Pokolenie Ikea

Okładka książki Pokolenie Ikea Piotr C.
Okładka książki Pokolenie Ikea
Piotr C. Wydawnictwo: Novae Res literatura piękna
194 str. 3 godz. 14 min.
Kategoria:
literatura piękna
Wydawnictwo:
Novae Res
Data wydania:
2012-05-30
Data 1. wyd. pol.:
2012-05-30
Liczba stron:
194
Czas czytania
3 godz. 14 min.
Język:
polski
ISBN:
9788377223727

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Ciebie zainteresować

Oceny

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
132
114

Na półkach:

Warszawka, szybkie samochody, plytkie relacje, imprezy, seks na żądanie i bez żądania.
Taki wspolczesny obyczaj z duza doza ironii. Czytalo sie lekko i dosc przyjemnie, ale nie wiem czy ta ksiazka nadaje sie na film. Zobaczymy.
Ja to okreslam mianem prozy kibelkowej, w sam raz na raz. Gdybym mial wiecej polotu pewnie sam popelnilbym podobne dzielo. Opowiesci dziwnej tresci, wspomnienia ze studiow lub pierwszej pracy w korpo lub w ogole.

Warszawka, szybkie samochody, plytkie relacje, imprezy, seks na żądanie i bez żądania.
Taki wspolczesny obyczaj z duza doza ironii. Czytalo sie lekko i dosc przyjemnie, ale nie wiem czy ta ksiazka nadaje sie na film. Zobaczymy.
Ja to okreslam mianem prozy kibelkowej, w sam raz na raz. Gdybym mial wiecej polotu pewnie sam popelnilbym podobne dzielo. Opowiesci dziwnej tresci,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
101
23

Na półkach:

„Czyż nie żyjemy w świecie, w którym wszyscy jesteśmy narcyzami? Ludźmi, którym nie udało się skonstruować autentycznej osobowości. Wszystko jest na pokaz.” – lamentuje Piotr C. w poście na blogu, w którym tłumaczy przesłanie swojej powieści z okazji premiery jej adaptacji.

Dlaczego w ogóle dochodzi do takiej sytuacji, że autor tłumaczy, co autor miał na myśli? Bo napisał powieść w wyjątkowo mało przejrzysty sposób, przez co została źle odebrana. Więc teraz musi się bronić.

Pokolenie Ikea to rzecz dość mocno specyficzna. Ma krytykować współczesne realia, w których relacje międzyludzkie zostały spłycone i utowarowione. Ma ukazywać samotność i zagubienie wielkomiejskiego korposzczura.

A zrealizowane jest to w ten sposób, że Piotr C. obsadził jako narratora mizogina, który na przestrzeni dwustu stron oddaje się głównie bezkrytycznemu uprzedmiotowianiu kobiet – każda jest głupią dupą ocenianą z wyglądu w skali od 1 do 10. Wymogi są mocno wyśrubowane. Jeśli kobieta waży o pięć kilogramów za dużo, jest o pięć lat za stara, nosi zbyt mały rozmiar biustonosza i generalnie nie wygląda jak modelka Victoria’s Secret, to notę otrzymuje niską.

Na pierwszy rzut oka nie za bardzo widać, w jaki sposób taka narracja ma realizować jakiekolwiek szczytne cele. Potrzeba naprawdę dużej wiary i zaufania wobec dobrych intencji Piotra C., by nie odebrać tej powieści wprost jako zwykła, chamska afirmacja seksizmu. Wiele kobiet nie jest skłonnych udzielić mu takiego kredytu zaufania. Nie ma się czemu dziwić.

Więcej o książce i filmowej adaptacji na: http://kondonik.pl/?p=551

„Czyż nie żyjemy w świecie, w którym wszyscy jesteśmy narcyzami? Ludźmi, którym nie udało się skonstruować autentycznej osobowości. Wszystko jest na pokaz.” – lamentuje Piotr C. w poście na blogu, w którym tłumaczy przesłanie swojej powieści z okazji premiery jej adaptacji.

Dlaczego w ogóle dochodzi do takiej sytuacji, że autor tłumaczy, co autor miał na myśli? Bo napisał...

więcej Pokaż mimo to

avatar
948
587

Na półkach:

Milenialsi: stracone pokolenie?

Nie, to stracony czas na lekturę ubogich w warstwie estetycznej i literackiej, wywodów.
Przypomnę, że nazwa milenialsi pojawiła się w 1993 roku na łamach tygodnika ,,Advertising Age" dla określenia osób urodzonych między 1980 a 2000 rokiem. Owo pokolenie odznacza się pewnością siebie, znakomicie też odnajdują się w świecie nowych technologii. Nazywani są również: następną generacją, pokoleniem cyfrowym. W niektórych opracowaniach pojawia się definicja obejmująca lata 1982-2004, mieszkają jeszcze z rodzicami, wykazują luźne podejście do pracy. To co tu przeczytamy, to są wynurzenia bez żadnej wartości.

W grafomańskim ''reportażu" Piotr C. (płodząc takie brednie, też wolałabym pozostać anonimowa) opisuje rzekome ''zwyczaje" milenialsów. Trudno jednak się z nim zgodzić, ponieważ mocno generalizuje i upraszcza. Jeśli autor posiada jakieś zdolności literackie, w co wątpię, to ich nie ujawnia. Pisze, że z wykształcenia jest radcą prawnym, reszta opowieści to raczej wytwór wybujałej wyobraźni. O czym opowiada to ,,wybitne dzieło"? O wszystkim i o niczym, otrzymujemy masę przechwałek, seksizmu. Pojawiają się fantazje na temat gwałtu; takich bredni nie wymyśliłaby chyba nawet Blanka L.

Piotr C. wszystkich, w szczególności zaś kobiety, mierzy jedną miarą, pokolenie Y postrzega jako utracjuszy zapatrzonych w siebie hedonistów. Przedmiotowo traktuje dziewczyny, bazując na popularnych stereotypach. Opis podbojów miłosnych jest mocno podrasowany, trąci mitomanią, mężczyzna nie przepuścił żadnej kobiecie, dokonując własnej klasyfikacji i obdarzając obscenicznymi komentarzami na temat jej wyglądu fizycznego (,,za płaska, zbyt gruba, wyłącznie na jedną noc'', etc.).

Pokolenie Ikea stanowi fatalną książkę, pod każdym względem jest nie do obrony, zwłaszcza w wymiarze etycznym.

Autor pozwala sobie na zbyt wiele, język, którym się posługuje, jest knajacki. Leży strona warsztatowa, czy faktycznie zależało mu na takim spełnieniu marzeń?

Papier jest cierpliwy i przyjmie wszystko. Ale czy czytelnik też? Szkoda czasu i atłasu.

Milenialsi: stracone pokolenie?

Nie, to stracony czas na lekturę ubogich w warstwie estetycznej i literackiej, wywodów.
Przypomnę, że nazwa milenialsi pojawiła się w 1993 roku na łamach tygodnika ,,Advertising Age" dla określenia osób urodzonych między 1980 a 2000 rokiem. Owo pokolenie odznacza się pewnością siebie, znakomicie też odnajdują się w świecie nowych...

więcej Pokaż mimo to

avatar
188
5

Na półkach: ,

Książka słaba pod względem fabuły i treści. Składnia i język pozostawia wiele do życzenia. Chwytliwy tytuł zapewnia książce popularność zaś zdecydowanie nie jest to pozycja dla młodych osób kształtujących swój światopogląd. Przerysowania na każdym kroku i choć główny bohater się przedstawia jako osoba której na niczym szczególnie nie zależy to jednak na czymś tam mu zależy, to bohater ze zranioną psychika która przestawia jako pewnego siebie zimnego alvaro który może mieć każda. Jak wszyscy wiemy ludzie są różni, także przerysowanie jest ogromne rzeczywistości. Ale… jak coś tam się już w życiu doświadczyli można to przeczytać, ale czy młode osoby to powinny czytać? Są dużo lepsze i więcej wnoszące książki niż ta ;)

Książka słaba pod względem fabuły i treści. Składnia i język pozostawia wiele do życzenia. Chwytliwy tytuł zapewnia książce popularność zaś zdecydowanie nie jest to pozycja dla młodych osób kształtujących swój światopogląd. Przerysowania na każdym kroku i choć główny bohater się przedstawia jako osoba której na niczym szczególnie nie zależy to jednak na czymś tam mu zależy,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
146
65

Na półkach:

Dyrdymały chłoptasia, przechwałki nad romansami. Nie wiem dlaczego tytuł książki jest, jaki jest. Nie ma nic wspólnego z książką.

Dyrdymały chłoptasia, przechwałki nad romansami. Nie wiem dlaczego tytuł książki jest, jaki jest. Nie ma nic wspólnego z książką.

Pokaż mimo to

avatar
918
904

Na półkach:

Czarny pracuje w renomowanej kancelarii mieszczącej się w stolicy. Jest już po trzydziestce, auto i mieszkanie sfinansowały mu bank, a podejście do życia ma dość hedonistyczne. Związki dla niego trwają maksymalnie jedną noc i nie widzi w tym niczego złego. Przyjaźnie ceni, bo zdaje sobie sprawę, że jest o niełatwo. Język ma niewyparzony, nie owija w bawełnę, a seks traktuje jako hobby i bardzo dużo o nim myśli. Ma ciekawe przygody, jeszcze ciekawsze spostrzeżenia i zabiera nas do swojego świata, któremu daleko do romantycznych realiów.

„Pokolenie Ikea” to książka pierwotnie wydana w 2012 roku. Obecnie, jedenaście lat później, doczekała się ekranizacji oraz wydania z odświeżoną okładką, oraz dodatkami filmowymi. Doskonale pamiętam, gdy czytałam ją wiele lat temu, mając jeszcze zupełnie inne spojrzenie na świat i związki, i w pewien sposób mnie wręcz bulwersowała. Obecnie, zapewniła mi świetną lekturę, a obraz w niej przedstawiony, to krótkie, aczkolwiek dosadne podsumowanie czasów, w jakich przyszło nam żyć. Nad wyraz rzeczywiste. I przez to tak kontrowersyjne, bo mimo wszystko mało jest osób, które decydują się głośno mówić o datach ważności związków, zdradach, zamiłowaniu do imprezowania, alkoholu czy szybkim, nic nie znaczącym seksie, a już na pewno nie tak dosadnie. I choć styl pisania Autora przez lata ewoluował, dojrzewał wraz z nim samym, to już w tej pierwszej jego książce odczuwamy niebywałą lekkość jego pióra, brak granic w poruszaniu jakichkolwiek tematów, wyśmienity sarkazm, który ubóstwiam i zręczność tworzenia ciętych ripost, które znakomicie wpasowują się w dialogi kreowanych przez niego postaci.
Wbrew pozorom, tak jak realistyczna jest ta książka, tak samo jest… smutna. Obraz ludzi w niej występujących nie świadczy o nich najlepiej – ich styl życia to praca, zakupy i nic nie znaczące relacje, naznaczone pochopnymi decyzjami i brakiem chęci wzięcia odpowiedzialności zarówno za siebie, jak i za drugiego człowieka. Ale wbrew pozorom, pod płaszczykiem tych wszystkich kiepskich zachowań, z wielu bohaterów, aż bije ta chęć znalezienia czegoś prawdziwego – na przykład miłości. Lecz, jak to w życiu obecnego pokolenia bywa, gdy już zdobywa się to, za czym czasem się tęskniło, to chce się znowu wrócić do adrenaliny, rozrywek i podbudowywania własnego ego. Dekadę później, po zderzeniu się z dorosłością i historiami znajomych, z niechęcią stwierdzam, że obraz przedstawiony w tej książce już nie szokuje. I pozostaje jak najbardziej aktualny. Ciekawym dodatkiem do książki są wypowiedzi osób związanych z jej ekranizacją, którzy stanęli przed nie lada wyzwaniem. Przeniesienie myśli Piotra, ale i niepowtarzalności Czarnego na szklany ekran wcale nie jest takie proste. Ja niezmiennie polecam twórczość Autora, podobnie jak jego bloga, który jest jedynym, który śledzę i czytam od deski do deski – a to już coś znaczy! To taka książka dla ludzi z dystansem – do świata i siebie, ale też potrafiących wyjść ze swojej bańki złudzeń i dostrzec, że świat, w którym przyszło nam żyć nie jest ani trochę zbliżony do bajek Disneya.

Czarny pracuje w renomowanej kancelarii mieszczącej się w stolicy. Jest już po trzydziestce, auto i mieszkanie sfinansowały mu bank, a podejście do życia ma dość hedonistyczne. Związki dla niego trwają maksymalnie jedną noc i nie widzi w tym niczego złego. Przyjaźnie ceni, bo zdaje sobie sprawę, że jest o niełatwo. Język ma niewyparzony, nie owija w bawełnę, a seks traktuje...

więcej Pokaż mimo to

avatar
556
551

Na półkach:

Książka ma już 11 lat o ile się nie nyle. Teraz historia weszła na ekrany kin i mamy nowe wydanie z nową okładką. Skusiłam się. Czy żałuję? I tak i nie.

Historia jest specyficzna. Nie każdemu przypadnie do gustu. Mamy tu bohaterów dość płytkich mogłoby się zdawać. Jednorazowy seks, praca, znów seks tyle, że z kimś innym niż wcześniej... Jest też wiele sytuacji dość seksistowskich. Głupkowate komentarze na temat wyglądu mężczyzn i kobiet, takie nie na miejscu. Jednak jak przyjrzymy się nieco bliżej całej fabułę to okazuje się, że autor nie przedstawił nic, co by nie działo się w wielu miejscach na co dzień. Przecież wielu ludzi właśnie taki tryb życia prowadzi. Tylko albo nam się z tego nie spowiadają bo wiedzą, że byśmy tego nie zrozumieli, albo mają swoje grono osób o podobnym trybie życia.

Wiecie, żyjemy z dnia na dzień. Wciąż w głównej mierze opieramy się o rzeczy materialne i na nich się skupiamy bo możemy je zwyczajnie kupić. Podobnie jest z ludźmi. Czasami utrzymujemy z kimś kontakt bo jest nam ta osoba potrzebna, bo znajomość z nią może dać nam jakieś profity. Kiedy okazuje się jednak, że "krowa przestała dawać mleko" to nagle można ją oddać, sprzedać, wyrzucić... To smutne ale świat wciąż tak funkcjonuje i raczej nie ulegnie to zmianie.

Chce wam tylko powiedzieć, żebyście nie zwracali uwagi na tę niezbyt pozytywne oceny tej książki na LC. Jest to książka zdecydowanie nietypowa ale wbrew pozorom naprawdę ma drugie dno. Wystarczy tylko troszkę pomyśleć i otworzyć umysł na to, co ta historia przekazuje. Nie rozumiem tych słabych ocen, serio. Bohaterowie tej książki są zwyczajnie zagubieni, przytłoczeni swoim życie i tym jak ono wygląda. Chcieliby jakichś zmian ale nie wiedzą, czy by się odnaleźli w nowej rzeczywistości.

Myślę, że każdy powinien przeczytać tę książkę i sprawdzić, czy znajdzie to drugie dno 😉

Książka ma już 11 lat o ile się nie nyle. Teraz historia weszła na ekrany kin i mamy nowe wydanie z nową okładką. Skusiłam się. Czy żałuję? I tak i nie.

Historia jest specyficzna. Nie każdemu przypadnie do gustu. Mamy tu bohaterów dość płytkich mogłoby się zdawać. Jednorazowy seks, praca, znów seks tyle, że z kimś innym niż wcześniej... Jest też wiele sytuacji dość...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1110
920

Na półkach:

Już sporo czasu temu zwróciłam uwagę na  ,,Pokolenie Ikea" Piotra C. Do tej pory jakoś nie składało się, bym miała okazję zapoznać się z tą lekturą. W ostatnim czasie doszłam jednak do wniosku, że zarówno wznowienie, jak i ekranizacja książki są bardzo dobrym przyczynkiem ku temu, bym postanowiła nadrobić to niedopatrzenie. 150 000 sprzedanych egzemplarzy jest bardzo dużą liczbą i z pewnością jest też taką nie bez powodu. ,,Pokolenie Ikea" Piotra C. naprawdę świetnie sprawdza się w przypadku chęci poznania ciekawej czytelniczej propozycji. 


,,Pokolenie Ikea" Piotra C. skupia się na poruszaniu różnych tematycznych wątków. Najważniejsze jednak jest zwrócenie uwagi na potrzebę bliskości i w tym celu godzenie się na przesuwanie własnych granic. Bohaterami są ludzie, którzy wierzą w to, że wzięcie kredytu pozwoli im na zakup. Mają jednocześnie świadomość tego, iż zadłużenie będą musieli spłacać przez kolejne lata. Nowe wydanie zostało wzbogacone o kadry z filmu, który w kinach zagości w marcu tego roku. Na pewno przyciągnie przed ekrany spore grono widzów. 

Już sporo czasu temu zwróciłam uwagę na  ,,Pokolenie Ikea" Piotra C. Do tej pory jakoś nie składało się, bym miała okazję zapoznać się z tą lekturą. W ostatnim czasie doszłam jednak do wniosku, że zarówno wznowienie, jak i ekranizacja książki są bardzo dobrym przyczynkiem ku temu, bym postanowiła nadrobić to niedopatrzenie. 150 000 sprzedanych egzemplarzy jest bardzo dużą...

więcej Pokaż mimo to

avatar
3884
2748

Na półkach:

Literatura mająca zmienić rzeczywistość bywa różna: jedna opisuje, jaki świat jest i uwypukla wszelkie zło, a inne tworzą światy wyidealizowane, takie, do których powinniśmy dążyć. To jak odczytamy określoną lekturę zależy od naszych doświadczeń czytelniczych, nastawienia oraz wiedzy o tym, jakie autor ma poglądy i co my z określonej lektury możemy wyciągnąć dla siebie. Czasami trudno do wiedzy o przekonaniach pisarzy dotrzeć, ale zwykle jest dostępna. Im autor „bardziej” martwy (im więcej lat od śmierci minęło) tym większe prawdopodobieństwo, że będziemy mieli rozeznanie w tym temacie. Tego nauczyłam się, kiedy po raz pierwszy w moje ręce wpadła książka „Ciotka Tula” Miguela de Unamuno, w której po pierwszym czytaniu doszłam do wniosku, że to pochwała rodzenia aż do wycieńczenia zakończonego śmiercią kobiety. Taki piękny patriarchalny obrazek.. Dopiero spojrzenie na ten obraz z boku i dekonstrukcyjne podejście pozwoliły mi na zobaczenie czegoś więcej. Wyłoniła się z niego krytyka społeczeństwa patriarchalnego wykorzystującego kobiety do zachęcania innych przedstawicielek swojej płci do ciągłego starania się o kolejne dzieci. Nawet kosztem własnego życia. Zobaczyłam wówczas, że w takim społeczeństwie przedstawicielka płci pięknej jest wyłącznie towarem i narzędziem do tworzenia kolejnych pokoleń, rozbudowywania rodów. A wszystko to przy wsparciu jakie mężczyźni dostawali od innych kobiet, które tresują ciągłą kontrolą i oceną przydatności społecznej.
Podobnie wyglądała moja lektura „Pokolenia Ikea” Piotra C., której fragmenty czytałam przez kilka lat w internecie i zdecydowanie zniechęcały mnie one do sięgnięcia po książkę. Pierwsze wrażenie: napisał to mizogin mitoman. Z tego powodu omijałam ją dużym łukiem. Jednak ciągle do mnie tytuł wracał. Kiedy zekranizowano tę powieść stwierdziłam, że trzeba jej się przyjrzeć, zobaczyć, co tak naprawdę zawiera, przeanalizować to. I muszę szczerze powiedzieć, że prawda jest tak dosadna jak wypowiedzi Adama Michnika, że Polska będzie katolicka, bo Polacy sami tego chcą wpychając religię do szkół, że są obłudni, bo katolicyzm ich tego uczy. Możemy się burzyć, że tak nie jest, ale patrzymy i widzimy, że jednak ma rację. Chciałabym świata wyidealizowanego, polityki wolnej od religii, ale tego nie da się zrobić, bo wszystko, co jest elementem życia ludzi jest polityczne. I z tego powodu można pokusić się o stwierdzenie, że książka Piotra C. jest bardzo polityczna, bo mamy tu cały ogrom życia społecznego, relacji międzyludzkich. Obraz, który dostajemy nie jest piękny. Mamy opowieści o jednorazowych relacjach, szybkim seksie, pogoni za spełnieniem własnych potrzeb przy jednoczesnej dezorientacji, czego tak naprawdę chcemy. Pochwała konsumpcjonizmu, która atakuje nas z reklam nie razi. Za to ta zawarta w książce już tak, bo uświadamia jak płytkie są nasze pragnienia, że nie mamy niczego poza posiadaniem. I w tym kontekście traktowani są też bohaterzy: każdy chce mieć każdego tak długo jak mu jest potrzebny. Później znajomość można wyrzucić do kosza, zablokować profil. Oczywiście pod warunkiem, że spełnia jego upodobania estetyczne, a te są zależne od tego, co konsument ogląda. Reklamy świetnie wychowują kolejne pokolenia. I mamy tego efekt: cycate i dupiate, ale szczupłe panienki zawsze gotowe uszczęśliwić faceta. Dla niego ona dba o to, żeby nie mieć zmarszczek, odrostów, plam, ładnie się uśmiechać. Dla niego kobieta staje się profesjonalistką, która musi dwa razy ciężej pracować (chwała bohaterowi i pisarzowi za to, że to dostrzegają),nie kaleczyć jego oczu złym wyglądem oraz zawsze zgadzać się na wszystko, co on chce, a jeśli ona nie chce to on ma prawo ją przymusić. Czyż nie brzmi to jak głupie żarty o tym, że kobieta nawet jeśli mówi „nie” to i tak mówi „tak”. Dokładnie tak tyle, że pokazane dosadnie i z efektem tej narracji. Wtedy uświadamiamy sobie, że te żarty wcale nie są śmieszne, ale niebezpieczne.
Piotr C. wprowadza czytelników do świata młodych, którzy są zagubieni. Mamy tu rocznik 76, czyli ten, który w latach 90. XX wieku wchodził w dorosłość, a dziesięć lat później wchodził w wiek kryzysu sfrustrowanych 30-latków z dużych miast: stać ich było w końcu na mieszkanie na kredyt, ale brakowało na dobre wyposażenie ich, więc korzystali z tanich materiałów, a synonimem tego jest tu „ikea”. Ci sami młodzi, przebojowi ludzie z wielkich miast doskonale wiedzą, że skoro nie stać ich na wyposażenie mieszkań kupionych na 30-letni kredyt to tym bardziej nie stać ich na życie w parach i rozmnażanie się. Są też świadomi tego, że do emerytury pozostaną zmuszeni do pracy, bo inaczej wylądują na ulicy, a tego nikt nie chce. Potrzeba bliskości jednak w takim świecie nadal istnieje. Dla niej są w stanie zrobić wiele. Czasami zdecydowanie o wiele ze wiele. Przesuwają granice swojej intymności, godzą się na wykorzystanie (czy to finansowe czy fizyczne) w imię poczucia, że nie są sami na tym świecie, że obok nich jest jakieś ciało, którego będą mogli użyć. Wszystko oczywiście w granicach, które uniemożliwią przywiązanie.
Gdzieś przeczytałam, że Piotr C. pokazuje świat nierealny, bo są w nim szybkie randki przez portale społecznościowe. Biorąc pod uwagę to, że publikację wydano 11 lat temu pokuszę się o stwierdzenie, że z roku na rok jest coraz bardziej aktualna. Pierwsze umawianie się przez internet przecież istniało już w latach 90. I pięknie opisał je Janusz Leon Wiśniewski. Sama trzynaście lat temu w ten sposób znalazłam sobie męża, ale nim na niego trafiłam odbyłam szereg randek z mężczyznami przypominającymi bohatera książki „Pokolenie ikea”, czyli nastawionych na szybkie relacje. Mistrzunio szybkości na „dzień dobry” zadał pytanie „To idziemy do mnie czy do ciebie?”, a ja postanowiłam nie marnować jego czasu i powiedziałam „Ja do siebie, ty do siebie”. I pewnie te doświadczenia sprawiają, że patrzę na nią jako na brutalny obraz świata podkreślający to, że szybkie spotkania do niczego nie prowadzą. Aby zbudować z kimś coś trwałego trzeba czasu, poznawania, cierpliwości, kompromisów po obu stronach, budowania relacji i otwartości na związek. Ale czy ludzie nastawieni na proste instrukcje, łatwość składania (zawierania znajomości),krótką przydatność (jednorazowe relacje) są na to gotowi? Czy w ich wygodnym świecie jest miejsce na drugą osobę? Ile są w stanie zrobić dla poczucia bycia potrzebnymi? I czy w ogóle to poczucie jest im potrzebne?
W książce Piotra C. mamy zderzenie dwóch światów: patriarchalnego spojrzenia na mężczyznę, który jest przekonany, że wszystko mu się należy i musi być takie jak on sobie życzy, a z drugiej strony kobiet, które chcą wolności, ale jednocześnie pragną bliskości, dla której są gotowe poświęcić wiele. Jedni i drudzy gubią się w nowych realiach, stają się rodzicami, którzy nie mają czasu dla własnych dzieci i przez to te muszą szukać bliskości gdzieś w sieci.
Jest to powieść napisana językiem mizogina, korzystającego z wychowania młodego pokolenia kobiet na czasopismach typu „Cosmo” czy „Bravo”: wiedzących, że muszą sprawiać przyjemność, aby doświadczyć bliskości. Zauważa, że nie jest to wychowanie inne niż z czasów jego rodziców i dziadków, kiedy płeć piękna w czasopismach dla gospodyń mogła znaleźć porady o zadbaniu o wygląd i tworzeniu dobrej atmosfery w domu. Jego spojrzenie uświadamia nam, że nic się nie zmieniło. Pod innym płaszczykiem nadal uczy się kobiety jak mają sprostać oczekiwania mężczyzn. Powstaje pytanie: czy my na pewno chcemy być tak postrzegane? Czy chcemy by tacy Czarni byli siłą napędową naszych działań? Na to każda z nas musi sobie sama odpowiedzieć.

Literatura mająca zmienić rzeczywistość bywa różna: jedna opisuje, jaki świat jest i uwypukla wszelkie zło, a inne tworzą światy wyidealizowane, takie, do których powinniśmy dążyć. To jak odczytamy określoną lekturę zależy od naszych doświadczeń czytelniczych, nastawienia oraz wiedzy o tym, jakie autor ma poglądy i co my z określonej lektury możemy wyciągnąć dla siebie....

więcej Pokaż mimo to

avatar
3884
2748

Na półkach:

Literatura mająca zmienić rzeczywistość bywa różna: jedna opisuje, jaki świat jest i uwypukla wszelkie zło, a inne tworzą światy wyidealizowane, takie, do których powinniśmy dążyć. To jak odczytamy określoną lekturę zależy od naszych doświadczeń czytelniczych, nastawienia oraz wiedzy o tym, jakie autor ma poglądy i co my z określonej lektury możemy wyciągnąć dla siebie. Czasami trudno do wiedzy o przekonaniach pisarzy dotrzeć, ale zwykle jest dostępna. Im autor „bardziej” martwy (im więcej lat od śmierci minęło) tym większe prawdopodobieństwo, że będziemy mieli rozeznanie w tym temacie. Tego nauczyłam się, kiedy po raz pierwszy w moje ręce wpadła książka „Ciotka Tula” Miguela de Unamuno, w której po pierwszym czytaniu doszłam do wniosku, że to pochwała rodzenia aż do wycieńczenia zakończonego śmiercią kobiety. Taki piękny patriarchalny obrazek.. Dopiero spojrzenie na ten obraz z boku i dekonstrukcyjne podejście pozwoliły mi na zobaczenie czegoś więcej. Wyłoniła się z niego krytyka społeczeństwa patriarchalnego wykorzystującego kobiety do zachęcania innych przedstawicielek swojej płci do ciągłego starania się o kolejne dzieci. Nawet kosztem własnego życia. Zobaczyłam wówczas, że w takim społeczeństwie przedstawicielka płci pięknej jest wyłącznie towarem i narzędziem do tworzenia kolejnych pokoleń, rozbudowywania rodów. A wszystko to przy wsparciu jakie mężczyźni dostawali od innych kobiet, które tresują ciągłą kontrolą i oceną przydatności społecznej.
Podobnie wyglądała moja lektura „Pokolenia Ikea” Piotra C., której fragmenty czytałam przez kilka lat w internecie i zdecydowanie zniechęcały mnie one do sięgnięcia po książkę. Pierwsze wrażenie: napisał to mizogin mitoman. Z tego powodu omijałam ją dużym łukiem. Jednak ciągle do mnie tytuł wracał. Kiedy zekranizowano tę powieść stwierdziłam, że trzeba jej się przyjrzeć, zobaczyć, co tak naprawdę zawiera, przeanalizować to. I muszę szczerze powiedzieć, że prawda jest tak dosadna jak wypowiedzi Adama Michnika, że Polska będzie katolicka, bo Polacy sami tego chcą wpychając religię do szkół, że są obłudni, bo katolicyzm ich tego uczy. Możemy się burzyć, że tak nie jest, ale patrzymy i widzimy, że jednak ma rację. Chciałabym świata wyidealizowanego, polityki wolnej od religii, ale tego nie da się zrobić, bo wszystko, co jest elementem życia ludzi jest polityczne. I z tego powodu można pokusić się o stwierdzenie, że książka Piotra C. jest bardzo polityczna, bo mamy tu cały ogrom życia społecznego, relacji międzyludzkich. Obraz, który dostajemy nie jest piękny. Mamy opowieści o jednorazowych relacjach, szybkim seksie, pogoni za spełnieniem własnych potrzeb przy jednoczesnej dezorientacji, czego tak naprawdę chcemy. Pochwała konsumpcjonizmu, która atakuje nas z reklam nie razi. Za to ta zawarta w książce już tak, bo uświadamia jak płytkie są nasze pragnienia, że nie mamy niczego poza posiadaniem. I w tym kontekście traktowani są też bohaterzy: każdy chce mieć każdego tak długo jak mu jest potrzebny. Później znajomość można wyrzucić do kosza, zablokować profil. Oczywiście pod warunkiem, że spełnia jego upodobania estetyczne, a te są zależne od tego, co konsument ogląda. Reklamy świetnie wychowują kolejne pokolenia. I mamy tego efekt: cycate i dupiate, ale szczupłe panienki zawsze gotowe uszczęśliwić faceta. Dla niego ona dba o to, żeby nie mieć zmarszczek, odrostów, plam, ładnie się uśmiechać. Dla niego kobieta staje się profesjonalistką, która musi dwa razy ciężej pracować (chwała bohaterowi i pisarzowi za to, że to dostrzegają),nie kaleczyć jego oczu złym wyglądem oraz zawsze zgadzać się na wszystko, co on chce, a jeśli ona nie chce to on ma prawo ją przymusić. Czyż nie brzmi to jak głupie żarty o tym, że kobieta nawet jeśli mówi „nie” to i tak mówi „tak”. Dokładnie tak tyle, że pokazane dosadnie i z efektem tej narracji. Wtedy uświadamiamy sobie, że te żarty wcale nie są śmieszne, ale niebezpieczne.
Piotr C. wprowadza czytelników do świata młodych, którzy są zagubieni. Mamy tu rocznik 76, czyli ten, który w latach 90. XX wieku wchodził w dorosłość, a dziesięć lat później wchodził w wiek kryzysu sfrustrowanych 30-latków z dużych miast: stać ich było w końcu na mieszkanie na kredyt, ale brakowało na dobre wyposażenie ich, więc korzystali z tanich materiałów, a synonimem tego jest tu „ikea”. Ci sami młodzi, przebojowi ludzie z wielkich miast doskonale wiedzą, że skoro nie stać ich na wyposażenie mieszkań kupionych na 30-letni kredyt to tym bardziej nie stać ich na życie w parach i rozmnażanie się. Są też świadomi tego, że do emerytury pozostaną zmuszeni do pracy, bo inaczej wylądują na ulicy, a tego nikt nie chce. Potrzeba bliskości jednak w takim świecie nadal istnieje. Dla niej są w stanie zrobić wiele. Czasami zdecydowanie o wiele ze wiele. Przesuwają granice swojej intymności, godzą się na wykorzystanie (czy to finansowe czy fizyczne) w imię poczucia, że nie są sami na tym świecie, że obok nich jest jakieś ciało, którego będą mogli użyć. Wszystko oczywiście w granicach, które uniemożliwią przywiązanie.
Gdzieś przeczytałam, że Piotr C. pokazuje świat nierealny, bo są w nim szybkie randki przez portale społecznościowe. Biorąc pod uwagę to, że publikację wydano 11 lat temu pokuszę się o stwierdzenie, że z roku na rok jest coraz bardziej aktualna. Pierwsze umawianie się przez internet przecież istniało już w latach 90. I pięknie opisał je Janusz Leon Wiśniewski. Sama trzynaście lat temu w ten sposób znalazłam sobie męża, ale nim na niego trafiłam odbyłam szereg randek z mężczyznami przypominającymi bohatera książki „Pokolenie ikea”, czyli nastawionych na szybkie relacje. Mistrzunio szybkości na „dzień dobry” zadał pytanie „To idziemy do mnie czy do ciebie?”, a ja postanowiłam nie marnować jego czasu i powiedziałam „Ja do siebie, ty do siebie”. I pewnie te doświadczenia sprawiają, że patrzę na nią jako na brutalny obraz świata podkreślający to, że szybkie spotkania do niczego nie prowadzą. Aby zbudować z kimś coś trwałego trzeba czasu, poznawania, cierpliwości, kompromisów po obu stronach, budowania relacji i otwartości na związek. Ale czy ludzie nastawieni na proste instrukcje, łatwość składania (zawierania znajomości),krótką przydatność (jednorazowe relacje) są na to gotowi? Czy w ich wygodnym świecie jest miejsce na drugą osobę? Ile są w stanie zrobić dla poczucia bycia potrzebnymi? I czy w ogóle to poczucie jest im potrzebne?
W książce Piotra C. mamy zderzenie dwóch światów: patriarchalnego spojrzenia na mężczyznę, który jest przekonany, że wszystko mu się należy i musi być takie jak on sobie życzy, a z drugiej strony kobiet, które chcą wolności, ale jednocześnie pragną bliskości, dla której są gotowe poświęcić wiele. Jedni i drudzy gubią się w nowych realiach, stają się rodzicami, którzy nie mają czasu dla własnych dzieci i przez to te muszą szukać bliskości gdzieś w sieci.
Jest to powieść napisana językiem mizogina, korzystającego z wychowania młodego pokolenia kobiet na czasopismach typu „Cosmo” czy „Bravo”: wiedzących, że muszą sprawiać przyjemność, aby doświadczyć bliskości. Zauważa, że nie jest to wychowanie inne niż z czasów jego rodziców i dziadków, kiedy płeć piękna w czasopismach dla gospodyń mogła znaleźć porady o zadbaniu o wygląd i tworzeniu dobrej atmosfery w domu. Jego spojrzenie uświadamia nam, że nic się nie zmieniło. Pod innym płaszczykiem nadal uczy się kobiety jak mają sprostać oczekiwania mężczyzn. Powstaje pytanie: czy my na pewno chcemy być tak postrzegane? Czy chcemy by tacy Czarni byli siłą napędową naszych działań? Na to każda z nas musi sobie sama odpowiedzieć.

Literatura mająca zmienić rzeczywistość bywa różna: jedna opisuje, jaki świat jest i uwypukla wszelkie zło, a inne tworzą światy wyidealizowane, takie, do których powinniśmy dążyć. To jak odczytamy określoną lekturę zależy od naszych doświadczeń czytelniczych, nastawienia oraz wiedzy o tym, jakie autor ma poglądy i co my z określonej lektury możemy wyciągnąć dla siebie....

więcej Pokaż mimo to


Cytaty

Więcej
Piotr C. Pokolenie Ikea Zobacz więcej
Piotr C. Pokolenie Ikea Zobacz więcej
Piotr C. Pokolenie Ikea Zobacz więcej
Więcej