Daisy Darker Alice Feeney 7,0

ocenił(a) na 77 tyg. temu Nie ukrywam, że moim ulubionym gatunkiem są thrillery i kryminały. Sukcesywnie ze swojej sporej biblioteki wybieram kolejne pozycje. Po długim namyśle wybór padł na najnowszą książkę Alice Feeney "Daisy Darker" między innymi dlatego, że wciąż mam w pamięci jej debiutanckie "Czasami kłamię", które bardzo mi się podobało.
Rzecz dzieje się w Seaglass w Kornwalii. Do domu nestorki zjeżdża się cała rodzina, by świętować jej 80 urodziny. Zgodnie z przepowiednią wróżki Nana miała nie dożyć kolejnego jubileuszu. Święcie w to wierzyła. Jako pierwsza na wyspę dotarła Daisy, najmłodsza wnuczka i ulubienica babci. Stopniowo zjawiali się kolejni członkowie rodziny w różnych nastrojach i z rozmaitym nastawieniem do urodzinowej imprezy. Ich wzajemne interakcje były dalekie od obrazu kochającej, ciepłej i dbającej o siebie rodzinki. Dlatego wszyscy mieli w tyle głowy, że znajdują się na wyspie pływowej i w czasie przypływu nikt nie będzie mógł do domostwa się dostać ani go opuścić. Mimo niepokoju rodzina liczyła, iż podczas urodzin Nana przestraszona wizją bliskiej śmierci zaznajomi ich ze swoim testamentem. Tak też się stało, ale po tym, co nastąpiło później, cała siedmioosobowa rodzinka chciałaby cofnąć czas i na wyspie już się nigdy nie pojawić, a nawet zapomnieć o jej istnieniu...
Uwielbiam takie mroczne klimaty: odcięta od świata wyspa, zbiorowisko niezbyt lubiących się ludzi, burza z ulewą, która potęguje uczucie niepokoju. Niesnaski, wzajemne oskarżenia – rodzina ta doskonale wiedziała, jak ranić się wzajemnie by bardzo bolało.
Zamiast rozlewu krwi i brutalnych opisów morderstw wolę rozbudowaną warstwę obyczajową, wątki psychologiczne czy społeczne. Lubię też wczytywać się w dygresje i przemyślenia bohaterów, ponieważ to pozwala mi poznać ich „od kuchni”. W "Daisy Darker" Feeney przedstawiła cały wachlarz ludzkich charakterów i postaw. W książce występuje sporo analogii do książki Królowej Kryminałów Agathy Christie "I nie było już nikogo", ale mnie to nie przeszkadzało. Nawet sama Autorka wplotła do fabuły tytuł jako ulubiony kryminał jednego z bohaterów wydarzeń.
Podobało, mi się też to, że został wykorzystany motyw zagadki zamkniętego pokoju. Uwielbiam, gdy jest w książce małe grono bohaterów, znajdujących się w miejscu mniej lub bardziej odizolowanym od świata. Występują między nimi liczne interakcje, sami spowiadają się z grzeszków lub ktoś ich w tym wyręcza. I nagle następuje śmierć jednego z nich. Reszta jest podejrzana, krytycznie i oskarżycielsko obserwuje siebie nawzajem...
Zakończenie bardzo mi się podobało. Co prawda trochę wydumane, a dla uważnego czytelnika już w połowie książki aż nadto oczywiste, ale było mistyczne i pasujące do całości.