-
ArtykułyAtlas chmur, ptaków i wysp odległychSylwia Stano2
-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński9
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać392
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik4
Biblioteczka
2022-03-23
2019-09-02
2022-03-11
2022-03-06
2022-02-08
2022-02-01
2020-02-14
Western pełną gębą w stylu Joe Abercrombiego, przyprawiony do smaku garstką znanych fanom Pierwszego Prawa postaci.
Western pełną gębą w stylu Joe Abercrombiego, przyprawiony do smaku garstką znanych fanom Pierwszego Prawa postaci.
Pokaż mimo to2022-01-13
2022-01-10
2022-01-07
2019-09-30
"Rogont szarpnął wolną ręką za wodze i poderwał kasztanowego ogiera, który zaczął wymachiwać w powietrzu przednimi kopytami. Efekt nieco zepsuło kilka ciężkich klocków gówna, które w tej samej chwili wypuścił z tyłka."
Może niezbyt nadaje się na podsumowanie fabuły Zemsty, ale ten cytat doskonale oddaje istotę stylu Abercrombiego w Pierwszym Prawie. Wszystko to, co od średniowiecza, jak nie wcześniej, podawano z honorem, opiewano w pieśniach i uwieczniano na obrazach, Abercrombie odziera z patosu, niekiedy wręcz z godności, a przyodziewa w wisielczy humor, nie popadając jednak w parodię.
Joe Abercrombie nie boi się przemocy, brzydoty, starości, kalectwa czy szaleństwa, ale nie robi z nich makabrycznego show. Jego bohaterowie to nadal ludzie, choć bardzo dalecy od ideału. Jest u Abercrombiego i trochę filozofowania, trochę spostrzeżeń o ludziach, wojnie, zemście - oczywiście w tym jego lekko sarkastycznym tonie. Ja to kupuję - wiem, że jak mi się przeje górolotność i wielkie przeznaczenia, wrócę tu, smakować Zemstę. Na zimno.
"Rogont szarpnął wolną ręką za wodze i poderwał kasztanowego ogiera, który zaczął wymachiwać w powietrzu przednimi kopytami. Efekt nieco zepsuło kilka ciężkich klocków gówna, które w tej samej chwili wypuścił z tyłka."
Może niezbyt nadaje się na podsumowanie fabuły Zemsty, ale ten cytat doskonale oddaje istotę stylu Abercrombiego w Pierwszym Prawie. Wszystko to, co od...
2022-01-02
2021-12-28
2021-12-28
2021-12-27
2021-12-27
2021-12-26
2021-12-26
Może dlatego, że finalny arc Magi jest jedynym którego jeszcze nie czytałam, ale jestem zachwycona każdą stroną.
Może dlatego, że finalny arc Magi jest jedynym którego jeszcze nie czytałam, ale jestem zachwycona każdą stroną.
Pokaż mimo to2021-12-26
Słodka naiwności, to było słabe.
Lira, Postrach Książąt, syrena i dziedziczka tronu oceanów, ma w skrytości ducha dobre serce, a jej matka bliźniaczka Urszuli z Małej Syrenki rzuca jej kłody pod nogi i próbuje brutalnością uczynić córkę godną tytułu bezwzględną zabójczynią. Pod nadarzającym się pretekstem królowa zamienia Lirę w człowieka i każe jej zabić księcia-pirata Eliana bez pomocy syrenich pieśni i nadprzyrodzonej siły. Elian zawodowo poluje na syreny, szuka też sposobu zniszczenia królowej - a tym nie pogardziłaby i Lira.
Miałam smaka na młodzieżówkę, chociaż ze mną i tym podgatunkiem fantastyki zawsze na dwoje babka wróżyła - niezależnie właściwie od dobrych opinii tutaj i na goodreads, które miała też Pieśń Syreny. Opis zaciekawił, jednotomówka, cena trafiła się bardzo ładna. O syrenach dawno nie czytałam, jeśli w ogóle. Bardzo szybko i entuzjastycznie zabrałam się do lektury.
Zatrzymam się jeszcze na moment, żeby pochwalić bardzo eleganckie wydanie. Miękka, ale dobrej jakości oprawa ze skrzydełkami, ładny projekt. Złocenie na tytule przedniej okładki, na grzbiecie brak - widać, że sprawę przemyślano pod kątem praktycznym, można komfortowo książkę przeczytać i nie zetrzeć przy tym tej ozdoby. W środku słusznych rozmiarów czcionka i marginesy; parę ładnych ilustracji na dodatek. Korekta też zrobiła swoją robotę, były może ze dwie literówki na krzyż.
Z samą treścią, niestety, już nie tak kolorowo.
Mroczny retelling Małej Syrenki? Ani to Mała Syrenka, ani to mroczne. Syreny Alexandry Christo to zabójczynie, które uwodzą ludzi pieśnią i wyrywają im serca, ale żadnych brutalnych opisów tegoż precedensu nie uświadczyłam.
Żadnych budzących jakiekolwiek emocje opisów nie uświadczyłam, prawdę mówiąc. Styl autorki jest zdystansowany od bohatera, to bardziej relacja, niż rzeczywisty opis miejsc bądź przeżyć. Wybór narracji pierwszoosobowej przy takim stylu to nieporozumienie. Miałam wrażenie, jakbym oglądała film ze słabym lektorem w roli narracji, gdzie bohaterka krzyczy i wije się w agonii, a starszy pan monotonnym głosem tłumaczy: Ratunku. Błagam. Litości.
Na dokładkę autorka nie umie budować dynamicznych scen - albo się dzieje niewiadomoco i niewiadomokiedy w takim właśnie tempie, albo rzeczy się dzieją, a bohaterowie stoją w środku i rozmyślają. Przy tym te sceny także niosą zerowy ładunek emocjonalny. Upiększenia językowe i próby nadania opisom poetyckiego wydźwięku sprowadzają się do przyrównywania wszystkiego do oceanu, wodorostów czy ryb - okazjonalnie innych równie banalnych rzeczy. Jak dla mnie, koło poetyckości to to nawet nie stało.
Zaletą tej książki jest uniknięcie żenującego stereotypu miłości od pierwszego wejrzenia, bo zaufanie między Elianem i Lirą budowane jest powoli, nie ma też między nimi tej typowej romansowej chemii. Tyle że wielkim spoilerem nie będzie, że do romansu dojdzie, a czytelnik może się zdziwić, skąd u nich to tak nagle. Tych dwoje ma kilkuosobową obstawę postaci drugoplanowych z załogi Saada, statku Eliana. Zarysy tych postaci nie są złe, ale żadna nie dostała niestety dość czasu, by naprawdę zabłyszczeć. Z założenia stanowili tło. Dialogi między Lirą a Elianem miały być sarkastyczne i śmieszne, ale mnie nie bawiły. Zbyt szczeniackie, zbyt liczne.
Świat przedstawiony w Pieśni Syreny kojarzy się bardziej z bajką dla dzieci niż z pełnoprawnym światem fantasy. Jest sobie calutkie sto królestw, a każde ma jakiś atrybut. Midas, ojczyzna Eliana - złoto. Pagos, królestwo lodu. Pojawiają się też królestwa miłości czy złodziei. Epokowo mamy miszmasz: książę walczy mieczem, ale księżniczka Pagos ma latarkę. Na statku Eliana jest radar podwodny, ale są jednocześnie działa. Nie ma za to kabestanów, a biedna załoga sieci z syrenami musi ręcznie wciągać po burcie. Jak na powieść z oceanem i księciem-piratem - który tak właściwie nie robi nic pirackiego, więc pewnie powinien być żeglarzem, ale autorka chyba uznała, że to nie brzmiałoby wystarczająco cool - zaskakujaco mało tu żeglugi. Statek jak koń, jaki jest, każdy widzi.
Fabuła Pieśni Syreny szczęśliwie zamyka się w tym jednym tomie, co także uznam za plus. Plan akcji jest porządny, sama fabuła całkiem oryginalnie poprowadzona. Tylko z wykonaniem kiepsko. Trochę się przymuszałam, żeby dobrnąć do końca, ale przynajmniej szło szybko. Krótkie rozdziały, szybki postęp fabuły.
Młodszym nastolatkom książka może spodobać się bardziej. Dla nich może rzeczywiście być mroczna, chociaż nie przesadnie, ale rodziców ostrzegam, że niekiedy przewalają się po treści "pieprzone" albo "dziwki" jako obelga. Erotyki, raczej szczęśliwie, zupełny brak.
Cóż, muszę być ostrożniejsza przy wybieraniu młodzieżówek. Dziwna sprawa, że niektóre dobrze przyjmowane książki z gatunku lubię i ja, a inne zupełnie mi nie podchodzą, chociaż oceny i opinie mają nie gorsze.
Słodka naiwności, to było słabe.
więcej Pokaż mimo toLira, Postrach Książąt, syrena i dziedziczka tronu oceanów, ma w skrytości ducha dobre serce, a jej matka bliźniaczka Urszuli z Małej Syrenki rzuca jej kłody pod nogi i próbuje brutalnością uczynić córkę godną tytułu bezwzględną zabójczynią. Pod nadarzającym się pretekstem królowa zamienia Lirę w człowieka i każe jej zabić księcia-pirata...