-
Artykuły„Małe jest piękne! Siedem prac detektywa Ząbka”, czyli rozrywka dla młodszych (i starszych!)Ewa Cieślik1
-
ArtykułyKolejny nokaut w wykonaniu królowej romansu, Emily Henry!LubimyCzytać2
-
Artykuły60 lat Muminków w Polsce! Nowe wydanie „W dolinie Muminków” z okazji jubileuszuLubimyCzytać2
-
Artykuły10 milionów sprzedanych egzemplarzy Remigiusza Mroza. Rozmawiamy z najpoczytniejszym polskim autoremKonrad Wrzesiński14
Biblioteczka
2020-09-05
2019-01-20
I znów weekend w pociągu i powrót do niezawodnej, łatwej i przyjemnej A. Christie. "Śmierć w chmurach" idealnie spełniła swoją rolę. Zainteresowała mnie od pierwszej strony i trzymała w napięciu do końca. Do przeczytania na raz, mocno wciąga.
Jak to u Aghaty Christie nie mogło zabraknąć wątków psychologicznych. Tym razem poznajemy ciekawą osobowość bizneswomen, która pracą kompensuje sobie niepowodzenia na innych polach życia oraz bardzo sprawnie opisaną relację, w której kobieta omotała mężczyznę, wywołując u niego skrajne zaślepienie (swoją drogą jak w życiu realnym widzę takie przypadki, to myślę, że bycie facetem jest bardziej niebezpieczne niż wycieczka samotnie do dżungli. Biedne samce cierpiące na chwilowy zanik mózgu).
Wielki plus za zakończenie. Zupełnie się nie spodziewałam, byłam bardzo zaskoczona.
Dałabym wyższą ocenę tylko sposób popełnienia zbrodni osiągnął tu jakieś wyżyny absurdu i to nawet patrząc na książki A. Christie z przymrużeniem oka, jak na łatwą, przyjemną lekturę. Nie jest realne, aby tak zabić. Za tą wybujałą fantazję, która uczyniła z książki bajkę, odejmuję gwiazdki, ale nie odbiera to dzikiej przyjemności czytania.
I znów weekend w pociągu i powrót do niezawodnej, łatwej i przyjemnej A. Christie. "Śmierć w chmurach" idealnie spełniła swoją rolę. Zainteresowała mnie od pierwszej strony i trzymała w napięciu do końca. Do przeczytania na raz, mocno wciąga.
Jak to u Aghaty Christie nie mogło zabraknąć wątków psychologicznych. Tym razem poznajemy ciekawą osobowość bizneswomen, która pracą...
2019-01-20
2018-12-01
Coś w sam raz dla żon udręczonych psychicznie przez swoje teściowe. Jak spotkało Cię w życiu nieszczęście w postaci wrednego, egoistycznego babska, uważającego swoje dziecko za własność, to ta lektura zdecydowanie może Ci polepszyć humor.
Ludzie w opiniach do tej książki psioczą na psychologizowanie A. Christie. Nie zgadzam się. Rysy osobowe z książek tej autorki żyją na świecie i chodzą wśród nas. Są oczywiście nieco przerysowane, co stanowi przywilej literatury. Sama natomiast istota pewnych problemów i osobowości jest trafiona w punkt, rzeczywista i nie zdezaktualizowała się.
Postaci opisane w tej książce mogą niektórym odpowiadać albo nie. Ja zaliczam się do tej pierwszej grupy. Może dlatego, że w sądzie spotkałam całe tabuny zaburzonych psychicznie matek, które nigdy w życiu nie zdadzą sobie sprawy z tego ile wyrządzają zła. Czasem nikt nie krzywdzi swoje dziecka tak jak zaborcza matka.
Duży plus za umieszczenie akcji w podróży i krajach egzotycznych.
Rozwiązanie zagadki oczywiste, choć przyznam, że dałam się zagnać w róg zwodniczych sygnałów i prawidłową ścieżkę rozumowania szybko porzuciłam....
Coś w sam raz dla żon udręczonych psychicznie przez swoje teściowe. Jak spotkało Cię w życiu nieszczęście w postaci wrednego, egoistycznego babska, uważającego swoje dziecko za własność, to ta lektura zdecydowanie może Ci polepszyć humor.
Ludzie w opiniach do tej książki psioczą na psychologizowanie A. Christie. Nie zgadzam się. Rysy osobowe z książek tej autorki żyją na...
2018-07-01
Cudowny temat - pierwsze próby zdobycia Everestu przez pasjonata George Mallory, opowiedziane w sprawny sposób, okraszone dużą dawką starodawnej angielskości, w dodatku z posmakiem kolonializmu. Akcja nie pędzi tak szalenie jak w innych książkach J. Archera, ale to nic nie szkodzi, ponieważ owa niespieszność pozwala ślicznie odmalować angielskie realia przełomu wieków XIX / XX. Powieść nie różni się od innych tego autora tylko himalaistycznym wątkiem, ale też ciekawym patriotycznym wydźwiękiem. Tylko Anglik mógł tak podejść do tematu. Ponadto całość bardzo mnie zainteresowała głównym bohaterem, co niewątpliwie stanowi duży plus książki. Trochę doczytałam i znów się wzruszyłam tym, że w 1995 wnuk Mallory’ego, George Mallory II, osiągnął szczyt Mount Everest, zostawiając na nim zdjęcie swojego dziadka i babci. Z całej tej historii, nie tylko książkowej, ale też z faktów historycznych emanuje coś co mnie porusza.
Wszystkie gwiazdki odjęłam za zbytnie spłycenie i skrócenie opisów wspinaczki, zwłaszcza relacji ze zdobycia Everestu. Początek opisu wyprawy był fascynujący (zaopatrzenie, Indie, pokonanie granicy itp.) i narobił mi dużego apetytu. Niestety samo zdobywanie góry opisane zostało w superekspresowym skrócie. Nie wiem, czy autorowi się nie chciało posiąść wiedzy w tym zakresie, czy też adresował opowieść do szerszej publiczności, którą zbyt duża dawka rzeczy nieznanych mogła zniechęcić, ale pewne jest, że kto liczy na mrożącą krew w żyłach powieść himalaistyczną, ten mocno się zawiedzie, albowiem opis zdobywania góry skrócony został niemiłosiernie. Może to zapewniło szerszą rzeszę odbiorców, ale mnie nieco zabolało. Mimo wszystko polecam.
Cudowny temat - pierwsze próby zdobycia Everestu przez pasjonata George Mallory, opowiedziane w sprawny sposób, okraszone dużą dawką starodawnej angielskości, w dodatku z posmakiem kolonializmu. Akcja nie pędzi tak szalenie jak w innych książkach J. Archera, ale to nic nie szkodzi, ponieważ owa niespieszność pozwala ślicznie odmalować angielskie realia przełomu wieków XIX /...
więcej mniej Pokaż mimo to2015
Jedna z moich ulubionych książek A. Christie.
Niektórzy ludzie mówią, że książki A.Ch. są banalne i dzieci szkolne są w stanie przewidzieć mordercę od pierwszych stron.
Ja jednak je bardzo lubię (zwłaszcza na podróże w pociągu), ponieważ są przepięknie łatwo czytalne, mają cudowny język i wartką akcję.
Główny jednak atut to według mnie to, że autorka była świetnym psychologiem i opisywane przez nią postaci są tak realne, że każdy z nas zna ich odpowiedniki w świecie realnym (jedyna różnica - w świecie realnym do zamierzeń nie dochodzi się akurat mordowaniem ludzi tylko innymi sposobami, chyba że żyje się w melinie, mafii, albo ma się wielkie pieniądze itd). Ta natomiast książka ujmuje osobowości wręcz wzorowo - ofiara, morderca faktyczny i nie faktyczny są tak cudownie zarysowane osobowościowo, że nawet gdy po 20 stronach będziemy przewidywać, kto zabił, to bez znaczenia, bo przez całą książkę można się upajać świetną konstrukcją postaci. Powieść ta jest realna jak życie, bajką jest tu tylko ta zbrodnia, która dla mnie ma najmniejsze znaczenie.
Jedna z moich ulubionych książek A. Christie.
Niektórzy ludzie mówią, że książki A.Ch. są banalne i dzieci szkolne są w stanie przewidzieć mordercę od pierwszych stron.
Ja jednak je bardzo lubię (zwłaszcza na podróże w pociągu), ponieważ są przepięknie łatwo czytalne, mają cudowny język i wartką akcję.
Główny jednak atut to według mnie to, że autorka była świetnym...
2017-07-05
Zawsze pisałam, że na długą podróż zabieram A. Christie, ponieważ autorka ta jest niezawodna i zawsze ale to absolutnie zawsze umie mnie wciągnąć w lekturę. Taka była moja opinia aż do przeczytania "Podróży w nieznane". Cóż jednak i A. Christie jak się postara to pisze nudno, bez zakreślenia intrygi, kompletnie nie wciągając w świat książki. No i ten koszmarny wątek polityczno - ideologiczno - nie wiem sama jaki. Jakieś brednie do łyknięcia dla góra 13-latka niegrzeszącego zbytnią inteligencją. Jedyny plus tej książki, jaki dostrzegam to lekkie pióro. Nie polecam.
Zawsze pisałam, że na długą podróż zabieram A. Christie, ponieważ autorka ta jest niezawodna i zawsze ale to absolutnie zawsze umie mnie wciągnąć w lekturę. Taka była moja opinia aż do przeczytania "Podróży w nieznane". Cóż jednak i A. Christie jak się postara to pisze nudno, bez zakreślenia intrygi, kompletnie nie wciągając w świat książki. No i ten koszmarny wątek...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-12-26
A. Christie to jeden z moich najbardziej ulubionych autorów ale i ona pisywała książki lepsze i gorsze. Tę oceniam jako jedną z lepszych w jej twórczości.
Narracja świetna, napięcie zbudowane jak należy, pięknie ułożona intryga i doprowadzanie czytelnika do prawdy, a motyw to wręcz bajka.
Tak jak pisałam lubię kryminały Christie, w których ładnie zarysowane są wątki psychologiczne. I tu tak jest. Wierzę w ten motyw. Oczywiście w życiu inaczej niż w kryminałach Christie nie wszystko zmierza do zbrodni, jednak poza tą małą przesadą kupuję schematy manipulacji tu przedstawione.
Świetny, trzymający w napięciu, wybór na długą podróż.
A. Christie to jeden z moich najbardziej ulubionych autorów ale i ona pisywała książki lepsze i gorsze. Tę oceniam jako jedną z lepszych w jej twórczości.
Narracja świetna, napięcie zbudowane jak należy, pięknie ułożona intryga i doprowadzanie czytelnika do prawdy, a motyw to wręcz bajka.
Tak jak pisałam lubię kryminały Christie, w których ładnie zarysowane są wątki...
2016-12-15
Na tle innych znanych mi książek królowej "Tajemnica" wyróżnia się świetną scenerią (zasypana śniegiem, odcięta od świata prowincja). Ot coś w sam raz na białe święta.
Akcja prowadzona zgrabnie, okropnie ciężko mi było się oderwać.
Zakończenie bardzo mnie zaskoczyło. Co prawda na samym początku wydawało mi się, że zabił rzeczywisty morderca, ale potem Aghata Christie po mistrzowsku uwikłała mnie w myśli, że "Tajemnica" jest kopią jednej z moich ulubionych historii z Sherlockiem Holmesem. I kiedy już tak człowiek się upajał, że przejrzał plagiat, to łup, cała koncepcja się nagle posypała. Bardzo mi się ten chwyt spodobał. Mam wrażenie, że te podobieństwa użyte zostały właśnie w celu wyprowadzenia w pole. Ponadto dla mnie, która tę akurat powieść o Sherlocku uwielbiam, miło było zanurzyć się w podobny klimat.
Jednym słowem kryminał dał mi sporo radości, trzymał w napięciu, a na końcu wyprowadził mnie w pole i zaskoczył. Czego chcieć więcej?
Jedynym minusem, jaki przychodzi mi na myśl jest brak ciekawych wątków obyczajowych, które lubię w wydaniu tej autorki. Motyw jest tu nieco za bardzo spłaszczony.
Na tle innych znanych mi książek królowej "Tajemnica" wyróżnia się świetną scenerią (zasypana śniegiem, odcięta od świata prowincja). Ot coś w sam raz na białe święta.
Akcja prowadzona zgrabnie, okropnie ciężko mi było się oderwać.
Zakończenie bardzo mnie zaskoczyło. Co prawda na samym początku wydawało mi się, że zabił rzeczywisty morderca, ale potem Aghata Christie po...
2016-10-24
Dla mnie autor to najlepszy storyteller wszech-czasów. Sposób prowadzenia przez niego narracji, dialogi i zakończenia są wprost genialne. Sam mówi o sobie, że pisarzami są zdobywcy prestiżowych nagród czy pracujący na uczelni; on jest opowiadaczem historii, który ma zupełnie inny dar od tamtych i robi zupełnie coś innego niż tamci.
J. Archer słabo opowiadać nie umie; nawet w debiucie, którym jest "Co do grosza". Akcja płynie lekko i przyjemnie, daje rozrywkę. Nie dziwi, że debiut ten - sprzedając się w milionach egzemplarzy - otworzył autorowi drzwi do kariery. Jednak powieść czytana tuż po "Kane i Abel" pozostawiła we mnie pewien niedosyt. "Co do grosza" jest dla mnie zbyt krótka, ciut spłaszczona, nieco zbyt jednowarstwowa / jednowątkowa i za mało trzyma w napięciu. Gdybym nie czytała "Kane i Abel", to moja ocena "Co do grosza" z pewnością byłaby wyższa. Porównanie jednak tych dwóch książek powoduje, że "Co do grosza" wypada sporo słabiej (mimo świetnego zakończenia, które znacznie podniosło ocenę książki i bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło).
Reasumując: bardzo lubię sposób opowiadania Archera i po jego książki z pewnością będę sięgać, jednak jakby ktoś chciał zacząć czytać tego autora, to na pierwszy ruszt polecam "Kane i Abel", ponieważ w porównaniu z debiutanckim "Co do grosza" jest to powieść zdecydowanie lepsza.
I nie zgadzam się z Kingiem sprzed laty, który mówił, że Jeffery Archer pisze zupełnie niepoważne książki. Każdy pisarz wyciąga ze skarbca swoich myśli swoje życie. King wyciąga horrory ze swojej psychiki, a Archer snuje opowieści, zaczerpnięte ze swojej nieprawdopodobnej historii życia. Czegóż tam nie ma w tej biografii Archera? Był i sławnym politykiem i angielskim arystokratą i tym, który zrobił fortunę na papierach wartościowych, i tym co wszystko stracił, i tym, który został więźniem, a w końcu tym, który sprzedał miliony książek na całym świecie, ponieważ miliony ludzi uwiódł jego sposób opowiadania. I nie zgadzam się ze słowami Kinga, że Archer może zainteresować tylko emerytów; sama mam trzydzieści cztery lata i do emeryta mi daleko. Ach ci pisarze; nikt tak nie potrafi wbijać szpil w konkurencję jak oni...
I jeszcze jedna uwaga: zarówno w "Kane i Abel" jak i w "Co do grosza" głównymi "bohaterami" są Polacy, którzy zrobili wielką karierę. Za to dodatkowy plus dla autora.
Dla mnie autor to najlepszy storyteller wszech-czasów. Sposób prowadzenia przez niego narracji, dialogi i zakończenia są wprost genialne. Sam mówi o sobie, że pisarzami są zdobywcy prestiżowych nagród czy pracujący na uczelni; on jest opowiadaczem historii, który ma zupełnie inny dar od tamtych i robi zupełnie coś innego niż tamci.
J. Archer słabo opowiadać nie umie;...
2016-10-06
Tajemnicze, mroczne i fascynujące wrzosowiska, na których rzadko rozrzucone są ludzkie domostwa, kurhany, akcja umieszczona w starej, rodowej posiadłości, nastrój tajemnicy, stare przepowiednie, niewytłumaczalne zjawiska, drobne sygnały budujące nastrój grozy - wszystko to byłoby straszne gdyby nie on. Z lekka bezczelny, zblazowany, zakochany w sobie Sherlock Holmes, spadający z nieba w decydujących chwilach ze swoim praktycznym podejściem do życia. Postać wyprzedzająca epokę, bohater naszych czasów: zgryźliwy egoista, idealna postać dla dzisiejszego czytelnika.
A.C.Doyle jakby wynalazł wehikuł czasu, naoglądał się XXI wiecznych filmów i naczytał XXI wiecznych książek, a po powrocie stworzył XXI- wiecznego bohatera. Tyle tylko, że dowodów brak. A obowiązuje domniemanie niewinności. Czyli to nie A>C. Doyle dopuścił się plagiatu tylko dzisiejsi twórcy żerują na jego wizji.
Zagadka wyśmienita. Sposób dochodzenia do rozwiązania pierwszorzędny.
Generalnie powieść świetna. I taka współczesna! Jedyna wada: za krótka. Za szybko się kończy.
Tajemnicze, mroczne i fascynujące wrzosowiska, na których rzadko rozrzucone są ludzkie domostwa, kurhany, akcja umieszczona w starej, rodowej posiadłości, nastrój tajemnicy, stare przepowiednie, niewytłumaczalne zjawiska, drobne sygnały budujące nastrój grozy - wszystko to byłoby straszne gdyby nie on. Z lekka bezczelny, zblazowany, zakochany w sobie Sherlock Holmes,...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-09-25
"Czytanie książek to najpiękniejsza zabawa jaką sobie ludzkość wymyśliła” -Wisława Szymborska
No właśnie - to ZABAWA. Nie obowiązek intelektualny ale zabawa, przyjemność, rozrywka. A czy rozrywkę można dzielić na ambitną i dla głupich? Czy można powiedzieć, że granie w tenisa jest ambitne albo dla głupich? A chodzenie po górach / pływanie /jazda na rowerze - czy to rozrywki dla mądrych czy głupich? Nie! I tak też jest z czytaniem. Osobiście lubię plamić honor czytaniem książek łatwych o ile tylko sprawia mi to przyjemność.
Moja czytelnicza maksyma- czytanie ma być przyjemne. W pracy naczytam się tyle fachowych tekstów, że czas poza pracą ma być przyjemny.
A skoro to ma być zabawa, to czasem - dla oderwania - czytuję coś całkowicie lekkiego, łatwego i przyjemnego. Coś jak "Kane i Abel".
Książka ma 500 stron, ale połowę czyta się na raz w jeden wieczór, a drugą połowę nazajutrz. Kartki przewracają się błyskawicznie.
Pióro lekkie; w końcu starannie wykształcony arystokrata.
Akcja gna na łeb na szyję.
Czego tam nie ma! I Syberia i wojna w Polsce i polska wieś i morderstwo i gwałt i zsyłka i życie milionerów w USA i bankructwa bogaczy i sex i banki i Titanic i oszust matrymonialny i wszystko.
Ale mimo całej tej różnorodności to wszystko trzyma się kupy i ma sens.
Może dlatego, że życie autora takie właśnie było (o ile nawet nie ciekawsze od tej fikcji...).
Bo Jeffrey Archer był angielskim baronem, przedstawicielem wpływowego rodu, politykiem, pełniącym funkcję wiceprzewodniczącego Partii Konserwatywnej, typowanym na następcę Margaret Thatcher i stanowisko premiera Wielkiej Brytanii. W swoim życiu stracił fortunę na papierach wartościowych. Potem zrobił drugą - sprzedając miliony książek. Po tym wszystkim trafił za kratki ale i więzienie w Wielkiej Brytanii też przekuł w złoto, bowiem napisał w nim kolejne rewelacyjne, świetnie sprzedające się książki. Jak człowiek o takim życiorysie pisze mi bajkę, w której dzieją się takie cuda jak w "Kane i Abel", to ja to kupuję.
Książka obiektywnie na 6 gwiazdek. Siódmą dodaję za to, że główny bohater jest Polakiem, urodzonym w Polsce. W dodatku całkiem fajnie przedstawiono Polskę. I to zarówno historycznie jak i od strony polskich potraw i innych drobiazgów (jak np. sporo polskich powiedzonek).
Już ostrzę sobie zęby na książkę napisaną przez autora w zakładzie karnym.
PS I jest mi świetnie z tym, że ten łatwy bestseller dostał ode mnie 7 *, a "Proces" Kafki tylko 3. Bo czytanie to ZABAWA...
"Czytanie książek to najpiękniejsza zabawa jaką sobie ludzkość wymyśliła” -Wisława Szymborska
No właśnie - to ZABAWA. Nie obowiązek intelektualny ale zabawa, przyjemność, rozrywka. A czy rozrywkę można dzielić na ambitną i dla głupich? Czy można powiedzieć, że granie w tenisa jest ambitne albo dla głupich? A chodzenie po górach / pływanie /jazda na rowerze - czy to rozrywki...
2016-06-26
Znów podróż i znów A. Christie - niezawodny autor, umiejący KAŻDĄ swoją książką zabarwić mi czas stania pociągu w polu przyjemną nutką napięcia.
"Tajemniczy przeciwnik" to chronologicznie drugi kryminał napisany przez A.Christie i zarazem pierwsze wprowadzenie czytelników w świat pary detektywów Tommy i Tuppence. A że początki czasem bywają trudne, to i ta pozycja - na tle dorobku autorki - jawi się dość słabo.
Książka jest - jak wszystkie A. Chrisie - bardzo łatwa w odbiorze, lekka i przyjemna. Czyta się ją z dużą przyjemnością. Intryga jest w sumie dość ciekawie pomyślana, a końcówka ciut zaskakuje.
Gdyby "Tajemniczego Przeciwnika" napisał inny autor, to oceniłabym go zdecydowanie wyżej. Dla odróżnienia jednak "TP" od książek tej autorki, które trzymały mnie w napięciu całe noce i stanowiły dla mnie prawdziwe zaskoczenie, a dostały ocenę bardzo dobrą i dobrą, uczciwie muszę obniżyć liczbę gwiazdek jaką obdarzam "TP". Jak do teraz "TP" stanowi chyba najgorszy kryminał A.Ch. przeczytany przeze mnie z dorobku tej autorki.
Wady:
1. Nie trzyma w napięciu tak jak np. 5 małych świnek, które czytałam całą noc. Do odłożenia "TP" wystarczy byle jaki pretekst, książka nie uzależnia.
2. Kwestie polityczno - historyczne i opis spisku bolszewików wprost naiwny. Jeżeli ktoś kiedyś choć troszkę interesował się historią i rewolucjami, to dla własnego zdrowia psychicznego niech nie sięga po tę książkę, albo sięgnie po nią jako po ostatni kryminał Christie.
Zresztą przyznam, że te spiski polityczne generalnie chyba stanowią piętę achillesową tej autorki. Ot takie strasznie naiwne bajki bez ładu i składu.
Jeżeli motywem intrygi w kryminale A.Christie jest zazdrość, chciwość to są one świetnie poukładane w realiach i rewelacyjnie korelują z genialnymi czasem portretami psychologicznymi, ale jak mamy w tle spisek polityczny, to naiwność tych historyjek jest wprost kosmiczna i czuję się jak przy lekturze dziecięcej.
3. wątek poprowadzony jest tak, że krąg podejrzanych zamyka się na 2 osobach i albo się obstawia x albo y. Nie ma zaskakujących zwrotów akcji. Przyszłe zdarzenia są dość przewidywalne. Dziwne, ponieważ A.Chrisie zaskakiwać umie doskonale. Tu miała gorszy chyba czas.
4. Zakończenie jest zbyt szybkie i łatwe.
5. Słabe portrety psychologiczne.
Jednym słowem radzę zdecydowanie nie zaczynać od "TP" przygody z Agathą Christie, ponieważ można się zrazić, a szkoda, ponieważ moim zdaniem autorka jest świetna.
W żadnym jednak razie nie żałuję podróży z "Tajemniczym przeciwnikiem", który miło uprzyjemnił mi podróż.
Znów podróż i znów A. Christie - niezawodny autor, umiejący KAŻDĄ swoją książką zabarwić mi czas stania pociągu w polu przyjemną nutką napięcia.
"Tajemniczy przeciwnik" to chronologicznie drugi kryminał napisany przez A.Christie i zarazem pierwsze wprowadzenie czytelników w świat pary detektywów Tommy i Tuppence. A że początki czasem bywają trudne, to i ta pozycja - na tle...
2015
Jak dla mnie jest to jedna z gorszych książek A.Christie.
Gorzej niż w innych powieściach zarysowane są postaci.
Bardzo ciekawie jest przedstawiona osobowość osoby, która okazała się mordercą. Jest to dla mnie typ osobowości bardzo realny i dość często powtarzający się tyle tylko, że te osoby nigdy nie zabijają. Jest to zupełnie z nimi sprzeczne i każdemu poza nimi zbrodnię można przypisać. Przez to książka traci według mnie. Jakkolwiek bowiem książki A.Ch. czytam dla sposobu budowania postaci a nie dla zagadki kto kogo zabił, to tutaj odpowiedź na pytanie kto zabił - jak dla mnie- jest tak nierealna, że aż irytująca.
Pomocnik mordercy tez mało realny, co też stanowi minus. To jest zupełnie sprzeczne z naturą kobiety...
Mam wrażenie, że po bardzo dobrych 5 Małych Świnkach autorka chciała nieco zmienić fabułę i zbudować coś podobnie ciekawego i też z artysta w tle. Jednak przez te zmiany i przetasowania w osobowościach postaci straciły na realności.
Jak dla mnie jest to jedna z gorszych książek A.Christie.
Gorzej niż w innych powieściach zarysowane są postaci.
Bardzo ciekawie jest przedstawiona osobowość osoby, która okazała się mordercą. Jest to dla mnie typ osobowości bardzo realny i dość często powtarzający się tyle tylko, że te osoby nigdy nie zabijają. Jest to zupełnie z nimi sprzeczne i każdemu poza nimi...
2016-05-14
Do setnej strony wiało nudą, co stanowiło sporą niedogodność zważywszy, że A. Christie czytuję tylko w podróży. Autorka ta jest dla mnie pewnikiem, jest zawsze ciekawa. W każdej książce wciągająca, pozwalająca zapomnieć o całym świecie. Pamiętam jak kiedyś pociąg z Warszawy w mroźną zimę utknął w polu gdzieś na Podkarpaciu. Ludzie się denerwowali, konduktorzy przepraszali, a ja zapomniałam o całym świecie i w duchu cieszyłam się, że pociąg stoi i mogę doczytać do końca w spokoju. Przy "ABC" z Rzeszowa do Krakowa wciągało minimalnie, choć na pewno czytało się lekko, przyjemnie i momentami zabawnie. Natomiast z Krakowa do centralnej Polski było zdecydowanie ciekawiej. Problem tylko, że kiedy zaczęło już być bardzo przyjemnie, w powojach mojej pamięci zaczął mi się odsłaniać dawno zapomniany film The Alphabet Murders, 1965, reż. Frank Tashlin i to odsłaniał mi się tak wrednie, że przypominało mi się wszystko stronę przed przeczytaniem. No ale trudno winić A. Chrisie za to, że dawno temu obejrzałam film, stanowiący wierną ekranizację jej powieści.
Generalnie jakby wyciągnąć średnią z I i II części, to czytało się świetnie i wciąż wyznaję zasadę, że najgorsza Chrisie na podróż sprawdza się bardziej niż najlepszy inny autor; aczkolwiek czytywałam już dużo bardziej wciągające kryminały tej autorki.
Jak to u A. Christie było i tu kilka świetnych myśli np porównanie w kilku miejscach przestępcy do hazardzisty. Genialna myśl. Właśnie w tygodniu rozmyślałam o tej prawidłowości w kontekście pewnego złodzieja, który okradał pracodawców. Zawsze sobie postanawiał, a potem coś go ciągnęło, jak nałóg, jak hazard. Istotnie logika przestępcy jest logiką hazardzisty i logiką człowieka uzależnionego. Często się o tym zawodowo przekonywałam.
Do setnej strony wiało nudą, co stanowiło sporą niedogodność zważywszy, że A. Christie czytuję tylko w podróży. Autorka ta jest dla mnie pewnikiem, jest zawsze ciekawa. W każdej książce wciągająca, pozwalająca zapomnieć o całym świecie. Pamiętam jak kiedyś pociąg z Warszawy w mroźną zimę utknął w polu gdzieś na Podkarpaciu. Ludzie się denerwowali, konduktorzy przepraszali,...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-04-07
"Burza" to jest to utwór zamierzony jako ostatni, a zatem taki którym autor zrywa z pisaniem oraz przekazuje swój stan ducha, jaki mu w tej chwili towarzyszy.
I istotnie po wystawieniu "Burzy" autor zrywa z Londynem, z teatrem, z dworem królewskim i wraca do Stratfordu.
Wartość "Burzy" nie tyle wynika ze świetnej fabuły ile z tego, że dzięki niej mamy wgląd w myśli autora na temat jego własnego życia, jego własnej twórczości, na temat ludzi jakimi on - Shakespeare się otaczał.
A jaki świat żegna Shakespeare? Świat zbrodniarzy i głupców, ludzi chorych na ambicje, zboczeńców i pijaków, ludzi którzy są jak spalony słońcem step, który błyskawicznie zajmuje się pożarem swoich chorych ambicji i popędów.
W świecie tym ludzie są źli i nie stają się wcale lepsi, nawet po wykryciu ich win i podłych motywacji.
W świecie tym jedyne co jawi się jakby dobrym w istocie jest naiwnością (Miranda, która w swojej niewiedzy zachwyca się światem pospolitych zbrodniarzy i głupców) lub zdziecinniałym naiwnym starcem (Gonzalo).
Czasem mówi się, że "Burza" jest banalna, ponieważ wszystko w niej kończy się dobrze. Tymczasem tu nic nie kończy się dobrze. Łotry zostają łotrami, po prostu tym razem im się nie udało. w ich chorej psychice nie zaszły jednak żadne zmiany i w stosownym czasie znów będą knuć. Podobnie pijacy będą pijakami, głupcy głupcami, a zboczeńcy będą próbować gwałcić słodkie Mirindy, ponieważ w ich psychice nie zaszła zmiana ani o włos.
Natomiast zakończenie "Burzy" jest o tyle pasjonujące, że widzimy z niego, iż Prospero (Shakespeare), mimo że odkrywa intrygę i wie wszystko, a także może wymierzyć karę nie czyni tego. Nie czyni tego - jak powiedziałam - nie dlatego, że łotry się zmieniły, ale dlatego, że WIELKIEGO MAGA - ARTYSTĘ STAĆ NA PRZEBACZENIE. ON ŻYJE Z TYM WSZYSTKIM NA DYSTANS. JAWI SIĘ TU WSPANIAŁA MYŚL - NAJWIĘKSZY JEST TEN, KTO WIDZĄC LUDZI W CAŁEJ PRAWDZIE, JACY SĄ, UMIE IM PRZEBACZYĆ, NIE CHOWA URAZÓW, NIE SZUKA ZEMSTY. Piękna to myśl, ponieważ istotnie przebaczenie dojrzałe, pełne zrozumienia i świadomości, stanowi wielką zaletę. Uważam nawet, że zdolność przebaczenia i nie chowania urazów jest największą zaletą, jaką człowiek może mieć.
A zatem Shakespeare zmęczony wieloletnim życiem w podłym środowisku londyńskim, dworskim i artystycznym mówi: "Pardon`s the word to all" - "Dziś hasłem naszym będzie przebaczenie". Świat nie przestaje być ani okrutny ani przewrotny, a on mimo tego przebacza. Mądra to myśl, ponieważ gdybyśmy czekali z przebaczeniem aż świat się zmieni, to nigdy byśmy nie przebaczyli. A przebaczenie daje wiele przede wszystkim temu co przebacza, wznosząc go na wyższy poziom człowieczeństwa.
"Burza' nie jest sielanką, jest gorzka, ale pięknie pokazuje jak wielki jest człowiek, który umie przebaczyć. Jest to zatem pozornie banalna, ale w istocie prawdziwa i mądra.
A ta cała magia, magowie to alegoria sztuki Shakespeare. Czym dla Maga Prospero jest magia, tym dla Shakespeare jest jego pisanie. Czary to jego dzieła. Ariel, dobry duszek, sługa Prospera to wena twórcza Shakespeare, która pomagała mu zwyciężać w tym podłym świecie. Na koniec, kiedy Prospero uwalnia Ariela i zwraca wolność temu wiernemu słudze, który zawsze służył mu idealnie, genialnie, bezbłędnie; tak Shakespeare porzuca wenę twórcza, która teraz nie będzie mu już potrzebna. " Teraz czarami już nie władam i własną tylko moc posiada". Kiedy Shakespeare porzuca swoja sztukę pisania porzuca to, co go czyniło magiem, staje się zwykłym człowiekiem.
Na zakończenie dodam tylko, że "Burza" jest to utwór całkowicie oryginalny, jedyny który nie istniał wcześniej w gotowym kształcie fabularnym. I z tego też względu warto go przeczytać, aczkolwiek lepiej na Burzy zakończyć czytanie Shakespeare niż od niej zacząć.
A w kwietniu w warszawskiej Oprze Narodowej premiera Burzy, wpisana zresztą w festiwal związany z Shakespeare.
"Burza" to jest to utwór zamierzony jako ostatni, a zatem taki którym autor zrywa z pisaniem oraz przekazuje swój stan ducha, jaki mu w tej chwili towarzyszy.
I istotnie po wystawieniu "Burzy" autor zrywa z Londynem, z teatrem, z dworem królewskim i wraca do Stratfordu.
Wartość "Burzy" nie tyle wynika ze świetnej fabuły ile z tego, że dzięki niej mamy wgląd w myśli autora...
2015
Świetnie się czyta - zwłaszcza w pociągu / podróży / w hotelu, a że jest krótka, to dodatkowo człowiek się nie nadźwiga, zabierając ją ze sobą w podróż.
Tak jak zawsze mówię o książkach A. Christie - cenię je nie tyle za niedającą się rozszyfrować zagadkę: kto był mordercą, ale za świetną konstrukcję postaci (świetnie zarysowane osobowości). Sama zagadka kto kogo jest dla mnie drugoplanowa. Największa przyjemność sprawia mi odkrywanie świetnych konstrukcji postaci.
W przypadku Spotkania w Bagdadzie muszę jednak przyznać, że żadna chyba książka A.Christie nie zaskoczyła mnie tak jak ta, jeśli chodzi o poszukiwanie mordercy. Odkrycie kto zabił bardzo mnie zaskoczyło, choć zazwyczaj dość łatwo się to u A. Ch daje przewidzieć. Tutaj o rzeczywistym mordercy nawet nie pomyślałam, że to on.
Wady:
Generalnie książka bardzo przyjemna, choć szkoda, że nie dłuższa. Chętnie przeczytałabym dłuższą wersję. Opowieść moim zdaniem traci na tym, że jest tak bardzo krótka.
Minusem jest jednak według mnie przede wszystkim ta śmieszna historia globalnego spisku - zarysowana dziecinnie i ze szkodą dla ciekawej fabuły. Mogła by być cała ta historia globalnego spisku nierozszyfrowana i do końca nie odkryta, a w tej mglistej niewiadomej zagadka morderstwa. Mielibyśmy ciekawe morderstwo w niejasnej otoczce. Tymczasem mamy ciekawe morderstwo w dziecinnej jakiejś globalnej teorii spisku.
Świetnie się czyta - zwłaszcza w pociągu / podróży / w hotelu, a że jest krótka, to dodatkowo człowiek się nie nadźwiga, zabierając ją ze sobą w podróż.
Tak jak zawsze mówię o książkach A. Christie - cenię je nie tyle za niedającą się rozszyfrować zagadkę: kto był mordercą, ale za świetną konstrukcję postaci (świetnie zarysowane osobowości). Sama zagadka kto kogo jest dla...
2016-02
"Magazyn osobliwości" wydawany był w prasie fragmentami przez co czytelnicy mieli wpływ na treść: gdy spadał popyt wiadomo było, że trzeba było zmienić wątek, czytelnicy pisali listy, prosili autora o to, żeby powieść szła w pożądanym przez nich kierunku. Przez to akcja toczy się szybko, jest ciekawa, wielowątkowa (jak w operze mydlanej - po to aby się za szybko nie kończyło :)). Autor choć był już znany, nie miał jeszcze tak ustabilizowanej pozycji jak pod koniec twórczości - przez co (na szczęście)nie stać go było na toporność, ciężkość i pesymizm bijący od późniejszych jego dzieł. Dzięki temu "Magazyn osobliwości" jest lekturą bardzo dla mnie przyjemną w odbiorze.
cudowne jest, ze wszystko choć tak beznadziejnie się zapowiada, to dobrze się kończy, niesie otuchę i jakąś radość.
Czytałam, że książka ta jest hołdem autora względem siostry jego żony, która była pierwowzorem Nell. I choć autor dał się nakłonić, aby zmienić wszystkie inne wątki na pozytywnie się kończące, to wątku Nell nie zmienił... I dobrze, bo to zakończenie dla historii (fabuły) jest moim zdaniem korzystne.
Na marginesie - czytając tę książkę człowiek dotyka potwornej nędzy, jaka dotykała wiele osób żyjących w Anglii w tym czasie. Nie są to przy tym czcze wymysły, bowiem Dickens jako dziecko sam z takiej potwornej nędzy się wydobył (tkwił w niej, cierpiał na nią, poznał ją i towarzyszącą jej gorycz). Jego ojciec skończył życie w więzieniu za długi. Był wybitnym głupcem i leniem, który skazał rodzinę na nędzę. Matka nie miała matczynej wrażliwości - czytałam, że dla pieniędzy przygarnęła jakąś sierotę, którą traktowała bezdusznie to znaczy tak jak panna Sally - Markizę. A jednak mimo tej strasznej nędzy młodego Dickensa, mimo braku czułości matki - była w autorze jakaś wielka siła, która nie pozwoliła mu się poddać i kazała walczyć i wygrać życie na poziomie godnym człowieka, a jednocześnie zachować bardzo plastycznie się rysującą wrażliwość i delikatność.
Zawsze uważałam, że duch autora, jego dusza, jego siła jest bazą z której wynikają świetne dzieła. Talent literacki, lekkie pióro tworzyć mogą książki dobre, ale książki porywające tworzy ów duch. I tutaj mamy i lekkie pióro i owego ducha. Dlatego zawsze Dickensa polecam, zwłaszcza w jego pierwszych książkach jak np. Magazyn osobliwości.
"Magazyn osobliwości" wydawany był w prasie fragmentami przez co czytelnicy mieli wpływ na treść: gdy spadał popyt wiadomo było, że trzeba było zmienić wątek, czytelnicy pisali listy, prosili autora o to, żeby powieść szła w pożądanym przez nich kierunku. Przez to akcja toczy się szybko, jest ciekawa, wielowątkowa (jak w operze mydlanej - po to aby się za szybko nie...
więcej mniej Pokaż mimo to
Jakie to zabawne, gdy po iluś reportażach, biografiach itp. sięga się po zmyśloną, starą bajeczkę o dzieweczkach, których głównym problemem jest znalezienie męża, tudzież prowadzenie wygodnego życia i bywanie na salonach. Na początku ta książka wywołała bardziej moje zdziwienie niż zainteresowanie, ponieważ strasznie dawno nie bywałam w takich klimatach, ale w trakcie czytania tegoż kolosa zaczęłam zauważać, że daję się wkręcać w ten dziwny świat. Może to styl, może łatwość pióra, a może przyjemność leniuchowania przy łatwej i prostej lekturze - zwał jak zwał ostanie 500 stron połknęłam błyskawicznie. To pokazuje, że jak ktoś umie pisać, to zainteresuje czytelnika bez względu na jego literackie gusta.
Słodkie to były chwile i naiwne, a przyjemność czytania kazałaby mi ocenić książkę bardzo wysoko na świetne jak dla mnie 8 *, gdyby mnie przez 1000 stron nie drażniła główna postać, kreowana na wspaniałą bohaterkę niemota, ot taka dziewczynka w stylu nieudacznych cierpiętnic, które są ślepe i głuche na otaczający je świat. Nawet dawnemu autorowi nie wybaczę kreowania na ideał takiej mimozy. To po prostu drażni zwłaszcza, że stykając się zawodowo z kilkudziesięcioma rozwodami panienek o naturze naszej heroiny - niestety każdy nowy kontakt z nimi przyprawia mnie o gęsią skórkę. I za ten alergizujący, nieprzyjemny dla mnie akcent odcinam trochę z dobrej oceny.
Jakie to zabawne, gdy po iluś reportażach, biografiach itp. sięga się po zmyśloną, starą bajeczkę o dzieweczkach, których głównym problemem jest znalezienie męża, tudzież prowadzenie wygodnego życia i bywanie na salonach. Na początku ta książka wywołała bardziej moje zdziwienie niż zainteresowanie, ponieważ strasznie dawno nie bywałam w takich klimatach, ale w trakcie...
więcej Pokaż mimo to