-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać189
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik11
-
ArtykułyMamy dla was książki. Wygraj egzemplarz „Zaginionego sztetla” Maxa GrossaLubimyCzytać2
Biblioteczka
2019-06-16
2019-07-21
Książka, którą trudno z czymkolwiek porównać. Intelektualna łamigłówka wymagająca skupienia, składająca się z wielu mniejszych i większych hisotorii, których osią jest 15-letni chłopiec i 30-letnia kobieta. "City" to opowieść o potędze wyobraźni i snuciu opowieści. I o tym jeszcze, że wszystkie najważniejsze przeszkody mamy do pokonania sami w sobie.
Baricco jak zawsze wspaniale pisze dialogi i umiejętnie przeplata je z bardziej wymagającymi fragmentami.
Ogromnie ciekawe doświadczenie, ale polecam tylko tym, którzy lubią się dziwić i są cierpliwi.
PS I te zakola. Wiecie, że każda rzeka pokonuje trasę 3,14 razy dłuższą od źródła do ujścia, niż wiodłaby ona w linii prostej? Nie wiadomo dlaczego, ale właśnie tak jest. Jeśli przełożymy to na życie i życiowe decyzje, nagle wszystko zaczyna mieć sens.
Książka, którą trudno z czymkolwiek porównać. Intelektualna łamigłówka wymagająca skupienia, składająca się z wielu mniejszych i większych hisotorii, których osią jest 15-letni chłopiec i 30-letnia kobieta. "City" to opowieść o potędze wyobraźni i snuciu opowieści. I o tym jeszcze, że wszystkie najważniejsze przeszkody mamy do pokonania sami w sobie.
Baricco jak zawsze...
2019-03-24
2019-04-07
2019-06-06
2019-06-26
Pochłonęłam w czasie dzisiejszej bezsennej nocy. 🌖
Baricco to mój mistrz dialogów i prowadzenia narracji.
Króciutka, 100-stronicowa książeczka, dwójka bohaterów i trzy spotkania o świcie, każde w innym Czasie.
"Książka ta przedstawia historię prawdopodobną, która jednak nie mogłaby się wydarzyć w rzeczywistości. Opowiada bowiem o dwóch osobach, które spotykają się trzykrotnie, lecz za każdym razem jest to spotkanie wyjątkowe, pierwsze i zarazem ostatnie. Mają taką możliwość, ponieważ żyją w innym Czasie, którego na darmo szukać w naszej codzienności. Czas ten wypełniają opowieści, które są ich wielkim przywilejem."
Genialna. Czytajcie Włochów, są wspaniali. Baricco szczególnie. <3
Pochłonęłam w czasie dzisiejszej bezsennej nocy. 🌖
Baricco to mój mistrz dialogów i prowadzenia narracji.
Króciutka, 100-stronicowa książeczka, dwójka bohaterów i trzy spotkania o świcie, każde w innym Czasie.
"Książka ta przedstawia historię prawdopodobną, która jednak nie mogłaby się wydarzyć w rzeczywistości. Opowiada bowiem o dwóch osobach, które spotykają się...
2019-06-07
2019-06-29
Od połowy XIX wieku do 1996 roku w Kanadzie wyrwano z rąk rodziców 150 tys. inuickich dzieci i umieszczono je w szkołach z internatem, aby je naturalizować, odebrać imiona i zastąpić je numerami, ograbić z kultury i języka. Dzieci były w tych miejscach poddawane torturom, molestowaniu i nieludzkiemu traktowaniu przez postaci ubrane w habity i z Ewangelią na ustach. Kanadyjskie szkoły z internatem dla rdzennej ludności były bowiem finansowane przez państwo, lecz prowadzone przez katolickie i protestanckie duchowieństwo. Jak zawsze i wszędzie – bezkarne.
Zapraszam do przeczytania mojego tekstu o książce na: https://www.parapetliteracki.pl/27-smierci-tobyego-obeda/
Od połowy XIX wieku do 1996 roku w Kanadzie wyrwano z rąk rodziców 150 tys. inuickich dzieci i umieszczono je w szkołach z internatem, aby je naturalizować, odebrać imiona i zastąpić je numerami, ograbić z kultury i języka. Dzieci były w tych miejscach poddawane torturom, molestowaniu i nieludzkiemu traktowaniu przez postaci ubrane w habity i z Ewangelią na ustach....
więcej mniej Pokaż mimo to2019-04-26
Historie z Podlasia udały się dość słabo.
Z jednej strony autorka podaje czytelnikowi 10 rozdziałów o... no właśnie i już tutaj się zacinam. Bo w sumie nie wiem o czym.
Zaczyna się od opowieści o tym, jak autorka w tytułowym Orzeszkowie wylądowała i skręca ona od razu w bardzo kameralne i zbyt, jak dla mnie, prywatne rejony, które mnie zwyczajnie nie interesują. Z początku brzmi to więc jak książka pisana dla samej siebie. Potem odpływa w rozdział, w którym pisze o tym jak kwitną kwiatki i wieje wiatr, a ja zaczynam ze zniecierpliwieniem stukać paznokciem w czytnik i przeskakiwać co drugie zdanie, bo jednak ani to poezja, ani to ciekawe.
A później, trochę nieprzygotowana, wskakuję w "dużą" historię Podlasia, a przede wszystkim w historię białoruskiej mniejszości na tych terenach. Pojawia wspomnienie Bieżeństwa, morderczej wędrowki w tę i z powrotem. Autorka kreśli pobieżnie dramatyczne losy Białorusinów po II wojnie, kiedy tzw. żołnierze wyklęci czyszczą "Polskę dla Polaków" ze wszelkich możliwych "wrogów ojczyzny" i potencjalnych zdrajców, i naturalnie bogu ducha winni obcy spod wschodniej granicy (polscy Białorusini, polscy Żydzi, polscy Tatarzy) się w tych kategoriach mieszczą. Czyszczą więc, "pacyfikując wsie białoruskie", i to czyszczą tak, że w przyszłości czyny te będą klasyfikować się w kategoriach zbrodni przeciwko ludzkości, lecz nie przeszkodzi to do dzisiaj temu, aby w Hajnówce 1 marca paradowano z portretem "Burego" jako bohatera. Bohatera, który mordował dziadów i sąsiadów tych zakutych pał, ale kto by się tam historią przejmował. Polska dla Polaków - wiadomo.
Autorka ma zrywy, kiedy wręcz zalewała mnie nazwami własnymi, których ani się nie zapamiętuje, ani nie są one tak naprawdę do niczego potrzebne, i szczegółami absolutnie absurdalnymi, jak długość jakiś elementów stalowych składających się na tory i tym podobnymi kwestiami.
Z kolei w innych momentach brakowało mi doprecyzowania pewnych tematów (np. pisze o symbolice w prawosławiu i o jednym napisze, o innym napisze, że "nie wie", kiedy można było się jednak dowiedzieć).
Ale przede wszystkim brakowało mi tego Orzeszkowa. Brakowało ludzi w tej książce, małych historii ludzkich istnień, dla których głównie czytam reportaże. Spodziewałam się, że autorka opowie mi o postaciach mieszkających w Orzeszkowie, roztoczy przede mną historie opuszczonych domów, szkoły, stacji kolejowej, cerkwi. Tak, jest o tym trochę, ale bardzo, bardzo mało.
Anna Romaniuk wymieszała wielką historię z tą bardzo kameralną i wyszło to niestety dość słabo. Rozdział o historii powojennej tych terenów jest stosunkowo najlepszy, bo przynajmniej można się z niego czegoś nauczyć, natomiast to trochę za mało, żeby tę książkę ocenić pozytywnie.
Z jednej strony za dużo sentymentalizmu, a drugiej za mało konkretu, a przede wszystkim, jak napisałam wyżej, za mało historii ludzi i za mało Orzeszkowa w "Orzeszkowie".
Historie z Podlasia udały się dość słabo.
Z jednej strony autorka podaje czytelnikowi 10 rozdziałów o... no właśnie i już tutaj się zacinam. Bo w sumie nie wiem o czym.
Zaczyna się od opowieści o tym, jak autorka w tytułowym Orzeszkowie wylądowała i skręca ona od razu w bardzo kameralne i zbyt, jak dla mnie, prywatne rejony, które mnie zwyczajnie nie interesują. Z początku...
2019-03-24
2019-04-05
2019-04-20
Krótka, ale jakże treściwa książka w formie dramatu.
Na dwóch szalach wagi połóż 164 i 70 tys. ludzkich istnień i zobacz, w którą stronę się przechyli. Czy życie tych ze stadionu waży więcej, bo większa jest ich liczba?
Von Schirach w „Terrorze” zadaje fundamentalne pytania o to, czy powinniśmy kierować się swoją moralnością i rozsądkiem czy z góry ustalonymi zasadami i przepisami. Czy życie ludzkie waży tyle samo niezależnie od tego, czy po jednej stronie mamy jednostkę, a po drugiej masę? Czy można zabić jednych niewinnych ludzi w celu ratowania innych niewinnych ludzi? A jeśli to nie jest anonimowa grupa ludzi (jak w zestrzelonym samolocie), ale pojedynczy człowiek, dajmy na to umierający ranny w szpitalu, kiedy na sali obok na pilny przeszczep czeka trojka innych ludzi. Czy tego pierwszego możemy zabić, żeby uratować tych pozostałych? Prawo do życia względem prawa do życia.
Von Schirach zadaje pytania, a czytelnik musi odpowiedzieć sobie na nie sam. Albo i nie musi. Naturalne jest jednak to, że poszukujemy rozwiązań i jasnych wyroków, potrzebujemy tego aby zachować jasny i uporządkowany wewnętrzny obraz świata. Pisarz nie poda nam jednak odpowiedzi na fundamentalne pytanie: winny czy niewinny, na tacy. Uruchomi natomiast nasze zwoje mózgowe do pracy i zmusi do krytycznego myślenia.
Gorąco polecam na jeden dłuższy i spokojny wieczór. Książkę się połyka na raz, ponieważ akacja posuwa się bardzo dynamicznie, a autor cały czas trzyma w żelaznym uścisku uwagę czytelnika. Jeśli w jakikolwiek sposób ciekawią was kwestie moralności oraz nie odstręczają prawne zagadnienia – czytajcie.
Krótka, ale jakże treściwa książka w formie dramatu.
Na dwóch szalach wagi połóż 164 i 70 tys. ludzkich istnień i zobacz, w którą stronę się przechyli. Czy życie tych ze stadionu waży więcej, bo większa jest ich liczba?
Von Schirach w „Terrorze” zadaje fundamentalne pytania o to, czy powinniśmy kierować się swoją moralnością i rozsądkiem czy z góry ustalonymi zasadami i...
2019-04-22
jak Garnier skroi historię, to ja mam ciarki przez cały czas trwania lektury.
pierwsza książka w życiu, którą w całości przeczytałam sama sobie na głos, bo ta proza brzmi jak muzyka.
powieść noir, w której aż gotuje się od niepokoju, chociaż niby nic. jest ponuro i zabawnie i znowu ponuro i znowu zabawnie i nagle refleksyjnie, ale zaraz dostajesz po nosie, uważaj. i lekkie opary absurdu, tak je lubię.
tłumaczka, Gabriela Hałat powinna dostać jakiś medal za te dwa tlumaczenia Garniera - bogactwo językowe, porównania i metofory tak plastyczne i niewymuszone, że oczy otwierają się ze zdumienia.
zdania, które chyba nikomu w danym momencie nie przyszłyby do głowy, ale przychodzą właśnie temu pisarzowi i okazują się perfekcyjnie trafne.
no i historia. historia jest taka, że po zamknięciu książki, wczoraj ok 23, pół godziny stałam pod prysznicem i gapiłam się w ścianę, przetwarzając co się właściwie stało.
uwielbiam klimat noir, dobrze skrojone postaci, inteligentny dowcip, bogactwo plastycznego języka. wszystko tu jest.
czuć, że typ jest malarzem. napisał studium człowieka.
czy ktoś mógłby coś jeszcze łaskawie przetłumaczyć czy będe musiała dla Garniera nauczyć się biegle francuskiego?
jak Garnier skroi historię, to ja mam ciarki przez cały czas trwania lektury.
pierwsza książka w życiu, którą w całości przeczytałam sama sobie na głos, bo ta proza brzmi jak muzyka.
powieść noir, w której aż gotuje się od niepokoju, chociaż niby nic. jest ponuro i zabawnie i znowu ponuro i znowu zabawnie i nagle refleksyjnie, ale zaraz dostajesz po nosie, uważaj. i...
2019-04-23
mniej i bardziej ciekawe migawki z oddziału psychiatrycznego.
może zbyt znajome są mi te obrazki, żeby robiły na mnie wrażenie. budziły wspomnienia i momentami śmiech, bo widzę, że niezależnie od szpitala, klimat i problemy (zalana łazienka, zatkany odpływ, ktoś ukradl mi jogurt, fajki, gdzie fajki, infantylizjące zajęcia grupowe, żarcie, etc.) są i-den-ty-czne.
może jeśli ktoś nie zna realiów szpitala psychiatrycznego, a większośc czytelników zapewne nie zna, to robić to może jakieś wrażenie, jednak literacko to na pewno nie jest dla mnie książka na 5 gwiazdek.
mało treści w tej książce. trochę jest tak, że autorka napisała tak krotką książkę, pozbwioną fabuły, że niebardzo jest się na czym wyłożyć i pokazać ewentualne braki. ja może fabuły akurat w kontekście tych tematów nie oczekuję, ale faktycznie ta książka nie mogła się nie udać, bo niewiele w niej jest.
nie wiem, czy jest to czymś więcej niż zbiorem luźnych notatek z psychiaryka. momentami ciekawe zdania i nakreślone obrazy, ale chyba nic więcej. natomiast ciekawa jestem kolejnej książki autorki i trzymam kciuki za jej napisanie (jeśli ma ona taki plan).
mniej i bardziej ciekawe migawki z oddziału psychiatrycznego.
może zbyt znajome są mi te obrazki, żeby robiły na mnie wrażenie. budziły wspomnienia i momentami śmiech, bo widzę, że niezależnie od szpitala, klimat i problemy (zalana łazienka, zatkany odpływ, ktoś ukradl mi jogurt, fajki, gdzie fajki, infantylizjące zajęcia grupowe, żarcie, etc.) są i-den-ty-czne.
może jeśli...
2019-04-30
2019-05-01
To taki zwiewny szkic, pod którego pozornie lekką i pozbawioną ostrych kantów powierzchnią, czai się napięcie i ledwo wyczuwalny mrok. Fenomenalnie przedstawiony świat dzieci za pomocą zniekształceń języka dorosłych, których dokonują one w komunikacji między sobą. Schuler operuje jednocześnie ironią i nostalgią, tworzy bardzo sugestywne, zapadające w pamięć obrazki. Warto spędzić z tą książką jeden przyjemny wieczór.
To taki zwiewny szkic, pod którego pozornie lekką i pozbawioną ostrych kantów powierzchnią, czai się napięcie i ledwo wyczuwalny mrok. Fenomenalnie przedstawiony świat dzieci za pomocą zniekształceń języka dorosłych, których dokonują one w komunikacji między sobą. Schuler operuje jednocześnie ironią i nostalgią, tworzy bardzo sugestywne, zapadające w pamięć obrazki. Warto...
więcej Pokaż mimo to