. Bruce’a Camerona – Psiego najlepszego. Był sobie pies na święta.
Historia przedstawiona jest w narracji trzecioosobowej i choć zwykle nie mam z tym problemu, tym razem miałam problem z wczuciem się w postać Josha.
Josh Michaels mieszka samotnie w swojej chatce w Kolorado od czasu, gdy porzuciła go dziewczyna. Jest to także jego dom rodzinny, który przynosi mu wiele wspomnień, często też te bolesne. Gdy był nastolatkiem jego rodzina się rozpadła, dlatego też teraz nie ma z nią najlepszych kontaktów i jedynym jej symbolem jest dla niego ten dom.
Josh przechodzi w książce dość znaczącą przemianę. Z samotnego i zdołowanego faceta wychodzi ten, który zaznał miłości i nauczył się postępować właściwie. Pomimo tego, że w części rozumiałam motywy nim kierujące, to nie polubiłam go aż tak bardzo.
Za to Kerri, która swoją pewnością za każdym razem rozbrajała Josha zdobyła moją sympatię. Bywała zabawna i zdecydowanie zmuszała Josha, by trochę o nią zawalczył.
Jednak zdecydowanie pogłębianie postaci wyszło by na plus i można by było o nich czegoś więcej się dowiedzieć.
Szczerze trzeba przyznać, że książkę czyta się naprawdę błyskawicznie! Bez problemu da się ją przeczytać w jeden wieczór, który może być dzięki niej bardzo przyjemny.
W. Bruce Cameron napisał powieść bardzo wzruszającą i taką, która często potrafi rozbawić. Przedstawił także jak silna może być więź człowieka z czworonogiem. Dzięki niej obie strony są w stanie poświęcić się za tę drugą. A najpiękniejsze w niej jest to, że trwa ona całe życie i niewiele jest w stanie ją zerwać.
Psiego najlepszego to książka dla każdego psiarza i nie tylko! Można się przy niej świetnie odprężyć i miło spędzić czas, o ile oczywiście nie oczekujecie wybitnej powieści. Jednak swoim ciepłem i humorem wynagradza swoje minusy.
Do tego doskonale wprowadza w świąteczny klimat. No i kto by się oparł słodkim szczeniaczkom, które pojawiają się na każdej stronie? Ze względu na nie, ale też nie tylko, polecam!
https://zatraconewinnymswiecie.blogspot.com/2017/11/recenzja-133-psiego-najlepszego-by.html
Czy może być coś lepszego na zimowe wieczory niż zgraja przesłodkich szczeniaczków, mądra suczka i ich nieporadny właściciel? A do tego romans wiszący w powietrzu i świąteczna atmosfera? Oczywiście, że nie! To wszystko znajdziecie w najnowszej książce W. Bruce’a Camerona – Psiego...
2017-11-01
https://zatraconewinnymswiecie.blogspot.com/2017/11/przedpremierowo-recenzja-132-swiato-jay.html
Jay Asher znany jest przede wszystkim jako autor 13 powodów. Napisał jednak wiele więcej książek, a Światło jest jego najnowszą samodzielnie napisaną młodzieżówką.
Sienna jest jedną z tych bohaterek, które na szczęście nie irytują swoim zachowaniem. W żaden sposób nie jest infantylna, a wręcz odwrotnie. Do tego potrafi wysłuchać bez osądzania drugiej osoby i walczyć o swoje zdanie.
Caleb zdążył wiele przejść w swoim niedługim życiu. Przez innych odbija się to na nim jeszcze bardziej. Jednak on nie traci swojej wewnętrznej dobroci i stara się pomagać tym, którzy mają jeszcze mniej niż on. Jego pozytywne cechy zdecydowanie nie są wyolbrzymione, jest zwykłym chłopakiem, który idealnie pasuje do powieści.
Plus dla autora za stworzenie nastoletnich postaci, które są tak dojrzałe i wyrozumiałe, co wyjątkowo widać, gdy w tle mają niektórych bohaterów, którzy bywają zupełnie przeciwni. Trudno ich nie polubić!
Nie jest to wybitna powieść z ciężko zrozumiałymi przesłaniami, lecz prosta opowieść o tym, co w książkach poruszane jest wielokrotnie – zaufanie i przebaczenie.
Pojawia się także kwestia tego, jak negatywnie mogą działać plotki. Pewna wersja zdarzeń podawana z ust do ust i przy tym niezmiernie przekręcana może bardzo wpłynąć na czyjeś życie i zmienić je w prawdziwe piekło. W Świetle mamy tego najlepszy przykład, który prowadzi nas do refleksji nad tym tematem.
Styl pisarski Ashera charakteryzuje się językiem łatwym i przyjemnym w odbiorze dla czytelnika. Historia jest spójnie napisana, nie ma żadnych niedociągnięć. Do tego zdecydowanie potrafi zaciekawić czytelnika i sprawić, by nie był w stanie się od niej oderwać.
Światło bardzo dobrze wprowadza w klimat świąteczny i aż chce się by były one tu i teraz. Czyni to ją jak najbardziej idealną powieścią na grudniowe wieczory. Szczególnie, że święta już coraz bliżej.
Książka w sam raz dla każdego, kto lubi proste, przyjemne i klimatyczne historie. Polecam!
https://zatraconewinnymswiecie.blogspot.com/2017/11/przedpremierowo-recenzja-132-swiato-jay.html
Jay Asher znany jest przede wszystkim jako autor 13 powodów. Napisał jednak wiele więcej książek, a Światło jest jego najnowszą samodzielnie napisaną młodzieżówką.
Sienna jest jedną z tych bohaterek, które na szczęście nie irytują swoim zachowaniem. W żaden sposób nie jest...
2017-10-15
https://zatraconewinnymswiecie.blogspot.com/2017/10/przedpremierowo-recenzja-131-czasami.html#more
Amber Reynolds to z pozoru zwykła, szczęśliwa kobieta. Ma kochanego męża, dobrą pracę i przyjaciółkę w postaci siostry. Jednak to tylko fasada, a prawda jest zupełnie inna.
W drugi dzień świąt Bożego Narodzenia budzi się, ale nie może się poruszyć. Jest w szpitalu, ale jak się tam znalazła? I co najważniejsze, dlaczego?
Autorka stworzyła postać z głębokim portretem psychologicznym. Choć zaczynając możemy nie wiedzieć co tak naprawdę kieruje Amber, to wraz z kolejnym rozdziałem dowiadujemy się o niej coraz więcej. Poznajemy wydarzenia, które ją ukształtowały, a także jak wielki wpływ na dzieci mają właśni rodzice. Osoba, której na początku żałowaliśmy, zamienia się w osobę, od której włos jeży się na głowie.
Całość jest tak zaplątana, że w trakcie czytania nie możemy być pewni kto, jaki jest naprawdę. Postaci są złożone, o wielu twarzach, zdecydowanie nie stereotypowe.
Czytając bardzo łatwo jest wpaść w sieć kłamstw, jaką zgotowała nam autorka. Banalnie jest w nie uwierzyć i niejednokrotnie czytając, musiałam sobie przypominać, że ‘chwila, chwila, coś tu nie gra…’.
Książkę czyta się błyskawicznie - po pierwsze przez to, że historia trzyma w napięciu od samego początku. A po drugie przez styl pisarski autorki. Jest to prosty język, jednocześnie odzwierciadlający charakter głównej bohaterki, jak i wręcz przeciwnie.
Czasami kłamię składa się z trzech części – wydarzeń sprzed wypadku, wydarzeń w czasie śpiączki i wspomnień z dzieciństwa pisanych w formie pamiętnika. I to te ostatnie są największym zaskoczeniem. Pisane z perspektywy dziecka powinny być niewinne, a jednak mają w sobie głęboki niepokój, wzrastający z każdym kolejnym fragmentem.
Alice Feeney przedstawiła nam książkę na wysokim poziomie. Doskonale przedstawiła tok myślenia Amber, jak również całą jej postać (zresztą nie tylko jej). Historia trzyma w napięciu przez długi, długi czas, a czytelnik prawie do samego końca zastanawia się co tak naprawdę się stało.
Czasami kłamię to książka, która jest jak najbardziej warta przeczytania i bardzo was do tego zachęcam!
https://zatraconewinnymswiecie.blogspot.com/2017/10/przedpremierowo-recenzja-131-czasami.html#more
Amber Reynolds to z pozoru zwykła, szczęśliwa kobieta. Ma kochanego męża, dobrą pracę i przyjaciółkę w postaci siostry. Jednak to tylko fasada, a prawda jest zupełnie inna.
W drugi dzień świąt Bożego Narodzenia budzi się, ale nie może się poruszyć. Jest w szpitalu, ale jak...
2017-10-13
https://zatraconewinnymswiecie.blogspot.com/2017/10/recenzja-130-zapada-dziura-bone-gap.html
Zapadła dziura. Bone Gap inspirując się mitem o Hadesie i Persefonie i innymi znanymi schematami, tworzy interesującą powieść młodzieżową. Realizm magiczny przeplata się ze zwykłymi nastoletnimi problemami, jakie mają młodzi mieszkańcy Bone Gap.
Bohaterom wykreowanym przez Laurę Ruby zdecydowanie niczego nie brakuje. Nie są stereotypowi, można zagłębić się w ich umysł i poznać kierujące nimi motywy.
Większość historii poznajemy przez oczy Finna. Jest to chłopak, który zawsze odstaje od społeczeństwa. Przez swoją inność był przez nie stygmatyzowany, a w jego wersję wydarzeń nie wierzy mu nawet własny brat. Od czasu, gdy był tylko miejscowym dziwakiem, do końca książki przechodzi dużą zmianę. Rozumie się jego postępowanie i przy tym nietrudno go polubić.
Przy Róży czeka nas małe zaskoczenie, gdyż okazuje się ona być… Polką! Pomimo swojego krótkiego czasu w Bone Gap zdążyła odcisnąć piętno na życiach wielu ludzi. Jest piękna, przez co zawsze jest postrzegana przez pryzmat swojego wyglądu. Jej uroda przyczynia się do jej porwania, a w życiu spotyka jej wiele przykrości. Jednak ona się nie poddaje i jest zdolna do posunięcia się do ostateczności, byle by wyrwać się z rąk oprawcy i uratować bliskie jej sercu osoby.
Choć nie poznajemy zbyt dobrze Seana, to trochę mu współczułam. Opuszczany po kolei przez bliskie sobie osoby, nie trudno się dziwić, że gdy znika Róża szybko odpuszcza sobie poszukiwania.
Priscilla aka Petey to dziewczyna z charakterem. Jest twarda i ostra, ale przy tym nie da się jej nienawidzić. A szczególnie jej czasem brutalnej szczerości. Przez mieszkańców miasteczka od zawsze jest uważana za brzydką, przez co nie czuje się wiele warta.
Autorka połączyła realizm magiczny z literaturą młodzieżową i trzeba przyznać, że wyszło jej to całkiem składnie. Czytanie nie sprawia żadnych trudności, a wręcz jest to przyjemność. Do tego czyta się błyskawicznie, dzięki temu jak z każdą stroną coraz bardziej zagłębiamy się w jej treść.
Plusem jest też to, że poznajemy akcję z punktu widzenia kilku osób (jednak wszystkie w trzeciej osobie). Dzięki temu mamy wgląd nie tylko w myśli bohaterów, ale i szersze spojrzenie na dane sytuacje.
Oprócz inspiracji mitologią realizm magiczny realizowany jest też przez np. zwierzęta rozumiejące więcej niż takie normalne czy szepczącą kukurydzę, która niejednokrotnie pomaga bohaterom.
Podsumowując, Bone Gap to książka o akceptacji, miłości i o tym, że nie liczy się zewnętrzne piękno, lecz to wewnętrzne. Choć powtarza się to tyle razy, to społeczeństwo, jak pokazuje autorka, dalej ma z tym problem.
Jest to książka przy której warto skłonić się do refleksji, a przy okazji miło spędzić przy niej czas.
https://zatraconewinnymswiecie.blogspot.com/2017/10/recenzja-130-zapada-dziura-bone-gap.html
Zapadła dziura. Bone Gap inspirując się mitem o Hadesie i Persefonie i innymi znanymi schematami, tworzy interesującą powieść młodzieżową. Realizm magiczny przeplata się ze zwykłymi nastoletnimi problemami, jakie mają młodzi mieszkańcy Bone Gap.
Bohaterom wykreowanym przez Laurę...
2017-09-20
https://zatraconewinnymswiecie.blogspot.com/2017/10/recenzja-129-natrwadsza-stal-scarlett.html
Są różne rodzaje tatuaży. Te, które o czymś przypominają. Te, które coś symbolizują. I te, które mają moc uleczenia. A Najtwardsza stal jest właśnie o tych ostatnich.
Harper/Taylor próbuje zapomnieć o traumatycznych przeżyciach z przeszłości, jednak trudno jest to zrobić codziennie widząc ich namacalny dowód. Ma swoje lęki, jednak stale z nimi walczy, pokazując tym swoją siłę i odwagę. Przechodzi wielką przemianę z dziewczyny, którą była na początku, na tą, którą staje się na koniec. Trudno jej nie współczuć i nie zrozumieć, a przy tym i nie polubić.
Trent to prawdopodobnie ideał każdej kobiety. Seksowny tatuażysta o gołębim sercu, któremu można zaufać w każdej sprawie. Jest cierpliwy, wyrozumiały, szczególnie w stosunku do Harper. Pomaga jej, lecz nie poprzez ‘przytrzymywanie’ jej na każdym kroku, a przez to, że pokazuje jej jak silna jest i jak może wykorzystać swoją siłę.
Zarówno Harper, jak i Trent mieli swoje wady i popełniali błędy,
a mimo to po dostatecznej ilości czasu byli w stanie o tym porozmawiać i wyjaśnić. Nie kłócili się bez powodu, tak jak to zwykle zdarza się w tego typu książkach. Podobało mi się też to, że nie rzucają się na siebie, jak to zwykle w takich książkach bywa. Za to ich relacja rozwija się w swoim tempie, zaczynając od przyjaźni i kończąc na związku, przez co jest to jak najbardziej realistyczne.
Właściwie wszystkie pozostałe postaci trudno nie polubić. Moimi ulubieńcami chyba są Cujo i Drea, więc nie mogę się już doczekać tego jak ich historia się rozwinie w kolejnej książce.
To moja pierwsza książka Scarlett Cole, jednak wiem, że jeśli wszystkie będą napisane tak jak ta, sięgnę po nie bez wahania. Książkę czyta się błyskawicznie, nie zbędnych opisów ani irytujących pominięć. Są za to dobrze skonstruowane dialogi pełne humoru i ciętych ripost.
Najtwardsza stal to książka, którą jest się w stanie przeczytać w jeden dzień, jeśli nie kilka godzin. Dostałam ją w czasie, w którym nic nie potrafiło mnie skusić na przeczytanie, a dzięki niej udało mi się z tego wydostać. Oczywiście, że bywa przewidująca i powiela schematy które powtarzały się już niejednokrotnie. Jednak przez sposób napisania, postacie i całą oprawę warto ją przeczytać. Osobiście zdecydowanie ją polecam i nie mogę doczekać się kolejnych tomów!
https://zatraconewinnymswiecie.blogspot.com/2017/10/recenzja-129-natrwadsza-stal-scarlett.html
Są różne rodzaje tatuaży. Te, które o czymś przypominają. Te, które coś symbolizują. I te, które mają moc uleczenia. A Najtwardsza stal jest właśnie o tych ostatnich.
Harper/Taylor próbuje zapomnieć o traumatycznych przeżyciach z przeszłości, jednak trudno jest to zrobić...
2017-09-25
https://zatraconewinnymswiecie.blogspot.com/2017/09/przedpremierowo-recenzja-128-obsesja.html#more
Gdy przeczytałam opis Obsesji, wiedziałam, że to coś dla mnie. Szczególnie na jesienne wieczory, gdzie po całym dniu trzeba odreagować. I pomimo mojej małej awersji do polskich autorów zdecydowałam się po nią sięgnąć.
Główna bohaterka, Joanna Skoczek, jest psychiatrą na oddziale w warszawskim szpitalu. Właśnie zakończyła związek i wróciła do miasta, więc jej życie prywatne nie jest zbyt ustabilizowane. Odwrotnie jest z życiem zawodowym, bo choć trochę nużące, jest jak najbardziej stabilne.
Asia niemal od razu przypadła mi do gustu jako bohaterka. Nie użalała się nad sobą i nie okłamywała się, że w praca jest najlepsza pod słońcem. Jej stanowczość i umiejętność radzenia sobie samej były bardzo pozytywne. Tak jak jej poczucie humoru, które potrafiło rozbawić w każdej sytuacji.
Nie obejdzie się też oczywiście bez facetów, których kilku kręci się wokół Asi. Choć związki nie są jej teraz w głowie, to nie ma jak od nich uciec, szczególnie, że niektórzy nie tolerują słowa „nie”.
Choć pierwszy raz miałam okazję zapoznać się z twórczością autorki, to szczerze mogę powiedzieć, że się nie zawiodłam. Styl pisarski jest bardzo lekki, nie ma się problemu ze zrozumieniem. Bywały niestety momenty, gdzie długie opisy trochę mnie przynudzały. Aczkolwiek na szczęście nie było ich zbyt wiele!
Historia natomiast jest dość powtarzalna. Seryjny morderca? Jest. Kobieta w opałach? Jest. Mężczyźni próbujący ją uratować? Są. Pomimo tego, nie ukrywam, że dałam się autorce zwieść, i to nie jednokrotnie, jeśli chodzi o samego mordercę. Gdy już byłam pewna, że będzie nim mój podejrzany, sytuacja odwróciła się o 180º. Zakończenie było dużym zaskoczeniem, jednak zdecydowanie pozytywnym.
Obsesja nie jest górnolotnym kryminałem lub też thrillerem, jednak zdecydowanie potrafi czytelnika wciągnąć w historię. Dość stereotypową, ale uratowaną przez główną bohaterkę i jej czarny humor.
Jest to książka lekka, zabawna i wciągająca – idealna na nastające chłodne i ponure wieczory!
https://zatraconewinnymswiecie.blogspot.com/2017/09/przedpremierowo-recenzja-128-obsesja.html#more
Gdy przeczytałam opis Obsesji, wiedziałam, że to coś dla mnie. Szczególnie na jesienne wieczory, gdzie po całym dniu trzeba odreagować. I pomimo mojej małej awersji do polskich autorów zdecydowałam się po nią sięgnąć.
Główna bohaterka, Joanna Skoczek, jest psychiatrą na...
2017-07-06
https://zatraconewinnymswiecie.blogspot.com/2017/08/przedpremierowo-recenzja-125-milion.html
Czy to nie zabawne, że czasem coś bardzo długo uchodzi za żart, aż wreszcie pewnego dnia przestaje nim być? Bo czy wszyscy czasem nie wypowiadamy żartów na temat tego, co zrobilibyśmy, gdybyśmy byli bogaci? Sławni? Bądź po prostu mieli większe możliwości? Właśnie to przydarza się siedemnastoletniej Tash, która wraz z przyjaciółmi zwykła żartować, co zrobiliby, gdyby byli sławni. Do czasu aż nagle to się dzieje naprawdę. I nie jest to tak wspaniałe, jak mogłoby się do tej pory wydawać.
Natasha ‘Tash’ Zelenka to dziewczyna jak każdy z nas. Ma kochającą się rodzinę, dwójkę najlepszych przyjaciół, a także zajmuje się tym, co uwielbia, czyli filmowaniem. Oprócz tego uważa się za największą fankę Tołstoja, którego z kolei uważa za swojego chłopaka. Jednak pod tym wszystkim skrywa się normalna dziewczyna, która ma swoje marzenia, aspiracje i obawy. Stara się zrozumieć siebie, podjąć najlepsze decyzje dotyczące jej przyszłości, pokonując pojawiające się przy tym obawy i przeszkody. Musi określić co jest dla niej najbardziej istotne – sława czy bliscy?
Mocną stroną książki niewątpliwie są bohaterowie. Każdy z nich jest inny, ma cele, aspiracje, lęki. Pomimo swojego zaangażowania w projekt, który przyciąga wiele internetowej uwagi, są zwykłymi nastolatkami. Spędzają czas na powietrzu, jeżdżą na koncerty, oglądają filmy przez całą noc, mają wakacyjną pracę, bądź po prostu prowadzą między sobą mało sensowne konwersacje.
Styl pisarski autorki sprawia, że czytelnik niemożliwie wciąga się w historię, nie chcąc jej odłożyć. A nawet jeśli to zrobi, chce powrócić do niej jak najszybciej. Kathryn Ormsbee pisze bardzo interesująco, z łatwością wczuwając się w swoją nastoletnią bohaterkę, przez co i czytelnik łatwiej się z nią identyfikuje. Z resztą nie tylko z Tash, ale również i pozostałymi bohaterami. Rzeczywiście się z nimi zżywa i staje się częścią historii.
Milion odsłon Tash wyróżnia się z ogromnego grona książek nurtu Young Adult. Nawiązanie do współczesnej codzienności każdego nastolatka, czyli mediów społecznościowych i funkcjonowania w Internecie sprawia, iż przez to, że czytelnik dobrze ją rozumie, jeszcze lepiej odnajduje się w świecie bohaterów. W dodatku porusza tematy, z którymi boryka się duża część nastolatków. W wieku tych nastu lat odkrywamy samych siebie, często też własną seksualność, starając się jednocześnie te odkryte osoby zrozumieć. Usiłujemy dostosować się do zmian, które ciągle zachodzą w naszych życiach. Próbujemy wyrwać się spod presji jaka często jest na nas nałożona przez rodziców, ale także i samo społeczeństwo. Chcemy podjąć decyzję dotyczącą naszej przyszłości, tego, co chcemy robić i jak naprawdę przeżyć nasze życia.
Choć z początku Milion odsłon Tash może wydawać się lekką lekturą to im dalej się w nią zagłębiamy, tym poważniejsze kwestie porusza. Są to rzeczy, z którymi może na co dzień spotykać się każdy z nas. Dzięki temu jest historią, która jest jak najbardziej autentyczna i naturalna. Jest po prostu historią normalnej dziewczyny z normalnymi problemami, historią każdego z nas. I właśnie przez to jest to tak interesująca i nadzwyczajna powieść.
Powieść Kataryn Ormsbee zdecydowanie daje czytelnikowi do przemyślenia. I z tego powodu bardzo wam ją polecam!
https://zatraconewinnymswiecie.blogspot.com/2017/08/przedpremierowo-recenzja-125-milion.html
Czy to nie zabawne, że czasem coś bardzo długo uchodzi za żart, aż wreszcie pewnego dnia przestaje nim być? Bo czy wszyscy czasem nie wypowiadamy żartów na temat tego, co zrobilibyśmy, gdybyśmy byli bogaci? Sławni? Bądź po prostu mieli większe możliwości? Właśnie to przydarza się...
2017-07-10
https://zatraconewinnymswiecie.blogspot.com/2017/07/recenzja-123-swiato-ktore-utracilismy.html
Światło, które utraciliśmy to książka o sile miłości, podejmowaniu decyzji między tym co słuszne a tym, czego sami byśmy chcieli. O tym czy to nasze decyzje kształtują nasz los, czy może los i przeznaczenie kształtują nasze decyzje?
Główną bohaterką jest Lucy Carter, która będąc na ostatnim roku studiów poznaje Gabriela Samsona. W dzień ich spotkania upadają wieże WTC, a oni sami muszą zmierzyć się z tym, jak życia ich i innych zmieniły się w obliczu tej tragedii.
Oboje postanawiają zająć się czymś, co pozwoli im zmienić świat i stać się częścią nowego. Będąc razem są szczęśliwsi niż będąc osobno i wiedzą, że rozumieją siebie wzajemnie bardziej niż ktokolwiek inny. Do czasu aż Gabe nie przyjmuje pracy na Bliskim Wschodzie, będącej spełnieniem jego marzeń, którym jest możliwość pokazania ludziom, jak bardzo wszyscy są do siebie podobni. Musi jednak przez to poświęcić miłość, a rozstanie okazuje się być dużo trudniejsze niż się wydawało. Od tego momentu Lucy zaczyna kwestionować decyzje podjęte nie tylko przez nią, ale przez nich oboje.
Nawet jeśli nie wszystkie wybory Lucy czy Gabe'a były dla mnie zrozumiałe, starałam się ich nie oceniać. Trudno powiedzieć co zrobiłby się lepiej, nie będąc wcześniej w takiej sytuacji.
Pomimo tego, oceniam ją bardzo pozytywnie. Można naprawdę zżyć się z nią już od pierwszej strony i zrozumieć choć część powodów kierujących nią przy podejmowaniu decyzji. Z pewnością jest jedną z najbardziej naturalnych i autentycznych bohaterek, o jakich miałam okazję przeczytać.
Związek tej dwójki jest czymś, czego niewątpliwie każdy chciałby doświadczyć. Jednak nie dla każdego jest to możliwe. Im się to udaje i pomimo wielu popełnionych błędów są wdzięczni za to, co ich spotkało. Za to, że mieli okazję poznać osobę, która zawsze była przy tej drugiej i rozumiała ją bardziej niż ona sama.
Jill Santopolo zawarła w swojej powieści mnóstwo emocji. Całą historia to wielka emocjonująca podróż, nie tylko dla bohaterów, ale i czytelników. Wraz z rozwojem wydarzeń pojawia się napięcie z myślą o tym, co takiego się wydarzyło, że doprowadziło to Luce i Gabe'a do tego miejsca.
Jest to zdecydowanie książka, którą trudno odłożyć i czasem naprawdę bywa to niemożliwe. W moim przypadku bywały momenty, w których nie byłam już w stanie dalej czytać, a jednak kontynuowałam. Bywały i takie, w których byłam zmuszona je zrobić przez zbyt dużą dawkę emocji. Jednak pomimo tego nie mogłam pozbyć się jej z głowy, myśląc o tym, jak dalej potoczy się ta historia.
Autorka przedstawia historię w sposób, w który Lucy przedstawia ją nie czytelnikowi, a Gabe’owi. Każdy z rozdziałów opowiada nie tylko o ich wspólnych wspomnieniach, od poznania poprzez ich związek, a także o jej życiu, decyzjach i uczuciach po ich rozstaniu. Zastanawia się przy tym czy wszystkie te podjęte decyzje na pewno były tymi właściwymi. Czy gdyby postąpili inaczej, byliby w innym miejscu?
Nadaje to pewną intymność, w której czytelnik nie czuje się jednak niekomfortowo. Choć może wydawać się, że jesteśmy intruzami w tej podróży, to zupełnie się tak tego nie odczuwa.
Zakończenie niewątpliwie jest rozdzierające i zaskakujące (choć można się było niektórych rzeczy domyślić), a jednak bardzo odpowiednie. Z chęcią dowiedziałabym się jak dalej potoczyło się życie Lucy, lecz taki koniec także satysfakcjonuje. Dzięki niemu sami możemy wymyślać własne scenariusze.
Światło, które utraciliśmy sięga do głębi, pokazując, jak decyzje wpływają na nasz los. Historia Lucy i Gabe’a inspiruje do poszukiwania szczęścia i miłości, tej jedynej i niepowtarzalnej. A przede wszystkim do odnalezienie naszego własnego światła.
To historia, którą pochłania się całym sobą, chcąc jednocześnie więcej i więcej. Niektóre książki zostają z nami na długi czas w naszej pamięci, a to właśnie jest jedna z nich. Jest jedną z najbardziej wzruszających książek, jakie dane mi było przeczytać w ostatnim czasie, a może i kiedykolwiek. Dotarła do mnie, jak mało która i jestem pewna, że pozostanie w gronie moich ulubionych powieści. Przygotujcie się na łzy i kompletne rozbicie, bo właśnie to Was czeka. Mimo to jest jak najbardziej warta przeczytania, niezależnie od wieku.
https://zatraconewinnymswiecie.blogspot.com/2017/07/recenzja-123-swiato-ktore-utracilismy.html
Światło, które utraciliśmy to książka o sile miłości, podejmowaniu decyzji między tym co słuszne a tym, czego sami byśmy chcieli. O tym czy to nasze decyzje kształtują nasz los, czy może los i przeznaczenie kształtują nasze decyzje?
Główną bohaterką jest Lucy Carter, która będąc...
2017-07-04
https://zatraconewinnymswiecie.blogspot.com/2017/07/przedpremierowo-recenzja-122-replika.html
Dwie dziewczyny, tak różne, a jednocześnie tak podobne. Zmuszone zmierzyć się z prawdą o ich życiach i szukające odpowiedzi na nurtujące ich pytania. Obie będą musiały wykazać się siłą i odwagą, by w końcu poznać prawdę.
Gemma zawsze czuła się inna niż reszta, a jej wygląd nie pomagał jej się do nich dopasować. Dziewczyny w szkole jej dokuczają, a rodzice starają się ją chronić przed otaczającym światem. Jedynym oparciem jest jej przyjaciółka, April, więc gdy pojawia się pomysł wspólnego wyjazdu na Florydę, obie są podekscytowane. Jednak rodzice Gemmy dzień przed wyjazdem zabraniają go jej. Podsłuchana rozmowa i wspomnienie tajemniczego Haven sprawia, że Gemma postanawia zaryzykować i sama wyjechać. Nie spodziewa się, że jej życie od teraz nie będzie już takie samo.
Lira nie zna innego życia niż to, które ma w Haven. Oczywiście wie, że poza ogrodzeniem istnieje inny świat, jednak ona czuje się bezpiecznie w swoim środowisku. Zadowala ją codzienna rutyna i nadawanie rzeczom imion. Jedyną rzeczą, której się obawia jest choroba, która może ją zabić i sprawić, że skończy tak jak pozostałe repliki. Jej poukładany świat niszczy eksplozja w Haven i odtąd Lira musi stawić czoła temu, co czeka na nią poza murami.
Pojawiają się też postacie drugoplanowe, które niewątpliwie potrafią przyciągnąć uwagę czytelnika. Tajemniczy 72, pragnący prawdy Jake czy Pete, który swoim poczuciem humoru i oddaniem wzbudził moją sympatię.
Replika jest książką wyróżniającą się spośród innych. Jest tak przez jej nietypową konstrukcję, w której z jednej strony poznacie historii z punktu widzenia Gemmy, a z drugiej Liry. W dodatku można ją czytać na trzy sposoby!
Ja zaczęłam od czytania strony Gemmy, by najpierw zapoznać się ze szkieletem historii i później móc poznać rzeczywistość w Haven. Możecie też oczywiście zacząć czytać od strony Liry lub czytać rozdziałami na przemian.
Lauren Oliver stworzyła interesującą historię, która potrafi zaciekawić czytelnika tak, by się przy niej nie nudził. Była to moja pierwsza książka tej autorki, ale kolejnych z pewnością nie skreślam z listy ‘do przeczytania’.
Łatwo jest też identyfikować się z bohaterami, szczególnie z Gemmą. I choć pomysł klonowania wydaje się być dość niemożliwy, wszystko opisane w sposób realistyczny, by czytelnik łatwiej mógł zrozumieć to, co się dzieje.
Replika to książka, która odznacza się od innych, głównie przez jej nietypową konstrukcję. Jednak to nie jej jedyne pozytywne strony. Wciąga czytelnika do swojego świata, by wraz z bohaterami poznał wszystkie tajemnice, jakimi obrosło Haven. Idealna książka na wakacje!
https://zatraconewinnymswiecie.blogspot.com/2017/07/przedpremierowo-recenzja-122-replika.html
Dwie dziewczyny, tak różne, a jednocześnie tak podobne. Zmuszone zmierzyć się z prawdą o ich życiach i szukające odpowiedzi na nurtujące ich pytania. Obie będą musiały wykazać się siłą i odwagą, by w końcu poznać prawdę.
Gemma zawsze czuła się inna niż reszta, a jej wygląd nie...
2017-05-01
http://zatraconewinnymswiecie.blogspot.com/2017/06/przedpremierowo-recenzja-121-poczatek.html
W życiu każdego z nas pojawi się (a może już się pojawiło) wydarzenie, które zmieni nasze życia. A przede wszystkim zmieni nas samych i kierujące nami motywy. Właśnie z tym mierzy się Ezra, uczeń maturalnej klasy liceum Eastwood. Właśnie to staje się początkiem jego nowego życia, początkiem wszystkiego.
Życie 17-letniego Ezry Faulknera było świetne. Był kapitanem drużyny tenisa, miał swoją grupkę najlepszych kumpli, umawiał się z najpopularniejszą dziewczyną w szkole i planował pójść na stanowy college dzięki stypendium sportowemu. Wszystko dobrze się układało do czasu aż nie zdarzył się wypadek, po którym nie mógł już więcej grać w tenisa. Zmienia to całkowicie jego dotychczasowe życie, Ezra odcina się od roli najpopularniejszego chłopaka w szkole i przyłącza się do kółka debatanckiego, któremu przewodniczy jego najlepszy przyjaciel z dzieciństwa, Toby. Od tej pory Ezra stara się zrozumieć kim właściwie jest i co najważniejsze, odpowiedzieć na pytanie ‘co dalej?’.
Wtedy poznaje nową uczennicę, Cassidy Thorpe, którą znają wszyscy jego przyjaciele z kółka. Po tym jak zrezygnowała z uczestnictwa w debatach i zniknęła ze szkoły, jej osoba stała się tajemnicą. Wyróżnia ją jej inny niż wszystkich sposób bycia oraz zamiłowanie do przygód i próbowania nowych, czasem nietypowych, rzeczy. Dzięki niej próbuje tego także Ezra starając się odkryć siebie.
Bohaterowie są bardzo dobrze napisani i realistyczni. Czuje się z nimi więź i tą możliwość, że rzeczywiście można spotkać takie osoby. Ezra ma naprawdę świetne i wyróżniające go poczucie humoru, a reszta kółka także ma kilka nieszablonowych cech.
Robyn Schneider umiejętnie poprowadziła akcję i nie odczuwa się żadnych niedociągnięć. Choć niektórych rozwiązań można się było domyśleć, jak dla mnie zakończenie było satysfakcjonujące. Co najważniejsze, książkę czyta się bardzo przyjemnie i łatwo, a do tego szybko, z trudnością się od niej odrywając.
Autorce udało się uchwycić prawdziwie męski punkt widzenia. Nie czuje się, by gdzieś przebijał się głos kobiety ani by narracja była nienaturalnie męska. Jest to idealnie wyważone.
Niektórzy obawiają się, że w książkach tego typu wątek miłosny zdominuje całą resztę historii. Jednak nie jest tak w Początku wszystkiego. Wątek ten jak najbardziej się pojawia i odgrywa dość istotną rolę, ale jest na równi z pozostałymi. W mojej opinii wyszło to książce bardzo na plus, bo wszystko ze sobą świetnie współgra.
Historia Ezry pokazuje nam, że gdy już przydarzy nam się tragedia całkowicie nasze życie, nie potrzebujemy nikogo innego, by poukładać je na nowo. Oczywiście prawdziwi przyjaciele, którzy będą z nami mimo wszystko, będą nas wspierać i rozumieć, są ważni. Jednak nie mogą za nas podejmować decyzji. To my musimy je podjąć i zmienić nasze życie tak, jak chcemy by wyglądało.
Daje inspiracje, by nie czekać na tragedię, która wszystko zmieni, lecz znaleźć w sobie inspirację i zmieniać swoje życie niezależnie od okoliczności. By zacząć żyć, nie tylko egzystować.
Jeśli lubicie książki dla młodzieży z przesłaniem, jest to z pewnością książka dla Was. Z pewnością postaram się wrócić do niej by spojrzeć na tę historię z innej perspektywy. Tymczasem mogą Wam ją śmiało polecić.
http://zatraconewinnymswiecie.blogspot.com/2017/06/przedpremierowo-recenzja-121-poczatek.html
W życiu każdego z nas pojawi się (a może już się pojawiło) wydarzenie, które zmieni nasze życia. A przede wszystkim zmieni nas samych i kierujące nami motywy. Właśnie z tym mierzy się Ezra, uczeń maturalnej klasy liceum Eastwood. Właśnie to staje się początkiem jego nowego życia,...
2017-05-28
http://zatraconewinnymswiecie.blogspot.com/2017/05/recenzja-120-krolewska-klatka-victoria.html
W moim odczuciu Czerwona królowa była stosunkowo dobra, jak na debiut. Oczywiście miała swoje wady, ale przecież nie można spodziewać się majstersztyku. Jednak później nie miałam czasu sięgnąć po kontynuacje, a teraz postanowiłam do nich wrócić i jak najbardziej tego nie żałuję. Bo Szklany miecz i Królewska klatka są naprawdę bardzo dobrymi książkami! Jeśli porzuciliście tę historię, to dajcie jej kolejną szansę. Nie zawiedziecie się!
Tom trzeci przynosi ze sobą kolejną zmianę Mare, tym razem na lepsze. Póki dziewczyna jest więźniem Mavena, jest też cieniem dawnej siebie. Staje się marionetką w jego rękach, czekającą na dogodną chwilę do ucieczki. Dzięki temu ma czas na przemyślenie swojego dotychczasowego postępowania i błędów. A pomimo uwolnienia się, nie może zapomnieć o torturach, które ją tam spotkały. Ich widma dalej ją prześladują, jednak jednocześnie napędzają chęć zemsty na królu.
W Królewskiej klatce Mare staje się bardziej wyważoną osobą. Przyznaje się do swoich błędów, a także w końcu dopuszcza do siebie rodzinę i miłość. Jednocześnie obawia się tego, co może się wydarzyć i co może ją zniszczyć.
Cal za wszelką cenę próbuje wyrwać Mare z rąk Mavena. W ciągu niewielu chwil w kryjówkach SG poznajemy, jak zachowuje się, gdy nie ma jej przy nim, jak bardzo mu na niej zależy. Jego postawa zdecydowanie się zmienia, bo choć dalej jest trochę zagubiony w tym wszystkim, to przynajmniej teraz przyświeca mu jakiś cel. Jednocześnie dokonuje też wyboru jednej ze stron, ale czy pozostanie przy tym wyborze, gdy wszystko wokół zacznie się ponownie zmieniać?
Dzięki chwilom spędzonych z Mavenem Mare poznaje jego prawdziwą część. Dowiaduje się dlaczego stał się taki, jaki się stał. Poznaje choć część jego motywów i uczuć, a co najważniejsze poznaje jego słabości, które może wykorzystać, by go dopaść.
Pod pewnymi względami Królewska klatka jest dużo bardziej emocjonalna dla czytelnika niż poprzednie tomy. Mocno odczuwa się napięcie tworzone przed momentami zmieniającymi dotychczasowy bieg historii, a i uczucia Mare w uwięzi, i nie tylko, się udzielają. Odczuwa się też te dobre chwile, w których można rozczulać się nad tak rzadkimi momentami.
Choć ten tom nie ma tak napakowanych akcją rozdziałów, jak to było w Szklanym mieczu, czuje się, że tutaj jest jej jeszcze więcej. Przez długi czas wszystko może toczyć się spokojnie, ale jeśli coś się wydarzy, wybucha to czytelnikowi prosto w twarz.
Kolejny raz Victoria Aveyard nie zawodzi i od jej książki nie da się oderwać. Wyczekuje się na kolejne wydarzenia z niecierpliwością i nie wiadomo kiedy kolejne strony uciekają nam przez palce, a te ponad 550 stron staje się drobnostką. Do tego przyjemny styl pisania autorki jak najbardziej nie ułatwia odłożenia książki.
Autorka postawiła też na nowy zabieg i wprowadziła rozdziały nie tylko z perspektywy Mare. Dzięki temu mogliśmy śledzić to, co się dzieje w innych miejscach kluczowych dla fabuły, mając jednocześnie wgląd do myśli, a także wspomnień i motywów danych osób. Osobiście uważam, że książka tylko na tym zyskała.
Dotychczas wątek miłosny nie był w serii nadmiernie rozwijany i trzeba przyznać, że wyszło to książkom bardzo na plus. Nie stały się kolejną fantastyką młodzieżową zdominowaną przez tuzinkowy romans. Choć w tym tomie autorka trochę bardziej go rozwija, wychodzi to bardzo realistycznie i swobodnie. Odbiera się to jako naturalną kolej rzeczy, a takie sceny są tak wpisane w fabułę, by tylko to potwierdzić.
Królewska klatka jest nie tylko o klatce, w której zamknięta jest Mare, ale także tych, w których zamknięte są inne osoby. Zamknięte w nich przez innych, a czasem przez samych siebie.
W niektórych momentach czyta się ją z zapartym tchem, by odetchnąć na chwilę i ponownie powrócić w stan napięcia. Zdecydowanie polecam i po takim zakończeniu nie mogę się doczekać dalszej kontynuacji losów Mare i Norty. A i niewątpliwie trzeba się po nim zmierzyć z kacem książkowym.
http://zatraconewinnymswiecie.blogspot.com/2017/05/recenzja-120-krolewska-klatka-victoria.html
W moim odczuciu Czerwona królowa była stosunkowo dobra, jak na debiut. Oczywiście miała swoje wady, ale przecież nie można spodziewać się majstersztyku. Jednak później nie miałam czasu sięgnąć po kontynuacje, a teraz postanowiłam do nich wrócić i jak najbardziej tego nie żałuję....
http://zatraconewinnymswiecie.blogspot.com/2018/06/przedpremierowo-recenzja-143-musze-to.html
Vivian to analityczka CIA, której praca na pełen, nieprzynosząca większych sukcesów, daje się we znaki i sprawia, że nie ma wystraczająco dużo czasu dla swojej czwórki dzieci. Nagle jednak jej życie przewraca się do góry nogami, a ona sama musi zdecydować komu być wierną. Swojej pracy i ojczyźnie czy swojemu własnemu mężowi…
Główną bohaterkę nietrudno jest polubić i dzieje się to już na samym początku. Jest kobietą zdecydowaną i gotową podejmować ciężkie dla niej decyzje. Można się z nią identyfikować i zrozumieć jej wybory, nawet jeśli nigdy nie przyjdzie nam przejść przez to, co ona. Pomimo bycia zajętą pracą oczywiste jest, że bardzo kocha swoją rodzinę i zrobiłaby dla nich wszystko. Nawet to, o co sama się wcześniej nie podejrzewała.
Postacie są niejednoznaczne, każdy może okazać się być kimś innym niż myśleliśmy. Czyni je to interesującymi, nawet jeśli pojawiają się tylko na drugim planie rozgrywających się wydarzeń.
Karen Cleveland stworzyła historię, która od początku potrafi zainteresować czytelnika i zająć go na resztę dnia. Akcja wartko się rozwija, wręcz cały czas coś się dzieje i nie ma chwili na to, by choć na chwilę się od niej oderwać. Z każdą stroną czytelnik poznaje coraz to nowsze elementy układanki. Brak też zbędnych, rozległych opisów, a fakty, które są potrzebne czytelnikowi do zrozumienia historii są podane już na początku.
Pomimo tego, że jest to głównie thriller szpiegowski, to znajdą się tutaj także wątki obyczajowe. Widzimy wyrzuty sumienia matki, która czuje, że nie spędza wystarczająco dużo czasu ze swoimi dziećmi i przez to je zaniedbuje. Kobietę, która dowiaduje się, że spotkanie tego jedynego wcale nie było takie przypadkowe i która obawia się czy w dalszym ciągu może mu ufać.
Muszę to wiedzieć to prawdziwie wciągający thriller, który można pochłonąć w dosłownie jeden wieczór. Czyta się go naprawdę przyjemnie, a przy tym oderwać o żmudnej codzienności. Dość sporym zaskoczeniem okazuje się jednak zakończenie, które ujawnia informacje, których zupełnie się nie spodziewaliśmy!
Podsumowując, mogę stwierdzić, iż Muszę to wiedzieć jest warte polecenia. Może przypaść do gustu nawet takim laikom w kwestii szpiegostwa jak ja, którzy przy okazji mogę poznać jego techniki. :)
http://zatraconewinnymswiecie.blogspot.com/2018/06/przedpremierowo-recenzja-143-musze-to.html
więcej Pokaż mimo toVivian to analityczka CIA, której praca na pełen, nieprzynosząca większych sukcesów, daje się we znaki i sprawia, że nie ma wystraczająco dużo czasu dla swojej czwórki dzieci. Nagle jednak jej życie przewraca się do góry nogami, a ona sama musi zdecydować komu być wierną. Swojej...