Brytyjski pisarz i satyryk. Autor znanego cyklu humoresek o młodym lordzie Bertramie Woosterze i jego błyskotliwym kamerdynerze Jeevesie, uchodzącego za arcydzieło angielskiego humoru. W licznych powieściach i opowiadaniach pisanych przez ponad pół wieku (od czasu I wojny światowej do lat 70. XX w.) Wodehouse przedstawił wyidealizowany i sielankowy świat wyższych klas angielskich, bezczasowy, który trudno uznać za prawdziwy nawet dla chwili, w której opowieści o dwóch popularnych bohaterach zaczęły powstawać. Jednak dla rzeszy czytelników stał się on klasycznym obrazem angielskiego stylu życia. Nazwisko Jeevesa, idealnego służącego, stało się w języku angielskim wręcz synonimem pomocnika zdolnego zaradzić każdemu problemowi. Kilka powieści Wodehouse’a posłużyło za kanwę scenariuszy filmów, m.in. Piccadilly Jim został przerobiony na scenariusz przez Juliana Fellowesa dla filmu w reżyserii Johna McKay, powstał też bardzo popularny serial telewizyjny Jeeves and Wooster na podstawie cyklu opowiadań i powieści o tych bohaterach.
W 1934 r. Wodehouse, wówczas już pisarz uznany po obu stronach Atlantyku, z racji korzyści podatkowych zamieszkał w słynnej wówczas miejscowości wypoczynkowej Le Touquet nad Kanałem La Manche. Po wybuchu II wojny światowej, nie oceniając właściwie wagi konfliktu, pozostał we Francji. Zajęty pisaniem kolejnej książki, pomimo brytyjskiego obywatelstwa zwlekał z opuszczeniem Le Touquet i ostatecznie 21 lipca 1940 r. został tam aresztowany przez Niemców. Przewieziony do więzienia w Loos, stamtąd do cytadeli w belgijskim Liège, potem do fortu Huy, ostatecznie we wrześniu 1940 r. trafił do więzienia urządzonego przez nazistów w budynkach szpitala psychiatrycznego w śląskim Toszku. Tam zabawiał współwięźniów opowiadaniem śmiesznych historyjek, a nawet napisał nowelę pt. „Money in the bank” (wydana w Stanach Zjednoczonych jeszcze przed zakończeniem wojny uznawana jest za jedną z zabawniejszych w dorobku pisarza). W czerwcu 1941 r. za namową Wernera Placka, byłego hollywoodzkiego artysty, wówczas już pracującego dla III Rzeszy, wygłosił cykl żartobliwych pogadanek o życiu w niemieckim obozie. Wyemitowane przez niemieckie radio, kierowane były do odbiorców w Stanach Zjednoczonych, które wówczas jeszcze nie pozostawały w stanie wojny z Niemcami. Mimo to, w swej ojczyźnie Wodehouse został uznany za kolaboranta, a nawet za zdrajcę: brytyjski wywiad rozważał ściganie pisarza, a jego książki zniknęły z wielu księgarń. Pomimo tego, że w obronie Wodehouse’a wystąpiło kilku prominentnych ludzi pióra (m.in. George Orwell, publikujący w 1945 r. In Defence of P. G. Wodehouse),pisarz w 1947 r. przeniósł się do USA, gdzie w 1955 r. uzyskał amerykańskie obywatelstwo i gdzie mieszkał aż do śmierci. Do Wielkiej Brytanii wracał rzadko: podczas ostatniej wizyty w 1975 r., krótko przed śmiercią, odebrał z rąk królowej Elżbiety dożywotni tytuł szlachecki.
(...) za każdym biednym, niewinnym, nieszkodliwym gościem, co po raz nie wiadomo który wpada w tarapaty, zawsze, jeżeli tylko dobrze poszuka...
(...) za każdym biednym, niewinnym, nieszkodliwym gościem, co po raz nie wiadomo który wpada w tarapaty, zawsze, jeżeli tylko dobrze poszukać, kryje się jakaś ciotka, która go w to wszystko wrobiła.
Im lepiej bowiem poznaję kobiety, tym częściej przychodzi mi do głowy, że powinno nas chronić przed nimi jakieś prawo. Coś z tą płcią koniec...
Im lepiej bowiem poznaję kobiety, tym częściej przychodzi mi do głowy, że powinno nas chronić przed nimi jakieś prawo. Coś z tą płcią koniecznie trzeba zrobić, w przeciwnym razie zawali się cały gmach społeczeństwa i będziemy się mieli z pyszna.
-Rozumiem. Pogruchotać mu kości. Przekażę. A jeżeli zapyta, dlaczego?
-On wie, dlaczego. Bo jest motylem, który bawi się kobiecymi sercami, ...
-Rozumiem. Pogruchotać mu kości. Przekażę. A jeżeli zapyta, dlaczego?
-On wie, dlaczego. Bo jest motylem, który bawi się kobiecymi sercami, a potem je odrzuca, jak brudne rękawiczki.
-Aha.
Nie miałem dotychczas pojęcia, że motyle tak postępują. Bardzo mnie to zainteresowało.
To było moje pierwsze zetknięcie się z Wodehouse'em i bardzo się cieszę że, będąc w księgarni w Londynie, postanowiłem sprawdzić co to za autor i jak się czyta jego książki. Dosyć przypadkowo natrafiłem na tę pozycję, oczywiście słyszałem o słynnym duecie "Jeeves & Wooster" ale właściwie nic więcej nie wiedziałem.
Teraz mogę już powiedzieć że wiem więcej, wiem też że z Wodehouse'em zostanę już na zawsze.
Polecam przede wszystkim w oryginale, nie czytałem po polsku ale nie mogę sobie wyobrazić czytania Wodehouse'a w innym języku niż w angielskim.
Ogólnie zbiorek ciekawy, pomysły aż kipią, choć nie rozumiem zamysłu redaktora w kwestii wyboru tych konkretnie opowiadań do antologii. Kilka z nich wydaje się być podpięte na siłę do podgatunku humoru fantastycznego, a u części z nich na próżno doszukiwałam się elementu latającego ;)
Niemniej opowiadania są w większości całkiem przyjemne. Najbardziej podobała mi się część dotycząca istot nadprzyrodzonych, choć też nie cała.
Subiektywna ocena:
• „Wirujące kręgi nocy” – 10, znane mi z innego zbioru opowiadań, ale jedno z najlepszych w tym wydaniu,
• „Samo życie” – 3, takie jakieś nieudane…
• „Udoskonalona pułapka na myszy” – 3, i to również…
• „Lepsza połowa Sama Smalla” – 6, zabawne zakończenie :)
• „Danse macabre” – 9, i na pewno nie jest to humoreska, za to jest bardzo melancholijna i przerażająca,
• „Świat bylejaki” – 10, choć powinnam się trochę obrazić na autora ;)
• „Harrison Bergeron” – 8, absurdalny świat rodem z Orwella, równie absurdalnie przedstawiony,
• „Od folkloru do horroru” – 5, takie małe coś, które nie zapada w pamięć,
• „Właściwa strona” – 9, super opowiadanie o kuszeniu z zaskakującym zakończeniem,
• „Wredny” – 5, takie sobie, krótkie i na raz,
• „Dusza człowiek” – 10, świetne, zabawne i niecodzienne :)
• „Karaluchy” – 8, trochę zniesmaczające, ale dobrze napisane,
• „Władczyni domu miłości” – 9, bardzo smutne i takie jakby poetyckie w wyrazie,
• „Z kamienia” – 4, krótka parodia, która też nie zostawia śladu…
• „Kozetka” – 6, pikantne i niebanalne…
• „O cudowno tajemnico życia! – 8, z humorem opowiedziany przesąd dotyczący krów ;)
• „Człowiek w azbeście” – 9, pomysł i wykonanie przednie, choć początek ciut słaby,
• „Samica gatunku” – 8, absurdalne i dobrze napisane,
• „Z planety Gustible’a” – 7, też trochę niesmaczne, ale niecodzienne,
• „Specjalista” – 10, choć z początku mnie trochę odstraszył,
• „Przygoda z marsjańskimi księżycami” – 4, nieciekawa przeróbka z Sherlockiem Holmesem…
• „Złote lata Stalowego Szczura” – 8, świetny pomysł i wykonanie,
• „Nie będzie jutra” – 8, jakże prawdziwe.