-
Artykuły„Małe jest piękne! Siedem prac detektywa Ząbka”, czyli rozrywka dla młodszych (i starszych!)Ewa Cieślik1
-
ArtykułyKolejny nokaut w wykonaniu królowej romansu, Emily Henry!LubimyCzytać2
-
Artykuły60 lat Muminków w Polsce! Nowe wydanie „W dolinie Muminków” z okazji jubileuszuLubimyCzytać2
-
Artykuły10 milionów sprzedanych egzemplarzy Remigiusza Mroza. Rozmawiamy z najpoczytniejszym polskim autoremKonrad Wrzesiński14
Biblioteczka
2017-09-01
2016-01-09
2015-05-27
2015-05-07
2015-05-07
2011-07-05
Mówią, że "Zmierzch" podoba się tylko nastolatkom piszczącym na każde spojrzenie czy słowo Edwarda. No cóż... nastolatką już nie jestem i nie wstydzę się przyznać, że powieść wciągnęła mnie bardzo głęboko w swój świat. I mimo, że zarzuty wobec "Zmierzchu" dotyczące choćby płytkiej fabuły czy marnego stylu są zapewne słuszne, nie zmienia to faktu, że zachłannie przeczytałam każde słowo książki w przeciągu niewiele ponad dnia. I racja - na ostatnich stronach irytował mnie już poziom czułych słówek - "Och Bello", "Och Edwardzie" itd. ale stan w jaki się wprawiłam czytając "Zmierzch" był bardzo przyjemny. ^^
Nie sposób się nie uśmiechać choćby na opisy dżentelmeńskiego zachowania Edwarda czy niezdarności Izabelli. Powieść skierowana jest głównie do Pań (sic!), ale jest w stanie spodobać się tylko tym, które mają w sobie duże pokłady romantyzmu. Wydaje mi się, że tylko romantyczki są w stanie doszukać się w tej powieści czegoś wartościowego.
Na pozostałe tomy pewnie się nie zdecyduje, ale przeczytanie pierwszej części sagi było dla mnie przyjemnością. Dopiero teraz jestem w stanie zrozumieć fenomen sukcesu Stephenie Meyer.
Mówią, że "Zmierzch" podoba się tylko nastolatkom piszczącym na każde spojrzenie czy słowo Edwarda. No cóż... nastolatką już nie jestem i nie wstydzę się przyznać, że powieść wciągnęła mnie bardzo głęboko w swój świat. I mimo, że zarzuty wobec "Zmierzchu" dotyczące choćby płytkiej fabuły czy marnego stylu są zapewne słuszne, nie zmienia to faktu, że zachłannie przeczytałam...
więcej mniej Pokaż mimo toPodziwiam ludzi, który potrafią odnaleźć w sobie dziecko... Ta książka jest doskonała. Dla maluchów, nie rozumiejących świata dorosłych - i dla dorosłych, którzy zapomnieli jak to było, kiedy byli dziećmi.
Podziwiam ludzi, który potrafią odnaleźć w sobie dziecko... Ta książka jest doskonała. Dla maluchów, nie rozumiejących świata dorosłych - i dla dorosłych, którzy zapomnieli jak to było, kiedy byli dziećmi.
Pokaż mimo to2012-10-24
2013-03-15
2013-09-13
Właściwie to nie wiem, co w tej książce mogłoby być lepszego. Już pierwsze strony z archiwalnymi zdjęciami z dzieciństwa pana Prokopa i zabawnymi podpisami sprawiają, że człowiekowi zaczyna błąkać się uśmiech na twarzy. I nie schodzi on, aż do ostatnich stron książki. Humor i lekkość są uzupełnione ilustracjami Joanny Rusinek - niby czarno-białymi, a jednak tak bardzo oddającymi charakter książki.
***
Ktoś tu zarzucił, że brak tej książce głębszej myśli lub puenty, porównując ją do serii Mikołajka. Ale czy naprawdę każda książka musi być tak doszlifowana na tip-top, robiona na jedno kopyto? Prokop stworzył powieść dla dzieci, która jak mniemam miała być zapisem wspomnień z jego dzieciństwa, rzeczy charakterystycznych dla tamtych czasów, zapisem tego co wtedy sprawiało radość i podnosiło adrenalinę. Obcinanie dziewczynom warkoczy w szkole, ubieranie starych butów mam lub babć (co wywoływało salwy śmiechów rówieśników) czy cieszenie się ze zwykłego starego koła od roweru, które służyło jako obręcz do gry z koszykówkę. Perełki! A najfajniejsze w tym wszystkim jest to, że córka pana Prokopa - Zosia, może powiedzieć z dumą, że tata napisał dla niej książkę. <3!
Właściwie to nie wiem, co w tej książce mogłoby być lepszego. Już pierwsze strony z archiwalnymi zdjęciami z dzieciństwa pana Prokopa i zabawnymi podpisami sprawiają, że człowiekowi zaczyna błąkać się uśmiech na twarzy. I nie schodzi on, aż do ostatnich stron książki. Humor i lekkość są uzupełnione ilustracjami Joanny Rusinek - niby czarno-białymi, a jednak tak bardzo...
więcej Pokaż mimo to