-
ArtykułyCi bohaterowie nie powinni trafić na ekrany? O nie zawsze udanych wcieleniach postaci z książekAnna Sierant2
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 24 maja 2024LubimyCzytać342
-
Artykuły„Zabójcza koniunkcja”, czyli Krzysztof Beśka i Stanisław Berg razem po raz siódmyRemigiusz Koziński1
-
ArtykułyCzy to może być zabawna historia?Dominika0
Biblioteczka
2020-04-02
2019-12-01
Bardzo fajna książka! Jest niesamowicie lekka, idealna na taki długi wieczór. Coś czego potrzebowałam po prostu.
Lubię tego typu historia, chociaż mam wrażenie, ze im jestem starsza tym bardziej banalne są. Tutaj na początku mamy pewien schemat często spotykamy w młodzieżówkach, ale od połowy książka zaczyna coraz bardziej zaskakiwać. Porusza różne problemy powiązane z dojrzewaniem, ale nie tylko.
Bohaterowie są dobrze wykreowani. Każdy ma swoją historię, jest interesujący i ciekawy, nawet jeśli wydawałby się najbardziej pospolity. Jednak wadą są relacje między nimi. Dla mnie były za słabo rozbudowane, przez co część zmian w nich wydawała mi się sztuczna, nierealna, mimo że logicznie się z nimi zgadzałam.
Szczególnie ciekawy jest Kacper, o którym nie wiemy zbyt wiele, ciężko jest się o nim czegoś dowiedzieć i to bardzo mnie intrygowało.
Książka odebrana za punty na portalu czytampierwszy.pl
Bardzo fajna książka! Jest niesamowicie lekka, idealna na taki długi wieczór. Coś czego potrzebowałam po prostu.
Lubię tego typu historia, chociaż mam wrażenie, ze im jestem starsza tym bardziej banalne są. Tutaj na początku mamy pewien schemat często spotykamy w młodzieżówkach, ale od połowy książka zaczyna coraz bardziej zaskakiwać. Porusza różne problemy powiązane z...
2020-02-13
Kacper zdaje sobie sprawę z tego, że aby odzyskać Kamę musi zapłacić najwyższą stawkę. Są nią jego tajemnice, które mogą sprowadzić na nich niebezpieczeństwo. "Chłopak znikąd" Anki Sangusz to bardzo dobra książka. Jedna z lepszych z gatunku literatury młodzieżowej i jestem pewna, że gdybym była młodsza i na nią trafiła, to oceniłabym ją jeszcze lepiej. Nawet podobała mi się bardziej od pierwszej części.
Myślę, że największy wpływ na moja ocenę miała fabuła, która jest dużo ciekawsza niż w poprzedniej części. „Dziewczyna z ogrodu” skupiała się bardziej na Kamie, jej problemach rodzinnych, przemianie i przede wszystkim miłości do Kacpra. Generalnie w problemy ukazane w pierwszej części były bardziej typowe, z którymi wielu z nas mogło się spotkać. Za to problemy Kacpra są bardziej mroczne i raczej rzadko spotykane, przez to odnosi się wrażenie, że w końcu zdarzy się coś, co zwali z nóg. I tak się dzieje. Dwa razy. Nie zdążysz się podnieść, a książka powala cię znowu. Jak na młodzieżówkę, to bardzo dobry zwrot akcji. Mimo że problemy Kacpra są nietypowe, to bardzo dobrze przeplatają się z codziennością zwykłego nastolatka, co bardzo mi się podoba.
Dzięki temu możemy poznać Kacpra od innej strony. Jako zakochanego chłopaka, oddanego brata, który marzy o normalnej rodzinie.
Kacper zdaje sobie sprawę z tego, że aby odzyskać Kamę musi zapłacić najwyższą stawkę. Są nią jego tajemnice, które mogą sprowadzić na nich niebezpieczeństwo. "Chłopak znikąd" Anki Sangusz to bardzo dobra książka. Jedna z lepszych z gatunku literatury młodzieżowej i jestem pewna, że gdybym była młodsza i na nią trafiła, to oceniłabym ją jeszcze lepiej. Nawet podobała mi się...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-07-29
Fabuła "Denata wieczorową porą" na pierwszy rzut oka wydaje się prosta, bo jakie tajemnice może mieć starsza kobieta? Od samego początku jesteśmy wciągnięci w wir akcji, przygotowania do balu i ogromną śnieżycę. Z każdą stroną w głowie kotłuje się coraz więcej pytań, a na żadne z nich nie ma jeszcze odpowiedzi. Czułam, że autorka nie mogła podać czytelnikowi wszystkiego na wyciągnięcie ręki. Dawała drobne wskazówki i pozwalała na odkrycie odrobinę szybciej niż bohaterowie. Czy jest to zaskakujące? Myślę, że tak. Sama nie poczułam, żeby rozwiązanie mnie uderzyło, ale nie było tak bardzo oczywiste, jak mogłoby być. Jedynie zastrzeżenie mam do zakończenia, bo mogło być o jeden rozdział dłuższe i wtedy poczułabym usatysfakcjonowana, że historia została domknięta. Dosłownie potrzebuję jeszcze kilku stron, aby wiedzieć co u Marii, jej wnuczek i jakie nastroje panują w Ustce.
Najmocniejszą stroną tej historii są bohaterowie. Przede wszystkim w rodzinie Garstków czuć wsparcie i miłość, co ociepla całą historię (a przypominam, że jest tam śnieżyca!). Jednocześnie każdy bohater ma swój niepowtarzalny charakter. Szczególnie doceniam wykreowanie Szyszki - bardzo ciekawa postać, fajnie znać jej motywy.
Fabuła "Denata wieczorową porą" na pierwszy rzut oka wydaje się prosta, bo jakie tajemnice może mieć starsza kobieta? Od samego początku jesteśmy wciągnięci w wir akcji, przygotowania do balu i ogromną śnieżycę. Z każdą stroną w głowie kotłuje się coraz więcej pytań, a na żadne z nich nie ma jeszcze odpowiedzi. Czułam, że autorka nie mogła podać czytelnikowi wszystkiego na...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-04-29
Książka była dobra, szczególnie że nie miałam ochoty na coś ambitniejszego. Lekkie czytadło na kilka wieczorów, ale dość oryginalne. Fabuła tej powieści jest bardzo ciekawa, a akcja rozłożona równomiernie, więc nie ma nudy. Mamy tutaj dwie dziewczyny-wiedźmy, które jeszcze nie otrząsnęły się po rozstaniu, a muszą zacząć ze sobą współpracować, bo grozi im i całemu sabatowi niebezpieczeństwo, jakim jest Krwawa Wiedźma. Interesujące, prawda? Jednak czegoś tutaj zabrakło, przez co historia jest niejasna. Brakuje mi opisów Salem, które dodałyby temu klimatu. Brakuje historii sabatów, lekcji magii i więcej rzeczy z ich świata.
Bohaterowie poza Hannah i Veronica wydają się bardzo nieistotni, a naprawdę jest tutaj pole do popisu. Kreacja Hannah jest świetna, ponieważ wiele osób może się z nią utożsamić. Kto nie przeżył takiego bolesnego rozstania, po którym nie mógł się otrząsnąć przez jakiś czas?
Za to Veronica wydaje się manipulantką, ale nie umiem jej jasno ocenić, bo widzimy ją z punktu widzenia Hannah.
Myślę, że sięgnę po kolejną część i mam nadzieję, że dowiem się więcej o innych bohaterach i historii wiedźm. Ten tom jest bardzo dobrym wstępem do jakiejś większej historii.
Książka była dobra, szczególnie że nie miałam ochoty na coś ambitniejszego. Lekkie czytadło na kilka wieczorów, ale dość oryginalne. Fabuła tej powieści jest bardzo ciekawa, a akcja rozłożona równomiernie, więc nie ma nudy. Mamy tutaj dwie dziewczyny-wiedźmy, które jeszcze nie otrząsnęły się po rozstaniu, a muszą zacząć ze sobą współpracować, bo grozi...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-04-19
Od początku miałam mieszane uczucia co do tej książki i obawiałam się, że mi nie spodoba. Miałam rację, ale nie spodobała mi się z zupełnie innych powodów niż myślałam.
Ciekawa akcja rozpoczyna się dopiero na samym końcu książki, przez co kilka wątków nie zostało rozwiniętych, a szkoda, bo gdyby się pojawiły wcześniej mogłoby wyjść coś naprawdę fajnego.
Podobały mi się fragmenty z punktu widzenia Dymitra, ale było ich bardzo mało. Pokazywały go nie tak negatywnie, jak widziała go Łucja i trochę tłumaczyły jego zachowanie.
Niemalże wszyscy bohaterowie myślą narządami rozrodczymi. Charakter Łucji irytuje mnie od samego początku, a Dymitr jest zwykłym psychopatą. Oboje często wyciągają pochopne wnioski i zachowują się nielogicznie. Ich relacja jest bardzo toksyczna i nienormalna, bo nie potrafią dobrze się ze sobą dogadać.
Wydaje mi się, że ta książka ma pewien potencjał, który nie został odpowiednio wykorzystany.
Książka zamówiona za punkty na portalu www.czytampierwszy.pl :)
Od początku miałam mieszane uczucia co do tej książki i obawiałam się, że mi nie spodoba. Miałam rację, ale nie spodobała mi się z zupełnie innych powodów niż myślałam.
Ciekawa akcja rozpoczyna się dopiero na samym końcu książki, przez co kilka wątków nie zostało rozwiniętych, a szkoda, bo gdyby się pojawiły wcześniej mogłoby wyjść coś naprawdę fajnego.
Podobały mi się...
2021-10-25
Książka idealna na jesień! Wiedźmy, magia, śmierć... Niesamowite, idealnie pasuje do klimatu tej pory roku. "Raz wiedźmie śmierć" jest idealnie wyważona pod względem - jesienna, magiczna, odrobinę mroczna, ale przy tym lekka i z dozą humoru.
Fabuła jest obfita, ale ciekawa. Na początku otrzymujemy kilka wątków - śmierć Magusa, zmartwychwstanie ciotki Ariany oraz łowców czarownic. Dużo jak na 350 stron, ale wszystko ładnie się przenika. Każdy z tych wątków ma swój początek, czas, aby się rozwinąć. O ich zakończeniu nie mówię, bo książka będzie mieć jeszcze kontynuacje.
Na początku ten nawał wątków nieco spowalnia akcję, mimo że ta zaczyna się grubo, bo od zgonu ekseksmęża jednej z bohaterek. I od Czarodzielnicy najmłodszego z jej wnuków. No właśnie, mnogość wątków do połowy książki nieco spowalnia akcję. Do tego otrzymujemy dużo informacji na temat świata bohaterów i magii, dzięki temu można czytać bez znajomości i innych książek związanych z uniwersum Jaaru.
Podoba mi się to, że akcja książki ma miejsce w Polsce (i w Jaarze). Poznajemy polskich ferów, ich magię i zwyczaje.
Magia w tej w książce jest niesamowita. Bardzo mi się podoba taki kontrast, który nawet autor podkreślił. Dostajemy magię Biesów - uporządkowaną, spisaną w Księgach - zaraz przy magii Agrei Dytko - tradycyjną, chaotyczną magią, która jak wyjdzie to świetnie, jak nie to trzeba coś dodać i może wyjdzie. Do tego mamy magię, która nie zawsze jest wykorzystywana w sposób moralny, co jest w gruncie rzeczy zabawne.
W tej powieści mamy wielu bohaterów. Na początku ciężko mi było rozróżnić korelacje pomiędzy nimi, zabrakło mi drzewa genealogicznego. Łatwiej by było sobie przyporządkować bohaterów oraz umieścić tych, którzy byli tylko wspomnieni. Fajnie sprawdziłby się też spis bohaterów.
Moją faworytką wśród bohaterów jest Agrea Dytko - niepokorna bacia, a w dodatku wiedźma! Świetna postać - pewna siebie, stawia na swoim, jest przebiegła i inteligentna. Do tego jest prowodyrką wielu (niekoniecznie moralnych) praktyk magicznych i wnosi do książki odrobinę humoru.
Ciekawą postacią jest także Sat. Najspokojniejszy, najdelikatniejszy z Biesów, ale... No właśnie ale co? Widać, że jest inny, ale odnoszę wrażenie, że sam dobrze jeszcze nie odkrył swojej mocy. Jestem ciekawa, co dalej będzie z tą postacią i jaką moc w sobie odkryje.
Ogólnie polecam to osobom, które są spragnione magii i lubią klimatyczne książki. Świetnie się to czyta, kiedy zbliża się halloween i jest taka piękna jesień.
Książka zamówiona do recenzji z czytampierwszy.pl
Książka idealna na jesień! Wiedźmy, magia, śmierć... Niesamowite, idealnie pasuje do klimatu tej pory roku. "Raz wiedźmie śmierć" jest idealnie wyważona pod względem - jesienna, magiczna, odrobinę mroczna, ale przy tym lekka i z dozą humoru.
Fabuła jest obfita, ale ciekawa. Na początku otrzymujemy kilka wątków - śmierć Magusa, zmartwychwstanie ciotki Ariany oraz łowców...
2021-08-31
Długo, naprawdę długo musiałam się zastanawiać nad tym, jak oceniam tę książkę. W skali od 1 do 10 to dla mnie takie 6,5. Więc niż dobra książka, ale nie jestem w stanie określić jej jako bardzo dobre, ale jednocześnie nie jest tak, że odradzam, z pewnością książka znajdzie swoich fanów. Mnie po prostu czegoś zabrakło, trochę oczekiwania się rozmyły, trochę okładka zmyliła.
Patrząc na okładkę, oczekiwałam lekkiego, wakacyjnego romansu ze zwłokami w tle, bo czasem i zwłoki da radę lekko wkręcić w taki sposób, że jest lekko i zabawnie.
Tutaj do czynienia nie mamy czymś bardziej mrocznym, niebezpiecznym i tajemniczym. Nieco brakowało mi takich drobnych "easter eggów", które coś by podpowiadały, wskazywałyby, w którym kierunku zmierza fabuła. Przez to zakończenie było dla nieco nielogiczne, nie pasujące, mimo że świetnie łączyło się z początkiem.
Co było dobre?
- pomysł - dziewczyna znajduje zwłoki, wpada w bardzo niebezpieczną sytuację, a pomaga jej w niej jej były.
- główna relacja damsko-męska - relacja głównej bohaterki jest bardzo dobrze poprowadzona, tak naturalnie, ale brakuje mi w niej szczegółów, bo są momenty, w których jest za idealna.
- styl pisania - to największa zaleta tej książki! Styl pisania Poli Roxy jest znacznie lepszy niż w "Osaczonej", co widać już w pierwszych stronach powieści. Bardzo przyjemnie się czyta. Podoba mi się też, że nazwy miejsc intymnych nie są infantylne ani wulgarne.
- zwroty akcji - bez wątpienia zwroty akcji będą zaskakiwać! Sama kilka razy krzyknęłam niecenzuralne słowa przez te emocje.
- Bohaterka, która jest świadoma swojej seksualności.
Co było nie tak?
- Zabrakło mi czegoś w kreacji bohaterów, wydawali mi się nierzeczywiści, a główna bohaterka była irytująca.
- Główna bohaterka jako narratorka często przytaczała jakieś "facebookowe mądrości", które były płytkie i często powielały szkodliwe stereotypy.
- Za dużo alkoholu i za mało na temat jego szkodliwości.
- Przytoczenie rywalizacji między kobietami.
- Za mało rozwinięta relacja między bohaterką a jej przyjacielem.
- Za mało szczegółów w związku bohaterki.
Jestem z osób, które przykładają dużą uwagę do szczegółów w książkach i tego mi tutaj zabrakło, takich drobnych rzeczy, które urealniłyby bohaterów i ich historię. A sama historia? Jest super. Chciałabym zobaczyć jej ekranizację, bo przy odpowiednim doborze aktorów z pewnością byłabym zachwycona.
Książa zamówiona we współpracy z czytampierwszy.pl
Długo, naprawdę długo musiałam się zastanawiać nad tym, jak oceniam tę książkę. W skali od 1 do 10 to dla mnie takie 6,5. Więc niż dobra książka, ale nie jestem w stanie określić jej jako bardzo dobre, ale jednocześnie nie jest tak, że odradzam, z pewnością książka znajdzie swoich fanów. Mnie po prostu czegoś zabrakło, trochę oczekiwania się rozmyły, trochę okładka zmyliła....
więcej mniej Pokaż mimo to2021-08-03
Książka równie dobra, co specyficzna. Czytałam sporo młodzieżówek, ale ta ma w sobie coś wyjątkowego, jednocześnie kojarząc mi się ze starymi młodzieżówkami takimi jak "Jezioro Osobliwości" czy "Ten obcy".
Ot, książka młodzieżowa przedstawiająca losy nastolatki, Marysi Majki, która od dziecka interesuje się tańcem i śpiewem. Akcja książki rozciąga się od końca podstawówki do wyników rekrutacji na studia, czyli mamy długi okres umieszczony na niecałych 300 stronach, dlatego nie czuć, że fabuła ma "cel" i nie ma co oczekiwać, że będzie jakiś moment kulminacyjny. Bohaterów nie spotyka tutaj groźne prześladowanie, nieuleczalna choroba. Nie są też geniuszami, których cały świat nie rozumie, i cudem mają jednego przyjaciela.
Bohaterowie to zwykli nastolatkowie. O zwykłych problemach - slabe oceny, rodzice, którzy wymagają za dużo, hejt czy złamane serca. Rzeczy, z którymi niemal każdy nastolatek musiał się zmierzyć, dzięki czemu wiele osób będzie w stanie się zżyć z bohaterami.
Narracja jest dość specyficzna. Jest bardzo dużo zwrotów bezpośrednio do czytelnika, a także forma pamiętnika czy SMS-ów. Przez narrację ciężko było mi się wczuć w początek książki, bo od razu zostałam zasypana stosem faktów o tym, kto kim jest, jak się poznali i tym podobne. Było to męczące i "nienaturalne".
Fani Sylwii Lipki z pewnością się ucieszą, bo w życiu Mery Majki autorka umieściła kilka wydarzeń ze swojego życia.
Krótko mówiąc, młodszym czytelnikom bardzo polecam tę książkę. Jest pozytywna, urocza i myślę, że wiele osób będzie mogło utożsamić się z Majką.
Książka równie dobra, co specyficzna. Czytałam sporo młodzieżówek, ale ta ma w sobie coś wyjątkowego, jednocześnie kojarząc mi się ze starymi młodzieżówkami takimi jak "Jezioro Osobliwości" czy "Ten obcy".
Ot, książka młodzieżowa przedstawiająca losy nastolatki, Marysi Majki, która od dziecka interesuje się tańcem i śpiewem. Akcja książki rozciąga się od końca podstawówki...
2021-07-04
Skusił mnie tytuł. "Violet robi mostek na trawie", czemu taki? O co tu chodzi?
Czas, który spędziłam z tym tomikiem był świetny - relaks, spokój. Coś czego potrzebowałam. Czy wkradł się w moje serce, poruszył je do głębi? No nie. Ciężko mnie poruszyć, jeśli chodzi o wiersze. Tutaj są dłuższe utwory, bogate, liryczne, więc na pewno znajdą fanów, nie tylko wśród fanów Lany Del Rey. To nie było tak, że nic tutaj dla siebie nie znalazłam. Na samym końcu były haiku, które najbardziej do mnie trafiły. Im krótszy, im prostszy utwór liryczny, tym bardziej mnie porusza albo wpada do mojej głowy. Znalazłam tutaj kilka myśli, które bardzo do mnie przemawiają.
Przeżycie, jakie mam z tym tomikiem dotyczą głównie wydania. Fakt, że trudno było przewidzieć, co znajdę na kolejne stronie był niesamowity. Nowy wiersz? A może zdjęcie? Czarno-białe czy kolorowe? A czy ten wiersz zajmie stronę? Czy może więcej? Będzie gotowa wersja czy z poprawkami autorki?
Niesamowite. Wydanie pięknie się komponuje z treścią. Zachęca do czytania, podbija klimat wierszy i po prostu cieszy oczy.
Książka zamówiona z czytampierwszy.
Skusił mnie tytuł. "Violet robi mostek na trawie", czemu taki? O co tu chodzi?
Czas, który spędziłam z tym tomikiem był świetny - relaks, spokój. Coś czego potrzebowałam. Czy wkradł się w moje serce, poruszył je do głębi? No nie. Ciężko mnie poruszyć, jeśli chodzi o wiersze. Tutaj są dłuższe utwory, bogate, liryczne, więc na pewno znajdą fanów, nie tylko wśród fanów Lany...
2020-02-07
Fabuła jest zbudowana w takich sposób, jaki lubię najbardziej. Przeplata się się przeszłość z teraźniejszością i wszystko jest bardzo dokładnie opisane, więc nikt się nie pogubi. Na początku każdego rozdział jest podany czas i miejsce wydarzeń z nim zawartych.
To historia, z której czuć zazdrość, wygórowane ambicje, momentami byłam przerażona tym, co czytam. Szczególnie krew w moich żyłach zmroziły opisy tego, jak Eli i Victor próbowali stać się ponadprzeciętny. Niby nie było to nic wielkiego, ale jakoś mnie to przeraziło. Może chodzi o sam fakt, ile ktoś może poświęcić dla celów, które sobie postawi, a które nie mogą wnieść wiele dobrego.
Żaden bohater nie został pominięty, wydaje mi się, że każdemu poświęcono tyle uwagi, ile tylko się dało. Ich kreacja była po prostu cudowna. To książka, gdzie nie ma dobrych, są źli i gorsi. Ten motyw skojarzył mi się z opowiadaniem Andrzeja Sapkowskiego „Mniejsze zło”. Wracając do bohaterów, mnie bardziej do gustu przypadł Victor. A przynajmniej nie mogłam znieść Elia.
Książkę odebrałam za punkty na portalu czytampierwszy.pl.
Fabuła jest zbudowana w takich sposób, jaki lubię najbardziej. Przeplata się się przeszłość z teraźniejszością i wszystko jest bardzo dokładnie opisane, więc nikt się nie pogubi. Na początku każdego rozdział jest podany czas i miejsce wydarzeń z nim zawartych.
To historia, z której czuć zazdrość, wygórowane ambicje, momentami byłam przerażona tym, co czytam. Szczególnie...
2020-03-06
"Dziewczyny znikąd" to jedna z najważniejszych książek, jakie czytałam. To taka książka, którą każdy powinien przeczytać. Dlaczego? Bo zawiera ważne rzeczy. Coś o czym się powinno mówić. Są w niej rzeczy, które każdy powinien usłyszeć po tym, gdy usłyszał coś, czego nikt nie mógł usłyszeć. Albo poprawne reakcje na rzeczy, które nigdy nie powinny się wydarzyć
Ten moment na czytanie jej jest bardzo dobry, gdy jeszcze niedawno cały Internet, bookstagram i twitter przeżywał pewną książkę polskiej autorki, gdzie gwałt jest romantyzowany. Więc jeśli czytaliście czy oglądaliście tamto i nie możecie znieść, jak ten temat został tam ukazany, to teraz pora na „Dziewczyny znikąd”, które pewnie Was podbudują. Ta książka nie skupia się tylko na sprzeciwianiu się gwałtom, ale też na budowaniu kobiecej solidarności i szacunku do kobiet. To nie nawoływanie, aby mężczyźni nas szanowali, ale żebyśmy również same się wzajemnie szanowały. Ile razy słyszycie, jak ocenia się dziewczynę po ilości chłopaków, z którymi była? Po tym co robi na pierwszej randce. A jeśli odbiega to od pewnej standardów „moralnych” każdy zarzuca jej brak szacunku, obrzuca epitetami, z których najmilszy to „łatwa”. Podczas gdy chłopakom uchodzi to na sucho. Ba, nawet wśród dziewczyn bywa to zróżnicowanie – jednej się nic powie, po drugiej się będzie jechać. A później tak samo zostaje potraktowana dziewczyna, która naprawdę zostanie skrzywdzona – nie usłyszy słów wsparcia, wina zostanie przelana na nią, ktoś powie „bo sama się poprosiła”, „bo się tak i tak ubrała”. A to nieprawda. To nie wina osoby skrzywdzonej, to wina osoby, która krzywdzi.
Lektura, która powinna pojawić się w szkole, pomimo że ma jedną wadę - nie mówi o przemocy seksualnej wobec mężczyzn. Rozumiem jej cel, ale nie wolno też milczeć o tym. Żadna przemoc wobec innych nie powinna być lekceważona.
"Dziewczyny znikąd" to jedna z najważniejszych książek, jakie czytałam. To taka książka, którą każdy powinien przeczytać. Dlaczego? Bo zawiera ważne rzeczy. Coś o czym się powinno mówić. Są w niej rzeczy, które każdy powinien usłyszeć po tym, gdy usłyszał coś, czego nikt nie mógł usłyszeć. Albo poprawne reakcje na rzeczy, które nigdy nie powinny się wydarzyć
Ten moment na...
2020-04-27
Jest kolejna seria z Uniwersum Nocnych Łowców, ale po przeczytaniu tej części, myślę, że to jest poprostu dobry dodatek. Szczególnie dla fanów Maleca. Zobaczymy, jak to się dalej potoczy. Nie jest tak, że on nic wnosi do tego świata. Przede wszystkim pokazuje nam podejście Podziemnych, którzy nie są przyjaciółmi Nefilim, do tego gatunku.
Powieść jest podzielona na cztery części - "Miasto miłości", "Miasto masek", "Miasto wojny" oraz epilog. Podoba mi się to, że każda z tych części ma swój własny niepowtarzalny klimat, a cała fabuła jest w klimacie nieudanej randki, co w przypadku Nocnych Łowców i tak wiąże się z demonami. Jest to też całkiem zabawne. :D
Cieszę się, że możemy poznać lepiej Aleca, bo w "Darach Anioła" jest bardzo przytłumiony przez Jace'a. Również inaczej możemy spojrzeć na Magnusa, który zwykle wydaje się lekkomyślny i lekcaważący wiele rzeczy. Tutaj często jest zatroskany. Poznajemy też część jego historii.
W skrócie, ta część bardzo mi się podobała. Jest zabawna, intrygująca. Podoba mi się w niej ta aura tajemniczości, kiedy Magnus stara się dowiedzieć, kto stoi za Szkarłatną ręką.
Jest kolejna seria z Uniwersum Nocnych Łowców, ale po przeczytaniu tej części, myślę, że to jest poprostu dobry dodatek. Szczególnie dla fanów Maleca. Zobaczymy, jak to się dalej potoczy. Nie jest tak, że on nic wnosi do tego świata. Przede wszystkim pokazuje nam podejście Podziemnych, którzy nie są przyjaciółmi Nefilim, do tego gatunku.
Powieść jest podzielona na cztery...
2020-05-25
Nie pierwszy raz czytam książkę, gdy ktoś próbuje dojść dlaczego inna osoba zginęła, ale ta ma pewien specyficzny klimat. Przede wszystkim narratorem jest Maciej, mąż denatki, więc możemy poznać wszystkie uczucia nim targające. Niesamowicie można czuć pustkę, rezygnację, po prostu wszechobecny marazm. Maciej został sam z dwójką dzieci, kredytem i faktem, że nie znał swojej żony, Janiny. Do wypadku doszło pod Mrągowem, kiedy kobieta mówiła, że ma być w Krakowie. Maciej w końcu decyduje się poznać prawdę i jedzie tam, a wszystko okazuje się bardziej zawiłe.
Myślę, że to jak wątki w tej książce się przeplatają to mistrzowstwo. Wielu rzeczy się nie spodziewałam, szczególnie w ostatnich kilku stronach, co fajnie podsumowuje powieść, ale dla mnie nie zmieniło wydźwięku całej historii.
To książka, gdzie bardziej się liczą uczucia i emocje bohatera niż szybkość akcji, więc akcje idzie dość powoli z początku, ale później, kiedy w Macieju jest więcej gniewu, przyspiesza. Możemy też zobaczyć różnicę pomiędzy nim na początku, a na końcu książki, która jest ogromna.
Widać też, że śmierć Janiny skomplikowała jego relacje z teściem i dziećmi, a także zmniejszyła jego wydajność w pracy, co jeszcze bardziej go dobija. Ale później, powoli zaczyna się to klarować.
Mimo że książka porusza ciężki temat, to czyta się ją bardzo dobrze. Jest wiele opisów, ale nie są nużące. Ukazują wspomnienia bohatera i jego przeczucia, były też takie gonitwy myśli, przez co było bardziej dynamicznie. Ogólnie książka zaciekawia sama w sobie, ale to nie jest całkiem mój typ, bo wolę coś, gdzie bardziej czuć napięcie.
Nie pierwszy raz czytam książkę, gdy ktoś próbuje dojść dlaczego inna osoba zginęła, ale ta ma pewien specyficzny klimat. Przede wszystkim narratorem jest Maciej, mąż denatki, więc możemy poznać wszystkie uczucia nim targające. Niesamowicie można czuć pustkę, rezygnację, po prostu wszechobecny marazm. Maciej został sam z dwójką dzieci, kredytem i faktem, że nie znał swojej...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-08-10
Jestem ogromną fanką „Pięknej i Bestii”. Jak mam wybierać moją ulubioną księżniczkę, to będzie to Bella. Generalnie, nie ma nic, co by mi się w tej historii nie podobało, dlatego nie mogłam sobie odpuścić tego retellingu.
Historia z jednej strony znana chyba każdemu pokazana we współczesnym świecie, a szczególnie w realiach moli książkowych. W skrócie coś, co zna każdy, wsadzone w schematy young adult. Daje to naprawdę oryginalny efekt. Czuć trochę klimat Disneya z lat 2008-2012, czyli ten, który towarzyszył mi w dzieciństwie. Przez to wszystko nie mogłam się oderwać.
Przeniesienie tych baśniowych wydarzeń na nerdowską współczesność jest niesamowite i sprawiło, że zastanawiałam się, co się wydarzy, mimo że z grubsza znałam schemat. Nawiązania do oryginalnej historii są nieoczywiste, a ich odkrycie sprawia radość.
Tempo nawiązywania się sympatii między Rosie a Vancem jest bardzo dobre. Bohaterowie wychodzą od całkowitej niechęci do przez nić porozumienia i rozczarowanie aż po normalną relację. Ze względu na to, że narracja jest prowadzona z obu punktów widzenia, przez co czuć tę naturalność w ich relacji. Niestety, rozdziały są krótkie i zmiany perspektywy są za szybko, przez co można się pogubić.
Bohaterowie są bardzo sympatyczni. Mogliby istnieć naprawdę, ale zabrakło mi więcej o ich przeszłości – karierze Vance’a, mamie Rosie… Historie i relacje bohaterów zostawiają niedosyt – chciałabym poznać relację Rosie i jej taty, chciałabym dowiedzieć się więcej o rodzinie Vance’a.
Jestem ogromną fanką „Pięknej i Bestii”. Jak mam wybierać moją ulubioną księżniczkę, to będzie to Bella. Generalnie, nie ma nic, co by mi się w tej historii nie podobało, dlatego nie mogłam sobie odpuścić tego retellingu.
Historia z jednej strony znana chyba każdemu pokazana we współczesnym świecie, a szczególnie w realiach moli książkowych. W skrócie coś, co zna każdy,...
2020-10-25
Książka, po której ciężko mi myśli uporządkować. Spędziłam z nią bardzo miły wieczór i poranek. Była pełna różnych emocji - gdzieś zakręciła mi się łezka wzruszenia, gdzieś nielegalne praktyki mnie oburzyły lub obrzydziły, ale większość czasu czytałam z zapartym tchem. Niesamowicie ciekawiło mnie, co się stało z Prostym, kim on był, ale też kim był ten narrator i skąd miał taką wiedzę.
Jestem w stanie polecić to osobom, które zwykle wybierają inne książkę, ale chcą wyjść ze swojej strefy komfortu. Książka jest techniczna bardzo dobra, fabularnie również. Do tego lubię, gdy książka jest pisana spontanicznie, dla odstresowania się. Podobnie jak "Too late" Hoover. To takie książki, gdzie może i tematyka jest ciężka, ale sposób przekazania historii jest lekki, dobry na pochmurny wieczór i oderwanie się od rzeczywistości. Po prostu ta książka wciąga.
Fabuła jest bardzo przyjemna. Nie wiem, czy jest zawiła czy nie, ale wszystko się ładnie łączy, co bardzo lubię książkach. Nieco przypomina mi sieć pajęczą. Chociaż to bardziej układanka z puzzli. Wiele elementów, ale każdy ma swoje miejsce i tworzy spójną całość. Akcja dynamiczna, dzięki czemu szybko się czytało. Jednocześnie było chaosu, nawet w punkcie kulminacyjnym. Wszystko było tak, jak powinno być i bez większego bałaganu.
Dodatkowo zaciekawia i wciąga to, że nie znamy narratora. Wiemy o nim tyle, co nic.
Jest tutaj wielu bohaterów. Nie za bardzo lubię podział na głównych, drugoplanowych i tak dalej, bo niekiedy ten ktoś, kto pojawił się raz czy dwa razy może mieć spory wpływ na całą fabułę.
Książka, po której ciężko mi myśli uporządkować. Spędziłam z nią bardzo miły wieczór i poranek. Była pełna różnych emocji - gdzieś zakręciła mi się łezka wzruszenia, gdzieś nielegalne praktyki mnie oburzyły lub obrzydziły, ale większość czasu czytałam z zapartym tchem. Niesamowicie ciekawiło mnie, co się stało z Prostym, kim on był, ale też kim był ten narrator i skąd miał...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-11-15
Spodziewałam się, że ta część będzie lepsza od poprzednich, ale jednak jej poziom i tak mnie zaskoczył!
Pierwszą rzeczą, która rzuca się w oczy jest to, że jest znacznie dojrzalsza. Dojrzał nawet Hubert, który dalej zachowuje się nie rozsądnie, ale widzi swojego błędy, jest bardziej troskliwy i ma więcej okazji do rozmyślań, które są trafne i udzielają się czytelnikowi.
Świat zostaje rozbudowany. Wraz z oddaleniem się od Dąbrówki i poznaniem nowych wsi, odkrywamy nie tylko nowe sposoby przetrwania, ale też nowe relacje z demonami. Obie rzeczy mogą zaskakiwać, ale dla bohaterów są pouczające. Autorka więcej skupia się na demonach - tych nowych, których nikt nie zna, ale też tych dobrze znanych.
Bardzo się cieszę, że Zuza dostała w tej części więcej uwagi. Przez te poprzednie zżyłam się z nią jak z siostrą przyjaciółki - znam, wiem, ile ma lat, ale w moich oczach zostaje na etapie tych kilku, kilkunastu lat i potem sama muszę sobie przypominać, że jest już dorosła. Zuza ma silny charakter, potrafi postawić na swoim, a jednocześnie dla kontrastu buja w obłokach i wydaje się oderwana od rzeczywistości.
Zakończenie szokuje jak w pierwszej części i jednocześnie nadaje więcej sensu "Strażnikowi".
Spodziewałam się, że ta część będzie lepsza od poprzednich, ale jednak jej poziom i tak mnie zaskoczył!
Pierwszą rzeczą, która rzuca się w oczy jest to, że jest znacznie dojrzalsza. Dojrzał nawet Hubert, który dalej zachowuje się nie rozsądnie, ale widzi swojego błędy, jest bardziej troskliwy i ma więcej okazji do rozmyślań, które są trafne i udzielają się czytelnikowi....
2019-06-06
Czytałam tę książek i byłam nią oczarowana. Co prawda ciężko mi było wyjaśnić dlaczego, ale bardzo mi się podobała. Teraz ochłonęłam, przeanalizowałam to dokładniej i już wiem! Przede wszystkim to książka, gdzie z pozoru nic do siebie nie pasuje, wszystko jest inne, po prostu "od czapy", ale jednocześnie idealnie ze sobą współgra i w tej historii jest spójne. Naprawdę... Wiedźma ze średniowiecza, zmora ze świata pomiędzy tym doczesnym a zaświatami i koleś, który prawie umarł, stracił pamięć i widzi istoty w obu światów. Do tego jeszcze anioł-urzędnik niezadowolony z tego, że musi łapać duszę umarłych i wyjaśniać im, gdzie się znalazły i co dalej. Dużo tego, ale razem tworzy to świetną historię.
Żywoświat to ten świat, w którym żyjemy, widzialny dla każdego. Międzyświat to czyściec, miejsce, gdzie człowiek budzi się po śmierci i decyduje, czy idzie, czy zostaje. Ma inną fizykę, dlatego nie jest widoczny dla oczu żywych. No i Zaświaty, najbardziej tajemnicze miejsce, o którym nie wiemy zbyt wiele. Podoba mi się, że zostało to tak opisane. Szczególnie opis Międzyświata i jego funkcjonowania, który po części jest "fizycznym bełkotem". Wiem, brzmi strasznie, szczególnie dla osób, którym nigdy się nie udało nawiązać jakieś lepszych stosunków z fizyką, ale spokojnie, jest wyjaśnione dość zrozumiale i sensownie. W skrócie to brzmi tak:
"Możliwe, jak najbardziej możliwe. Jak już wspomniałem, jest pani teraz w nowym stanie skupienia,w innym wymiarze. Tutejsza fizyka jest odmienna od tej, którą pani zna. Jesteśmy zbudowani z innych pierwiastków, wiązanych inną energią. Można rzec,że tamten świat to woda, a nasz — olej. To oczywiście niedoskonałe porównanie, ale przemawia do wyobraźni. Mijamy się, rozumie pani?" - A. Sokalska "Wiedźma
Całkowicie nie wiedziałam, czego się mogę spodziewać po fabule, więc byłam cały czas zaskakiwana. Raz mniej, raz bardziej, ale byłam. Przede wszystkim bohaterowie dążą do zdjęcia klątwy z Jasnej, ale każdy ma w tym własny cel. Nie mówią sobie wszystkiego, są między nimi tajemnice i pewne kłamstwa, które lepiej by dalej pozostały w ukrycie. Sytuacją interesują się też Istoty Wyższe, więc jest naprawdę ciekawie.
Prolog i epilog był dla mnie napisany w baśniowym stylu. Czułam się trochę, jakbym czytała coś od Andersena, ale bardziej dla dorosłych, gdzie jest więcej przemocy, kłamstw i ciężko jest odróżnić, kto naprawdę jest dobry, a kto zły.
Właśnie... Kto jest dobry, a kto zły? Bohaterowie są wykreowani tak, że widać ich wady i zalety. W ogóle nie są idealni, często też nieuczciwi, ale potrafią wzbudzić sympatię. Podoba mi się, że nie można ich tak łatwo zaszufladkować. Nawet kiedy chcą czyjegoś dobra, potrafią się zachować niemoralnie.
Moim zdaniem najbarwniejszą postacią jest Nina. Kojarzycie te osoby, o których jedni mówią najgorsze rzeczy, a inni nie powiedzą złego słowa? Wydaje mi się, że Nina właśnie jest tym typem. Gdy chce, żeby ktoś ją polubił potrafi zrobić najlepszego wrażenie lub bronić osób, na którym jej zależy, ale w razie potrzeb potrafi zrobić coś niemoralnego czy też zdradzić kogoś. Przez całą książkę miałam problem, czy ją lubię czy nie. Jedna z najlepiej wykreowanych postaci.
Imię Jasnej bardzo do niej pasuje. Pisząc tę recenzję, chciałam ją określić jako postać najjaśniejszą z tych wszystkich. Chodzi mi o to, że wydaje się najbardziej uczciwa, bo pośród jej towarzyszy, to ona jest najbliższa tej cnocie. Jej działania są najbardziej moralne i pragnie dobra innych, dlatego tak ciężko przezwyciężyć jej klątwę. Przez to, że nie odnajduje się w nowym świecie jest podatna na wpływy innych.
O Dawidzie nie wyrobiłam sobie zdania. Jest ważny, ale podchodzę do niego neutralnie. Nie wzbudził we mnie takich uczuć jak Nina, nie irytował ani też nie bawił. Mam wrażenie, że nieco niknie przy tych dwóch bohaterkach, przynajmniej dla mnie, ponieważ jest poza ich rywalizacją. Nie pamięta swojego dawnego życia, kojarzy ludzi, ale nie ma pojęcia kim dla niego byli, co utrudnia mu życie. Jednocześnie, pomimo że jest mi obojętny, nie nazwałabym go "nijakim". Ma charakter, ale jest nieco przytłumiony przez to, że jest zagubiony po utracie wspomnień.
Styl pisania autorki jest dla mnie bardzo przyjemny. Podoba mi się ta różnorodność. Otwarcie i zakończenie napisane w iście baśniowym stylu, a środek dużo bardziej dokładny i szczegółowy, nawet jest podział na dni! Dochodzi do tego jeszcze starodawny styl mowy Jasnej, co daje świetne urozmaicenie i naprawdę fajny kontrast. Na pozór nie pasuje do świata współczesnego, ale jakoś zaczęło z nim współgrać. Jest kilka zabawnych momentów, dzięki którym kilka razy się zaśmiałam.
Na zakończenie dodam jeszcze jeden cytat, który szczególnie zapadł mi w pamięć.
"Czas, najsurowsze z bóstw, nieugięcie parł do przodu, nie oglądając się na niczyje wołanie, przysięgi ani łzy." - A. Sokalska "Wiedźma"
Myślę, że jest to historia bardzo dobra i interesująca, mimo że na pewno nie wszystkim przypadnie do gustu. Międzyświat jest ciekawym miejscem i dla mnie jego opisy są tutaj najciekawszy, więc chociażby dla niego warto to przeczytać. Wiem, że nie każdy lubi takie motywy intryg i kłamstw oraz może przeszkadzać to, że tyle rzeczy może do siebie nie pasować, ale naprawdę polecam, bo tworzy to zupełnie niesamowitą całość. Polska fantastyka mnie coraz bardziej zachwyca i myślę, że skuszę się na drugą cześć, mimo że nie będzie już tam tych samych bohaterów.
Książka odebrana za punkty w serwisie https://czytampierwszy.pl/pl/
Czytałam tę książek i byłam nią oczarowana. Co prawda ciężko mi było wyjaśnić dlaczego, ale bardzo mi się podobała. Teraz ochłonęłam, przeanalizowałam to dokładniej i już wiem! Przede wszystkim to książka, gdzie z pozoru nic do siebie nie pasuje, wszystko jest inne, po prostu "od czapy", ale jednocześnie idealnie ze sobą współgra i w tej historii jest spójne. Naprawdę......
więcej mniej Pokaż mimo to2019-07-19
Książka wywarła na mnie duże wrażenie. Jest po prostu mocna, ale nie mogę powiedzieć, że każdemu się spodoba. Dla mnie jest bardzo dobra, bo kilka rzeczy po prostu mi się nie podobało, miałam pewne zastrzeżenia. Ot, nie całkiem trafiła w mój gust i tyle.
Zacznę od języka pisania i narracji. Prowadzona jest z dwóch perspektyw - Kastora i Anity. Zazwyczaj w rozdziałach jest schemat Kastor - wspomnienie Kastora - Anita. Później nieco się to przeplata. Zmianę narracji oddziela "***", więc szybko można załapać co się dzieje. Ich języki się różnią, co dla mnie jest plusem. Fragmenty z punktu widzenia Konstantego są bardziej ostre, wulgarne. Czasami było to dla mnie za mocne, a czasami, gdy bohater starał się być delikatny dawało fajny kontrast. Za to narracja Anity to równoważy. Jest spokojna, czuć pewien lęk, może też lekkie wycofanie.
Fabuła przede wszystkim opiera się na relacji Kastora i Anity. Zaczyna się od wzajemnej, niewytłumaczalnej fascynacji. Anitę interesuje Kastor, mimo że ten nie zwraca na nią żadnej uwagi. Konstantego interesuje Anita. I wiem, że to będzie masło maślane, ale ta ich fascynacja jest fascynująca po prostu. Oboje zdają sobie sprawę z tego, że jest to dziwne. Przecież się nie znają, ona u niego pracuje, na kilometr widać, że ma jakieś problemy w życiu, a on został wychowany na przywódcę, bez uczuć, jedynie w nienawiści. Jednak odnajdują wspólny język i się wspierają w walce z problemami, bo oboje nie mieli w życiu łatwo. Miałam wrażenie, że ich relacja rozwinęła się nieco za szybko. Przynajmniej jak na problemy Anity. Idzie to wytłumaczyć tym, że zaufała Konstantemu, bo jest człowiekiem, który też przeszedł piekło, ale mogłoby być nieco wolnej. Inna rzecz, że jak zaczęli się spotykać to było trochę za dobrze, za łatwo, ale zakończenie trochę dało im do wiwatu. Nie spodziewałam się, że to wszystko tak się potoczy. Tutaj też szło nieco za szybko, można było chwilę przystopować i dać więcej uczuć i rozterek bohaterów. Chociaż i tak się z tych emocji popłakałam, więc co za różnica.
Jest kilka scen erotycznych. Pierwsza jest kilka stron po rozpoczęciu książki, co nie wszystkim może się spodobać. Mnie trochę ona odrzuciła, ale ukazuje podejście Kastora do kobiet. Dalsze nie są takie złe, czasami język był zbyt wulgarny, ale wiecie, że ja z określeniami na narządy płciowe mam problem. Bardzo mało uznaję, że brzmią dobrze w takich sytuacjach. To takie moje standardowe czepianie.
Bohaterowie mają problemy, wiedzą, że idą przez piekło, ale Konstanty ma w sobie wielką siłę. Jest głównie napędzany nienawiścią, ale z czasem uczy się nad nią panować i jego siła objawia się inny sposób. Poznanie Anity obudziło w nim instynkt opiekuńczy. Wychowany na pana i władcę zaczął interesować się losem tej biednej dziewczyny, którą uznał za ofiarę przemocy. Zapragnął, aby chronić ją przed tym złem.
Za to Anita to dziewczyna, która nigdy nie miała lekko w życiu. Pół życia jest raniona przez najbliższą rodzinę. Jedno bagno się skończyło, to inne zaczęło. Jednak relacja z Kastorem pomogła jej znaleźć w sobie siłę do walki. Dzięki niemu od nowa zaczyna stawać na nogi, uczęszcza na terapię do FemiHelp i pierwszy raz chce się odciąć od jej największego problemu.
O reszcie bohaterów nie będę teraz pisać, bo z tego co widzę Polluks i Martyna będą mieli swój czas w następnej części. Myślę, że nie będę miała oporów, żeby po nią sięgnąć.
To jeszcze na koniec wspomnę, że tytuły rozdziałów to piosenki. Ten pomysł bardzo mi się podobał. Więc można przed każdym rozdziałem sobie puścić taką piosenkę. Także podsumowująca, książka jest bardzo dobra, więc naprawdę polecam.
Książka odebrana za punkty na portalu czytampierwszy.pl
Książka wywarła na mnie duże wrażenie. Jest po prostu mocna, ale nie mogę powiedzieć, że każdemu się spodoba. Dla mnie jest bardzo dobra, bo kilka rzeczy po prostu mi się nie podobało, miałam pewne zastrzeżenia. Ot, nie całkiem trafiła w mój gust i tyle.
Zacznę od języka pisania i narracji. Prowadzona jest z dwóch perspektyw - Kastora i Anity. Zazwyczaj w rozdziałach jest...
2019-08-13
Jestem zachwycona jeszcze bardziej niż poprzednią częścią. Przede wszystkim, ile się tutaj dzieje! Naprawdę, nie ma tutaj nudy. To książka, która po prostu zaskakuje. Wszystkie moje domysły z poprzedniej części zostały rozwiane, a czy Nieodgadniony się odnalazł? No nie wiem, ale naprawdę książka mnie zabiła. Na serio, inaczej tego nie powiem. Czytałam z zapartym tchem, co trochę zostałam powalona i dalej nie wiem, co myśleć o zakończeniu.
Muszę nadać temu, konkretny kształt.
Fabuła świetnie uzupełnia poprzednią i kontynuuje część. Akcja dalej jest przerywana wstawkami z przeszłości. Dostajemy tutaj więcej faktów dotyczących porwania, ale już takich mniej oczywistych, mnie znanych oraz parę legend powiązanych z tym zdarzeniem. I to naprawdę miesza w głowie. Miałam swoje typy, ale część została odrzucona, a w innym tylko zostałam umocniona, ale czy to nie byłoby zbyt oczywiste? Zbrodnia z przeszłości zaskakuje. Naprawdę. Nie raz, nie dwa, ale cały czas są nowe odkrycia czy tropy. Podoba mi się to, że wszystko jest napisane tak, aby czytelnik też mógł dostać wskazówki, które zauważy i zacznie się domyślać. Dodany jest też wątek, który pojawił się na końcu książki - Eddie i Frankie. Kim oni są? Ile mają wspólnego z tą sprawą? Ten wątek też mnie zaskoczył i rzucił nowe światło na całą sprawę. Ta część także bardzo zmieniła moje postrzeganie rodziny Ellinghamów.
Jak wspominałam, nie ma tu tutaj nudy. Dużo się dzieje również "tu i teraz". Stevie nie dość, że musi nadganiać zaległości w szkole, to ma nowy projekt, który polega na współpracy z doktor Fantom, która napisała książkę "Nieodgadniony: zbrodnie w Akademii Ellinghama". Jest to kolejny krok w "odnalezieniu" Nieodgadnionego. Oprócz tego dalej nurtują ją przyczyny i konsekwencje śmierci Hayesa. Okazuje się, że obie tragedie coś łączy. Ogólnie dużo rzeczy wynika po sobie, z siebie. Przybliża nas do rozwiązania zagadki, ale od nowa zaskakuje i mąci nam w głowie.
Zauważyłam też coś charakterystycznego w budowie "Znikającego stopnia" i "Nieodgadnionego". Na sam koniec pojawia się nowy problem, zagadka, który najpierw szokuje, a potem pojawia się w głowie pytanie "Jak to się stało?", a odpowiedź jest w następnym tomie. Podoba mi się to, bo wprowadza to taką ciągłość i sprawia, że ta trylogia jest jednością. Coś takiego jak w przypadku "Trylogii czasu" oraz "Trylogii snów" Kerstin Gier. To takie historie, które wręcz trzeba czytać od razu po sobie, aby nie umknęły żadne fakty, wątki i szczegóły. Właśnie tego typu trylogie lubię najbardziej.
Bohaterowie, których wykreowała Maureen Johnson są dopracowani. Może nie zawsze zachowują się logicznie, w tej części jest sporo momentów, kiedy miałam w głowie "no co ty robisz?!", ale widać, że tak miało być, taki jest zamysł tej autorki. Jednocześnie nie byli w tym dla mnie irytujący i nie zmieniało to sposobu postrzegania. Dalej większość z nich lubię.
Mam wrażenie, że Stevie zaczęła działać na zwiększonych obrotach. Kojarzy fakty coraz szybciej i wnika w nie głębiej. Coraz rzadziej ma też ataki paniki. Ciągle też nie potrafi sobie poradzić ze swoimi uczuciami, co uważam za urocze, ale też irytujące - niżej to wyjaśnię.
David z kolei zaczyna wariować. Naprawdę zachowuje się dziwnie. I ma powód. Nie przeszkadza mi to, bo fajnie wpasowuje się to jego zachowanie w fabułę i urozmaicona. Dodaje też emocji, nie sądziłam, że aż tak się z żyję z tymi bohaterami.
O Nicku pisałam w poprzedniej recenzji. Dalej jest sobą. Aspołecznym pisarzem-pesymistą, który potrafi wzbudzić sympatię. W tej części jest on największym wsparciem dla Stevie.
Janelle jest pozytywnie nastawiona i zakręcona, ale jednocześnie to genialny inżynieryjny umysł. Jest moim zdaniem kochana i niesamowicie pomysłowa.
W tej części pogarsza się też relacja Davida i Stevie. Szkoda, bo polubiłam ich jako parę, ale jednocześnie zachęcało mnie to do dalszego czytania. Początkowo było chłodno między nimi i czuć było wyraźny dystans, co trochę łamało mi serce. Stevie, jak już wspominałam, jest nieporadna w swoich uczuciach i nie wie, jak okazywać. Było to nieco irytujące, bo ja ich po prostu shipuję. Są dziwną parą, ale ciekawą.
Czyli podsumowując polecam tę część i całą serię. Jeśli "Nieodgadniony" Was przynudzał (bo i takie zarzuty słyszałam, że pierwsza połowa jest nudna), nie rezygnujcie. Naprawdę ta część jest moim zdaniem lepsza. Więcej się dzieje, dużo się wyjaśnia, ale równie dużo pozostawia dalsze wątpliwości i tworzy nowe, że nie wiadomo, co jest prawdą, a co nie.
Książka odebrana za punkty z czytampierwszy.pl
Jestem zachwycona jeszcze bardziej niż poprzednią częścią. Przede wszystkim, ile się tutaj dzieje! Naprawdę, nie ma tutaj nudy. To książka, która po prostu zaskakuje. Wszystkie moje domysły z poprzedniej części zostały rozwiane, a czy Nieodgadniony się odnalazł? No nie wiem, ale naprawdę książka mnie zabiła. Na serio, inaczej tego nie powiem. Czytałam z zapartym tchem, co...
więcej mniej Pokaż mimo to
Fabuła tej książki jest bardzo złożona. Na niecałych 400 stronach powieście dzieje się tyle, co w niektórych trylogiach. Dynamiki dodają przewroty w życiu bohaterki, o ile pierwszy jest łatwy do przewidzenia, tak pozostałe to zwroty akcji godne „Domu z papieru”. Są jakieś drobne wskazówki, głównie sugerowane przez samą narratorkę, aby się domyślić, że coś jest „na rzeczy”, ale i tak to potrafi zaskoczyć. Zakończenie w ogóle zwaliło mnie z nóg, parsknęłam śmiechem mówiąc „Tego się nie spodziewałam!”. Inna osoba pewnie by krzyknęła „Jeszcze tego tu brakowało!”. Też pasuje. To jest jedno z tych zakończeń, które zmieniają cały wydźwięk fabuły. Ta powieść zdecydowanie nie daje odpocząć, ale też nie męczy. Ze względu na to, że w życiu głównej bohaterki cały czas się coś zmienia i balansuje pomiędzy „zapowiada się bardzo dobrze” a „ta dziewczyna będzie mieć problemy”, chce się to po prostu czytać, aby zobaczyć, jak to się rozwinie. Czasem wydarzenia są na granicy absurdu, ale mi to nie przeszkadzało. Wywoływało we mnie kolejną porcję śmiechu.
Myślę, że ten śmiech to w dużej mierze zasługa stylu pisania i narracji. Chyba po raz pierwszy czytałam książkę, w której śmiałam się przez cały pierwszy rozdział. Już tam czuć, że to będzie powieść, która jest przepełniona humorem. Karolina jest świetną narratorką. Opowiada swoją historię tak, jakby to robiła siedząc naprzeciwko Ciebie, przez co można tę książkę pochłonąć w kilka godzin i uśmiać się do łez. Oprócz tego czytając ją przechodziłam cały wachlarz emocji. Szczególnie towarzyszył mi śmiech i zaskoczenie, ale były momenty, kiedy było mi szkoda głównej bohaterki. Szczególnie po jej powrocie z urlopu, prawie się popłakałam, a po chwili cieszyłam się jak głupia.
Jest to świetna książka, ale niestety, nie mogę jej polecić wszystkim. Przede wszystkim ze względu na sceny erotyczne i sposób ich opisania, są naprawdę ostre i nie dziwię się, że jest ostrzeżenie. To nie „Ugly Love” Hoover, które można przeczytać mając te 15 lat. To serio jest książka, której nie poleciłabym osobom w podstawówce i na początku liceum. Określiłabym ją jako „18+”, ale też nie każdy by to tolerował. W kwestii scen erotycznych są one trochę przerysowane i powielają stereotyp, że facet to maszyna do seksu i zawsze musi mieć ochotę, co jest sporym minusem. Historia jest tak przyjemnie napisana i tak nietypowa, że przepadłam i się zakochałam. Z uwzględnieniem granic wiekowych, polecam!
Fabuła tej książki jest bardzo złożona. Na niecałych 400 stronach powieście dzieje się tyle, co w niektórych trylogiach. Dynamiki dodają przewroty w życiu bohaterki, o ile pierwszy jest łatwy do przewidzenia, tak pozostałe to zwroty akcji godne „Domu z papieru”. Są jakieś drobne wskazówki, głównie sugerowane przez samą narratorkę, aby się domyślić, że coś jest „na rzeczy”,...
więcej Pokaż mimo to