-
ArtykułyPremiera „Tylko my dwoje”. Weź udział w konkursie i wygraj bilety do kina!LubimyCzytać6
-
ArtykułyKolejna powieść Remigiusza Mroza trafi na ekrany. Pora na „Langera”Konrad Wrzesiński3
-
ArtykułyDrapieżnicy z Wall Street. Premiera książki „Cienie przeszłości” Marka MarcinowskiegoBarbaraDorosz5
-
ArtykułyWeź udział w akcji recenzenckiej i wygraj książkę „Nie pytaj” Marii Biernackiej-DrabikLubimyCzytać4
Biblioteczka
2019-04-23
2019-03-29
Moi kochani, dziś przychodzę do Was z recenzją książki Anety Krasińskiej „Gdy opadły emocje”, której mam ogromny zaszczyt i przyjemność być ambasadorką, za co już na wstępie bardzo dziękuję.
Muszę Wam się przyznać, że książka ta, stała mi się w pewnym sensie bardzo bliska i pomogła mi spojrzeć z dystansem, bez emocji, także na moją przeszłość, a tym samym, wiele przemyśleć i uporządkować, przede wszystkim wewnątrz siebie.
Zapewne teraz, zastanawiacie się dlaczego, ale o tym, opowiem Wam już za chwilę.
Najpierw pozwólcie, że zaproszę Was do swego rodzaju wehikułu czasu, który przeniesie nas do lat, kiedy byliśmy licealistami.
Dla wielu z nas, czasy liceum kojarzą się z budowaniem przyjaźni nierzadko na całe życie, pierwszych uczuciowych uniesień i pięknych miłości. Wówczas żyjemy w przekonaniu, że cały świat stoi przed nami otworem i tylko my decydujemy o tym, jakich wyborów dokonamy i jak będzie wyglądała nasza przyszłość. To czas decyzji, które często mają wpływ nie tylko na nasze teraz, ale również, a może przede wszystkim na nasze kiedyś.
Dlaczego o tym piszę?
Otóż Pani Aneta Krasińska, tworząc historię opisaną na kartach powieści, którą oddała w ręce swoich wiernych czytelników, uświadamia nam, że tak naprawdę, wystarczy jedna chwila, jedno zdarzenie, które już na samym starcie, kiedy dopiero co wkraczamy w dorosłość, może odcisnąć swoje piętno na nas samych oraz wyborze ścieżki życiowej, jaką zdecydujemy się podążyć.
Przekonali się o tym Marcelina, Magda i Emil, którzy w liceum tworzyli zgraną paczkę i byli pewni tego, że łącząca ich przyjaźń przetrwa lata.
Byli niczym wzajemnie uzupełniające się ogniwa, które wspólnie budowały godną pozazdroszczenia relację. Do ich teamu należał również Robert. Niestety, o czym jeszcze wtedy nikt nawet nie śmiał pomyśleć, już wkrótce jednego z tych, jak wówczas tym młodym ludziom się wydawało, niezniszczalnych ogniw miało zabraknąć na zawsze. Bo oto, w dniu rozdania świadectw maturalnych, tragiczną śmiercią ginie Robert.
Przyjaciele chłopaka, jak się możecie domyślić - przeżywają traumę, która jak się okazuje, nie pozostaje bez wpływu na nich samych.
Musicie wiedzieć, że, „Gdy opadły emocje”, to dopiero pierwsza część trylogii. Autorka bowiem zdecydowała się, przedstawić tamtejsze tragiczne przeżycia trójki przyjaciół z perspektywy każdego z nich, po to, aby ukazać, jak odejście przyjaciela i jego niestety, po dziś dzień do końca niewyjaśnione okoliczności śmierci, diametralnie zweryfikowały młodzieńcze postanowienia i zapewnienia.
W tej części poznajemy życie Marceliny.
Dorosła już dziś kobieta jest żoną marynarza i matką nastoletnich bliźniąt. Z racji zawodu męża, praktycznie całe życie rodzinne jest na jej głowie, przez co, często czuje się przytłoczona codziennymi obowiązkami.
Na szczęście, ma u swojego boku Magdę, która dba o to, aby przyjaciółka od czasu do czasu pomyślała również o sobie.
W momencie, kiedy my czytelnicy poznajemy życie Marceliny, Magdzie udało się namówić ją do udziału w spotkaniu klasowym zorganizowanym z okazji minionych dwudziestu lat od matury.
Mimo że minęło tak wiele lat, okazuje się, że zjazd ten rozdrapuje zabliźnione rany.
Pomimo tego, że dziś nasi bohaterowie są już zupełnie innymi ludźmi i emocje tamtejszych wydarzeń zostały wyciszone, to jednak pozostało wiele niewyjaśnionych kwestii i niedopowiedzeń, które nie pozwalają w pełni pogodzić się z tym, co się kiedyś wydarzyło.
Nie chcę zdradzać Wam zbyt wiele, abyście mogli sami poznać tę poruszającą i niewątpliwie życiową w swojej wymowie historię, która poprzez swój autentyczny wymiar, dostarczy Wam mnóstwo emocji i wzruszeń.
Lektura książki da Wan także do myślenia i pozwoli zrozumieć, że czasami nie warto patrzeć wstecz, ponieważ przez to możemy postawić na szali to, co kochamy i to, co jest dla nas najważniejsze, ryzykując utratę tego, a tym samym zniszczyć naszą teraźniejszość.
A teraz odrobina prywatny.
Jak wspomniałam wcześniej, książka pozwoliła mi w pewnym stopniu uporać się z własną przeszłością. Jak wiecie, albo i nie, jestem osobą niepełnosprawną ruchowo i niestety w czasach liceum często z tego powodu stawałam się obiektem prześladowań i kpin ze strony swoich rówieśników.
Choć od tamtych wydarzeń minęło już szesnaście lat, to jednak żal do kolegów i koleżanek pozostał we mnie do dziś.
Nadal nie mogę zapomnieć o pewnych wydarzeniach z tamtego okresu, co wpłynęło również na to, co dziś dzieje się w moim wnętrzu.
Książka „Gdy opadły emocje” pozwoliła mi zrozumieć, że nie warto chować urazy i żalu, ponieważ uczucia te mogą zniszczyć nasze tu i teraz.
Na zakończenie chcę oczywiście gorąco polecić Wam lekturę książki i zapewnić Was, że spędzicie z nią wspaniały czas.
Decydując się na lekturę, poznacie opowieść o przyjaźni, miłości, trudnych wyborach młodości, a więc o wszystkim tym, co zwie się życiem. W historii tej, niektórzy z nas, z pewnością odnajdą cząstkę własnego życia.
Ja sama przeczytałam tę książkę bardzo szybko, właśnie z uwagi na jej realizm, który nie pozwolił mi się od niej oderwać. Jej bohaterowie stali mi się bardzo bliscy, dlatego z niecierpliwością czekam na moment, kiedy będę mogła poznać kolejne odsłony z perspektywy pozostałych jej uczestników.
https://kocieczytanie.blogspot.com/2019/03/gdy-opady-emocje-aneta-krasinska.html
Moi kochani, dziś przychodzę do Was z recenzją książki Anety Krasińskiej „Gdy opadły emocje”, której mam ogromny zaszczyt i przyjemność być ambasadorką, za co już na wstępie bardzo dziękuję.
Muszę Wam się przyznać, że książka ta, stała mi się w pewnym sensie bardzo bliska i pomogła mi spojrzeć z dystansem, bez emocji, także na moją przeszłość, a tym samym, wiele...
"Sedno życia" Katarzyna Kielecka - Recenzja ambasadorska.
Niektórzy ludzie są jak koty, które chodzą własnymi drogami. Budują swoje życie na kształt szczelnie zamkniętego świata, w którym rutyna i przewidywalność dają poczucie stabilności i bezpieczeństwa, na którym tak bardzo im zależy. Jednak zapewne, każdy z nas już nie raz przekonał się, że w życiu tak naprawdę nigdy nie można liczyć na to, iż zawsze będzie się ono toczyło według scenariusza, który sami sobie napiszemy. Los potrafi nas mocno zaskoczyć, co często skutkuje tym, iż zmuszeni jesteśmy opuścić swoją strefę komfortu i stawić czoła wielu problemom.
Przekonała się o tym główna bohaterka powieści Katarzyny Kieleckiej-Masłocha „Sedno życia” - Edyta.
Trzydziestoletnia kobieta jest zamkniętą w sobie osobą, która od dziecka była tylko cieniem na tle wizerunku swojej rodziny. Wychowywana wspólnie ze swoim bratem bliźniakiem przez ojca, dla którego od zawsze liczyło się tylko stwarzanie pozorów, nigdy nie czuła się kochana i akceptowana. To syn był dumą mężczyzny. Dumny rodzic podziwiał osiągnięcia Wojtka, bo o nim właśnie mowa, zarówno w pracy zawodowej, jak i w życiu prywatnym. Natomiast, kiedy patrzył na córkę, w jego oczach dziewczyna dostrzegała tylko rozczarowanie i poczucie zawodu. Nigdy nie udało jej się zasłużyć na choćby najmniejsze przejawy uznania z jego strony. Choć ojciec nigdy nie przyznał tego wprost, to jednak podobnie jak sama Edyta, wszyscy doskonale wiedzieli, że traktuje ją jak niewidzialną. Jakby tego, było mało relacje kobiety z bratem, również nie należą do najlepszych.
Nasza bohaterce mimo wszystko udało się ułożyć swoje życie, tak by czuła, że ma swój bezpieczny kawałek przestrzeni. Ma własne mieszkanie i dobrą pracę, którą stara się wykonywać, jak najlepiej, co spotyka się z uznaniem ze strony Wojtka, który jest jednocześnie jej przełożonym. W obawie przed odrzuceniem Edyta dystansuje się od ludzi. Robi, co do niej należy, ale nie wchodzi z nikim w zbytnią zażyłość. Już wkrótce jednak kilka czynników, które niespodziewanie się ze sobą splotą, wywróci jej życie do góry nogami. Nowe stanowisko pracy, niespodziewana diagnoza lekarska oraz nagłe pojawienie się przyjaciółki z dzieciństwa odmienią jej życie już na zawsze. Koniecznie sprawdźcie, jak Edyta odnajdzie się w jego nowej odsłonie. Możecie mi wierzyć, łatwo nie będzie.
Tak bardzo żałuję, że nie mogę zdradzić Wam niczego więcej o tej książce. Chcę jednak, abyście sami poczuli tę ogromną gamę emocji, która trafi w głąb waszych serc, jeśli tylko po nią sięgniecie. Ja płakałam, śmiałam się, czułam strach i nadzieję. Autorka na kartach swojej książki poruszyła wiele bardzo życiowych kwestii, które mogą stać się także treścią życia każdego z nas. W książce czytamy bowiem o cierpieniu, stracie, poczuciu odrzucenia, chorobie, poszukiwaniu siebie, braku akceptacji oraz miłości, która, aby mogła zaistnieć, musi stoczyć nierówną walkę z demonami przeszłości.
Warto zwrócić uwagę na relacje Edyty i Wojtka. Siostra zawsze odbierała osobę brata, jako zadufane w sobie oczko w głowie tatusia. Jednak czytając książkę i poznając historię tej postaci, przekonacie się, że nie zawsze ludzie są właśnie tacy, jakimi ich postrzegamy. Często bowiem nosimy maski, a cała prawda, pozostaje niewidoczna dla oczu. Kiedy Wojtek zdecyduje się zrzucić swoją maskę, przekonacie się, że przeszedł naprawdę wiele.
„Sedno życia” to piękna trafiająca wprost do serca czytelnika historia opisująca życie takim, jakie ono jest naprawdę. Z jego blaskami i cieniami. Radościami i smutkami, lękami i nadziejami.
Bohaterami tej wyjątkowej opowieści są autentyczne postaci, z których jak to, w życiu bywa, jedni wzbudzają naszą sympatię i stają nam się bliscy, a inni natomiast wzbudzają złość, odrazę, a nawet nienawiść. Ja sama znienawidziłam ojca Edyty i Wojtka.
Dowodem na realny wymiar tego, o czym pisze Pani Katarzyna, niech będzie wątek dotyczący przyjaciółki Edyty – Agaty. Ja sama obecnie znajduje się w tylko nieco lepszej sytuacji niż ona, dlatego było mi bardzo ciężko czytać o tym, co ją spotkało, ponieważ mimo woli, automatycznie odbierałam wszystko, co przeżywała kobieta przez pryzmat własnej sytuacji.
Oczywiście, teraz nie zdradzę Wam, w czym rzecz, ale podczas lektury na pewno domyślicie się, o co chodzi.
Cóż więcej mogę Wam powiedzieć ponadto co oczywiste. Koniecznie przeczytajcie „Sedno życia”. Jestem przekonana, że po skończeniu lektury, zupełnie inaczej będziecie postrzegać własne życie. Nie obejdzie się bez zastanowienia i refleksji. Już nigdy nic nie będzie takie samo, a o książce bardzo długo nie będziecie mogli zapomnieć, a być może nawet będziecie chcieli za jakiś czas do niej wrócić, tak, jak na pewno będzie miało to miejsce w moim przypadku.
Na zakończenie chcę uspokoić tych z Was, którzy pomyślą, że czytanie o chorobie, cierpieniu i stracie, może okazać się dla nich zbyt trudne. Otóż nie obawiajcie się kochani, bowiem mimo podjętych w książce trudnych tematów, autorka ujęła je w taki sposób, by czytelnik nie poczuł się obciążony i przytłoczony. Oczywiście będą chwile wzruszeń, a może nawet popłyną łzy, ale dzięki idealnemu balansowi pomiędzy cierpieniem i humorem, oraz lekkiemu stylowi pisania autorki, książkę czyta się bardzo lekko i szybko. Od pierwszych stron mocno angażujemy w perypetie bohaterów i następujące po sobie zwroty akcji, tak, że nim się spostrzeżemy, dotrzemy do ostatniego zdania.
Moi drodzy chciałabym podzielić się z Wami informacją, że „Sedno życia”, jest tytułem, którego blog Kocie czytanie ma ogromną przyjemność być ambasadorem. Z czego bardzo się cieszę, ponieważ jest to wyjątkowa opowieść, która na zawsze ma swoje miejsce w moim sercu.
Ja już nie mogę doczekać się kontynuacji „Piętno dzieciństwa”, która jest już w przygotowaniu.
Natomiast, jeśli Wy chcielibyście przeczytać „Sedno życia”, to wypatrujcie konkursu z tą książką, który już niedługo pojawi się na blogu.
Recenzja powstała we współpracy z wydawnictwem Szara godzina, za co bardzo dziękuję.
https://kocieczytanie.blogspot.com/2019/04/sedno-zycia-katarzyna-kielecka-recenzja.html
"Sedno życia" Katarzyna Kielecka - Recenzja ambasadorska.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toNiektórzy ludzie są jak koty, które chodzą własnymi drogami. Budują swoje życie na kształt szczelnie zamkniętego świata, w którym rutyna i przewidywalność dają poczucie stabilności i bezpieczeństwa, na którym tak bardzo im zależy. Jednak zapewne, każdy z nas już nie raz przekonał się, że w życiu tak naprawdę nigdy...