- tytuł oryginału
- Paper Towns
- data wydania
- 5 czerwca 2013
- ISBN
- 9788362478910
- liczba stron
- 400
- słowa kluczowe
- john green, literatura młodzieżowa, motyw drogi
- kategoria
- literatura młodzieżowa
- język
- polski
- dodała
- Marta
Nastoletni Quentin Jacobsen spędza czas na adorowaniu z oddali żądnej przygód, zachwycającej Margo Roth Spiegelman. Więc kiedy pewnej nocy niegrzeczna Margo uchyla okno i, zakamuflowana jak ninja, wkracza na powrót w jego życie, wzywając go do udziału w tajemniczej i misternie zaplanowanej przez siebie kampanii odwetowej, Quentin oczywiście podąża za dziewczyną. Gdy ich całonocna wyprawa...
źródło opisu: Wydawnictwo Bukowy Las, 2013
źródło okładki: www.bukowylas.pl

Oficjalna recenzja
Szukając siebie
Po przeczytaniu zaledwie dwóch książek Johna Greena zaryzykuję stwierdzenie, że kto przeczytał choć jedną, ten przeczytał je wszystkie. Ale nie traktowałabym tego jako zarzutu czy wady. W swojej kolejnej po bestsellerowej Gwiazd naszych wina (którą de facto napisał jako ostatnią w kolejności) powieści, porusza znowu tematy istotne dla każdego nastolatka i robi to w sposób inteligentny i znacznie bardziej głęboki niż autorki (bo przeważnie są to kobiety) na przykład romansów paranormalnych dla młodzieży, z których wysypem mamy ostatnio do czynienia.
Tym razem bohaterem i narratorem książki Greena jest osiemnastoletni Quentin, zwany przez przyjaciół po prostu Q. Q od dzieciństwa jest zauroczony swoją sąsiadką i rówieśniczką, Margo Roth Spiegelman, która jest szkolną celebrytką, otoczoną nimbem tajemnicy i niezwykłości, słynącą z buntowniczej postawy i ekstrawaganckiego zachowania. Dziewięć lat temu Q i Margo połączyła wspólna dramatyczna przygoda – znaleźli martwego człowieka. Być może właśnie dlatego, choć od dawna już ze sobą nawet nie rozmawiają, Margo zwraca się właśnie do Q, gdy potrzebuje pomocy przy zrealizowaniu perfidnego planu zemsty na byłym chłopaku i wszystkich innych osobach, które ją nieoczekiwanie zawiodły. Przychodzi więc do Quentina w nocy, z twarzą pomalowaną na czarno i w czarnym stroju, prosząc o podwiezienie w kilka miejsc. To będzie szalona noc, po której Quentin będzie sobie robić nadzieje na upragniony związek z Margo. Marzenie się jednak nie ziści...
Po przeczytaniu zaledwie dwóch książek Johna Greena zaryzykuję stwierdzenie, że kto przeczytał choć jedną, ten przeczytał je wszystkie. Ale nie traktowałabym tego jako zarzutu czy wady. W swojej kolejnej po bestsellerowej Gwiazd naszych wina (którą de facto napisał jako ostatnią w kolejności) powieści, porusza znowu tematy istotne dla każdego nastolatka i robi to w sposób inteligentny i znacznie bardziej głęboki niż autorki (bo przeważnie są to kobiety) na przykład romansów paranormalnych dla młodzieży, z których wysypem mamy ostatnio do czynienia.
Tym razem bohaterem i narratorem książki Greena jest osiemnastoletni Quentin, zwany przez przyjaciół po prostu Q. Q od dzieciństwa jest zauroczony swoją sąsiadką i rówieśniczką, Margo Roth Spiegelman, która jest szkolną celebrytką, otoczoną nimbem tajemnicy i niezwykłości, słynącą z buntowniczej postawy i ekstrawaganckiego zachowania. Dziewięć lat temu Q i Margo połączyła wspólna dramatyczna przygoda – znaleźli martwego człowieka. Być może właśnie dlatego, choć od dawna już ze sobą nawet nie rozmawiają, Margo zwraca się właśnie do Q, gdy potrzebuje pomocy przy zrealizowaniu perfidnego planu zemsty na byłym chłopaku i wszystkich innych osobach, które ją nieoczekiwanie zawiodły. Przychodzi więc do Quentina w nocy, z twarzą pomalowaną na czarno i w czarnym stroju, prosząc o podwiezienie w kilka miejsc. To będzie szalona noc, po której Quentin będzie sobie robić nadzieje na upragniony związek z Margo. Marzenie się jednak nie ziści – następnego dnia Margo bowiem zniknie. Choć ucieczka z domu to dla niej nie pierwszyzna, przedłużająca się nieobecność dziewczyny sprawi, że Q postanowi jej szukać. A że Margo nie byłaby sobą, gdyby nie zostawiła śladów – wskazówek mających doprowadzić najbliższych do jej odnalezienia, zadanie nie będzie aż tak trudne. Z pomocą dwójki najlepszych kumpli – Radara i Bena – Quentin dotrze do prawdy – o miejscu pobytu Margo, o samej Margo i co najważniejsze – o sobie samym.
Po raz kolejny John Green próbuje w swojej książce przekazać nastoletnim czytelnikom pewne wartości, objaśnić im świat, który ich otacza, oswajać ich własne uczucia. Jego książki nie są książkami, które czyta się ot, tak, bezrefleksyjnie. Wręcz przeciwnie – każda opowiedziana przez niego historia ma skłaniać czytelnika do przemyśleń. Jego styl pisania pokochały miliony czytelników na całym świecie. Czego to zasługa? Urok tkwi chyba w prostocie. Ważną treść przekazuje Green za pomocą lekkiego języka, skrzącego się inteligentnym dowcipem. Przede wszystkim jednak tworzy bohaterów, których chciałoby się poznać. Rozumie nastolatków i nie postrzega ich stereotypowo, jak większość autorów. Zdaje sobie sprawę, że dla dziewczyn liczy się dobry wygląd, a chłopcy w pewnym wieku nieustannie myślą tylko o tym, by jakąś dziewczynę rozebrać, ale wie jednocześnie, że zastanawiają się też oni nad sensem życia i nad swoją przyszłością. W „Papierowych miastach” jest więc miejsce na, tak powszechny we wszelkich historiach o nastolatkach, bal maturalny, ale celem nadrzędnym postaci wcale nie jest seks, upijanie się na imprezach czy po prostu dobra zabawa. Potrafią oni zrezygnować z przyjemności, jeśli mogą w tym czasie pomóc przyjacielowi. Mają wyższe priorytety, nie przeklinają, są może trochę szaleni, ale jednak grzeczni. Nie ukrywajmy, że to wyobrażenie trochę idylliczne – bohaterowie Greena są papierowi. A o papierowych ludziach jest właśnie ta książka. Ludziach, którzy istnieją tylko w naszych wyobrażeniach, tak jak papierowe miasta czyli fikcyjne miejscowości nanoszone przez kartografów na mapy, w celu uniemożliwienia plagiatu, istnieją tylko na nich. Ludzie, których postrzegamy w jakiś konkretny sposób są tak naprawdę zupełnie inni – może mniej idealni, może fajniejsi, a może nie tacy zarozumiali czy próżni, jak nam się wydawało, a co najważniejsze – wcale nie tacy zadowoleni z siebie i swojego życia. Taką papierową postacią jest w książce przede wszystkim Margo, której ciąży wizerunek szkolnej idolki, którą wszyscy chcieliby naśladować i z którą wszyscy chcieliby się przyjaźnić. Życie przedstawione w książkach Greena też jest trochę papierowe. Takie sytuacje jak te opisywane przez autora nie zdarzają się bowiem w prawdziwym życiu, przynajmniej ja o takich nie słyszałam. O całonocnych podróżach młodych ludzi, podczas których rodzice się w ogóle nimi nie interesują, o nocnych wypadach do oceanarium, gdzie ochroniarz okazuje się być na tyle wyrozumiały że nie zgłasza włamania na policję czy o włamaniach do domu przyjaciół i podkładaniu im śmierdzących ryb. Książki Greena to raczej nie realistyczne historie, tylko przypowieści pisane pod konkretny morał i dlatego spodobają się głównie młodym czytelnikom, a nie tym, który w literaturze szukają wiarygodności.
„Papierowe miasta” jak na książkę dla młodzieży są jednak powieścią bardzo ambitną i z pewnością docenią to także starsi czytelnicy. Green na co drugiej stronie dzieli się swoimi przemyśleniami filozoficznymi, a nawet zwykłe, wydawałoby się, banały formułuje tak, by sprawiały wrażenie błyskotliwych przemyśleń np. Margo zawsze kochała tajemnice. (...) Nigdy nie opuszczała mnie myśl, że być może kochała je tak bardzo, że sama stała się tajemnicą. W tym tkwi jak myślę siła jego pisarstwa – ładnie opakowuje zwykłe treści, porusza nas już samym językiem. Podobnie jak w poprzedniej powieści, odwołuje się też do literatury, w niej można więc upatrywać genezy czy inspiracji do napisania „Papierowych miast”. Co prawda, nazwiska poetów mogą być słabo znane polskim nastolatkom – Whitman, Plath, Dickinson – ale być może właśnie dzięki tej książce młodzi ludzie po ich twórczość sięgną.
„Papierowe miasta” to powieść bardzo wciągająca. Duża w tym pewnie zasługa narracji głównego bohatera, który po prostu jest bardzo sympatycznym osiemnastolatkiem z ciekawym systemem wartości i dużym dystansem do siebie. Książka jest nieprzewidywalna, pełna zwrotów akcji i nieszablonowych rozwiązań. Łączy w sobie cechy kilku gatunków. Po części to książka drogi – Q odbywa podróż w poszukiwaniu Margo i jest to jednocześnie podróż w poszukiwaniu siebie, a także podróż, która umacnia przyjaźń z Radarem i Benem i pozwala mu lepiej zrozumieć pewne sprawy. Po części to także książka detektywistyczna – nastolatki zbierają tropy, łączą fakty, starając się dotrzeć do Margo. Rozwiązanie zagadki jej zniknięcia może być co prawda rozczarowujące (a dla starszych czytelników także mało wiarygodne), ale to chyba jedyna znacząca wada tej książki.
Green napisał kolejną książkę o dojrzewaniu – do związku, do samodzielności, do przeciwstawienia się otoczeniu, do zmiany poglądów. Choć pisze o nastolatkach, pod podszewką ich młodzieńczych rozterek kryją się problemy uniwersalne. „Papierowe miasta” to generalnie ideał książek dla młodzieży - dobra rozrywka, ale przekazująca wartościowe treści i - przede wszystkim – wymagająca od nastoletnich (i nie tylko) czytelników samodzielnej interpretacji. I choćby kolejne ksiązki Greena miały być utrzymane w podobnej stylistyce – warto na nie czekać.
Malwina Sławińska
Dyskusje o książce
-
257WYMIENIĘ/SPRZEDAM (kwiecień 2018) (przyklejony)
-
1986
-
319
Opinie czytelników (19392)
"Wyobrażenia nie są idealne. Nie można całkowicie zanurzyć się w tę drugą osobę".
"Papierowe miasta" to niesamowita książka, która właśnie pokazuje nam prawdę o człowieku. Ludzie bardzo często oceniają drugiego pochopnie i myślą o nim nie zdając sobie sprawy z tego, że ta osoba jest całkiem inna. Czasami nawet człowiek sam zauważa, że jest zupełnie inną osobą, niż widzi go świat.
Taką właśnie osobą była Margo Roth Spiegelman. I ja chyba też nią jestem..
"Pamiętaj, że czasami nasze wyobrażenie drugiej osoby niewiele ma wspólnego z tym, kim ona naprawdę jest".
Sięgnęłam po tę powieść zachęcona opiniami czytelników LC. I nie zawiodłam się!
"Papierowe miasta" to opowieść łącząca nieco nostalgiczny obraz okresu dojrzewania z nietuzinkowym humorem, który sprawił, że wiele razy podczas lektury zaniosłam się głośnym śmiechem.
Autorowi udało się interesująco i wzruszająco opowiedzieć o przyjaźni, pierwszych miłościach i fascynacjach, o poczuciu odpowiedzialności, ale i młodzieńczej brawurze.
Plusem niewątpliwie jest też trzymanie czytelnika w napięciu podczas poszukiwań nieobliczalnej Margo.
Trudno nie polubić bohaterów tej książki i jej klimatu. Atmosfera i lekki, ale jednocześnie błyskotliwy i humorystyczny styl przypominają mi kultowy serial "Cudowne lata" oraz powieść "Magiczne lata" R. McCammona.
Przeczytałam jednym tchem i mam teraz wielką ochotę sięgnąć po kolejne książki J. Greena.
Polecam z czystym sumieniem !
Zabawna. Błyskotliwa. O nastolatkach i dla nastolatków.
Ale dorośli, zaręczam, też mogą się świetnie bawić.
Ekscentryczna historia, pełna zabawnych przygód.
O dorastaniu, prawdziwej przyjaźni i młodzieńczej miłości.
O poznawaniu siebie i drugiego człowieka - przyjaciela.
Ciapowaty Q, zwariowany Ben, komputerowiec Radar i nieobliczalna Margo. – Ich sylwetki plus potężna dawka humoru, to największe atuty książki.
Momentami pękałam ze śmiechu.
Polecam - głównie nastoletnim miłośnikom Johna Greena.
To wartościowa książka.
I co to się stało? Zostałam fanką Greena...może po jednej książce jest to sądzenie mocno na wyrost, ale ja czuję, że w tej materii niewiele się zmieni. Jego sposób pisania po prostu do mnie przemawia.
"Papierowe miasta" nie są na pewno książką, jak można byłoby sądzić nie czytając jej, dla bardzo młodych czytelników. Przeczytają ją, pośmieją się, ale na pewno nie zdołają zrozumieć zachowań bohaterów.
Jest to powieść złożona, pod warstwą szkolnych problemów, zabawy i dowcipu, kryje się mocno dotykające ludzkich emocji wnętrze.
Q i Margo są sąsiadami od najmłodszych lat. Kiedy podczas zabawy znajdują ciało martwego mężczyzny, ich drogi zaczynają się powoli rozchodzić. Margo wyrasta na przebojową rozrabiakę, a Quentin jest taki jak zawsze - grzeczny, zrównoważony. Q darzy Margo beznadziejnym uczuciem, wydaje mu się, że nic nie jest w stanie na nowo ich do siebie zbliżyć. Aż tu nagle sama Margo staje w oknie jego pokoju i zmusza go, by pomógł jej zemścić się na wrogach podczas nocnej...
"Kochać kogoś za wygląd to jak kochać książkę za okładkę"
Guillauem Musso - "Jutro"
Papierowy samolocik, papierowa łódeczka...
Pierwsze, puszczone w objęcia powietrza, popychane i unoszone przez wiatr...
Drugie, puszczone na powierzchnię wody, kołyszące się w rytm oddechów jej głębi...
Jedno i drugie wypuszczone na wolność cieszą nasze oczy, umysł i emocje. Patrzymy na nie, przecieramy ze zdumienia powieki pełne delikatnego wzruszenia. Obserwując je, to jak sobie radzą z żywiołem, na który je wypuściliśmy, nie cieszymy się niestety zbyt długo...
A co może być tego powodem...? ...odpowiedź wbrew pozorom jest bardzo prosta...
To wszystko przez papier...
Wystarczy wyobrazić sobie wzburzoną wodę...i to, w jaki sposób jej fale potraktowałyby papierową łódeczkę...
A gdyby woda byłaby spokojna..., czy nasza papierowa łódeczka sobie wtedy poradzi? Myślę, że nie..., bowiem długotrwały kontakt z kropelkami wody sprawi, że łódka z papieru namoknie i najprawdopodniej pójdzie na...
Do tej pory przeczytałam dwie książki Greena. Jedna podobała mi się bardzo mocno, natomiast drugą uważam za nieporozumienie. W związku z tym mój stosunek do autora jest taki pół na pół. Postanowiłam więc sięgnąć po kolejną książkę jego autorstwa, by całkowicie urobić sobie zdanie na temat jego twórczości.
W dwóch słowach: zawiodłam się. Książka w ogóle do mnie nie trafiła. Nie dostarczyła mi żadnych wrażeń czy emocji. Bohaterowie wydali mi się jacyś tacy mdli a ich specyficzny humor kompletnie do mnie nie przemówił. Postać Margo występuje na samym początku książki, gdy znika akcja się urywa. Nie dzieje się w ogóle nic. Nuda, nuda i monotonia.
Jak się okazuje enigmatyczny i nieco paradoksalny tytuł czasami nie wystarcza. Dla mnie powieść jest mocno przeciętna. Nie potrafię doszukać się w niej jakichkolwiek zalet, mimo najszczerszych chęci. Tym bardziej, że wokół same pozytywne i zachęcające opinie. Nie wiem, czy kolejny raz przeczytałabym jakąś książkę Greena.
Czasem jedno wydarzenie zupełnie niezwiązane z nami, może zmienić nasze życie lub życie bliskiej nam osoby... Jedno spojrzenie, jeden gest, tysiące pytań i... koniec.
Quentinowi podoba się od zawsze jego sąsiadka i przyjaciółka z dzieciństwa – Margo Roth Spiegelman. Od pewnego wydarzenia stracili ze sobą kontakt, ale Q nadal uporczywie trwa w tym zauroczeniu... Pewnej nocy Margo zabiera chłopaka na wycieczkę jego życia: zdobędzie haka na niektórych, pobawi się w nindże i trochę nabroi, ale w tym wszystkim może trochę pobyć z dziewczyną jego marzeń, więc czemu nie? Następnego dnia znika. Zostawia wskazówki, ale tym razem tylko dla Q... Czy chłopak ją odnajdzie? Albo lepszym pytaniem będzie, czy Margo chce żeby ją odnaleziono?
Pełno razy mijałam w bibliotece książki Johna Greena, ale jakoś okładki nie zachęcały mnie do czytania... Lepsze okładki mają w innych krajach ;( W każdym razie nie miałam na początku dobrych myśli o książce i z trudem wzięłam się za nią do czytania, ale...
"Ludzie tworzą miejsce, a miejsce tworzy ludzi."
Quentin Jacobsen od młodzieńczych lat zakochany jest w zbuntowanej Margo Roth Spiegelman. Uczucie z biegiem czasu nie słabnie. Pewnego wieczoru w nudne, monotonne życie chłopaka wkracza Margo i zmienia je nierozpoznawalnie, dostarczając bohaterowi wrażeń oraz przygód.
Quentin Jacobsen prowadzi stabilne, uporządkowane życie. Bohaterowi zależy na ukończeniu szkoły z dobrymi wynikami, nie opuszczaniu zajęć w szkole, czy omijaniu jakichkolwiek problemów. Od dzieciństwa jego sympatią jest Margo Roth Spiegelman, dziewczyna z sąsiedztwa. Bohaterka jest przeciwieństwem Quentina. Ciągle zbuntowana, popularna. Jeden wieczór odmienia życie chłopaka. Kilka godzin spędzonych z Margo jest początkiem przygody bohatera, który odkryje w sobie to, czego nigdy nie potrafił dostrzec. Podróży, która zmieni jego perspektywę poznawania świata, odmieni tok myślenia, otworzy Quentina na samego siebie. Margo znika, a Quentin postanawia ją odnaleźć za...
Przez długi czas bałam się fenomenu Greena, aż pewnego dnia przełamałam mój strach i postanowiłam sięgnąć po "Papierowe miasta".
Po lekturze mam raczej pozytywne odczucia. Green pisze bardzo przystępnie i książkę wręcz się pochłania z wielką przyjemnością. Nie polubiłam Margo, wydawała mi się dziwna, zbyt egocentryczna i samolubna. Nie polubiłam również Q i jego obsesji związanej z Margo. Pomimo tego cała historia całkowicie mnie wciągnęła i zauroczyła. Książka jest pełna humoru, ale też zmusza do przemyśleń, co jest wspaniałym połączeniem. Z wielką przyjemnością spędziłam czas przy lekturze i zauroczyła mnie ona od początku aż po ostatnią kartkę.
„Gwiazd naszych wina” zachwyciła mnie i nadal powracam do tej książki - zarówno w myślach, jak i naprawdę, czytając raz po raz ulubione fragmenty. Ponieważ pozostanie ona już na zawsze w mojej pamięci i sercu, postanowiłam zapoznać się z innymi dziełami autora, któremu udało się mnie zmusić do łez i zastanowienia nad pewnymi sprawami. Na pierwszy ogień poszły „Papierowe miasta”, wobec których miałam ogromne oczekiwania. Liczyłam na niebanalną, tylko pozornie lekką lekturę. Czy rzeczywiście taka była?
W dzieciństwie Quentin Jacobsen i Margo Roth Spiegelman byli najlepszymi przyjaciółmi, spędzali razem całe dnie, bawiąc się i rozmawiając o wszystkim. Do czasu. Pod wpływem traumatycznego wydarzenia ich drogi się rozeszły, zanikła łącząca ich wspaniała, przyjacielska więź. Zaczęli mijać się na ulicy czy w szkole, rzucając tylko zdawkowe „cześć”. Żadnych długich rozmów, żadnego zwierzania się, wspólnych wyjazdów czy imprez. Quentin bardzo źle czuł się z tym, że Margo przestała być jego...
Moja Biblioteczka
Cytaty z książki
-
Nic nigdy nie zdarza się tak, jak to sobie wyobrażamy. [...] Z drugiej strony, jeśli sobie niczego n... więcej John Green – Papierowe miasta
Inne książki autora
Powiązane treści
„Żółwie aż do końca” - to tytuł najnowszej powieści Johna Greena. Polska premiera zapowiedziana jest na 22 listopada, ale już dzisiaj możecie przeczytać pierwszy rozdział, udostępniony tylko nam przez Wydawnictwo Bukowy Las!
więcej
Cara Delevingne jest aktorką i modelką, ale już wkrótce będzie można dodać, że także pisarką. Na początku października ukaże się jej debiutancka powieść "Mirror, mirror" napisana wspólnie z Rowan Coleman. Powieść ma opowiadać o przyjaźni, tożsamości i o tym, że pozory mylą.
więcej