Jesteśmy społecznością, która kocha książki

Jak zwykle uśmiałam się do łez z Ewą Stec. Z tą historią utożsami się bez problemu większość dziewczyn około trzydziestki, które nie mają stałego partnera. Mamie Ani „staropanieństwo” córki spędza sen z powiek. Dziewczyna skończyła studia, ma pracę i waśnie kupiła na kredyt swoje pierwsze mieszkanie, ale Beata zamiast tego wolałaby raczej zięcia i wnuki. Dlatego postanawia skorzystać z profesjonalnej pomocy. Klub Matek Swatek złamie najtwardszą singielkę i najtwardszego singla. Choć Ania jest przemiłą dziewczyną, obdarzoną odpowiednią dawką zdrowego rozsądku i poczuciem humoru, niestety nie jest w stanie odwrócić uwagi czytelnika od Mamusiek. Te babeczki absolutnie rozpierdzielają system. Swatanie własnych dzieci jest dla nich na tyle poważną sprawą, że nie cofną się przed niczym. Jadwiga, emerytowana sekretarka agencji wywiadowczej, swoim sprytem i przebiegłością zawstydziłaby samego Jamesa Bonda. „Klub Matek Swatek” to przezabawna historia, która rozbawi największego ponuraka… Czy raczej ponuraczkę, bo skierowana jest przecież głównie do kobiet. Autorce udało się stworzyć wielowymiarowe postaci, które bez trudu skradną serca czytelników. Mnie najbardziej urzekła Jadwig. Gdy dorosnę, chcę być Jadwigą ;)