-
Artykuły
Śladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać442 -
Artykuły
Znamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant14 -
Artykuły
Zapraszamy na live z Małgorzatą i Michałem Kuźmińskimi! Zadaj autorom pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać6
Biblioteczka
2023-11-01
2023-10-24
Uważam, że aby móc ocenić tę książkę obiektywnie, powinniśmy odpowiedzieć sobie na ważne pytanie. Czego w niej szukamy? Czy wątku obyczajowego, czy historycznego?
Oczywiście w książce zawarte są oba te wątki, ale zdecydowanie na pierwszym planie jest wątek miłosny, wszelkie związane z nim wybory, moralność bohaterów, cała obyczajowość związana z życiem w okupowanym kraju, w tle tego wszystkiego oczywiście jest wojna i życie pod dyktando Niemców, ale w tym tle, nie znajdziemy szczegółowych opisów bitew, walk, ilości ofiar czy rannych. Takich informacji w tej książce albo nie ma, albo są potraktowane bardzo po macoszemu.
Dla mnie to nie problem, bo bardziej mi zależało na tym wątku obyczajowym. A takie proporcje "wojny i miłości" w tej historii bardzo mi odpowiadają.
Uwielbiam historię zakazanej miłości. Takiej, która nie miała prawa się wydarzyć, która nie powinna zaistnieć nigdy w życiu. A jednak.
Dlatego też całą historię znajomości Alicji i niemieckiego komendanta śledziłam niemal z wypiekami na twarzy. To rodzące się między nimi uczucie, które szło w parze z wyrzutami sumienia i ze świadomością, że "nie powinni".
Wydaje mi się, że to Franz szybciej zrozumiał co się dzieje z jego emocjami, odkąd poznał Alicję. Chociaż był perfekcjonistą w utrzymywaniu na twarzy maski bez jakichkolwiek emocji, to jednak jego serce przyspieszało, za każdym razem, gdy w pobliżu była Alicja.
Alicja z kolei, bardzo długo wypierała się tych wszystkich uczuć, które wzbudzał w niej Franz. Kluczyła między tym co powinna, a co chciała, między pomocą lekarską niemieckim żołnierzom, a partyzantom. Tęskniła za mężem, który jak myślała został rozstrzelany przez gestapo, ale nie mogła też wyrzucić z głowy spojrzeń Franza, gdy w końcu zaczął w nich pokazywać ciepłe uczucia.
To co ich połączyło było wyjątkowe, ale też trudne i niosło za sobą niebezpieczeństwo. Żadne z nich nie powinno przyznawać się do tego uczucia, bo oboje mogli za to zapłacić życiem. Ale żadne z nich nie umiało też pozostać obojętne wobec tego drugiego.
Chociaż z ich dwójki to Franz od początku do końca, trzymał się uparcie swojej miłości do niej i wierzył, że im może się udać. Alicja miotała się i raz była przy nim, raz się oddalała.
Kwestia moralności Alicji, też nie do końca jest przeze mnie akceptowalna, ale jej pierwsze bliższe spotkanie z komendantem, które zainicjowała aby zdobyć informacje, tłumacze tym, że poszło jej to tak łatwo, bo jednak coś do niego musiała czuć. Tak samo jak kwestie układu z sowieckim generałem, zrobiła to, żeby uratować Franza. To wszystko niestety było wtedy gdy nadal była mężatką, ale z drugiej strony czy ocena zero jedynkowa jest sprawiedliwa w takiej sytuacji? To jest wojna. Nikt z nas tak naprawdę nie wie, jak ludzie sobie radzili, jak radziły sobie nasze babcie i prababcie, do czego były zmuszane, co im się bardziej opłacało aby przeżyć, co im podszeptywało serce, nawet jeśli to było kompletnie niedorzeczne.
Przez całą historię bardzo żałowałam, że wszystko jest tylko z perspektywy Alicji. Chętnie poznałabym też perspektywę Franza. Chciałam zobaczyć jak on wodził swoją miłość, jak to opisywał, co czuł i jakie miał marzenia. I gdy pod koniec książki, jeden z rozdziałów okazał się jego perspektywą, bardzo się ucieszyłam. Wtedy też wszystkie "braki" mi się zniwelowały.
Jeśli chodzi o moją sympatię dla samych bohaterów, to jednak bardziej polubiłam Franza. Nie wiem czemu ale bardzo fascynowało mnie, to jak zza tarczy bezwzględnego niemieckiego żołnierza, z kamienną twarzą, powoli wyłania się człowiek, który ma emocje, który potrafi kochać i troszczyć się o kogoś. Jeszcze więcej mojego uznania zdobył, gdy po całej tej historii z pobytem Alicji w gestapowskim więzieniu (nie chcę spojlerować), ona się od niego odsunęła i nie chciała mieć z nim kontaktu, a on cierpliwie dzień w dzień i noc w noc przychodził pod jej dom i stał, cierpliwie czekając i mając nadzieję, że może do niego wyjdzie. Nigdy jej nie nachodził, nigdy nie zmuszał do rozmowy, tylko czekał. Moim zdaniem to taki rodzaj szacunku dla niej. To całe jego usunięcie się w cień, gdy jej rodzina znowu była w komplecie, wydaje się takie dojrzałe.
W zasadzie to bardzo było mi go żal, gdy po kilku latach spotkali się ponownie, on pełen miłości i nadziei, że teraz w końcu jest ich czas, a ona ignorowała go, unikała aż w końcu w twarz wykrzyczała, że wszystko co ich łączyło nic dla niej nie znaczyło. To akurat była nieprawda, ale on w to uwierzył.
Mimo całych moich pozytywnych uczuć dla niego, dziwnie jest mi oceniać go tylko przez pryzmat nieszczęśliwej miłości, która złamała mu serce (czyli z wielką dozą sympatii dla niego). On jednak był wojennym zbrodniarzem i świadomość, że po całym tym piekle jakie krajowi Alicji, sprawił jego naród i po części on sam, w wielkim kontraście dla mnie była świadomość, że kilka lat później tak po prostu chodzi w cywilnych ubraniach, między ludźmi, jakby nie miał krwi niewinnych ludzi na rękach.
Aczkolwiek z drugiej strony, sam przyznał, że on nie do takiej wojny był przygotowywany, to nie tak miało wyglądać. Nikt mu nie mówił, że będzie musiał strzelać do kobiet, dzieci, starców. To też go męczyło. Myślę, że nie tylko jego. Sądzę, że w tej prawdziwej wojnie, też był nie jeden niemiecki żołnierz, który nie chciał tego, ale bal się sprzeciwić, bo wiedział, że to oznacza dla niego karę śmierci.
Nie chcę oceniać tej książki, przez pryzmat prawdziwej wojennej codzienności i wtłaczanego do głów hasła, że każdy niemiec to wróg. Więc mogę i chcę ją ocenić tylko z perspektywy literackiej fikcji, inspirowanej prawdziwymi wydarzeniami. A tą jedną konkretną kwestię "uczłowieczenia" Franza, każdy powinien poddać swojej własnej, indywidualnej ocenie.
Jeśli chodzi o techniczną stronę książki, to napisana jest bardzo dobrze. Lekkim językiem. Nie ma tam żadnych zbędnych, przeciągających się opisów. Mimo treści czyta się ją lekko i szybko. Ja przeczytałam w półtora dnia.
Osobiście nieco zaskoczył mnie nagły zwrot akcji w zakończeniu. I kompletnie nie rozumiem zabiegu autorki w epilogu. Nie wiem czemu to miało służyć, takie wtrącenie tego do całej historii.
Mimo to, książka skradła moje serce, bardzo mi się spodobała, a wątek zakazanej miłości, spełnił moje oczekiwania. Polecam każdemu kto też lubi takie historie.
Uważam, że aby móc ocenić tę książkę obiektywnie, powinniśmy odpowiedzieć sobie na ważne pytanie. Czego w niej szukamy? Czy wątku obyczajowego, czy historycznego?
Oczywiście w książce zawarte są oba te wątki, ale zdecydowanie na pierwszym planie jest wątek miłosny, wszelkie związane z nim wybory, moralność bohaterów, cała obyczajowość związana z życiem w okupowanym kraju,...
2023-08-29
Jak dla mnie bomba! To jest właśnie klasyczny, dobrze napisany romans. Idealna mieszanka obyczajowości, trochę dramatu, trochę zabawy, kupa śmiechu i odrobina pikanterii, która jest w odpowiednim miejscu, nie razi w oczy i nie sprawia, że po plecach przechodzą ciarki żenady.
Świetny pomysł na fabułę z tymi trojaczkami, ja osobiście jeszcze się z czymś takim nie spotkałam, a dobrze, bo schemat nie jest oklepany, choć myślałam, że taki będzie, gdy zaczęłam czytać opis, ale to tylko złudzenie, bo później fabuła jest poprowadzona zupełnie inaczej, niż w większości książek z takim wątkiem.
Bardzo ciekawy wątek rodzinny, dobrze zbudowane dialogi, przyjaciółka głównej bohaterki mówiła bardzo mądre rzeczy.
Sutton i Callahan też są dobrze stworzonymi postaciami. Wielki plus za oryginalne imiona.
Jedyne co sobie uświadomiłam kończąc czytać, że nie wiem jak wyglądają główni bohaterowie, albo dlatego, że przeoczyłam ten opis gdzieś w trakcie, albo autorka nie opisała ich tak szczegółowo, ale to nie zmienia mojej oceny.
Całość naprawdę dobrze napisana, czyta się szybko i lekko. Polecam.
Jak dla mnie bomba! To jest właśnie klasyczny, dobrze napisany romans. Idealna mieszanka obyczajowości, trochę dramatu, trochę zabawy, kupa śmiechu i odrobina pikanterii, która jest w odpowiednim miejscu, nie razi w oczy i nie sprawia, że po plecach przechodzą ciarki żenady.
Świetny pomysł na fabułę z tymi trojaczkami, ja osobiście jeszcze się z czymś takim nie spotkałam,...
2023-08-17
Nie pamiętam kiedy ostatni raz czytałam coś tak słabego. Chciałam zrezygnować z czytania już mniej więcej w połowie, ale nie potrafię tak. Gdy zacznę czytać muszę do samego końca, choćbym nie wiem jak się męczyła. Chociażby po to, żeby móc szczerze i obiektywnie coś ocenić.
Jestem totalnie zaskoczona, że wydawnictwo coś takiego wypuściło. Serio. Ta książka wygląda jakby pisała ją osoba, która dopiero zaczyna swoją przygodę z pisaniem i publikuje ją dla własnej frajdy w internecie i totalnie nie ma pojęcia o korekcie itd. Rozumiem, że autor nie jest od korekty, że ktoś mu w tym pomaga, ale w tym przypadku to chyba korekta nie wyszła tak jak powinna.
Pomysł na książkę może może i byłby dobry, abstrahując od tego, że w życiu prawdziwym taka scena raczej by się nie wydarzyła. Bo która kobieta pożyczyła by swojego faceta przyjaciółce i to na miesiąc? Ale dobra, przecież to fikcja literacka, tam wszystko może się zdarzyć, ale samo wykonanie jest po prostu słabe.
Jestem totalnie zaskoczona, że ta książka ma dość wysoka ocenę (7.0).
-Dialogi słabej jakości, kreacja bohaterów też słaba, główna bohaterka częściej irytująca niż sympatyczna, ani jej nie polubiłam, ani znienawidziłam - jest mi totalnie obojętna.
-Wydarzenia tak abstrakcyjne, że ciężko to sobie wyobrazić w prawdziwym życiu.
Tak jak mówiłam:
-która normalna kobieta pożycza swojego faceta innej?
-która rodzina organizuje sobie coroczny miesięczny urlop? Kogo na to stać? I kto może sobie pozwolić na wzięcie z dnia na dzień takiego urlopu?
-co to za rodzina, że nikt nie znał jej narzeczonego? ( chociaż dobra, to jeszcze jestem w stanie zrozumieć, bo jak ktoś naprawdę daleko mieszka od rodzinnych stron i dużo pracuje, to nie ma czasu jeździć na niedzielne obiadki do rodziców, ale z drugiej strony jest internet, zdjęcia...)
-co to za wielka przyjaźń dziewczyn, że jedna nie zna narzeczonego drugiej?
-Krecja głównego bohatera, też taka sobie. Zostawia narzeczoną w domu, udaje dla innej kobiety, zaczyna z nią sypiać, (co nazywa się zdradą - w sumie każdy ma swoją terminologię ale dla to zdrada), snuje w myślach plan jakby kto było z tą drugą, coś zaczyna czuć, a później gdy prawdziwa narzeczona wraca, to on już leci za nią, bo nie chce jej stracić, bo ona jest ważna. Boże, co?!
-w ogóle takie poplątanie w fabule, niby udają, ale coś iskrzy, coś chcą od siebie próbują "w głębokie rozmowy" ale jak przyjdzie zaraz co do czego, to powrót do rzeczywistości, bo przecież w prawdziwym domu czeka prawdziwa narzeczona.
-Główna bohaterka niby cierpi, złamane serce, ale to nie przeszkadza jej ślinić się na widok sąsiada. Jakiego faceta nie zobaczy, to od razu już na nią "działa".
-dziwna akcja na koniec z tą siatką znajomości. Nagle wszyscy się znają.
-mega irytujące słownictwo, które było nadużywane np. "szatyn/szatynka/blondynka", rozumiem, że można opisać w ten sposób kogoś kogo imienia nie znamy, np "tamten szatyn jest przystojny..." Ale nie nadużywać tych określeń, w stosunku do osób, które są sobie bliskie, znają się i wiedzą jak mają na imię.
Kolejne słowo "whoa" ?! Nie rozumiem po co? Czemu taka pisownia? Nie można spolszczyć skoro książka polska? Poza tym whoa podobno oznacza nasze "łał", a moim zdaniem tam gdzie było nadużywane whoa, wow wcale nie pasowało w kontekście dialogu.
I moje złoto: "to gówno, go zabolało", "to gówno między nami nie działa" i jeszcze mnóstwo innych przykładów, których nie chce mi się wymieniać. Bardzo raziło to po oczach, serio są inne słowa na opisanie niepowodzeń w naszym życiu.
Ogólnie "wciągnęły" mnie, choć nie wiem czy to nie za duże określenie, dopiero ostatnie rozdziały po ich rozstaniu i to bardziej z perspektywy Aarona, ale też nie w całości. Byłam ciekawa jak autorka przedstawi jego perspektywę złamanego serca. A więc też nie było to perfekcyjne, ale już lepiej niż perspektywa Laury, bo tam to już serio było w kółko to samo.
Ktoś mógłby powiedzieć, że skoro takie książki mi się nie podobają, to po co czytam? Otóż właśnie takie książki (romanse) konkretnie z tego pułapu jak ta tutaj, ale dobrze napisane, podobają mi się. Wprawdzie nie zajmują one pierwszego miejsca na mojej liście "naj" bo to miejsce należy do romansów głębokich, bardzo emocjonujących, prawdziwych z nutą dramatu, (są takie!), a takie jak ten tutaj, czytam czasem na oczyszczenie umysłu.
Podsumowując: książka jest bardzo słaba. Nie zżyłam się z bohaterami, nawet ich nie polubiłam. Zabrakło mi w tej historii emocji, pasji i głębi. To wszystko takie nijakie i płytkie. Mam wrażenie, że cała akcja opiera się na rozdmuchaniu byle pierdoły, do rangi życiowego dramatu.
Zabrakło mi tu zpalnika do moich emocji.
Nie pamiętam kiedy ostatni raz czytałam coś tak słabego. Chciałam zrezygnować z czytania już mniej więcej w połowie, ale nie potrafię tak. Gdy zacznę czytać muszę do samego końca, choćbym nie wiem jak się męczyła. Chociażby po to, żeby móc szczerze i obiektywnie coś ocenić.
Jestem totalnie zaskoczona, że wydawnictwo coś takiego wypuściło. Serio. Ta książka wygląda jakby...
2023-01-06
Nie przypominam sobie, żeby jakakolwiek inna książka tak mnie umęczyła, jak ta.
Czuję się rozczarowana fabułą. Zapowiedzi dalszych losów Oliviera i Elio, trochę inaczej sobie wyobrażałam. W zasadzie to nieśmiało mogę przyznać, że nie rozumiem po co w ogóle był ten wątek z ojcem Elio i kolejny, poszukiwanie Leona razem z Michaelem.
No nie tak to sobie wyobrażałam.
Tak naprawdę jakby ktoś chciał się dowiedzieć co ostatecznie stało się z Olivierem i Elio, to wystarczy przeczytać dwa ostatnie rozdziały. Bo jedynie tam jest opis ich spotkania.
Generalnie to lubię książki, które nie są banalnie napisane. Pan Aciman ku mojej uciesze, nie pisze banalnie, ale tym razem z tą książką, nie było nam po drodze, bo ta historia po prostu mnie zanudziła. Żeby to przeczytać trzeba być naprawdę mega skupionym. Zdania są długie, bardzo złożone z głębokim przesłaniem, co tak naprawdę wydłuża czas czytania i pozbawia człowieka zapału, z każdą kolejną przewróconą kartką.
Przeczytałam i ostatecznie nie wiem, czemu ten Olivier zostawił Elio. Czym się kierował i co takiego się stało, że postanowił wrócić.
Pierwsza część zdecydowanie lepsza.
Nie przypominam sobie, żeby jakakolwiek inna książka tak mnie umęczyła, jak ta.
Czuję się rozczarowana fabułą. Zapowiedzi dalszych losów Oliviera i Elio, trochę inaczej sobie wyobrażałam. W zasadzie to nieśmiało mogę przyznać, że nie rozumiem po co w ogóle był ten wątek z ojcem Elio i kolejny, poszukiwanie Leona razem z Michaelem.
No nie tak to sobie wyobrażałam.
Tak...
2017-10-09
Zanim w ręce wpadła mi ta książka, przekopałam cały blog Piotra C. I wiecie co? Mi się podobało.
Książka raczej nie spotkała się z przychylnością opinii publicznej, bo płytki język, bo bzdury, bo spaczony pogląd głównego bohatera na kobiety i świat, bo przekleństwa.
Tak, zgadza się. Przekleństw jest dużo, wulgarnych określeń też się znajdzie kilka i o ile w "normalnych książkach" raczej przeszkadza mi nadmiar takich zwrotów, o tyle tutaj nie było to dla mnie ani dziwne ani powodem do zgorszenia.
Autor tak wykreował fabułę, bohaterów, że ta książka naprawdę brzmiała by dziwnie gdyby była napisana przykładną polszczyzną.
O czy jest książka?
O życiu. Tak, o życiu. O tym, że ludzie mając słabo płatną pracę, nie mają za co żyć, za co spełniać marzeń i tęskni im się do wyższego poziomu. Ale są też ludzie, którzy mają dobrą pracę, dobre pieniądze, ładne mieszkanie oczywiście wyposażone w znanym sklepie i co? I okazuje się, że oni też najszczęśliwsi nie są. Bo takie właśnie jest życie. Nie pieniądze świadczą o naszym szczęściu albo jego braku, ale jednak odgrywają ważną rolę w tym przedstawieniu.
Ci ludzie z "wyższych sfer" wykształceni, modnie ubrani, znający każdy klub w dużym mieście też potrzebują miłości i bliskości drugiej osoby, ale jak wiadomo tego akurat nie kupi się za żadne pieniądze.
Sposób w jaki Czarny wyraża się o kobietach? Cóż, może i nie jest zbyt romantyczny ale i tacy ludzie są. Bardzo wielu mężczyzn wyraża się w taki sposób, co nie znaczy, że ja to popieram i mi się to podoba. Na pocieszenie mogę dodać, że ta ziemia nosi też normalnych facetów, którzy w kobietach widzą coś więcej niż dupę i cycki.
Na koniec chciałam podkreślić, że choć autor szokuje słownictwem, w niesmaczny sposób opisuje życie młodych ludzi, to muszę powiedzieć, że to znikąd się nie wzięło. Mówią, że w każdej bajce jest ziarno prawdy i ja osobiście potrafię tą "prawdę" wyłuskać z masy przekleństw.
Daję 7/10 gwiazdek, bo może i lektura nie jest najwyższych lotów, ale to poniekąd nieprzerysowana prawda płynąca z życia. Książka przypisana do literatury pięknej. Trochę mam mieszane uczucia odnośnie tego, ten gatunek zawsze kojarzył mi się z czymś wyniosłym, czystym, pięknym, z prawdą. Tutaj mamy prawdę ale nie do końca ona jest przedstawiona w subtelny sposób. Osobiście lubię szukać mądrości w tekstach autora. I ja ją znajduje. A że pisana prostym słownictwem? Cóż czasem inaczej się nie da.
Zanim w ręce wpadła mi ta książka, przekopałam cały blog Piotra C. I wiecie co? Mi się podobało.
Książka raczej nie spotkała się z przychylnością opinii publicznej, bo płytki język, bo bzdury, bo spaczony pogląd głównego bohatera na kobiety i świat, bo przekleństwa.
Tak, zgadza się. Przekleństw jest dużo, wulgarnych określeń też się znajdzie kilka i o ile w "normalnych...
2022-11-26
Od samego początku nie pokładałam zbyt wielkich nadziei w tej książce. Traktowałam ją raczej jako lekki przerywnik przed bardziej wymagającą lekturą. Ot tak przeczytać i zapomnieć. Z każdą kolejną przeczytaną stroną, co raz bardziej utwierdzałam się w przekonaniu, że ta książka zasługuje na siedem gwiazdek. Na sześć lub mniej zbyt dobrze jest napisana, ale do ośmiu brakuje jej polotu. No ale zakończenie zmieniło moje zdanie. Daję sześć gwiazdek, bo takiego zakończenia to ja nie spodziewałam się nawet po tej książce.
To trochę wygląda tak, jakby autorka zapomniała o czym pisała. To jest romans, wszyscy czekaliśmy na jakieś zbliżenie między bohaterami, a dostaliśmy długą drogę do "czegokolwiek" między nimi, później jakaś nieporadna próba, później w sumie nic, a później to zakończenie, które sprawia wrażenie napisanego na siłę.
To jakby obiecać komuś tort, a później pokazać tylko pustą paterę ubrudzoną masą i kazać obejść się smakiem. Zabieg bez sensu. To co najważniejsze w tej historii zostało pominięte.
Mój główny zarzut, który miałam przez cały czas, to za mało chemii między bohaterami. Tam się nie działo nic, a nagle ona stwierdza, że go kocha. No nie. No i ten wątek kryminalny, który został skopany po całości. W ogóle, żadnych emocji, żadnego dreszczu. To jakby zrzucić bombę ale przy jej wybuchu, zabrakło siły rażenia.
Myślę, że też dużo mogła uratować perspektywa Willa w książce, ale niestety nie było jej.
Ogólnie fabuła nie była kiepska. Przynajmniej nie do końca oklepany schemat wrednego szefa w biurze i biednej asystentki, ale wykonanie słabe. Zabrakło dopracowania najważniejszych szczegółów, które mogły wiele zdziałać.
6/10
Od samego początku nie pokładałam zbyt wielkich nadziei w tej książce. Traktowałam ją raczej jako lekki przerywnik przed bardziej wymagającą lekturą. Ot tak przeczytać i zapomnieć. Z każdą kolejną przeczytaną stroną, co raz bardziej utwierdzałam się w przekonaniu, że ta książka zasługuje na siedem gwiazdek. Na sześć lub mniej zbyt dobrze jest napisana, ale do ośmiu brakuje...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-09-22
Przeczytałam poprawioną wersję tej książki na wattpadzie. I widać, że autorka nie próżnowała. Jest zauważalna różnica w warsztacie między tą książką, a tym co aktualnie autorka publikuje na wattpadzie.
Na ogół lubię jej styl pisania, bo dokładnie trafia w moje oczekiwania. Nie jest ani za mało opisów, ani za dużo. W sam raz. Choć do tej konkretnej historii Nadii i Thomasa, mogła bym mieć jeden maleńki zarzut - więcej chemii między nimi. Nie było źle, ale czasem nie czułam tego ognia.
Całość fabuły bardzo płynnie poprowadzona, choć raczej smutna. Czy dałam się wciągnąć w całości? Niby tak, czytałam rozdział za rozdziałem ale w pewnym momencie moja ekscytacja gdzieś się lekko ulotniła. A przy końcowych rozdziałach totalnie zaskoczyło mnie zachowanie Nadii. I kompletnie nie rozumiem jak ona mogła coś takiego zrobić.
Nie chcę zdradzać za dużo, bo widzę, że ta książka tutaj, różni się od publikowanej na wattpadzie, ale zachęcam do przeczytania. Historia choć trochę smutna, lekko się czyta.
Przeczytałam poprawioną wersję tej książki na wattpadzie. I widać, że autorka nie próżnowała. Jest zauważalna różnica w warsztacie między tą książką, a tym co aktualnie autorka publikuje na wattpadzie.
Na ogół lubię jej styl pisania, bo dokładnie trafia w moje oczekiwania. Nie jest ani za mało opisów, ani za dużo. W sam raz. Choć do tej konkretnej historii Nadii i...
2022-10-24
Bardzo lekka, przyjemna i sympatyczna historia. Zaczęłam czytać z nudów i totalnie się zaskoczyłam, gdy dałam się wciągnąć bez reszty. Ta książka na swój sposób jest dla mnie urocza, bo mimo tego, że to romans, to nie jest tak oklepany jak wiele innych. Może i powiela główny schemat czyli miłość między głównymi bohaterami (ale z drugiej strony jak nie powielić takiego schematu w romansie?) ale jak dla mnie to robi to w bardzo wyjątkowy i lekki sposób, a zarazem trafiający w czuły punkt czytelnika.
Rozmowy między Adamem i Olive, są genialne! Uśmiałam się nie raz. Jego postawa wiecznie niezadowolonego i nieprzystępnego, ale przy tym czułego dla Olive, była idealnie wykreowana.
Kiedy doszło do intymnej sceny, trochę nie rozumiałam czemu autorka zdecydowała się na taki dość problematyczny sposób przedstawienia zbliżenia między nimi. Myślałam, że to będzie miało jakieś dalsze powiązania z fabułą, ale nie miało. I chyba gdzieś na koniec książki pomyślałam sobie, że w sumie to był dobry zabieg, bo to właśnie w tych wszystkich oklepanych romansach, zawsze wszystko jest idealne, a seks to sam ogień, ale przecież w prawdziwym życiu tak nie jest. I czasem nawet seks nie wychodzi za pierwszy razem.
Więc zmieniam zdanie i daje za to plusa.
No i muszę o tym wspomnieć, to był mój ulubiony motyw romansowy czyli nauczyciel -uczennica. Historię Adama i Olive możemy spokojnie podciągnąć pod tą kategorię, bo przecież on był wykładowcą, a ona doktorantką. Więc ode mnie kolejny plusik.
Chyba jedyną rzeczą, której mi zabrakło, było brak perspektywy Adama. Fajnie byłoby przeczytać coś z jego perspektywy. Zobaczyć jak to byłoby opisane, gdyby to on opowiadał o swoich uczuciach.
Podsumowując, jestem pozytywnie zaskoczona. Historia mega sympatyczna, lekka, przyjemna, dobrze się czyta, a główni bohaterowie to rewelacja.
Polecam.
Bardzo lekka, przyjemna i sympatyczna historia. Zaczęłam czytać z nudów i totalnie się zaskoczyłam, gdy dałam się wciągnąć bez reszty. Ta książka na swój sposób jest dla mnie urocza, bo mimo tego, że to romans, to nie jest tak oklepany jak wiele innych. Może i powiela główny schemat czyli miłość między głównymi bohaterami (ale z drugiej strony jak nie powielić takiego...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-08-07
Czasem trafiamy na takie książki, które można określić jako "przerost formy nad treścią". To takie w których jest mnóstwo stron, zapisanych niemal niezliczoną ilością słów i praktycznie zerowa treść, albo tak bardzo rozciągnięta, że czytelnik po prostu nudzi się.
Jest też przeciwieństwo tych książek, ja to nazywam "plan ramowy", gdzie z kolei wypisane są główne punkty fabuły, bez niezbędnych szczegółów, które nadałby smaku.
Nie przepadam ani za taką formą, ani za taką. Więc oczywiście jest, że najlepsze jest to co wyśrodkowane. I książka Celii Aaron, na pewno do takich należy. Czytając ją miałam wrażenie, że w potencjalnie niewielkiej liczbie stron dostałam całe mnóstwo treści, ciekawych opisów, niegłupich dialogów, bardzo dobrze wykreowanych bohaterów. Nasuwa mi się na myśl, takie porównanie do pączka, gdzie w jednym mamy zaledwie kapkę marmolady, a w innym wypływa przy każdym ugryzieniu.
Na początku nie wiedziałam czego się miałam spodziewać, obstawiałam, że to będzie coś w stylu dość wyrazistego erotyku, ale to co dostałam, przerosło moje najśmielsze oczekiwania.
Wciągnęłam się praktycznie od pierwszy stron i z jednym małym kryzysem w połowie książki, przeczytałam niemal jednym tchem.
Nie wiem czy wszystko ze mną w porządku, ale moją ulubioną postacią był oczywiście Sebastian. Najbardziej byłam ciekawa jego wewnętrznych dywagacji, jego punktu widzenia i nie zdradzając fabuły, w konkretnych wydarzeniach to właśnie jego było mi najbardziej żal. Nawet nie główna bohaterka, choć ona była dla mnie dość sympatyczna. Tylko właśnie on, psychopata, Sebastian. A Linka nie lubiłam od samego początku.
Pomysł na książkę świetny, jej wykonanie jeszcze lepsze. Na szczęście autorka dobrze wykreowała fabułę i główną bohaterkę, która przeżywała to, że została porwana, choć mogła mieć wszystko.
Naprawdę jestem miło zaskoczona.
Czasem trafiamy na takie książki, które można określić jako "przerost formy nad treścią". To takie w których jest mnóstwo stron, zapisanych niemal niezliczoną ilością słów i praktycznie zerowa treść, albo tak bardzo rozciągnięta, że czytelnik po prostu nudzi się.
Jest też przeciwieństwo tych książek, ja to nazywam "plan ramowy", gdzie z kolei wypisane są główne punkty...
2022-06-07
Skusiłam się na tę książkę, pamiętając, że poprzednia "Zanim zostaliśmy nieznajomi" pochłonęła mnie bez reszty i szalenie zachwyciła. Tutaj gdy zaczęłam czytać, trochę moje emocje opadły, bo dostałam delikatnie coś innego.
Po pierwszych rozdziałach czułam się lekko zawieziona, bo historia wydawała mi się bardzo spłycona, słownictwo dziwne, główna bohaterka lekko niedojrzała.
Ale gdy wydarzenia nabrały tempa pozwoliłam się wciągnąć w tę historię.
Opowieść smutna, łamiąca serce, przypominając, że trzeba się cieszyć każdą najdrobniejszą chwilą jaką mamy możliwość spędzić na tej ziemi.
Nie jestem pewna czy z całą otwartością, świadomością i w stu procentach akceptuję wybory Charlotte. Chodzi mi o wybory między Sethem, a Adamem. Które z tych dwóch było prawdziwą miłością? To co łączyło ją z Adamem, bo została z nim do końca jego dni, czy to co łączyło ją z Sethem bo mimo przeciwności losu i kilku miesięcznej rozłąki i tak do siebie wrócili. No i kolejny mój zgrzyt, czy to połączenie dusz możemy mieć tylko z jednym człowiekiem czy z każdą następną osobą będzie na swój sposób wyjątkowe?
Myślę, że każdy z nas musi ocenić to według własnych wartości i wierzeń, bo każdy z nas jest inny i zupełnie inaczej odbiera świat. Więc nie chce jednoznacznie oceniać jej wyborów i decyzji. Każdy na swój sposób przeżywa tragedię i żałobę, a jedno i drugie spotkało naszą bohaterkę
Jedno wiem na pewno, nigdy nie chciałabym dowiedzieć się jak smakuje taka strata.
W moim odczuciu książka nie jest arcydziełem. Nie była nawet rewelacyjna, momentami była dziwna, ale w tym wszystkim był jakiś urok. Dlatego daje siedem gwiazdek.
Skusiłam się na tę książkę, pamiętając, że poprzednia "Zanim zostaliśmy nieznajomi" pochłonęła mnie bez reszty i szalenie zachwyciła. Tutaj gdy zaczęłam czytać, trochę moje emocje opadły, bo dostałam delikatnie coś innego.
Po pierwszych rozdziałach czułam się lekko zawieziona, bo historia wydawała mi się bardzo spłycona, słownictwo dziwne, główna bohaterka lekko...
2022-05-04
Zaczynając czytać tę książkę, miałam w głowie dla niej taką łatkę, że to pewnie kolejny romans z mocniejszą nutą erotyzmu, aczkolwiek i tak byłam jej ciekawa. Ale po przeczytaniu całości widzę, że się mylilam.
Początek trochę osłabił mój zapał, bo wydał mi się nieco dziwny, te ich dialogi, sposób w jaki się poznali, ale później pomyślałam, że przynajmniej nie jest to oklepane.
Co mi się podobało? Cała historia była bardzo płynna i lekka w odbiorze, i co jest dla mnie wielkim plusem, sceny seksu były opisane ze smakiem, nie ocierało się to o pornografię, tak jak w innych historiach. Było mnóstwo emocji i czegoś co pogłębiło opowieść o Kilianie i Libby. Połączyła ich fajna więź i autorka opisała to bardzo dobrze. Do tego ciągle te wzmianki muzyczne. Różne piosenki wplątane w fabułę. Bardzo fajna rzecz.
Jedyne czego mogłabym się przyczepić to tytuł. Tytuł i opis książki sugeruje, że główny bohater to naprawdę typowy rockman, gdzie alkohol leje się strumieniami, narkotyki, życie na wysokim poziomie, imprezy, co chwilę inne kobiety. I może życie rockendrolowca tak wygląda, ale w tej książce nie było to aż tak opisane. Były jakieś wzmianki o życiu chłopaków, ale jednak było to przyćmione przez to co działo się między Libby a Killianem. Więc nasz bohater wcale nie był taki niegrzeczny jak sugeruje tytuł.
To moja druga książka tej autorki i tak jak za pierwszym razem zachwycił mnie sposób w jaki autorka opisała chemię i emocje między bohaterami, tak samo teraz, czytając czułam coś więcej między nimi.
Bardzo mi się podoba styl pani Callihan, bo opisuje to samo co wszyscy ale w zupełnie inny sposób.
Więc jeśli ktoś liczy na bardzo erotyczną historię, skupiająca się tylko seksie i życiu facetów rockowego zespołu, to tego tu nie znajdzie.
Zaczynając czytać tę książkę, miałam w głowie dla niej taką łatkę, że to pewnie kolejny romans z mocniejszą nutą erotyzmu, aczkolwiek i tak byłam jej ciekawa. Ale po przeczytaniu całości widzę, że się mylilam.
Początek trochę osłabił mój zapał, bo wydał mi się nieco dziwny, te ich dialogi, sposób w jaki się poznali, ale później pomyślałam, że przynajmniej nie jest to...
2022-04-01
Moje zdanie odnośnie tej książki bardzo się zmieniało im więcej stron przeczytałam. Sięgnęłam po nią, bo chciałam przeczytać coś lekkiego, co pozwoli zresetować mój umysł. Bo wiadomo romans biurowy to dość oklepany motyw w naszej literaturze. Sam opis książki nawet mnie zainteresował, ale zaczęłam czytać i trochę się rozczarowałam.
Bardzo mnie irytowały przemyślenia głównej bohaterki i jej nieustanne wychwalanie urody Martina. Okej, rozumiem, że facet jest przystojny ale ileż można czytać, że ma ładną twarz i te oczy i ten zarost. To takie trochę dla nastolatek.
Poza tym gdyby nie te jej przemyślenia, wcale nie zauważyła bym, że między bohaterami coś się dzieje. Serio, akcja była bardzo skąpo opisana, a ja uwielbiam jak są bogate opisy emocji, jak wchodzimy w umysły bohaterów i wiemy co się dzieje, co czują, co myślą, tu mi tego zabrakło.
Odniosłam wrażenie, że autorka wypisała sobie główne punkty, a później zapomniała je rozwinąć.
Jakiejś wielkiej chemii między tą dwójką też nie odczułam, najpierw szef trochę powarczał na nią, a później bach już się kochają. No a gdzie reszta?
Kolejna rzecz, która mnie trochę odrzucała od tej książki, to używanie dziwnych słów przez autorkę, które moim zdaniem, można było zastąpić bardziej zwyczajnymi. Brak przecinków w odpowiednich miejscach, co utrudniało czytanie i coś przez co dostawałam szczękościsku "Martinie! Julianie!" Może ta forma nie jest błędna, ale to tak sztucznie brzmi.
Miałam ocenić tę książkę raczej nisko, ale doszłam do rozdziału o kwarantannie i dopiero poczułam, że coś się dzieje. Ca ta historia z Magdalena, z tym, że Martin czuł coś do Karoliny ale nie pozwalał sobie na to, bo nie chciał utracić syna, to jest naprawdę dobry motyw. Wprawdzie można by dopracować kilka szczegółów, ale to nie było złe i przede wszystkim nie oklepane. Przeczytałam więc wszystko i znowu poczułam lekkie ukłucie rozczarowania, bo pomysł był naprawdę świetny ale autorka nie wykorzystała w całości jego potencjału. Zakończenie z happy endem ale jak wcześniej, to plan ramowy. Cała tą historia z Magdaleną przedstawiona jak najgorszy koszmar, a później wystarczyło jedno jego zdanie i zero jej sprzeciwu, i w ogóle to okazało się, że ona nie wie o co tyle szumu.
Jeśli chodzi o ocenę to waham się między sześć, a siedem. Miedzy dobrą, a bardzo dobrą. Ta historia naprawdę miała potencjał ale uważam, że autorka nie do końca go wykorzystała. Bardzo chętnie przeczytała bym inną wersję tej książki, bardziej rozbudowaną i z większym ładunkiem emocjonalnym między bohaterami.
Moja ocena 6/10.
Moje zdanie odnośnie tej książki bardzo się zmieniało im więcej stron przeczytałam. Sięgnęłam po nią, bo chciałam przeczytać coś lekkiego, co pozwoli zresetować mój umysł. Bo wiadomo romans biurowy to dość oklepany motyw w naszej literaturze. Sam opis książki nawet mnie zainteresował, ale zaczęłam czytać i trochę się rozczarowałam.
Bardzo mnie irytowały przemyślenia...
2022-02-02
Nie jest to książka najwyższych lotów, nie jest to nawet najlepszy romans/erotyk, który czytałam, ale autorka ma zabawny sposób pisania, więc dałam się wciągnąć.
Czytając miałam wrażenie, że niektóre sytuacje są trochę niedbale opisane, że znajduje drobne błędy.
Sami bohaterowie dość płytko są przedstawieni, nie mamy tutaj głębokich rozmyślań, nie znamy ich głębszych przeżyć, nawet to ich rozstanie jest dość powierzchownie przedstawione. Chociaż muszę przyznać, że jednak uczucia Bena były bardziej opisane niż Chloe.
Do tego sama fabuła jest dość oklepana, przystojny, wredny szef i asystentka. Częsty schemat spotykany w tego typu romansach. Książka w szerszej perspektywie nie daje nam, żadnego morału, nauki czy czegoś w tym stylu, ale jest dobra na dwa wieczory, żeby się oderwać od cięższych tematów i przewietrzyć umysł.
Nie jest to książka najwyższych lotów, nie jest to nawet najlepszy romans/erotyk, który czytałam, ale autorka ma zabawny sposób pisania, więc dałam się wciągnąć.
Czytając miałam wrażenie, że niektóre sytuacje są trochę niedbale opisane, że znajduje drobne błędy.
Sami bohaterowie dość płytko są przedstawieni, nie mamy tutaj głębokich rozmyślań, nie znamy ich głębszych...
2022-01-26
Od kryminałów wolę romanse, ale czasem się zdarzy, że sięgam też po kryminał z romansem w tle, albo romans z kryminałem w tle, jak kto woli.
I na szczęście zawsze trafiam na historię, która naprawdę jest dobra. Ta książka wciągnęła mnie tak bardzo, że nie mogłam się od niej oderwać. Trochę romansu, trochę zabijania się na wzajem przez bohaterów, jakieś demony przeszłości, dobrze uknuta intryga, trochę napięcia w odpowiednich momentach historia, odrobina wzruszenia i wyszła bardzo dobra historia dwojga ludzi.
Gdy zaczynam czytać nową książkę, oczekuję, że pierwsza strona (czasami daję sobie czas na długość pierwszego rozdziału) będzie dla mnie decydującą, czyli albo zaciekawi mnie i przeczytam jednym tchem, albo zanudzi i będę się męczyła do ostatniej strony.
Tutaj na szczęście dałam się wciągnąć od początku. Wielki plusem tego wszystkiego jest fakt, że mimo romansu autorka nie opisywała scen erotycznych w tak prymitywny i dosłowny sposób. W ogóle sceny erotyczne tutaj były taką jakby wisienką na torcie, które dodawały smaku i uroku całości, a nie dominowały całą resztę.
Jeśli chodzi o samą intrygę Marka, to uważam, że była poprowadzona mistrzowsko. Dreszczyk emocji był dokładnie tam, gdzie go oczekiwałam.
Ostatnie rozdziały były dość smutne, szczególnie dla Davida, którego pożerała bezsilność, ale była pełna podziwu dla niego, gdy sam się wycofywał, aby dać Oliwi przestrzeń i możliwość podjęcia decyzji.
Moim zdaniem takim właśnie zachowaniem zyskał więcej, niż mógł gdyby na przykład ciągle siedział jej na głowie i był przy niej non stop. Chociaż cierpiał z tego powodu, myślę, że Oliwia też potrzebowała czasu aby sama zrozumiała co jest dla niej ważne.
To była historia miłości, ale nie przesłodzona, nie była mdła i przewidywalna do bólu.
Brawo autorko! Jeśli to przeczytasz, to wiedz, że odwaliłaś kawał dobrej roboty. To był jeden z lepszych debiutów książkowych jakie przeczytałam.
Książkę mogę też podpiąć pod styczniowe wyzwanie czytelnicze z motywem początku. Oliwia i David po tym co ich spotkało, musieli zacząć od początku.
To była bardzo lekka, ciekawa i przyjemna historia.
Od kryminałów wolę romanse, ale czasem się zdarzy, że sięgam też po kryminał z romansem w tle, albo romans z kryminałem w tle, jak kto woli.
I na szczęście zawsze trafiam na historię, która naprawdę jest dobra. Ta książka wciągnęła mnie tak bardzo, że nie mogłam się od niej oderwać. Trochę romansu, trochę zabijania się na wzajem przez bohaterów, jakieś demony przeszłości,...
2022-01-20
#wyzwanieCzytelnicze2022 #styczeń
Mam bardzo mieszane uczucia co do tej książki. Ogólny motyw dość oklepany i znany czytelniczkom romansów, trochę smutku, trochę łez, trochę traum z przeszłości, jakaś miłość, walka ze sobą albo z całym światem, o siebie albo o ukochaną osobę i wychodzi dość przewidywalna historia, o dwojgu poranionych ludziach, którzy się w sobie zakochują.
Coś mnie przytłoczyło w tej opowieści. Nie wiem czy to może wspomniana wcześniej przewidywalność w schemacie "najpierw musi być źle, aby potem było dobrze", czy może styl pisania autorki nie do końca mi odpowiadał. Nie dzieliłam też w stu procentach emocji z głównymi bohaterami, nie potrafiłam się wczuć w to, tak całym sercem. Czytałam ale byłam gdzieś poza tym. Owszem były smutne momenty, ale nie zakręciła mi się łezka w oku, nie wstrzymałam oddechu ani razu, nie czytałam z zapartym tchem.
Do tego uważam, że autorka niepotrzebnie wrzuciła do tej historii, aż tyle szczegółowo opisanych scen erotycznych.
Dla mnie w pewnym momencie było to niesmaczne, dobór różnych określeń. Ja jestem zwolenniczką opisywania takich scen w subtelny sposób, tak aby nie używać konkretnie opisujących określeń, co kto kiedy i jak zrobił. Lubię, gdy autor opisując scenę erotyczną to wszystko okrywa delikatną mgłą "niedopowiedzeń", gdy zostawia pole do popisu wyobraźni czytelnika, a nie podaje mu gotowe na tacy.
Gdyby ktoś oponował, że tak się nie da opisać sceny erotycznej, to spieszę z wyjaśnieniami, że owszem, da się. Czytałam takie książki, aczkolwiek jestem świadoma, że to jest kwestia sporna, jedni lubią jak mają wszystko dosłownie opisane, a inni jak muszą sami sobie to wyobrazić.
Kolejną rzeczą jest moja sympatia do bohaterów. Tak jak wcześniej wspomniałam, nie zżyłam się z nimi szczególnie, ale więcej jakichkolwiek ciepłych uczuć miałam dla Archera niż dla Bree. Nie wiem co w tej dziewczynie było, odpychającego dla mnie. Jej postać wydawała mi się taka sztuczna, bez żadnej głębi. Owszem, zdaję sobie sprawę, że ona też miała traumatyczne przeżycia za sobą, ale jakoś nie trafiło to do mnie.
Archer też nie skradł mojego serca, a jednak częściej to właśnie jego żałowałam.
Znalazłam w książce kilka logistycznych błędów. Niby to nic ważnego, ale w pewnym stopniu wpłynęło na moją ogólną ocenę.
Chyba było tu trochę za słodko, mnóstwo wyznań miłości, jakoś mnie nie uskrzydliły.
Żeby nie było, że wszystko jest źle, to muszę powiedzieć, że dla mnie wielkim plusem jest fakt, że główni bohaterowie nie są kolejnym "wrednym szefem i asystentką". To tak śmiechem żartami, ale wszystko wszystkim, ta historia ma potencjał, tylko może wykonanie kuleje w niektórych miejscach.
Tę książkę mogę też zaliczyć do styczniowego wyzwania na czytanie, z motywem początku, myślę, że związek Archera z Bree, to idealny początek jego nowego życia.
A na koniec zostawię tu najpiękniejszy cytaty jaki znalazłam w tej książce.
"Przyniosłeś ciszę,
najpiękniejszy dźwięk, jaki słyszałam,
bo cisza była tam, gdzie byłeś ty.
A teraz zabrałeś ją ze sobą.
I wszystkie hałasy, wszystkie dźwięki świata nie są na tyle głośne, żeby przebić się przez ból złamanego serca.
Patrzę w gwiazdy, wieczne i niezmierzone i szepczę:
wróć do mnie,
wróć do mnie,
wróć."
Tak, to zdecydowanie najpiękniejsze słowa, jakie znalazłam w tej książce.
#wyzwanieCzytelnicze2022 #styczeń
Mam bardzo mieszane uczucia co do tej książki. Ogólny motyw dość oklepany i znany czytelniczkom romansów, trochę smutku, trochę łez, trochę traum z przeszłości, jakaś miłość, walka ze sobą albo z całym światem, o siebie albo o ukochaną osobę i wychodzi dość przewidywalna historia, o dwojgu poranionych ludziach, którzy się w sobie...
2021-12-22
Sympatyczna opowieść o zakazanej miłości. Lubię w książkach motyw miłości między nauczycielem a uczennicą, ale tutaj spodziewałam się delikatnie czegoś innego. Jakichś głębszych emocji, większych zawirowań, a przede wszystkim tego, że ja sama bardziej to wszystko odczuję.
Owszem, polubiłam głównych bohaterów. Oboje wydawali się sympatyczni, choć Chloe to dopiero nastolatka, ale Will z tym swoim szarmanckim podejściem do niej, bardzo mnie rozczulał. Naprawdę, w mojej wyobraźni Will to taki słodziak ;) ale sama akcja nie ma w sobie zbyt wiele dramatu. Nawet uczucia Chloe po tym gdy Will z nią zerwał, były dość oszczędnie opisane. A ja lubię jak w książce palą się kartki od iskrzących emocji. Tu mi troszkę zabrakło tej głębi i intensywności.
Co do długości książki, może można było ciut mniej napisać. W sensie, nie rozwlekać tego na tyle rozdziałów, bo przyznaję, że te dotyczące przyjaciół Chloe, trochę mnie nudziły. Tak naprawdę, nie wnosiły nic do historii Willa i Chloe.
Zakończenie z happy endem, nawet wielkim powiedziałabym. Dość przewidywalne i bardzo słodkie. Ale w sumie nie pasowałoby tutaj innej do całej treści.
Tak nawiasem mówiąc, zachowanie taty Chloe, gdy dowiedział się o związku córki z Willem, trochę mnie śmieszyło a trochę zirytowało, bo rodzicom się wydaje, że jak zabronią spotykać się swojemu dziecku z kimś kto ich zdaniem jest nieodpowiedni, to sprawa będzie załatwiona i dziecko bezpieczne. Otóż nie. To tak nie działa, z uczuciami nie ma sensu walczyć. Tak samo jak nie ma sensu zabraniać dzieciom, które odnośnie tej historii są już wprawdzie pełnoletnie, spotykania się z kimś kogo rodzice nie aprobują. Uważam, że żadna groźba taty Chloe, nie sprawiłaby że dziewczyna zrezygnowałaby ze swojej miłości.
No i co muszę też dodać, polubiłam Sama, za jego śmieszne teksty. A z kolei najbardziej irytował mnie Ollie.
Książka raczej dla nastolatek. Ale podobała mi się mimo tego, że nie do końca spełniła moje oczekiwania.
Sympatyczna opowieść o zakazanej miłości. Lubię w książkach motyw miłości między nauczycielem a uczennicą, ale tutaj spodziewałam się delikatnie czegoś innego. Jakichś głębszych emocji, większych zawirowań, a przede wszystkim tego, że ja sama bardziej to wszystko odczuję.
Owszem, polubiłam głównych bohaterów. Oboje wydawali się sympatyczni, choć Chloe to dopiero...
2021-11-27
Zazwyczaj omijałam takie książki, szukając czegoś "bardziej wzniosłego" ale ostatnio co raz częściej wracam do tego gatunku i muszę przyznać, że książka Kristen Callihan - Gorąca sesja, nie zawiodła mnie.
Czytało się szybko i lekko. Historia jest trochę zabawna, trochę smutna, trochę pikantna.
Bohaterowie są bardzo dobrze napisani. Po tej lekturze zdałam sobie sprawę z tego, że w postrzeganiu sportowców przez Chees, jest dużo prawdy. Nawet my w życiu realnym patrząc na nich, mamy dość jednoznaczne określenie pasujące do nich i do trybu ich życia, a przecież poza reflektorami, gdy zgasną flesze, pod całą tą błyszczącą sławą, znajdują się ludzie, którzy mają takie same uczucia jak inni.
Tutaj właśnie jest fajnie przedstawione "dojrzewanie" Finna. Owszem już dawno uzyskał pełnoletność, ale do momentu gdy poznał Chess, wiódł życie raczej lekkoducha od jednej przelotnej znajomości do drugiej, dopiero ta kobieta uświadomiła mu czego tak naprawdę brakowało w jego życiu.
Bardzo mi się spodobało ich pierwsze spotkanie i to co Finn myślał o Chess. Ku mojemu zaskoczeniu i radości on wcale nie uznał jej za piękną kobietę, taką zniewalająca dla której od pierwszego spojrzenia traci się głowę.
Ona nie była książkowo piękna jak inne kobiety w jego życiu, ale miała w sobie coś intrygującego. I to jest dla mnie wielkim plusem w tej książce. Bo pisarze zazwyczaj, zwłaszcza w romansach, zawsze tworzą pięknych, nieskazitelnych bohaterów o modelowej figurze, idealnych proporcjach i anielskich twarzach. A tu zaczęło się zupełnie inaczej. I to była taka miła odmiana w książkowych romansach.
Fajnym pomysłem było też nawiązywanie do różnych filmów czy muzyki. W moim odczuciu to dodaje całej książce polotu. Nie jest taka płytka jak niektóre romanse/erotyki tylko można znaleźć w niej coś głębszego.
Dialogi bohaterów były bardzo przemyślane i trafione w punkt, ani za dużo ani za mało. Nie było niepotrzebnego gadania o niczym. A poczucie humoru głównych bohaterów, zwłaszcza Finna bardzo mi się podobało.
Wciągnęłam się w tą historię i przeżywałam ją razem z nimi. Może jedynym niedosytem była sytuacja, gdy Finn przychodzi do Chess do szpitala po raz drugi i przez chwilę jest dość chłodny i powściągliwy w emocjach, a zaraz już się przytulają. Trochę zabrakło mi tak takiego łagodnego przejścia po emocjach, a w zamian był szybki skok ze skrajności w skrajność. Ale to nie zmieniło mojego zdania o całości.
Ogólnie książka bardzo ciekawa, podoba mi się styl pisania autorki i całokształt pomysłu.
Moim zdaniem jest to jeden z lepiej napisanych romansów, pełen wrażeń i emocji. Takich emocji, które czytelnik odczuwa całym sobą.
Polecam.
Zazwyczaj omijałam takie książki, szukając czegoś "bardziej wzniosłego" ale ostatnio co raz częściej wracam do tego gatunku i muszę przyznać, że książka Kristen Callihan - Gorąca sesja, nie zawiodła mnie.
Czytało się szybko i lekko. Historia jest trochę zabawna, trochę smutna, trochę pikantna.
Bohaterowie są bardzo dobrze napisani. Po tej lekturze zdałam sobie sprawę z...
2021-11-20
Zaciekawiona lekkim piórem autorki, przez jej krótki cykl "Intensywne doznania", postanowiłam sięgnąć po jej następne książki. I przepadłam.
Spodobał mi się sam opis, bo od razu mi się skojarzył z ulubioną przeze mnie książką ze wspomnianego cyklu (Grzeszny doktor).
Tam też była aplikacja internetowa, jakieś kłamstewka, urażony mężczyzna, który czuł się oszukany, ale jednak ciągnęło go do tej kobiety.
Z góry założyłam, że tutaj będzie bardzo podobnie. To znaczy że, fabuła będzie tak samo lekka i zabawna, ale gdy zaczęłam czytać, a książka pochłaniała mnie strona za stroną, dotarło do mnie, że ta historia to trochę większy kaliber. To nie jest słodka historia o "przemawiających się" ludziach, którzy na siebie lecą, ale duma nie pozwala się przyznać.
Tu są demony przeszłości, które każde z nich skrzętnie ukrywa i boi się ich wyjścia na światło dzienne ale mimo to, gdy ich kontakt rozpoczęty przez stronę internetową dedykowaną wyłącznie prawnikom, pogłębia się, oboje dają się wciągnąć w te rozmowy, jednak bacznie pilnują aby nie powiedzieć za dużo.
Polubiłam głównych bohaterów praktycznie od pierwszych stron książki. Mają w sobie to wszystko co powinni mieć, aby czytelnik miał wrażenie, że są prawdziwi.
Do tego ten wątek erotyczny, gdy mimo wszelkich zgrzytów między nimi, nadal ich do siebie ciągnie i nie potrafią temu zaprzeczyć. Bajka.
A zakończenie? Totalne zaskoczenie dla mnie! Zmusza do tego aby od razu sięgnąć po drugi tom.
Polecam! To naprawdę ciekawa i wciągająca książka.
Zaciekawiona lekkim piórem autorki, przez jej krótki cykl "Intensywne doznania", postanowiłam sięgnąć po jej następne książki. I przepadłam.
Spodobał mi się sam opis, bo od razu mi się skojarzył z ulubioną przeze mnie książką ze wspomnianego cyklu (Grzeszny doktor).
Tam też była aplikacja internetowa, jakieś kłamstewka, urażony mężczyzna, który czuł się oszukany, ale...
2021-11-20
Drugi tom historii Andrew i Aubrey za mną, ale to co się tam dzieje, nie raz sprawiło, że wstrzymywałam oddech albo z zachwytu albo ze smutku.
Andrew nadal pamięta o swoich demonach przeszłości. Zwłaszcza, że nagle bez żadnej zapowiedzi wraca jego żona i mu o wszystkim przypomina.
Nadal także pamięta o tym, że Aubrey go okłamała i choć stara się wyrzucić ją z głowy, nie potrafi tego zrobić. Między naszą dwójką ciągle iskrzy. Raz się zbliżają do siebie, raz oddalają ale w głębi serca wiedzą, że to co czują do siebie jest prawdziwe i nie da się tego zignorować.
Historia nabiera tempa. Ciągle jakieś nowe rzeczy wychodzą na jaw. Poznajemy więcej szczegółów z życia ich obojga, które tak naprawdę nie było usłane różami.
I bardzo mi się podoba, że historia jest skupiona tylko na jednym wątku głównych bohaterów, na tym co jest między nimi, co przeszli w przeszłości, jaka droga ich doprowadziła do tego miejsca, w którym się poznali, a nie tak, że w książce jest wiele wątków i nie wiadomo, który ważniejszy. Drugoplanowe postacie naprawdę nie zabierają zbyt wiele miejsca, co jest dla mnie na plus.
Świetnie się czyta. Szybko. Płynnie. Nie trzeba wracać ileś tam stron, aby zrozumieć co z czego się wzięło. Wszystko jest jasno opisane, prostym ale nie banalnym językiem.
Bardzo emocjonalna opowieść. Jestem nią zachwycona. A samo zakończenie tej części sprawiło mi trochę smutku i poczułam ogromne współczucie zarówno dla Aubrey jak i dla Andrew.
Polecam!
Drugi tom historii Andrew i Aubrey za mną, ale to co się tam dzieje, nie raz sprawiło, że wstrzymywałam oddech albo z zachwytu albo ze smutku.
Andrew nadal pamięta o swoich demonach przeszłości. Zwłaszcza, że nagle bez żadnej zapowiedzi wraca jego żona i mu o wszystkim przypomina.
Nadal także pamięta o tym, że Aubrey go okłamała i choć stara się wyrzucić ją z głowy, nie...
Ostatnio wpadłam w wir powieści wojennych. Do tej pory były to książki polskich autorek, więc i o Polsce i o polkach. Zupełnie inaczej odczuwam emocje czytając coś o moim kraju, o miastach, które znam, a inaczej o obcych krajach, choć to ta sama wojna. Czytam, czuję te emocje, czuję ten strach, wyobrażam sobie siebie na miejscu głównej bohaterki ale nie utożsamiam się z tym w stu procentach.
Choć muszę przyznać, że w tej konkretnej książce, fabuła była bardziej skupiona na życiu codziennym bohaterki, niż na jakichś akcjach wojennych. Takie sytuacje, były gdzieś tam delikatnie zarysowane w tle.
Ogólnie jestem bardzo zauroczona stylem pisania autorki. Wydaje się on bardzo barwny i plastyczny. Długo szukałam odpowiedniego słowa na określenie go Czytając byłam pełna zachwytu nad jej lekkim piórem. Te wszystkie opisy wydają się takie urocze, delikatne, lekkie niczym podmuch letniego wiatru, emocjonujące. Czyta się lekko, szybko i przyjemnie.
Duży plus za krótkie rozdziały. I za piękne opisy przyrody.
W niektórych momentach bardzo podobało mi się takie ogólnikowe pisanie, zamiast opisywania wszystkiego szczegółowo, krok po kroku, a w innych znowu mi do doskwierało, bo czułam jakiś brak, czułam, że można było tu dać coś więcej.
Bardzo dużym zaskoczeniem dla mnie i to niekoniecznie pozytywnym, był ten ogromny przeskok w relacjach głównych bohaterów. W jednym rozdziale ona nic od niego nie chce, w drugim już go prowadzi do łóżka. Szkoda, że autorka nie poświęciła więcej czasu na opisanie właśnie tego konkretnego spotkania, które coś dla nich rozpoczęło. Sam ich romans też dość ubogo opisany, bo nie było tam nic poza tym, że przychodził do niej w nocy i leżąc w jej łóżku, rozmawiali na jakieś tematy, które też były dość pobieżnie opisane.
Wydaje mi się, że cała akcja bardziej się skupia na jej codziennym życiu, niż na tym romansie.
U mnie osobiście więcej emocji dostarczyło mi tych kilka scen z udziałem głównych bohaterów, jeszcze przed rozpoczęciem ich romansu i samo zakończenie, niż ogólnie ich romans w całości.
Zakończenie bardzo wzruszające, chociaż momentami wydaje się mało adekwatne do skąpo opisanej ich relacji przez całą książkę. Aczkolwiek poruszyło mnie i pomyślałam sobie, że dobrze poprowadzone mimo wszystko. Ten żal, który czuła główna bohaterka, czułam sama na własnej skórze.
Czytałam ebooka i nie wiem czy ktoś zawalił korektę, czy w książce papierowej jest okej, ale ja miałam mnóstwo błędów. Czasem ciężko było się domyśleć o co chodzi.
Książka może i ma pewne niedociągnięcia, ale zakończenie bardzo ją ratuje. Mimo różnych wad i słabszych momentów, bardzo mnie wciągnęła i wzruszyła.
8/10.
Ostatnio wpadłam w wir powieści wojennych. Do tej pory były to książki polskich autorek, więc i o Polsce i o polkach. Zupełnie inaczej odczuwam emocje czytając coś o moim kraju, o miastach, które znam, a inaczej o obcych krajach, choć to ta sama wojna. Czytam, czuję te emocje, czuję ten strach, wyobrażam sobie siebie na miejscu głównej bohaterki ale nie utożsamiam się z tym...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to