-
ArtykułyPlenerowa kawiarnia i czytelnia wydawnictwa W.A.B. i Lubaszki przy Centrum Nauki KopernikLubimyCzytać2
-
ArtykułyW świecie miłości i marzeń – Zuzanna Kulik i jej „Mała Charlie”LubimyCzytać4
-
ArtykułyZaczytane wakacje, czyli książki na lato w promocyjnych cenachLubimyCzytać2
-
ArtykułyMa 62 lata, jest bezdomnym rzymianinem, pochodzi z Polski i właśnie podbija włoską scenę literackąAnna Sierant7
Biblioteczka
2022-11-07
2022-12-16
Pamiętam, gdy w szkole ta książka była obowiązkową lekturą, oczywiście nie przeczytałam, bo gdy czułam odgórny przymus przeczytania, książka przestawała być dla mnie atrakcyjna.
Dopiero kilkanaście lat później, przeczytałam ją razem z córką. W sumie czytaliśmy całą rodziną i śmiechu mieliśmy po pachy. Dopiero dziś szczerze mogę przyznać, że potrafię docenić wartość tej książki.
A książka jest fantastyczna. Ten sposób narracji z punktu widzenia dziecka, no po prostu złoto. Coś cudownego. Polecam każdemu, ubaw gwarantowany i przy tym zero nudy.
Pamiętam, gdy w szkole ta książka była obowiązkową lekturą, oczywiście nie przeczytałam, bo gdy czułam odgórny przymus przeczytania, książka przestawała być dla mnie atrakcyjna.
Dopiero kilkanaście lat później, przeczytałam ją razem z córką. W sumie czytaliśmy całą rodziną i śmiechu mieliśmy po pachy. Dopiero dziś szczerze mogę przyznać, że potrafię docenić wartość tej...
2022-09-04
Nie pamiętam kiedy ostatni raz czytałam książkę, która wciągnęła by mnie tak bardzo. To znaczy pamiętam i było to dawno. Niestety od tamtej pory, podczas gdy do mojej półki dołączyłam kilkanaście kolejnych przeczytanych książek, żadna z nich nie sprawiła, że pochłonęłam ją niemal na jednym wdechu.
Poniekąd mnie to smuci, bo nie wiem czy to ja stałam się bardzo wybredna jeśli chodzi o literackie smaki czy poziom pisania nieco się obniżył. Obstawiam, że jedno i drugie po trochę.
Ciężko mi jest znaleźć coś co mnie naprawdę zaciekawi. Co mnie pochłonie i wciągnie w swój świat w całości, tak jakbym to ja była główną bohaterką. Tak, żebym odczuwała wszystkie te opisane emocje na własnej skórze. Żebym czuła jak przyspiesza mi serce, gdy jest zwrot akcji i do oczu napływają łzy, gdy dzieje się coś złego.
Zazwyczaj zaczynam czytać i albo wkurza mnie kreacja bohaterów, albo ich tok myślenia, albo irytuję się bo cała ta fabuła jest niemiłosiernie płytka, później robię sobie przerwę na kilka tygodni, by ostatecznie wrócić i się zmusić do dokończenia książki, a na koniec przyznać, że nie porwała mnie.
Ale tutaj było inaczej. "Czarne i białe" zaciekawiło mnie już dawno samym swoim opisem, gdy jeszcze książka była w zapowiedziach. A później gdy miałam już ją w swoich rękach, moje uczucie zaciekawienia nie minęło. To było coś nowego, coś świeżego, coś wciągającego do tego stopnia, że przeczytałam książkę w trzy dni. A dla mnie taki wynik, posiadając na pokładzie małe dziecko i wszystko inne co się posiada w obowiązkach razem z dzieckiem, to naprawdę dobry wynik. 😉
Więc już sam fakt szybkości przeczytania książki, podbija gwiazdki do góry.
Aktualnie na rynku mamy wylew mafijnych powieści, ale niestety nie wszystkie do mnie trafiają. Nie oznacza to, że są złe, a być może tyle, że ja nie jestem dobrym odbiorcą dla nich. Być może moja podwyższona wrażliwość, potrzebuje czegoś co dotrze do mnie głębiej.
I pani Liliannie się to udało. Więc brawo!
W czarnym i białym dostaliśmy historię dziewczyny, która jest rodowitą góralką z bardzo konserwatywnym i wymagającym ojcem, a która całą swą siłą buntuje się przeciwko "układaniu jej życia" i amerykańskiego gangstera, którego życie na Florydzie to pasmo niebezpieczeństw.
Z jednej strony te dwa życia różnią się od siebie dosłownie wszystkim, ale wchodząc w to głębiej, doskonale widzimy jak jednak całkiem sporo je łączy, a sami główni bohaterowie co raz bardziej się przyciągają. To jest ten moment, gdy czarne zaczyna łączyć się z białym.
Więc co mi się podoba?
Kreacja bohaterów. Maja jest piękną, silną i zadziorną kobietą, której styl wypowiedzi niejednokrotnie powalił mnie ze śmiechu.
A Michael? Przystojny facet, z mrocznym spojrzeniem, który mimo życia jakie prowadzi, ma w sobie zasady, których przestrzega i nie do końca zgubione człowieczeństwo.
Uwielbiam ten moment, gdy w końcu się spotykają i coś zaczyna między nimi iskrzyć.
Co więcej? Cała fabuła, wszystkie wydarzenia są tak zaskakująco poprowadzone, że jestem pełna podziwu dla autorki za pomysłowość i oryginalność, a jednocześnie swobodę w prowadzeniu tych dwóch historii z pozoru różniących się od siebie osób, a w odpowiednich miejscach, łączeniu je w jedną całość.
Ani razu nie poczułam się znudzona, ani razu nie odniosłam wrażenia, że ta historia to powielona kopia wielu innych historii, tylko pod innym tytułem.
Kolejna rzecz, która bardzo mnie ujęła to postawa Michaela. Wydawać by się mogło, że skoro jest gangsterem, że skoro zabicie człowieka nie sprawia mu trudności, to oznacza, że jest do szpiku kości złym człowiekiem i każdego kto stanie na jego drodze będzie krzywdził. Że nie ma w sobie żadnych zasad, że nie czuje nic ciepłego i pozytywnego, że pojęcie miłości i wrażliwości jest mu obce. No właśnie. Wydawać by się mogło, ale jest trochę inaczej. Może i jest gangsterem, ale jego zachowanie bardzo wyróżnia się chociażby na tle jego kolegów. On ma w sobie tyle samo mroku i jasności.
I to stawia mi pytanie, jak to jest możliwe, że jeden człowiek, może mieć w sobie tyle sprzeczności? Bo jest przestępcą, bo zabija ludzi, a jednak cierpi z własnych niepowodzeń i potrafi szczerze kochać swoją kobietę. A za rodzinę oddałby życie.
Myślę, że to pytanie może być bardzo aktualne nie tylko w kontekście książki, bo przecież podobne rzeczy dzieją się naprawdę.
Ale wracając do temu to właśnie ta mieszanka mroku i jasności bardzo mnie w nim ujęła.
Za sceny erotyczne to przyznaję autorce moją własną nagrodę Nobla. Lubię jak opisy są subtelne, delikatne, ze smakiem, jak nie jest podane wszystko na złotej tacy, tylko trzeba samemu uruchomić wyobraźnię. Nie lubię jak romans zamienia się w płytki erotyk. A wiem, że granica między jedynym, a drugim jest bardzo cienka.
Co mi się nie podobało?
Może nie tyle, że się nie podobało ale było kilka błędów interpunkcyjnych, co utrudniało czytanie. Autorka ma specyficzny styl pisania, budując czasem dość długie zdania, które bez tych przecinków trzeba czytać po dwa razy, żeby załapać.
Podsumowując. Książka jak na debiut, który wziął się ze zmęczenia epidemią, robi naprawdę furorę. 🙃 Jestem pod wrażeniem pomysłowości autorki i nie mogę się doczekać aż przeczytam kolejną część.
Bohaterzy są świetni, akcja dość wartka, emocje podane, fabuła zaskakująca. Pierwsza książka w tym roku, w której się zakochałam. ♥️
Pamiętam jedną z opinii na lubimy czytać. Ktoś napisał, że książka fajna ale za historię z koniem, odejmuje gwiazdkę. A ja zrobię wprost przeciwnie. Na początku planowałam ocenić na dziewięć gwiazdek, ale właśnie za tą sytuację z koniem, na którą nie każdy by się zdecydował (ja pisząc swoją książkę, też nie) dodaje gwiazdkę.
Jeśli szukacie historii miłosnej, która nie jest banalna, nie powiela tego co już mamy na rynku, nie zanudzi Was, a jednocześnie skradnie serce, ubawi po pachy i wyciśnie łzy, to dobrze trafiłyście. Białe i czarne, spełnia te wszystkie warunki. 😊♥️
Pierwsza opinia na tylnej okładce, to sama prawda. "Będziecie się śmiały i płakały..."
Polecam całym sercem. ♥️
Nie pamiętam kiedy ostatni raz czytałam książkę, która wciągnęła by mnie tak bardzo. To znaczy pamiętam i było to dawno. Niestety od tamtej pory, podczas gdy do mojej półki dołączyłam kilkanaście kolejnych przeczytanych książek, żadna z nich nie sprawiła, że pochłonęłam ją niemal na jednym wdechu.
Poniekąd mnie to smuci, bo nie wiem czy to ja stałam się bardzo wybredna...
2022-09-08
To tylko kilka dni czytania, a ja tak bardzo przywiązałam się do Mai i Michaela.
Aktualnie moje czytelnicze serce jest rozdarte, zawiedzione i zniecierpliwione, bo.. tak, autorko, TAK SIĘ NIE KOŃCZY. 😅
A jednocześnie, jestem zachwycona, poruszona i bardzo podekscytowana. Mam w głowie milion myśli odnośnie tego, w którą stronę pójdzie autorka. I oczywiście wiem, że może nie być słodkiego happy endu. A jednocześnie bardzo bym chciała, żeby nasza dwójka mogła już siebie spokojnie żyć. Ale czy życie z gangsterem może być spokojne?
No właśnie, po raz kolejny zadaję sobie to pytanie. I staram się przyjrzeć lepiej naszym bohaterom.
Przeraziła mnie scena morderstwa w piwniczce Pedro. Brutalność Michaela, to jak bez mrugnięcia okiem maltretował ludzi. I tak bardzo kontrastującą z tą brutalnością, jego miłość do Mai, troska o nią, dobre serce jakie dla niej ma. Bo tego, że dba o nią i ją kocha, nie można mu odmówić.
Ale też zaskoczeniem dla mnie była reakcja Mai, na ten widok. Czytając to i wybiegając krok do przodu, w kierunku przewidywania fabuły, obstawiałam, że będzie się brzydziła tym co zrobił, że będzie się bała i podda w wątpliwość jego uczucie do niej. Ale ona została i mało tego, dała mu wsparcie, którego wtedy się od niej nie spodziewał.
Nie należy zapominać, że to ci ludzie mieli zabić Majkę. Więc nie spodziewam się po nich większych skrupułów.
Ale nadal jest dla mnie zagadką, to jak Majka szybko przeszła nad tak potwornym wydarzeniem do porządku dziennego.
Patrząc na to z perspektywy miłości, to zrobiła to co należało. Czyli wspierała go "mimo wszystko", została przy nim gdy było źle. Ale z perspektywy ludzkiej moralności, to zaakceptowała czyjąś śmierć na swoich oczach.
I tu nieodzownie wchodzi jeszcze trzecia strona. Ci ludzie dostali zlecenia morderstwa Majki. (Jestem pewna, że to Jack!) Więc reakcja Michaela choć szokująca, była jednak zrozumiała.
Sama zastanawiam się czy ja potrafiłbym się odnaleźć w takim życiu. Czy mogłabym żyć z gangsterem i łatwo byłoby mi oddzielić to, że jego dłonie w dzień zabijają ludzi, a w nocy dotykają mnie. A może tak gdzie wchodzi miłość, wychodzi zdrowy rozsądek?
Niemniej jednak Michael na pewno kocha Majkę i nie może być tak do szpiku kości złym człowiekiem, mimo swojej profesji. Bo inaczej nie robiłby dla niej tyle rzeczy ile zrobił. Zajął się jej przyjaciółką, kupił dla niej pensjonat, w jej obronie zabił człowieka.
Fascynuje mnie w nim to połączenie mroku i światła.
A może gangsterzy kierują się jakimś mottem w stylu "nie zabijesz, to zabiją ciebie"...
Nie mniej jednak fabuła poprowadzona po mistrzowsku. Autorka drugą częścią nie zawiodła. Emocje! Dzieje się! Wciąga bez dwóch zdań.
Zakończenie rozdarło moje serce, ale mimo to jest bardzo dobre. Bo budzi w człowieku mnóstwo emocji, a nie zamula słodyczą "żyli długo i szczęśliwie", choć każda romantyczna dusza właśnie tego by chciała...
To był niestety taki zbieg okoliczności, w których zasłyszane przez Maję słowa od innych ludzi, wzbudziły w niej niepewność. Złamały jej serce. I zadały niewyobrażalny cios. Czy Michael będzie potrafił udowodnić Mai swoją niewinność?
Czekam na trzecią część. ♥️
To tylko kilka dni czytania, a ja tak bardzo przywiązałam się do Mai i Michaela.
Aktualnie moje czytelnicze serce jest rozdarte, zawiedzione i zniecierpliwione, bo.. tak, autorko, TAK SIĘ NIE KOŃCZY. 😅
A jednocześnie, jestem zachwycona, poruszona i bardzo podekscytowana. Mam w głowie milion myśli odnośnie tego, w którą stronę pójdzie autorka. I oczywiście wiem, że może...
2022-12-14
2022-11-26
Od samego początku nie pokładałam zbyt wielkich nadziei w tej książce. Traktowałam ją raczej jako lekki przerywnik przed bardziej wymagającą lekturą. Ot tak przeczytać i zapomnieć. Z każdą kolejną przeczytaną stroną, co raz bardziej utwierdzałam się w przekonaniu, że ta książka zasługuje na siedem gwiazdek. Na sześć lub mniej zbyt dobrze jest napisana, ale do ośmiu brakuje jej polotu. No ale zakończenie zmieniło moje zdanie. Daję sześć gwiazdek, bo takiego zakończenia to ja nie spodziewałam się nawet po tej książce.
To trochę wygląda tak, jakby autorka zapomniała o czym pisała. To jest romans, wszyscy czekaliśmy na jakieś zbliżenie między bohaterami, a dostaliśmy długą drogę do "czegokolwiek" między nimi, później jakaś nieporadna próba, później w sumie nic, a później to zakończenie, które sprawia wrażenie napisanego na siłę.
To jakby obiecać komuś tort, a później pokazać tylko pustą paterę ubrudzoną masą i kazać obejść się smakiem. Zabieg bez sensu. To co najważniejsze w tej historii zostało pominięte.
Mój główny zarzut, który miałam przez cały czas, to za mało chemii między bohaterami. Tam się nie działo nic, a nagle ona stwierdza, że go kocha. No nie. No i ten wątek kryminalny, który został skopany po całości. W ogóle, żadnych emocji, żadnego dreszczu. To jakby zrzucić bombę ale przy jej wybuchu, zabrakło siły rażenia.
Myślę, że też dużo mogła uratować perspektywa Willa w książce, ale niestety nie było jej.
Ogólnie fabuła nie była kiepska. Przynajmniej nie do końca oklepany schemat wrednego szefa w biurze i biednej asystentki, ale wykonanie słabe. Zabrakło dopracowania najważniejszych szczegółów, które mogły wiele zdziałać.
6/10
Od samego początku nie pokładałam zbyt wielkich nadziei w tej książce. Traktowałam ją raczej jako lekki przerywnik przed bardziej wymagającą lekturą. Ot tak przeczytać i zapomnieć. Z każdą kolejną przeczytaną stroną, co raz bardziej utwierdzałam się w przekonaniu, że ta książka zasługuje na siedem gwiazdek. Na sześć lub mniej zbyt dobrze jest napisana, ale do ośmiu brakuje...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-09-22
Przeczytałam poprawioną wersję tej książki na wattpadzie. I widać, że autorka nie próżnowała. Jest zauważalna różnica w warsztacie między tą książką, a tym co aktualnie autorka publikuje na wattpadzie.
Na ogół lubię jej styl pisania, bo dokładnie trafia w moje oczekiwania. Nie jest ani za mało opisów, ani za dużo. W sam raz. Choć do tej konkretnej historii Nadii i Thomasa, mogła bym mieć jeden maleńki zarzut - więcej chemii między nimi. Nie było źle, ale czasem nie czułam tego ognia.
Całość fabuły bardzo płynnie poprowadzona, choć raczej smutna. Czy dałam się wciągnąć w całości? Niby tak, czytałam rozdział za rozdziałem ale w pewnym momencie moja ekscytacja gdzieś się lekko ulotniła. A przy końcowych rozdziałach totalnie zaskoczyło mnie zachowanie Nadii. I kompletnie nie rozumiem jak ona mogła coś takiego zrobić.
Nie chcę zdradzać za dużo, bo widzę, że ta książka tutaj, różni się od publikowanej na wattpadzie, ale zachęcam do przeczytania. Historia choć trochę smutna, lekko się czyta.
Przeczytałam poprawioną wersję tej książki na wattpadzie. I widać, że autorka nie próżnowała. Jest zauważalna różnica w warsztacie między tą książką, a tym co aktualnie autorka publikuje na wattpadzie.
Na ogół lubię jej styl pisania, bo dokładnie trafia w moje oczekiwania. Nie jest ani za mało opisów, ani za dużo. W sam raz. Choć do tej konkretnej historii Nadii i...
2022-10-24
Bardzo lekka, przyjemna i sympatyczna historia. Zaczęłam czytać z nudów i totalnie się zaskoczyłam, gdy dałam się wciągnąć bez reszty. Ta książka na swój sposób jest dla mnie urocza, bo mimo tego, że to romans, to nie jest tak oklepany jak wiele innych. Może i powiela główny schemat czyli miłość między głównymi bohaterami (ale z drugiej strony jak nie powielić takiego schematu w romansie?) ale jak dla mnie to robi to w bardzo wyjątkowy i lekki sposób, a zarazem trafiający w czuły punkt czytelnika.
Rozmowy między Adamem i Olive, są genialne! Uśmiałam się nie raz. Jego postawa wiecznie niezadowolonego i nieprzystępnego, ale przy tym czułego dla Olive, była idealnie wykreowana.
Kiedy doszło do intymnej sceny, trochę nie rozumiałam czemu autorka zdecydowała się na taki dość problematyczny sposób przedstawienia zbliżenia między nimi. Myślałam, że to będzie miało jakieś dalsze powiązania z fabułą, ale nie miało. I chyba gdzieś na koniec książki pomyślałam sobie, że w sumie to był dobry zabieg, bo to właśnie w tych wszystkich oklepanych romansach, zawsze wszystko jest idealne, a seks to sam ogień, ale przecież w prawdziwym życiu tak nie jest. I czasem nawet seks nie wychodzi za pierwszy razem.
Więc zmieniam zdanie i daje za to plusa.
No i muszę o tym wspomnieć, to był mój ulubiony motyw romansowy czyli nauczyciel -uczennica. Historię Adama i Olive możemy spokojnie podciągnąć pod tą kategorię, bo przecież on był wykładowcą, a ona doktorantką. Więc ode mnie kolejny plusik.
Chyba jedyną rzeczą, której mi zabrakło, było brak perspektywy Adama. Fajnie byłoby przeczytać coś z jego perspektywy. Zobaczyć jak to byłoby opisane, gdyby to on opowiadał o swoich uczuciach.
Podsumowując, jestem pozytywnie zaskoczona. Historia mega sympatyczna, lekka, przyjemna, dobrze się czyta, a główni bohaterowie to rewelacja.
Polecam.
Bardzo lekka, przyjemna i sympatyczna historia. Zaczęłam czytać z nudów i totalnie się zaskoczyłam, gdy dałam się wciągnąć bez reszty. Ta książka na swój sposób jest dla mnie urocza, bo mimo tego, że to romans, to nie jest tak oklepany jak wiele innych. Może i powiela główny schemat czyli miłość między głównymi bohaterami (ale z drugiej strony jak nie powielić takiego...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-10-19
Po przeczytaniu okładkowych opisów w pierwszym i drugim tomie, stwierdziłam, że w trzeciej książce nie będę czytać. Zrobię to dopiero na sam koniec. Bo moim zdaniem taki opis za dużo zdradza z fabuły. W pierwszej książce przeczytałam te kilka zdań, bo wiadomo to pierwsza książka, od czegoś trzeba zacząć. W drugiej próbowałam nie przeczytać, ale przegrałam walkę ze sobą i też przeczytałam, czego później trochę żałowałam, bo przy tych wspomnianych wydarzeniach nie miałam efektu wow. Dlatego w ostatniej części, ucząc się na błędach, nawet nie odwracałam książki tylną okładką do góry. 😅
I to był strzał w dziesiątkę. Bo starając się też śledzić różne posty autorki, ale nie czytać tych zdradzających za dużo, zrobiłam sobie naprawdę wielką niespodziankę.
Książka jest naprawdę fantastyczna. Cała historia to po prostu szał. Aż ciężko mi uwierzyć, że to debiut. W ogóle cała zawiłość tej historii, te intrygi, opisy, kreacja bohaterów, te wszystkie wydarzenia. Brak mi słów, żeby opisać swoją radość, ale szczerze z ręką na sercu mogę przyznać, że mój czytelniczy głód został zaspokojony, a o to czasem bardzo trudno.
Chyba nawet nie mam się do czego przyczepić. Świat Michaela i Majki, został tak idealnie zbudowany, aż miałam wrażenie, że to się dzieje naprawdę, że jestem tam, obok nich, że przeżywam to razem z nimi.
Z reguły nie przepadam za polską literaturą, wolę zagraniczną, bo zazwyczaj zostaje mi jakiś niesmak. Czegoś brak. Ale nie w tym przypadku. Akcja była misterna. W życiu nie spodziewała bym się, że to się tak potoczy. Że Pedro, ten stary zdrajca, że Rita, i że Jack! To już w ogóle szok.
Czytając ten fragment, gdzie główni bohaterowie dowiedzieli się, o prawdziwych zamiarach Pedro, byłam pewna, że to będzie koniec Michaela. Boże, serce mi mało nie wyskoczyło z żalu, ze strachu. Czytałam, a w mojej głowie pojawiało się miliony różnych rozwiązań z tej sytuacji, ale takiego jak zaprezentowała nam autorka nie spodziewałam się. Bardzo mnie wkurzał tok myślenia Pedro, którego zdaniem miłość nie była ważniejsza niż gangsterska praca.
Wątek z Renatą. Hmm trochę smutny, ale to dodało tylko smaku książce, bo wiem, że jakby wszystko tak zakończyło się szczęśliwie to mógłby być przesyt. Poza tym bardzo podobało mi się jej podejście. Świadomość, że umiera i nie zostało jej za wiele czasu, sprawiła, że chciała wykorzystać ten czas na zrobienie czegoś o czym zawsze marzyła. Może było jej ciężko, na pewno było, ale też pamiętała o tym co dzieje się z Mają i troszczyła się o nią. Piękna przyjaźń i piękna postawa.
Pierwsza połowa książki, bardzo dynamiczna, bardzo emocjonalna, a druga już nieco wolniejsza. Czasem miałam wrażenie, że wieje już nudą ale w takim pozytywnym tego słowa znaczeniu, bo już było dobrze, między nimi. Ślub, dziecko, szczęście. Ale nie powiem, żebym się nie bała do ostatniej strony, że znów coś się stanie naszej dwójce. 😉
Podoba mi się generalnie wszystko, ale wielki plus, za opis scen erotycznych. Boże, pisałam już to nie raz, ale jak ja uwielbiam taki subtelny opis, bez szczegółowych określeń, który daje pole do popisu własnej wyobraźni.
No i kolejny za to, że wszystkie wątki zostały poprowadzone do końca, że nic nie zostało niewyjaśnione czy pominięte.
Nie wiem co jeszcze mogłabym dodać, ale jestem nieodwołalnie zakochana w tej historii. To było coś pięknego. I z jednej strony jest mi żal, że to już koniec, a z drugiej wiem, że tutaj już nic więcej, niż lepszego nie można było wymyślić.
Aczkolwiek bardzo mnie ciekawi wątek Jacka i tego w jaki sposób jest powiązany z tą tajemniczą kobietą. Czekam na jakieś wieści. 😅
Fantastyczna historia. ♥️ To zdecydowanie moje trzy ulubione książki tego roku.
Michael i Maja. ♥️
10/10. ♥️🥳
Po przeczytaniu okładkowych opisów w pierwszym i drugim tomie, stwierdziłam, że w trzeciej książce nie będę czytać. Zrobię to dopiero na sam koniec. Bo moim zdaniem taki opis za dużo zdradza z fabuły. W pierwszej książce przeczytałam te kilka zdań, bo wiadomo to pierwsza książka, od czegoś trzeba zacząć. W drugiej próbowałam nie przeczytać, ale przegrałam walkę ze sobą i...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-08-07
Czasem trafiamy na takie książki, które można określić jako "przerost formy nad treścią". To takie w których jest mnóstwo stron, zapisanych niemal niezliczoną ilością słów i praktycznie zerowa treść, albo tak bardzo rozciągnięta, że czytelnik po prostu nudzi się.
Jest też przeciwieństwo tych książek, ja to nazywam "plan ramowy", gdzie z kolei wypisane są główne punkty fabuły, bez niezbędnych szczegółów, które nadałby smaku.
Nie przepadam ani za taką formą, ani za taką. Więc oczywiście jest, że najlepsze jest to co wyśrodkowane. I książka Celii Aaron, na pewno do takich należy. Czytając ją miałam wrażenie, że w potencjalnie niewielkiej liczbie stron dostałam całe mnóstwo treści, ciekawych opisów, niegłupich dialogów, bardzo dobrze wykreowanych bohaterów. Nasuwa mi się na myśl, takie porównanie do pączka, gdzie w jednym mamy zaledwie kapkę marmolady, a w innym wypływa przy każdym ugryzieniu.
Na początku nie wiedziałam czego się miałam spodziewać, obstawiałam, że to będzie coś w stylu dość wyrazistego erotyku, ale to co dostałam, przerosło moje najśmielsze oczekiwania.
Wciągnęłam się praktycznie od pierwszy stron i z jednym małym kryzysem w połowie książki, przeczytałam niemal jednym tchem.
Nie wiem czy wszystko ze mną w porządku, ale moją ulubioną postacią był oczywiście Sebastian. Najbardziej byłam ciekawa jego wewnętrznych dywagacji, jego punktu widzenia i nie zdradzając fabuły, w konkretnych wydarzeniach to właśnie jego było mi najbardziej żal. Nawet nie główna bohaterka, choć ona była dla mnie dość sympatyczna. Tylko właśnie on, psychopata, Sebastian. A Linka nie lubiłam od samego początku.
Pomysł na książkę świetny, jej wykonanie jeszcze lepsze. Na szczęście autorka dobrze wykreowała fabułę i główną bohaterkę, która przeżywała to, że została porwana, choć mogła mieć wszystko.
Naprawdę jestem miło zaskoczona.
Czasem trafiamy na takie książki, które można określić jako "przerost formy nad treścią". To takie w których jest mnóstwo stron, zapisanych niemal niezliczoną ilością słów i praktycznie zerowa treść, albo tak bardzo rozciągnięta, że czytelnik po prostu nudzi się.
Jest też przeciwieństwo tych książek, ja to nazywam "plan ramowy", gdzie z kolei wypisane są główne punkty...
2022-07-26
Zanudziłam się. Zatrzymała się na stronie 152 i nie jestem w stanie dalej ruszyć. Naprawdę miałam wielką ochotę przeczytać tę książkę, ale po prostu nie mogę się zmusić. W pewnym momencie stało się coś co mnie znużyło, tak jakby przewracanie kartek było dla mnie za kare.
Ta książka nie musi być zła, może to ja nie jestem na nią gotowa, może jej nie rozumiem, ale za mało tam dla mnie akcji. W sumie to takie gadanie o niczym. Bo co to wnosi?
Może kiedyś zrobię drugie podejście ale teraz nie dam rady. Książka bardzo przeciętna. Chyba aż za bardzo.
Zanudziłam się. Zatrzymała się na stronie 152 i nie jestem w stanie dalej ruszyć. Naprawdę miałam wielką ochotę przeczytać tę książkę, ale po prostu nie mogę się zmusić. W pewnym momencie stało się coś co mnie znużyło, tak jakby przewracanie kartek było dla mnie za kare.
Ta książka nie musi być zła, może to ja nie jestem na nią gotowa, może jej nie rozumiem, ale za mało...
2022-06-07
Skusiłam się na tę książkę, pamiętając, że poprzednia "Zanim zostaliśmy nieznajomi" pochłonęła mnie bez reszty i szalenie zachwyciła. Tutaj gdy zaczęłam czytać, trochę moje emocje opadły, bo dostałam delikatnie coś innego.
Po pierwszych rozdziałach czułam się lekko zawieziona, bo historia wydawała mi się bardzo spłycona, słownictwo dziwne, główna bohaterka lekko niedojrzała.
Ale gdy wydarzenia nabrały tempa pozwoliłam się wciągnąć w tę historię.
Opowieść smutna, łamiąca serce, przypominając, że trzeba się cieszyć każdą najdrobniejszą chwilą jaką mamy możliwość spędzić na tej ziemi.
Nie jestem pewna czy z całą otwartością, świadomością i w stu procentach akceptuję wybory Charlotte. Chodzi mi o wybory między Sethem, a Adamem. Które z tych dwóch było prawdziwą miłością? To co łączyło ją z Adamem, bo została z nim do końca jego dni, czy to co łączyło ją z Sethem bo mimo przeciwności losu i kilku miesięcznej rozłąki i tak do siebie wrócili. No i kolejny mój zgrzyt, czy to połączenie dusz możemy mieć tylko z jednym człowiekiem czy z każdą następną osobą będzie na swój sposób wyjątkowe?
Myślę, że każdy z nas musi ocenić to według własnych wartości i wierzeń, bo każdy z nas jest inny i zupełnie inaczej odbiera świat. Więc nie chce jednoznacznie oceniać jej wyborów i decyzji. Każdy na swój sposób przeżywa tragedię i żałobę, a jedno i drugie spotkało naszą bohaterkę
Jedno wiem na pewno, nigdy nie chciałabym dowiedzieć się jak smakuje taka strata.
W moim odczuciu książka nie jest arcydziełem. Nie była nawet rewelacyjna, momentami była dziwna, ale w tym wszystkim był jakiś urok. Dlatego daje siedem gwiazdek.
Skusiłam się na tę książkę, pamiętając, że poprzednia "Zanim zostaliśmy nieznajomi" pochłonęła mnie bez reszty i szalenie zachwyciła. Tutaj gdy zaczęłam czytać, trochę moje emocje opadły, bo dostałam delikatnie coś innego.
Po pierwszych rozdziałach czułam się lekko zawieziona, bo historia wydawała mi się bardzo spłycona, słownictwo dziwne, główna bohaterka lekko...
2022-05-04
Zaczynając czytać tę książkę, miałam w głowie dla niej taką łatkę, że to pewnie kolejny romans z mocniejszą nutą erotyzmu, aczkolwiek i tak byłam jej ciekawa. Ale po przeczytaniu całości widzę, że się mylilam.
Początek trochę osłabił mój zapał, bo wydał mi się nieco dziwny, te ich dialogi, sposób w jaki się poznali, ale później pomyślałam, że przynajmniej nie jest to oklepane.
Co mi się podobało? Cała historia była bardzo płynna i lekka w odbiorze, i co jest dla mnie wielkim plusem, sceny seksu były opisane ze smakiem, nie ocierało się to o pornografię, tak jak w innych historiach. Było mnóstwo emocji i czegoś co pogłębiło opowieść o Kilianie i Libby. Połączyła ich fajna więź i autorka opisała to bardzo dobrze. Do tego ciągle te wzmianki muzyczne. Różne piosenki wplątane w fabułę. Bardzo fajna rzecz.
Jedyne czego mogłabym się przyczepić to tytuł. Tytuł i opis książki sugeruje, że główny bohater to naprawdę typowy rockman, gdzie alkohol leje się strumieniami, narkotyki, życie na wysokim poziomie, imprezy, co chwilę inne kobiety. I może życie rockendrolowca tak wygląda, ale w tej książce nie było to aż tak opisane. Były jakieś wzmianki o życiu chłopaków, ale jednak było to przyćmione przez to co działo się między Libby a Killianem. Więc nasz bohater wcale nie był taki niegrzeczny jak sugeruje tytuł.
To moja druga książka tej autorki i tak jak za pierwszym razem zachwycił mnie sposób w jaki autorka opisała chemię i emocje między bohaterami, tak samo teraz, czytając czułam coś więcej między nimi.
Bardzo mi się podoba styl pani Callihan, bo opisuje to samo co wszyscy ale w zupełnie inny sposób.
Więc jeśli ktoś liczy na bardzo erotyczną historię, skupiająca się tylko seksie i życiu facetów rockowego zespołu, to tego tu nie znajdzie.
Zaczynając czytać tę książkę, miałam w głowie dla niej taką łatkę, że to pewnie kolejny romans z mocniejszą nutą erotyzmu, aczkolwiek i tak byłam jej ciekawa. Ale po przeczytaniu całości widzę, że się mylilam.
Początek trochę osłabił mój zapał, bo wydał mi się nieco dziwny, te ich dialogi, sposób w jaki się poznali, ale później pomyślałam, że przynajmniej nie jest to...
2022-04-01
Moje zdanie odnośnie tej książki bardzo się zmieniało im więcej stron przeczytałam. Sięgnęłam po nią, bo chciałam przeczytać coś lekkiego, co pozwoli zresetować mój umysł. Bo wiadomo romans biurowy to dość oklepany motyw w naszej literaturze. Sam opis książki nawet mnie zainteresował, ale zaczęłam czytać i trochę się rozczarowałam.
Bardzo mnie irytowały przemyślenia głównej bohaterki i jej nieustanne wychwalanie urody Martina. Okej, rozumiem, że facet jest przystojny ale ileż można czytać, że ma ładną twarz i te oczy i ten zarost. To takie trochę dla nastolatek.
Poza tym gdyby nie te jej przemyślenia, wcale nie zauważyła bym, że między bohaterami coś się dzieje. Serio, akcja była bardzo skąpo opisana, a ja uwielbiam jak są bogate opisy emocji, jak wchodzimy w umysły bohaterów i wiemy co się dzieje, co czują, co myślą, tu mi tego zabrakło.
Odniosłam wrażenie, że autorka wypisała sobie główne punkty, a później zapomniała je rozwinąć.
Jakiejś wielkiej chemii między tą dwójką też nie odczułam, najpierw szef trochę powarczał na nią, a później bach już się kochają. No a gdzie reszta?
Kolejna rzecz, która mnie trochę odrzucała od tej książki, to używanie dziwnych słów przez autorkę, które moim zdaniem, można było zastąpić bardziej zwyczajnymi. Brak przecinków w odpowiednich miejscach, co utrudniało czytanie i coś przez co dostawałam szczękościsku "Martinie! Julianie!" Może ta forma nie jest błędna, ale to tak sztucznie brzmi.
Miałam ocenić tę książkę raczej nisko, ale doszłam do rozdziału o kwarantannie i dopiero poczułam, że coś się dzieje. Ca ta historia z Magdalena, z tym, że Martin czuł coś do Karoliny ale nie pozwalał sobie na to, bo nie chciał utracić syna, to jest naprawdę dobry motyw. Wprawdzie można by dopracować kilka szczegółów, ale to nie było złe i przede wszystkim nie oklepane. Przeczytałam więc wszystko i znowu poczułam lekkie ukłucie rozczarowania, bo pomysł był naprawdę świetny ale autorka nie wykorzystała w całości jego potencjału. Zakończenie z happy endem ale jak wcześniej, to plan ramowy. Cała tą historia z Magdaleną przedstawiona jak najgorszy koszmar, a później wystarczyło jedno jego zdanie i zero jej sprzeciwu, i w ogóle to okazało się, że ona nie wie o co tyle szumu.
Jeśli chodzi o ocenę to waham się między sześć, a siedem. Miedzy dobrą, a bardzo dobrą. Ta historia naprawdę miała potencjał ale uważam, że autorka nie do końca go wykorzystała. Bardzo chętnie przeczytała bym inną wersję tej książki, bardziej rozbudowaną i z większym ładunkiem emocjonalnym między bohaterami.
Moja ocena 6/10.
Moje zdanie odnośnie tej książki bardzo się zmieniało im więcej stron przeczytałam. Sięgnęłam po nią, bo chciałam przeczytać coś lekkiego, co pozwoli zresetować mój umysł. Bo wiadomo romans biurowy to dość oklepany motyw w naszej literaturze. Sam opis książki nawet mnie zainteresował, ale zaczęłam czytać i trochę się rozczarowałam.
Bardzo mnie irytowały przemyślenia...
2022-02-02
Nie jest to książka najwyższych lotów, nie jest to nawet najlepszy romans/erotyk, który czytałam, ale autorka ma zabawny sposób pisania, więc dałam się wciągnąć.
Czytając miałam wrażenie, że niektóre sytuacje są trochę niedbale opisane, że znajduje drobne błędy.
Sami bohaterowie dość płytko są przedstawieni, nie mamy tutaj głębokich rozmyślań, nie znamy ich głębszych przeżyć, nawet to ich rozstanie jest dość powierzchownie przedstawione. Chociaż muszę przyznać, że jednak uczucia Bena były bardziej opisane niż Chloe.
Do tego sama fabuła jest dość oklepana, przystojny, wredny szef i asystentka. Częsty schemat spotykany w tego typu romansach. Książka w szerszej perspektywie nie daje nam, żadnego morału, nauki czy czegoś w tym stylu, ale jest dobra na dwa wieczory, żeby się oderwać od cięższych tematów i przewietrzyć umysł.
Nie jest to książka najwyższych lotów, nie jest to nawet najlepszy romans/erotyk, który czytałam, ale autorka ma zabawny sposób pisania, więc dałam się wciągnąć.
Czytając miałam wrażenie, że niektóre sytuacje są trochę niedbale opisane, że znajduje drobne błędy.
Sami bohaterowie dość płytko są przedstawieni, nie mamy tutaj głębokich rozmyślań, nie znamy ich głębszych...
2022-01-26
Od kryminałów wolę romanse, ale czasem się zdarzy, że sięgam też po kryminał z romansem w tle, albo romans z kryminałem w tle, jak kto woli.
I na szczęście zawsze trafiam na historię, która naprawdę jest dobra. Ta książka wciągnęła mnie tak bardzo, że nie mogłam się od niej oderwać. Trochę romansu, trochę zabijania się na wzajem przez bohaterów, jakieś demony przeszłości, dobrze uknuta intryga, trochę napięcia w odpowiednich momentach historia, odrobina wzruszenia i wyszła bardzo dobra historia dwojga ludzi.
Gdy zaczynam czytać nową książkę, oczekuję, że pierwsza strona (czasami daję sobie czas na długość pierwszego rozdziału) będzie dla mnie decydującą, czyli albo zaciekawi mnie i przeczytam jednym tchem, albo zanudzi i będę się męczyła do ostatniej strony.
Tutaj na szczęście dałam się wciągnąć od początku. Wielki plusem tego wszystkiego jest fakt, że mimo romansu autorka nie opisywała scen erotycznych w tak prymitywny i dosłowny sposób. W ogóle sceny erotyczne tutaj były taką jakby wisienką na torcie, które dodawały smaku i uroku całości, a nie dominowały całą resztę.
Jeśli chodzi o samą intrygę Marka, to uważam, że była poprowadzona mistrzowsko. Dreszczyk emocji był dokładnie tam, gdzie go oczekiwałam.
Ostatnie rozdziały były dość smutne, szczególnie dla Davida, którego pożerała bezsilność, ale była pełna podziwu dla niego, gdy sam się wycofywał, aby dać Oliwi przestrzeń i możliwość podjęcia decyzji.
Moim zdaniem takim właśnie zachowaniem zyskał więcej, niż mógł gdyby na przykład ciągle siedział jej na głowie i był przy niej non stop. Chociaż cierpiał z tego powodu, myślę, że Oliwia też potrzebowała czasu aby sama zrozumiała co jest dla niej ważne.
To była historia miłości, ale nie przesłodzona, nie była mdła i przewidywalna do bólu.
Brawo autorko! Jeśli to przeczytasz, to wiedz, że odwaliłaś kawał dobrej roboty. To był jeden z lepszych debiutów książkowych jakie przeczytałam.
Książkę mogę też podpiąć pod styczniowe wyzwanie czytelnicze z motywem początku. Oliwia i David po tym co ich spotkało, musieli zacząć od początku.
To była bardzo lekka, ciekawa i przyjemna historia.
Od kryminałów wolę romanse, ale czasem się zdarzy, że sięgam też po kryminał z romansem w tle, albo romans z kryminałem w tle, jak kto woli.
I na szczęście zawsze trafiam na historię, która naprawdę jest dobra. Ta książka wciągnęła mnie tak bardzo, że nie mogłam się od niej oderwać. Trochę romansu, trochę zabijania się na wzajem przez bohaterów, jakieś demony przeszłości,...
2022-01-20
#wyzwanieCzytelnicze2022 #styczeń
Mam bardzo mieszane uczucia co do tej książki. Ogólny motyw dość oklepany i znany czytelniczkom romansów, trochę smutku, trochę łez, trochę traum z przeszłości, jakaś miłość, walka ze sobą albo z całym światem, o siebie albo o ukochaną osobę i wychodzi dość przewidywalna historia, o dwojgu poranionych ludziach, którzy się w sobie zakochują.
Coś mnie przytłoczyło w tej opowieści. Nie wiem czy to może wspomniana wcześniej przewidywalność w schemacie "najpierw musi być źle, aby potem było dobrze", czy może styl pisania autorki nie do końca mi odpowiadał. Nie dzieliłam też w stu procentach emocji z głównymi bohaterami, nie potrafiłam się wczuć w to, tak całym sercem. Czytałam ale byłam gdzieś poza tym. Owszem były smutne momenty, ale nie zakręciła mi się łezka w oku, nie wstrzymałam oddechu ani razu, nie czytałam z zapartym tchem.
Do tego uważam, że autorka niepotrzebnie wrzuciła do tej historii, aż tyle szczegółowo opisanych scen erotycznych.
Dla mnie w pewnym momencie było to niesmaczne, dobór różnych określeń. Ja jestem zwolenniczką opisywania takich scen w subtelny sposób, tak aby nie używać konkretnie opisujących określeń, co kto kiedy i jak zrobił. Lubię, gdy autor opisując scenę erotyczną to wszystko okrywa delikatną mgłą "niedopowiedzeń", gdy zostawia pole do popisu wyobraźni czytelnika, a nie podaje mu gotowe na tacy.
Gdyby ktoś oponował, że tak się nie da opisać sceny erotycznej, to spieszę z wyjaśnieniami, że owszem, da się. Czytałam takie książki, aczkolwiek jestem świadoma, że to jest kwestia sporna, jedni lubią jak mają wszystko dosłownie opisane, a inni jak muszą sami sobie to wyobrazić.
Kolejną rzeczą jest moja sympatia do bohaterów. Tak jak wcześniej wspomniałam, nie zżyłam się z nimi szczególnie, ale więcej jakichkolwiek ciepłych uczuć miałam dla Archera niż dla Bree. Nie wiem co w tej dziewczynie było, odpychającego dla mnie. Jej postać wydawała mi się taka sztuczna, bez żadnej głębi. Owszem, zdaję sobie sprawę, że ona też miała traumatyczne przeżycia za sobą, ale jakoś nie trafiło to do mnie.
Archer też nie skradł mojego serca, a jednak częściej to właśnie jego żałowałam.
Znalazłam w książce kilka logistycznych błędów. Niby to nic ważnego, ale w pewnym stopniu wpłynęło na moją ogólną ocenę.
Chyba było tu trochę za słodko, mnóstwo wyznań miłości, jakoś mnie nie uskrzydliły.
Żeby nie było, że wszystko jest źle, to muszę powiedzieć, że dla mnie wielkim plusem jest fakt, że główni bohaterowie nie są kolejnym "wrednym szefem i asystentką". To tak śmiechem żartami, ale wszystko wszystkim, ta historia ma potencjał, tylko może wykonanie kuleje w niektórych miejscach.
Tę książkę mogę też zaliczyć do styczniowego wyzwania na czytanie, z motywem początku, myślę, że związek Archera z Bree, to idealny początek jego nowego życia.
A na koniec zostawię tu najpiękniejszy cytaty jaki znalazłam w tej książce.
"Przyniosłeś ciszę,
najpiękniejszy dźwięk, jaki słyszałam,
bo cisza była tam, gdzie byłeś ty.
A teraz zabrałeś ją ze sobą.
I wszystkie hałasy, wszystkie dźwięki świata nie są na tyle głośne, żeby przebić się przez ból złamanego serca.
Patrzę w gwiazdy, wieczne i niezmierzone i szepczę:
wróć do mnie,
wróć do mnie,
wróć."
Tak, to zdecydowanie najpiękniejsze słowa, jakie znalazłam w tej książce.
#wyzwanieCzytelnicze2022 #styczeń
Mam bardzo mieszane uczucia co do tej książki. Ogólny motyw dość oklepany i znany czytelniczkom romansów, trochę smutku, trochę łez, trochę traum z przeszłości, jakaś miłość, walka ze sobą albo z całym światem, o siebie albo o ukochaną osobę i wychodzi dość przewidywalna historia, o dwojgu poranionych ludziach, którzy się w sobie...
Na początku myślałam, że to zbyt długie i "poważne" dla 3,5 latki ale jednak, czytając po rozdziale udało się nam dotrwać do końca. Fajna przygoda starszych dzieci, a dla mojego malucha cała przygoda z kotami, bardzo ciekawa. Szkoda tylko, że nie ma więcej obrazków.
Na początku myślałam, że to zbyt długie i "poważne" dla 3,5 latki ale jednak, czytając po rozdziale udało się nam dotrwać do końca. Fajna przygoda starszych dzieci, a dla mojego malucha cała przygoda z kotami, bardzo ciekawa. Szkoda tylko, że nie ma więcej obrazków.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to