-
Artykuły
Plenerowa kawiarnia i czytelnia wydawnictwa W.A.B. i Lubaszki przy Centrum Nauki KopernikLubimyCzytać2 -
Artykuły
W świecie miłości i marzeń – Zuzanna Kulik i jej „Mała Charlie”LubimyCzytać1 -
Artykuły
Zaczytane wakacje, czyli książki na lato w promocyjnych cenachLubimyCzytać2 -
Artykuły
Ma 62 lata, jest bezdomnym rzymianinem, pochodzi z Polski i właśnie podbija włoską scenę literackąAnna Sierant6
Biblioteczka
2021-05-22
2021-12-29
Jedna z głównych myśli jakie nasuwają mi się, po przeczytaniu tej książki to: przerost formy nad treścią.
Nie do końca odpowiada mi styl pisania autorki. Niejednokrotnie miałam wrażenie, że popada ona w słowotok. Chociaż w sumie nie wiem czy to styl pisania autorki, czy po prostu taka kreacja głównej bohaterki. Nie mniej jednak, czytając opisy myśli Amary, dotyczących Jaksa, niemal przewracałam oczami.
Nie potrafiłam znaleźć w nich spójności, jednej konkretnej rzeczy, która w logiczny sposób łączyłaby ze sobą kilka mniejszych elementów. Tutaj w zamian dostałam mnóstwo słów opisujących jednego człowieka, które w mojej wyobraźni nie pasowały do siebie. Może nie znaczeniem, bo wszystkie te słowa raczej pozytywnie w oczach Amary odnosiły się do Jaksa, ale dla mnie jako czytelniczki nie łączyły się w magiczną całość, która pozwoliłaby mi polubić bohaterów, zżyć się z nimi czy nawet współodczuwać ich emocje.
Nic takiego tutaj nie miało miejsca. Historia może i fajna, miała potencjał ale autorka trochę przerysowała to.
Strasznie mnie denerwowała postawa Amary. Nie wiem jak to nazwać, ale chodzi mi o to, że bardzo szybko przechodziła ze skrajności w skrajność jeśli chodzi o targające nią emocje. Najpierw płacze załamana, bo dręczy ją wspomnienie przeszłości, a chwilę później śmieje się bo dotknęła Jaksa. Ja rozumiem, że miłość, że uczucia ale trochę płytkie to dla mnie jest.
Nawet w ostatnim rozdziale, scena na weselu Aleksa i Eleny. Amara unikała Jaksa przez trzy miesiące, była pewna, że on jej nienawidzi za to co wydarzyło się w przeszłości, a chwilę później popatrzyła się na jego usta i nie potrafiła skupić uwagi na sednie ich rozmowy, która w moim odczuciu powinna być ważna. Chodziło o ich wspólne życie, o wychowanie dziecka, o wybaczenie sobie przeszłości. Więc dla mnie zabrakło tej głębi.
Uważam, że całą historię można było napisać krócej. Amarę wykreować na bardziej dojrzałą i stabilną osobę, bo naprawdę to jej wzdychanie do Jaksa na każdym kroku i rozpraszanie jej myśli, przez jego usta po kilku rozdziałach, było już trochę męczące. Dodać trochę więcej głębi do wydarzeń i mogła wyjść całkiem fajna historia.
Osobiście nie zapałałam wielką sympatią do bohaterów. Czegoś mi między nimi zabrakło, abym mogła nazwać ich swoimi ulubionymi.
Jedna z głównych myśli jakie nasuwają mi się, po przeczytaniu tej książki to: przerost formy nad treścią.
Nie do końca odpowiada mi styl pisania autorki. Niejednokrotnie miałam wrażenie, że popada ona w słowotok. Chociaż w sumie nie wiem czy to styl pisania autorki, czy po prostu taka kreacja głównej bohaterki. Nie mniej jednak, czytając opisy myśli Amary, dotyczących...
2021-12-22
Sympatyczna opowieść o zakazanej miłości. Lubię w książkach motyw miłości między nauczycielem a uczennicą, ale tutaj spodziewałam się delikatnie czegoś innego. Jakichś głębszych emocji, większych zawirowań, a przede wszystkim tego, że ja sama bardziej to wszystko odczuję.
Owszem, polubiłam głównych bohaterów. Oboje wydawali się sympatyczni, choć Chloe to dopiero nastolatka, ale Will z tym swoim szarmanckim podejściem do niej, bardzo mnie rozczulał. Naprawdę, w mojej wyobraźni Will to taki słodziak ;) ale sama akcja nie ma w sobie zbyt wiele dramatu. Nawet uczucia Chloe po tym gdy Will z nią zerwał, były dość oszczędnie opisane. A ja lubię jak w książce palą się kartki od iskrzących emocji. Tu mi troszkę zabrakło tej głębi i intensywności.
Co do długości książki, może można było ciut mniej napisać. W sensie, nie rozwlekać tego na tyle rozdziałów, bo przyznaję, że te dotyczące przyjaciół Chloe, trochę mnie nudziły. Tak naprawdę, nie wnosiły nic do historii Willa i Chloe.
Zakończenie z happy endem, nawet wielkim powiedziałabym. Dość przewidywalne i bardzo słodkie. Ale w sumie nie pasowałoby tutaj innej do całej treści.
Tak nawiasem mówiąc, zachowanie taty Chloe, gdy dowiedział się o związku córki z Willem, trochę mnie śmieszyło a trochę zirytowało, bo rodzicom się wydaje, że jak zabronią spotykać się swojemu dziecku z kimś kto ich zdaniem jest nieodpowiedni, to sprawa będzie załatwiona i dziecko bezpieczne. Otóż nie. To tak nie działa, z uczuciami nie ma sensu walczyć. Tak samo jak nie ma sensu zabraniać dzieciom, które odnośnie tej historii są już wprawdzie pełnoletnie, spotykania się z kimś kogo rodzice nie aprobują. Uważam, że żadna groźba taty Chloe, nie sprawiłaby że dziewczyna zrezygnowałaby ze swojej miłości.
No i co muszę też dodać, polubiłam Sama, za jego śmieszne teksty. A z kolei najbardziej irytował mnie Ollie.
Książka raczej dla nastolatek. Ale podobała mi się mimo tego, że nie do końca spełniła moje oczekiwania.
Sympatyczna opowieść o zakazanej miłości. Lubię w książkach motyw miłości między nauczycielem a uczennicą, ale tutaj spodziewałam się delikatnie czegoś innego. Jakichś głębszych emocji, większych zawirowań, a przede wszystkim tego, że ja sama bardziej to wszystko odczuję.
Owszem, polubiłam głównych bohaterów. Oboje wydawali się sympatyczni, choć Chloe to dopiero...
2021-11-27
Zazwyczaj omijałam takie książki, szukając czegoś "bardziej wzniosłego" ale ostatnio co raz częściej wracam do tego gatunku i muszę przyznać, że książka Kristen Callihan - Gorąca sesja, nie zawiodła mnie.
Czytało się szybko i lekko. Historia jest trochę zabawna, trochę smutna, trochę pikantna.
Bohaterowie są bardzo dobrze napisani. Po tej lekturze zdałam sobie sprawę z tego, że w postrzeganiu sportowców przez Chees, jest dużo prawdy. Nawet my w życiu realnym patrząc na nich, mamy dość jednoznaczne określenie pasujące do nich i do trybu ich życia, a przecież poza reflektorami, gdy zgasną flesze, pod całą tą błyszczącą sławą, znajdują się ludzie, którzy mają takie same uczucia jak inni.
Tutaj właśnie jest fajnie przedstawione "dojrzewanie" Finna. Owszem już dawno uzyskał pełnoletność, ale do momentu gdy poznał Chess, wiódł życie raczej lekkoducha od jednej przelotnej znajomości do drugiej, dopiero ta kobieta uświadomiła mu czego tak naprawdę brakowało w jego życiu.
Bardzo mi się spodobało ich pierwsze spotkanie i to co Finn myślał o Chess. Ku mojemu zaskoczeniu i radości on wcale nie uznał jej za piękną kobietę, taką zniewalająca dla której od pierwszego spojrzenia traci się głowę.
Ona nie była książkowo piękna jak inne kobiety w jego życiu, ale miała w sobie coś intrygującego. I to jest dla mnie wielkim plusem w tej książce. Bo pisarze zazwyczaj, zwłaszcza w romansach, zawsze tworzą pięknych, nieskazitelnych bohaterów o modelowej figurze, idealnych proporcjach i anielskich twarzach. A tu zaczęło się zupełnie inaczej. I to była taka miła odmiana w książkowych romansach.
Fajnym pomysłem było też nawiązywanie do różnych filmów czy muzyki. W moim odczuciu to dodaje całej książce polotu. Nie jest taka płytka jak niektóre romanse/erotyki tylko można znaleźć w niej coś głębszego.
Dialogi bohaterów były bardzo przemyślane i trafione w punkt, ani za dużo ani za mało. Nie było niepotrzebnego gadania o niczym. A poczucie humoru głównych bohaterów, zwłaszcza Finna bardzo mi się podobało.
Wciągnęłam się w tą historię i przeżywałam ją razem z nimi. Może jedynym niedosytem była sytuacja, gdy Finn przychodzi do Chess do szpitala po raz drugi i przez chwilę jest dość chłodny i powściągliwy w emocjach, a zaraz już się przytulają. Trochę zabrakło mi tak takiego łagodnego przejścia po emocjach, a w zamian był szybki skok ze skrajności w skrajność. Ale to nie zmieniło mojego zdania o całości.
Ogólnie książka bardzo ciekawa, podoba mi się styl pisania autorki i całokształt pomysłu.
Moim zdaniem jest to jeden z lepiej napisanych romansów, pełen wrażeń i emocji. Takich emocji, które czytelnik odczuwa całym sobą.
Polecam.
Zazwyczaj omijałam takie książki, szukając czegoś "bardziej wzniosłego" ale ostatnio co raz częściej wracam do tego gatunku i muszę przyznać, że książka Kristen Callihan - Gorąca sesja, nie zawiodła mnie.
Czytało się szybko i lekko. Historia jest trochę zabawna, trochę smutna, trochę pikantna.
Bohaterowie są bardzo dobrze napisani. Po tej lekturze zdałam sobie sprawę z...
2021-11-20
Zaciekawiona lekkim piórem autorki, przez jej krótki cykl "Intensywne doznania", postanowiłam sięgnąć po jej następne książki. I przepadłam.
Spodobał mi się sam opis, bo od razu mi się skojarzył z ulubioną przeze mnie książką ze wspomnianego cyklu (Grzeszny doktor).
Tam też była aplikacja internetowa, jakieś kłamstewka, urażony mężczyzna, który czuł się oszukany, ale jednak ciągnęło go do tej kobiety.
Z góry założyłam, że tutaj będzie bardzo podobnie. To znaczy że, fabuła będzie tak samo lekka i zabawna, ale gdy zaczęłam czytać, a książka pochłaniała mnie strona za stroną, dotarło do mnie, że ta historia to trochę większy kaliber. To nie jest słodka historia o "przemawiających się" ludziach, którzy na siebie lecą, ale duma nie pozwala się przyznać.
Tu są demony przeszłości, które każde z nich skrzętnie ukrywa i boi się ich wyjścia na światło dzienne ale mimo to, gdy ich kontakt rozpoczęty przez stronę internetową dedykowaną wyłącznie prawnikom, pogłębia się, oboje dają się wciągnąć w te rozmowy, jednak bacznie pilnują aby nie powiedzieć za dużo.
Polubiłam głównych bohaterów praktycznie od pierwszych stron książki. Mają w sobie to wszystko co powinni mieć, aby czytelnik miał wrażenie, że są prawdziwi.
Do tego ten wątek erotyczny, gdy mimo wszelkich zgrzytów między nimi, nadal ich do siebie ciągnie i nie potrafią temu zaprzeczyć. Bajka.
A zakończenie? Totalne zaskoczenie dla mnie! Zmusza do tego aby od razu sięgnąć po drugi tom.
Polecam! To naprawdę ciekawa i wciągająca książka.
Zaciekawiona lekkim piórem autorki, przez jej krótki cykl "Intensywne doznania", postanowiłam sięgnąć po jej następne książki. I przepadłam.
Spodobał mi się sam opis, bo od razu mi się skojarzył z ulubioną przeze mnie książką ze wspomnianego cyklu (Grzeszny doktor).
Tam też była aplikacja internetowa, jakieś kłamstewka, urażony mężczyzna, który czuł się oszukany, ale...
2021-11-20
Drugi tom historii Andrew i Aubrey za mną, ale to co się tam dzieje, nie raz sprawiło, że wstrzymywałam oddech albo z zachwytu albo ze smutku.
Andrew nadal pamięta o swoich demonach przeszłości. Zwłaszcza, że nagle bez żadnej zapowiedzi wraca jego żona i mu o wszystkim przypomina.
Nadal także pamięta o tym, że Aubrey go okłamała i choć stara się wyrzucić ją z głowy, nie potrafi tego zrobić. Między naszą dwójką ciągle iskrzy. Raz się zbliżają do siebie, raz oddalają ale w głębi serca wiedzą, że to co czują do siebie jest prawdziwe i nie da się tego zignorować.
Historia nabiera tempa. Ciągle jakieś nowe rzeczy wychodzą na jaw. Poznajemy więcej szczegółów z życia ich obojga, które tak naprawdę nie było usłane różami.
I bardzo mi się podoba, że historia jest skupiona tylko na jednym wątku głównych bohaterów, na tym co jest między nimi, co przeszli w przeszłości, jaka droga ich doprowadziła do tego miejsca, w którym się poznali, a nie tak, że w książce jest wiele wątków i nie wiadomo, który ważniejszy. Drugoplanowe postacie naprawdę nie zabierają zbyt wiele miejsca, co jest dla mnie na plus.
Świetnie się czyta. Szybko. Płynnie. Nie trzeba wracać ileś tam stron, aby zrozumieć co z czego się wzięło. Wszystko jest jasno opisane, prostym ale nie banalnym językiem.
Bardzo emocjonalna opowieść. Jestem nią zachwycona. A samo zakończenie tej części sprawiło mi trochę smutku i poczułam ogromne współczucie zarówno dla Aubrey jak i dla Andrew.
Polecam!
Drugi tom historii Andrew i Aubrey za mną, ale to co się tam dzieje, nie raz sprawiło, że wstrzymywałam oddech albo z zachwytu albo ze smutku.
Andrew nadal pamięta o swoich demonach przeszłości. Zwłaszcza, że nagle bez żadnej zapowiedzi wraca jego żona i mu o wszystkim przypomina.
Nadal także pamięta o tym, że Aubrey go okłamała i choć stara się wyrzucić ją z głowy, nie...
2021-11-22
Mam za sobą całą serię "Domniemania niewinności" i czuję w swoim czytelniczym sercu coś na wzór pustki.
Przeczytałam wszystko od deski do deski, niemal jednym tchem. Chłonęłam fabułę wszystkimi zmysłami, emocje bohaterów czułam tak wyraźnie jakby były moimi. Przeżywałam z nimi ich upadki, roniąc nawet łezkę i cieszyłam się z ich drobnych sukcesów czy uroczych przepychanek.
Autorka stworzyła naprawdę dobrą historię. Fundując czytelnikom niesamowity emocjonalny rollercoaster. Wciąż czuję ten ucisk w żołądku, gdy niemal z zapartym tchem czytałam kolejne zdania.
Przyznaję szczerze z ręką na sercu, że niespodziewałam się po tej książce aż takiej zagmatwanej (w sensie pozytywnym zagmatwanej. Mam na myśli to, że ta książka naprawdę ma w sobie sporo treści i przekazu) fabuły, tak emocjonującej akcji i tak świetnie stworzonych bohaterów.
Ponadto jestem miło zaskoczona tym, że przeczytałam całą serię i się nie zanudziłam. Niejednokrotnie zdarzało mi się, że czytałam książki gdzie pierwsza była naprawdę świetna a jej kontynuacja była totalną pomyłka, pisaną jakby na siłę. To najgorsze co autor może zrobić. Ale tutaj autorka odwaliła kawał dobrej roboty.
W tych książkach poruszyła wiele trudnych tematów. Pokazała, że niestety nie ma czegoś takiego jak limit na nieszczęście. Można zostać zranionym wiele razy, jak na przykład Andrew. Został zdradzony przez żonę i najlepszego przyjaciela, oskarżono go o wiele rzeczy, których nigdy się nie dopuścił, stracił reputację, firmę, wizerunek, ale co najgorsze, odebrano mu to co najważniejsze w jego życiu - córeczkę, a gdy w końcu po wielu miesiącach walki mógł ją odzyskać, stracił ją bezpowrotnie, co mi złamało serce.
Whitney w subtelny, nieprzesadzony ale naszpikowany emocjami sposób, pokazała nam jak ze szczęśliwego człowieka, który miał wszystko, Andrew stał się wrakiem człowieka i zimnym, nieczułym draniem, który zraził się do kobiet i związków tak bardzo aby nie chcieć dać żadnej z nich niczego więcej niż "jedna kolacja, jedna noc, zero powtórek".
A później stopniowo budowała napięcie, stawiając przed nim Aubrey, która wbrew jego woli zaczęła wkradać się w jego myśli, i mimo wszelkich zawirowań, kłamstw, niedomówień i kłótni, w końcu skradła mu serce, czego przyznania bardzo się bał.
Aubrey też nie miała lekkiego życia. Jej rodzice totalnie ignorowali jej marzenia, pasję do baletu i wszystko co było dla niej ważne, na pierwszym miejscu stawiając swoją pracę i zawodowe przedsięwzięcia, zakładając, że ich córka musi się im podporządkować.
To była naprawdę świetna historia. Trochę śmiechu, trochę smutku, trochę ognia, kilka łez. Niesamowita historia pokazująca, że czasem bardzo, mimo naszego uporu, strachu i uników, potrzebujemy drugiej osoby u boku, która samą swoją obecnością uciszy nasze demony przeszłości. Takie jest prawo miłości. ❤️
Polubiłam Andrew i Aubrey. Nie! Ja ich pokochałam. Za to wszystko co działo się w ich głowach i między nimi. Za całą ich osobowość. Za to jacy byli i jak o siebie walczyli, albo jak się unikali myśląc, że tak będzie lepiej. Było w nich coś pociągającego i poruszającego, coś zachwycającego i zasmucającego.
Wiem, że ta książka nie dostanie Nobla
ale totalnie mnie to nie obchodzi, bo dla mnie jest prawdziwym emocjonalnym arcydziełem, bo wdarła się do mojej duszy, poruszyła każdą z najbardziej wrażliwych strun i pozwoliła przeżyć tą historię tak jakby była prawdziwa, jakby była moją własną, całą sobą...
Ostatnio ciężko mi było znaleźć książkę, która naprawdę by mnie wciągnęła i jakkolwiek na mnie zadziałała. Trylogii "Domniemanie niewinności" się to udało. Nie wiem jak, ale historia Andrew i Aubrey jest jedną z moich ulubionych książkowych miłości.
Polecam z całego serca! ❤️
Mam za sobą całą serię "Domniemania niewinności" i czuję w swoim czytelniczym sercu coś na wzór pustki.
Przeczytałam wszystko od deski do deski, niemal jednym tchem. Chłonęłam fabułę wszystkimi zmysłami, emocje bohaterów czułam tak wyraźnie jakby były moimi. Przeżywałam z nimi ich upadki, roniąc nawet łezkę i cieszyłam się z ich drobnych sukcesów czy uroczych...
2021-11-18
Ja jak to ja, najpierw przeczytałam drugą książkę z cyklu, później pierwszą, ale w sumie to nie ma znaczenia, bo fabuła nie jest ze sobą powiązana.
Książka lekka, zabawna, do przeczytania w jeden wieczór. Ale trochę mi zabrakło tego ostrego języka między bohaterami i bardziej rozbudowanej akcji.
W moim odczuciu trochę za długo od początku "nic się nie działo" między bohaterami, a jak już się zaczęło dziać, to nie było takie wooow jak w drugiej części.
Mimo to książka przyjemna w odbiorze.
Ja jak to ja, najpierw przeczytałam drugą książkę z cyklu, później pierwszą, ale w sumie to nie ma znaczenia, bo fabuła nie jest ze sobą powiązana.
Książka lekka, zabawna, do przeczytania w jeden wieczór. Ale trochę mi zabrakło tego ostrego języka między bohaterami i bardziej rozbudowanej akcji.
W moim odczuciu trochę za długo od początku "nic się nie działo" między...
2021-11-19
To już trzecia i ostatnia część z serii "Intensywne doznania" i w mojej opinii najsłabsza z całej trójki. W ogóle mnie nie porwała.
Za mało ognia było między bohaterami, mam wrażenie, że między nimi nic się nie działo. Nie było ciętego języka, nie było dogryzania sobie, a w ich dyskusjach praktycznie żadnych nawiązań do tego co się dzieje między nimi, a jeżeli już coś się zadziało to takie płytkie to było. Mam wrażenie, że fabuła bardziej skupiona była na ich pracy, czyli na tym aby specjalistka od PR wyprowadziła go na prostą, niż na ich romansie.
Ponadto nie odczuwałam większej sympatii do bohaterów. Jacyś tacy bez wyrazu dla mnie byli. Przez większość rozdziałów Rayan bardzo mnie irytował, bo był dziecinny, dopiero w przedostatnim przestał, ale to wciąż, nie jest równoznaczne z tym, że zaczęłam go lubić. Otóż nie.
Całość czyta się lekko i szybko. Ale mimo to czegoś mi tu zabrakło.
Penelope nie miała w sobie ani siły ani kobiecości, jaką miały dwie poprzednie bohaterki cyklu, a Rayan nie miał w sobie tej męskości i uroczego uporu mężczyzny, który dochodzi do wniosku, że jednak "coś zaczyna czuć".
W poprzednich częściach to działo się stopniowo, czytelnik mógł na bieżąco śledzić zmiany zachodzące w bohaterach. Przede wszystkim mógł obserwować jak sami ze sobą biją się z myślami, jak w jakiś sposób targają nimi uczucia, a tutaj nic nic i nagle bach! już związek.
No trochę to rozczarowało mnie. Wiadomo, nie jest to klasyka, nie ma też co się spodziewać tego, że będzie tu coś czego nie znajdziemy w innych tego typu książkach. Schemat jest dość oklepany, ale jednak dwie poprzednie książki były naprawdę lepsze.
Seria dobra do zrelaksowania się i odświeżenia sobie głowy między inną bardziej wymagającą literaturą, ale nadal uważam, że numerem jeden jest "Grzeszny lekarz."
Garrett i Natalie skradli moje serce. ❤️
To już trzecia i ostatnia część z serii "Intensywne doznania" i w mojej opinii najsłabsza z całej trójki. W ogóle mnie nie porwała.
Za mało ognia było między bohaterami, mam wrażenie, że między nimi nic się nie działo. Nie było ciętego języka, nie było dogryzania sobie, a w ich dyskusjach praktycznie żadnych nawiązań do tego co się dzieje między nimi, a jeżeli już coś się...
2021-11-18
Zawsze się zastanawiam w jaki sposób ludzie oceniają książki, czy mają jedną niezmienną skalę ocen, jak na przykład tu na lubimy czytać i każdą książkę czy to romans czy literatura piękna, oceniają według tych samych kreteriów, czy może jednak każdy gatunek oceniają tylko w jego obrębie.
Bo jeśli wszystkie książki jako ogół oceniają jedną skalą, to ta książka raczej nie zostałaby książką wszechczasów, ale na przeciętną nadająca się do przeczytania i zapomnienia, też nie zasłużyła.
Ale do brzegu ;) na ogół nie czytałam takich książek za wiele, a przynajmniej ostatnimi czasy. Ale ostatnio czując, że mój mózg i wyobraźnia są przeciążone, chciałam właśnie jakiś lekki zabawny romans z delikatną nutą erotyki, ale nie jakieś płytkie porno.
Szukajcie, a znajdziecie. Ja tak miałam. ;) Książka spodobała mi się już po samym opisie. Już w nim można było znaleźć obietnicę czegoś zakazanego i wciągającego.
Ponadto fabuła odzwierciedlająca nasze czasy: aplikacje randkowe, internetowe znajomości, a dodatkowo bardzo ciekawa kreacja bohaterów.
Historia lekka, zabawna, wciągnęła mnie od pierwszych stron. A rozmowy głównych bohaterów to złoto. Uśmiałam się nie raz.
Świetna kreacja doktora taki pewny siebie, arogancki przystojniak. I dodatkowo uwielbiam jak w książce są opisy z punktu widzenia mężczyzny. A czytać jak taki silny samiec alfa traci głowę i serce dla kobiety, choć wcześniej był jak dziki kot, który chodził swoimi ścieżkami, to prawdziwa przyjemność dla mojej wyobraźni.
No i pyskata, atrakcyjna i odważna kobieta, która nie daje sobą pomiatać. Para idealna.
Lubiłam te ich wiadomości, to jak świetnie się dogadywali, ten ich cięty język, tą pewność siebie. Bardzo przyjemnie się to czytało. I w sumie mam smuteczek, że tak szybko się skończyło.
W kategorii romansów, to jest właśnie kolejna moja ulubiona książka.
Garrett i Natalie! Uwielbiam ich. ❤️
Zawsze się zastanawiam w jaki sposób ludzie oceniają książki, czy mają jedną niezmienną skalę ocen, jak na przykład tu na lubimy czytać i każdą książkę czy to romans czy literatura piękna, oceniają według tych samych kreteriów, czy może jednak każdy gatunek oceniają tylko w jego obrębie.
Bo jeśli wszystkie książki jako ogół oceniają jedną skalą, to ta książka raczej nie...
2021-09-24
Krótka historia o obszernej treści z głębokim morałem. Przyjemna w czytaniu, poruszająca w odbiorze, smutna w rozumieniu. Naprawdę krótka historia ale zawarte są w niej znane mądrości życiowe, które zdecydowanie zbyt często ignorujemy, uważając, że jesteśmy nieśmiertelni.
Pierwszy raz zobaczyłam film jako dziecko. W sumie to nawet nie od początku, tylko mniej więcej od połowy. Totalnie nie wiedziałam co to, o co tam chodzi, kto to, nawet tytułu nie znałam, ale wciągnęło mnie i pamiętam jak bardzo byłam poruszona śmiercią Oskara. Dla dzieciaka, który nie zna życia to prawdziwy cios.
Dziś patrząc z punktu widzenia dorosłej osoby, bardziej świadomej rozumiem o wiele więcej i wracam w myślach do obrazów, które zobaczyłam lata temu.
Z reguły wolę książki, które są bardziej szczegółowo opisane. Gdy dostaję wydarzenia opisane "w stylu planu ramowego" czyli główne punkty, bez większego wdawania się w szczegóły, czuję niedosyt i mam wrażenie, że czegoś mi tam zabrakło, ale nie tutaj, nie w przypadku tej książki. Ta książka, jej treść w pełni mnie usatysfakcjonowała. Z tej opowieści dostałam mnóstwo ciepła i mądrości.
To naprawdę mądra książka, której przesłanie powinniśmy nosić głęboko w sercu.
Nie, nie jesteśmy nieśmiertelni.
Krótka historia o obszernej treści z głębokim morałem. Przyjemna w czytaniu, poruszająca w odbiorze, smutna w rozumieniu. Naprawdę krótka historia ale zawarte są w niej znane mądrości życiowe, które zdecydowanie zbyt często ignorujemy, uważając, że jesteśmy nieśmiertelni.
Pierwszy raz zobaczyłam film jako dziecko. W sumie to nawet nie od początku, tylko mniej więcej od...
2021-09-06
"Traktat o łuskaniu fasoli" to jedna z tych książek w których pokłada się największe nadzieje, ale za razem książka ta może nas najbardziej rozczarować. Tak niestety było w moim przypadku. Na książki Wiesława Myśliwskiego trafiłam kilka lat temu, poprzez mnóstwo ciekawych i mądrych cytatów. Czytając opisy jego publikacji, byłam co raz bardziej zachwycona ich odmiennością, wyjątkowością i tym jak wyróżniały się na tle innej literatury jakiej dziś mamy w nadmiarze.
Miałam naprawdę wielkie nadzieje na tę książkę. Podeszłam do niej bardzo pozytywnie i z ogromną ciekawością. I niestety z każdą kolejną przeczytaną stroną mój zapał malał co raz bardziej, aż doszło do tego, że ta książka mnie znudziła, wymeczyła i w pewnym stopniu rozczarowała.
Ta książka nie jest zła. Absolutnie. Świadczy o tym chociażby Nagroda Nike, którą dostał Pan Myśliwski i opinie czytelników, ale ja chyba spodziewałam się czegoś innego, czegoś co wejdzie mi pod skórę bardziej, czegoś co mną wstrząśnie i zachwyci, co obudzi we mnie emocje i sprawi, że będę chciała się rzucić w jej świat bez zastanowienia. Niestety tak nie było.
Może to ja jestem "za młoda" na tą książkę, może po prostu wybrałam zły okres w swoim życiu na jej czytanie, może byłam zbyt zmęczona i moja uwaga była rozproszona, ale bardzo często musiałam wracać do poprzednich akapitów, wątków bo wypowiedzi głównego bohatera były tak wielowymiarowe i różnorakie, że chwila nieuwagi skutkowała tym, że łatwo można było się pogubić i stracić orientację w fabule. Sam sposób budowania zdań jednocześnie zachwyca i wkurza. Z jednej strony jest tak cudownie odbiegający od sposobu w jaki dziś większość społeczeństwa się wysławia, a z drugiej strony można dostać oczopląsu od powtarzanych słówek czy zwrotów.
Mam wrażenie, że dostaliśmy czterysta stron wszystkiego i niczego. Osobiście oczekiwałam jakiegoś konkretnego zakończenia. Takiego, które będzie odpowiedzią na postawione wcześniej pytania, a dostaliśmy zakończenie z gatunku tych otwartych, gdzie każdy może rozumieć to jak chce. To nie jest złe, ale ja po prostu miałam inne oczekiwania.
Ta książka w pewien sposób mnie urzekła swoją odmiennością, ale chyba bardziej wykończyła mnie psychicznie. To pierwsza książka tego autora i z pewnością wrócę do reszty, chociażby przekonać się o tym czy z innymi pójdzie mi łatwiej, ale musi minąć jeszcze trochę czasu.
8/10
"Traktat o łuskaniu fasoli" to jedna z tych książek w których pokłada się największe nadzieje, ale za razem książka ta może nas najbardziej rozczarować. Tak niestety było w moim przypadku. Na książki Wiesława Myśliwskiego trafiłam kilka lat temu, poprzez mnóstwo ciekawych i mądrych cytatów. Czytając opisy jego publikacji, byłam co raz bardziej zachwycona ich odmiennością,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-08-26
Astrofizyka dla zabieganych... Miało być prosto, ale nie do końca tak było. Przynajmniej dla mnie. Owszem, książka ciekawa ale trzeba być mocno skupionym aby ją zrozumieć. Osobiście najbardziej podobał mi się ostatni rozdział, z którego dowiedziałam się, że tak naprawdę to my niewiele wiemy o kosmosie. To tak śmiechem żartami. A na poważnie, to trochę przeraża mnie, a trochę fascynuje fakt, jak mało, my ludzie znaczymy dla wszechświata. To poniekąd smutne, że on bez nas by trwał, my bez niego nie.
Astrofizyka dla zabieganych... Miało być prosto, ale nie do końca tak było. Przynajmniej dla mnie. Owszem, książka ciekawa ale trzeba być mocno skupionym aby ją zrozumieć. Osobiście najbardziej podobał mi się ostatni rozdział, z którego dowiedziałam się, że tak naprawdę to my niewiele wiemy o kosmosie. To tak śmiechem żartami. A na poważnie, to trochę przeraża mnie, a...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-06-30
Tamte dni, tamte noce to wyjątkowa opowieść o wyjątkowej miłości. Autor, któremu należą się wielkie owacje na stojąco (brawo!) dał nam coś pięknego. Ta książka jest piękna ale nie fizycznie, nie mówię o okładce, nie mówię nawet o tych stronach ciasno zapisanych słowami, tylko o tym co można znaleźć między tymi słowami, o wartościach ukrytych "między wierszami", o tym co trzeba odszukać sercem, nie wzrokiem.
Muszę przyznać, że czytałam bardzo długo tę książkę, pierwszy rozdział szedł mi opornie. Często nie rozumiałam o co chodzi, irytowałam się, że przemyślenia Elio są zbyt wymyślne, zbyt długie i zbyt nudne. Aż w końcu po pierwszej części zrobiłam sobie przerwę od tej książki na kilka miesięcy. Aczkolwiek wiedziałam, że nie mogę jej tak zostawić, muszę dokończyć czytać. Więc sięgnęłam ponownie po nią i od drugiej części niemal pochłonęłam ją bez mrugnięcia okiem.
Coś się zmieniło. Może to jakiś szczegół w fabule, może jakiś drobiazg w bohaterach, a może to ja sama w pewien sposób dojrzałam do tego, żeby zrozumieć i wczuć się w historię, którą opowiadał nam autor.
Ta książka, mimo trudu jakie momentami może sprawiać czytanie, mimo (może dla kogoś odrzucających) scen erotycznych jest piękna. Jest po prostu piękna ale i okropnie bolesna. W historii Olivera i Elio jest coś co mnie boli, co uwiera mnie w moje czułe serce i wysoko wrażliwą duszę. Coś co zaciska krtań i wyciska łzy z oczu.
To nie jest pierwszy lepszy gniot - erotyk, który w dziewięćdziesięciu procentach składa się z marnie opisanych scen łóżkowych. To jest poważna opowieść, snuta szeptem dojrzałego nastolatka, który poznał smak prawdziwej i wyjątkowej miłości, ale także złamanego serca, a po latach - dojrzałego mężczyzny, który przekonał się, że wspomnienia wciąż są żywe, a serce nadal pamięta tamte magiczne chwile.
To jest opowieść o tym jak silne i trwałe mogą być uczucia. Opowieść o tym, że czasami kilka tygodni ze szczególną osobą, które z pozoru mogą być przelotnymi, zapisuje się w naszym sercu niezmywalnym markerem i jest z nami już na zawsze, nawet gdy trwamy przy boku innej osoby.
Mam wrażenie, że jako społeczeństwo jesteśmy przyzwyczajeni do romansów damsko męskich, do wzniosłych opisów ich miłości, złamanych serc i smaku wspomnień ciągnących się przez całe życie. A nikt nie myśli o innych osobach, o osobach tej samej płci, którzy spotykają kogoś i ich świat nagle zmienia kształt.
To też może być piękne. Miłość dwóch mężczyzn też można opisać w delikatny i dosmakowany sposób, choć zdaję sobie sprawę z tego, że nie każdy zrozumie tę historia. Ta książka jest z gatunku "albo kocham albo nienawidzę" nie ma tu nic pomiędzy.
Aciman słowami delikatnymi jak puch, a których znaczenie opada na dno naszego serca niczym kotwica przecinająca toń wodną, zbudował nam świat pod włoskim upalnym słońcem, z wyczuwalnym zapachem morza i wiatru dobiegającym nas z kolejnych stron książki. W wyjątkowy, subtelny i delikatny sposób pokazał nam jaka może być relacja między dwoma mężczyznami.
Piękna i wyjątkowa, czuła i silna, krótkotrwała ale istniejącą na zawsze. Subtelna. Delikatna niczym dotyk wiatru na skórze.
Ta historia jest cudowna ale złamała mi moje czytelnicze serce.
Ta historia złamała mi moje czytelnicze serce, ale jest cudowna.
I taka dla mnie pozostanie.
Tamte dni, tamte noce to wyjątkowa opowieść o wyjątkowej miłości. Autor, któremu należą się wielkie owacje na stojąco (brawo!) dał nam coś pięknego. Ta książka jest piękna ale nie fizycznie, nie mówię o okładce, nie mówię nawet o tych stronach ciasno zapisanych słowami, tylko o tym co można znaleźć między tymi słowami, o wartościach ukrytych "między wierszami", o tym...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-06-09
Jestem na takim etapie swojej wiary, że ta książka pomogła mi (tak jak myślę, że pomoże wiele innych z bibliografii) zrozumieć, to co działo się we mnie od dawna. Zrozumieć i utwierdzić się w przekonaniu, że szukanie odpowiedzi na dręczące nas pytania, nie jest złe. Nawet gdy kościół jasno i wyraźnie mówi, że to złe, zabrania, karze, nakazuje.
Co raz więcej osób odwraca się od kościoła, co raz więcej osób zaczyna czuć, że coś jest nie tak, ale nie wszyscy mają odwagę mówić o tym głośno czy iść za głosem serca. Myślę, że ta książka jest aktualna jak nigdy bardziej. Choć jest smutna, bo jest prawdziwa ale warta przeczytania.
Dla mnie osobiście wielkim wstrząsem było, gdy po przeczytaniu konkretnych rozdziałów, konkretnych słów uświadomiłam sobie, to co przecież od dawna było oczywiste, a mianowicie to do jakiej roli kościół sprowadził kobietę. Tylko do tego, żeby rodziła dzieci. Nic więcej. Jest to ogromnie przykre. Zwłaszcza, że takie schematy myślowe są utrzymywane do dnia dzisiejszego i nierzadko powielane przez wyższych szczeblem księży, przed którymi tak chętnie klękamy w konfesjonale i wyznajemy najbardziej upokarzające grzechy, a tak naprawdę oni sami nie różnią się od nas niczym.
"(...) Najważniejszym i ostatecznym kryterium twojego postępowania, ma być twoje sumienie."
Jestem na takim etapie swojej wiary, że ta książka pomogła mi (tak jak myślę, że pomoże wiele innych z bibliografii) zrozumieć, to co działo się we mnie od dawna. Zrozumieć i utwierdzić się w przekonaniu, że szukanie odpowiedzi na dręczące nas pytania, nie jest złe. Nawet gdy kościół jasno i wyraźnie mówi, że to złe, zabrania, karze, nakazuje.
Co raz więcej osób odwraca...
2021-05-15
Dość ciężko jest mi ocenić tę książkę, bo tak jak podczas czytania tak i po skończeniu, mam mieszane uczucia.
Bardzo chciałam to przeczytać ze względu na zachęcające opinie i przede wszystkim to klasyka, którą ostatnio polubiłam.
Po przeczytaniu "Przeminęło z wiatrem," którym się zachwyciłam, byłam pewna, że "Rozważna i romantyczna" jest pisana w podobnym stylu, że pójdzie mi tak samo łatwo. Nic bardziej mylnego.
Pierwsze moje zaskoczenie dotyczyło stylu w jakim jest napisana książka. To było logiczne, że ten styl będzie różnił się od tego co mamy dziś, ale nie sądziłam, że sprawi mi to aż taką różnicę w czytaniu. Inny szyk zdań niż mamy teraz, inne słowa, zupełnie inaczej wypowiadane. Ale co może jest dość dziwne, czytało się dość szybko.
Dalej trochę emocje mi opadły, gdy przebrnęłam przez kilkadziesiąt stron i poczułam niedosyt wrażeń, niedosyt wydarzeń mających naprawdę znaczenie. Wtedy pomyślałam, że fabuła jest trochę przedstawiona tak jakby to był plan ramowy. Same główne wydarzenia przedstawione w podpunktach, bez zagłębiania się w szczegóły. Dopiero później, gdy panny Dashwood wyjechały do Londynu i pojawiła się cała ta sprawa z Panem Willoughby, poczułam, że budzi się we mnie jakaś ciekawość, która przygasła do następnego większego wydarzenia.
Na początku utożsamiałam się z panną Marianną, współczując jej, bo kto z nas nie przeszedł przez to samo. Ale ostatecznie większą moją sympatię zyskała Eleonora, choć jej skłonności do przeżywania wszystkiego w sobie, też nie do końca podzielam. Jeśli chodzi o innych bohaterów, to przeważnie niezmiernie mnie irytowali albo śmieszyli. No i postacie męskie, mam wrażenie, że byli pisani według tego samego wzoru. Tutaj mówię, o pułkowniku i Edwardzie. Obaj milczący, małomówni, przygaszeni.
Podsumowując książka nie jest zła. Jest naprawdę ciekawa, lekka pod względem wydarzeń, ale momentami miałam poczucie, że jest zbyt lekka, zabrakło mi głębi, zabrakło mi tych żywych emocji, które towarzyszyły by mi przez prawie cały czas, a nie czasami.
No i samo zakończenie. Trochę dziwnie przyjęłam tak nagłą zmianę kierunku. Przez większość książki to panna Marianna była główną bohaterka, a później nagle Eleonora staje w świetle reflektorów.
Choć książka nie spełniła moich oczekiwań w stu procentach, cieszę się, że ją przeczytałam. To była fajna przygoda. Zamierzam obejrzeć film bo jestem ciekawa jak tam zostało to wszystko przedstawione.
Dość ciężko jest mi ocenić tę książkę, bo tak jak podczas czytania tak i po skończeniu, mam mieszane uczucia.
Bardzo chciałam to przeczytać ze względu na zachęcające opinie i przede wszystkim to klasyka, którą ostatnio polubiłam.
Po przeczytaniu "Przeminęło z wiatrem," którym się zachwyciłam, byłam pewna, że "Rozważna i romantyczna" jest pisana w podobnym stylu, że...
2021-06-02
Tę książkę zaczęłam czytać gdy byłam w ciąży, czego szczerze nie polecam. Myślę, że każda mama albo przyszła mama zrozumie o jakim strachu tutaj piszę, gdy nosząc pod sercem własne dziecko, czytamy o innych nieudanych ciążach, o genetycznych wadach, czy zniekształconych płodach i milionach innych niepowodzeń ciążowych.
Z tego właśnie powodu, odłożyłam ją na półkę na długie miesiące i całkiem niedawno poczułam się na tyle silna aby do niej wrócić.
Oczywiście nie każdy rozdział był tak przerażający bo każdy z nich był poświęcony czemuś innemu. A więc z jednej strony podobało mi się, bo lubię literaturę faktu, lubię te proste pytania i jasne odpowiedzi, ale z drugiej strony momentami czułam się skołowana, czytając coś o czym nie mam pojęcia, bo naj normalniej w świecie nie mam wykształcenia medycznego. Więc to jest taki mały minus, że zdarzały się terminy czy określenia, które są typowym żargonem lekarskim, którego przeciętny zjadacz chleba ma prawo nie rozumieć. Czasem też miałam wrażenie, że niektóre odpowiedzi są zbyt płytkie, że całość wywiadu jest przedstawiona dość chaotycznie, tak jakby pisane na kolanie od niechcenia. Ale żeby nie było, że wszystko źle, były też takie, które były bardzo ciekawe i fajnie opisane.
Myślę, że każdy znajdzie coś dla siebie, aczkolwiek w moim odczuciu książka nie dostarcza nam konkretnej wiedzy o chorobach, o objawach, o leczeniu, czy powikłaniach tylko ogólnie opisuje na czym polega praca ginekologa i jak wygląda cała ta otoczka, która jest skrywana za zamkniętymi drzwiami.
Sądzę, że książka zasługuje na 7/10.
Tę książkę zaczęłam czytać gdy byłam w ciąży, czego szczerze nie polecam. Myślę, że każda mama albo przyszła mama zrozumie o jakim strachu tutaj piszę, gdy nosząc pod sercem własne dziecko, czytamy o innych nieudanych ciążach, o genetycznych wadach, czy zniekształconych płodach i milionach innych niepowodzeń ciążowych.
Z tego właśnie powodu, odłożyłam ją na półkę na długie...
2021-05-28
Lubię książki w formie wywiadu. Czyta się je dość szybko i lekko. Są ciekawe.
Ta tutaj porusza mnóstwo ważnych tematów, które w większości do dnia dzisiejszego uznawane są za tabu. Niektóre z nich średnio mnie interesowały, inne bardziej.
Wiem, że ktoś może mieć odczucie, że niektóre zagadnienia zostały potraktowane dość pobieżnie. Ale uważam, że cała książka porusza dość dużo zagadnień w temacie seksualności człowieka. Więc wydaje mi się, że to co nas zainteresowało bardziej możemy zgłębić chociażby w bibliografii podanej na końcu książki.
Myślę, że warto przeczytać.
Lubię książki w formie wywiadu. Czyta się je dość szybko i lekko. Są ciekawe.
Ta tutaj porusza mnóstwo ważnych tematów, które w większości do dnia dzisiejszego uznawane są za tabu. Niektóre z nich średnio mnie interesowały, inne bardziej.
Wiem, że ktoś może mieć odczucie, że niektóre zagadnienia zostały potraktowane dość pobieżnie. Ale uważam, że cała książka porusza dość...
2021-05-27
Z niewiadomego mi powodu, bardzo często mijałam tę książkę na księgarnianych półkach i równie długo nawet nie sprawdzając jej streszczenia, uważałam, że nie jest ona dla mnie. Aż nagle wpadła mi w ręce, sprawdziłam i stwierdziłam, że muszę ją przeczytać, bo jest w niej coś co mnie zaintrygowało.
Czytało się dość szybko i lekko, do pewnego momentu. Aż miałam małe zachwianie bo uważałam, że akcja trochę za długo się ciągnie i nie wiadomo co się stało z Adą. I wydawało się, że nie było szans na szybkie rozwiązanie zagadki. Wtedy też zaczęłam się irytować na podział rozdziałów "wtedy, pomiędzy, obecnie" to trochę komplikowało całą akcję i trzeba było dobrze się skupiać, żeby się połapać. Później trochę mnie znudziło opisywanie wydarzeń tak jakby z punktu każdego bohatera, bo jakie np znaczenie miał Sławek, czy ta Teresa od wydawania książek, albo co wnosiła do akcji opowieść Michaliny o tym, że rozstała się z mężem, albo jak właściciele agroturystyki Joanna i Krzysztof, trafili do Żmijowiska. Byłam pewna, że to jest zbędny zabieg rozciągania akcji. Ale w momencie, w którym doszłam do końcowych rozdziałów, zrozumiałam jak bardzo się myliłam. Każda z tym osób miała znaczenia, każda z nich budowała całość. Każda coś wnosiła. Np gdyby nie rozwód Michaliny nie przyszłoby jej do głowy, żeby "przespać się" z Robertem, czego nie zauważyłby Arek i nie byłoby całej historii. Gdyby nie Teresa i jej namowa do wydania książki, Adaoma nie wróciłaby rok później do Żmijowiska i nie spotkała Arka. A gdyby nie spotkała go tam, nie domyśliłaby się całej prawdy.
Naprawdę to wszystko miało znaczenie. Autor ma dar do opisywania bohaterów w inny sposób niż zazwyczaj. Nie wieje nudą i banałami, w kilku zdaniach opisuje najpotrzebniejsze rzeczy. Sprawnie buduje napięcie i oddaje rzeczywisty świat.
No i przede wszystkim, tak poprowadzonej akcji, nie spodziewałam się ani przez chwilę. Mało tego, przez całą książkę byłam skłonna współczuć Arkowi, że został kozłem ofiarnym, choć on też przecież stracił dziecko, że nikt nie dba o jego samopoczucie, tylko wszyscy skupiają się na Kamili jako na matce, która straciła dziecko. A on? A ojciec? Odsunięty na bok, pozostawiony sam sobie bez wsparcia. Och jak ja się myliłam.
Osobiście jestem zadowolona z tej lektury, ale równie bardzo zszokowana, przestraszona i momentami byłam też trochę zniesmaczona. Niektóre sceny były dla mnie obrzydliwe. I czasem wydawało mi się, że za dużo przekleństw (ale przecież ich brak w takiej historii tez byłby dziwny).
Jeśli chodzi o Damiana i Sabinę, to nie dość, że byłam wstrząśnięta ich zachowaniem, to do tego przekonana i tym, że zabiją tą biedną dziewczynkę, i tym, że to Damian jest sprawcą zabójstwa Ady. Jakże bardzo się myliłam.
Polecam. Książka naprawdę warta uwagi.
Z niewiadomego mi powodu, bardzo często mijałam tę książkę na księgarnianych półkach i równie długo nawet nie sprawdzając jej streszczenia, uważałam, że nie jest ona dla mnie. Aż nagle wpadła mi w ręce, sprawdziłam i stwierdziłam, że muszę ją przeczytać, bo jest w niej coś co mnie zaintrygowało.
Czytało się dość szybko i lekko, do pewnego momentu. Aż miałam małe...
2021-05-10
Jestem roztrzęsiona. Nie wierzę w to co tu się stało.
Nie będę opisywała całej książki tutaj, bo zakładam, że już ktoś to zrobił, a poza tym wszyscy zainteresowani albo już wiedzą, albo dowiedzą się dopiero sami gdy oddadzą się lekturze. Powiem więc o swoich odczuciach.
Jestem w szoku. Jestem zła. I jest mi smutno. Naprawdę nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy. Za każdym razem jak Harry mówił o podejrzeniach wzgledem Snape a Dumbledoor odpierał je, mówiąc, że mu ufa, ja zastanawiałam się w którą stronę to pójdzie. Myślałam, że może faktycznie Snape jest po stronie zakonu, a Harry jest w błędzie, a zaraz coś mi podpowiadało, żeby mu nie ufać, że jego nieskrywana nienawiść do Harrego nie może być bez przyczyny. Ciągle miałam wrażenie, że on jest zły, że w ostatecznym starciu stanie nie po tej stronie co trzeba, ale zaraz podszeptywała jakąś głupia nadzieja, że przecież Dumbledoor jest dla niego dobry, wybaczył mu i tak w niego wierzył, więc on nie może wrócić na złą ścieżkę. Ale prawda okazała się teka, że on nigdy z niej nie zszedł.
Chociaż nie lubię Snape, od początku tej historii pałałam do niego ogromną niechęcią, do ostatnich sekund miałam nadzieję, że tego nie zrobi. Niestety.
Wzruszyłam się. Nie sądziłam, że tak bardzo będę przeżywała losy bohaterów. Pani J. K. Rowling ma prawdziwy talent.
Została jeszcze jedna część. Mam cichą nadzieję, że to się da jakoś odkręcić. Przecież Dumbledoor to najpotężniejszy czarodziej.
Jestem roztrzęsiona. Nie wierzę w to co tu się stało.
Nie będę opisywała całej książki tutaj, bo zakładam, że już ktoś to zrobił, a poza tym wszyscy zainteresowani albo już wiedzą, albo dowiedzą się dopiero sami gdy oddadzą się lekturze. Powiem więc o swoich odczuciach.
Jestem w szoku. Jestem zła. I jest mi smutno. Naprawdę nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy. Za...
Odkąd tylko pamiętam broniłam się przed sięgnięciem po książkę o Harrym Potterze. Zawsze mówiłam, że nie lubię fantastyki, że to nie dla mnie, że mnie to nie zaciekawi. I nawet argument, że miliony osób na całym świecie zaczytują się w losach małego czarodzieja do mnie nie przemawiał, po prostu nie i koniec. Aż w końcu po dwudziestu jeden latach od premiery pierwszej książki w naszym kraju i po trzynastu latach od ostatniej, namówił mnie do tego mój mąż. I to była jedna z moich lepszych, jeśli nie najlepsza decyzja czytelnicza.
Jestem zachwycona! Po prostu oczarowana. To jest coś niesamowitego. Pani J. K. Rowling ma niesamowity talent. Jestem pełna podziwu dla tak skomplikowanej i zawiłej akcji, która jednocześnie nie jest nudna, nie ciągnie się jak flaki z olejem, nie jest niezrozumiała albo nielogiczna. W całej tej historii jest wszystko tak jak być powinno.
Bohaterowie mają cudowne osobowości. Cała trójka małych czarodziejów jest idealnie dobrana aby mogli się przyjaźnić.
Jeśli chodzi o same wydarzenia w ostatniej części, to przyznaję z ręką na sercu, że jest mi wstyd za to, że tak pochopnie osądziłam Snape w poprzednich częściach. Gdy się dowiedziałam całej prawdy, to siedziałam i płakałam, po prostu płakałam. Takiego zaskoczenia nie spodziewałam się ani przez chwilę. Do samego końca byłam pewna, że Sewerus zdradził Dumbledore, a to wcale tak nie było. Nie dość, że on go nie zdradził, to jeszcze pomagał Harremu. Chronił go przez te wszystkie lata, narażając swoje życie. To był szok.
A największym przeżyciem dla mnie był moment, gdy Harry oglądał wspomnienia Snape. Scena gdy Sewerus prosi Dumbledore o to, aby ukrył gdzieś Lily i jej rodzinę, okropnie mnie wzruszyła. Dotknęła moje najczulsze miejsce w głębi serca, sprawiając, że moje uprzedzenia do profesora eliksirów nagle gdzieś zniknęły, a na ich miejsce pojawiły się współczucie, żal i smutek. I przede wszystkim zrozumienie jego zachowania.
Następna rzecz, przez którą zrozumiałam, że ta historia zostanie we mnie już na zawsze, był moment gdy Sewerus pokazuje Dumbledorowi swojego patronusa.
"-Przez te wszystkie lata?
-Zawsze." - odpowiedział Snape.
Chwila, w której z całą mocą uświadomiłam sobie, że Sewerus Snape, przez całe życie kochał Lily Potter, a po jej śmierci cierpiał w milczeniu, zmieniła moje podejście do niego. Nigdy się nie podejrzewałam o to, ale później, gdy przypominałam sobie jak Voldemort zabija go, nie potrafiłam powstrzymać żalu i łez, za nim bo wbrew mojej pierwszej opinii to wcale nie był zły bohater.
Książka nie mogła skończyć się lepiej, chociaż po drodze życie straciło wiele osób. Smutno mi z tego powodu, ale wiem, że gdyby nikt nie stracił życia w walce z tak potężnym czarnoksiężnikiem, cała historia byłaby trochę zbyt cukierkowa.
To była fantastyczna przygoda. Jestem szczęśliwa, że mogłam poznać losy Harrego Pottera, nawet tyle lat po ujrzeniu przez nich światła dziennego.
To historia o przyjaźni, o miłości, o lojalności i oddaniu, o walce, o uporze, o sile by stawić czoła przeciwnościom losu. To historia smutna ale za razem szczęśliwa.
Polecam każdemu dziecku i każdemu dorosłemu, tutaj wiek nie ma znaczenia. Ta historia pokazuje, że miłość i dobro zawsze wygrywa, choćby nie wiem jak kręta droga prowadziła do zwycięstwa.
Odkąd tylko pamiętam broniłam się przed sięgnięciem po książkę o Harrym Potterze. Zawsze mówiłam, że nie lubię fantastyki, że to nie dla mnie, że mnie to nie zaciekawi. I nawet argument, że miliony osób na całym świecie zaczytują się w losach małego czarodzieja do mnie nie przemawiał, po prostu nie i koniec. Aż w końcu po dwudziestu jeden latach od premiery pierwszej...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to