-
Artykuły
Najlepsze książki o zdrowiu psychicznym mężczyzn, które musisz przeczytaćKonrad Wrzesiński7 -
Artykuły
Sięgnij po najlepsze książki! Laureatki i laureaci 17. Nagrody Literackiej WarszawyLubimyCzytać2 -
Artykuły
„Five Broken Blades. Pięć pękniętych ostrzy”. Wygraj książkę i box z gadżetamiLubimyCzytać13 -
Artykuły
Siedem książek na siedem dni, czyli książki tego tygodnia pod patronatem LubimyczytaćLubimyCzytać7
Biblioteczka
2023-09-10
2023-08-13
2022-07-21
2022-06-20
W skrócie: Śpiąca Królewna w odsłonie Disneya z reprezentacją LGBT+
Klątwa, ciążąca nad rodziną królewską, przechodzi z pokolenia na pokolenie. Darami wróżek zaś może zostać obdarowany każdy, kto jest w stanie zapłacić za to dostatecznie dużo w złocie. Tak żyje się w granicznym królestwie Briaru. To właśnie złoto rodu Fae, płynące w krwi ludzkich dziewczyn (Łask), jest tym cennym dodatkiem do eliksirów, które przywrócić mogą młodość, obdarzyć najcudowniejszym śmiechem czy inteligencją. I to zieleń we krwi sprowadza nieszczęścia i klątwy. Tylko jedna osoba w całym królestwie Briaru ma tak niszczycielską moc. To Alyce - Mroczna Łaska.
"Malice" to opowieść w dwóch tomach. Bardziej niż retelling baśniowego oryginału jest to alternatywna wersja wydarzeń dla filmowej wersji "Maleficent" od wytwórni Disneya. Bohaterowie klasycznych baśni zazwyczaj nie mają imion. Dzięki temu wydarzenia te mogą wydarzyć się zawsze i wszędzie, a także dotyczyć każdego. W jednej z wersji córka Śpiącej Królewny nosi imię Aurora. Podobnym tropem idzie Heather Walter i bohaterka jej książki jest potomkinią pierwszej przeklętej księżniczki. Nie do niej jednak należy narracja, tylko do Alyce - dziewczyny osadzonej w roli złego charakteru.
Gra imionami także dorównuje tu tej w filmowych (aktorskich) adaptacjach baśni. Stąd Alyce (imię) od Malice (przezwisko), a to już bezpośrednie skojarzenie do Maleficent. Zresztą nie sposób czytać "Malice" i nie zobaczyć w niej kreacji Maleficent Disneya - jedynie odmłodzonej tak aby wiekiem pasowała na rówieśnicę następczyni tronu. Z Alyce można się też dość szybko zidentyfikować jako z istotą inną, a przez to odtrąconą przez społeczeństwo nie ze swojej winy. Z dziewczyną, która zbiera wszystkie oszczędności na ucieczkę z miejsca, w którym się znalazła, bo być może gdzieś indziej świat będzie bardziej łaskawy.
Jest tu też inna wersja księżniczki Aurory, która od urodzenia nie tylko wie o ciążącej nad nią klątwie, ale także także o tym, że zdjąć ją może jedynie pocałunek prawdziwej miłości. I dlatego od dziecka na królewski rozkaz musi całować codziennie od kilkunastu do kilkudziesięciu obcych sobie mężczyzn. Co jeśli to jednak nie na wybrańca powinna wytrwale czekać? Aurora postanawia uratować się sama, wytrwale szuka wskazówek w historii swojego królestwa. Zaprzyjaźnią się też z Alyce. Czy klątwę może zdjąć potomek tej istoty, która przed wiekami ją w akcie nienawiści rzuciła?
Na duży plus zasługuje w tej książce kreacja świata, w którym żyją ludzie pragnący magii dworów Fae. Z granicznym królestwem Briaru, które tak samo broni pokoju, co ulega zepsuciu, opływając w bogactwa, bo to ich dziewczęta pobłogosławione zostały kiedyś przez Fae. Ciekawe będą opisy systemu pracy Łask na usługach królewskiego dworu i arystokracji. Obdarzone magią dziewczęta wykrwawiają się każdego dnia aby służyć do chwili, aż zgasną i znów będą zwyczajne. Z nadzieją, że do tego czasu oszczędności życia i koneksje pozwolą im na dalszą godną i bezpieczną egzystencję. Moce Alyce mają mroczniejsze pochodzenie i nigdy nie zgasną, co budzi nienawiść innych Łask, tym samym odcinając dziewczynę od jednej szansy na znalezienie rodziny i przyjaciół, jaką mogłaby mieć.
Powieść ta kilka razy zaskoczy, choć z biegiem fabuły wydarzenia stają się coraz łatwiejsze do przewidzenia. Akcja rozłożona na dwa tomy, pod koniec pierwszego kończy się sporym cliffhangerem - w tym miejscu, gdzie rozpoczyna się serce klasycznej baśni. Przypuszczalnie można byłoby historię Alyce i Aurory zmieścić w jednej, troszkę bardziej obszernej książce. Projektem okładki "Malice" zaś nie tylko zachwyca, lecz i tak mocno nawiązuje do Sagi Księżycowej, że z pewnością mogłaby należeć i to tamtej serii - także bazującej na baśniowych ramach.
Recenzje zawsze na zakladkadoprzyszlosci.blogspot.com
W skrócie: Śpiąca Królewna w odsłonie Disneya z reprezentacją LGBT+
Klątwa, ciążąca nad rodziną królewską, przechodzi z pokolenia na pokolenie. Darami wróżek zaś może zostać obdarowany każdy, kto jest w stanie zapłacić za to dostatecznie dużo w złocie. Tak żyje się w granicznym królestwie Briaru. To właśnie złoto rodu Fae, płynące w krwi ludzkich dziewczyn (Łask), jest tym...
2022-07-15
Audrey Rose Wadsworth poznajemy w chwili, gdy pod okiem stryja ma przeprowadzić sekcję zwłok. Jeśli bezbłędnie to zrobi, dziewczyna ma szansę dostać się na zajęcia z medycyny sądowej. Będzie musiała jednak przyjść do sali anonimowo i pod przebraniem. Audrey Rose przyszło żyć w erze wiktoriańskiej, a takie zajęcie dla młodej damy gorszy zarówno jej ojca jak i brata czy resztę rodziny. W kimś budzi to jednak podziw. Thomas Cresswell to najzdolniejszy uczeń jej stryja. Bez problemu przejrzał dziewczynę. Czy ta para bohaterów będzie jednak w stanie rozwikłać także zagadkę fali morderstw, która za sprawą Kuby Rozpruwacza nawiedzi wkrótce Londyn?
"Jak podejść Rozpruwacza" autorstwa Kerri Maniscalco to początek serii (4 tomy), którą od dawna zobaczyć można było wśród popularnych zagranicznych tytułów z kategorii YA. Premiera w oryginale miała miejsce już w 2016 roku, czyli sześć lat temu. Obraz siedemnastoletniej dziewczyny w erze wiktoriańskiej i jej zamiłowania do medycyny (konkretnie do przeprowadzania sekcji zwłok) to nadal pomysł z niesamowitym wręcz potencjałem. Wyróżnia tym bohaterkę na tle wielu innych protagonistek. Do tego powieść wprost czyta się dla dynamicznych scen duetu Audrey Rose i Thomasa. Oczywiście interesuje nas też jako czytelników rozwiązanie zagadki, a wraz z nim odkrycie tożsamości mordercy. Idealna lektura, prawda?
Czytałam ten tytuł o wiele dłużej niż powinnam. Dlaczego? Tak angażujący początek i świetnie skrojona para głównych bohaterów miałaby siłę błyskawicznie przeprowadzić przez lekturę. Co poszło nie tak? Zbyt duża wierność historyczna wobec kolejności zbrodni Kuby Rozpruwacza przy próbie opowiedzenia też własnej historii. Mogłoby wyjść o wiele lepiej, gdyby Audrey Rose i Thomas dostali zwyczajnie inne śledztwo a nie sprawę sławnego Rozpruwacza. Ma się przez to wrażenie niewykorzystanego w pełni potencjału bohaterów w trakcie lektury. Ta seria bazuje jednak na osadzaniu fabuły w okolicach ważnych wydarzeń / aktywności rzeczywistych postaci historycznych, inaczej więc być nie mogło.
To kryminał - w cenie jest więc całokształt. Tutaj motywy dla popełnianych zbrodni i poszlaki sprawiają wrażenie łączonych na siłę, tak aby tylko pasowały choć trochę do osobowości wskazanego przez autorkę mordercy - kogoś z bliskiego kręgu Audrey Rose. Do tego dochodzi jeszcze styl opowiadania historii. Jestem już też po lekturze nowszej serii Kerri Maniscalco (tom 1 - Królestwo Nikczemnych) i tam jest ten sam problem, czyli styl pełny niepotrzebnych powtórzeń dosłownie co kilka akapitów. Nie tylko to nuży, ale odbiera także siłę przekazu, do tego niepotrzebnie wydłużając czas lektury. Wiemy, że Audrey Rose nie pasuje do obrazu tamtej epoki. Jako czytelnicy mamy stale tego świadomość. Czy trzeba nam o tym co stronę przypomina? Zdecydowanie nie.
Siła tej historii tkwi w kreacji postaci pierwszoplanowych. Thomas i Audrey Rose mają kilka idealnych scen, pełnych emocji i wymiany ciętych ripost, które bawią nie tylko bohaterów, ale też czytelnika. Mają też kilka takich, które zdają się rzucane w próżnię. Nic nie wnoszą do fabuły, poza tym iż pokazują stałe przekomarzania się pary - identyczne zagranie (a tym samym problem) był też w "Królestwie Nikczemnych". Wszystkie te kwestie mogłyby wypaść, a historia nic by na tym nie straciła.
Mimo to chętnie zobaczę Audrey Rose i Thomasa w kolejnym śledztwie, licząc się już z tym, że autorka po prostu ma taki styl, a książki czyta się wtedy nie dla całokształtu - tylko dla poznania dalszych losów bohaterów oraz pięknie oddanego klimatu ery wiktoriańskiej. Z całą pewnością będę wyczekiwać daty premier kolejnych z czterech tomów.
Recenzje zawsze na: zakladkadoprzyszlosci.blogspot.com
Audrey Rose Wadsworth poznajemy w chwili, gdy pod okiem stryja ma przeprowadzić sekcję zwłok. Jeśli bezbłędnie to zrobi, dziewczyna ma szansę dostać się na zajęcia z medycyny sądowej. Będzie musiała jednak przyjść do sali anonimowo i pod przebraniem. Audrey Rose przyszło żyć w erze wiktoriańskiej, a takie zajęcie dla młodej damy gorszy zarówno jej ojca jak i brata czy...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-09-19
Latem 1816 Mary Shelley odbywała podróż po Szwajcarii. Anomalie pogodowe, które nazwano potem "Rokiem bez lata", zatrzymały ją i jej znajomych w domach. Wybuch wulkanu na jednej z wysp Indonezji dotknął nawet tak odległe od miejsca erupcji części świata. Może dlatego młodzi podróżnicy podjęli się wyzwania wymyślenia i przedstawienia znajomym najstraszniej historii o duchach. To wtedy Mary Shelley wpadła na pomysł napisania jej najsłynniejszej powieści - "Frankensteina". Dziś w jednej z elitarnych nowojorskich szkół średnich istnieje tajny Klub Mary Shelley. Rachel Chavez zrobi wszystko, by móc do niego dołączyć.
Goldy Moldavsky wykorzystuje pomysł opowiadania historii grozy i przenosi go na inny poziom strachu. Od czasów Mary Shelley do współczesności powstało przecież tak wiele horrorów i thrillerów, z których można by czerpać inspiracje.
Najnowsza członkini Klubu Mary Shelley ogląda horrory aby poradzić sobie z własną traumą. Rachel to była ofiara napaści, która wydarzyła się w jej własnym domu, gdy dziewczyna była sama. Nie powinna brać więc udziału w kawałach, które klub urządza uczniom liceum, prawda? A jednak! Odgrywanie scen z horrorów na żywo jest dla nich sposobem na zemstę i wyrównanie krzywd. Tylko ile czasu minie, nim strach ogarnie ich wszystkich?
"Krzycz!", czyli w oryginale "Klub Mary Shelley", to powieść w jednym tomie. Z całą pewnością mogłaby jednak zostać przedłużona o kolejne części. Choć w historii nie ma wątków paranormalnych, to powieść dla miłośników horrorów. Spodoba się fanom serii S.T.A.G.S., bo Goldy Moldavsky podobnie jak M.A. Bennett nawiązuje do wielu filmów, w tym przypadku gatunkowo kina grozy. Jest to idealna książka na jesień, w klimacie Halloween, dla tych którzy lubią czasem się bać.
Mimo iż tytuł powieści nie został przetłumaczony dosłownie, to ma sens. W tym przypadku tytuł to jednocześnie słowo klucz. Szkolny klub, robiący innym żarty rodem z horrorów, nie przerywa swojej gry, dopóki cel (wytypowana ofiara) na tyle się nie wystraszy, aby przeraźliwie i głośno krzyknąć.
To kolejna książka w ramach kolekcji horrorów młodzieżowych od Wydawnictwa Media Rodzina. Ta jest z całą pewnością najbardziej brzemienna w konsekwencje dla bohaterów, jeśli brać pod uwagę kategorie ich czynów. Zastanawiasz się czasem, dlaczego ludzie lubią oglądać horrory? Tutaj znajdziesz na to pytanie odpowiedź.
Recenzje zawsze na blogu: Zakładka do Przyszłości
Latem 1816 Mary Shelley odbywała podróż po Szwajcarii. Anomalie pogodowe, które nazwano potem "Rokiem bez lata", zatrzymały ją i jej znajomych w domach. Wybuch wulkanu na jednej z wysp Indonezji dotknął nawet tak odległe od miejsca erupcji części świata. Może dlatego młodzi podróżnicy podjęli się wyzwania wymyślenia i przedstawienia znajomym najstraszniej historii o...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-08-06
Niespodziewana radość czy cykl nieszczęśliwych wydarzeń - całość przypisać można losowi albo... magii. Pojawia się ten strach i zachwyt, że wszystko być może sprawiła tylko i wyłącznie siła woli. Teorię w praktyce postanawia potwierdzić Raven, dla której kluczowe znaczenie ma to, co od zawsze było siłą sprawczą, której zawdzięcza taki a nie inny los.
"Urok" to odpowiednie określenie - właśnie to otaczało rodzinę Grace'ów, krąg ich krewnych i znajomych. Choć całe miasteczko szeptało o magii, to niczego nie można było im zarzucić, niczego nie można było potwierdzić. Rodzina mieszka nad morzem od niepamiętnych czasów, a trójka dzieci budzi w miejscowym liceum cichy szacunek, którego nikt nie podważa mimo przeróżnych plotek.
River wierzy, że przyjmując nowe imię, zmienia też samą siebie. To bohaterka, która podobnie jak inni ulega "magii" Grace'ów, jednocześnie ma też plan. Dziewczyna chce się zbliżyć do tej rodziny aby plotki potwierdzić lub je zdementować. Z czasem zdaje się, że sama pragnie o wiele bardziej by magia istniała niż sami Grace'owi. Tylko, że uroki zdają się nie działać, a klątwa - ciążąca nad rodziną - za zadanie prawdopodobnie ma trzymać elitarny krąg razem. Czy to tylko dziwne tradycje, naszyjniki z muszelek, aromatyczne rośliny i osobliwa charyzma otacza Grace'ów? A może w tej historii mimo to pojawi się magia z prawdziwego zdarzenia?
Opis na okładce powieści Laure Eve może troszkę zmylić czytelnika. Początek historii mocno przypomina wstęp do Sagi Zmierzchu. Szybko jednak widać, że rodzina Gace'ów to nie Cullenowie, a Raven podchodzi do ich sprawy z konkretnym planem. Same zaś losy bohaterów opisane zostały troszkę na zasadach magicznego realizmu - w całą historie równie mocno mogą być zamieszane siły nadnaturalne jak może być za nie odpowiedzialna tylko i wyłącznie wyobraźnia samej bohaterki. Odpowiedź na to zasadnicze pytanie czytelnik otrzymuje dopiero w dramatycznym finale. Może właśnie dlatego pierwszy tom serii czyta się szybko. Sprzyja temu nieskomplikowany styl, tempo wydarzeń i konsekwentnie realizowany zamiar narratorki.
To opowieść, która spodoba się fanom serii takich jak "Piękne istoty" czy "Korytarzem w mrok", gdzie do prawdy trzeba dochodzić stopniowo, ale i igrając z czasem aby zachować przy tym zdrowe zmysły. Wciągnęła mnie ta opowieść, lecz nie jest to jedna z tych powieści, do których wracałabym wielokrotnie: nie zdołałam polubić rodziny Grace'ów, a choć za Raven trzymałam kciuki, to zabrakło tutaj dobrego wątku romantycznego jak w przypadku opowieści Mary Dyer.
Recenzje książek zawsze na blogu: Zakładka do Przyszłości
Niespodziewana radość czy cykl nieszczęśliwych wydarzeń - całość przypisać można losowi albo... magii. Pojawia się ten strach i zachwyt, że wszystko być może sprawiła tylko i wyłącznie siła woli. Teorię w praktyce postanawia potwierdzić Raven, dla której kluczowe znaczenie ma to, co od zawsze było siłą sprawczą, której zawdzięcza taki a nie inny los.
"Urok" to odpowiednie...
2017-12-24
Życiem mieszkańców wielu państw po dziś dzień rządzi tradycja. Podobnie w królestwie Crescery o sojuszach polityczny, ich sile i jedności kraju decyduje organizowane co kilka lat Concordium. To tam zawierane są najważniejsze małżeństwa, a o jak najtrafniejsze dobranie charakterów dziedziców wpływowych rodów troszczą się doświadczone swatki.
Sage Fowler nie wyobraża sobie aby ktoś decydował o jej losie. Tymczasem przyszło jej nadal żyć w takich czasach, kiedy to tradycja miała decydujący głos. Przez lata objęta opieką wujostwa, teraz wchodzi w odpowiedni wiek aby znaleźć sobie męża. Wysłana do jednej z najważniejszych swatek Crescery, zawiera z kobietą zaskakujący układ: zostanie jej uczennicą, jeśli dzięki temu nie będzie musiała poślubić kogoś, kto nie zna, a w dodatku nie kocha.
Kapitan Alexander Quinn został oddelegowany do wypełnienia misji, na którą nie miał najmniejszej ochoty. Pilnowanie przebiegu podróży panien na wydanie w drodze na Concordium to nieistotne zajęcie, kiedy granice państwa regularnie najeżdżają wrogowie. Los wkrótce jednak sprawi, że to właśnie na jego warcie rozegrać będzie się miała przyszłość całego kraju.
"Pocałunek zdrajcy" rozpoczyna serię, która rekomendowana jest dla czytelników historii takich jak "Rywalki" czy "Klejnot". Projekt okładki zdaje się to potwierdzać. Kiedy zaś obie tamte powieści łączy fakt, że rozgrywają się w przyszłości, nie można tego samego powiedzieć o powieści Erin Beaty. Czasy akcji przypominają średniowieczne wieki i choć rodzina królewska pojawi się w fabule, są tu rody walczące o wpływy, a Concordium wydaje się podobne do Aukcji czy Eliminacji, innych elementów wspólnych brak. Zresztą prawdziwego przebiegu Concordium pozostaje się tylko domyślać.
Czytelnik ma zaś wrażenie, że bohaterowie cały czas znajdują się w drodze na tą uroczystość i tak liczby stron ubywa, a bohaterowie nadal za bardzo nie zbliżają się do tego celu. To opis fabuły okazuje się tu mylący, stawiając Concordium w centrum zainteresowania. Finał zaś podąża w zupełnie innym kierunku.
Narracje w "Pocałunku zdrajcy" prowadzi dwoje bohaterów, choć pojawia się i punkt widzenia głównego złoczyńcy tego tomu. Sage odnajduje się w wielu rolach: córki sokolnika, guwernantki, pomocnicy swatki, a wreszcie i szpiega z ramienia korony. Quinn na licznych zebraniach omawia plan strategi wojskowej. Szykował się poważny konflikt między bohaterami, skutkujący trójkątem miłosnym, kiedy to nagle okazało się, że dwie postacie zlały się w jedną. Jest to kompletne zaskoczenie dla czytelnika. Autorka opisuje dwie osoby jako zupełnie inne. Zdaje się, że są sceny, w którym jednocześnie występują obie. Od momentu odkrycia tego sekretu, powieść nabiera szybszego tempa, a choć do Concordium daleko, walka rozegra się w o wiele bliższym miejscu i czasie.
"Pocałunek Zdrajcy" to opowieść o trudnych czasach, w których jeszcze większą walkę stoczyć trzeba o niezależność. Sage to buntowniczka z charakteru, która pokonuje lęk aby zawalczyć choćby o szansę na lepszą przyszłość. Tradycja okaże się mieć tu swoją siłę i wiele poglądów na temat świata przyjdzie jeszcze zmienić. Autorka jako były oficer sporo miejsca poświęci mozolnemu budowaniu strategii. Historia bohaterów przekonuje do siebie czytelnika w drugiej połowie pierwszego tomu, kiedy dochodzi do ujawnienia sekretu, którego istnienia nikt nie podejrzewał. Piękne suknie włożone zostają niejeden raz, a sztylet z okładki ma swoją szczególną rolę i znaczenie. Mało jednak punktów wspólnych znajdą tutaj fani "Rywalek" czy "Klejnotu".
Recenzje zawsze na: blog Zakładka do Przyszłości
Życiem mieszkańców wielu państw po dziś dzień rządzi tradycja. Podobnie w królestwie Crescery o sojuszach polityczny, ich sile i jedności kraju decyduje organizowane co kilka lat Concordium. To tam zawierane są najważniejsze małżeństwa, a o jak najtrafniejsze dobranie charakterów dziedziców wpływowych rodów troszczą się doświadczone swatki.
Sage Fowler nie wyobraża sobie...
2018-04-11
Na początku był pocałunek. Oczywiście historii nie powinno się rozpoczynać od szczęśliwego zakończenia, więc był też pewien zakład pracowników restauracji.
Siedemnastoletnia Peyton ma w trakcie wykonywania zadania udowodnić, że chłopakom podobają się też wysokie dziewczyny. Musi umówić się na trzy randki i mieć partnera na czas balu maturalnego, a jedyny warunek jest taki aby chłopak był wyższy od niej. W ten oto sposób udowodni innym słuszność Prawa Wysokich Dziewcząt, w myśl którego, wysocy chłopcy nie powinni umawiać się z niskimi dziewczynami.
Peyton Lane to dziewczyna wyższa niż zdecydowana większość jej rówieśniczek. Zdaje się też mieć zdecydowanie więcej problemów niż one: od kupna butów czy ubrań na życiu osobistym kończąc. Dodatkowo rodzinny sekret, który skrywa, nie może wyjść na jaw. W domu nie dzieje się za dobrze, matka pogrąża się w smutku spowodowanym rozwodem, a o przyszłość i studia Peyton mało kto zdaje się troszczyć. Może dlatego tak łatwo jest dziewczynie wcielić się w inną rolę na deskach szkolnego teatru.
Nikt nie był jednak zakończony bardziej niż Peyton, kiedy spadła na nią rola Julii w szkolnym przedstawieniu. Tym bardziej, że Romea gra tam Jay Young - chłopak, którego poprosiła o pomoc, gdy chciała wygrać zakład i który to zgodził się ją wtedy pocałować. Zakład nadal się toczy, a stawka w tej grze zasiliłaby fundusz Peyton na studia, o kwestii honoru już nie wspominając. Co jeśli do tej gry zawitają prawdziwe uczucia, a teatralna rola przestanie być tylko napisanym pod scenariusz biegiem wydarzeń? Jak pokonać lęk i wyjawić prawdę: zarówno o swoim życiu jak i o dalszej części trwającego wciąż zakładu?
Historia Peyton to opowieść o dojrzewaniu, odkrywaniu życiowych pasji oraz próbie pokochania samego siebie takim, jakim się jest. Aby tego dokonać bohaterka przeżyje niejedno upokorzenie, kupi starą maszynę do szycia oraz przestanie próbować wmieszać się w tłum - co jest trudnym zadaniem z jej ponad 180 centymetrami wzrostu. Trudno przychodzi pokochać kogoś, kiedy w myślach i sercu nieustannie strzeże się sekretu swojego tak dalekiego od idealnego życia.
Powieść Joanne MacGregor to niewątpliwie idealna propozycja dla fanów książek Kasie West, gdyż także i tutaj nie brak poczucia humoru mimo ciężkiej tematyki. Autorka jest psychologiem, pracowała także jako nauczyciel, więc rozumie rozterki młodych ludzi wchodzących dopiero w dorosłość - szczególnie gdy obarczeni są odpowiedzialnością zbyt dużą jak na swój wiek (problem zbieractwa matki bohaterki).
Sympatię czytelnika wzbudzą tu nie tylko główni bohaterowie ale i cała obsada współczesnej sztuki teatralnej. Jako czytelnicy będziemy wyczekiwać premiery sztuki jak i finału tej historii, która - jak miłość Peyton i Jaya choć wolna od wad nie jest - zostanie z nami na długo. Czekam na kolejny młodzieżowy bestseller od Joanne MacGregor i cieszę się, że ta opowieść znalazła się na naszym rynku.
Na początku był pocałunek. Oczywiście historii nie powinno się rozpoczynać od szczęśliwego zakończenia, więc był też pewien zakład pracowników restauracji.
Siedemnastoletnia Peyton ma w trakcie wykonywania zadania udowodnić, że chłopakom podobają się też wysokie dziewczyny. Musi umówić się na trzy randki i mieć partnera na czas balu maturalnego, a jedyny warunek jest taki...
2021-07-29
W dzisiejszych czasach popularność mogą zapewnić social media albo udana inwestycja i duże zyski. Kiedyś status wyznaczały wielowiekowa tradycja wraz z odpowiednim pochodzeniem. Są nadal ludzie, którzy tęsknią za tym światem i zrobią wszystko aby go utrzymać przy życiu. Spotkasz ich w STAGS
Pierwszy tom serii pokazuje losy Greer. Dziewczyna dostała się do elitarnej szkoły dzięki stypendium. Przez cały pierwszy semestr nie udało jej się z nikim zaprzyjaźnić. Stać kilka razy obiektem niemiłych uwag już tak. Bez dłuższej chwili zastanowienia przyjmuje więc zaproszenie od chłopaka z wyższych sfer - elity wśród elity. Wraz z jego znajomymi ma spędzić weekend w rodzinnej rezydencji Henry'ego. W program wchodzą trzy atrakcje: polowanie, strzelanie i wędkowanie. Są tam inni dorośli, ale to tylko służba wykonująca polecenia nastolatków. Im dłużej trwa wyjazd, tym częściej trzeba zdawać sobie pytanie: Kto tak naprawdę na kogo poluje?
Tytuł tomu pierwszego jak i całości serii to STAGS. To skrót jakim określa się prestiżową Szkołę imienia św. Aidana Wielkiego. To stamtąd wyrusza dziewiątka uczniów by spędzić wspólnie czas w Longcross Hall i rywalizować w sportach tradycyjnych łowieckich. Pierwszy tom opisuje więc w większości wydarzenia na terenie posiadłości oraz ich tragiczny finał. Czytelnik wie, kto zginie już na początku, choć wydarzenie to przypada dopiero na ostatnie rozdziały książki. Poprzez narrację głównej bohaterki autorka chce by czytelnik rozsądził, po czyjej stronie leży tak naprawdę wina. Tylko czy ktokolwiek okaże się niewinny?
Wstęp i zakończenie rozgrywają się na terenie szkoły STAGS. Pozostałe trzy części to odpowiednio: Polowanie, Strzelanie i Wędkowanie. O tych sportach, ich tradycjach i przebiegu można sporo ciekawostek dowiedzieć się z lektury. M. A. Bennett często przebywała pod opieką babci w domu dla służby. Sama zaś babcia autorki pracowała na terenie posiadłości w Anglii, skąd dla wnuczki przynosiła z pracy wiele interesujących opowieści o życiu dzieci z wyższych sfer.
To napisana bardzo ładnym stylem opowieści, gdzie pełno jest trafnych opisów architektury czy terenów łowieckich w Krainie Jezior (Lake District). Forma przeważająca w historii to jednak zdecydowanie opis. O wiele mniej jest tu dialogów, co nie oznacza wcale, że nie ma akcji. Do takiego stylu (wiele następujących po sobie długich akapitów) trzeba się przyzwyczaić. Podobnie jak do stałych nawiązań do filmów. Ojciec bohaterki zawodowo kręci filmy przyrodnicze, a od najmłodszych lat wychowywał córkę sam, prezentując jej dzieła kinematografii. Młodszych czytelnik sporej części z tych filmów nie kojrzy. Często podane jest, na jakiej zasadzie zastosowano takie porównanie i dlaczego. Często jest to nawiązanie tak krótkie, że trzeba albo ten film sprawdzić albo zgadywać.
Choć seria to gatunkowo thriller, to zdecydowanie taki młodzieżowy. Jeśli dzieją się tu rzeczy niepokojące, to ich opisy nie są zbytnio drastyczne. Dużo scen, w tym kluczowy finał, oparto na istniejących już filmowych wzorcach. Odbiera to trochę blasku fabule, ale nie obniża wartości historii.
Jeśli ktoś przez całe tygodnie traktował Cię jako powietrze, a nagle zaprasza do siebie na weekend, to czy na pewno powinno się przyjmować takie zaproszenie? Opowieść o świecie wyższych sfer, gdzie tradycja i status liczą się nawet ponad ludzkie życie. STAGS od dłuższego czasu mnie intrygowało i cieszę się, że poznałam co kryje się za tym tytułem.
Recenzje zawsze na: http://zakladkadoprzyszlosci.blogspot.com
W dzisiejszych czasach popularność mogą zapewnić social media albo udana inwestycja i duże zyski. Kiedyś status wyznaczały wielowiekowa tradycja wraz z odpowiednim pochodzeniem. Są nadal ludzie, którzy tęsknią za tym światem i zrobią wszystko aby go utrzymać przy życiu. Spotkasz ich w STAGS
Pierwszy tom serii pokazuje losy Greer. Dziewczyna dostała się do elitarnej szkoły...
2021-06-06
Uczennica z biblioteki, dwóch książąt, tajemnicza Wieża oraz budząca się pradawna magia Kroczących z Wiatrem - wszystko to powinno stanowić idealny przepis na bestseller, a przynajmniej opowieść pełną akcji. Czy tak się stało z "Przebudzeniem powietrza"?
Początek książki jak i jej finał jest dla czytelnika mocno angażujący. Wydarzenia toczą się szybko, następują nieprzewidywalne zwroty akcji. I to właśnie dzięki temu tom pierwszy zapowiada obiecujący początek serii. Co każe jednak w to wątpić to jej bohaterowie. Choć dano tutaj niesamowite lokalizacje, historię słonecznego Cesarstwa Solaris i intrygujący system magii, postacie nie budzą takiego przywiązania czytelnika, jak powinny. Narracja jest prowadzona w trzeciej osobie, jest to jednak nadal wyłącznie perspektywa jednej osoby - Vhalli. Nasza główna bohaterka nie wie, czego tak naprawdę chce od życia, dlatego też niespodziewane magiczne dziedzictwo oraz nagła uwaga obu następców tronu zupełnie jej nie pomaga.
W skrócie: Vhalla, pracując jako uczennica w pałacowej bibliotece, miała okazję raz spotkać księcia i od tego dnia przepadła. Kiedy następca tronu przybywa ranny z frontu za sprawą nieznanej trucizny, dziewczyna szuka ratunku w księgach aż nie padnie nieprzytomna. Jakież jest jej zaskoczenie, kiedy okazuje się, że uratowała księcia... lecz nie swego ulubionego, ale jego brata o złej sławie. Całe to zajście zwraca uwagę wielu ludzi na niepozorną uczennicę z cesarskiej biblioteki.
Magia w serii Elise Kova w jeszcze większym skrócie? To moc powiązana z żywiołami: wody, ognia oraz ziemi. Za to od ponad stu pięćdziesięciu lat nie widziano Kroczących z Wiatrem. Pierwszą taką osobą jest Vhalla, której magia kojarzy się z najgorszym złem, jakie zabija ale trzeba je znosić by wygrywać wojny i zapewnić pokój. Dziewczyna nie chce nawet słyszeć o swoim udziale w tym procederze, do czego postara się ją przekonać ocalony przez nią książę.
Vhalla to nasze jedne okno na świat tej historii. Jako uczennica z biblioteki powinna na tyle cenić sobie zgromadzoną tam przez wieki wiedzę, aby o tym czy magia jest w istocie dobra czy zła próbować dowiedzieć się sama, prawda? Ależ skąd. Vhalla ani raczy szukać. Równie szybko i nierozważnie skora jest podjąć też decyzję o wymazaniu swojego wyjątkowego daru. Młoda uczennica jest też osobą, która bardzo szybko wydaje wyroki, spektakularnie prędko zmienia zdanie i ogólnie bardziej od tej całej magii i dziedzictwa interesuje ją jak przekonać przyjaciela z dzieciństwa, że jednak nie są niczym więcej jak tylko przyjaciółmi czy też więcej czasu spędzać sam na sam z księciem. Kiedy już zaakceptuje swój dar (książę też ma magiczne zdolności), nie może pojąć, że jej przyjaciele z miejsca jej nie wspierają, tylko reagują strachem tak samo jak ona na początku. Wszystko to powoduje, że powieść ciężko się czyta. Jedynie kiedy Vhalla znajduje się w bezpośrednim zagrożeniu życia i nie ma czasu na te rozmyślania, akcja należycie przyśpiesza i ukazuje potencjał drzemiący w tej historii.
"Przebudzenie powietrza" to seria licząca sobie pięć tomów (wszystkie w oryginale już wydane). W tym roku swoją premierę miała też pierwsza część nowej serii ("A Trial of Sorcerers") osadzonej w tym samym uniwersum. Widać, że świat jaki tworzy Elise Kova, to wizja z potencjałem. Niestety w tomie pierwszym praktycznie niewykorzystanym przez stałe zmiany nastroju Vhalli, którą ten tajemniczy system magii w jednej chwili fascynuje, w następnej kompletnie umyka jakoś jej uwadze. Ten stracony czas powoduje, że decyzję za bohaterkę podejmują inni, decydując o jej przeznaczeniu. Ale cóż zrobić? Taka wizja autora, że tom pierwszy przeznacza na tak długie wprowadzenie. Dlatego właśnie tylko po lekturze pierwszej części tak trudno ocenić, jaką serią jest "Przebudzenie powietrza". Myślę, że przeczytam tom drugi, nie będę go jednak wyczekiwać z utęsknieniem, kiedy są w innych książkach tacy bohaterowie, którzy od początku wychodzą na przeciw przygodzie a my wraz z nimi.
Recenzje zawsze na: zakladkadoprzyszlosci.blogspot.com
Uczennica z biblioteki, dwóch książąt, tajemnicza Wieża oraz budząca się pradawna magia Kroczących z Wiatrem - wszystko to powinno stanowić idealny przepis na bestseller, a przynajmniej opowieść pełną akcji. Czy tak się stało z "Przebudzeniem powietrza"?
Początek książki jak i jej finał jest dla czytelnika mocno angażujący. Wydarzenia toczą się szybko, następują...
2021-01-26
W balecie tańczy cały zespół. Jak w orkiestrze gdzie wiele instrumentów współtworzy symfonię dźwięków. Baletowy spektakl to jednak zupełnie coś innego. Tancerze i tancerki zapewniają tło, ale primabalerina jest tylko jedna. Każda dziewczyna marzy o tej roli. Solówce w świetle reflektorów. I każda zrobi wszystko, aby ją zatańczyć.
O Tiny Pretty Things zrobiło się głośniej za sprawą adaptacji Netflix'a. Choć to powieść z 2015, w polskim przekładzie ukazała się po raz pierwszy dopiero wraz z okładką serialową. Na amerykańskim rynku w czasie premiery oryginału wciąż w emisji znajdował się serial Pretty Little Liars (na podstawie książek Sary Shepard). Tytuły obu opowieści nie są tylko pozornie podobne. Czarny łabędź i historia dziewczyn szantażowanych przez tajemniczą osobę, która zna wszystkie ich sekrety - takim połączeniem klimatycznym zachęcano do lektury Tiny Pretty Things. Czy się udało?
Podobnie jak w powieściach Sary Shepard mamy różne narratorki. Tutaj są to trzy baletnice: Gigi, Bette i June. Ta nowa w szkole baletowej to Gigi. Czarnoskóra dziewczyna obsadzona w głównej roli? I to w standardach konserwatywnego rosyjskiego baletu? A jednak! Najjaśniej lśni pasja i talent. Kto by się spodziewał? Na pewno nie Bette, która w nowojorskim konserwatorium tańczy od małego. Ma idealnego chłopaka i to zawsze z nim odhaczali główne role w spektaklach. Za nic nie może przełknąć też tego June. Baletnica koreańskiego pochodzenia ma postawione przez matkę ultimatum: albo zatańczy w głównej roli albo koniec z baletem i czas rozmyślać o poważnej przyszłej karierze akademickiej. Wraz z ogłoszeniem obsady "Dziadka do Orzechów" Giselle staje się obiektem coraz śmielszych gróźb. Nie ma znaczenia jej dobra osobowość ani tym bardziej wrodzona wada serca, która każdy kolejny krok na scenie może uczynić tym ostatnim. Tak jak to się stało dla Cassie, poprzedniej gwiazdy szkoły baletowej, którą ktoś przypadkiem upuścił w tańcu.
Każda z nastolatek ma ma fragment historii, żadna nie ma całej. Nawet osoba prowadzą narrację może być głównym podejrzanym. Nic nie jest pewne. Autorki Tiny Pretty Things przedstawiają różne fakty i okoliczności wydarzeń, ale każą decydować czytelnikowi, kto jest winny. Trudno dojść do tego, kto zostawia makabryczne prezenty z ukrytym przesłaniem. Na ściany w pokoju wspomnień każdy może przykleić nowy inspirujący cytat lub słowa groźby. Są tam kompromitujące zdjęcia lub wykradzione skrawki dokumentacji medycznej. Podziw i zawiść. Przyjaźń i nienawiść. Miłość w tańcu i tylko na scenie czy także w życiu?
Książka to opowieść o poszukiwaniach siebie w niełatwej rzeczywistości, gdzie jest tylko jedna szansa na sukces, a stawka wysoka. Trzeba więc postawić wszystko na jedną kartę albo pożegnać się z pasją życia. Granica między dobrem i złem się zaciera, gdy traci się samego siebie. Jak ma się ta historia do jej serialowej adaptacji?
Serial nosi ten sam tytuł. W dziesięciu godzinnych odcinkach stara się pokazać piękno baletu, dylematy postaci, sedno historii ale i przemycić masę innych zbędnych tutaj wątków. Można więc uwierzyć, że rzeczy opisane w książce mogłyby się zdarzyć w szkole baletowej, serial proponuje za to nagromadzenie nierealnych scenariuszy.
W książkowym pierwowzorze szkoła baletowa była konserwatywna, zamknięta i tajemnicza. Zupełnie odmienna od rzeczywistości nastolatków w liceum. Serial pokazuje nic innego jak każda produkcja o lata szkolnych, gdzie liczą się tylko imprezy. Gdzie nagle urywa się film i tak naprawdę nie wiadomo już, kto popchnął koleżankę z krawędzi dachu.
Gdyby nie chęć porównania książki i serialu, prawdopodobnie nie przebrnęłabym przez więcej niż kilka odcinków. Tiny Pretty Things pozostaje godne polecenia dla fanów Pretty Little Liars i baletowych spektaklów. W swojej wersji książkowej warta jest uwagi, choć potrzeba czasu (i stron) aby historia mogła się rozkręcić.
Całość recenzji na http://zakladkadoprzyszlosci.blogspot.com
W balecie tańczy cały zespół. Jak w orkiestrze gdzie wiele instrumentów współtworzy symfonię dźwięków. Baletowy spektakl to jednak zupełnie coś innego. Tancerze i tancerki zapewniają tło, ale primabalerina jest tylko jedna. Każda dziewczyna marzy o tej roli. Solówce w świetle reflektorów. I każda zrobi wszystko, aby ją zatańczyć.
O Tiny Pretty Things zrobiło się głośniej...
2019-10-26
2018-08-22
2016-01-11
2020-04-02
Dwie Wojny Makowe spustoszyły już obszar imperium, a dzieła zniszczenia dopełnia rozpowszechnianie narkotycznego opium. Rin to sierota wojenna, której los pozornie jest już przesądzony. Jej przybrana rodzina handlarzy opium chcę wydać ją korzystnie za mąż by wzmocnić swoje wpływy. Dziewczyna nie ma zamiaru się poddawać bez walki - a poprzez walkę ma na myśli pojedynek do samego końca. Przekonując miejskiego nauczyciela, by mogła się szkolić razem z dziećmi co majętniejszych mieszkańców, przygotowuje się i zdaje egzamin do elitarnej akademii wojskowej. Państwo Nikan jest jednak w rozsypce, talent Rin objawia się w zapomnianej już praktycznie dziedzinie ducha, a kolejna inwazja Federacji Mugen stoi u bram. Rozpoczyna się krwawa i brutalna wojna, która niepodzielnie rządzić będzie kartami tej powieści.
Czytając powieść miałam wrażenie, że sporo było w tej książce niepotrzebnych opisów okrucieństwa. Zdecydowanie zbyt szczegółowych, które bardzo przypominają relacje z ostatniej wojny światowej. To odczucie okazało się trafne, gdyż faktycznie jest to historia inspirowana tak niedawnymi wydarzeniami. Co ciekawe na Goodreads w dziale recenzji można znaleźć opinię samej autorki na temat jej książki, która rozwiewa wątpliwości związane ze swoją powieścią. Wspomniany konflikt to wojna chińsko-japońska, obejmująca lata 1937 - 1945, w tym także masakrę nankińską.
Rebecca F. Kuang studiuje historię Chin i sporo czasu spędza na rozmyślaniu o najbardziej krwawych epizodach ubiegłego wieku. Autorka to Amerykanka pochodzenia chińskiego, a pomysł na napisanie "Wojny Makowej" ma swoje źródło w rozmowach autorki z jej dziadkami i ich wspomnienia na temat Drugiej Wojny. Sposób na poukładanie sobie w głowie tych wydarzeń to obraz wykreowany w pierwszym tomie trylogii "Wojen Makowych". Czytelnik, który mógł nie mieć wcześniej do czynienia z bardziej szczegółową historią Azji, w konflikcie dwóch państw odkryje losy Chin i japońskiej inwazji. Jak nacja żyjąca na tak małej wyspie mogła nieść tak duże spustoszenie? Lektura "Wojny Makowej" to tutaj z całą pewnością powód do samodzielnych badań historycznych tego okresu, co stanowi jej niewątpliwy plus.
Zdecydowanie najciekawszy jest tu dla mnie wątek szamanów oraz ich łączności z bogami. Troszkę przypomina się wtedy "Era Pięciorga" (z książkowych powiązań) na równi z anime "Fushigi Yuungi". W świecie mangi i anime o motyw kapłanek, które swoje ciało mogą udostępnić bóstwu w zamian za niewyobrażalną moc, nie trudno. Miałam okazję zapytać autorkę o nawiązania do "Fushigi Yuungi" i choć Rebecca F. Kuang przyznała, że kilka osób już jej ten tytuł polecało, to w jej powieści można dostrzec ślady tytułów ale takich jak "Bleach" czy "Naruto".
Nieustannie ciekawi nas wątek wyspy Speer i niezwykłej nacji, która ją zamieszkiwała, a zmieciona została także przez Federację Mugen, choć Nikan nie było tu bez winy. Tam gdzie nie sięga już pamięć, a dosięgają już tylko legendy, pozostaje jednak jedno szczególnie mściwe bóstwo, czekając tylko na szansę by ogień pochłonął świat. Od sieroty poprzez rolę szeregowego żołnierza Rin stanie wkrótce przed podjęciem decyzji, która odmienić może losy całej tej wojny. Czy będzie jednakże w stanie udźwignąć ciężar jej odpowiedzialności?
"Wojna Makowa" to opowieść o przyjaźni zawieranej w czasach wojny. Pierwsza część (stanowiąca okres szkolenia w akademii) to z całą pewnością o wiele lżejsza lektura niż późniejsze wojenne okrucieństwa. Dużo tu opisów bitew czy taktyki wojskowej, nie ma za to wątku romantycznego. Motyw elitarnej grupy, składającej się z szamanów, wplata w historię element fantastyczny. Cała teoria dotycząca mocy ducha i łączności z bogami stanowi ciekawy przerywnik dla wojennej kampanii.
A jakie będą dalsze książki autorki? Choć jej pierwsza trylogia (w całości) jest już ukończona, autorka ma już kontrakt na kolejną książkę, która tym razem będzie rozgrywać się w Anglii i opowiadać o czasach kolonializmu oraz ucisku. Pozostanie więc prawdopodobnie napisana w podobnym stylu. Tymczasem Rebecca F. Kuang robi magisterkę na Oxfordzie, a jesienią zaczyna doktorat z literatury wschodnioazjatyckiej na Yale.
Powieść dla fanów: Gry o Tron, Ostatniego Władcy Wiatru oraz ze świata anime: Bleach, Naruto
Całość recenzji na: http://zakladkadoprzyszlosci.blogspot.com/2020/04/wojna-makowa.html
Dwie Wojny Makowe spustoszyły już obszar imperium, a dzieła zniszczenia dopełnia rozpowszechnianie narkotycznego opium. Rin to sierota wojenna, której los pozornie jest już przesądzony. Jej przybrana rodzina handlarzy opium chcę wydać ją korzystnie za mąż by wzmocnić swoje wpływy. Dziewczyna nie ma zamiaru się poddawać bez walki - a poprzez walkę ma na myśli pojedynek do...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-11-14
Więzienie w najbardziej luksusowych warunkach, w pałacu, w królewskiej stolicy - wielu idących na wojnę w okopach Duszni chętnie zamieniłoby się z Mare Barrow, która swoją wolność przehandlowała za życie rodziny i przyjaciół. Schwytana buntowniczka pojawia się często w relacjach telewizyjnych, gdzie zmuszona jest przekręcić obraz własnej historii. Bezwzględny król Maven wciąż utrzymuje ją przy życiu, choć każdego dnia odbiera jej jego część. Dziewczyna od błyskawic już dłużej nie może przywołać żywiołu z nieba i rozgromić swych wrogów. Jej życiowe siły i zdolności tłumią kajdany z Cichego Kamienia oraz strażnicy stale wyciszający jej moce. Czy Maven utrzymuje Mare przy życiu ze względu na łączące ich wciąż uczucie, a może to tylko kolejna część podstępnego planu panującego króla Norty?
Kolejny tom, kolejny cliffhanger na zakończenie. Do tego akcja kolejnego tomu zostaje wznowiona dokładnie w momencie zakończenia finałowej sceny poprzedniego tomu. Można to śmiało uznać za znak rozpoznawczy stylu Victorii Aveyard. Nadal też czekają na czytelnika równie długie przemyślenia bohaterów, co w tomach poprzednich. W tomie trzecim pojawi się dwóch nowych narratorów wydarzeń: Cameron (którą Mare siłą wcieliła do Gwardii) oraz Evangeline (jej zaciekła przeciwniczka znana ze stalowych i niebezpiecznych kreacji). Tradycyjnie to ostatnia część książki najbardziej wciąga: będzie to pobyt w nowej bazie Gwardii oraz spektakularna bitwa o Corvium.
Zawsze kiedy główny bohater zostaje schwytany lub uwięziony, czytelnik niecierpliwie przelatuje przez kolejne strony aby doczekać wreszcie upragnionego momentu uwolnienia lub przybycia misji ratunkowej. Zwykle przychodzi na to trochę poczekać, co spowalnia i prawie zamraża akcję. Nie inaczej dzieje się z Mare, która w "Królewskiej klatce" pozostaje przez większość książki, a szansę wykazać się ma dopiero w finale - bitwie o Corvium, gdzie przeciw Gwardii i ich niespodziewanym sojusznikom walczy sprzymierzona armia Norty i Lakelandii. Będzie to bitwa z uwzględnieniem nadnaturalnych mocy.
Tom trzeci to ten moment, gdzie bohaterka wreszcie może rozliczyć się ze swoich uczuć: miłości, oczarowań czy złudzeń. Uczucie jej i Cala wystawione jest na próbę przez pół roku rozłąki (3/4 książki), a potem przez koncepcję funkcjonowania świata po teoretycznym pokonaniu króla Mavena. Dowiadujemy się też czemu brat Cala wykazuje się taką bezwzględnością - nawet kiedy ucichły już podszepty Królowej Szeptaczy. Montfort (państwo na wzór republiki z premierem na czele) coraz bardziej angażuje się w walkę, dzięki czemu poznajemy wreszcie dowództwo Szkarłatnej Gwardii. Z książek Juliana dowiadujemy się, co mogło doprowadzić do tego, że znany nam świat powrócił do monarchii, a krew zmieniła barwę na srebrną.
Im dłużej się czyta serię "Czerwona Królowa", tym bardziej przypomina ona mieszankę wielu innych historii: Igrzysk (twarz rebelii w roli zakładnika), GONE (mutacje wynikiem niespotykanych umiejętności), Mroczne Umysły (bracia i dziewczyna między ich konfliktem, w dodatku jeden z nich włada ogniem) czy Grisza (czasy panujące w Ravce i Norcie powodują, że kraje to mogłyby że sobą tak po prostu sąsiadować). Najlepsze połączenia tych wątków widać niestety tylko w finałowych rozdziałach każdego z tomów. Wyjątkiem jest tu jedynie tom pierwszy serii.
"Królewska klatka" o wiele bardziej niż opowieść o miłości zdaje się stawać historią rewolucji i przewrotu - próby zmiany systemu w państwie lub nawet całym regionie. Nowi wraz z Czerwonymi nie zgadzają się już dłużej występować tylko w roli służących Srebrnych. Może szalony król na tronie Norty tworzy przymierza między zbuntowanymi Srebrnymi rodami a Gwardią, ale układy nie są to zbyt stałe. "Wojenna burza" będzie albo walką na dwie strony lub też zupełnie zmieni oblicze tego konfliktu. Czy miłość księcia do "dziewczyny od błyskawic" będzie wystarczająco silna by porzucił on rolę do której został stworzony - zasiadanie na tronie monarchii? A może Norta stanie się republiką jak Montfort? Wszystkie odpowiedzi w finałowym tomie.
Więcej recenzji na: http://zakladkadoprzyszlosci.blogspot.com
Więzienie w najbardziej luksusowych warunkach, w pałacu, w królewskiej stolicy - wielu idących na wojnę w okopach Duszni chętnie zamieniłoby się z Mare Barrow, która swoją wolność przehandlowała za życie rodziny i przyjaciół. Schwytana buntowniczka pojawia się często w relacjach telewizyjnych, gdzie zmuszona jest przekręcić obraz własnej historii. Bezwzględny król Maven...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-12-01
Nawet jeśli ktoś nie czytał jeszcze żadnej z jego książek, z całą pewnością niewiele jest osób, które interesując się czytaniem, nie kojarzą tego imienia i nazwiska. Remigiusz Mróz tym razem zamiast kryminalnej opowieści prezentuje swoją własną drogę pisarską w polskich realiach. Po drodze udzielać też będzie wskazówek dla przyszłych pisarzy. Czego dokładnie dowiedzieć się można z jego poradnika "O pisaniu na chłodno"?
Książka podzielona jest na dwie części: pierwsza to typowa autobiografia pisarska, druga zaś stanowi zbiór konkretnych wskazówek odnośnie warsztatu pisarskiego z odniesieniem do wielu przykładów.
Będzie to opowieść o tym, jak można (a nawet trzeba) postawić wszystko na jedną kartę aby spełnić swoje marzenie. Autobiograficzny wstęp skupiony na rozwoju ścieżki pisarskiej wprowadza czytelnika powoli w część drugą - stanowiącą rozszerzoną wersję kursu przygotowanego dla portalu Lubimy Czytać. Przywołane zostaną tu liczne przykłady innych pisarzy, których nazwiska dziś wszyscy znają, a oni sami pochwalić się mogą dziesiątkami odmów wydania swoich powieści. Dowiadujemy się, że swoją pierwszą powieść można napisać w języku innym niż ojczysty (np. w angielskim jak to uczynił znany japoński pisarz). W jaki sposób autor tworzy książkę: czy od początku wie wszystko czy odkrywa rozwój fabuły w trakcie jej pisania? A może wszystko dzieje się w fazie redakcyjnej, gdzie powieść pisana jest na nowo? Lepsza jest narracja w pierwszej czy trzeciej osobie? Powinna być w czasie teraźniejszym a może przeszłym? Jeśli takie pytania także Wam chodzą po głowie, ten poradnik będzie dobrym początkiem by poszukać odpowiedzi.
Uzyskujemy tu także pozwolenie aby czytać, ile tylko dusza zapragnie i jesteśmy rozgrzeszeni jako przyszli pisarze, gdyż wzbogacamy w ten sposób tylko swój warsztat. Więcej niż kilka razy znajdziemy podkreślanie roli redagowania swojego tekstu - zarówno autoredakcji jak i otwartości na zdanie redaktorów. Co najważniejsze znajdzie się tam zachęta do tego aby książkę napisać spróbował każdy, kto nosi już w sobie historię i pragnie aby pewnego dnia poznał ją cały świat.
Niezależenie od wieku, każdy skorzystać może z lektury "O pisaniu na chłodno". Remigiusz Mróz przywołuje swoje dzieciństwo, szkolne lata, studia, początki kariery - w każdym z tych etapów pasja do pisania ewoluowała i zmieniała się by nadać jej ostatecznie kształt w postaci wydanych obecnie powieściach kryminalnych. Jak pisarz tak szybko tworzy kolejne historie? Jaki jest sekret jego warsztatu pisarskiego i od kogo czerpie największą motywację? Czy będzie to pierwsza książka tego autora czy odkrywanie ciekawostek o ulubionym pisarzu, w lekturę niewątpliwie warto zainwestować swój czas.
Więcej recenzji na zakladkadoprzyszlosci.blogspot.com
Nawet jeśli ktoś nie czytał jeszcze żadnej z jego książek, z całą pewnością niewiele jest osób, które interesując się czytaniem, nie kojarzą tego imienia i nazwiska. Remigiusz Mróz tym razem zamiast kryminalnej opowieści prezentuje swoją własną drogę pisarską w polskich realiach. Po drodze udzielać też będzie wskazówek dla przyszłych pisarzy. Czego dokładnie dowiedzieć się...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-02-08
Beatrice Hartley jedzie do rezydencji na Rhode Island, w której spotykają się jej dawni przyjaciele. Przez rok od ukończenia prestiżowego liceum pozostawali bez kontaktu. Bee nie potrafi jednak ruszyć z miejsca tak jak inni i zapomnieć o tragicznym finale szkoły średniej - w tym o tajemniczych okolicznościach śmierci jej chłopaka. Dziewczyna nie wie, że to ostatni normalny dzień z ich życia, zanim czas zapętli się w chwili wypadku drogowego. Z kraksy przeżyć może tylko jedno z nich. Wyboru dokonać ma nie przeznaczenie, a głosowanie uczestników feralnego zdarzenia.
Opowieści o uwięzieniu w pętli czasu jest wiele. Czasem bohaterom dane jest się z niej obudzić do życia, czasem już nie. Zwykle do powstawania pętli dochodzi w wyniku wypadku i tak dzieję się także tutaj. Powtarzający się dzień umożliwia dokładne przeanalizowanie wszystkich okoliczności. W "Neverworld Wake" dodatkowo z czasem pojawia się opcja ucieczki z jednej pętli czasu do długiej. Ważne jest aby dawni przyjaciele ponownie spotkali się na głosowanie. Kto z nich dostanie szansę by powrócić do świata żywych? Jak przeciągnąć innych tak by zagłosowali na Ciebie?
Ile razy pętle się powtarzają, trudno jest zliczyć. Czasem by wydobyć pewne informacje bohaterowie wielokrotnie powtarzają dany moment - to sceny przesłuchań świadków czy próby wydobycia informacji od policji (napad na komisariat). Wszystko to aby jednoznacznie wyjaśnić okoliczności śmierci ich przyjaciela Jim’a - najwidoczniej zatuszowane przez jego rodzinę. Czy kiedy wszyscy poznają prawdę - kto był winny a kto niewinny - głosowanie będzie wreszcie możliwe? Czy to niewinna osoba ocaleje z kraksy? Czy pamięć okaże się sprzymierzeńcem czy a może wrogiem?
Świat taki jak NieŚwiat (tytułowy "Neverworld") w powieści stanowi przeplatanie się wspomnień różnych osób - wyjątkowo w tej pętli zamkniętych jest aż pięciu uczestników wypadku. Dodatkowo umożliwiono wątek podróży w czasie dzięki wprowadzaniu powieści wewnątrz powieści - mowa tutaj o książce "Mroczny dom na zakręcie". To "legendarna kultowa saga o przyszłej przeszłości. Teraźniejszych tajemnicach. I wiecznej miłości na końcu świata". Ten książkowy dla jednej z bohaterek świat został z powodu jej obecności w zdarzeniu powołany do życia. Z całą pewnością chciałabym aby Marisha Pessl pokusiła się o napisanie tej właśnie książki jako prequela do losów Beatrice i jej przyjaciół.
Co ciekawe uczestnicy pętli często oddają się od siebie, rozdzielają i każdy z nich w niewyjaśniony (początkowo) sposób spędza ten czas w tej dziwnej formie nieśmiertelności. Beatrice jako narrator musi odkryć te sekrety - tylko ona nie wyróżniała się niczym szczególnym z całej paczki bogatych lub wybitnie uzdolnionych przyjaciół. Jedyne co robiła do spisywała ścieżki dźwiękowe do nieistniejących filmów. Podobnie jak w powieści "Byliśmy łgarzami" od E. Lockhart tutaj także pamięć i forma zachowania lub utraty wspomnień rzeczywistych lub wyśnionych wydarzeń będzie kluczowa.
W oryginale opublikowana na początku wakacji 2018 roku, w polskim tłumaczeniu ukazała się na początku 2019 roku pod angielskim tytułem "Neverworld Wake". Książka Marisha Pessl jako opowieść w jednym tomie stanowi dobrą bazę dla serialowej adaptacji - jakiej podjął się już Netflix. Tutaj w fabule powieści dość prędko przeskakiwane wątki jak przeszukiwanie całych zasobów Internetu czy zaciąganie rad profesorów uniwersyteckich w serialu zyska pewnie więcej czasu antenowego. Z całą pewnością warto przeczytać ten thriller młodzieżowy zanim trafi do nas już w formie serialu, którego odcinki większość obejrzy na jeden raz tylko po to aby poznać rozwiązania zagadki.
Recenzje zawsze na: zakladkadoprzyszlosci.blogspot.com
Beatrice Hartley jedzie do rezydencji na Rhode Island, w której spotykają się jej dawni przyjaciele. Przez rok od ukończenia prestiżowego liceum pozostawali bez kontaktu. Bee nie potrafi jednak ruszyć z miejsca tak jak inni i zapomnieć o tragicznym finale szkoły średniej - w tym o tajemniczych okolicznościach śmierci jej chłopaka. Dziewczyna nie wie, że to ostatni normalny...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013-05-13
Chiamaka Adebayo i Devon Richards to jedyni czarnoskórzy uczniowie w prestiżowej Prywatnej Akademii Niveus na terenie Stanów Zjednoczonych. Każde z nich ma dobre stopnie i marzy o miejscu na najlepszych amerykańskich uczelniach. Chiamaka pragnie studiować medycynę, którą ukończyli także jej rodzice. Devon chce poszukać swojego miejsca, komponując muzykę w Szkole Juilliard. Wszystko układa się po ich myśli aż do rozpoczęcia ostatniej klasy szkoły średniej. To wtedy Chiamaka i Devon, wcześniej znający się tylko z widzenia, będą musieli połączyć siły, gdy staną się ofiarami ataków rasizmu.
"As pik" to debiutancka powieść w jednym tomie. Posiada intrygujący początek i błyskawicznie przeprowadzony finał. Te jej części faktycznie są jak thriller. Działalność "Asa" przypomina o historii Ku Klux Klan i trudno przewidzieć, do jakich aktów nienawiści może jeszcze dojść. Środek książki przebiega za to powoli, skupiając się na życiu uczuciowym dwójki bohaterów. Mamy tutaj dwie ścieżki narracji, z których każda stanowi reprezentacje osób LGTB+. Bohaterowie znajdują się w błędnym kręgu, każdy na coś na sumieniu (Chiamaka - ucieczkę z miejsca potrącenia, Devon - handel narkotykami), co uniemożliwia im szukanie wsparcia u władz czy nawet własnych rodziców. Czy "As" zdoła ujawnić wszystkie ich sekrety czy może bohaterowie zdołają się uwolnić, zanim dojdzie do tragedii?
Faridah Abike-Iyimide specjalnie nie podaje dokładnego czasu ani miejsca akcji - wiemy jednak, że to współczesność, w której funkcjonuje już np. Twitter. Przez to autorka chciała pokazać, że sytuacje dyskryminacji na tle rasowym (o różnym natężeniu) mogą mieć nadal miejsce zawsze i wszędzie. Pisarka oparła swoją debiutancką powieść na poczuciu wyobcowania, jakie poczuła, kiedy rozpoczęła studia w Szkocji. To wrażenie, że wszyscy poza Tobą o czymś wiedzą i uczestniczą w spisku plus zamiłowanie do oglądania seriali takich jak "Plotkara" czy "Pretty Little Liars" dało jej pomysł na "As Pik".
Powieść ta wzorowana jest na innych historiach, co powoduje powtarzalność pewnych scen, schematów i rozwiązań fabularnych. Mamy więc ucieczkę z miejsca akcji i nie wiadomo czy ofiara przeżyła (film - "I Know What You Did Last Summer"). "As" rozsyła w wiadomościach sms do wszystkich uczniów kompromitujące informacje o bohaterach, przy czym zawsze podpisuje się pseudonimem (jak "A" w "Pretty Little Liars"). Nie tylko Akademia Niveus jako prywatna, prestiżowa szkoła urządza co jakiś czas polowania na swoich uczniów (książka "STAGS"), w których udział to już tradycja. Finał jest niesamowicie pośpieszony, przez co nie wyjaśnia pewnych kwestii, przenosząc tylko akcję w epilogu o szesnaście lat później.
"As pik" to thriller młodzieżowy z reprezentacją osób LGBT+, który dodatkowo porusza kwestię prześladowania na tle rasowym. Świat w perspektywie osób czarnoskórych potrafi wyglądać zupełnie inaczej niż ta rzeczywistość, na którą na co dzień wszyscy razem patrzymy. Z tego powodu warto sięgnąć po ten tytuł. Jeśli ktoś jednak liczy na misternie rozegraną intrygę, to należy poszukać innej książki. Niewątpliwym plusem jest to, że autorka nie planuje z tej historii robić serii. Nie udało się jednak dobrze zamknąć wszystkich wątków w jednym tomie, przez co zbyt dużo kluczowych kwestii pozostaje bez odpowiedzi.
Recenzje zawsze na zakladkadoprzyszlosci.blogspot.com
Chiamaka Adebayo i Devon Richards to jedyni czarnoskórzy uczniowie w prestiżowej Prywatnej Akademii Niveus na terenie Stanów Zjednoczonych. Każde z nich ma dobre stopnie i marzy o miejscu na najlepszych amerykańskich uczelniach. Chiamaka pragnie studiować medycynę, którą ukończyli także jej rodzice. Devon chce poszukać swojego miejsca, komponując muzykę w Szkole Juilliard....
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to