-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik239
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński41
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Biblioteczka
2024-01-21
2023-12-19
Bardzo dobra książka! Początkowo nie byłam przekonana... Brytyjczyk? W dwudziestoleciu międzywojennym? (Nawiasem mówiąc to jeden z moich bardziej ulubionych okresów w historii Polski). Na rowerze?! Nie wiedziałam czego się spodziewać ;) Dostałam naprawdę niezły reportaż; może niezbyt wnikliwy, jednak pełen trafnych spostrzeżeń; może trochę nieuporządkowany, a nawet odrobinę chaotyczny, ale za to bardzo autentyczny! Znakomicie oddaje klimat tamtych miejsc, tamtych czasów.
Nie jest to książka metodyczna; autor stara się być obiektywny, nie zawsze mu to wychodzi, ale w tym cały urok! Newman ma przy okazji sporo dystansu do samego siebie i lekkie, przyjemne pióro - dzięki temu nie jest nudno, jest ciekawie i momentami bardzo zabawnie! (Kilka razy śmiałam się w głos - "robienie żubrów" czy przygody na arenie cyrkowej).
Przydają się przypisy od tłumaczki. Zresztą i sam przekład też nie pozostawia nic do życzenia. Czytało się świetnie, polecam.
Bardzo dobra książka! Początkowo nie byłam przekonana... Brytyjczyk? W dwudziestoleciu międzywojennym? (Nawiasem mówiąc to jeden z moich bardziej ulubionych okresów w historii Polski). Na rowerze?! Nie wiedziałam czego się spodziewać ;) Dostałam naprawdę niezły reportaż; może niezbyt wnikliwy, jednak pełen trafnych spostrzeżeń; może trochę nieuporządkowany, a nawet odrobinę...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-11-30
Drogie Panie! Badajcie się, bo według statystyk z rakiem piersi przyjdzie się zmierzyć co ósmej kobiecie.
Przeczytałam tę książkę świeżo po. Świeżo po raku piersi. Nie wiem jak odebrałabym ją, powiedzmy, dwa lata temu. Kiedy byłam zupełnie zdrowa. Ale na ten moment była to lektura dla mnie wybitna, bo opisywała dokładnie to, co czułam idąc bardzo podobną drogą. Nie jestem sama! Uff ;)
Autorka pisze ciekawie, "lekkim piórem", momentami z dystansem, a nawet z humorem. O, bogowie. Takie same myśli mnie nachodziły. Rozumiem to wszystko doskonale. Prawdziwe, autentyczne. Dla mnie bomba.
Drogie Panie! Badajcie się, bo według statystyk z rakiem piersi przyjdzie się zmierzyć co ósmej kobiecie.
Przeczytałam tę książkę świeżo po. Świeżo po raku piersi. Nie wiem jak odebrałabym ją, powiedzmy, dwa lata temu. Kiedy byłam zupełnie zdrowa. Ale na ten moment była to lektura dla mnie wybitna, bo opisywała dokładnie to, co czułam idąc bardzo podobną drogą. Nie jestem...
2023-08-05
Nie byłam pewna, czy przy obecnym stanie ducha mam ochotę na tego typu książkę... Szczerze? Właściwie to wiedziałam, że nie mam ochoty. A jednak zaczęłam czytać i po kilkudziesięciu stronach nie dość że nabrałam chęci, to jeszcze z kretesem przepadłam!
Powieść napisana z rozmachem. Pięknym językiem. Wartka akcja (zwłaszcza od momentu wypłynięcia!), barwni bohaterowie i znakomite, soczyste dialogi. Przedstawione w "Australijskim piekle" wydarzenia miały miejsce naprawdę; autor przydał im tylko trochę fikcji literackiej. Na koniec coś w rodzaju posłowia, z tłem historycznym i z opisem postaci. Rzadko daję 9 gwiazdek, ale tym razem nie mogę się oprzeć. W pełni zasłużone. Polecam!
Nie byłam pewna, czy przy obecnym stanie ducha mam ochotę na tego typu książkę... Szczerze? Właściwie to wiedziałam, że nie mam ochoty. A jednak zaczęłam czytać i po kilkudziesięciu stronach nie dość że nabrałam chęci, to jeszcze z kretesem przepadłam!
Powieść napisana z rozmachem. Pięknym językiem. Wartka akcja (zwłaszcza od momentu wypłynięcia!), barwni bohaterowie i...
2023-03-31
Ciężka i trudna lektura. O tym, jak przez zaniechanie, zaniedbanie, a później błędną ocenę sytuacji można zniszczyć komuś życie. Gdyby rodzice zareagowali wcześniej... gdyby nie utwierdzali się w przekonaniu, że wszystko się jakoś ułoży... gdyby ktoś im pomógł... szkoła, pedagodzy, lekarze. A tutaj nic nie było takie, jak być powinno.
Smutna i tragiczna książka. Czytałam z przerwami. Dobrze napisana, czuło się więź autorki z bohaterkami reportażu.
Ciężka i trudna lektura. O tym, jak przez zaniechanie, zaniedbanie, a później błędną ocenę sytuacji można zniszczyć komuś życie. Gdyby rodzice zareagowali wcześniej... gdyby nie utwierdzali się w przekonaniu, że wszystko się jakoś ułoży... gdyby ktoś im pomógł... szkoła, pedagodzy, lekarze. A tutaj nic nie było takie, jak być powinno.
Smutna i tragiczna książka. Czytałam z...
2022-10-24
Totalne ROZCZAROWANIE. Rozmowy z kilkudziesięcioma kobietami - a właściwie ich monologi, bo nie ma tam pytań i odpowiedzi - z których 90% porusza identyczne tematy i wszystkie mówią prawie dokładnie to samo! Kobiety są niby różne, reprezentują odmienne środowiska i warstwy społeczne, pracują zawodowo albo nie, są młodsze i starsze. Ale większość z nich to szczęśliwe Saudyjki, kochające ojczyznę i Allaha, doceniające mężczyzn jako swoich opiekunów. Prowadzić auto? A po cóż to, bo co by było gdyby skończyła się benzyna? Odsłonić twarz? Absolutnie, przecież wszyscy by się gapili i wytykali palcami.
Smutna lektura, bo te kobiety zdominowane przez mężczyzn, religię i prawa szariatu, nie znają innej rzeczywistości. Mają błędne wyobrażenia o reszcie świata, powielają w swoich wypowiedziach stereotypy dotyczące zachodnich społeczeństw i funkcjonowania w nich kobiet i mężczyzn, a ponadto mają pretensję o to, że świat widzi w Saudyjkach uciemiężone dzikuski, a w Saudyjczykach terrorystów.
Reportaż jest płytki i mało autentyczny. Tłumaczę to sobie w taki sposób: albo autorce nie udało się zdobyć zaufania swoich rozmówczyń, albo faktycznie 90% kobiet w Arabii Saudyjskiej naprawdę jest tak zamkniętych w swoim hermetycznym świecie, że nie dociera do nich nic innego (pomimo możliwości korzystania z internetu? trudno uwierzyć). Czytając tę książkę miałam wrażenie, że rozmówczynie przedstawiają opinie nie swoje, tylko swoich ojców, mężów, synów. Tak jakby powtarzały jedynie to, co słyszały przez całe życie. Wydawało mi się, że bały się powiedzieć komukolwiek cokolwiek innego. A więc reportaż do bani. Można byłoby z ponad 400 stron zejść do 100, bez różnicy. Ostatnich 40 i tak nie zmęczyłam, po prostu miałam dosyć tego nudziarstwa. Zdecydowanie nie polecam.
Totalne ROZCZAROWANIE. Rozmowy z kilkudziesięcioma kobietami - a właściwie ich monologi, bo nie ma tam pytań i odpowiedzi - z których 90% porusza identyczne tematy i wszystkie mówią prawie dokładnie to samo! Kobiety są niby różne, reprezentują odmienne środowiska i warstwy społeczne, pracują zawodowo albo nie, są młodsze i starsze. Ale większość z nich to szczęśliwe...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-08-11
"Wiem że nigdy nie będę mogła studiować. Samo słowo zostało usunięte przez cenzorów z naszych podręczników. Mówią nam, że nic dobrego nie wynika z edukacji. (...) Tak, wiem: edukacja może uśmiercić moją duszę (...)"
I to właściwie wszystko w temacie. Ja też coś wiem: religia (zwłaszcza ta zinstytucjonalizowana) = ciemnota! Ciemnota i jeszcze raz ciemnota. A mimo wszystko podczas lektury momentami trudno mi było uwierzyć...
Niewiarygodne jak jedni ludzie mogą sterować innymi w imię religii, w imię własnej interpretacji rzekomo "boskich" praw, wytycznych i wskazówek. A żeby sterować, nie można edukować! Człowiek ewolucyjnie ma taką dociekliwą naturę, że szuka wytłumaczenia dla rzeczy, zjawisk, których nie rozumie. I zamiast nauczyć się w szkole, że pioruny to wyładowania elektryczne, dowie się od duchownego, że to kara boska...
Ooo, zgrozo. Do tego to wszystko prowadzi i bądźmy czujni, bo lada chwila w polskich szkołach nasze dzieci usłyszą jedyną słuszną wersję duchownych... o, zgrozo.
Kiedy powstała religia? Gdy pierwszy cwaniak spotkał pierwszego idiotę. Książkę bardzo polecam.
"Wiem że nigdy nie będę mogła studiować. Samo słowo zostało usunięte przez cenzorów z naszych podręczników. Mówią nam, że nic dobrego nie wynika z edukacji. (...) Tak, wiem: edukacja może uśmiercić moją duszę (...)"
I to właściwie wszystko w temacie. Ja też coś wiem: religia (zwłaszcza ta zinstytucjonalizowana) = ciemnota! Ciemnota i jeszcze raz ciemnota. A mimo wszystko...
2022-04-20
Bardzo dobry i rzetelny reportaż. Warto przeczytać i przemyśleć... zwłaszcza w kontekście tego, że w Afganistanie znów przejęli władzę talibowie. Żal tych ludzi, żal kobiet, a najbardziej żal dzieci. Autorka słusznie zauważa, że przemiany obyczajowe nie mają szans na zaistnienie, kiedy kraj pogrążony jest w ciągłym stanie konfliktu... i to znów się dzieje, jak od dziesiątek lat, z małymi przerwami na czas względnego spokoju...
Polecam.
Bardzo dobry i rzetelny reportaż. Warto przeczytać i przemyśleć... zwłaszcza w kontekście tego, że w Afganistanie znów przejęli władzę talibowie. Żal tych ludzi, żal kobiet, a najbardziej żal dzieci. Autorka słusznie zauważa, że przemiany obyczajowe nie mają szans na zaistnienie, kiedy kraj pogrążony jest w ciągłym stanie konfliktu... i to znów się dzieje, jak od dziesiątek...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-03-06
Barbara Demick jak zwykle poradziła sobie z tematem znakomicie. Dobry, wnikliwy i obiektywny reportaż, obrazujący sytuację w Tybecie. Warto przeczytać.
Barbara Demick jak zwykle poradziła sobie z tematem znakomicie. Dobry, wnikliwy i obiektywny reportaż, obrazujący sytuację w Tybecie. Warto przeczytać.
Pokaż mimo to2022-01-08
Nie spodziewałam się zbyt wiele... a dostałam bardzo dużo. Mnóstwo emocji... chwilami się zaśmiewałam, a momentami wzruszenie tak ściskało za gardło, że aż chciało się płakać. Książka ta nie jest wybitna literacko, ale niczego jej to nie ujmuje. Wręcz przeciwnie. Autor pisze prosto, jasno i wyraziście. Czyta się to znakomicie i z zainteresowaniem. Jedna decyzja... pomysł na zostanie wolontariuszem w Nepalu, kraju o którym Conor nie wie prawie nic... praktycznie zmienia jego życie i prowadzi go takimi ścieżkami, o jakich nawet by mu się nie śniło. A wszystko to dzięki niespodziewanemu przywiązaniu się do kilkorga osieroconych nepalskich dzieci.
Bardzo dobra książka, warta przeczytania. Nie mogłam się oderwać. I myślę że zostanie we mnie na długo.
Nie spodziewałam się zbyt wiele... a dostałam bardzo dużo. Mnóstwo emocji... chwilami się zaśmiewałam, a momentami wzruszenie tak ściskało za gardło, że aż chciało się płakać. Książka ta nie jest wybitna literacko, ale niczego jej to nie ujmuje. Wręcz przeciwnie. Autor pisze prosto, jasno i wyraziście. Czyta się to znakomicie i z zainteresowaniem. Jedna decyzja... pomysł na...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-12-29
Lekkie rozczarowanie. Książka miała potencjał... który jednak nie został w pełni wykorzystany. Służące w dawnej Polsce - bardzo, bardzo ciekawy temat i - może wbrew pozorom - sporo jest materiałów z których można skorzystać. Niestety, moim zdaniem autorka nie sprostała zadaniu. Reportaż (?) nie wciągnął mnie zupełnie, niestety. Książka napisana jest dosyć chaotycznie, bez ładu i składu, bez jakichś punktów zaczepienia. Teksty źródłowe są zbyt długie i nużą. Bibliografia i źródła wymienione na końcu... ale jak czytam opracowanie tego typu, to lubię mieć odnośniki do źródeł od razu bezpośrednio w tekście. Tutaj tego zabrakło, co dodatkowo utrudniało mi odbiór. Wątki pomieszane, ilustracje nie zawsze ilustrujące dany temat... a czasami wręcz zupełnie oderwane od tekstu. Ot, żeby były obrazki.
Autorka na pewno włożyła w tę książkę dużo pracy, ale... no cóż, moim zdaniem trochę na marne, bo nie tak to powinno wyglądać. Oczywiście wszyscy się zachwycają... na okładce zachęcające opinie Agnieszki Holland, Wojciecha Orlińskiego. No cóż. Subiektywnie napiszę, że nie tego oczekiwałam.
Lekkie rozczarowanie. Książka miała potencjał... który jednak nie został w pełni wykorzystany. Służące w dawnej Polsce - bardzo, bardzo ciekawy temat i - może wbrew pozorom - sporo jest materiałów z których można skorzystać. Niestety, moim zdaniem autorka nie sprostała zadaniu. Reportaż (?) nie wciągnął mnie zupełnie, niestety. Książka napisana jest dosyć chaotycznie, bez...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-12-07
"Kto dał zgodę na szkoły z internatem? Państwo. A kto je z ochotą i wielką pasją prowadził? Kościół. To Kościół odpowiada za zburzenie fundamentów naszej kultury, naszej tożsamości. Gdyby takie zapędy miała jakakolwiek korporacja, zostałaby wyrzucona poza granice kraju, nie mogłaby tu inwestować. A Kościół? Jemu wszystko wolno. (...) Biali sączyli w nas ten jad całymi latami. Próbowali narzucić nam swoje myślenie, swoją kulturę i swój język. To niepojęte, że w Ameryce świętuje się Columbus Day, dzień upamiętniający "odkrycie" Ameryki przez Krzysztofa Kolumba. Przecież to był Hitler naszej Żółwiej Wyspy."
Niepojęte. Tak właśnie, niepojęte, jak przez kilkaset lat można zniszczyć całą cywilizację. Książka jest wstrząsająca. Momentami bardzo trudno się ją czyta. A chciałabym, żeby przeczytał ją każdy. Zwłaszcza wszyscy chrześcijanie. Zwłaszcza katolicy. Chodzący do kościoła. Tak, chciałabym, żeby każdy katolik musiał się zmierzyć z treściami zawartymi w tym reportażu.
Temat bardzo trudny i poruszający. Sam styl reportażu pozostawia trochę do życzenia... tak jakby autorka nie bardzo wiedziała jak ująć to wszystko w odpowiednie ramy. Co na pewno nie było łatwym zadaniem.
Polecam.
"Kto dał zgodę na szkoły z internatem? Państwo. A kto je z ochotą i wielką pasją prowadził? Kościół. To Kościół odpowiada za zburzenie fundamentów naszej kultury, naszej tożsamości. Gdyby takie zapędy miała jakakolwiek korporacja, zostałaby wyrzucona poza granice kraju, nie mogłaby tu inwestować. A Kościół? Jemu wszystko wolno. (...) Biali sączyli w nas ten jad całymi...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-11-13
Bardzo dobra książka :) Niesamowicie wciągająca, z sensownie zarysowanym tłem historycznym. Opowieść o trzech wrakach na dnie Bałtyku, o których coś tam się może i słyszało, coś na ich temat wiedziało, ale wiedza ta była co najmniej nieuporządkowana; przynajmniej w moim przypadku. Autor opisuje fakty szczegółowo, ciekawie i z pasją, rozmawia z ostatnimi żyjącymi świadkami wydarzeń, z ich dziećmi. Widać, że "wszedł" głęboko w te historie... a może to historie weszły w niego? Czyta się świetnie; momentami trudno mi było oderwać się od lektury. Bardzo polecam, miłośnikom reportaży i nie tylko.
Bardzo dobra książka :) Niesamowicie wciągająca, z sensownie zarysowanym tłem historycznym. Opowieść o trzech wrakach na dnie Bałtyku, o których coś tam się może i słyszało, coś na ich temat wiedziało, ale wiedza ta była co najmniej nieuporządkowana; przynajmniej w moim przypadku. Autor opisuje fakty szczegółowo, ciekawie i z pasją, rozmawia z ostatnimi żyjącymi świadkami...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-10-30
Jak niewiele się zmieniło w naszym kraju przez ostatnie stulecie... Odzyskanie niepodległości, sanacja, okupacja... wojna światowa, komuna, demokracja... postęp technologiczny na niespotykaną wcześniej skalę. A my jako naród, społeczeństwo mentalnie tkwimy - zdawać by się mogło - nadal w początkach XX wieku. Ta lektura uświadomiła mi ten smutny fakt jeszcze dobitniej...
"Wszędzie na Zachodzie zrozumiano, że nauka nie jest artykułem zbytkowym. Jeżeli nie zainwestujemy w rozwój nauki, staniemy się wkrótce prowincją Europy (...) Bez wiedzy nie da się mądrze rządzić państwem, nie nakarmi się jego obywateli, nie obroni przed atakiem, nie utrzyma pokoju." - przekonuje (proroczo?) jedna z pierwszych posełek, Zofia Moraczewska. Sto lat temu...! "Polacy za dużo zajmują się ideologią, za mało praktycznymi stronami życia." - stwierdza. Brzmi znajomo? O, tak.
Jadwiga Dziubińska jest kierowniczką szkoły. Pragnie wychowywać uczniów w poczuciu własnej wartości. "Nauczyć samodzielnego myślenia. Oduczyć całowania po rękach swoich wyzyskiwaczy. Wybić z głowy to, co przez wieki do niej wbijano: że władza pochodzi od Boga, który każdemu daje to, na co zasłużył."
Franciszka Wilczkowiakowa z kolei "pisze o czymś, co i dziś nie dla wszystkich jest oczywiste: że smog jest szkodliwy, a dzieci bić nie wolno."
A Irena Kosmowska twierdzi, że "wychowanie religijne, jako wdrażające do myślenia apodyktycznego, nierealnego, upośledzającego aktywność człowieka powinno być z instytucji kształcących nowe pokolenie całkowicie wyeliminowane."
Trudno to wprost komentować... bo to są bardzo mądre i prawdziwe słowa inteligentnych, myślących i światłych kobiet, które dopiero co wywalczyły sobie prawa wyborcze (!) Z trudem, ponieważ miały przeciwko sobie nie tylko zaborców (przed odzyskaniem niepodległości) i kościół, ale też rodaków. Utworzona w 1917 roku w Warszawie Tymczasowa Rada Stanu... "praw publicznych nie planuje kobietom przyznać. Obawia się >>obniżenia poziomu intelektualnego mas wyborczych<<." Naprawdę??
Ogrom pracy włożyła autorka w tę książkę. Zgłębiła dokładnie życiorysy ośmiu wspaniałych kobiet, o których się nie pamięta, o których się nie wie (a może - nie chce się pamiętać, nie chce się wiedzieć?). Bibliografia jest imponująca. Historie - niesamowite. Mnóstwo cytatów, do tego bardzo trafne komentarze, spostrzeżenia i konkluzje autorki. Ech, gdyby tak każdy przeczytał, przemyślał i wyciągnął wnioski...
Polecam. Bardzo.
Jak niewiele się zmieniło w naszym kraju przez ostatnie stulecie... Odzyskanie niepodległości, sanacja, okupacja... wojna światowa, komuna, demokracja... postęp technologiczny na niespotykaną wcześniej skalę. A my jako naród, społeczeństwo mentalnie tkwimy - zdawać by się mogło - nadal w początkach XX wieku. Ta lektura uświadomiła mi ten smutny fakt jeszcze...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-09-19
Historia... historia jedna z wielu, różniąca się od innych tym, że ją opublikowano. Mnóstwo jest takich historii, ale większość z nich nigdy nie zostanie opowiedziana, bo kto chciałby ich słuchać? Czytać o prawdziwym życiu jakichś obcych ludzi w odległym mieście? Otóż ja uwielbiam takie historie i mam do nich słabość. Nieważne czy są przytaczane przez kogoś z mojej rodziny i odnoszą się do spraw mi bliskich, czy są opowiadane przez koleżankę i dotyczą jej krewnych i przodków, czy opisuje je bliska mi wiekiem Afroamerykanka z Nowego Orleanu.
Zafascynowała mnie ta historia, na pewno jedna z wielu podobnych, lecz mimo to ciekawa, niezwykła, oryginalna i jedyna w swoim rodzaju. Zafascynowała mnie do tego stopnia, że podczas czytania nie rozstawałam się z telefonem i na mapach google wyszukiwałam miejsca opisane przez Sarah. Oglądałam krótszy odcinek Wilson Avenue i działkę, na której niegdyś stał Żółty Dom. Przesuwałam się po Chef Manteur Road i wzdłuż pobliskich torów kolejowych, patrzyłam na Danziger Bridge, zaglądałam do opuszczonego wesołego miasteczka Jazzland (gdzie obecnie można natknąć się już tylko na aligatory i grzechotniki), zwiedzałam New Orleans East i Dzielnicę Francuską, i wiele innych miejsc. Podziwiałam żelazne balustrady balkonowe z misternie wykutymi przez niewolników liśćmi dębu i żołędziami w LaBranche House. Wszystko o czym pisała Sarah M. Broom było tam, na swoim miejscu... Zapragnęłam pojechać do Nowego Orleanu - tak ta opowieść wzbudziła moją ciekawość i fascynację tym miastem. Miastem i jego historiami.
Dla mnie to była arcyciekawa książka. Polecam.
Historia... historia jedna z wielu, różniąca się od innych tym, że ją opublikowano. Mnóstwo jest takich historii, ale większość z nich nigdy nie zostanie opowiedziana, bo kto chciałby ich słuchać? Czytać o prawdziwym życiu jakichś obcych ludzi w odległym mieście? Otóż ja uwielbiam takie historie i mam do nich słabość. Nieważne czy są przytaczane przez kogoś z mojej rodziny...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-08-24
Znakomita, rewelacyjna książka. I to debiut! Bardzo ciekawy i wciągający, momentami miałam wrażenie, że czytam nie reportaż, a kryminał. Autor w sposób naprawdę fascynujący opowiada nam niesamowitą historię... o Holandii, o zmieniającym się prawie, o obyczajowości, o dawcach spermy i o ich dzieciach, obecnie już dorosłych. Reportaż - pełen faktów i szczegółów - ani przez chwilę nie nuży i skonstruowany jest w taki sposób, że cały czas, bez przerwy trzyma w napięciu. Trudno było się oderwać. Nie sądziłam że tak mnie wciągnie. Warto przeczytać, bardzo polecam!
Znakomita, rewelacyjna książka. I to debiut! Bardzo ciekawy i wciągający, momentami miałam wrażenie, że czytam nie reportaż, a kryminał. Autor w sposób naprawdę fascynujący opowiada nam niesamowitą historię... o Holandii, o zmieniającym się prawie, o obyczajowości, o dawcach spermy i o ich dzieciach, obecnie już dorosłych. Reportaż - pełen faktów i szczegółów - ani przez...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-07-29
Dlaczego tak wielu mężczyzn w RPA nosi imię Hitler? Dlaczego w tym kraju lepiej nie mieć kota, zwłaszcza czarnego? Po co przy ubieganiu się o "status białego" petentowi wsuwano we włosy ołówek? Czemu syn czarnej matki i białego ojca nie mógł odnaleźć swojego miejsca wśród "kolorowych"? Jak czuło się takie właśnie "nielegalne" dziecko w nieodległych przecież czasach apartheidu? Opowiada nam o tym Trevor Noah, rocznik 1984. I nie tylko o tym. RPA sprzed paru dekad ciekawi, fascynuje, zadziwia, przygnębia, niekiedy przeraża. Ale młody autor opisuje swoje życie tak barwnie i żywo, z taką ikrą i poczuciem humoru, że momentami nie sposób było się nie uśmiechać - czasem z niedowierzaniem...
Nie sposób również przejść obok tej książki obojętnie. Czyta się ją znakomicie, wzbudza w czytelniku mnóstwo emocji; przeróżnych. Warto przeczytać. Trzeba przeczytać! Bardzo polecam i zasilam tą książką domową biblioteczkę.
PS. Wyrazy uznania także dla tłumacza, który zapewne włożył sporo pracy w przekład, dobrze oddający atmosferę czarnych i kolorowych dzielnic miast południowoafrykańskich.
Dlaczego tak wielu mężczyzn w RPA nosi imię Hitler? Dlaczego w tym kraju lepiej nie mieć kota, zwłaszcza czarnego? Po co przy ubieganiu się o "status białego" petentowi wsuwano we włosy ołówek? Czemu syn czarnej matki i białego ojca nie mógł odnaleźć swojego miejsca wśród "kolorowych"? Jak czuło się takie właśnie "nielegalne" dziecko w nieodległych przecież czasach...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-06-25
Znakomity reportaż, a może raczej "zbiór historii" (cytując autorkę) o kobietach we współczesnym Omanie (wcześniej nie wiedziałam zbyt wiele o tym kraju - ot, muzułmański i mniej więcej dający się umiejscowić na mapie). I nie tylko o kobietach. O zwyczajach, tradycjach, obyczajowości. O sułtanie, rządzącym Omanem od pół wieku, który zmienił kraj na lepsze i którego kochają wszyscy Omańczycy. Może nie wszyscy, ale prawie, a krytyka nie jest mile widziana. Niemniej jednak sułtan wyprowadził kraj z analfabetyzmu, dał ludziom powszechny dostęp do edukacji, zrewolucjonizował opiekę medyczną (jest całkowicie darmowa), poprawił sytuację kobiet, zbudował tysiące kilometrów autostrad. (Lepszy chyba taki sułtan niż demokratyczne rządy wybierane co kilka lat i pragnące ugrać jedynie jak najwięcej dla siebie...)
Fascynująca, wciągająca i bardzo ciekawa lektura. Polecam!
Znakomity reportaż, a może raczej "zbiór historii" (cytując autorkę) o kobietach we współczesnym Omanie (wcześniej nie wiedziałam zbyt wiele o tym kraju - ot, muzułmański i mniej więcej dający się umiejscowić na mapie). I nie tylko o kobietach. O zwyczajach, tradycjach, obyczajowości. O sułtanie, rządzącym Omanem od pół wieku, który zmienił kraj na lepsze i którego kochają...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-01-31
Zbiór humorystycznych felietonów, które przeczytałam z przyjemnością. Niektóre były bardziej zabawne, inne prawie wcale... ale bardzo doceniam to, że parę razy udało mi się autentycznie popłakać ze śmiechu. Autor dodatkowo dzieli się z nami ciekawymi i momentami zaskakująco trafnymi komentarzami na temat otaczającej go rzeczywistości, również politycznej... Książkę wydano w roku 2017, a więc przed trzema laty. I wiele spraw poszło w przewidzianym przez P. Rusinka kierunku...
Polecam.
Zbiór humorystycznych felietonów, które przeczytałam z przyjemnością. Niektóre były bardziej zabawne, inne prawie wcale... ale bardzo doceniam to, że parę razy udało mi się autentycznie popłakać ze śmiechu. Autor dodatkowo dzieli się z nami ciekawymi i momentami zaskakująco trafnymi komentarzami na temat otaczającej go rzeczywistości, również politycznej... Książkę wydano w...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-04-17
Na końcu recenzji ciekawostka - zachęcam do przeczytania ;)
Nie oczekujcie zbyt wiele od "Ocalonych z Titanica" (nawiasem mówiąc tytuł oryginalny - moim zdaniem lepszy i w swej prostocie bardziej intrygujący - to "The dressmaker", czyli po prostu "Krawcowa"; pasjami fascynuje mnie daleko posunięta fantazja tłumaczy - wydawnictw? - w przekładaniu tytułów). Powieść miała potencjał, ale nie został on nawet w połowie wykorzystany.
Autorka zbudowała fabułę wokół losów dwóch ocalałych z katastrofy osób: Lucy Duff-Gordon i jej męża Cosmo. Są to postacie autentyczne, podobnie jak siostra Lucy, Elinor. Natomiast postacią fikcyjną jest główna bohaterka książki, Tess - tytułowa krawcowa, a zarazem służąca czy też asystentka Lucy. (Duff-Gordonom faktycznie towarzyszyła asystentka, która również ocalała, nazywała się jednak Laura Mabel Francatelli.) W dużej mierze prawdziwe są także przedstawione w książce zeznania świadków przed komisją senacką, powołaną po katastrofie Titanica - autorka korzystała ze stenogramów przesłuchań.
I to by było na tyle, jeśli chodzi o autentyczność. Bohaterowie powieści są mało wiarygodni, jednowymiarowi, sztuczni, zachowują się nienaturalnie. Wątek Jacka Bremertona zupełnie mnie nie przekonał. Narracja jest słaba i tak naprawdę mało interesująca. Sam moment katastrofy przedstawiony - mówiąc kolokwialnie - beznadziejnie. Żadnych emocji, ot, kwadrans i statek zatonął. Dalej jest troszkę może lepiej, ale i tak zupełnie nie satysfakcjonująco.
Jedyne za co jestem wdzięczna autorce, to fakt, że zrobiłam rozeznanie w lekturach traktujących o Titanicu i teraz przeczytam coś, co na pewno będzie lepsze od tego ;)
Na koniec obiecana ciekawostka: w książce opisana jest historia pewnej tancerki i jej męża, który uratował się dzięki przyobleczeniu się w... obrus i udawaniu kobiety. Z tym obrusem to lekka przesada ;) Ale podobno faktem jest, że jeden z pasażerów Titanica rzeczywiście przebrał się w damską suknię, co umożliwiło mu dostanie się do szalupy i ocalenie życia. I tak się złożyło, że był to nasz rodak, Polak pochodzący z Białegostoku, nazwiskiem Grudzik.
W maju 1912 rozpisywała się o tym wydarzeniu polska prasa: "Kurjer Warszawski", krakowski "Czas" i "Gazeta Toruńska". Co ciekawe, nazwiska Grudzik nie ma na listach pasażerów Titanica zamieszczonych na stronie www.encyclopedia-titanica.org... Pojawia się za to w publikacji Stanisława Łempickiego "Tragedia oceanu. Strzaskanie i zatonięcie okrętu Titanic (...)", którą wydano w roku 1912. Jak więc było naprawdę z tym Grudzikiem? Chyba się nie dowiemy. Ale rzecz warta wzmianki :)
Na końcu recenzji ciekawostka - zachęcam do przeczytania ;)
Nie oczekujcie zbyt wiele od "Ocalonych z Titanica" (nawiasem mówiąc tytuł oryginalny - moim zdaniem lepszy i w swej prostocie bardziej intrygujący - to "The dressmaker", czyli po prostu "Krawcowa"; pasjami fascynuje mnie daleko posunięta fantazja tłumaczy - wydawnictw? - w przekładaniu tytułów). Powieść miała...
Temat bardzo ciekawy, a książka niestety nie. Reportaż chaotyczny, nieprzekonujący, fragmentami odbiegajacy od istoty rzeczy i nudnawy. Mieszają się bohaterowie, historie. Jakby autorka nie miała pomysłu na to, jak spiąć to wszystko w sensowną całość.
Niektóre reportaże czyta się jednym tchem, niczym beletrystykę, i tutaj też była szansa, był potencjał. Zupełnie niewykorzystany. Szkoda.
Temat bardzo ciekawy, a książka niestety nie. Reportaż chaotyczny, nieprzekonujący, fragmentami odbiegajacy od istoty rzeczy i nudnawy. Mieszają się bohaterowie, historie. Jakby autorka nie miała pomysłu na to, jak spiąć to wszystko w sensowną całość.
więcej Pokaż mimo toNiektóre reportaże czyta się jednym tchem, niczym beletrystykę, i tutaj też była szansa, był potencjał. Zupełnie...