Reporterka, autorka książek Pył z landrynek. Hiszpańskie fiesty i Baśnie z bloku cudów. Reportaże nowohuckie. Dla Małopolskiego Instytutu Kultury napisała pięć zbiorów reportaży historycznych poświęconych kulturze i historii regionu. Publikowała w m.in. „Dzienniku Polskim”, „Gazecie Wyborczej” i „Tygodniku Powszechnym”. Laureatka dziennikarskich nagród Zielonej Gruszki i „Za różnorodnością, przeciw dyskryminacji”. Z urodzenia i zamiłowania nowohucianka.
temat niesamowicie ciekawy, wiele historii poruszających serce, ale… niestety, wydaje mi się, że przy końcówce książki wątki stają się repetytywne. Ostatnich 10% zmęczyłam czekając na koniec. Momentami też miałam wrażenie, że bohaterowie szukają spisku, by rozwikłać sprawy lub ukoić swój ból, a autorka mało równoważy sensacyjne teorie.
całość jednak robi wrażenie i rzuca nowe światło na Hiszpanię nie tylko dawnych lat.
Hiszpania. Kraj, w którym słońce wita o poranku. Kraj, w którym promienie wpadają do każdego zakątka domu. Kraj przepięknych plaż i fiesty.
A pośród tego wszystkiego dramatyczna historia. Misternie upleciona. Opowiedziana w niezwykle absorbujący sposób.
Jestem zszokowana. Gdyby nie ten reportaż to z pewnością nie dowiedziałabym się o ukradzionych dzieciach. Jak wyglądał ten proceder? Kto był zaangażowany? Jak to się wszystko skończyło, a może w dalszym ciągu trwa?
Książka, mimo że jest krótka, (bo historia została opisana na niecałych 200 stronach) to przeszywa do głębi. Wyczerpuje temat, jednocześnie nie pozostawiając odczucia "przebodźcowania". Napisana bardzo prostym językiem. Autorka rozmawia z wieloma osobami, przedstawiając ich sposób widzenia. Czy Hiszpania przymykała oko na to co działo się w zasięgu jej wzroku? Kto został adoptowany, a kto zabrany siłą od matki? Kto kłamał, a kto mówił prawdę?
Historia mrozi krew w żyłach. Wstrząsa. Podczas czytania poczujesz ogrom emocji. Tych cięższych. Dusznych. Niewypowiedzianych.
Autorka przemyciła tło historyczne, ale na szczęścia w bardzo skróconej i skondensowanej wersji. W reportażach często tych dat, wydarzeń i opisów jest za dużo, tutaj było w punkt. Nie za dużo i nie za mało, tak w sam raz.
Ja myślę, ze tutaj nie ma co więcej pisać. To jest krótki i bardzo dobrze napisany reportaż. I ja go polecam z czystym sumieniem. Niesamowicie przejmująca lektura.