-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel16
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik267
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Biblioteczka
2024-02-06
2024-01-07
2021-01-31
2020-01-15
2015-02-10
Krystyna Śmigielska jest pisarką, autorką książek dla dzieci, młodzieży oraz dorosłych. Jest również animatorką kultury. Jej debiutanckim opowiadaniem, stworzonym w 2006 roku stał się „Zbieracz grzechów”. Wśród powieści kobiety znajdują się także między innymi: „Berżeretka bez przepisu”, „Węszący Renifer, czyli tydzień z ciocią Julią” oraz „Skarb z leśnego grobowca”.
Czytając „Kochanka pani Grawerskiej” przypomniały mi się nakazy rodziców: „nie rozmawiaj z obcymi i nie bierz od nich cukierków” lub też: „nie wsiadaj z żadnym nawet najmilszym panem do samochodu”. Te przestrogi jak najbardziej pasują do powieści z tym, że bohaterka nie ma dziesięciu lat. Ma za to męża, którego nie kocha. Boi się go i jest z nim dla pieniędzy oraz wygodnego życia. Poznaje też tytułowego kochanka, który okazuje się być kimś innym niż myśli. Kobieta przez swą łatwowierność i naiwność zostaje porwana dla okupu. Czy bydlak zwany mężem odkupi ją? Czy porywacze są do szpiku zepsutymi zwyrodnialcami?
"Szelest białej sukni zawsze podświadomie działa na kobiecą wyobraźnię. Nie ma większego znaczenia, kto miałby rzeczoną suknię nałożyć, a już całkowicie poza zainteresowaniem pań pozostaje niewielki z ich punktu widzenia, nic nie znaczący dodatek do tego wspaniałego stroju, jakim jest pan młody. Niby nieważny, a jednak sprawca całego ślubnego zmieszania, bo bez niego biel sukni szarzeje, kwiaty w bukiecie więdną, a z welonu zostaje tylko podarta siateczka."
Bardzo ciekawa tematyka. Czy zdrada jest ucieczką od nieudanego małżeństwa? W pewnym sensie na pewno tak, ale tylko na chwilę. Po co wychodzić za mąż skoro nie jest się pewnym swych uczuć lub z góry wie się, iż małżonek nie jest księciem z bajki? Nie rozumiem założenia, że z czasem przyjdzie miłość. Jak daleko ludzie są skłonni posunąć się dla pieniędzy? Czasem wystarczy tylko zainteresowanie by stracić głowę zwłaszcza gdy życie codziennie wpada w rutynę. Gdyby w związku oboje ludzi starało się równie mocno co na początku znajomości, detektywi mieliby mniej roboty, mniej byłoby porwań i mniej wykorzystywania zaślepionych złudną miłością osób.
Znalazłam sporo błędów, ale czytałam tekst jeszcze przed korektą więc nie będę oceniać książki pod tym kątem. Fabuła fajna, niby kryminał, ale niezbyt męczący czy wymagający. Podoba mi się nuta humoru wkomponowana w treść. Powieść nie ma zbyt wielu stron i czyta się ją szybko. Mimo zdrady, porwania, śmierci, zastraszenia można zaobserwować też pozytywny i słoneczny obraz świata charakterystyczny dla Krystyny Śmigielskiej. Stylem powieść przypominała mi twórczość Joanny Chmielewskiej. Jak już wcześniej wspomniałam, zainteresowała mnie tematyka godna dyskusji. Składnia do refleksji oraz daje do myślenia. Ciekawe jest to, że w pewnym momencie utracona została granica między dobrem, a złem. Nie wiadomo do końca kto jest przyjacielem, a kto wrogiem. Ilość dialogów została skrócona do minimum. Na ich miejscu pojawił się dogłębny opis rzeczywistości. Zdecydowanie bardziej podobały mi się fragmenty dotyczące losów Pani Grawerskiej, niż politycznych zabiegów jej męża. Polecam jako miłą odskocznię od dnia codziennego i cięższej literatury.
Krystyna Śmigielska jest pisarką, autorką książek dla dzieci, młodzieży oraz dorosłych. Jest również animatorką kultury. Jej debiutanckim opowiadaniem, stworzonym w 2006 roku stał się „Zbieracz grzechów”. Wśród powieści kobiety znajdują się także między innymi: „Berżeretka bez przepisu”, „Węszący Renifer, czyli tydzień z ciocią Julią” oraz „Skarb z leśnego...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-06-03
O „Współlokatorach” było bardzo głośno jakiś czas temu. Powieść absolutnie zasłużyła na głośną akcję reklamową i pozytywne opinie, jakimi obsypane są portale czytelnicze. Jeśli macie ochotę pozachwycać się nią tak jak ja, to znajdziecie ją w formie ebooka na stronie virtualo.pl :)
Tiffi właśnie rozstała się ze swoim toksycznym chłopakiem i szuka taniego mieszkania do wynajęcia, pewnego dnia trafia na ogłoszenie Leo, z którym miałaby dzielić łóżko… ale nie w tym samym czasie. Jako że mężczyzna jest zapracowany, miałaby ona wszystkie weekendy, wieczory i noce dla siebie. Układ ten zakładać ma, że nigdy się nie spotkają, na czym szczególnie zależy dziewczynie Leo.
Ta książka jest dla mnie odkryciem roku, bardzo mi pomogła w trudnych chwilach. Mimo że porusza wiele ciężkich tematów, to została poprowadzona w tak lekki sposób, że czyta się ją z przyjemnością. Bohaterzy są przesympatyczni, bardzo podobał mi się sposób, w jaki porozumiewali się ze sobą. Nie widząc siebie nigdy na oczy, poznali się dogłębnie dzięki karteczkom, które rozklejali po całym domu. Tiffi jak huragan wkroczyła w poukładane życie Leo, zmieniając je nieodwracalnie. Oboje mają trudne przejścia w związkach. Ona rozstała się z człowiekiem, który chciał nią rządzić, kontrolować ją. On jest z kobietą, która go nie rozumie. Narracja poprowadzona została z dwojakiej perspektywy, dzięki czemu poznajemy zarówno myśli Tiffi, jak i Leo.
„Współlokatorzy”, to książka, która działa niczym miód na serce. Jest urocza, zabawna, wciągająca, ale jednocześnie nie jest przesłodzona. Bohaterów nie da się nie lubić, mimowolnie trzyma się za nich kciuki. Fabuła bardzo mi się podobała, z pomysłem wynajmu mieszkania przez dwie osoby w innych godzinach, jeszcze się nie spotkałam, a bardzo cenię sobie innowacyjną nutę w szeroko rozwiniętym ryku wydawniczym, który aż pęka w szwach od różnorodnych powieści.
Prócz głównego wątku autorka wplotła również w treść historię homoseksualnej miłości z czasów wojny, która niestety została rozdzielona. W piękny sposób ukazuje, że każdy ma prawo do uczuć, a miłość powinna łączyć, a nie dzielić. Jest jeszcze kilka innych ważnych tematów, ale by je poznać, musicie sami sięgnąć po książkę!
Pozycję tę czyta się szybko, a dochodząc do ostatniej strony, wręcz żałuje się, że ma się ją już za sobą. Mnie pozostawiła ona z tak zwanym kacem książkowym, który nie pozwala mi sięgnąć po żadną inną książkę. Myślę, że spodobać się ona może nie tylko damskiej części czytelników. Jeśli lubicie autorki takie jak Jojo Moyes, Sophie Kinsella, Colleen Hoover, to będziecie również usatysfakcjonowani dziełem Beth O’Leary. „Współlokatorzy” wzruszą Was i rozśmieszą do łez. Macie moje słowo!
O „Współlokatorach” było bardzo głośno jakiś czas temu. Powieść absolutnie zasłużyła na głośną akcję reklamową i pozytywne opinie, jakimi obsypane są portale czytelnicze. Jeśli macie ochotę pozachwycać się nią tak jak ja, to znajdziecie ją w formie ebooka na stronie virtualo.pl :)
Tiffi właśnie rozstała się ze swoim toksycznym chłopakiem i szuka taniego mieszkania do...
2019-02-06
Z całym szacunkiem do autorki, ale przez tę książkę ledwo przebrnęłam. Uważam, że jest dobrą lekarką i uwielbiam zaglądać na jej instagramowy profil, ale ta książka jest nudna, a zachowanie Nicole przywołuje na myśl rozkapryszone panienki z bogatego domu, które myślą, że mają świat u całych stóp i są lepsze od innych. Rozbrajały mnie teksty typu „tak, nawet studentka medycyny nie ma się w co ubrać...” itd.
Co prawda pozycję tę czyta się szybko, co jest niewątpliwą zasługą krótkich rozdziałów, ale składnia zdań, błędy oraz prosty jak cep język, aż kłują w oczy. Myślę, że dla każdego jego własna historia jest ciekawa, a przygody niezapomniane, ale dla innych już niekoniecznie...
Plusik za akcję WOŚP, w ramach której zakupiłam ebook.
Z całym szacunkiem do autorki, ale przez tę książkę ledwo przebrnęłam. Uważam, że jest dobrą lekarką i uwielbiam zaglądać na jej instagramowy profil, ale ta książka jest nudna, a zachowanie Nicole przywołuje na myśl rozkapryszone panienki z bogatego domu, które myślą, że mają świat u całych stóp i są lepsze od innych. Rozbrajały mnie teksty typu „tak, nawet studentka...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-01-04
Przyznam szczerze, że ta niepozorna książka, która liczy sobie zaledwie dwieście stron, wstrząsnęła mną dogłębnie. Jest brutalna, mocna i zdecydowanie nie dla każdego. Stanowczo odradzam jej czytania osobom, które wolą lekkie powieści, polecam natomiast fanom pozycji z dreszczykiem.
„Uśpiona” posiada wszystko, co dobry thriller posiadać powinien, przede wszystkim wyróżnia się wśród innych książek z tego gatunku, a zawsze miło czyta się coś, co nie powiela schematów. W połączeniu z elementem psychologicznym oraz bardzo dobrym zakończeniem otrzymujemy udaną całość. Co prawda nie czytałam wcześniej żadnych innych dzieł autorki, ale przeglądając jej dorobek, stwierdzam, że opisywana przeze mnie książka, jest zupełnie inna od tych, które wyszły spod jej pióra do tej pory.
„Uśpiona” składa się z paru historii, sceny wręcz kipią przemocą, nie ma czasu na nudę, akcja mknie w zawrotnym tempie i wciąż zmienia bieg. Pozorny brak ładu i składu, z każdą stroną przybliża nas do finału, w którym wszystko łączy się w jedną całość. Poznajemy świat z czasów PRL-u, ale również ten z czasów współczesnych. Mamy okazję zobaczyć pracę milicji oraz jej brutalne metody.
Bohaterowie są różnorodni i nie są przerysowani, tak jak to często bywa w polskiej prozie. Andrzej, który zabija swojego ojca, lecz nie robi tego dla zabawy, płochliwa Majka, która boi się niemal własnego cienia, bezlitosny prokurator Bromski, który jest zły i mściwy oraz Jagoda – córka pewnego polityka, tworzą razem mieszankę wybuchową. Co ich wszystkich ze sobą łączy?
W tej pozycji nic nie jest pewne, jawa miesza się z rzeczywistością. Niekiedy autorka potrafi wprowadzić czytelnika w stan dezorientacji i zagubienia. Bywały chwile, w których musiałam się „zatrzymać” oraz poukładać wszystko w swojej głowie, by zrozumieć kolejność wydarzeń. Od początku lekturze towarzyszy tajemniczy, a zarazem klimatyczny charakter. Kiedy łapiemy właściwy tor i myślimy, że udało nam się rozwiązać zagadkę, okazuje się, że jesteśmy w błędzie. Właśnie to błądzenie we mgle, jest najlepsze w tego typu książkach.
Niezmiennie cieszę się, gdy pisarzom udaje się mnie zaskoczyć oraz wyprowadzić na manowce. Wolę przemieniać się w detektywa i samodzielnie prowadzić śledztwo, niż dostawać wszystko podane na tacy. Anna Mrówczyńska dostarczyła mi niezłą zabawę oraz ciekawą lekturę. Polecam!
Przyznam szczerze, że ta niepozorna książka, która liczy sobie zaledwie dwieście stron, wstrząsnęła mną dogłębnie. Jest brutalna, mocna i zdecydowanie nie dla każdego. Stanowczo odradzam jej czytania osobom, które wolą lekkie powieści, polecam natomiast fanom pozycji z dreszczykiem.
„Uśpiona” posiada wszystko, co dobry thriller posiadać powinien, przede wszystkim wyróżnia...
2018-11-14
Książki takie jak te, są jak miód na moje serce. Czasami mam ochotę odpocząć od thrillerów i sięgnąć po coś romantycznego, chwytającego za serce. „Lista życzeń” doskonale się do tego nadaje. Ebook jest dostępny na Virtualo.pl
Poppy jest wdową. Nie powinna nią zostać w wieku dwudziestu czterech lat, będąc zaledwie rok po ślubie. Niespodziewanie pewnego dnia jej życie straciło sens, a stało się to wtedy, gdy jej mąż został zamordowany. Minęło wiele czasu, zanim bohaterka była w stanie wrócić do rzeczywistości. Po pięciu latach od śmierci Jamiego postanawia zrealizować listę życzeń, którą stworzył jej mąż, a której nie było mu dane wykonać. Poppy czuje, że tylko w ten sposób da radę pożegnać się z miłością jej życia. Na jej drodze niespodziewanie staje Cole – policjant, który przed laty przyniósł jej złe wieści i który to tego dnia przy niej czuwał. Czy kobieta otworzy się na nową miłość?
Aż zaparło mi na moment dech przy lekturze tej książki. Jest ona niezwykle wzruszająca i niejednego twardziela potrafiłaby ścisnąć za serce. Każdy z nas stracił kiedyś kogoś bliskiego. Nigdy nie ma odpowiedniej pory na umieranie. Pogodzenie się z tym stanem rzeczy jest niezwykle trudne, zwłaszcza gdy ktoś ginie nagle, a tym bardziej, gdy druga osoba odebrała mu życie i nie poniosła za to kary. Niezrozumienie, bezsilność, tęsknota, wyobrażam sobie, że to właśnie odczuwa Poppy. Polubiłam ją, za to, że jest twardą kobietą i, mimo że ma złamane serce, podniosła się i idzie przez życie dalej, bo choć Jamiego już nie ma, to ona ma dla kogo żyć.
Temat tej książki jest mi bliski, gdyż sama straciłam kiedyś kogoś ważnego, z czym przez wiele lat nie mogłam się pogodzić, tak naprawdę chyba nigdy do końca tego nie zrobię. Cieszę się, że na drodze bohaterki stanął Cole, który okazał się czułym, miłym, troskliwym mężczyzną, który do niczego jej nie zmuszał, cierpliwie czekał i chciał być tylko blisko niej, by wspierać ją w tych ważnych dla niej chwilach.
Mimo że wątek przewodni „Listy życzeń” jest smutny, to książka nie jest zbytnio dołująca. Wręcz przeciwnie, znaleźć w niej można wiele zabawnych momentów, gdyż Poppy decydując się na realizację listy zmarłego męża, trafia na zabawne zadania takie jak kąpiel w zielonej galaretce lub bitwa na balony z farbą. W powieści tej występuje nuta nostalgii, ale również humoru i rodzącego się uczucia. Plusem jest to, że powieść ta nie została przesłodzona. Myślę, że jest ona odpowiednia na te niezmiernie długie wieczory i nieuchronne zbliżające się święta Bożego Narodzenia.
Niezbyt podobały mi się jedynie sceny zbliżeń. Miałam nadzieję na delikatne, romantyczne uniesienia, a nie na oposy rodem z erotyków, ale nie przejmujcie się zbytnio tym, ja po prostu nie lubię książek erotycznych.
Zdecydowanie polecam Wam sięgnąć po tę pozycję, zwłaszcza jeśli jesteście fruwającymi gdzieś między chmurami marzycielkami, które lubią czasami oderwać się od świata rzeczywistego i wyobrażać sobie inne życie. Z Poppy i jej listą zdecydowanie nie będziecie się nudzić.
Książki takie jak te, są jak miód na moje serce. Czasami mam ochotę odpocząć od thrillerów i sięgnąć po coś romantycznego, chwytającego za serce. „Lista życzeń” doskonale się do tego nadaje. Ebook jest dostępny na Virtualo.pl
Poppy jest wdową. Nie powinna nią zostać w wieku dwudziestu czterech lat, będąc zaledwie rok po ślubie. Niespodziewanie pewnego dnia jej życie...
2018-10-23
Niezmiernie cieszę się, że miałam okazję przeczytać ten przezabawny kryminał! „Zbrodnia w wielkim mieście”, to książka, która rozbawi Was do łez. Ebooka zakupić możecie na stronie Virtualo.
Cyrk na kółkach, komedia pomyłek i galimatias w jednym. Martyna, Iwona i Sandra są przyjaciółkami z pracy. Prócz „Marzeń i sukcesów” – gazety, w której co rano udają się w celach zarobkowych, łączy je również nienawiść do szefa. Pewnego wieczoru, suto zakrapianego alkoholem, czysto hipotetycznie rozmyślają, w jaki sposób można by się go pozbyć z tego ziemskiego padołu. Niespodziewanie, ktoś postanawia wprowadzić ich plan w życie. Co wyniknie z tego zamieszania?
Ależ się ubawiłam przy tej książce. Czy jest ktoś, kto nie zna Alka Rogozińskiego? Ja cenię autora szczególnie za poczucie humoru, ale również za to, że potrafi swymi książkami oderwać mnie od całego świata. Gdy czytam jego książki, nie istnieją dla mnie żadne problemy, zmartwienia, ani obowiązki. Przenoszę się całą duszą do akcji książki i pozostaje tam aż do ostatniej jej strony.
Cóż mogę powiedzieć o głównych bohaterkach? Postrzelone, zabawne, niezdarne, głupiutkie, ale w taki sposób, że nie da się ich nie lubić. Nie jestem jednak pewna, czy chciałabym się z nimi przyjaźnić. Z całą pewnością w coś by mnie wplątały, choć zapewne zrobiły to niecelowo lub nieświadomie. Z drugiej jednak strony, mogę mieć pewność, że nie zostawiłyby mnie z problemem samej, nawet jeśli miałabym w zanadrzu jakiegoś trupa. To się nazywa prawdziwa przyjaźń!
„Zbrodnia w wielkim mieście”, to lekki, powiedziałabym również typowo kobiecy kryminał, którego należy taktować z przymrużeniem oka, ponieważ jego znaczna, a nawet przeważająca część, to komedia, która nie mogłaby mieć prawa w realnym życiu. Powieść czyta się szybko, nie tylko za sprawą małej objętości, wynoszącej trzysta trzydzieści stron, ale także dzięki ciekawej fabule, zabawnym wątkom pobocznym, oryginalnym bohaterom oraz nieustannie mknącej do przodu akcji.
Zakończenie mnie nieco zaskoczyło, choć coś tam przeczuwałam, ale oczywiście nie zdradzę Wam szczegółów, musicie przekonać się sami, kto jest mordercą. Zapewnię Was jednak, że w tak pokręconej historii, ciężko cokolwiek przewidzieć. Jest to niewątpliwym plusem, ponieważ zaskakuje nas nie tylko finisz, ale również każda strona.
Czy warto sięgnąć po tę pozycję? Jeśli lubicie się bawić, to oczywiście, że warto. Alek Rogoziński z książki na książkę wydaje się coraz lepszym autorem i już nie mogę doczekać się kolejnej jego powieści. Z całego serca polecam Wam te przepełnione poczuciem humoru dzieło i gwarantuję, że będziecie się przy nim dobrze bawić.
Niezmiernie cieszę się, że miałam okazję przeczytać ten przezabawny kryminał! „Zbrodnia w wielkim mieście”, to książka, która rozbawi Was do łez. Ebooka zakupić możecie na stronie Virtualo.
Cyrk na kółkach, komedia pomyłek i galimatias w jednym. Martyna, Iwona i Sandra są przyjaciółkami z pracy. Prócz „Marzeń i sukcesów” – gazety, w której co rano udają się w celach...
2018-10-09
Mały, niemal klaustrofobiczny pokój hotelowy, a w nim siedem osób, z czego jedna nie żyje, a jedna jest mordercą. Ktoś gra z nimi w kotka i myszkę, dając możliwość jednemu człowiekowi rozwikłać zagadkę. Morgan Sheppard – uzależniony od alkoholu i tabletek aktor telewizyjny, ma trzy godziny, by odgadnąć, kto dopuścił się zbrodni, w przeciwnym wypadku wszyscy zginą.
Wśród uczestników „zabawy” mamy kelnerkę, sprzątacza hotelowego, prawnika, nastolatkę i aktorkę musicalu. Kto z nich mógł dokonać tak drastycznego kroku, a przede wszystkim jaki miał w tym cel? Sheppard zalazł wielu osobom za skórę, był nieczuły na ludzką krzywdę, gdy w swoim talk-show odgrywał rolę detektywa, który swe osądy nie podpierał żadnymi dowodami. Czy odpokutuje swoje winy i uratuje „współlokatorów” przed zbliżającym się końcem? Zegar odlicza…
Książka wciąga od pierwszej strony i idealnie wpasowuje się w mój gust. Swym charakterem przypomina mi ulubione thrillery psychologiczne, w których trzeba wytężyć umysł i rozwikłać zagadkę. Nie udało mi się wytypować odpowiedniej osoby, toteż autorowi udało się mnie zaskoczyć. Podobają mi się retrospekcje wydarzeń z przeszłości, które zostały wplecione w powieść, dowiadujemy się z nich, że to, iż główny bohater został umieszczony w pułapce, nie było zbiegiem okoliczności i właściwie zasłużył na swój los.
Mimo że, Sheppard nie jest człowiekiem, którego można lubić, to w ciągu tych kilku godzin, podczas których toczy się akcja książki „Zgadnij kto”, zyskał nieco mojej sympatii. Parę razy wykazał się skruchą, wolą walki, odpowiedzialnością nie tylko za siebie, ale również za innych oraz zaczął zastanawiać się nad swoim życiem. Pieniądze i sława niekoniecznie dają szczęście, mogą także zrujnować komuś życie.
„Zgadnij kto”, mimo iż jest debiutancką powieścią Chrisa McGeorga, jest dobrze napisaną klasyką gatunku. W pozycji tej czuć niemal namacalne napięcie. Klaustrofobiczna atmosfera hotelowej celi przyprawia o ciarki, a chęć odnalezienia prawdy przyspiesza puls i sprawia, że czytelnik nie czyta, a połyka powieść w zawrotnym tempie. Zakończenie zaskakuje, wyjaśnia sytuację, ale także pozostawia nas z uczuciem książkowego kaca, po którym ciężko zacząć koleją książkę.
Gorąco polecam Wam tę pozycję, jeśli lubicie książki z dreszczykiem i klimaty przypominające coraz to modniejsze escape roomy. Ja wciągnęłam się bez reszty, a „Zgadnij kto” zasiliło listę moich ulubionych książek.
Zachęcam do zakupu książki na virtualu.pl
Mały, niemal klaustrofobiczny pokój hotelowy, a w nim siedem osób, z czego jedna nie żyje, a jedna jest mordercą. Ktoś gra z nimi w kotka i myszkę, dając możliwość jednemu człowiekowi rozwikłać zagadkę. Morgan Sheppard – uzależniony od alkoholu i tabletek aktor telewizyjny, ma trzy godziny, by odgadnąć, kto dopuścił się zbrodni, w przeciwnym wypadku wszyscy zginą.
Wśród...
2018-09-27
Akcja powieści „Wczoraj” toczy się we współczesnym społeczeństwie brytyjskim, ale różni się znacznie od tego, jakie toczy się w realnym świecie, istnieją bowiem dwie grupy ludzi: monosi – pamiętający tylko jeden dzień wstecz i wyżsi klasą duosi – pamiętający dwa dni. Do tej pory nie spotkałam się z tematyką dotyczącą pamięci krótkotrwałej, która dodatkowo połączona byłaby z thrillerem, toteż wiedziałam, że muszę tę książkę przeczytać.
Z rzeki Cam zostaje wyłowione ciało kobiety, wszystkie tropy prowadzą do będącego w mieszanym związku duosa Marka - pisarza, który właśnie próbuje swych sił w polityce. Kiedy w progu jego domu staje nadkomisarz Hans, wie, że nic już nie będzie takie jak wcześniej, zwłaszcza że jego żona Claire dowiaduje się, że zdradzał ją z ofiarą. Jest on na pewno zamieszany w całą intrygę, ale czy to on zabił?
Wyobrażanie sobie świat, w którym wszystko, co pamiętacie, zawdzięczacie elektronicznemu pamiętnikowi, w którym codziennie zapisujecie istotne fakty, a który to przypomina Wam o nich co rano? Świat w którym ludzie, którzy pamiętają dwa dni, są w o wiele lepszym położeniu od tych, którzy pamiętają tylko jeden? Zdaje się, że dwadzieścia cztery godziny mogą być wielką przepaścią. Duosi mogą zajmować ważne stanowiska, piąć się po szczeblach kariery, zdobywać sukcesy, podczas gdy monosi, są traktowani jako gorsi, głupsi obywatele, którzy nie są w stanie niczego osiągnąć. Osobiście nie wyobrażam sobie tego, by o smacznym obiedzie, udanej randce, czy pięknej piosence miałoby mi przypominać urządzenie. Z drugiej strony mogłabym omijać niewygodne fakty, o których zapomniałabym, gdybym ich nie zapisała. Chyba jednak wolę pamiętać wszystko – i to dobre, i to złe.
„Wczoraj” jest połączeniem kilku gatunków. Według mnie jest to przede wszystkim kryminał z elementami science fiction i psychologii. Czas akcji ogranicza się wyłącznie do jednego dnia, z dodatkiem retrospekcji z przeszłości. Dzieje się natomiast tak dużo, że tych kilka godzin w zupełności wystarcza, zwłaszcza że bohaterowie nie zdążą o nich zapomnieć. Narratorów mamy tutaj czterech: wyłowioną z rzeki Sophię, którą poznajemy za pomocą pozostawionego przez nią dziennika, nadkomisarza Hansa, który za wszelką cenę próbuje do końca dnia złapać przestępcę, cierpiącą na depresję Clairę, która właśnie odkryła, że jej małżeństwo nie jest idealne i Marka, będącego głównym podejrzanym. Każda z postaci ma coś na sumieniu, a gdy ich tajemnice wychodzą na światło dzienne, książka nabiera tempa i wbija czytelnika w fotel, podobnie jak jej zakończenie, którego się zupełnie nie spodziewałam.
„Wczoraj”, to przede wszystkim dobrze uknuta intryga i bardzo dobrze skonstruowana fabuła. Nie mogę uwierzyć, że jest to debiutancka powieść autorki, niejeden pisarz mógłby ustąpić jej miejsca na liście najlepszych pisarzy. Pozycja ta spodoba się na pewno miłośnikom gatunku, zwłaszcza że fabuła jest oryginalna.
Zachęcam do zakupu ebooka w promocyjnej cenie na stronie Virtualo.
Akcja powieści „Wczoraj” toczy się we współczesnym społeczeństwie brytyjskim, ale różni się znacznie od tego, jakie toczy się w realnym świecie, istnieją bowiem dwie grupy ludzi: monosi – pamiętający tylko jeden dzień wstecz i wyżsi klasą duosi – pamiętający dwa dni. Do tej pory nie spotkałam się z tematyką dotyczącą pamięci krótkotrwałej, która dodatkowo połączona byłaby z...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-01-07
W małej miejscowości, o uroczej nazwie Miasteczko, spokojne życie toczy grupa ludzi. Malwina postanawia otworzyć restaurację, którą miałaby prowadzić ze swoim mężczyzną. Niestety on, zamiast wbijać gwoździe i ugniatać pierogi, woli medytować. Szybko więc ulatnia się z jej życia. Na horyzoncie pojawia się jednak przystojny Michał, który przeprowadził się do miasteczka, w pewnym konkretnym celu. Główne skrzypce odgrywa pudełko z marzeniami, które rzeczywiście marzenia spełnia i święty Ekspedyt, który patronuje pilnym sprawom.
Ależ wybornie bawiłam się przy tej książce! Uwielbiam poczucie humoru Alka Rogozińskiego i Magdaleny Witkiewicz. Widać, że oboje dobrze bawili się, tworząc tę pozycję. Nawet podziękowania zostały skonstruowane w ciekawy sposób. Strasznie mi przykro, że już poznałam zakończenie tej historii. Chciałabym sobie wymazać z pamięci tę powieść i przeczytać ją jeszcze raz. Już tęsknie za bohaterami.
Jeśli już jesteśmy przy bohaterach, muszę przyznać, że wszystkie postacie bez wyjątku mi się podobały. Mamy do czynienia z dwoma rezolutnymi staruszkami, parą urwisów, bliźniaczkami różnymi od siebie jak pies i kot oraz z poszukiwaczem skarbu. Dialogi między nimi są genialne i niejednokrotnie wywołały uśmiech na mojej twarzy. Szczególnie do gustu przypadła mi pani Wiesia, co to nalewki pija dla zdrowotności.
U nas zima zbuntowała się chyba, więc miło oczami wyobraźni przenieść się w miejsce, gdzie prószy śnieg, zewsząd bije ciepła aura, jedzenie jest pyszne, a ludzie pomocni. Najważniejsze, że wszystko zostało wyważone, a autorzy nie przesłodzili swego wspólnego dzieła. Mimo że występują również przykre zdarzenia, to całość została poprowadzona w sposób humorystyczny. Mam nadzieję, że Alek Rogoziński i Magdalena Witkiewicz napiszą jeszcze razem książkę. Mogą wciągnąć w nią również Nataszę Sochę, to dopiero byłoby trio!
„Pudełko z marzeniami”, to lekka, zabawna historia, która rozgrzeje Wasze serca nie tylko w zimowe wieczory. Zdecydowane czuć panujący w Miasteczku romantyzm oraz przyjaźń między bohaterami. Widać ją nawet w ich przekomarzaniach. To powieść ukazująca zwykłe życie, ale z przymrużeniem oka. Komu ją polecam? Zarówno starszym, jak i młodszym czytelnikom. Jeśli mieliście okazję czytać inne dzieła każdego z autorów, to będziecie wiedzieć czego się spodziewać, jeśli zaś ich nie znacie, to ta książka jest idealną pozycją na rozpoczęcie z nimi przygody.
Jeśli szukacie niewymagającej lektury, która oderwałaby Was od spraw dnia codziennego, to zdecydowanie jest to pozycja dla Was. Ja po jej lekturze stwierdziłam, że warto mieć marzenia.
W małej miejscowości, o uroczej nazwie Miasteczko, spokojne życie toczy grupa ludzi. Malwina postanawia otworzyć restaurację, którą miałaby prowadzić ze swoim mężczyzną. Niestety on, zamiast wbijać gwoździe i ugniatać pierogi, woli medytować. Szybko więc ulatnia się z jej życia. Na horyzoncie pojawia się jednak przystojny Michał, który przeprowadził się do miasteczka, w...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-11-09
Wow! Ta książka to prawdziwy majstersztyk! Tak diametralnie różni się od pozostałych dzieł autora, że aż nie mogę uwierzyć, że wyszła spod jego pióra. Akcja mknie do przodu, aż do ostatniej strony i ciężko się od niej oderwać. Nie ma ani chwili na nudę. Za każdym razem, gdy chciałam ją odłożyć, by iść spać, coś mnie intrygowało. W końcu musiałam zarwać noc, by poznać tajemnicę.
Raphaël jest szczęśliwie zakochany w Annie będącej stażystką na pogotowiu w paryskim szpitalu. Niedługo ma odbyć się ich ślub. Wydawać by się mogło, że sielanka trwa w najlepsze, jednak podczas romantycznej podróży na Lazurowe Wybrzeże wszystko ulega diametralnej zmianie. Bohater, czując, że jego ukochana ukrywa coś przed nim, naciska na nią, by wyjawiła mu swój sekret. Tak też zrobiła. Wstrząśnięty Raphaël wsiada w samochód, a gdy wraca, kobiety już nie ma. Mężczyzna został sam na sam z milionem pytań. Jego prywatne śledztwo odkrywa zaskakujące fakty.
To zadziwiające jak często ludzie się mylą, myślą, że kogoś znają, a tak naprawdę osoba ta skrywa drugą twarz. Zapewne każdy z Was miał taką sytuację. Co można jednak czuć, będąc pół roku z kobietą, która tak naprawdę nie jest tym, za kogo się podawała? Z którym jej obliczem Raphaël miał zamiar wziąć ślub? Jak długo ukrywałaby prawdę, gdyby nie przycisnął jej do muru? O co w tym wszystkim właściwie chodzi? Ja Wam tego nie powiem, musicie przekonać się sami.
Główny bohater jest autorem poczytnych kryminałów. Ma na swym koncie nieudany związek, dlatego też nie chce po raz kolejny popełnić błędu. Anna jest kobietą piękną, tajemniczą i pociągającą. Jest jeszcze Caradac - emerytowany inspektor policji, który pomaga w prowadzeniu „śledztwa”. W książce występuje również szereg postaci pobocznych, każda z nich wnosi coś ciekawego do historii stworzonej przez Guillaume Musso.
Wszystko byłoby idealnie, gdyby nie wątek polityczny. Strasznie nie lubię tematu partii, światopoglądu, ideologii, a tu niestety takowy wystąpił. Nie pochłonął on jednak całkowicie fabuły, dlatego też mimo wszystko książka bardzo mi się podobała. Najlepsze w niej jest to, że kiedy zdaje się nam, że już wszystko wiemy, autor wyciąga asa z rękawa i po raz kolejny nas zaskakuje. Niezmiernie cieszyłabym się, gdyby autor kolejne swoje dzieła poprowadził w kierunku thrillerów.
Zakończenie było prawdziwą wisienką na torcie. Cieszę się, że zarwałam dla niego noc. Całkowicie nie spodziewałam się takiego zwrotu akcji i strasznie żałuję, że nie mogę Wam na ten temat nic napisać. Mam jednak nadzieję, że zasiałam w Was ziarno ciekawości i sięgniecie po tę niesamowicie wciągającą powieść. Gorąco polecam!
Wow! Ta książka to prawdziwy majstersztyk! Tak diametralnie różni się od pozostałych dzieł autora, że aż nie mogę uwierzyć, że wyszła spod jego pióra. Akcja mknie do przodu, aż do ostatniej strony i ciężko się od niej oderwać. Nie ma ani chwili na nudę. Za każdym razem, gdy chciałam ją odłożyć, by iść spać, coś mnie intrygowało. W końcu musiałam zarwać noc, by poznać...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-10-18
„Ósmy cud świata”, to urocza, wciągająca powieść przepełniona legendami i inspirującymi cytatami. Rozczula oraz łapie za serce. Zabiera nas na wycieczkę do południowo – wschodniej Azji, gdzie wraz z bohaterką przemieszczamy wietnamskie ulice. Magdalena Witkiewicz umie mnie zaczarować, z całą pewnością zaczaruje też i Was.
Anna jest kobietą w wieku trzydziestu paru lat. Spełnia się zawodowo, ale w jej życiu czegoś brakuje. Podczas gdy jej przyjaciółki wychodzą za mąż i rodzą dzieci, ona zaczyna czuć się samotna. Żaden jej związek nie trwa zbyt długo, a zegar biologiczny tyka. Kiedy ma zostać mamą jak nie teraz? Czuje, że to ostatni dzwonek. Zniechęcona swą codziennością, postanawia wziąć urlop i wyjechać gdzieś daleko. W Wietnamie dowiaduje się o czymś, co nie daje jej spokoju…
Główna bohaterka potrafi być irytująca, jej zachowanie czasami bywa wręcz absurdalne, zmienność nastrojów, niezdecydowanie, domysły, wręcz doprowadzały mnie do szewskiej pasji, ale dla całej reszty, która mnie urzekła, jestem w stanie jej to wybaczyć. W końcu jest kobietą, a my już chyba takie po prostu jesteśmy.
Styl autorki urzekł mnie już dawno. „Ósmy cud świata” jest lekturą w sam raz na coraz to chłodniejsze wieczory, kiedy to można opatulić się kocem po uszy, grzać przy gorącej herbacie i ciepłej opowieści. Jestem pewna, że wśród czytelniczek znajdzie się wiele kobiet, które borykają się z podobnym problemem, co bohaterka. Ba! Sama nią jestem. Dobijam powoli do trzydziestki i co prawda mam męża, ale nadal nie mamy jeszcze dzieci. Temat poruszony w książce jest ostatnio dosyć modny. Ludzie odkładają cały czas rodzicielstwo na później, bo studia, bo zabawa, bo praca, z czasem priorytety się zmieniają, ale wtedy może już nie być tak łatwo.
Wietnam do tej pory kojarzył mi się raczej z tematem wojny. Nie pomyślałam o tym, że może to być miejsce dobre na ulokowanie w książce, w otoczeniu romantycznych uniesień, ciekawych legend i pięknych krajobrazów. Wydaje się mniej naciągany niż Paryż, Wenecja czy Praga, o których to mona przeczytać, w co drugim romansie. Szkoda, że wycieczka trwała tak krótko, a bohaterowie musieli wrócić do Polski, chociaż Gdańsk jest równie piękny.
Jestem przekonana, że fanom autorki oraz miłośnikom literatury obyczajowej ta pozycja przypadnie do gustu. Czyta się ją szybko, a akcja nieustannie mknie do przodu. Książka daje do myślenia, ale też pozostawia po sobie nadzieję na to, że nigdy nie jest za późno, by coś zmienić w swoim życiu. Po trzydziestce życie się nie kończy, każdy wiek ma swoje zalety. Ciekawa jestem, jaki jest Wasz ósmy cud świata?
„Ósmy cud świata”, to urocza, wciągająca powieść przepełniona legendami i inspirującymi cytatami. Rozczula oraz łapie za serce. Zabiera nas na wycieczkę do południowo – wschodniej Azji, gdzie wraz z bohaterką przemieszczamy wietnamskie ulice. Magdalena Witkiewicz umie mnie zaczarować, z całą pewnością zaczaruje też i Was.
Anna jest kobietą w wieku trzydziestu paru lat....
2015-11-19
Z niewiadomych powodów historia skojarzyła mi się z Kopciuszkiem. Ojciec Julii umarł, a matka wciąż wymaga od niej coraz więcej, wydaje się być wręcz niezadowolona z każdej czynności wykonanej przez córkę. Dziewczyna ma również dwie ciotki: zgorzkniałą starą pannę – Klarę, oraz Mariannę, będącą dla niej niczym dobra wróżka. Osobą, na której bohaterka zawsze może polegać jest Nela – koleżanka ze studiów. Jest ona w oczach Julii istotą najinteligentniejszą i najzaradniejszą, szkoda, że jej przyjaciółka sama o sobie mówi wyłącznie stosując obiekcje i wytykając niedoskonałości.
Lektura książki nie jest zbyt męcząca, czyta się ją szybko, ale długie opisy i przemyślenia głównej bohaterki sprawiają, że powieść traci na uroku. Akcja nie jest rozbudowana, powiedziałabym wręcz, że toczy się powoli i leniwie. Skusił mnie tajemniczy blurb oraz urocza okładka, gdy więc stanęła przede mną możliwość przeczytania przedpremierowo ebooka bardzo się ucieszyłam. Ilość stron i niezbyt pozytywne opinie na portalach czytelniczych dały mi do myślenia, ale postanowiłam dać jej szansę. Spotkałam się już wcześniej z twórczością pani Ficer-Ogonowskiej. Jej styl nie przypadł mi niestety do gustu, choć widać, że autorka włożyła dużo pracy w tą pozycją. Nie przyczepię się do stylu, ani języka ponieważ książka napisana została w sposób poprawny. Bogate słownictwo, a nawet sowite w przymiotniki opisy byłyby w porządku, gdyby książka miała więc akcji, dramaturgii, przebiegu, a tak dostaliśmy przegląd umysłu głównej bohaterki. Tak naprawdę wystarczy przeczytać same dialogi by wiedzieć o co chodzi w fabule, pozostała treść skupia się na analizie umysłu Julii.
Nie należy zauważać jednak tylko wad, książka zawiera również wiele prawd życiowych. Jest poruszającą powieścią o akceptacji własnej osoby, miłości dla której w życiu każdego powinien znaleźć się czas, poświęceniu dla dobra innych. Jest to historia, która choć nie miała miejsca w rzeczywistości, to mogłaby. Opowiada o życiu dziewczyny, która wiedzie przeciętne życie: studiuje, pracuje, zawiera przyjaźnie, dba o dom. Pomysł był bardzo fajny, nakreśleni bohaterowie również. Mam nadzieję, że w przyszłości będę mogła wziąć do ręki kolejną książkę autorki i zamiast przydługawej pozycji i odbiegania od wątku głównego dostanę zapierającą dech w piersi powieść, która porwie mnie ciekawą fabułą, a zatrzyma konkretami w postaci rozbudowanej akcji.
Z niewiadomych powodów historia skojarzyła mi się z Kopciuszkiem. Ojciec Julii umarł, a matka wciąż wymaga od niej coraz więcej, wydaje się być wręcz niezadowolona z każdej czynności wykonanej przez córkę. Dziewczyna ma również dwie ciotki: zgorzkniałą starą pannę – Klarę, oraz Mariannę, będącą dla niej niczym dobra wróżka. Osobą, na której bohaterka zawsze może polegać...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-11-06
2014-10-02
2014-09-17
2014-08-28
Na pozór spokojne osiedle, na którym życie toczy grupa ludzi, połączonych ze sobą sąsiedzką znajomością. Ład rozpada się, kiedy z jeziora zostaje wyłowiony samochód, a w jego bagażniku detektywi znajdują zwłoki brutalnie zamordowanej młodej kobiety. Okazuje się, iż jest to Amanda. Ona i jej mąż Robert stanowili małżeństwo o krótkotrwałym stażu. Kto i dlaczego dopuścił się zbrodni? Czy seria dziwnych włamań ma coś wspólnego z tą sprawą?
Z niecierpliwością czekałam na tę książkę, a wszystko dlatego, że ponad rok temu czytałam mistrzowską dla mnie pozycję stworzoną przez Sheri Lapena. Mam na myśli "Niechcianego gościa", owa powieść wciągnęła mnie bez reszty i zajęła szczyt ulubionych książek przeczytanych w 2017 roku. Niestety "Ktoś, kogo znamy", nie dorównuje jej, a wręcz przeciwnie, pozostawia wiele do życzenia.
Podoba mi się to, że pisarka umie wywieźć czytelnika w pole. W pewnym momencie byłam już tak skołowana, że nie miałam pojęcia, kto jest morderca. Podejrzewałam wszystkich po kolei, a i tak zakończenie okazało się dla mnie ogromnym zaskoczeniem. Jest to niewątpliwy plus, ponieważ wśród kryminałów oraz thrillerów, ogromną wagę odgrywa nieprzewidywalność i dobrze nakreślona intryga. Tej drugiej cechy również nie zabrakło w prezentowanej przeze mnie powieści.
Mimo pozytywów, które dostrzegłam, zabrakło mi tu czegoś istotnego. Miałam wrażenie, że bohaterowie są wypruci z emocji, w zasadzie każdy z nich ma coś na sumieniu, a zachowuje się spokojnie, jakby mimo morderstwa, włamań, zdrad, odkrytych tajemnic, życie po prostu toczyło się dalej. Momentami w akcję wkradała się również monotonia. Całe szczęście, że książka nie jest zbyt długa i na siłę przedłużana, ponieważ na pewno odbiłoby się to na mojej ocenie.
Jako wielka miłośniczka gatunku, dość rygorystycznie podchodzę do dreszczowców. Niemniej jednak "Ktoś, kogo znamy" nie jest najgorszą powieścią, raczej umieściłabym ją na półce ze średnimi ocenami. Jestem po prostu zawiedziona, gdyż liczyłam na coś więcej. Może to mój błąd? Może powinnam podejść do tej pozycji z większym luzem?
Mimo wszystko polecam Wam tę książkę. Shari Lapena ma lekkie pióro i ciekawe pomysły. Do samego końca trzyma w napięciu, a wpadnięcie na właściwy trop, wbrew pozorom nie jest takie łatwe. Czyta się ją szybko i na pewno będzie ona miłym zwieńczeniem wieczoru, o ile nie będziecie mieli tak, jak ja zbyt wygórowanych oczekiwań.
Na pozór spokojne osiedle, na którym życie toczy grupa ludzi, połączonych ze sobą sąsiedzką znajomością. Ład rozpada się, kiedy z jeziora zostaje wyłowiony samochód, a w jego bagażniku detektywi znajdują zwłoki brutalnie zamordowanej młodej kobiety. Okazuje się, iż jest to Amanda. Ona i jej mąż Robert stanowili małżeństwo o krótkotrwałym stażu. Kto i dlaczego dopuścił się...
więcej Pokaż mimo to