-
ArtykułyMama poleca: najlepsze książki dla najmłodszych czytelnikówEwa Cieślik19
-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński5
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1184
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać433
Biblioteczka
2020-04-14
2020-12-06
2020-10-24
2020-08-28
Do przeczytania na szybko po tomie pierwszym serii, ale nic szczególnego. Krótkie i przyjemne.
Do przeczytania na szybko po tomie pierwszym serii, ale nic szczególnego. Krótkie i przyjemne.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-04-26
Po pierwszym rozdziało-opowiadaniu byłam srodze rozczarowana brakiem fabuły i pseudośmiesznym, przerysowanym stylem. Z fabułą nieszczególnie się poprawiło, za to ze stylem się oswoiłam i nawet uśmiechnęłam się parę razy pod nosem.
Przy końcowych opowiadaniach bawiłam się już całkiem nieźle, ale nadal uważam, że na aż tak wysoką średnią ocenę Dożywocie nie zasługuje. Bo to zbiórek opowiadań o niczym, popis stylistyczny autorki. Może to jakiś crossover z literaturą obyczajową miał być, z Konradem szukającym sensu życia w roli głównej. Na to jednak jest nadmiar podszytej absurdem fantastyczności będącej podstawą jego zmiany i tak dalej.
Rozumiem skąd ta książka ma tyłu fanów, ale rzecz nie dla mnie. Spróbować było warto.
Po pierwszym rozdziało-opowiadaniu byłam srodze rozczarowana brakiem fabuły i pseudośmiesznym, przerysowanym stylem. Z fabułą nieszczególnie się poprawiło, za to ze stylem się oswoiłam i nawet uśmiechnęłam się parę razy pod nosem.
Przy końcowych opowiadaniach bawiłam się już całkiem nieźle, ale nadal uważam, że na aż tak wysoką średnią ocenę Dożywocie nie zasługuje. Bo to...
2019-05-17
Może to moja wina, że nie podeszła mi ta manga, bo miałam nadzieję na coś z gatunku mecha. Tymczasem Głos z odległej gwiazdy to obyczajówka - to na wątek relacji między dwójką bohaterów położony jest nacisk, a misja w kosmos to tylko tło, przygotowane zresztą bardzo niedbale i pobieżnie. Większa część scen z misji to ostatecznie też okruchy życia - relacje Mikako z innymi członkiniami załogi.
Niekiedy jednotomówki wydają się przeładowane chaotyczną akcją, bezładnie pośpieszone, byleby zamknąć fabułę w tak małej ilości stron. Autorzy Głosu nawet nie spróbowali. To mógłby być znośny wstęp do historii tej całej misji. Taki pierwszy odcinek z wielu. Jednak jako samodzielny twór nijak się nie broni. Do tego kreska jest mocno średnia - nawet na obrazki nie ma co patrzeć.
Fanom obyczajówek może się spodobać, o ile nie przeszkadzają im niedopowiedzenia w finale. Jeśli jednak szukacie mecha, od tego trzymajcie się z dala.
Może to moja wina, że nie podeszła mi ta manga, bo miałam nadzieję na coś z gatunku mecha. Tymczasem Głos z odległej gwiazdy to obyczajówka - to na wątek relacji między dwójką bohaterów położony jest nacisk, a misja w kosmos to tylko tło, przygotowane zresztą bardzo niedbale i pobieżnie. Większa część scen z misji to ostatecznie też okruchy życia - relacje Mikako z innymi...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-04-29
2018-05-02
Jakbym mogła dać 11 gwiazdek, to bym dała. Jedna z najpiękniejszych opowieści jakie czytałam.
Jakbym mogła dać 11 gwiazdek, to bym dała. Jedna z najpiękniejszych opowieści jakie czytałam.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Nawet, nawet, chociaż miałam nadzieję na coś więcej. Wampiry, łowcy wampirów, jakaś krwawa akcja, może ostrzejsza końcówka.... Nope. Słodkie wampirzątko w opresji i jego strażnik-stalker. Taki już urok gatunku, ciężko znaleźć coś wybitnego, chyba że pod względem rysunków. Tutaj jakoś nie zachwycają, ale nie było źle. Przynajmniej postarano się o jakąś fabułę.
Nie zrażajcie się jednak moim marudzeniem, drogie panie; ja, dziwne i naiwne stworzonko, szukam fabuły w komiksowych gejowskich pornolach. Amen.
Nawet, nawet, chociaż miałam nadzieję na coś więcej. Wampiry, łowcy wampirów, jakaś krwawa akcja, może ostrzejsza końcówka.... Nope. Słodkie wampirzątko w opresji i jego strażnik-stalker. Taki już urok gatunku, ciężko znaleźć coś wybitnego, chyba że pod względem rysunków. Tutaj jakoś nie zachwycają, ale nie było źle. Przynajmniej postarano się o jakąś fabułę.
Nie...
2019-08-09
Nieźle zapowiadający się shonen urwany po pierwszym rozdziale historii. Może świat przedstawiony nie wybijał się oryginalnością, ale wynagradzał to niecodziennie dojrzały jak na mangę shonen główny bohater. Dorzucić do tego kilka plottwistów w dalszej części kilku-/kilkunastotomowej serii i byłoby miodzio. Kreska niezła, bez cudów, ale w zupełności wystarczająca na taką historię.
Niestety bardzo otwarte zakończenie zupełnie zniszczyło moje dobre wrażenie. Yellow Tanabe ma na koncie parę dłuższych serii, więc nie mogę zrozumieć, dlaczego ta tak skończyła - może zdecydował o tym sam mangaka, kto wie. Potencjał, niestety, nie tyle zmarnowany, co wyrzucony do kosza. Stąd też tak zaniżona ocena.
Nieźle zapowiadający się shonen urwany po pierwszym rozdziale historii. Może świat przedstawiony nie wybijał się oryginalnością, ale wynagradzał to niecodziennie dojrzały jak na mangę shonen główny bohater. Dorzucić do tego kilka plottwistów w dalszej części kilku-/kilkunastotomowej serii i byłoby miodzio. Kreska niezła, bez cudów, ale w zupełności wystarczająca na taką...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-08-16
Warto było sięgnąć po angielską wersję już dla samego tomu 7. Był genialny!
Oficjalnie jest to ostatni tom cyklu. The Nightrunner nie miał jednej długiej fabuły ciągnącej się przez wszystkie tomu, choć każdy następny opierał się na poprzednich. To zakończenie dobrze wpasowuje się w klimat - nie zostawia dręczących czytelnika pytań, ale i nie wyklucza sequeli. Sama autorka w posłowiu zaznaczyła, że nie przekreśla zupełnie możliwości powrotu do serii - jeśli znajdzie wenę na kolejne tomy jakości Stalking Darkness czy Shards of Time, doskonale. Jeśli nie, ujdzie tak, jak jest.
Angielskiego książkowego wydania nie zakupiłam (wyjątkowo wybrałam ebooka) ponieważ jest ono tak niespójne graficznie, że aż szkoda miejsca na półce. Gdyby natomiast jakieś polskie wydawnictwo zdecydowało się na wydanie, tym razem całości i porządnej jakości (choć staremu tłumaczeniu pierwszych dwóch nie mam nic do zarzucenia), brałabym.
Warto było sięgnąć po angielską wersję już dla samego tomu 7. Był genialny!
Oficjalnie jest to ostatni tom cyklu. The Nightrunner nie miał jednej długiej fabuły ciągnącej się przez wszystkie tomu, choć każdy następny opierał się na poprzednich. To zakończenie dobrze wpasowuje się w klimat - nie zostawia dręczących czytelnika pytań, ale i nie wyklucza sequeli. Sama autorka...
Nie, nie, nie i jeszcze raz nie. Zwiadowcy mieli w sobie to coś, co sprawiało, że książka była dobra, interesująca i wciągająca zarówno dla mojej 11 letniej kuzynki i mojej ponad czterdziestoletniej mamy. Lekkie i przyjemne. Potrafiło trzymać w napięciu, ale było odprężające. Można było sobie wziąć Zwiadowców i poczytać z uśmiechem na twarzy. Wracałam do tego kilkanaście razy, zwykle po dołach psychicznych spowodowanych zakończeniem serii książek. [Pożegnanie z bohaterami, liczne zgony ulubionych postaci... wiecie o czym mowa.]
Ten tom wszystko zepsuł. Brakowało mi w nim tego, co kocham w Zwiadowcach. Brakowało mi świadomości nadchodzącego happy endu. Rozumiem, że autor chciał napisać coś poważnego. Mimo wszystko, miło by było gdyby postaciom ze Zwiadowców pozwolił żyć długo i szczęśliwie. Tych co mieli swoje lata mogę przebaczyć, ale reszty nie.
Szkoda, kupiłam ten tomik jako ebooka w dniu premiery...
Nie, nie, nie i jeszcze raz nie. Zwiadowcy mieli w sobie to coś, co sprawiało, że książka była dobra, interesująca i wciągająca zarówno dla mojej 11 letniej kuzynki i mojej ponad czterdziestoletniej mamy. Lekkie i przyjemne. Potrafiło trzymać w napięciu, ale było odprężające. Można było sobie wziąć Zwiadowców i poczytać z uśmiechem na twarzy. Wracałam do tego kilkanaście...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-02-04
Natsume doczekało się niedawno polskiego wydania, ale ponieważ seria ma w tej chwili 23 tomy i nadal wychodzi, zdecydowałam się na anglojęzyczną wersję elektroniczną. Teraz już wiem, że do grona zagorzałych fanów nie dołączę, mimo że było całkiem przyjemnie.
Głównym bohaterem serii jest Takashi Natsume, nastolatek obdarzony niepożądaną umiejętnością widzenia istot nadprzyrodzonych z japońskich mitów - yokai. Co więcej, te mity widzą jego i nie zawsze są przyjaźnie nastawione.
Jak dowiadujemy się w pierwszym rozdziale, babka Natsume zawarła liczne kontrakty z tymi istotami i pospisywała je w "Księdze Przyjaciół". Reiko nie żyje jednak od lat, a imiona wielu yokai pozostają związane w księdze (aczkolwiek bliżej jej do szkicownika). Gdy ta trafia w ręce bohatera, Natsume postanawia pozwracać imiona yokai - ku niezadowoleniu Nyanko-sensei'a, potężnego demona, który chroni chłopca w zamian za obietnicę, że po jego śmierci otrzyma księgę i władzę nad yokai, zawartą na jej kartach. O ile coś jeszcze zostanie...
Sama autorka przyznaje się w posłowiu, że "Księga przyjaciół Natsume" została zaplanowana jako seria epizodyczna. W każdym rozdziale przypomina też główny zarys fabuły (bohater widzi yokai, księga) więc na upartego można się odnaleźć nie zaczynając od początku (chociaż nie polecam).
Po pierwszym, wstępnym rozdziale dostajemy trzy bliżej niezwiązane wycinki z życia bohatera. Historie są przyjemne, urocze na swój sposób. Żaden tam wyciskacz łez, ale mogą być poruszające. Nawet wciągają.
Kreska ujdzie. Pasuje do tonu historii, ale służy tylko przedstawianiu wydarzeń. Bywa lekko niechlujna. Czyli nie razi, ale nie ma na czym zawiesić wzroku - chyba ani jeden kadr nie wywołał u mnie zachwytu.
Niestety, zapowiedź epizodycznej serii ze strony autorki oraz ilość tomów mnie wystraszyły. Nie przeszkadzają mi długie serie, o ile fabuła po prostu wymaga tylu tomów. Do serii-tasiemców nie mam jednak cierpliwości - lubię, kiedy akcja idzie od A do B i nie mitręży po drodze. Może i coś się zmieni, w końcu kartek w księdze jest ograniczona ilość, ale nie ciągnie mnie, żeby sprawdzić. Zresztą wątpię, by to o wartką akcję i bieg ku konkluzji w "Księdze przyjaciół Natsume" chodziło.
Tytuł po prostu nie dla mnie.
Natsume doczekało się niedawno polskiego wydania, ale ponieważ seria ma w tej chwili 23 tomy i nadal wychodzi, zdecydowałam się na anglojęzyczną wersję elektroniczną. Teraz już wiem, że do grona zagorzałych fanów nie dołączę, mimo że było całkiem przyjemnie.
Głównym bohaterem serii jest Takashi Natsume, nastolatek obdarzony niepożądaną umiejętnością widzenia istot...
2018-08-12
Dobry powrót do korzeni, jeśli chodzi o ten tom, chociaż pewne zagrania fabularne nie przypadły mi do gustu - lubię odkrywać tajemnicę wraz z bohaterami. Kiedy czyteknik zna rozwiązanie zagadki, a protagonista nie, robi się wręcz irytująco tak czekać, aż się dowie.
Jestem też szczerze zdziwiona, że to nie koniec serii - wojna, która zaczęła się właściwie z tomem pierwszym czy drugum, dobiegła końca, a kogo z bohaterów się dało sparować, ten został sparowany. Żadnych ciągnących się nici nie dostrzegłam, więc skąd ten 7my tom?
Znowu boję się go tknąć, bo ostatnio, kiedy miałam ten dylemat - przed tomem 4 - rzeczywiście trafiłam na 'dołek' w serii, ale chyba było warto, żeby tu dotrzeć.
Dobry powrót do korzeni, jeśli chodzi o ten tom, chociaż pewne zagrania fabularne nie przypadły mi do gustu - lubię odkrywać tajemnicę wraz z bohaterami. Kiedy czyteknik zna rozwiązanie zagadki, a protagonista nie, robi się wręcz irytująco tak czekać, aż się dowie.
Jestem też szczerze zdziwiona, że to nie koniec serii - wojna, która zaczęła się właściwie z tomem pierwszym...
2018-08-03
Znacznie lepiej niż poprzednia, wciąż słabiej niż pierwsze dwie, chociaż końcówka daje nadzieję, że ostatnie dwa tomy to powrót do korzeni. Oby!
Znacznie lepiej niż poprzednia, wciąż słabiej niż pierwsze dwie, chociaż końcówka daje nadzieję, że ostatnie dwa tomy to powrót do korzeni. Oby!
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-07-29
Przykro mi wystawiać tak przeciętną ocenę kontynuacji serii, którą po pierwszych dwóch tomach pokochałam z całego serca, ale...
O fabule nie ma co pisać - po pierwsze jest opis z okładki, po drugie to czwarty tom.
Pierwsze 60% książki męczyłam długo. Czy może od około 10tego procenta do 65, mniejsza z tym, do tej części zupełnie mnie nie ciągnęło. Działo się mało, a autorka zupełnie zawiodła w budowaniu napięcia, co mogłoby uratować ten kawałek. Zmuszałam się do kilku rozdziałów raz na parę dni przez dobre dwa tygodnie...
To, co uwielbiam w The Nightrunner to szybka, ale płynna akcja, która wciąga, aż nie sposób się oderwać. Fakt, ostatnie 30% książki takie było, co uratowało ocenę, jednak wcześniej? - nic a nic.
Do tego miałam wrażenie, że autorka przy tworzeniu pierwszego tomu nie myślała o czwartym. Pewne szczegóły (np. śmierć ojca Aleca) były naciągane, Flewelling dodawała informacje, które nie były niby sprzeczne, ale powinny były być wspomniane wcześniej.
Ponadto bohaterowie nagle wiedzą i traktują jak oczywistości informacje, których też nie dostaliśmy wcześniej, a było kiedy.
Autorka zaczyna się wręcz plątać we własnej historii. Jedna postać, która w trzecim tomie dała się poznać jako sprytna i obeznana w polityce, ale honorowa, zupełnie zmienia twarz.
A to wszystko żeby się fabuła kleiła...
W przeciwieństwie do końcówek tomów 2 lub 3, ta nie zamyka swojej części opowieści, więc 5ty tom przeczytam na pewno. Oby tylko był lepszy.
Przykro mi wystawiać tak przeciętną ocenę kontynuacji serii, którą po pierwszych dwóch tomach pokochałam z całego serca, ale...
O fabule nie ma co pisać - po pierwsze jest opis z okładki, po drugie to czwarty tom.
Pierwsze 60% książki męczyłam długo. Czy może od około 10tego procenta do 65, mniejsza z tym, do tej części zupełnie mnie nie ciągnęło. Działo się mało, a...
2018-07-05
Ta książka nieco różni się od poprzednich dwóch (powtórzonych także w angielskim, więc to nie kwestia stylu). Myślę że to kwestia miejsca akcji i jej tempa. Jeżeli chodzi o Aurenen, pani Flewelling mnie nie zawiodła, kreując coś innego niż się spodziewałam. Odetchnijmy z ulgą - żadnych dobrotliwych elfów! Długowieczni Aurenfaie nade wszystko ceną sobie więzy rodzinne oraz honor, i chociaż nie zabijają się między sobą, intryga im nie obca. Seregil i Alec muszą jednocześnie mierzyć się z burzliwą przeszłością tego pierwszego oraz z obecnymi problemami natury politycznej. Co do tempa: we wcześniejszych tomach płynnie przechodziliśmy z akcji w akcję, prawie bez chwili wytchnienia. Tutaj znalazło się kilka dłużyzn, pozornie, bo wtedy właśnie byliśmy świadkami budowania się intrygi. Dopiero pod koniec tomu widzimy, jak wszystko było ważne i ze sobą powiązane, i jak zręcznie się splata i wyjaśnia. Luck in the Shadows (tom 1) rozpoczyna wątek, który domyka się w również wydanym w Polsce Stalking Darkness (2). Między nimi a tomem 3 bohaterowie mają aż dwa lata przerwy, stąd dopiero po przeczytaniu Traitor's Moon zrozumiałam, że ta część była tu jednak potrzebna.
No właśnie... za mną kawał dobrej serii, przede mną - dylemat. Już wiem, że będzie spędzał mi dzisiaj sen z powiek. Traitor's Moon to naprawdę dobre zakończenie, chociaż z rodzaju tych, do których zawsze można coś dopisać dalej. Co też autorka zrobiła. Tyle że kolejny, czwarty tom ma znacznie słabszą ocenę i opinię na goodreads... Część mnie chciałaby czytać dalej, część mnie się boi...
Ta książka nieco różni się od poprzednich dwóch (powtórzonych także w angielskim, więc to nie kwestia stylu). Myślę że to kwestia miejsca akcji i jej tempa. Jeżeli chodzi o Aurenen, pani Flewelling mnie nie zawiodła, kreując coś innego niż się spodziewałam. Odetchnijmy z ulgą - żadnych dobrotliwych elfów! Długowieczni Aurenfaie nade wszystko ceną sobie więzy rodzinne oraz...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-07-01
Kiedy autorka pisze fanfiction do własnej serii...
Sama nie wiem co sądzić o tym maleńkim zbiorze opowiadań, do którego dobrałam się po powtórzeniu pierwszej części serii (dwa tomy, które były wydana po polsku) w oryginale.
Styl pani Flewelling trzyma poziom jak zwykle, czyta się płynnie i lekko - to muszę jej przyznać. Natomiast już treść...
Glimpses to cztery małe opowiadanka z serii The Nightrunner. Wydane osobno, i nie ma się co dziwić, bo autorka pozwoliła sobie dodać im pikanterii. Przesadziła i danie z wykwintnego, jakim moim zdaniem były Luck in the Shadows i Stalking Darkness, stało się zwyczajnie (pun intended) niesmaczne.
Ostatnie z opowiadań, jak dla mnie najlepsze i właściwie nawet dobre (stąd tak wysoka ocena), mogło rzeczywiście być wybłagane i długo oczekiwane przez fanów głównej pary. Tutaj nie robię autorce wyrzutów - spełniła ich życzenie, nie zepsuła tego i chwała jej za to.
Natomiast erotyka w dwóch z pozostałych trzech opowiadań była zupełnie niepotrzebna i niestosowna. Nawet piękny styl pani Flewelling nie zdołał wynieść tego nad poziom fanfiction. To trzecie, opowiadanie o pierwszym spotkaniu Seregila i Micuma było już przyzwoite, ale właściwie pozbawione jakiejkolwiek fabuły. Żadne z tych nie wniosło do serii nic.
Także tym, którzy zapragnęli poznać nowe losy bohaterów po 'Na tropach ciemności' i postanowili zdobyć w tym celu wydanie anglojęzyczne odradzam ten dodatek. Znajdźcie PDFa, jeżeli jesteście ciekawi, ale to cuśko nie jest warte wysiłku.
Kiedy autorka pisze fanfiction do własnej serii...
Sama nie wiem co sądzić o tym maleńkim zbiorze opowiadań, do którego dobrałam się po powtórzeniu pierwszej części serii (dwa tomy, które były wydana po polsku) w oryginale.
Styl pani Flewelling trzyma poziom jak zwykle, czyta się płynnie i lekko - to muszę jej przyznać. Natomiast już treść...
Glimpses to cztery małe...
Słowem wstępu, polskie tłumaczenie jest tragiczne. Wydziwnione do kwadratu, a faerie zostały elfami. Nawet fakt że ebook jest w darmowym kwarantannowym premium od empiku nie przekonał mnie do kontynuowania polskiej wersji. Oryginał jest lepszy językowo. Natomiast co do treści...
Okrutny Książę to kolejny głośny hit gatunku young adult, który do mnie nie trafił. Rozlazły i dziecinny początek, chociaż czytało się szybko. Dopiero druga część, za 60 procentem ebooka, zrobiła się ciekawa.
Czułam że powinnam lubić Jude bardziej niż ją lubiłam. To naprawdę interesująco wymyślona postać, tyle że z wykonaniem gorzej. Podobnie jest z intrygą - ciekawa, ale kolejne kawałki układanki wpadały za prosto.
Może dam szansę kolejnej książce w serii, chociaż musu nie czuję.
Słowem wstępu, polskie tłumaczenie jest tragiczne. Wydziwnione do kwadratu, a faerie zostały elfami. Nawet fakt że ebook jest w darmowym kwarantannowym premium od empiku nie przekonał mnie do kontynuowania polskiej wersji. Oryginał jest lepszy językowo. Natomiast co do treści...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toOkrutny Książę to kolejny głośny hit gatunku young adult, który do mnie nie trafił. Rozlazły i...