-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać189
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik11
-
ArtykułyMamy dla was książki. Wygraj egzemplarz „Zaginionego sztetla” Maxa GrossaLubimyCzytać2
Biblioteczka
2013-11-11
2009-11-01
Kuki Gallman spełniła swoje młodzieńcze marzenia - zamieszkała w sercu Afryki, w Kenii. Zapłaciła za to wysoką cenę - straciła tam najpierw męża Paola, potem syna Emanuela. Przepełniona ogromnym bólem i cierpieniem zaczęła pisać wspomnienia.
Czytając jej powieść przeniosłam się oczyma wyobraźni do Kenii, w dziewicze afrykańskie lasy pełne egzotycznych roślin, ptaków, owadów i węży, na rozległe otwarte przestrzenie, sawanny, nad strumienie, w których stada słoni i nosorożców gasiły pragnienie. Powiew egzotyki, jakże obcy nam, Europejczykom.
Gallmann tak opisuje początki nowego życia w Kenii: "Niewiele rzeczy daje mi tak silne poczucie spełniania się jak tworzenie z niczego, budowanie w nienaruszonym środowisku naturalnym miejsca, które chciałabym nazwać swoim domem. Będzie to dzieło miłości i pokory wobec majestatu afrykańskiej przyrody. Obowiązek respektowania piękna tej ziemi stanowi bowiem nieuchwytną, zarazem naczelną zasadę duchową i estetyczną, która towarzyszy mi w procesie tworzenia."
Książka pełna jest refleksji o przemijaniu:
"Miłość jest nieśmiertelna, śmierć zaś to tylko horyzont, a horyzont to tylko ograniczenie naszych oczu."
"Człowiek przywiązuje wielką wagę do tego, gdzie zostanie złożony po śmierci. Miejsce, w którym pracował i żył, gdzie leżą jego przodkowie i pewnego dnia on sam spocznie, jest święte. Jeżeli nie można wybrać miejsca urodzenia, to przynajmniej każdy powinien miec prawo do wyboru miejsca swego pochówku. Dlatego na grobie Paola zasadziłam jego ukochane drzewo akacji (...). Pewnego dnia korzenie dosięgną jego ciała i żywiąc się nim, drzewo przeistoczy się w Paola, który stanie się żywą częścią ukochanego krajobrazu."
Jedyne, co mnie raziło w tej książce, to zbyt wyidealizowanie opisy urody męża i syna Kuki. Można to jednak autorce wybaczyć i zrozumieć, iż dla niej były to najpiękniejsze istoty na świecie.
Po śmierci dwóch najbliższych osób, przy wsparciu oddanych przyjaciół Kuki Gallmann zakłada fundację na rzecz ochrony środowiska naturalnego. Ochrona przyrody i ginących gatunków zwierząt staje się jej priorytetem. "Zastanawiałam się nad przyszłością Afryki. Wyrastało nowe pokolenie, w którego rękach wkrótce będą leżały losy Kenii. Bałam się o jej przyszłość. Młodzi dojrzewali na peryferiach miast, gdzie nie zostało już nic z dzikiej przyrody. Ich umysły były zaśmiecone obcymi ideami i religiami, biedą i brakiem wartościowych celów. Nie umieli docenić piękna własnego kraju (...). Jedynym rozwiązaniem była edukacja. Musieliśmy udowodnić, że można i powinno się koegzystować z dziką przyrodą... że można i powinno uczyć się, jak wykorzystywać Naturę, nie niszcząc jej, a jednocześnie chronić ją przed cywilizowanym człowiekiem. Afryka żądała tego od nas. Powinniśmy jej byli oddać hołd, przede wszystkim ziemi i tradycji przodków tych ludzi, którzy zamieszkiwali ją w wieczystej symbiozie ze zwierzętami i roślinami."
Po przeczytaniu tej książki spojrzałam, choć przez chwilę, inaczej na otaczający mnie świat. Świadomie. Żyję wśród betonowych domów i zasadzonych ręką człowieka drzew, a nad głową mam szare od spalin niebo. Kuki Gallmann miała to szczęście, że doświadczyła życia wśród dziewiczej, afrykańskiej przyrody, patrząc na dzikie zwierzęta polujące lub pasące się swobodnie. W swojej książce podzieliła się tym doświadczeniem z nami, czytelnikami. Odkryła przed nami kawałek Afryki, magię Kenii, ukazała bogactwo przyrody, wypalony słońcem krajobraz, ból, samotność, żałobę, piękno i dramat, śmierć i odrodzenie...
Kuki Gallman spełniła swoje młodzieńcze marzenia - zamieszkała w sercu Afryki, w Kenii. Zapłaciła za to wysoką cenę - straciła tam najpierw męża Paola, potem syna Emanuela. Przepełniona ogromnym bólem i cierpieniem zaczęła pisać wspomnienia.
Czytając jej powieść przeniosłam się oczyma wyobraźni do Kenii, w dziewicze afrykańskie lasy pełne egzotycznych roślin, ptaków, owadów...
2018-06-25
Przepiękna historia miłosna. Ta książka może być przykładem na to, jak w niewielu słowach można wyrazić tak dużo, jak w krótkich chwilach można przeżyć tak wiele. Warto przeczytać, pozostaje w pamięci na długo.
Przepiękna historia miłosna. Ta książka może być przykładem na to, jak w niewielu słowach można wyrazić tak dużo, jak w krótkich chwilach można przeżyć tak wiele. Warto przeczytać, pozostaje w pamięci na długo.
Pokaż mimo to2018-06-24
Literaturę kryminalną i thillery omijałam do tej pory szerokim łukiem. No może zrobiłam kiedyś wyjątek dla Agathy Christie czy Joanny Chmielewskiej, ale poza tym pustynia. Nie wiem, co mnie tym razem podkusiło. I wcale nie żałuję! Z zapartym tchem przeczytałam świetną książkę Cobena "Nie mów nikomu". Bardzo wciągająca. Następna tego autora leży już na stoliku w kolejce do czytania. Czemu ja wcześniej nie znałam Cobena??
Literaturę kryminalną i thillery omijałam do tej pory szerokim łukiem. No może zrobiłam kiedyś wyjątek dla Agathy Christie czy Joanny Chmielewskiej, ale poza tym pustynia. Nie wiem, co mnie tym razem podkusiło. I wcale nie żałuję! Z zapartym tchem przeczytałam świetną książkę Cobena "Nie mów nikomu". Bardzo wciągająca. Następna tego autora leży już na stoliku w kolejce do...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-06-01
Książka, która na długo zostanie w mojej pamięci. Zaczyna się jak bajka, jak stary film, jednak z każdą kolejną przewracaną stroną uświadamiamy sobie, że ten "film" zdarzył się kiedyś naprawdę. Piękna, wzruszająca, jednocześnie straszna i okrutna opowieść. Brak mi słów, pozostała tylko zaduma. Polecam przeczytać.
Książka, która na długo zostanie w mojej pamięci. Zaczyna się jak bajka, jak stary film, jednak z każdą kolejną przewracaną stroną uświadamiamy sobie, że ten "film" zdarzył się kiedyś naprawdę. Piękna, wzruszająca, jednocześnie straszna i okrutna opowieść. Brak mi słów, pozostała tylko zaduma. Polecam przeczytać.
Pokaż mimo to2017-05-30
Lekka, niezobowiązująca lektura na leniwy weekend albo letni wieczór. Małżeństwo zwariowanych, londyńskich architektów spędza każde wakacje w Hiszpanii. Są hispanofilami, uwielbiają ten kraj i hiszpańskie słońce. Kupują dom letniskowy w małej, andaluzyjskiej górskiej wiosce Frigiliana i w końcu osiedlają się tam na stałe. Zawsze marzyli, aby mieć psa i dwa koty, na które, z braku czasu, nie mogli sobie pozwolić mieszkając w Anglii. Wraz z przeprowadzką do Andaluzji ich marzenia pomału zaczynają się spełniać. Nie zdradzę, co było dalej, ale uchylając rąbka tajemnicy powiem, że w miarę czytania coraz szerzej otwierałam oczy ze zdziwienia.
Okładkę książki uważam za przeuroczą - w tle hiszpańska wieś, a z pierwszego planu spogląda mi prosto w oczy słodki psiak - moja ulubiona rasa beagle.
Dla tych, którzy szukają odprężającej lektury oraz dla wszystkich miłośników psów i Hiszpanii (kolejność dowolna) - polecam.
Lekka, niezobowiązująca lektura na leniwy weekend albo letni wieczór. Małżeństwo zwariowanych, londyńskich architektów spędza każde wakacje w Hiszpanii. Są hispanofilami, uwielbiają ten kraj i hiszpańskie słońce. Kupują dom letniskowy w małej, andaluzyjskiej górskiej wiosce Frigiliana i w końcu osiedlają się tam na stałe. Zawsze marzyli, aby mieć psa i dwa koty, na które, z...
więcej mniej Pokaż mimo to2012-12-03
To było moje pierwsze spotkanie z Segalem, choć wcześniej słyszałam dużo pochlebnych słów o jego powieściach, a "Doktorzy" to już chyba legenda, podobnie jak "Love story". Akcja tego opasłego tomu rozpoczyna się w latach czterdziestych ubiegłego wieku, a kończy w latach siedemdziesiątych. Nie zniechęcajcie się liczbą stron. Wielowątkowa fabuła jest tak wciągająca, że te prawie osiemset stron czyta się jednym tchem. Autor w bardzo sugestywny sposób przedstawił życie kilku młodych ludzi wkraczających w medyczny świat w amerykańskiej rzeczywistości. Wszystkich ich cechowała ogromna wytrwałość w dążeniu do celu, odporność psychiczna, ambicja, pracowitość. Podobał mi się sposób przedstawienia różnorodnych fikcyjnych wątków powiązanych z faktami medycznymi, które działy się na świecie. Poza tym autor porusza wiele kwestii dotyczących trudnych wyborów, które lekarz musi dokonywać w swojej pracy, wyborów między dobrem a złem, często balansując na krawędzi życia i śmierci. Oprócz, a może raczej obok świata medycyny znajdziemy tu również normalne życie, przyjaźń, miłość, odwieczny konflikt pokoleń, różnorakie problemy społeczne, jak antysemityzm, rasizm, równouprawnienie kobiet.
"Nadaliśmy lekarzom status bogów i czcimy jak bóstwa, oddając im nasze ciała i dusze, nie mówiąc już o innych dobrach tego świata. A jednak - paradoksalnie - są to najbardziej podatni na ciosy i najwrażliwsi z ludzi." Ta powieść uświadamia, że lekarze są zwykłymi ludźmi, którzy w prywatnym życiu miewają takie same lub jeszcze większe problemy jak my sami.
To chwalenie powieści chciałabym zakończyć piękna puentą, słowami Paracelsusa "Fundamentalną podstawą medycyny jest miłość." Te słowa powinny wisieć w każdym szpitalu i każdej przychodni. Dla lekarzy i dla nas, pacjentów.
"Doktorów" polecam, pasjonująca lektura.
To było moje pierwsze spotkanie z Segalem, choć wcześniej słyszałam dużo pochlebnych słów o jego powieściach, a "Doktorzy" to już chyba legenda, podobnie jak "Love story". Akcja tego opasłego tomu rozpoczyna się w latach czterdziestych ubiegłego wieku, a kończy w latach siedemdziesiątych. Nie zniechęcajcie się liczbą stron. Wielowątkowa fabuła jest tak wciągająca, że te...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-03-04
Lubię sagi, ale ta nie przypadła mi do gustu. Część o babce Hannie i jej trudnym życiu była najbardziej ciekawa, resztę przebrnęłam. Zbyt chaotycznie napisana. Czuć w niej trochę mroczny, skandynawski klimat, który w takim wydaniu nie był dla mnie zachęcający.
Lubię sagi, ale ta nie przypadła mi do gustu. Część o babce Hannie i jej trudnym życiu była najbardziej ciekawa, resztę przebrnęłam. Zbyt chaotycznie napisana. Czuć w niej trochę mroczny, skandynawski klimat, który w takim wydaniu nie był dla mnie zachęcający.
Pokaż mimo to2014-03-04
2009-08-26
Piękna powieść. Historia o spełnianiu swoich zapomnianych marzeń, poszukiwaniu własnej drogi, odnajdywaniu miłości. To książka o świetle i ciemności. Bardzo łagodna, ciepła, miękka - jeśli tak w ogóle można powiedzieć o książce. Napisana tak bardzo obrazowo i plastycznie, że można tę historię poczuć i zobaczyć. Pełna smaków, zapachów, uczuć, kolorów, gry światła, dźwięków. Historia tak piękna, że aż niewiarygodna. Momentami może ciut przesłodzona, ale czyż miłość nie jest czasami słodka?
Piękna powieść. Historia o spełnianiu swoich zapomnianych marzeń, poszukiwaniu własnej drogi, odnajdywaniu miłości. To książka o świetle i ciemności. Bardzo łagodna, ciepła, miękka - jeśli tak w ogóle można powiedzieć o książce. Napisana tak bardzo obrazowo i plastycznie, że można tę historię poczuć i zobaczyć. Pełna smaków, zapachów, uczuć, kolorów, gry światła, dźwięków....
więcej mniej Pokaż mimo to2012-03-28
Tytuł tej książki nie zachęcał mnie do sięgnięcia po nią, nieprzyjemnie mi się kojarzył. Ale treść okazała się ciekawa. Akcja dzieje się w XIX- wiecznej Anglii, w Edynburgu, a następnie w Afryce Południowej. Davina zostaje niesłusznie oskarżona o morderstwo własnego ojca. Sąd uniewinnia ją z braku dowodów, a to nie to samo, co orzeczenie "niewinna". Po procesie nie może znieść życia wśród ludzi kiedyś jej bliskich, a teraz patrzących na nią z lękiem i nieufnością. Postanawia wyjechać. Poznaje Rogera Lestranga, który ułatwia jej wraz z przyjaciółką wyjazd do Afryki Południowej, by pod zmienionym nazwiskiem mogła zacząć nowe życie. Davina ma nadzieję, że tam jej życie się ułoży, jednak wyjazd ten okazuje się dopiero początkiem kłopotów...
"Gniazdo węży" to romans ze zbrodnią w tle. Autorka umiejętnie buduje napięcie, tak, że z ciekawością czyta się dalej. Akcja toczy się wartko, momentami tylko ogrom intryg, w jakie zamieszani są bohaterowie, jest może trochę przesadzona. Brakowało mi też opisu uczuć i przeżyć głównej bohaterki Daviny. Spotykają ją bardzo trudne sytuacje życiowe, a to co wówczas czuła, zostało potraktowane przez autorkę raczej marginalnie. Jednak wciągająca fabuła sprawiła, że z przyjemnością przeczytałam tę książkę.
Tytuł tej książki nie zachęcał mnie do sięgnięcia po nią, nieprzyjemnie mi się kojarzył. Ale treść okazała się ciekawa. Akcja dzieje się w XIX- wiecznej Anglii, w Edynburgu, a następnie w Afryce Południowej. Davina zostaje niesłusznie oskarżona o morderstwo własnego ojca. Sąd uniewinnia ją z braku dowodów, a to nie to samo, co orzeczenie "niewinna". Po procesie nie może...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-02-15
Jak zwykle, pomysły Pani Chmielewskiej są zadziwiające. Świetna książka na relaks, momentami nieźle się ubawiłam. A postać Duńczyka, pana Muldgaarda - cudo! Zbrodnia goni zbrodnię, przekomiczne sytuacje, lekki język. Za to lubię Chmielewską.
Jak zwykle, pomysły Pani Chmielewskiej są zadziwiające. Świetna książka na relaks, momentami nieźle się ubawiłam. A postać Duńczyka, pana Muldgaarda - cudo! Zbrodnia goni zbrodnię, przekomiczne sytuacje, lekki język. Za to lubię Chmielewską.
Pokaż mimo to2009-11
To książka dla szukających spokoju i wyciszenia. Nie ma w niej wartkiej akcji. Narratorem jest sześćdziesięciosiedmioletni Trond, który trzy lata po śmierci żony właśnie zamieszkał w niewielkim domku nad jeziorem, daleko na wschodzie Norwegii.
Jest początek listopada, pada śnieg. Niedługo skończy się to tysiąclecie. Trond codziennie wstaje przed świtem, wychodzi z psem Lyrą na spacer, pali w piecu, pije kawę przy kuchennym stole, obserwuje ptaki przez szybę. Jest samotnikiem: "Przez całe życie tęskniłem za samotnością w takim miejscu jak to. Nawet gdy było najpiękniej, co wcale nie zdarzało się rzadko (...) A teraz mieszkam tu i jest prawie dokładnie tak, jak sobie wyobrażałem". Przypadkowe spotkanie z sąsiadem przywołuje w nim wspomnienia z lata 1948 roku.
Książkę czyta się łatwo, może nawet zbyt łatwo. Wspomnienia Tronda przeplatają się z jego rzeczywistym życiem. Lato z zimą. Młodość ze starością. Przyjaźń z samotnością.
Kiedyś w młodzieńczych latach, kradnąc z przyjacielem konie, nie udało mu się schwycić wierzchowca, który pognał galopem pozostawiając za sobą tylko unoszący się w powietrzu pył. Czytając tę powieść miałam wrażenie, jakbym przez ten pył patrzyła na jej bohaterów, tak jakby byli rozmyci w przestrzeni. Podobał mi się jednak styl Pettersona. Jego "oszczędna, zaskakująca proza odbiera dech w piersiach jak silne uderzenie mroźnego wiatru" (Daily Express).
"Kradnąc konie" nie pozostawia po przeczytaniu szczególnie silnych wrażeń, a jednak w trakcie czytania wycisza, chłodzi, pozwala płynąć czasowi swoim niespiesznym rytmem. Dobra na listopadowy wieczór przy filiżance ciepłej herbaty.
To książka dla szukających spokoju i wyciszenia. Nie ma w niej wartkiej akcji. Narratorem jest sześćdziesięciosiedmioletni Trond, który trzy lata po śmierci żony właśnie zamieszkał w niewielkim domku nad jeziorem, daleko na wschodzie Norwegii.
Jest początek listopada, pada śnieg. Niedługo skończy się to tysiąclecie. Trond codziennie wstaje przed świtem, wychodzi z psem...
2014-07-06
2014-02-22
2010-01-02
O tej książce słyszałam od dawna wiele pozytywnych opinii , jednak jakoś nie miałam na nią ochoty. Myślałam sobie - ee, podróże w czasie, to nie dla mnie. Aż tu pewnego szarego dnia wpadła mi w ręce w miejscowej bibliotece. I wzięłam ją ze sobą. W domu przeleżała kilka tygodni. W końcu, gdy zbliżał się termin oddania książki do biblioteki, otworzyłam ją i... przepadłam.
To powieść poruszająca emocje. Od pierwszych stron wciąga niesamowicie, rozbudza ciekawość, co zdarzy się dalej, co będzie na następnej stronie. Dużym plusem książki jest to, iż narracja jest w czasie teraźniejszym i prowadzona przez dwie osoby (Clare i Henry`ego). Czytając mam wtedy wrażenie, jakbym stała obok bohaterów i obserwowała ich tu i teraz.
Podsumowując: pięknie napisany romans z elementami science fiction, oryginalna historia, ciekawy pomysł, lekki styl, wciągająca akcja, są momenty do śmiechu i do płaczu (pod koniec książki łzy mi ciekły jak grochy). Jednym słowem: polecam.
PS. Książka ta została wydana w Polsce w 2004 r. pod tytułem "Miłość ponad czasem". W 2007 r. wyszło wznowienie, ale już jako "Żona podróżnika w czasie". Ostatnie wydanie ma tytuł "Zaklęci w czasie" (tak samo jak tytuł filmu).
O tej książce słyszałam od dawna wiele pozytywnych opinii , jednak jakoś nie miałam na nią ochoty. Myślałam sobie - ee, podróże w czasie, to nie dla mnie. Aż tu pewnego szarego dnia wpadła mi w ręce w miejscowej bibliotece. I wzięłam ją ze sobą. W domu przeleżała kilka tygodni. W końcu, gdy zbliżał się termin oddania książki do biblioteki, otworzyłam ją i......
więcej mniej Pokaż mimo to
Trochę mnie rozczarowała ta książka. Dobrze, że była z biblioteki. Jak dla mnie zwykła historia pięknej miłości, uwielbienia i przywiązania. Jest miliony takich historii wokół nas. Jako biografia czegoś mi tu brakowało. Zbyt dużo chaosu, zdjęcia zamieszczone bez chronologii. Średnio.
Trochę mnie rozczarowała ta książka. Dobrze, że była z biblioteki. Jak dla mnie zwykła historia pięknej miłości, uwielbienia i przywiązania. Jest miliony takich historii wokół nas. Jako biografia czegoś mi tu brakowało. Zbyt dużo chaosu, zdjęcia zamieszczone bez chronologii. Średnio.
Pokaż mimo to