-
Artykuły„Małe jest piękne! Siedem prac detektywa Ząbka”, czyli rozrywka dla młodszych (i starszych!)Ewa Cieślik1
-
ArtykułyKolejny nokaut w wykonaniu królowej romansu, Emily Henry!LubimyCzytać3
-
Artykuły60 lat Muminków w Polsce! Nowe wydanie „W dolinie Muminków” z okazji jubileuszuLubimyCzytać4
-
Artykuły10 milionów sprzedanych egzemplarzy Remigiusza Mroza. Rozmawiamy z najpoczytniejszym polskim autoremKonrad Wrzesiński25
Biblioteczka
2019-04-05
2017-12-11
Jest mi bardzo przykro, że nie potrafię wystawić tej książce wyższej oceny niż marne 7/10. "Futu.re" jest genialne; pod względem stylu pisarskiego, fabuły i kreacji świata. Powieści Glukhovskiego brakuje jedynie dobrych bohaterów, przez co nie potrafię pokochać tej książki...
Już dawno nie byłam zmuszona do "przebywania" z tak denerwującą postacią jaką jest Jan Nachtigall 2T. Bohater, którego postępowania przez większość książki nie są w żadnym stopniu konsekwentne czy chociażby logiczne. Aspekt ten tyczy się również jego sympatii – Annielie. W całej, ponad 600 stronicowej książce, nie potrafię znaleźć ani jednej postaci, która by zaskarbiłaby moje uznanie, nie mówiąc już nawet o sympatii (wyjątkiem może być Basile, ale on nie żyje, jest tylko w koło wspominany…).
Po przeczytaniu już paru książek Glukhovskiego odnoszę wrażenie, że Dmitry ma problemy z kreowaniem dobrych postaci kobiecych. Mam tutaj na myśli nie tylko przedstawicielki z Futu.re – Helen, czy wspomniana wcześniej Annielie, ale również jak dla mnie bardzo słabo napisaną bohaterkę „Metro 2034” – Sashę.
Pomimo mojego zawodu w niektórych aspektach tej powieści, „Futu.re” to książka GENIALNA. Czytając tą powieść zaraz po Metrze czuć lata świetlne w stylu pisania autora. To jaki postęp poczynił w przedstawianiu świata i w opisywaniu sytuacji jest niesamowity (halo, jeśli ktoś pisze pięciostronicowy wywód na temat wind i to jest ciekawe, to już coś znaczy). Czytanie tej książki przez większość czasu było najzwyklejszą przyjemnością.
A propos budowania świata… Idealnym sposobem na wprowadzenie czytelnika w świat książki są przepiękne ilustracje. Uwielbiam, kiedy wydawnictwo czy autor dają nam możliwość do wzbogacenia naszego świata w wyobraźni. Te obrazy podobają mi się znacznie bardziej niż w Metrze. Są przejrzyste, klimatyczne i bardzo intrygujące.
Uwielbiam to jak książka została zakończona, a także, to, że jest zupełnie zamkniętą historią, o co już od dawna ciężko, no bo wiadomo trylogie i sagi są „fajne”… Piękna puenta, piękna historia, jednak niedoskonała powieść…
Jest mi bardzo przykro, że nie potrafię wystawić tej książce wyższej oceny niż marne 7/10. "Futu.re" jest genialne; pod względem stylu pisarskiego, fabuły i kreacji świata. Powieści Glukhovskiego brakuje jedynie dobrych bohaterów, przez co nie potrafię pokochać tej książki...
Już dawno nie byłam zmuszona do "przebywania" z tak denerwującą postacią jaką jest Jan Nachtigall...
2015-02-16
Książka mnie bardzo zainteresowała. Podobało mi się to, że bardzo dobrze były pokazane zmiany w uczuciach bohaterów. Można było zupełnie "połączyć" się z bohaterami powieści. Momentami zachowania Cale'a mnie dziwiły i nie byłam z nimi zgodna jednak to nie zmieniło opinii na temat książki.Uważam ,że jest to książka warta polecenia i już się zabieram za kolejną część.
Książka mnie bardzo zainteresowała. Podobało mi się to, że bardzo dobrze były pokazane zmiany w uczuciach bohaterów. Można było zupełnie "połączyć" się z bohaterami powieści. Momentami zachowania Cale'a mnie dziwiły i nie byłam z nimi zgodna jednak to nie zmieniło opinii na temat książki.Uważam ,że jest to książka warta polecenia i już się zabieram za kolejną część.
Pokaż mimo toKocham tę książkę. Mój ulubiony bohater czyli Loki ♥ ma poczucie humoru bardzo mi odpowiadające. Napewno przeczytam kolejne części.
Kocham tę książkę. Mój ulubiony bohater czyli Loki ♥ ma poczucie humoru bardzo mi odpowiadające. Napewno przeczytam kolejne części.
Pokaż mimo to2017-10-13
Kiedy zabierałam się za tą trylogię spodziewałam się ckliwej, acz prawdziwej historii o „zakazanej” miłości dwojga, młodych mężczyzn. Czy tak jest? Tak… Ale czy o tym jest ta książka? Nie…
Dopiero czytając tom drugi zobaczyłam o czym jest ta historia. Uważam, że cały wątek homoseksualności i nierówności społecznych jest zwyczajnie tłem dla prawdziwego przekazu - AIDS.
Jak straszne to musiały być czasy dla takiej grupy? Jaka panika musiała kłębić się w tych wszystkich, niczego nieświadomych ludziach? Dzisiaj nie umiera się na wirusa HIV, jednak te trzydzieści lat temu choroba zbierała żniwo bez zastanowienia. Przerażające, brutalne, ale bardziej prawdziwe niż może się wydawać…
Takie teksty tylko pokazują jak mała „wada” w chłopaku zmienia nastawienie do niego wszystkich ludzi dookoła. Co może zrobić młody człowiek, którego rodzina najzwyczajniej o nim zapomina tylko dlatego, że jest homoseksualny? Jak oznajmić światu coś, czego nikt nie chce zaakceptować?
Piękna, i wzruszająca, a jednocześnie okrutna…
Kiedy zabierałam się za tą trylogię spodziewałam się ckliwej, acz prawdziwej historii o „zakazanej” miłości dwojga, młodych mężczyzn. Czy tak jest? Tak… Ale czy o tym jest ta książka? Nie…
Dopiero czytając tom drugi zobaczyłam o czym jest ta historia. Uważam, że cały wątek homoseksualności i nierówności społecznych jest zwyczajnie tłem dla prawdziwego przekazu - AIDS.
Jak...
2017-09-25
Czy książka, która ma na karku już ponad 50 lat może opowiadać o naszych czasach?
Czy historia „buszującego” jest aż tak abstrakcyjna i niemożliwa, rodem perypetii bohaterów powieści Lema?
Tak…
… I nie.
Chyba każdy młody czytelnik, który dostaje na wykresie lektur szkolnych tą właśnie pozycję, nie spodziewa się zawartości. Książka Slingera jest dosyć nietypowa. Dobitne podejście do sprawy, tutaj nikt się nie patyczkuje. Bo właśnie taka jest ta historia. Szczera i momentami najzwyczajniej prostacka.
Kiedy czytałam kolejną scenę, w której SZESNASTOLETNI Holden po raz enty wybierał się do baru i licząc na ślepotę barmana zamawiał alkohol, włączał się we mnie konflikt. „Ale jak to? Co to ma znaczyć? Czy to jest normalne?” Co miał autor na myśli wstawiając zbuntowanego dzieciaka w dorosłe życie. Czego nas, młode pokolenie mają nauczyć perypetie Holdena Caulfielda? Chodzenia na imprezy, do baru? Upijania się i zamawiania sobie panienek do towarzystwa?
Jeszcze spory kawałek przed końcem liczyłam na jakąś nagłą zmianę losu bohatera. Dramatyczny obrotu sprawy, który zmusi go do podjęcia dorosłej i odpowiedzialnej decyzji. Jednakże im bliżej było do finiszu tym bardziej takiego zwrotu akcji nie było. Główny bohater natomiast wpadał tylko na co głupsze i mało odpowiedzialne pomysły.
Po przeczytaniu przedostatniego rozdziału byłam zauroczona tym jak bardzo główny bohater powieści kocha swoją siostrę. Ogólnie relacja tego rodzeństwa była przeprowadzona bardzo przemyślanie. Niestety tego nie mogę powiedzieć o innych wrednie rozgrzebanych wątkach. Mam tu na myśli śmierć jego młodszego brata (która mnie bardzo zaciekawiła i chciałam się dowiedzieć, troszkę więcej na temat tego jak to wpłynęło na psychikę Holdena i jego rodziny) czy niedoszły romans z Jane. Autor rozgrzebał ciekawy motyw, a następnie zupełnie go olał.
I tutaj chciałabym poruszyć jeszcze jeden wątek. POWRÓT DO DOMU. Ostatni rozdzialik przedstawia to iście skrótowo, jednak daje wystarczająco informacji by nakreślić sobie obraz. Holden wraca do domu i… nie ponosi konsekwencji. Po prostu, wszystko jest tak jak było, a nawet lepiej. Najpewniej powtarzam myśl i zataczam błędne koło, jednak po raz kolejny w mojej głowie zaczęły się kotłować sprzeczne myśli. Dlaczego całą ta droga zaprowadziła nas do tak beznadziejnego końca? Czy te wszystkie ucieczki, mieszkanie w hotelu i okłamywanie rodziców, miało mieć finał w… zwyczajnym powrocie do domu?
Opinię tą wybrukowałam wręcz pytaniami bez odpowiedzi, ale dla mnie ta książka jest taka. Przez całą powieść postawiono nam dylemat, jednak kiedy doszło co do czego, nie dano odpowiedzi…
Czy książka, która ma na karku już ponad 50 lat może opowiadać o naszych czasach?
Czy historia „buszującego” jest aż tak abstrakcyjna i niemożliwa, rodem perypetii bohaterów powieści Lema?
Tak…
… I nie.
Chyba każdy młody czytelnik, który dostaje na wykresie lektur szkolnych tą właśnie pozycję, nie spodziewa się zawartości. Książka Slingera jest dosyć nietypowa. Dobitne...
2017-07-26
Myślę, że nie jestem jedyną osobą zachęconą topornym napisem "BEZ CENZURY". Każdy zachęca do lektury jak umie. Działa? Działa...
"Baśnie braci Grimm" w tej nowej odsłonie nie są jakoś dramatycznie zmienione, podkoloryzowany czy brutalne, ale czyta się je bardzo przyjemnie i lekko. Baśnie jak to baśnie mają w zwyczaju są proste, nie wymagające literacko, miłe do czytanie. I pod tym względem nie ma co narzekać.Krótkie komentarze autora są miłą anegdotką, jednak nie wnoszą nic wielce kreatywnego.
Mi osobiście najbardziej do gustu przypadła jedna z ostatnich baśni - "Gęsiarka przy źródle", lekka, ciekawa i o dziwo paro wątkowa.
Książka nie jest jakąś wielką porażką, jednak czytelnicy po zapewnieniach z okładki spodziewają się czegoś lepszego, ciekawszego i bardziej "BEZ CENZURY". Możliwe, że baśnie same w sobie nie były horrorami, ale czytelnik spodziewa się tego, bo właśnie to sugeruje autor.
Myślę, że nie jestem jedyną osobą zachęconą topornym napisem "BEZ CENZURY". Każdy zachęca do lektury jak umie. Działa? Działa...
"Baśnie braci Grimm" w tej nowej odsłonie nie są jakoś dramatycznie zmienione, podkoloryzowany czy brutalne, ale czyta się je bardzo przyjemnie i lekko. Baśnie jak to baśnie mają w zwyczaju są proste, nie wymagające literacko, miłe do czytanie. I...
2015-06
(2015)
Może wreszcie czas na tego sławnego Wiedźmina? Zobaczmy co ludzie tak zachwalają. Przecież warto znać jedną z najbardziej znanych książek w Polsce i szanowanych za granicą?
Z tego co wiem jest to tom 0.1 czyli nie pierwszy a jednak trzeba go przeczytać by coś zrozumieć później. Książka nie byłą jakoś wyjątkowa, ale to wychodziło z tego, że był to zbiór luźnych opowiadań wprowadzających nas w świat "Sagi o Wiedźminie"
(2017)
Od mojego pierwszego zetknięcia się z lekturą minęły już dwa lata, a ta powieść czytana już po raz trzeci (co dziwne) nadal mnie zaskakuje. Ciągle wyczekuje co będzie na następnej stronie pomimo,że już czytałam tą książę i to nie raz.
To fascynujące jak czas potrafi zmienić nastawienie do powieści. Do tych pierwszych części zawsze wracam z nieukrywaną nostalgią, bo wydarzenia przedstawiane w Opowiadaniach Wiedźmińskich są tak błogie tak proste i tak przyjemne, że aż żal nie czytać ich po raz kolejny i po raz kolejny...
(2015)
Może wreszcie czas na tego sławnego Wiedźmina? Zobaczmy co ludzie tak zachwalają. Przecież warto znać jedną z najbardziej znanych książek w Polsce i szanowanych za granicą?
Z tego co wiem jest to tom 0.1 czyli nie pierwszy a jednak trzeba go przeczytać by coś zrozumieć później. Książka nie byłą jakoś wyjątkowa, ale to wychodziło z tego, że był to zbiór luźnych...
2017-06-20
"Koralina" - krótka, miła i przyjemna książeczka dla dzieci...
...nic bardziej mylnego.
Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że jest to najbardziej mroczna powieść tego autora. Dziwna i zwariowana - te słowa idealnie oddają całą książkę.
Nie jeden dreszczowiec nie zjeżył mi tylu włosków na karku co jedna mała książeczka o ciekawskiej Koralinie zwiedzającej nowo-zamieszkały dom.
Powieść ta po raz kolejny zabiera nas w zwariowany świat Gaiman'a, w którym jego zwariowane pomysły w pewnym sensie stają się rzeczywistością.
Nie należy wymagać od "Koraliny" szczytów fabuły czy akcji. Daje to pole do manewru naszym dopowiedzeniom i domysłów.
Niestety po raz kolejny mam wrażenie, że postacie w powieściach N. Gaiman'a postacie (a zwłaszcza główne) chorują na jakąś zbiorową znieczulice. Pod tym względem na pierwszym miejscu plasują się Cień i Koralina. Może to tylko moje jakieś spostrzeżenie...
"Koralina" - krótka, miła i przyjemna książeczka dla dzieci...
...nic bardziej mylnego.
Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że jest to najbardziej mroczna powieść tego autora. Dziwna i zwariowana - te słowa idealnie oddają całą książkę.
Nie jeden dreszczowiec nie zjeżył mi tylu włosków na karku co jedna mała książeczka o ciekawskiej Koralinie zwiedzającej nowo-zamieszkały...
2017-06-12
W teorii - wspaniała powieść o walce o swój kraj, a w praktyce?
Nie będę ukrywać, że jestem zawiedziona poziomem ostatnich książek Sary J. Maas. Dużo Gray'owania mało treści, mało fabuły, po prostu mało WSZYSTKIEGO...
"Imperium Burz" szło mi jak krew z nosa, a wizja 850 stron wcale nie ocieplała mojego nastawienia do dalszej lektury. Po tak szalonej i trzymającej w napięciu czwartej części taki gniot po prostu niszczy moje serce. Z trzech wątków, tak naprawdę ciekawy był tylko jeden i to od połowy książki. Nie wiem co się stało z moją ukochaną autorką, ale jestem zażenowana i zawiedziona. Książka miała parę swoich wzniesień, jednak niestety przeważały upadki.
Ale nie można TYLKO narzekać, prawda?
Kocham bardzo, bardzo, bardzo to, że wątki Aelin i Manon zostały tak ślicznie połączone, i uwielbiam Lorcana i Eldie, i ubóstwiam wszystkie te urocze momenty, jakieś wspominki i nawiązania, jednak zabrakło jakiegoś spoiwa, które by złapało to książkę i zrobiło z tego coś ciekawego. (a i powycinało to wszystkie żenujące sceny miziania się Aelin i Rowana...)
Natomiast jeżeli chodzi o robotę wydawnictwa to okładka wygląda naprawdę dobrze, chociaż mogłaby być ładniejsza. Osobiście bardziej podoba mi się okładka anglojęzyczna - jest bardziej wyrazista.
Książka dla mnie okazała się niemałym zawodem, ale gdzieś tam w głębi mojego zapłakanego serca liczę, że szósta część (która ma być ponoć ostatnia) będzie dobra i wynagrodzi mi to coś co zostało zaprezentowane w piątej części "Szkalengo Tronu".
W teorii - wspaniała powieść o walce o swój kraj, a w praktyce?
Nie będę ukrywać, że jestem zawiedziona poziomem ostatnich książek Sary J. Maas. Dużo Gray'owania mało treści, mało fabuły, po prostu mało WSZYSTKIEGO...
"Imperium Burz" szło mi jak krew z nosa, a wizja 850 stron wcale nie ocieplała mojego nastawienia do dalszej lektury. Po tak szalonej i trzymającej w...
2016-12-30
"Dziecko Odyna" to książka wyjątkowa w swoim rodzaju. Czytasz, i czytasz, a dalej nie jesteś w stanie się otrząsnąć. Autorka rozpoczęła nową ścieżkę na już tak bardzo wydeptanej polanie nazwanej Fantastyka.
Myślę, że to co podoba mi się najbardziej to to, że nie wszystko jest nam podane na tacy. Czytasz, wiesz, że jest coś takiego jak Rytuał, Czerpanie, Kruczy Dwór, ale znasz to tylko z nazwy. Wszystko się okazuje we właściwym czasie, wtedy kiedy trzeba. Może niektórym to przeszkadzać, ale zawsze to dodaje taki element niepewności i niepokoju.
Uwielbiam bohaterów tego cyklu. Chociażby główna bohaterka - Hirka, jak dla mnie jest to jedna z najlepiej zbudowanych postaci w ostatnim czasie. Tu przejawia się to co zaznaczyłam parę linijek temu. Nie poznajemy jej od razu. Znaczy inaczej... czytelnik myśli, że ją zna, ale okazje się zupełnie inaczej. To samo jeśli chodzi o Rime.
Okładka wzbudza we mnie sprzeczne emocje. Myślę, że jedni stwierdzą, że jest zbyt brutalna inni, że jest super i tak można se dyskutować. Tak jak mówiłam nie mam jakiegoś określonego zdania na ten temat. Ogólnie wizualnie wygląda naprawdę dobrze więc mi to w zupełności wystarcza.
Liczne literówki!!!!
No niestety ale wydawnictwo powinno dostać, bo jest sporo błędów... z tego co pamiętam to po prostu często brakowało polskich znaków, albo jakieś literki zjadało. Więc wydawnicto: "Ciuś, Ciuś"
"Dziecko Odyna" to książka wyjątkowa w swoim rodzaju. Czytasz, i czytasz, a dalej nie jesteś w stanie się otrząsnąć. Autorka rozpoczęła nową ścieżkę na już tak bardzo wydeptanej polanie nazwanej Fantastyka.
Myślę, że to co podoba mi się najbardziej to to, że nie wszystko jest nam podane na tacy. Czytasz, wiesz, że jest coś takiego jak Rytuał, Czerpanie, Kruczy Dwór, ale...
2016-09-30
Hmmmm... ciekawe.
-Tak to pierwsze słowa jakie przychodzą i na myśl.
Książka Lot 305 jest specyficzna. Jest czymś zupełnie czymś innym niż się spodziewałam po tytule i okładce (tyłu staram się nie czytać - za dużo spoilerów). Jest to naprawdę miłe zaskoczenie.
Patrząc na wcześniej wspomniane czynniki myślimy se: "Hmmm, pewnie jakaś tragedia samolotu, problemy z ratunkiem, czekanie na pomoc, przetrwanie." I tak jest tylko, że przez jakieś 80-100 stron. Później zaczyna się robić ciekawie...
Nie mam zamiaru spoilerować co do dalszych wydarzeń. Jedyne co mogę powiedzieć to to, że będzie się działo...
Dzięki ciekawej budowie książki odkrywanie świata jest niesamowicie dynamicznie. Z powodu, że narracja jest podzielona na dwie osoby - Harper i Nicka momentami miałam takie "Nieeee!" bo wiecie coś się dzieje u jednej osoby, a tu bum mamy narrację tej drugiej (nienawidzę tego XD), jednocześnie jest to bardzo dużym plusem.
Książkę czytało się non stop z zapartym tchem. Tu akcja tam akcja - Zero wytchnienia.
Przyczepić się mogę do zakończenia (ostatnich 50-60 stron). Autor nas troszkę uśpił, zmniejszył wskaźnik adrenaliny. Nie wiem co o tym mam myśleć - mam mieszane uczucia co do tego zabiegu.
Ostatnie strony: mistrzostwo. Kocham to! Śliczne zwieńczenie wszystkiego.
Hmmmm... ciekawe.
-Tak to pierwsze słowa jakie przychodzą i na myśl.
Książka Lot 305 jest specyficzna. Jest czymś zupełnie czymś innym niż się spodziewałam po tytule i okładce (tyłu staram się nie czytać - za dużo spoilerów). Jest to naprawdę miłe zaskoczenie.
Patrząc na wcześniej wspomniane czynniki myślimy se: "Hmmm, pewnie jakaś tragedia samolotu, problemy z ratunkiem,...
2017-04-18
"Piąta Fala" zachęcała mnie już od dłuższego czasu do przeczytania. Najpierw zwróciła moją uwagę w księgarni, potem zrobiono film, a ostatnio dostała nagrodę czytelników. Więcej zachęt nie potrzebowałam. Książkę od samego początku czytało mi się bardzo przyjemnie. Akcja była dynamiczna i naprawdę ciekawa, prawie przez cały czas.
Pomimo, że inwazja obcych nie jest moim ukochanym motywem przewodnim literatury fantastycznej, "Piąta Fala" bez wątpienia zainteresowała mnie na tę parę chwil.
Sam pomysł na stworzenie świata, jak dla mnie był troszkę schematyczny, jednak sam sposób napisania książki był na tyle ciekawy, że czytało się ją bardzo dobrze. Pierwszą połową książki byłam iście zachwycona, poznawanie świata razem z Cassie poprzez retrospekcje z jej życia było wielce wciągające. Główna bohaterka - Cassiopeia, była moją pokrewną duszą. Tak samo zwariowana, troszkę dziwna, ale ja ją naprawdę rozumiem.
Niestety, im dalej w las tym gorzej. Środek książki, czyli wątek związany z Fortem Przestań, mnie zażenował i bardzo wynudził. Sam pomysł na wytrenowanie dzieci na żołnierzy jest zupełnie irracjonalny i (jak dla mnie) śmieszny. Pomimo, że polubiłam postać Bena Parishi'a, to czytanie tej części książki było katorgą.
Wątek Ivana był "okej"? To chyba wszystko co mogę powiedzieć o tym panu. Za każdym razem kiedy była z nim scena, to ani się nie cieszyłam, ani nie smuciłam, taka nijaka ta postać.
Dzięki bogom końcówka była już normalna i dało się ją czytać. Mieliśmy wszystko co powinno być w zakończeniu takiej książki. Po prostu dobra książka o kosmitach.
"Piąta Fala" zachęcała mnie już od dłuższego czasu do przeczytania. Najpierw zwróciła moją uwagę w księgarni, potem zrobiono film, a ostatnio dostała nagrodę czytelników. Więcej zachęt nie potrzebowałam. Książkę od samego początku czytało mi się bardzo przyjemnie. Akcja była dynamiczna i naprawdę ciekawa, prawie przez cały czas.
Pomimo, że inwazja obcych nie jest moim...
2017-04-05
Na tą niecodzienną pozycję wpadłam czystym przypadkiem. To zabawne jak czasami zwykłe zrządzenie losu prowadzi nas do książek, których nigdy w życiu byśmy nie przeczytali.
"Mowa Ciała Kłamców" jest poradnikiem?, artykułem?, przestrogą? czy może podręcznikiem "jak przyłapać kogoś na kłamstwie"?. Ciężko to stwierdzić. Wszystko zależy od tego jak czytelnik chce to odebrać. Jak dla mnie była to lekka książka na ciekawy temat. Problem został przedstawiony bardzo wyczerpująco i ciekawie. Bardzo duży plus za fotografie z gwiazdami podczas wywiadów, dodawało to zabawy i takiego "fan'u".
Ciekawa lekka, niewymagająca, dla mnie super...
Na tą niecodzienną pozycję wpadłam czystym przypadkiem. To zabawne jak czasami zwykłe zrządzenie losu prowadzi nas do książek, których nigdy w życiu byśmy nie przeczytali.
"Mowa Ciała Kłamców" jest poradnikiem?, artykułem?, przestrogą? czy może podręcznikiem "jak przyłapać kogoś na kłamstwie"?. Ciężko to stwierdzić. Wszystko zależy od tego jak czytelnik chce to odebrać. Jak...
2017-02-07
Co ja mogę powiedzieć?
Naprawdę nie wiem od czego zacząć.
Prawdę mówiąc to 4. część "Mrocznej Wieży" to 600 stron wspomnienia Rolanda z przed ho ho i jeszcze trochę, a reszta to dalsza linia fabularna.
No cóż dla mnie to TOTALNA porażka. Taka forma do mnie nie przemówiła. Tak jak trzecią częścią byłam oczarowana, to tą tylko przez tą krótką chwilę, gdy fabuła z trzeciej części toczyła się dalej. Dla mnie wątek z Susan był niestety nudny, więc trochę się pomęczyłam.
W ogóle mnie to strasznie bawi, bo nagle Rolandowi przypomina się jakaś dziewczyna którą kochał w wieku 14 lat!?, tak po prostu, która była jego niesamowicie wielką miłością i w ogóle, ale nikt nigdy nic o niej nie słyszał... zabawne. No okej był z tego jakiś tam morał i dlaczego Roland zaczął szukać tej biednej Wieży, ale nie trzeba było tego rozciągać na 600 stron.
Więc pytanie "PO CO?"
No niestety ta część Wieży mnie "delikatnie" wynudziła, więc piąta część jeszcze chwile se poczeka. Bo jednak czuje, że ta seria ma duży potencjał (co ukazała w trzeciej części). Kiedyś na pewno skończę tą serię, może nawet nie długo.
Co ja mogę powiedzieć?
Naprawdę nie wiem od czego zacząć.
Prawdę mówiąc to 4. część "Mrocznej Wieży" to 600 stron wspomnienia Rolanda z przed ho ho i jeszcze trochę, a reszta to dalsza linia fabularna.
No cóż dla mnie to TOTALNA porażka. Taka forma do mnie nie przemówiła. Tak jak trzecią częścią byłam oczarowana, to tą tylko przez tą krótką chwilę, gdy fabuła z trzeciej...
2017-01-22
Nie spodziewajcie się Kłamcy, Zagubionych Chłopców czy oficera Wolf'a. Przed wami podróż po Stanach Zjednoczonych w poszukiwaniu POPKULTURY.
Chyba właśnie wymyśliłam świetny slogan dla książki, ale ćsiiiiii...
Jestem zakochana w tej książce, możliwe , że nie ma w niej zbyt wielu wybuchów i pościgów, ale nie zmienia to faktu, że ta publikacja urzekła moje małe serduszko.
Może na pierwszy rzut oka jest to relacja z podróży, ale dla mnie jest to coś więcej. Uwielbiam czytać to co pisze J.Ćwiek, zwłaszcza gdy pisze tak od siebie (tak jak w Kłamcy Papież Sztuk), a naprawdę ma o czym pisać.
To co mogę powiedzieć napewno o tej książce to to, że nie każdemu musi się spodobać. "Przez Stany popŚwiadomości" ma specyficzny i oryginalny klimat. I tutaj trzeba się określi czy taka forma wypowiedzi nam pasuje czy nie do końca.
To co mi się mega Mega MEGA podoba to to, że do książki są dodane zdjęcia... naprawdę dużo zdjęć. Dodaje to jeszcze więcej klimatu całej powieści.
Generalnie naprawdę polecam tą pozycję :D
PS Kocham scenę z sałatką owocową, jest najlepsza <3
Nie spodziewajcie się Kłamcy, Zagubionych Chłopców czy oficera Wolf'a. Przed wami podróż po Stanach Zjednoczonych w poszukiwaniu POPKULTURY.
Chyba właśnie wymyśliłam świetny slogan dla książki, ale ćsiiiiii...
Jestem zakochana w tej książce, możliwe , że nie ma w niej zbyt wielu wybuchów i pościgów, ale nie zmienia to faktu, że ta publikacja urzekła moje małe...
2017-01-17
Na kontynuację "Dworu cierni i róż" czekałam naprawdę długo i nie mogłam się doczekać. I oto jest przeczytałam, ale jestem baaaardzo zmieszana.
Ogólnie pierwsza "faza" książki była naprawdę bardzo intrygująca. Wciągnęłam się niesamowicie. Tutaj Tamlin, tutaj Rhys, tutaj wybuch, tutaj pościg i ogólnie naprawdę było niesamowicie.
Druga "faza" mnie baardzo zawiodła. Nienawidzę romansideł, a niestety ta część prezentowała taki hard romans w stylu Gray'a. Nie przypadło mi to do gustu i byłam trochę zdegustowana. Były oczywiście ciekawe momenty, ale niestety przeważały tego typu sceny. Tutaj to naprawdę zależy kto czego oczekuje, i kto co lubi.
Końcówka (czyli ostatnie 150 stron) było najzwyczajniej GENIALNA. Zakończenie nie pozwoliło mi się oderwać. Sarah rozwiązała to po mistrzowsku.
Jeżeli chodzi o okładkę, to jestem tak bardzo zawiedziona, że aż przykro. Pomimo, że angielsko języczna wersja okładki i tak jest dosyć przeciętna, to polskie wydawnictwo jeszcze bardziej zrąbało tą okładkę. Naprawdę szkoda.
I tak BTW to kocham nowych bohaterów. Są SUPI <3
A więc krótko - za dużo Gray'a, za dużo romansów dla nastolatek, a tak poza tym to naprawdę bardzo dobra książka.
Na kontynuację "Dworu cierni i róż" czekałam naprawdę długo i nie mogłam się doczekać. I oto jest przeczytałam, ale jestem baaaardzo zmieszana.
Ogólnie pierwsza "faza" książki była naprawdę bardzo intrygująca. Wciągnęłam się niesamowicie. Tutaj Tamlin, tutaj Rhys, tutaj wybuch, tutaj pościg i ogólnie naprawdę było niesamowicie.
Druga "faza" mnie baardzo zawiodła....
2014
Dalsze losy głównych bohaterów - Anny i Petera były naprawdę wciągające. Poza tym genialne rozwinięcie powieści.
Dalsze losy głównych bohaterów - Anny i Petera były naprawdę wciągające. Poza tym genialne rozwinięcie powieści.
Pokaż mimo to2014
Jak mam być szczera książka zaintrygowała mnie z powodu... okładki. Tak, muszę pochwalić grafików bo jest to jedna z ładniejszych książek które widziałam. Bardzo dobrze trafiłam bo już nie okładka a treść zachęciła mnie do czytanie dalej. Książka sama w sobie ciekawa lecz na tle pozostałych części wypada słabo.
Jak mam być szczera książka zaintrygowała mnie z powodu... okładki. Tak, muszę pochwalić grafików bo jest to jedna z ładniejszych książek które widziałam. Bardzo dobrze trafiłam bo już nie okładka a treść zachęciła mnie do czytanie dalej. Książka sama w sobie ciekawa lecz na tle pozostałych części wypada słabo.
Pokaż mimo to2016-10-28
Jestem zawiedziona...
Nowy tom opowiadań do świata Szklanego Tronu trochę mnie przygnębił. Oczywiście od początku wiedziałam, że ten zbiór opowiadań nie jest niczym innym jak tym samym co poprzedni + jedno opowiadanie. Ale tu chodzi o to właśnie jedno opowiadanie...
Już wcześniej zostałam poinformowana, że to opowiadanie nie będzie długie. No i OKEJ. Nie kupiłam tej książki, bo sama mam własny tom opowiadań Zabójczyni (ten poprzedni). Na MOJE szczęście, MOJA kochana przyjaciółka dostała tomik na urodziny, więc niewiele myśląc pożyczyłam go od niej i przeczytałam. Nie wiem czy czytanie zajęło mi 30 minut. Coś się tam działo ale czy było to warte kupowania jeszcze raz tych samych opowiadań???
Ocena jest zaniżona, bo czuję się troszkę oszukana. Pozostałe opowiadanie są naprawdę super, ale czy Zabójczyni i Uzdrowicielka ma tu w tym jakikolwiek sens???
Mam tylko nadzieje, że nasza ukochana Uzdrowicielka pojawi się w nadchodzącym piątym tomie Szklanego Tronu, bo inaczej nie będzie miało to jakiegokolwiek sensu...
Jestem zawiedziona...
Nowy tom opowiadań do świata Szklanego Tronu trochę mnie przygnębił. Oczywiście od początku wiedziałam, że ten zbiór opowiadań nie jest niczym innym jak tym samym co poprzedni + jedno opowiadanie. Ale tu chodzi o to właśnie jedno opowiadanie...
Już wcześniej zostałam poinformowana, że to opowiadanie nie będzie długie. No i OKEJ. Nie kupiłam tej...
Mam już za sobą parę pozycji od Neila Gaimana i z zaskoczeniem muszę stwierdzić, że każda z nich wyróżniała się kompletnie innym stylem, dynamiką czy specyfiką. I kiedy myślę o "Amerykańskich Bogach" - smętnej i bardzo mrocznej, prowadzonej raczej ciężką i męczącą narracją powieści, nijak ma się to do na przykład "Gwiezdnego Pyłu", który jest magiczną, piękną i moralistyczną baśnią. Jak więc jest z "Mitologią Nordycką"?
Prawdę mówiąc nie za bardzo wiedziałam z czym się spotkam zabierając się za tą pozycję. Czy będzie to suche zebranie mitów, coś dużo bardziej urozmaiconego pod względem narracji, przypominającego bardziej powieść czy może coś magicznego namaszczone specyficznym stylem autora na podstawie nordyckich wierzeń?
Niestety po przeczytaniu nie jestem w stanie stwierdzić, w którą z opcji Gaiman wpisał się najbardziej, bo może się okazać, że może w żadną z nich... "Mitologia Nordycka" w zasadzie jest zbiorem mitów, ułożonych chronologicznie, wzbogaconą o wstęp od autora oraz zapoznanie z najważniejszymi bóstwami tj.: Odyn, Thor i Loki. Nie jest jednak pod względem prowadzenia historii niczym wyjątkowym. Czasami prostota (a żeby nie powiedzieć prostactwo!) języka bywa męczące i wybijające. Poszczególne mity w połowie książki stają się powtarzalne i nie nazbyt angażujące.
Książka spełnia swoje zadanie w sferze zapoznania z panteonem bóstw, jednak nie okazuje się być fenomenem, na miarę takiego autora jakim jest Neil Gaiman. Pozycja nie zapadnie na długo w pamięci i będzie książką, do której już nie wrócę. Nie wydaję się być również najlepszym i najbogatszym źródłem wiedzy o tej kulturze. Jest dobrze przygotowaną, acz zbędną ciekawostką chyba jedynie dla fanów autora.
Mam już za sobą parę pozycji od Neila Gaimana i z zaskoczeniem muszę stwierdzić, że każda z nich wyróżniała się kompletnie innym stylem, dynamiką czy specyfiką. I kiedy myślę o "Amerykańskich Bogach" - smętnej i bardzo mrocznej, prowadzonej raczej ciężką i męczącą narracją powieści, nijak ma się to do na przykład "Gwiezdnego Pyłu", który jest magiczną, piękną i...
więcej Pokaż mimo to