-
Artykuły„Małe jest piękne! Siedem prac detektywa Ząbka”, czyli rozrywka dla młodszych (i starszych!)Ewa Cieślik1
-
ArtykułyKolejny nokaut w wykonaniu królowej romansu, Emily Henry!LubimyCzytać2
-
Artykuły60 lat Muminków w Polsce! Nowe wydanie „W dolinie Muminków” z okazji jubileuszuLubimyCzytać2
-
Artykuły10 milionów sprzedanych egzemplarzy Remigiusza Mroza. Rozmawiamy z najpoczytniejszym polskim autoremKonrad Wrzesiński14
Biblioteczka
2017-12-11
2017-12-22
2017-12-15
2017-11-23
2017-11-15
2015
2017-11-08
2017-10-13
Kiedy zabierałam się za tą trylogię spodziewałam się ckliwej, acz prawdziwej historii o „zakazanej” miłości dwojga, młodych mężczyzn. Czy tak jest? Tak… Ale czy o tym jest ta książka? Nie…
Dopiero czytając tom drugi zobaczyłam o czym jest ta historia. Uważam, że cały wątek homoseksualności i nierówności społecznych jest zwyczajnie tłem dla prawdziwego przekazu - AIDS.
Jak straszne to musiały być czasy dla takiej grupy? Jaka panika musiała kłębić się w tych wszystkich, niczego nieświadomych ludziach? Dzisiaj nie umiera się na wirusa HIV, jednak te trzydzieści lat temu choroba zbierała żniwo bez zastanowienia. Przerażające, brutalne, ale bardziej prawdziwe niż może się wydawać…
Takie teksty tylko pokazują jak mała „wada” w chłopaku zmienia nastawienie do niego wszystkich ludzi dookoła. Co może zrobić młody człowiek, którego rodzina najzwyczajniej o nim zapomina tylko dlatego, że jest homoseksualny? Jak oznajmić światu coś, czego nikt nie chce zaakceptować?
Piękna, i wzruszająca, a jednocześnie okrutna…
Kiedy zabierałam się za tą trylogię spodziewałam się ckliwej, acz prawdziwej historii o „zakazanej” miłości dwojga, młodych mężczyzn. Czy tak jest? Tak… Ale czy o tym jest ta książka? Nie…
Dopiero czytając tom drugi zobaczyłam o czym jest ta historia. Uważam, że cały wątek homoseksualności i nierówności społecznych jest zwyczajnie tłem dla prawdziwego przekazu - AIDS.
Jak...
2017-09-25
Czy książka, która ma na karku już ponad 50 lat może opowiadać o naszych czasach?
Czy historia „buszującego” jest aż tak abstrakcyjna i niemożliwa, rodem perypetii bohaterów powieści Lema?
Tak…
… I nie.
Chyba każdy młody czytelnik, który dostaje na wykresie lektur szkolnych tą właśnie pozycję, nie spodziewa się zawartości. Książka Slingera jest dosyć nietypowa. Dobitne podejście do sprawy, tutaj nikt się nie patyczkuje. Bo właśnie taka jest ta historia. Szczera i momentami najzwyczajniej prostacka.
Kiedy czytałam kolejną scenę, w której SZESNASTOLETNI Holden po raz enty wybierał się do baru i licząc na ślepotę barmana zamawiał alkohol, włączał się we mnie konflikt. „Ale jak to? Co to ma znaczyć? Czy to jest normalne?” Co miał autor na myśli wstawiając zbuntowanego dzieciaka w dorosłe życie. Czego nas, młode pokolenie mają nauczyć perypetie Holdena Caulfielda? Chodzenia na imprezy, do baru? Upijania się i zamawiania sobie panienek do towarzystwa?
Jeszcze spory kawałek przed końcem liczyłam na jakąś nagłą zmianę losu bohatera. Dramatyczny obrotu sprawy, który zmusi go do podjęcia dorosłej i odpowiedzialnej decyzji. Jednakże im bliżej było do finiszu tym bardziej takiego zwrotu akcji nie było. Główny bohater natomiast wpadał tylko na co głupsze i mało odpowiedzialne pomysły.
Po przeczytaniu przedostatniego rozdziału byłam zauroczona tym jak bardzo główny bohater powieści kocha swoją siostrę. Ogólnie relacja tego rodzeństwa była przeprowadzona bardzo przemyślanie. Niestety tego nie mogę powiedzieć o innych wrednie rozgrzebanych wątkach. Mam tu na myśli śmierć jego młodszego brata (która mnie bardzo zaciekawiła i chciałam się dowiedzieć, troszkę więcej na temat tego jak to wpłynęło na psychikę Holdena i jego rodziny) czy niedoszły romans z Jane. Autor rozgrzebał ciekawy motyw, a następnie zupełnie go olał.
I tutaj chciałabym poruszyć jeszcze jeden wątek. POWRÓT DO DOMU. Ostatni rozdzialik przedstawia to iście skrótowo, jednak daje wystarczająco informacji by nakreślić sobie obraz. Holden wraca do domu i… nie ponosi konsekwencji. Po prostu, wszystko jest tak jak było, a nawet lepiej. Najpewniej powtarzam myśl i zataczam błędne koło, jednak po raz kolejny w mojej głowie zaczęły się kotłować sprzeczne myśli. Dlaczego całą ta droga zaprowadziła nas do tak beznadziejnego końca? Czy te wszystkie ucieczki, mieszkanie w hotelu i okłamywanie rodziców, miało mieć finał w… zwyczajnym powrocie do domu?
Opinię tą wybrukowałam wręcz pytaniami bez odpowiedzi, ale dla mnie ta książka jest taka. Przez całą powieść postawiono nam dylemat, jednak kiedy doszło co do czego, nie dano odpowiedzi…
Czy książka, która ma na karku już ponad 50 lat może opowiadać o naszych czasach?
Czy historia „buszującego” jest aż tak abstrakcyjna i niemożliwa, rodem perypetii bohaterów powieści Lema?
Tak…
… I nie.
Chyba każdy młody czytelnik, który dostaje na wykresie lektur szkolnych tą właśnie pozycję, nie spodziewa się zawartości. Książka Slingera jest dosyć nietypowa. Dobitne...
2017-08-26
2017-08-15
2015-07
2017-07-26
Myślę, że nie jestem jedyną osobą zachęconą topornym napisem "BEZ CENZURY". Każdy zachęca do lektury jak umie. Działa? Działa...
"Baśnie braci Grimm" w tej nowej odsłonie nie są jakoś dramatycznie zmienione, podkoloryzowany czy brutalne, ale czyta się je bardzo przyjemnie i lekko. Baśnie jak to baśnie mają w zwyczaju są proste, nie wymagające literacko, miłe do czytanie. I pod tym względem nie ma co narzekać.Krótkie komentarze autora są miłą anegdotką, jednak nie wnoszą nic wielce kreatywnego.
Mi osobiście najbardziej do gustu przypadła jedna z ostatnich baśni - "Gęsiarka przy źródle", lekka, ciekawa i o dziwo paro wątkowa.
Książka nie jest jakąś wielką porażką, jednak czytelnicy po zapewnieniach z okładki spodziewają się czegoś lepszego, ciekawszego i bardziej "BEZ CENZURY". Możliwe, że baśnie same w sobie nie były horrorami, ale czytelnik spodziewa się tego, bo właśnie to sugeruje autor.
Myślę, że nie jestem jedyną osobą zachęconą topornym napisem "BEZ CENZURY". Każdy zachęca do lektury jak umie. Działa? Działa...
"Baśnie braci Grimm" w tej nowej odsłonie nie są jakoś dramatycznie zmienione, podkoloryzowany czy brutalne, ale czyta się je bardzo przyjemnie i lekko. Baśnie jak to baśnie mają w zwyczaju są proste, nie wymagające literacko, miłe do czytanie. I...
2015-07
2017-07-15
2017-07-13
2015-06
(2015)
Może wreszcie czas na tego sławnego Wiedźmina? Zobaczmy co ludzie tak zachwalają. Przecież warto znać jedną z najbardziej znanych książek w Polsce i szanowanych za granicą?
Z tego co wiem jest to tom 0.1 czyli nie pierwszy a jednak trzeba go przeczytać by coś zrozumieć później. Książka nie byłą jakoś wyjątkowa, ale to wychodziło z tego, że był to zbiór luźnych opowiadań wprowadzających nas w świat "Sagi o Wiedźminie"
(2017)
Od mojego pierwszego zetknięcia się z lekturą minęły już dwa lata, a ta powieść czytana już po raz trzeci (co dziwne) nadal mnie zaskakuje. Ciągle wyczekuje co będzie na następnej stronie pomimo,że już czytałam tą książę i to nie raz.
To fascynujące jak czas potrafi zmienić nastawienie do powieści. Do tych pierwszych części zawsze wracam z nieukrywaną nostalgią, bo wydarzenia przedstawiane w Opowiadaniach Wiedźmińskich są tak błogie tak proste i tak przyjemne, że aż żal nie czytać ich po raz kolejny i po raz kolejny...
(2015)
Może wreszcie czas na tego sławnego Wiedźmina? Zobaczmy co ludzie tak zachwalają. Przecież warto znać jedną z najbardziej znanych książek w Polsce i szanowanych za granicą?
Z tego co wiem jest to tom 0.1 czyli nie pierwszy a jednak trzeba go przeczytać by coś zrozumieć później. Książka nie byłą jakoś wyjątkowa, ale to wychodziło z tego, że był to zbiór luźnych...
2017-06-29
2017-05-19
Jest mi bardzo przykro, że nie potrafię wystawić tej książce wyższej oceny niż marne 7/10. "Futu.re" jest genialne; pod względem stylu pisarskiego, fabuły i kreacji świata. Powieści Glukhovskiego brakuje jedynie dobrych bohaterów, przez co nie potrafię pokochać tej książki...
Już dawno nie byłam zmuszona do "przebywania" z tak denerwującą postacią jaką jest Jan Nachtigall 2T. Bohater, którego postępowania przez większość książki nie są w żadnym stopniu konsekwentne czy chociażby logiczne. Aspekt ten tyczy się również jego sympatii – Annielie. W całej, ponad 600 stronicowej książce, nie potrafię znaleźć ani jednej postaci, która by zaskarbiłaby moje uznanie, nie mówiąc już nawet o sympatii (wyjątkiem może być Basile, ale on nie żyje, jest tylko w koło wspominany…).
Po przeczytaniu już paru książek Glukhovskiego odnoszę wrażenie, że Dmitry ma problemy z kreowaniem dobrych postaci kobiecych. Mam tutaj na myśli nie tylko przedstawicielki z Futu.re – Helen, czy wspomniana wcześniej Annielie, ale również jak dla mnie bardzo słabo napisaną bohaterkę „Metro 2034” – Sashę.
Pomimo mojego zawodu w niektórych aspektach tej powieści, „Futu.re” to książka GENIALNA. Czytając tą powieść zaraz po Metrze czuć lata świetlne w stylu pisania autora. To jaki postęp poczynił w przedstawianiu świata i w opisywaniu sytuacji jest niesamowity (halo, jeśli ktoś pisze pięciostronicowy wywód na temat wind i to jest ciekawe, to już coś znaczy). Czytanie tej książki przez większość czasu było najzwyklejszą przyjemnością.
A propos budowania świata… Idealnym sposobem na wprowadzenie czytelnika w świat książki są przepiękne ilustracje. Uwielbiam, kiedy wydawnictwo czy autor dają nam możliwość do wzbogacenia naszego świata w wyobraźni. Te obrazy podobają mi się znacznie bardziej niż w Metrze. Są przejrzyste, klimatyczne i bardzo intrygujące.
Uwielbiam to jak książka została zakończona, a także, to, że jest zupełnie zamkniętą historią, o co już od dawna ciężko, no bo wiadomo trylogie i sagi są „fajne”… Piękna puenta, piękna historia, jednak niedoskonała powieść…
Jest mi bardzo przykro, że nie potrafię wystawić tej książce wyższej oceny niż marne 7/10. "Futu.re" jest genialne; pod względem stylu pisarskiego, fabuły i kreacji świata. Powieści Glukhovskiego brakuje jedynie dobrych bohaterów, przez co nie potrafię pokochać tej książki...
więcej Pokaż mimo toJuż dawno nie byłam zmuszona do "przebywania" z tak denerwującą postacią jaką jest Jan Nachtigall...