Niezwykle ceniony włoski pisarz, autor sztuk teatralnych, krytyk muzyczny i teatralny, eseista i filozof. Międzynarodową sławę zapewniła mu powieść Jedwab, a kolejne potwierdziły tylko jego pozycję jako uznanego artysty i autorytetu. Jego książki ukazują się w licznych przekładach na całym świecie, zostały przetłumaczone m.in. na francuski, angielski, niemiecki, hiszpański, rosyjski i chiński.
Zaczęła się jak baśń tysiąca i jednej nocy, czarowna, egzotyczna historia, skończyła się hmmm obleśnie, nie, nie, językowo tu wciąż trwa nanizanie na jedwabną nić pięknych słówek, ale aż się wierzyć nie chce, że autor tygodniami, może nawet miesiącami razem z redaktorem, wydawcą tworzyli historię by ją zakończyć po pewnym.... liście. A co było w tym liście musicie przeczytać sami, choć ja wolałabym zakończyć czytanie przed poznaniem jego treści, przedtem to była piękna baśniowa historia na 9, potem... no nie, takie trywialne zakończenie odzierające z głębi.
Z biegiem lat, z biegiem dni coraz bardziej doceniam w książkach minimalizm, nie tylko zresztą formalny. A tu odnalazłem prawdziwy sens dawnego określenia „belles lettres”. Dlatego ta książeczka sprawiła mi szczególną radość.
Baricco zdaje się nam tu mówić: liczą się tylko te związki, które pozostały na zawsze w trybie niedokonanym, dzięki czemu oszczędziły nam goryczy rozczarowań - i co do nas samych, i „drugiej strony”. A na resztę życia - oprócz nieodzownego w tej sytuacji ćmiącego poczucia smutku - zapewniły także rzecz o która niełatwo w „smudze cienia”: marzenia o tym, jak mogłoby być, gdyby jednak „to” się ziściło.
Marzenia nie poddają się przecież ani żadnemu złemu doświadczeniu, ani niszczycielskiemu upływowi czasu. I wtedy można osiągnąć spokój wewnętrzny, niczym bohater, o którym na koniec mowa: „Spędził następne lata, prowadząc świadomie pogodne życie człowieka, który nie ma już potrzeb”.
O tym jest ta wspaniała, wręcz metafizyczna książeczka. A także o tym, że – jak mówi bohater, który zaznał wtajemniczenia w to, o czym wyżej: „Wszyscy jesteśmy wspaniali i wszyscy jesteśmy obrzydliwi”.
A nie da się przecenić roli wyrafinowanej - chyba nawet bardziej od francuskiej - kultury japońskiej, którą tu tylko muskamy, tak naprawdę jej nie czując, jak nie czuje się delikatnej materii książkowego jedwabiu. Ale i ta kultura ujawnia swoje nieubłagane oblicze…
Zamykające wszystko pytanie i odpowiedź:
- Jaki jest koniec świata?
- Niewidoczny.
I jeszcze parę cytatów
….Po tysiąc razy szukał jej oczu i po tysiąc razy ona znajdowała jego oczy…
…Ten człowiek, dla którego wszyscy w tych stronach istnieli, poruszał się zawsze w otoczce pustki….
…Należał zresztą do tych ludzi, którzy uznając za niewłaściwą wszelką chęć przeżywania własnego życia, lubią mu po prostu asystować…
…Mówiono, że jest oszustem. Mówiono, że jest świętym...
…Nikt zdawał się go nie widzieć i on zdawał się nie widzieć nikogo. Szedł prosto za złotą nicią w osnowie dywanu utkanego przez szaleńca.
…Życie mrowiło się niegłośnie, poruszało z przebiegłą powolnością, jak tropione zwierzę w swej norze…