-
ArtykułySkandynawski kryminał trzyma się solidnie. Michael Katz Krefeld o „Wykolejonym”Ewa Cieślik1
-
ArtykułyTargi Książki i Mediów VIVELO już 16–19 maja w Warszawie. Jakie atrakcje czekają na odwiedzających?LubimyCzytać1
-
ArtykułyCzternaście książek na nowy tydzień. Silne emocje gwarantowane!LubimyCzytać2
-
ArtykułyKsiążki o przyrodzie: daj się ponieść pięknu i sile natury podczas lektury!Anna Sierant8
Biblioteczka
2017-02-15
2020-04-24
Podobieństw między dwojgiem ludzi szukaj zawsze w ich wnętrzu.
Mówi się, że życie jest piękne i rzeczywiście tak jest. Jeśli jednak jesteś młodą osobą, dla której od dziecka miało ono do zaoferowania tylko gorycz cierpienia i ból odrzucenia, to niestety w pewnym momencie zaczynasz zamykać się na nie i na wszystko, co ze sobą niesie. Jeśli rani i krzywdzi ktoś, kto powinien cię chronić i dawać poczucie bezpieczeństwa, boisz się ponownie zaufać. Za fasadą pozorów widocznych dla ludzkich oczu skrywasz własne pragnienia i marzenia. Nie chcesz, by ktoś znalazł drogę do twojego serca, bo wtedy staniesz się bezbronna.
Tak właśnie czuje się główna bohaterka najnowszej powieści Anny Dąbrowskiej „Odlecimy stąd”, z której recenzją dziś do Was przychodzę. Delfina jest nastolatką, jednak w żaden sposób ani wyglądem, ani zachowaniem nie przypomina innych dziewcząt w swoim wieku. Jestem pewna, że kiedy poznalibyśmy ją w życiu realnym, w pierwszej chwili uznalibyśmy ją za dość osobliwą postać. Dziewczyna stroni od ludzi. Jej świat stanowi nauka, praca w warsztacie samochodowym dziadka oraz muzyka, która wypełnia pustkę, jaką pozostawili po sobie ci, dla których okazała się mniej ważna od osób, dla których ją porzucili. Dziewczyna mimo swojego młodego wieku jest bardzo dojrzała, co bez wątpienia wynika z faktu, że niestety ukształtowało ją cierpienie. Porzucona przez matkę ma na świecie już tylko dziadka i to on jest dla niej najważniejszy. Nasza bohaterka w obawie przed ponownym zranieniem boi się otworzyć na innych ludzi, dlatego skrywa swoją prawdziwą twarz za maską chłopczycy. Jest przekonana, że po doświadczeniach z przeszłości nie potrafi już kochać i nigdy się nie zakocha, ale jak wiadomo, uczucia to ta sfera naszego, życia, nad którą my nie mamy najmniejszej władzy. Tak samo, jak mocno potrafią krzywdzić, tak niespodziewanie się pojawiają. A sercu nie da się rozkazywać.
„Od ludzi małomównych nie wymaga się wielu słów. Czego zatem wymagać od dwojga osób, które mają swoje lęki i tajemnice? Na szczerą rozmowę nie mogą liczyć, bo nie potrafią wydobyć z ust więcej niż parę słów… Coś jednak musi ich łączyć, skoro chcą wciąż trwać przy sobie.”
Delfina nie wie jeszcze, że ten tajemniczy mężczyzna o pięknych oczach, które przyciągnęły jej uwagę, już niebawem bardzo mocno odmieni jej życie. Jakub to były wokalista rockowy, który tak jak może zrobić wrażenie na kobiecie, potrafi również być totalnym dupkiem. Irytujący, chamski i zmienny, jak kierunek chorągiewki powiewającej na wietrze. Wydawać by się mogło, że tę dwójkę różni absolutnie wszystko, jednak mimo to wbrew sobie Delfina, zaczyna czuć, że Kuba sprawił, iż jej serce zaczęło szybciej bić, a oddech przyspieszać zawsze, kiedy On jest blisko. Jakub to czuje i sam również zaczyna walczyć ze sobą.
„Obiecaj, że nigdy się we mnie nie zakochasz. Nie chce cię zranić".
Zapewne nie będzie dla Was zaskoczeniem, że łatwiej jest to naszym bohaterom powiedzieć niż zrobić. Choć trudno im wyrazić słowami, co czują i czego pragną, to panująca między nimi cisza mówi o wiele więcej niż setki wypowiedzianych słów. To właśnie muzyka i gra na gitarze, której uczy Delfinę Jakub, pokazuje wszystko, to, co kryje się na dnie ich zranionych dusz. To dźwięki i słowa muzyki, która płynie wprost z serca, otwierają ich wzajemnie na siebie.
Kiedy Jakub decyduje się kawałek po kawałku pokazać dziewczynie, która staje się dla niego, kimś wyjątkowym całą prawdę o sobie, niestety okazuje się, że wszystko to, z czym do tej pory w samotności zmaga się każdego dnia, jest bardzo bolesne i trudne. Teraz mężczyzna stoi na rozdrożu dróg i musi dokonać wielu ważnych wyborów oraz znaleźć w sobie siłę, aby nie tylko walczyć o siebie, ale również o kogoś, kto od zawsze jest najważniejszą w jego życiu osobą, a teraz jest zupełnie bezbronna i potrzebuje go bardziej, niż kiedykolwiek inny. On także ma za sobą trudną przeszłość, którą trzeba wreszcie uporządkować, by móc budować przyszłość. Czy jednak w tej przyszłości znajdzie się miejsce dla Delfiny, a może jej zostaną tylko wspomnienia i kolejna rana na sercu oraz nadzieja, że ona także, jak wszystkie wcześniejsze, kiedyś się zabliźni i przestanie tak bardzo boleć?
O tym musicie przekonać się już sami.
Kochani gorąco zachęcam Was do sięgnięcia po „Odlecimy stąd”. Anna Dąbrowska słowem porusza najgłębiej skrywane emocje i uczucia czytelnika. Sprawia, że piękno opisanej na kartach powieści historii niemalże nas wypełnia. To jedna z tych książek, podczas lektury której jej subtelność gra na naszych emocjach niczym najpiękniejsze melodie grane na strunach gitary. Wystarczy lekkie muśnięcie strun, a budzą się słowa ukryte w dźwięku. Tej książki się nie czyta, ją się chłonie całą sobą. Po jej przeczytaniu poczułam, że potrzebuję dłuższej chwili, aby uspokoić swoje myśli i uczucia i właśnie wtedy zdałam sobie sprawę, że po mojej twarzy płyną łzy. Aniu, dziękuję za te piękne i niezapomniane kilka godzin spędzone z Twoją książką. Nigdy jej nie zapomnę i na pewno jeszcze wielokrotnie do niej wrócę.
Jak widzicie, autorka tym razem postawiła na emocje i uczucia, ale nie jest to jedyny aspekt, na który zwróciła naszą uwagę. W książce znajdziemy bowiem również wątek relacji dziadka wychowującego nastoletnią wnuczkę. Uwielbiam Pana Janusza. Jest dla Delfiny nie tylko dziadkiem, ale również przyjacielem. Martwi się o nią, ale w żaden sposób nie neguje jej decyzji i wyborów. Ufa jej i chce, by była szczęśliwa.
Ponadto przeczytamy tu również o zmaganiu się z depresją, z którą boryka się tak wielu z nas, niestety często w samotności. Perypetie Delfiny i Jakuba to trudna droga przez życie, ale jednocześnie, to piękny przykład tego, jak wiele mogą dać sobie wzajemnie zupełnie różni, pochodzący z odległych światów ludzie. Ich historia, to także dowód na to, jak bardzo te różnice mogą okazać się pozorne. Nie wolno nam bowiem zapomnieć, że często prawdziwych podobieństw między ludźmi należy szukać w tym, co niewidoczne dla oczu.
To wszystko i o wiele więcej czeka na Was podane w najlepszym wydaniu i formie, więc koniecznie sięgnijcie po ten tytuł. Dajcie się ponieść i nie brońcie się przed nieuniknioną falą głębokich przeżyć, której z pewnością doświadczycie. Książkę czyta się jednym tchem i nie sposób się od niej, oderwać. Ja jednak zachęcam do tego, abyście czytali ją niespiesznie, dając sobie czas na jej przeżywanie.
Na zakończenie przyznam Wam się szczerze, że ciągle towarzyszy mi poczucie, iż nie napisałam o tej książce wszystkiego, co chciałabym Wam na jej temat przekazać. Czasami bowiem w nasze ręce trafiają takie książki, po przeczytaniu których mamy poczucie, że czegokolwiek na ich temat nie powiemy, to i tak będzie za mało, aby wyrazić, pod jak wielkim ich wrażeniem jesteśmy. I tak właśnie czuję ja, opowiadając Wam o tej pozycji.
„Odlecimy stąd” to jedna z najlepszych książek, jaką miałam przyjemność czytać w tym roku i mam ogromną nadzieję, że to przekona Was ostatecznie do tego, żebyście i Wy zechcieli ją przeczytać.
Recenzja powstała we współpracy z portalem Papierowe motyle, za co bardzo dziękuję.
http://kocieczytanie.blogspot.com/2020/04/podobienstw-miedzy-dwojgiem-ludzi.html
Podobieństw między dwojgiem ludzi szukaj zawsze w ich wnętrzu.
Mówi się, że życie jest piękne i rzeczywiście tak jest. Jeśli jednak jesteś młodą osobą, dla której od dziecka miało ono do zaoferowania tylko gorycz cierpienia i ból odrzucenia, to niestety w pewnym momencie zaczynasz zamykać się na nie i na wszystko, co ze sobą niesie. Jeśli rani i krzywdzi ktoś, kto powinien...
2020-03-28
"Zdradzona" - Magdalena Krauze / Recenzja patronacka.
Moi drodzy, dziś porozmawiamy o tym, jak bardzo złudne bywa poczucie szeroko pojętej pewności w małżeństwie, która wzrasta współmiernie z przybywającymi latami stażu małżeńskiego. Często bowiem wiele lat przeżytych u boku naszego współmałżonka w połączeniu ze stabilizacją życiową, którą udało nam się wspólnie osiągnąć, sprawia, że taki stan, rzeczy przyjmujemy za swego rodzaju pewnik. Żyjemy w przeświadczeniu, że tak będzie już zawsze, a nasz/a żona/mąż będzie trwał/a u naszego boku do końca naszych dni.
Tymczasem, jak się za chwilę za sprawą najnowszej książki Magdaleny Krauze „Zdradzona”, o której chcę Wam dziś opowiedzieć, przekonacie, takowe myślenie bywa bardzo zwodnicze i niestety może sprawić, że pewnego dnia obudzimy się w zupełnie nowej dla nas rzeczywistości, w której naszego ukochanego już przy nas nie będzie, a nasz misternie przez lata budowany wspólnie z nim świat legnie w gruzach.
Zanim jednak przejdę do samej książki, chcę podzielić się z Wami wspaniałą dla mnie informacją, otóż blog Kocie czytanie ma ogromną przyjemność, już po raz kolejny otoczyć najnowsze dziecko autorki swoją troskliwą opieką podejmując się patronowania mu.
Przejdźmy zatem do książki, Poznajcie Joannę, kobietę po czterdziestce, której życia mogłoby pozazdrościć wiele kobiet. Joanna jest szczęśliwą żoną i matką dwójki dzieci. Maturzysty Bartka i niespełna jedenastoletniej Oli. W pracy również odnosi sukcesy, czego dowodem są perspektywy awansu zawodowego. Robert przez dziewiętnaście lat małżeństwa z Asią był dla swojej żony takim mężem, jakiego jestem przekonana, chciałaby mieć każda z nas. A to dlatego, że był mężem nie tylko z nazwy, ale nasza bohaterka zawsze czuła w jego osobie prawdziwego partnera, na którego wsparcie niezmiennie mogła liczyć. Nie bez powodu używam czasu przeszłego, pisząc o osobie Roberta, ponieważ od pewnego czasu bardzo się zmienił i w momencie, kiedy my czytelnicy zaczynamy obserwować życie tej rodziny na kartach powieści, niestety nie możemy już powiedzieć o nim tego samego.
Sama Joasia zauważa te zmiany i choć czuje się z nimi bardzo źle, to jednak stara się znaleźć usprawiedliwienie dla jego postępowania. Ciągłe wyjazdy służbowe męża scedowały na kobietę wszystkie obowiązki związane z prowadzeniem domu i opieką nad dziećmi. Nikt nawet przez moment nie pomyśli o jej potrzebach i obowiązkach służbowych, którym ona musi sprostać.
„Poczułam się jak służąca, której zadaniem jest tylko gotować, prać, sprzątać, prasować i myć obszczany kibel, ale sama nie może mieć żadnych ambicji, ani tym bardziej stawiać jakichkolwiek wymagań”.
I zapewne tkwiłaby w takim położeniu jeszcze bardzo długo, gdyby nie pewna sytuacja z Olą, w której Robert pokazał, że nawet dzieci, które dotychczas były dla niego najważniejsze, teraz zeszły na dalszy plan. Jak wiadomo pod latarnią zawsze najciemniej i to zazwyczaj osoby trzecie, które potrafią spojrzeć na nasze życie z boku, najczęściej dostrzegają w nim to, czego my sami nie potrafimy, a może nie chcemy dostrzec. Tak też stało się i tym razem. Na szczęście Asia ma blisko siebie wspaniałą sąsiadkę, dzięki której postanawia przestać zadręczać się niezrozumiałymi dla niej zmianami w zachowaniu Roberta i pozbyć się targającym nią poczuciem niepewności. To właśnie rozmowa z Panią Anią dodaje jej odwagi, by przejrzeć telefon męża, z którym ten ostatnio nie rozstaje się ani na chwilę i sprawdzić, czy podejrzenia, które wysnuła sąsiadka, są słuszne. Jak już z samego tytułu książki możecie się domyślać, fakty niestety są takie, że Joanna została zdradzona.
Fundament, na którym opierało się całe życie rodziny, rozpadł się na kawałki, a ona będzie musiała znaleźć w sobie siłę, by zbudować je na nowo dla siebie i dzieci, ale jak wiadomo, powiedzieć jest łatwo, ale znaleźć siłę, aby stawić czoła tak trudnym przeżyciom, to już zupełnie odwrotna strona medalu. Czy Joannie się to uda, a może jest jeszcze szansa na wybaczenie i uratowanie tego małżeństwa? Jeśli jesteście ciekawi, jak potoczą się losy Joanny i jej rodziny musicie oczywiście sięgnąć po książkę, bo ode mnie niczego więcej na ten temat się nie dowiecie.
„W sercu rozpacz, ból i tęsknota, a życie toczyło się dalej, nie pytało, czy człowiek ma siłę zwlec się rano z łóżka, czy ma siłę pójść do pracy, zrobić dziecku śniadanie, zawieźć do szkoły”
Zdradzę Wam natomiast, że osobiste problemy nie będą jedynymi, z którymi Asi przyjdzie się zmierzyć, bowiem przyjaciółka kobiety będzie potrzebowała jej pomocy. Tylko, czy to nie za duży ciężar na jej barki? Sprawdźcie koniecznie.
Musicie wiedzieć, że zawsze z niecierpliwością czekam na moment, kiedy Magdalena Krauze odda w ręce swoich czytelników kolejną swoją książkę, a to dlatego, że znam wszystkie książki autorki i wiem, że w każdej z nich znajdziemy wiele miejsca na refleksję i przemyślenia także odnośnie do własnego życia.
Życiowy i autentyczny obraz perypetii bohaterek jej książek sprawi, że wiele kobiet w podobnej sytuacji znajdzie w nich cząstkę siebie i tego, z czym zmaga się w swoim życiu.
Na kartach „Zdradzonej” stało się podobnie. Asia ma mętlik w głowie, z jednej strony chce wybaczyć, z drugiej natomiast obawia się, że już nigdy nie będzie umieć zaufać i ciągle będzie żyła w obawie, że mąż karmi ją stekiem kłamstw. Nie trzeba przeżyć zdrady, aby domyślić się, że kobiety, które mają ją za sobą, z takimi dylematami toczą wewnętrzną walkę w samotności, ukradkiem ocierając łzy.
Kolejny aspekt, na który autorka zwraca naszą uwagę to wybaczenie dla dobra dzieci. Wiele kobiet zdradzonych słyszy niejednokrotnie od rodziny, znajomych, czy przyjaciół, że powinny spróbować wybaczyć właśnie dla dzieci, aby nie rozpadł się ich świat, bo one też to ciężko przeżywają. Ale czy trwanie w związku po zdradzie wbrew sobie ma jakikolwiek sens. Dzieci są bardzo mądre, wiele rozumieją i bardzo dużo widzą. Na pewno nie chcą dla swojej mamy takiego życia. Najważniejsze w takiej sytuacji jest to, aby dziecko wiedziało i czuło, że pomimo tego, iż rodzice się rozstali, zawsze oboje będą je tak samo kochać i niezmiennie jest ono dla nich najważniejsze.
Jak widzicie, autorka zdecydowała się podjąć w swojej książce bardzo ważnego i nie łatwego tematu, ale zrobiła to w bardzo przystępny sposób. Ci z Was, którzy mieli już okazję poznać Jej twórczość, zapewne zgodzą się ze mną, że nawet mimo powagi tematów, które podejmuje w swoich książkach, jak ma to miejsce teraz, historie wychodzące spod jej pióra w żaden sposób nie przytłaczają. Co więcej, pokuszę się o stwierdzenie, że jeśli zdecydujecie się je poznać, dobry humor i relaks dostaniecie w pakiecie. Autorka bowiem poprzez swoje książki chce dać nam przede wszystkim dawkę pozytywnej energii i wiarę w to, że nawet w sytuacji bez wyjścia jest wyjście, Czasami tylko potrzeba czasu, aby je dostrzec.
„Potrzebujesz czasu, Asiu. On może nie leczy ran tak, jak mówią, ale pozwoli zaakceptować to, co teraz tak cię boli”.
W tym miejscu mogłabym właściwie zakończyć swoją recenzję, pisząc Wam, że jeśli doczytaliście ją do tego momentu, to wydaje mi się, że oczywiste dla Was jest, że gorąco ją wszystkim polecam. Książka jest wspaniałym połączeniem przyjemnego z pożytecznym. Lekki i swobodny styl autorki okraszony dawką humoru sprawi, że odprężycie się po ciężkim dniu, a jednocześnie z uwagi na poważny temat, któremu została ona poświęcona, po skończonej lekturze będzie Wam towarzyszyć poczucie spożytkowania czasu na naprawdę wartościową książkę.
Nie skończę jednak na tym swoich odczuć na temat „Zdradzonej”, ponieważ jest jeszcze coś, co mnie w tej książce bardzo mocno poruszyło i wzruszyło i za co z całego serca autorce dziękuję. Mam na myśli postać cudownej i wspaniałej Pani Ani. Starsza kobieta o gołębim sercu pomimo tego, że całe swoje życie poświęciła dzieciom, dziś z bólem w sercu wypowiada te słowa.
„[…] życie to pasmo upadków i wzlotów, które hartują nas każdego dnia. Stary człowiek nie jest nikomu do niczego potrzebny”.
Nie zdradzę Wam oczywiście, w odniesieniu do jakiej sytuacji starsza kobieta dochodzi do tak smutnych wniosków, ale myślę, że są one bardzo wymowne. Nie zapominajmy o tym, że my też kiedyś będziemy starzy i obyśmy nigdy nie musieli doświadczać tak gorzkich refleksji . Zachęcam Was gorąco, abyście przekonali się, czy los jeszcze się do tej cudownej osoby uśmiechnie.
Teraz już naprawdę kończę, dziękując autorce oraz wydawnictwu Jaguar za zaufanie i możliwość patronowania książce, która oczywiście, jak i dwie pozostałe dołącza do grona moich ulubionych, a Was moi kochani nie zatrzymuję już dłużej, abyście mogli niezwłocznie przystąpić do jej czytania.
https://kocieczytanie.blogspot.com/2020/03/zdradzona-magdalena-krauze-recenzja.html
"Zdradzona" - Magdalena Krauze / Recenzja patronacka.
Moi drodzy, dziś porozmawiamy o tym, jak bardzo złudne bywa poczucie szeroko pojętej pewności w małżeństwie, która wzrasta współmiernie z przybywającymi latami stażu małżeńskiego. Często bowiem wiele lat przeżytych u boku naszego współmałżonka w połączeniu ze stabilizacją życiową, którą udało nam się wspólnie osiągnąć,...
2013-07-08
Moi drodzy, dziś chcę zainteresować Was z bardzo ciekawą książką, w której autorka pod płaszczykiem pozornie lekkiej literatury typowo kobiecej, porusza jakże trudny i złożony temat bezdomności.Ale o tym za chwilę...
Książka "Bezdomna" jest drugą książką z serii z czarnym kotem Katarzyny Michalak.Pierwszą z tej serii jest książka "Nadzieja", którą miałam ogromną przyjemność przeczytać niespełna kilka dni temu i która wywarła na mnie ogromnie pozytywne wrażenia.Dlatego też, po zakończeniu jej lektury niezwłocznie zabrałam się za czytanie "Bezdomnej", by nie przerywać sobie dobrej passy w czytaniu.I tym razem podobnie, jak w przypadku "Nadziei" dosłownie zakochałam się w tej książce.
Pani Katarzyna Michalak opisuje w swoim utworze losy młodej kobiety Kingi,którą życie wielokrotnie boleśnie doświadczyło. Błędy młodości,źle ulokowane uczucia oraz takie,a nie inne decyzje,których konsekwencji niestety nie można cofnąć doprowadziły Kingę do takiego momentu w jej życiu, w którym z kobiety mającej wszystko:dom, pracę, rodzinę staje staje się bezdomną mieszkającą w śmietniku...
Aż do pewnej Wigilijnej nocy, kiedy to paradoksalnie pomocną dłoń wyciąga do dziewczyny ktoś,kto powinien być dla naszej bohaterki wrogiem.Kto to taki? Co łączy obie kobiety tego dowiecie się z lektury powieści....
Joanna Reszka, bo o niej właśnie mowa jest dziennikarką,która zrobi wszystko, by zdobyć dobry temat na pierwszą stronę gazet i stanąć na dziennikarskim świeczniku chwały. Jak dowiecie się czytając "Bezdomną", ona również lekko w życiu nie miała.
Dziennikarka bardzo mocno angażuje się w pomoc Kindze,a nawet określa się mianem jej przyjaciółki. I tu rodzi się pytanie: dlaczego tak bardzo zależy kobiecie na wyciągnięciu naszej bohaterki z bezdomności? Czy to tylko czysty altruizm i odruch serca, czy może coś więcej,a może chytry plan? Tego już Wam nie zdradzę.
Na początku wspomniałam,że autorka w swej książce pisze o złożonym problemie bezdomności.Dlaczego złożonym? Jak bardzo często zdarza się nam oceniać ludzi bezdomnych po pozorach.Jak często złorzeczymy pod ich adresem.Niewielu z nas jednak poświęca choć krótką chwilę, by zastanowić się, co kryje się za bezdomnością tych ludzi.Pani Kasia pisząc historię Kingi zagląda niejako za kulisy życia bezdomnych i uświadamia czytelnikowi, że każdy bezdomny ma swoją odrębną historię i zdarzenie,które do tej bezdomności go doprowadziło. To że dziś mamy wszystko nie znaczy,że jutro tego nie stracimy i nie staniemy się częścią bezdomnej braci.
Nie oceniaj ludzi po pozorach, tak jak nie oceniasz książki po okładce.
Jest to książka o smutku,rozczarowaniu,bólu, cierpieniu,próbie wybaczenia nie tylko innym ale i samemu sobie. Jednak nie myślcie,że na kartach tej powieści spotkają was tylko przygnębiające emocje.Znajdziecie tu również wiarę, nadzieję przyjaźń i miłość.
Książkę polecam z głębi serca, ponieważ wciąga od pierwszej do ostatniej strony.Pozwala nad wieloma rzeczami się zastanowić i wiele przemyśleć,a co nie mniej istotne na długo zapada w pamięć. Choć muszę się wam tak po cichu, w sekrecie przyznać,że" Nadzieja" trochę bardziej mi się podobała.
Moja ocena to:8/10
Pozdrawiam,
Agnieszka Kaniuk
Moi drodzy, dziś chcę zainteresować Was z bardzo ciekawą książką, w której autorka pod płaszczykiem pozornie lekkiej literatury typowo kobiecej, porusza jakże trudny i złożony temat bezdomności.Ale o tym za chwilę...
Książka "Bezdomna" jest drugą książką z serii z czarnym kotem Katarzyny Michalak.Pierwszą z tej serii jest książka "Nadzieja", którą miałam ogromną...
2019-03-29
Moi kochani, dziś przychodzę do Was z recenzją książki Anety Krasińskiej „Gdy opadły emocje”, której mam ogromny zaszczyt i przyjemność być ambasadorką, za co już na wstępie bardzo dziękuję.
Muszę Wam się przyznać, że książka ta, stała mi się w pewnym sensie bardzo bliska i pomogła mi spojrzeć z dystansem, bez emocji, także na moją przeszłość, a tym samym, wiele przemyśleć i uporządkować, przede wszystkim wewnątrz siebie.
Zapewne teraz, zastanawiacie się dlaczego, ale o tym, opowiem Wam już za chwilę.
Najpierw pozwólcie, że zaproszę Was do swego rodzaju wehikułu czasu, który przeniesie nas do lat, kiedy byliśmy licealistami.
Dla wielu z nas, czasy liceum kojarzą się z budowaniem przyjaźni nierzadko na całe życie, pierwszych uczuciowych uniesień i pięknych miłości. Wówczas żyjemy w przekonaniu, że cały świat stoi przed nami otworem i tylko my decydujemy o tym, jakich wyborów dokonamy i jak będzie wyglądała nasza przyszłość. To czas decyzji, które często mają wpływ nie tylko na nasze teraz, ale również, a może przede wszystkim na nasze kiedyś.
Dlaczego o tym piszę?
Otóż Pani Aneta Krasińska, tworząc historię opisaną na kartach powieści, którą oddała w ręce swoich wiernych czytelników, uświadamia nam, że tak naprawdę, wystarczy jedna chwila, jedno zdarzenie, które już na samym starcie, kiedy dopiero co wkraczamy w dorosłość, może odcisnąć swoje piętno na nas samych oraz wyborze ścieżki życiowej, jaką zdecydujemy się podążyć.
Przekonali się o tym Marcelina, Magda i Emil, którzy w liceum tworzyli zgraną paczkę i byli pewni tego, że łącząca ich przyjaźń przetrwa lata.
Byli niczym wzajemnie uzupełniające się ogniwa, które wspólnie budowały godną pozazdroszczenia relację. Do ich teamu należał również Robert. Niestety, o czym jeszcze wtedy nikt nawet nie śmiał pomyśleć, już wkrótce jednego z tych, jak wówczas tym młodym ludziom się wydawało, niezniszczalnych ogniw miało zabraknąć na zawsze. Bo oto, w dniu rozdania świadectw maturalnych, tragiczną śmiercią ginie Robert.
Przyjaciele chłopaka, jak się możecie domyślić - przeżywają traumę, która jak się okazuje, nie pozostaje bez wpływu na nich samych.
Musicie wiedzieć, że, „Gdy opadły emocje”, to dopiero pierwsza część trylogii. Autorka bowiem zdecydowała się, przedstawić tamtejsze tragiczne przeżycia trójki przyjaciół z perspektywy każdego z nich, po to, aby ukazać, jak odejście przyjaciela i jego niestety, po dziś dzień do końca niewyjaśnione okoliczności śmierci, diametralnie zweryfikowały młodzieńcze postanowienia i zapewnienia.
W tej części poznajemy życie Marceliny.
Dorosła już dziś kobieta jest żoną marynarza i matką nastoletnich bliźniąt. Z racji zawodu męża, praktycznie całe życie rodzinne jest na jej głowie, przez co, często czuje się przytłoczona codziennymi obowiązkami.
Na szczęście, ma u swojego boku Magdę, która dba o to, aby przyjaciółka od czasu do czasu pomyślała również o sobie.
W momencie, kiedy my czytelnicy poznajemy życie Marceliny, Magdzie udało się namówić ją do udziału w spotkaniu klasowym zorganizowanym z okazji minionych dwudziestu lat od matury.
Mimo że minęło tak wiele lat, okazuje się, że zjazd ten rozdrapuje zabliźnione rany.
Pomimo tego, że dziś nasi bohaterowie są już zupełnie innymi ludźmi i emocje tamtejszych wydarzeń zostały wyciszone, to jednak pozostało wiele niewyjaśnionych kwestii i niedopowiedzeń, które nie pozwalają w pełni pogodzić się z tym, co się kiedyś wydarzyło.
Nie chcę zdradzać Wam zbyt wiele, abyście mogli sami poznać tę poruszającą i niewątpliwie życiową w swojej wymowie historię, która poprzez swój autentyczny wymiar, dostarczy Wam mnóstwo emocji i wzruszeń.
Lektura książki da Wan także do myślenia i pozwoli zrozumieć, że czasami nie warto patrzeć wstecz, ponieważ przez to możemy postawić na szali to, co kochamy i to, co jest dla nas najważniejsze, ryzykując utratę tego, a tym samym zniszczyć naszą teraźniejszość.
A teraz odrobina prywatny.
Jak wspomniałam wcześniej, książka pozwoliła mi w pewnym stopniu uporać się z własną przeszłością. Jak wiecie, albo i nie, jestem osobą niepełnosprawną ruchowo i niestety w czasach liceum często z tego powodu stawałam się obiektem prześladowań i kpin ze strony swoich rówieśników.
Choć od tamtych wydarzeń minęło już szesnaście lat, to jednak żal do kolegów i koleżanek pozostał we mnie do dziś.
Nadal nie mogę zapomnieć o pewnych wydarzeniach z tamtego okresu, co wpłynęło również na to, co dziś dzieje się w moim wnętrzu.
Książka „Gdy opadły emocje” pozwoliła mi zrozumieć, że nie warto chować urazy i żalu, ponieważ uczucia te mogą zniszczyć nasze tu i teraz.
Na zakończenie chcę oczywiście gorąco polecić Wam lekturę książki i zapewnić Was, że spędzicie z nią wspaniały czas.
Decydując się na lekturę, poznacie opowieść o przyjaźni, miłości, trudnych wyborach młodości, a więc o wszystkim tym, co zwie się życiem. W historii tej, niektórzy z nas, z pewnością odnajdą cząstkę własnego życia.
Ja sama przeczytałam tę książkę bardzo szybko, właśnie z uwagi na jej realizm, który nie pozwolił mi się od niej oderwać. Jej bohaterowie stali mi się bardzo bliscy, dlatego z niecierpliwością czekam na moment, kiedy będę mogła poznać kolejne odsłony z perspektywy pozostałych jej uczestników.
https://kocieczytanie.blogspot.com/2019/03/gdy-opady-emocje-aneta-krasinska.html
Moi kochani, dziś przychodzę do Was z recenzją książki Anety Krasińskiej „Gdy opadły emocje”, której mam ogromny zaszczyt i przyjemność być ambasadorką, za co już na wstępie bardzo dziękuję.
Muszę Wam się przyznać, że książka ta, stała mi się w pewnym sensie bardzo bliska i pomogła mi spojrzeć z dystansem, bez emocji, także na moją przeszłość, a tym samym, wiele...
2012-04-07
O książce Prawo matki czytałam wielokrotnie na forach internetowych, liczne pochlebne opnie. Postanowiłam ją zdobyć, gdyż zaintrygowały mnie powtarzające się w nich stwierdzenia, iż autorka książki Diane Chamberlain stanowi konkurencję dla jednej z moich ulubionych pisarek Jodi Picoult i postanowiłam to sprawdzić osobiście.
Po przeczytaniu muszę przyznać, że owszem Diane Chamberlain dorównuje swoją książką Jodi Picoult. Jestem pewna, iż pomimo tego, że było to moje pierwsze zetknięcie z twórczością tej autorki, z pewnością nie będzie ostatnim.
A teraz co nieco o samej fabule.
Andi nastolatek cierpiący na zespół alkoholowy płodu mieszka z siostrą i matką, która będąc świadoma tego, że to z jej winy chłopiec jest niepełnosprawny, obiecuję sobie, że od teraz już zawsze zrobi wszystko by, chronić i opiekować się synem najlepiej jak potrafi.
Choć po śmierci męża jako samotnej matce nie jest jej łatwo, stara się jak tylko może.
Choć Andi ma swój własny świat, matka robi wszystko, by chłopak żył i funkcjonował jak najbardziej normalnie.
Dlatego też pewnego dnia decyduje się po raz pierwszy zezwolić synowi na samodzielne pójście na zamkniętą imprezę, choć decyzji tej towarzyszą obawy.
W dniu imprezy wszystko wydaje się, jak najbardziej w porządku do chwili, kiedy kobieta dowiaduje się, że płonie kościół, w którym odbywała się impreza, w której uczestniczy Andi. Na szczęście chłopakowi nic poważnego się nie dzieje, a nawet udaję mu się uratować sporą grupę dzieci-współtowarzyszy zabawy. Zostaję uznany za bohatera.
Niespodziewanie jednak sprawa pożaru przybiera nieprzewidywalny obrót i Andi zostaje oskarżony o podpalenie kościoła.
Świat rodziny legnie w gruzach, a do tego na jaw wychodzi rodzinna tajemnica.
Jak dalej potoczą się losy Andi'ego? Czy rzeczywiście jest winien podpalenia kościoła?, Czy matce uda się dotrzymać złożonej sobie obietnicy i ochroni syna? Jaka rodzinna tajemnica wychodzi na jaw?
Jeśli chcecie poznać odpowiedzi na te i wiele innych pytań pojawiających się w trakcie lektury książki koniecznie zajrzyjcie do środka. Gwarantuję, że się nie rozczarujecie, a, co więcej, na długo pozostanie w waszej pamięci i z pewnością sięgnięcie po nią wielokrotnie.
REWELACJA!!!!:)
Moja ocena to: 10/10
Agnieszka Kaniuk
O książce Prawo matki czytałam wielokrotnie na forach internetowych, liczne pochlebne opnie. Postanowiłam ją zdobyć, gdyż zaintrygowały mnie powtarzające się w nich stwierdzenia, iż autorka książki Diane Chamberlain stanowi konkurencję dla jednej z moich ulubionych pisarek Jodi Picoult i postanowiłam to sprawdzić osobiście.
Po przeczytaniu muszę przyznać, że owszem Diane...
2016-02-06
Kochani serdecznie zapraszam Was do sięgnięcia po kolejną piękną książkę wspaniałej autorki, Pani Krystyny Mirek. Ci z Was, którzy już trochę znają mój gust czytelniczy doskonale wiedzą, że kocham twórczość Pani Krystyny i zawsze z wielką radością i entuzjazmem sięgam po jej kolejne książki. To, co mnie w nich zawsze urzeka to klimat i niezwykły realizm historii, które tworzy autorka. Za każdym razem, kiedy czytam którąś z jej dzieł mam przekonanie, że wszystko, o czym pisze, mogłoby wydarzyć się w życiu realnym.
Zanim opowiem kilka słów o drugim tomie cyklu „Jabłoniowy sad”, wspomnę tylko, że miałam przyjemność recenzować również tom pierwszy „Szczęśliwy dom”, którego recenzję możecie również już przeczytać. Do czego serdecznie zapraszam. Jedyne, co teraz Wam zdradzę to, to że byłam nim oczarowana. Dlatego, kiedy tylko na rynku wydawniczym pojawiła się druga część wspomnianego cyklu „Rodzinne sekrety”, nie mogłam doczekać się chwili kiedy znowu zagoszczę w domu rodziny Zagórskich, by zobaczyć, co u nich słychać.
Jeśli Wy również jesteście ciekawi, serdecznie zapraszam na bloga.:)
https://kocieczytanie.blogspot.com/2018/07/demony-przeszosci.html
Kochani serdecznie zapraszam Was do sięgnięcia po kolejną piękną książkę wspaniałej autorki, Pani Krystyny Mirek. Ci z Was, którzy już trochę znają mój gust czytelniczy doskonale wiedzą, że kocham twórczość Pani Krystyny i zawsze z wielką radością i entuzjazmem sięgam po jej kolejne książki. To, co mnie w nich zawsze urzeka to klimat i niezwykły realizm historii, które...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-01-06
Cathy Glass jest autorką, która w swoich książkach opisuje historie dzieci, które trafiają do jej domu, ponieważ wspólnie z mężem prowadzą rodzinę zastępczą. Cathy w każdej z książek jest bardzo prawdziwa. Niczego przed czytelnikiem nie ukrywa, ani też nie ubarwia dzięki czemu, podczas czytania czujemy się niemalże uczestnikiem opisywanej przez nią historii.
Dziś chcę opowiedzieć Wam o książce, którą koniecznie musicie przeczytać. Mam głęboką nadzieję, że dzięki niej jako rodzice bądź przyszli rodzice unikniecie błędów, które mogą nieodwracalnie skrzywdzić Wasze dziecko, a nawet jeśli nie planujecie zostać rodzicem, mając w pamięci to, przez co przeszła mała bohaterka książki „Córeczka tatusia” będziecie mogli w porę zareagować, jeśli zauważycie coś, co Was zaniepokoi.
Zapewne każdy z Was zgodzi się ze mną, iż więzi łączące dziecko z rodzicem są bardzo ważne. Dzieci kochają rodziców bezwarunkowo, ufając bezgranicznie. Jednak miłość taka musi mieć jasną określoną relację rodzic - dziecko w przeciwnym razie bowiem niestety, o czym się nie mówi, relacja ta może stać się niezdrowa, a wręcz niebezpieczna. Wówczas mamy do czynienia z sytuacją kazirodztwa emocjonalnego. Przypuszczam, że wielu z Was po raz pierwszy spotyka się z takowym terminem i teraz zastanawia się, cóż to takiego jest? Drogi czytelniku, jeśli chcesz przyjrzeć się bliżej temu, czym jest kazirodztwo emocjonalne oraz czym się charakteryzuje, zachęcam Cię do przeczytania dalszej części mojej recenzji, ponieważ postaram się w kilku słowach przybliżyć Ci to, co spotkało siedmioletnią Beth.
https://kocieczytanie.blogspot.com/2018/04/kazirodztwo-emocjonalne.html
Cathy Glass jest autorką, która w swoich książkach opisuje historie dzieci, które trafiają do jej domu, ponieważ wspólnie z mężem prowadzą rodzinę zastępczą. Cathy w każdej z książek jest bardzo prawdziwa. Niczego przed czytelnikiem nie ukrywa, ani też nie ubarwia dzięki czemu, podczas czytania czujemy się niemalże uczestnikiem opisywanej przez nią historii.
Dziś chcę...
2018-02-22
Moi drodzy dziś porozmawiamy o instynkcie macierzyńskim. U większości kobiet instynkt ten zaczyna kształtować się już w okresie dzieciństwa. Pamiętacie, kiedy, jako małe dziewczynki bawiłyśmy się lalkami, wyobrażając sobie, że są to nasze małe córeczki? Czesałyśmy je, karmiłyśmy i tuliłyśmy w ramionach, zapewniając o naszej wielkiej miłości. W dorosłym życiu najczęściej nasza dziecięca zabawa zazwyczaj staje się rzeczywistością. Zakładamy rodziny, stajemy się matkami i otaczamy opieką i miłością nasze dzieci, które stają się dla nas całym światem. Niestety nie zawsze wszystko układa się tak, jak wyglądało to kiedyś w naszych marzeniach. Czasami bowiem los, decyduje za nas i niedane jest nam zostać rodzicem. Dziś chcę opowiedzieć Wam historię kobiety, która bardzo pragnie zostać matką i wypełnić pustkę w swoich ramionach, w których chce kołysać swoje maleństwo.
Kat, główna bohaterka książki Louise Jensen pt. „Surogatka” wraz z mężem Nickiem tworzą szczęśliwe małżeństwo. Do pełni szczęścia brakuje im tylko dziecka, które swoją obecnością wypełni ich życie. Małżonkom pomimo wielu starań nie udaje się doznać daru rodzicielstwa. Każda kolejna porażka, kosztuje ich tak wiele cierpienia, bólu i rozczarowań, iż są bliscy rezygnacji ze swojego marzenia. Pewnego dnia jednak, w życiu Kat pojawia się Lisa, przyjaciółka z dzieciństwa, która chce podarować Kat najcenniejszy dar. Kiedy dowiaduje się, że nasza bohaterka nie może mieć dzieci, proponuje jej surogację. Mimo że drogi kobiet rozeszły się już blisko dziesięć lat temu, Kat z ogromną wdzięcznością i miłością przyjmuje ten bezcenny prezent. Ma nadzieję, że od tej pory, życie jej rodziny będzie pełnią szczęścia.
Jeśli chcecie dowiedzieć się, czy tak rzeczywiście będzie, zapraszam na mojego bloga.:)
https://kocieczytanie.blogspot.com/2018/02/cena-instynktu-macierzynskiego.html
Moi drodzy dziś porozmawiamy o instynkcie macierzyńskim. U większości kobiet instynkt ten zaczyna kształtować się już w okresie dzieciństwa. Pamiętacie, kiedy, jako małe dziewczynki bawiłyśmy się lalkami, wyobrażając sobie, że są to nasze małe córeczki? Czesałyśmy je, karmiłyśmy i tuliłyśmy w ramionach, zapewniając o naszej wielkiej miłości. W dorosłym życiu najczęściej...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-05-14
Moi drodzy, pamiętacie, jak na początku mojej blogowej przygody, recenzując dla Was książkę „Obce dziecko” Rachel Abbott?, pisałam, że ta książka jest tak dobra, że czytając ją, jesteście tak pochłonięci lekturą, że zapominacie o oddychaniu? Otóż dziś, będąc już po lekturze kolejnego tytułu tej autorki, właśnie „Zabij mnie znów” z pełnym przekonaniem mogę powiedzieć, że ta pozycja jest jeszcze lepsza od swojej poprzedniczki.
Jej główna bohaterka Meggie jest szanowanym i cenionym adwokatem. Wiedzie spokojne i ustabilizowane życie u boku kochającego męża i ojca dwójki wspaniałych dzieci Duncana. Małżonkowie wspólnie podejmują decyzję, że to właśnie Meggie będzie głównym żywicielem rodziny, podczas gdy mężczyzna zajmie się domem i opieką nad dziećmi, podejmując się tylko dorywczych zleceń jako hydraulik. Wszystko układa się zgodnie z planem do momentu, kiedy pewnego dnia Meggie wraca z pracy do domu, w którym zastaje tylko pozostawione bez opieki dzieci. Jej mąż znika bez słowa...
Wszystko wskazuje na to, że Duncan zostawił żonę i porzucił rodzinę.
W tym samym czasie dobrze nam znany z poprzedniej książki zespół inspektora Toma Douglasa prowadzi dochodzenie w sprawie morderstwa kobiety dokonanego w Manchesterze. Wkrótce nasza bohaterka zdaje sobie sprawę, że zamordowana jest do niej łudząco podobna. Gdzie jest Duncan?, a przede wszystkim czy Meggie i jej dzieci są bezpieczne?. Tego dowiecie się, sięgając po książkę.
Muszę przyznać, że na początku było mi trochę trudno odnaleźć się we wszystkich wątkach, jakie splotła se sobą Rachel Abbott w fabule „Zabij mnie znów”. A to dlatego, że śledczy szukają rozwiązania zagadki morderstwa w zdarzeniach, które miały miejsce przed dwunastu laty. Czy trop okazał się słuszny, tego oczywiście nie zdradzę? Meggie również prowadzi swoje prywatne śledztwo, a to, czego się dowiaduje, przeraża ja z każdym dniem coraz bardziej. Czuje się wystraszona i zagubiona. Nie wie, komu może ufać. Jedno wie na pewno, nie tylko ona szuka Duncana.
Jeśli jesteście ciekawi, jakie sekrety skrywa przed czytelnikiem ta książka, to serdecznie zapraszam na mojego bloga.
https://kocieczytanie.blogspot.com/2018/03/wszyscy-kamia.html
Moi drodzy, pamiętacie, jak na początku mojej blogowej przygody, recenzując dla Was książkę „Obce dziecko” Rachel Abbott?, pisałam, że ta książka jest tak dobra, że czytając ją, jesteście tak pochłonięci lekturą, że zapominacie o oddychaniu? Otóż dziś, będąc już po lekturze kolejnego tytułu tej autorki, właśnie „Zabij mnie znów” z pełnym przekonaniem mogę powiedzieć, że ta...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-07-23
Moi drodzy, dziś spieszę do Was z literaturą taką, którą naprawdę lubię.Jest w niej wszystko to,czego zawsze szukam w dobrej książce:emocje,trudne wybory,jeszcze trudniejsze decyzje, no i oczywiście wiele rodzących się w głowie czytelnika podczas lektury momentów do refleksji i zadania sobie pytania "Co ja zrobiłabym/zrobiłbym będąc na miejscu bohaterów historii opisanej w utworze .Przy czym uwierzcie mi,że trudność i złożoność tematu z którym postanowiła zmierzyć się autorka Julie Cohen w książce "Drogie maleństwo" sprawia,że żadna odpowiedz na tak postawione pytanie nie jest prosta i oczywista.
Pamiętam,że od chwili kiedy po raz pierwszy zobaczyłam zapowiedz wydawniczą "Drogiego maleństwa" byłam przekonana,że koniecznie muszę tę książkę przeczytać.I choć od czasu zapowiedzi do momentu kiedy trafiła ona w moje ręce minęło dość dużo czasu, to jednak nie dała mi o sobie zapomnieć nieustannie chodząc mi po głowie.I jak się okazało już od pierwszych stron książki moja ogromna determinacja, by dzieło to znalazło się w mojej domowej biblioteczce była bardzo uzasadniona, gdyż jest to bardzo dobra książka.
Dlaczego jest tak dobra, przekonacie się na moim blogu.:)
https://kocieczytanie.blogspot.com/2017/12/macierzynstwo-ale-za-jaka-cene.html
Zapraszam.:)
Moi drodzy, dziś spieszę do Was z literaturą taką, którą naprawdę lubię.Jest w niej wszystko to,czego zawsze szukam w dobrej książce:emocje,trudne wybory,jeszcze trudniejsze decyzje, no i oczywiście wiele rodzących się w głowie czytelnika podczas lektury momentów do refleksji i zadania sobie pytania "Co ja zrobiłabym/zrobiłbym będąc na miejscu bohaterów historii opisanej w...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-08-10
Bądź dzielny,stwórz legendę
Na wstępie pragnę przeprosić Was moi drodzy za chaotyczność tego, co chcę Wam dziś przekazać,ale jestem kilka chwil po lekturze „Promyczka” Kim Holden i wiem, że jeśli nie pójdę za ciosem i od razu nie podzielę się tym jak ogromnie wstrząsnął mną ten tytuł za moment rozkleję się zupełnie i już nigdy nie będę w stanie nic o niej powiedzieć. Uwierzcie mi, że ujęcie w słowa emocji, które mną targają jest zupełnie niemożliwe dlatego dziś nie będzie typowej recenzji a jedynie wymienię w punktach to, za co UWIELBIAM tę książkę.
Zanim jednak to zrobię musicie wiedzieć, że bardzo długo nie mogłam przekonać się do lektury tej pozycji. Co prawda bardzo chciałam go przeczytać ale podświadomie się przed nim wzbraniałam. Po wielogodzinnych rozmowach telefonicznych z moją przyjaciółką i jej nieustających zachwytach nad „Promyczkiem” w końcu dałam się przekonać.
Jakież ogromne było moje zaskoczenie kiedy na początku dzieło to zwyczajnie mnie nudziło... Nie znajdowałam nic nadzwyczajnego, co było by dowodem na autentyczność fenomenu jaki wywołała wśród czytelników o czym nie omieszkałam oczywiście poinformować mojej przyjaciółki. Na co ona ze spokojem aczkolwiek z ogromnym przekonaniem i przejęciem powtarzała nieustannie:
„Czytaj dalej, po prostu czytaj, a na pewno pokochasz tę książkę”.
Jeśli chcecie wiedzieć, czy tal się stało przeczytajcie dalszą część recenzji na moim blogu.:)
http://kocieczytanie.blogspot.com/2017/12/badz-dzielnystworz-legende.html
Serdecznie zapraszam.:)
Bądź dzielny,stwórz legendę
Na wstępie pragnę przeprosić Was moi drodzy za chaotyczność tego, co chcę Wam dziś przekazać,ale jestem kilka chwil po lekturze „Promyczka” Kim Holden i wiem, że jeśli nie pójdę za ciosem i od razu nie podzielę się tym jak ogromnie wstrząsnął mną ten tytuł za moment rozkleję się zupełnie i już nigdy nie będę w stanie nic o niej powiedzieć....
2013-04-03
Książka Pani Lisy Genova w pełni zasługuje na zdobyte miano bestsellera światowego. Czytając "Motyla" nie odbierałam go wyłącznie jako zwykły czytelnik lecz głównie szukałam jego wartości odnośnie swojej płaszczyzny zawodowej jako,że jestem psychologiem oligofrenopedagogiki.Co prawda nie zajmuję się bezpośrednio osobami cierpiącymi na chorobę Alzheimera o której mowa w powieści, jednak problem ten nie jest mi obcy.
Utwór ten to wspaniałe i poruszające,a zarazem szokujące i przerażające dzieło ukazujące niezwykle prawdziwą i trudną historię życia z wyniszczającą umysłowo chorobą.
Większości z nas Alzheimer kojarzy się z okresem starości, schyłku życia,a często nawet uważamy,że schorzenie to jest naturalnym skutkiem procesu starzenia się.Niestety tak wcale nie musi być.Choroba ta dotyczy także osób o wiele młodszych.Autorka uświadamia nam poprzez postać głównej bohaterki,iż Alzheimer dotyka już osób będących w pięćdziesiątym roku życia.
Alice Howald jest pięćdziesięcioletnią kobietą sukcesu.Wykłada psychologię na Harvardzie.Zdobyła światową sławę w dziedzinie lingwistyki.Jest szanowana i poważana w środowisku zawodowym. Ma wspaniałą rodzinę. Cieszy się,życiem.Na pozór wszystko układa się wspaniale,lecz jest coś,co niepokoi kobietę.Coraz częściej zdarza jej się tracić pamięć,odczuwa poczucie dezorientacji, miewa napady paniki.Początkowo symptomy te składa na karb przepracowania, stresu, braku snu. Jednak kiedy z biegiem czasu dolegliwości te nie ustępują, a co więcej nasilają się udaje się do lekarza, który diagnozuje u niej Alzheimera we wczesnym stadium.Świat Alice wywraca się do góry nogami,W tym miejscu należy zwrócić uwagę na fakt,że autorka pragnie uświadomić czytelnikom co ta destrukcyjna choroba oznacza dla osób aktywnych zawodowo kroczących ścieżką kariery.
Ciąg dalszy na moim blogu:)
https://kocieczytanie.blogspot.com/2017/12/zasuzone-miano-bestsellera-swiatowego.html
zapraszam.
Książka Pani Lisy Genova w pełni zasługuje na zdobyte miano bestsellera światowego. Czytając "Motyla" nie odbierałam go wyłącznie jako zwykły czytelnik lecz głównie szukałam jego wartości odnośnie swojej płaszczyzny zawodowej jako,że jestem psychologiem oligofrenopedagogiki.Co prawda nie zajmuję się bezpośrednio osobami cierpiącymi na chorobę Alzheimera o której mowa w...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-05-04
* „ Jesteśmy arcydziełem stworzonym z dwóch samotnych dusz”
Twórczość Brittainy C. Cherry była mi do tej pory nie znana,choć teraz kiedy przeczytałam drugą wydana na polskim rynku wydawniczym książkę tej autorki „Art & Soul” ogromnie żałuję,że do tej pory nie sięgnęłam po „Kochając Pana Danielsa”,co muszę jak najszybciej nadrobić. Dziś jednak chcę zachęcić Was po sięgnięcia właśnie po „Art & Soul”ponieważ jest to książka,która poruszy nawet najbardziej zatwardziałe serca. Muszę przyznać,że kiedy rozpoczęłam lekturę nie wywarła ona na mnie wielkiego wrażenia wydając mi się schematyczną,Ale już po kilku stronach moje odczucia uległy zupełnej zmianie. Nie mogłam oderwać się od czytania jednocześnie nie mogąc poradzić sobie z targającymi mną emocjami. Łzy cisnęły mi się do oczu,a wzruszenie ściskało gardło. A samo zakończenie wywołało bunt,który przerwał tamę moich emocji wywołując spazmatyczny szloch.
Cała ta gama uczuć bardzo zaskoczyła mnie samą,gdyż jest to książka adresowana do młodzieży, a ja już od dłuższego czasu niestety nie należę do tej grupy wiekowej. Potwierdza to jedynie fakt,że książek nie należy szufladkować.
Mam nadzieję, że już sam wyraz moich wrażeń jakie wywarła na mnie ta niezwykła książka przekonał Was moi kochani do sięgnięcia po nią. Gdyby jednak jeszcze ktoś miał wątpliwości czy na pewno jest to aż tak zachwycający utwór jestem przekonana,że zarys fabuły pozbawi Was ich ostatecznie.
Żeby się o tym przekonać musicie jednak zajrzeć na mojego bloga.:)
https://kocieczytanie.blogspot.com/2017/11/artystyczne-dusze.html
* „ Jesteśmy arcydziełem stworzonym z dwóch samotnych dusz”
Twórczość Brittainy C. Cherry była mi do tej pory nie znana,choć teraz kiedy przeczytałam drugą wydana na polskim rynku wydawniczym książkę tej autorki „Art & Soul” ogromnie żałuję,że do tej pory nie sięgnęłam po „Kochając Pana Danielsa”,co muszę jak najszybciej nadrobić. Dziś jednak chcę zachęcić Was po...
2012-12-23
Drogi czytelniku wyobraź sobie,że jesteś małym dzieckiem, które już jako noworodek trafia do domu dziecka i od tego momentu zmieniasz nieustannie miejsca swojego pobytu trafiając do 32 domów dziecka i rodzin zastępczych, gdyż twoi opiekunowie porzucają cię jak niechciany przedmiot. Czyż nie brzmi to okrutnie...?
Taki właśnie los spotkał główną bohaterkę książki "Sekretny język kwiatów" - Victorię. Jej opiekunowie i rodzice zastępczy widzą w niej samo zło. Raporty, które powstają na temat dziewczynki charakteryzują ją jako:aspołeczną, porywczą,małomówna, bezczelną. Nikt jednak nie zadaje sobie trudu, by dociec przyczyn takiego zachowania dziewczynki.Żaden z opiekunów nie zdaje sobie sprawy,że po przeżyciu tak wielu traumatycznych chwil w życiu takie zachowanie Victorii może być jej sposobem "pancerzem" mającym chronić ją przed kolejnym zranieniem ze strony świata dorosłych.Dziewczynka boi się otworzyć i zaufać ludziom.Życie naszej małej bohaterki zmienia się, gdy trafia pod opiekę Elizabeth, która wprowadza ją w tajniki sekretnego języka kwiatów. O tym jednak musicie już przeczytać sami... "Dar" ten pomaga jej wyrażać siebie i komunikować się z innymi ludźmi.Kolejnym przełomem w życiu bohaterki jest chwila kiedy na jej drodze życiowej pojawia się Grant, który podobnie jak ona rozumie język kwiatów. Znajomość ta pozwala dziewczynie odkryć siebie na nowo.Poznaje smak uczuć, których nigdy wcześniej nie zaznała.Jej niecodzienny "dar" choć wydaje się niepozorny wpływa znacząco na życie wielu osób. Tyle o fabule...
Ciąg dalszy czeka na Was na moim blogu.
Serdecznie zapraszam:)
https://kocieczytanie.blogspot.com/2017/11/nie-trzeba-sow-by-wyrazic-to-co.html#more
Drogi czytelniku wyobraź sobie,że jesteś małym dzieckiem, które już jako noworodek trafia do domu dziecka i od tego momentu zmieniasz nieustannie miejsca swojego pobytu trafiając do 32 domów dziecka i rodzin zastępczych, gdyż twoi opiekunowie porzucają cię jak niechciany przedmiot. Czyż nie brzmi to okrutnie...?
Taki właśnie los spotkał główną bohaterkę książki...
2013-06-04
Dziś moi drodzy czytelnicy zapraszam was na spotkanie z książką nie łatwą lecz niewątpliwie wartą tego, by poświęcić jej swój czas O historii Nataschy Kampusch zapewne wielu z was już słyszało chodź by za sprawą mediów czy internetu. O niej i jej losach było dość głośno w 1988roku. Bo właśnie 2 marca tegoż roku została porwana i uprowadzona w drodze do szkoły wówczas 10 letnia Natascha.
W książce „3096 dni”, o której chcę Wam dziś opowiedzieć autorka w sposób bezkompromisowy,otwarcie i szczerze mówi o trudnym dzieciństwie, porwaniu oraz fizycznych i psychicznych upokorzeniach jakich doznawała.
*”Czuję się już na tyle silna,aby opowiedzieć cała historię mojego porwania”
Tytuł książki jest zarazem wyznacznikiem czasu jaki .Natascha spędziła w rękach porywacza. Bo właśnie tyle 3096 dni (8,5 roku) trwało jej piekło.
Jej porywaczem był Wolfgang Priklopil 35 letni mężczyzna niezrównoważony psychicznie, który owego feralnego dnia wciągnął dziewczynkę do swojej białej furgonetki.
**„Usiłowałam krzyczeć. Nie wydałam żadnego dźwięku. Moje strumy głosowe po prostu nie funkcjonowały. Cała byłam jednym wielkim krzykiem. Niemym krzykiem, którego nikt nie słyszał.”
Zapraszam na dalszą część na mojego bloga:)
http://kocieczytanie.blogspot.com/2017/11/pieko-na-ziemi.html
Dziś moi drodzy czytelnicy zapraszam was na spotkanie z książką nie łatwą lecz niewątpliwie wartą tego, by poświęcić jej swój czas O historii Nataschy Kampusch zapewne wielu z was już słyszało chodź by za sprawą mediów czy internetu. O niej i jej losach było dość głośno w 1988roku. Bo właśnie 2 marca tegoż roku została porwana i uprowadzona w drodze do szkoły wówczas 10...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-06-01
Egzamin z macierzyństwa
Drogi czytelniku dziś zapraszam Cię na recenzję książki autorki, która w swoich utworach nie boi się podejmowania trudnych tematów, takich, które bardzo często są pomijane bądź przemilczane. W jej książkach nic nie jest tylko czarne albo tylko białe. Próżno w nich szukać historii łatwych i prostych, wręcz przeciwnie, złożoność problematyki kreowanej fabuły sprawia, że to jak daną historię odbierzemy zależy od tego z perspektywy, którego z jej bohaterów na nią patrzymy. Wielopłaszczyznowość ta sprawia, że podczas lektury skłaniani jesteśmy do wielu refleksji i przemyśleń. To wszystko w połączeniu z lekkością pióra i płynnością słowa niezmiennie zachęca nas czytelniczki do sięgnięcia po każdą kolejną książkę tej wspaniałej polskiej pisarki, na którą zawsze oczekujemy z niecierpliwością. A mowa oczywiście o Pani Magdalenie Majcher. Zapewne nikomu z was osoby Pani Magdaleny przedstawiać nie trzeba, powiem więc tylko tyle, że „Matka mojej córki”, bo to właśnie o tej książce jak się domyślacie chcę wam dziś opowiedzieć jest trzecim tytułem w dorobku pisarskim Pani Majcher, natomiast drugim po „Stanie niebłogosławionym” traktującym o macierzyństwie. Ci z Was, którzy czytali moją recenzję „Stanu niebłogosławionego”, wiedzą, że wówczas to właśnie dzięki niej autorka zdobyła moje serce bowiem było to moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki. Byłam pod ogromnym wrażeniem owej pozycji i gorąco zachęcałam Was do lektury. Jednocześnie wiedziałam, że kolejnej książce, którą napisze Pani Magda postawię bardzo wysoką poprzeczkę i obawiałam się, czy dorówna swojej poprzedniczce. Jeśli jesteście ciekawi czy autorce udało się wyjść naprzeciw moim oczekiwaniom i im sprostać proszę o chwilę cierpliwości przekonacie się o tym w dalszej części mojej recenzji na moim blogu.
Zapraszam:)
http://kocieczytanie.blogspot.com/2017/11/egzamin-z-macierzynstwa.html
Egzamin z macierzyństwa
Drogi czytelniku dziś zapraszam Cię na recenzję książki autorki, która w swoich utworach nie boi się podejmowania trudnych tematów, takich, które bardzo często są pomijane bądź przemilczane. W jej książkach nic nie jest tylko czarne albo tylko białe. Próżno w nich szukać historii łatwych i prostych, wręcz przeciwnie, złożoność problematyki kreowanej...
2017-05-29
Prawda czy fałsz?
Drodzy czytelnicy dziś chcę Wam opowiedzieć o najnowszej książce Harlana Cobena, która została wydana nakładem wydawnictwa Albatros. Jednocześnie chcę nadmienić, że jest to moje drugie spotkanie z twórczością tego autora. Pierwszą książką, jaką przeczytałam była „Jedyna szansa”. Choć było to dość dawno temu, bo jeszcze na długo przed tym, zanim zdecydowałam się dzielić swoimi opiniami o książkach na łamach internetu do dziś nie mogę o niej zapomnieć. To właśnie ten tytuł sprawił, że zakochałam się w twórczości autora. Zapewne to stwierdzenie wyda Wam się dziwne skoro wtedy przeczytałam tylko jedną książkę, ale tak właśnie było. Mimo że miałam dość długą przerwę wiedziałam, że muszę ponownie wrócić do książek Cobena i właśnie dziś nadszedł ten czas. Czy aby moje tamtejsze uwielbienie nie okazało się przedwczesne przekonacie się w dalszej części recenzji.
Moi drodzy czy pamiętacie z dzieciństwa grę „Prawda czy fałsz”? Była to zabawna gra rodzinna polegająca na tym, że każdy gracz biorący udział w zabawie słyszał stwierdzenie dotyczące wielu dziedzin życia i musiał sam zdecydować, czy według niego jest ono prawdziwe, czy też fałszywe. Zabawa była przednia, a nawet jeśli któryś z graczy popełnił błąd nic wielkiego się nie działo, no bo przecież tylko zabawa.
Niestety o wiele niebezpieczniej i poważniej mają się sprawy, kiedy już jako dorośli ludzie stajemy się uczestnikami takiej gry w realnym życiu. Co więcej, to my sami musimy decydować jakich wyborów dokonać jakie decyzje podejmować i komu ufać. Każdy nawet najmniejszy błąd może mieć bardzo poważne konsekwencje. W takiej sytuacji znajduje się główna bohaterka thrillera Harlana Cobena „Już mnie nie oszukasz”
Ciąg dalszy na moim blogu:)
https://kocieczytanie.blogspot.com/2017/10/prawda-czy-fasz.html#more
Prawda czy fałsz?
Drodzy czytelnicy dziś chcę Wam opowiedzieć o najnowszej książce Harlana Cobena, która została wydana nakładem wydawnictwa Albatros. Jednocześnie chcę nadmienić, że jest to moje drugie spotkanie z twórczością tego autora. Pierwszą książką, jaką przeczytałam była „Jedyna szansa”. Choć było to dość dawno temu, bo jeszcze na długo przed tym, zanim...
2017-10-28
Kochani dziś, zanim opowiem Wam o książce „Zaina” Pani Wandy Szymanowskiej, postanowiłam podzielić się z Wami jednym z bardzo bolesnych doświadczeń w moim życiu. Jak wiecie, a jeśli nie wiecie to, to za chwilę się dowiecie od urodzenia, jestem osobą niepełnosprawną ruchowo. Co prawda poruszam się samodzielnie, ale mocno utykam. Nie myślcie, proszę, że oczekuję od Was pocieszenia, czy litości. W dalszej części mojej recenzji zrozumiecie, dlaczego o tym wspominam. Mieszkam w małej miejscowości, gdzie za czasów mojego dzieciństwa w okolicy nie było innych niepełnosprawnych dzieci. Mimo swojej niepełnosprawności będąc dzieckiem, nie czułam, że jestem inna, niż wszystkie dzieci w moim otoczeniu. Rodzice nigdy nie traktowali mnie inaczej, niż moją siostrę, więc moja niepełnosprawność nie stanowiła dla mnie większego problemu. Wszystko zmieniło się wraz z moim pójściem do szkoły podstawowej. Tam właśnie koledzy i koleżanki z klasy w bardzo przykry i bezpośredni sposób uświadomiły mi moją odmienność. Stałam się obiektem szykan, drwin i wyzwisk. Obelgi w stylu kaleka, czy kuternoga stały się epitetami, które słyszałam niemal każdego dnia.
Na dalszy ciąg mojej recenzji zapraszam na mojego bloga :)
https://kocieczytanie.blogspot.com/2017/10/lekcja-tolerancji.html
Kochani dziś, zanim opowiem Wam o książce „Zaina” Pani Wandy Szymanowskiej, postanowiłam podzielić się z Wami jednym z bardzo bolesnych doświadczeń w moim życiu. Jak wiecie, a jeśli nie wiecie to, to za chwilę się dowiecie od urodzenia, jestem osobą niepełnosprawną ruchowo. Co prawda poruszam się samodzielnie, ale mocno utykam. Nie myślcie, proszę, że oczekuję od Was...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-05-13
TA KSIĄŻKA NIE POZWALA ODDYCHAĆ!!
Moi drodzy dziś chcę opowiedzieć Wam o książce,która zmieniła mój stosunek do sięgania po kryminały. Musicie wiedzieć,że pozycje tego typu były ostatnimi po jakie zdecydowałabym się sięgnąć.Ale jak zapewne zauważyliście piszę o tym w czasie przeszłym gdyż dzieło Rachel Abbott "Obce dziecko"sprawiła,że od teraz zdecydowanie bardziej otworzę się na ten rodzaj utworów literackich.A dlaczego właśnie ta autorka tak diametralnie zmieniła moje upodobania czytelnicze tego dowiecie się czytając dalszą część recenzji na moim blogu.:)
http://kocieczytanie.blogspot.com/2017/10/ta-ksiazka-nie-pozwala-oddychac.html
TA KSIĄŻKA NIE POZWALA ODDYCHAĆ!!
Moi drodzy dziś chcę opowiedzieć Wam o książce,która zmieniła mój stosunek do sięgania po kryminały. Musicie wiedzieć,że pozycje tego typu były ostatnimi po jakie zdecydowałabym się sięgnąć.Ale jak zapewne zauważyliście piszę o tym w czasie przeszłym gdyż dzieło Rachel Abbott "Obce dziecko"sprawiła,że od teraz zdecydowanie bardziej otworzę...
Każda miłość wywodzi się z cierpienia. Jeśli cierpisz, znaczy, że kochasz.
Ktoś kiedyś powiedział, że miłość jest pięknym kwiatem, który potrafi pięknie rozkwitać, ale niestety kwiat ten ma również kolce. Przypuszczam, że każdy, kto jest lub był kiedykolwiek w związku, nie raz przekonał się, że oprócz tej romantycznej, pełnej uniesień strony miłość ma również swoje cienie. Nie znaczy to jednak, że kiedy między dwojgiem ludzi dzieje się coś, co obojgu przysparza wiele bólu i cierpienia, to ich uczucie wygasło. Doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, że to samo życie niespodziewanie potrafi skomplikować i pokrzyżować nam nasze plany nierzadko niszcząc nasze marzenia. W tak trudnej sytuacji znajduje się właśnie główna bohaterka trzeciej i niestety ostatniej części cyklu „Szkoła latania” „Szept wiatru” Pani Sylwii Trojanowskiej Katarzyna Laska.
Moi drodzy, jako że nie chcę zdradzać Wam tego, jak wyglądało życie Kasi w poprzednich częściach serii, skupię się tylko na samej ostatniej odsłonie jej perypetii. Wspomnę tylko, że całość cyklu jest wspaniałym zapisem niezwykłej metamorfozy dziewczyny. Pokuszę się o stwierdzenie, że autorka słowem pisanym maluje na oczach czytelników niezwykły obraz etapów przeistaczania się poczwarki w pięknego motyla, który wzbija się w swój pierwszy samodzielny lot ku szczęściu. Nasza bohaterka z nieśmiałej, wycofanej dziewczyny staje się piękną, dojrzałą, pewną siebie kobietę. Los stawia ją w obliczu trudnej lekcji życia. Ta młoda kobieta będzie musiała zawalczyć o to, co najważniejsze i najpiękniejsze – miłość i swoje szczęście u boku mężczyzny swoich marzeń. Uwierzcie mi, tu nic nie jest proste i oczywiste. To z czym zmuszona jest skonfrontować się Katarzyna, zaskakuje, wstrząsa, boli, rodzi wątpliwości, a jednocześnie wymaga podjęcia wielu trudnych decyzji. Co więcej, wyjścia są tylko dwa albo postawić wszystko na jedną kartę, albo zwyczajnie zrezygnować… Którą drogą byś podążył?
To, czym „Szept wiatru”, jak i również dwa pozostałe tomy zdobył moje serce to niezwykle ujmująca jego autentyczność. Mimo że, wiemy, iż koleje losów naszej bohaterki są tylko fikcją literacką, to ja sama podczas lektury nieustannie miałam wrażenie, że fabuła mogła mieć swój pierwowzór w życiu realnym. Wszystko, o czym czytamy, może spotkać każdego z nas. Niezwykły realizm historii sprawił, że nie mogłam oderwać się od najmłodszego dziecka Pani Sylwii. Gdyby nie fakt, że z uwagi na to, iż ogromnie zżyłam się z bohaterką i tak bardzo nie chciałam się z nią rozstawać, pochłonęłabym tę książkę w mgnieniu oka.
Kasia Laska to wspaniała postać. Bardzo chciałabym mieć taką przyjaciółkę. Od początku jej kibicowałam i mocno trzymałam za nią kciuki. Czy skutecznie trudno powiedzieć, bo tylko od Was zależy jaką drogą podążycie. Pamiętajcie życie to sztuka wyboru, Więcej nic nie zdradzę. Gwarantuje Wam jednak, że będziecie bardzo zaskoczeni.
Oczywiście nie ma innej możliwości jak ta, że koniecznie musicie przeczytać tę pozycję. W tym przypadku nie pozostawiam Wam wyboru. Jeśli jeszcze nie czytaliście poprzednich tomów cyklu, to zaraz jak tylko skończycie czytać moje recenzje ich wszystkich, do czego serdecznie zachęcam, biegnijcie do księgarni bądź biblioteki i bezzwłocznie zabierajcie się do czytania.
Wracając do „Szeptu wiatru”, czytając, doznacie wielu emocji i uczuć od cierpienia i łez poprzez wewnętrzne wątpliwości i rozterki, złość, bezsilność, aż do miłości i nadziei. Ponadto tytuł ten skłoni was do wielu refleksji i przemyśleń także nad Waszym życiem. Jest to niezwykle wartościowy utwór, a czas z nim spędzony będzie czasem najlepiej spożytkowanym. Bardzo ciężko rozstawać mi się z tym cyklem dlatego z pewnością jeszcze nie raz do niego wrócę. Pociechę odnajduję jednak w tym, że mam nadzieję, iż wkrótce spod pióra autorki wyjdzie kolejna równie wspaniała książka, na którą czekam z niecierpliwością.
Pani Sylwio dziękuję za możliwość wyboru, bo przyznam szczerze, że obawiałam się, że moje serce rozpadnie się na kawałki.
Każda miłość wywodzi się z cierpienia. Jeśli cierpisz, znaczy, że kochasz.
więcej Pokaż mimo toKtoś kiedyś powiedział, że miłość jest pięknym kwiatem, który potrafi pięknie rozkwitać, ale niestety kwiat ten ma również kolce. Przypuszczam, że każdy, kto jest lub był kiedykolwiek w związku, nie raz przekonał się, że oprócz tej romantycznej, pełnej uniesień strony miłość ma również swoje cienie....