Najnowsze artykuły
- ArtykułyBieszczady i tropy. Niedźwiedzia? Nie – Aleksandra FredryRemigiusz Koziński3
- ArtykułyCzytamy w weekend. 26 kwietnia 2024LubimyCzytać298
- ArtykułySzpiegowskie intrygi najwyższej próby – wywiad z Robertem Michniewiczem, autorem „Doliny szpiegów”Marcin Waincetel6
- ArtykułyWyślij recenzję i wygraj egzemplarz „Ciekawscy. Jurajska draka” Michała ŁuczyńskiegoLubimyCzytać2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Bartosz Matkowski
Źródło: www.facebook.com/switnowychmitow
1
6,7/10
Pisze książki: horror
Człowiek ze wsi, znikąd. Fascynat kultury i historii europejskiej, zwłaszcza okresu średniowiecza oraz obu wojen światowych. Niepokorna dusza na stałe związana z ziemią. Pustelnik o melancholijnym usposobieniu, co przekłada się na styl twórczości.http://www.facebook.com/switnowychmitow
6,7/10średnia ocena książek autora
32 przeczytało książki autora
33 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Szczurze harce Bartosz Matkowski
6,7
Akcja powieści „Szczurze harce” ma miejsce w 1916 roku na froncie I wojny światowej. Francuzi i Niemcy biją się – dosłownie – o centymetry ziemi. My dołączymy do tych drugich. Z perspektywy żołnierzy rożnych stopni poobserwujemy życie na froncie. Ale nie jest to literatura faktu, a horror. Dlatego jest tu potrzeby jakiś wątek nadprzyrodzony. Proszę bardzo. Bartosz Matkowski wymyślił to tak. Podczas ataku gazem bojowym nad pasem ziemi niczyjej formuje się chmura o kształcie szczurzej głowy. Wiatr nie chce je rozwiać, więc demoniczny gryzoń „obserwuje” żołnierzy. Zniszczone przez wojnę umysły interpretują to zjawisko jako omen lub działanie sił piekielnych. Nie pomaga fakt, że w obozie roi się od szczurów.
Pomimo wojennej tematyki nie jest to brutalna książka. Powinnam dodać: jak na standardy horroru. Nie ma tu klasycznej sieczki, a wszelkie opisy trupów są dość delikatne, jak na literaturę grozy. Bartosz Matkowski stara się oddać beznadzieje żołnierskiej egzystencji, smród, brud, strach itp. za pomocą raczej delikatnej, nawet poetyckiej prozy. Szczerze mówiąc brakowało mi tu porządnej porcji flaków, jednak dzięki takiemu językowi autor broni książki przed „wrzuceniem” do koszyczka z napisem „horror klasy B”, ale momentami się o niego ociera.
Co mi się spodobało, to pewna analogia pomiędzy żołnierzem a szczurem. Bytują obok siebie i zaczynają się do siebie upodabniać. Pewnie czujcie zniesmaczenie, ale taką wojnę widzę w powieści „Szczurze harce”. Ludzi upodlonych, zdegradowanych do roli „mięsa armatniego”. Niepytanych, zapomnianych, rzuconych w syf – fizyczny i mentalny. Narzędzi w rękach dowódców. Książka jest przesycona mrokiem w sensie dosłownym i przenośnym.
Czepiać będę się natomiast szczegółów. Przede wszystkim, autor – początkowo – wprowadza chaos przedstawiając za dużo bohaterów i nie akcentując, który z nich będzie pierwszo, a który dalszoplanowy. Utkwiła mi w głowie scena, gdzie Bartosz Matkowski opisuje jednego z żołnierzy tylko po to, żeby tamten przysłuchiwał się z boku jakiemuś dialogowi. Dla fabuły istotna była owa rozmowa, więc nie rozumiem, dlaczego od razu nie przeszedł do niej. Generalnie w niektórych scenach „leży” precyzja wypowiedzi. Możemy zrzucić to na „klątwę debiutanta”, ale też – a może tym bardziej – wydawca oraz redaktor powinni doradzić pisarzowi, co zrobić, żeby ta książka byłą jak najlepsza.
Brakuje mi też jakiegoś wątku przewodniego. Można się kłócić czy w tej powieści jest potrzebny. Bartosz Matkowski chyba chciał pokazać „obozowisko” z jak najszerszej perspektyw i oddać klimat koczowania w okopach wzbogacony o wątek paranormalny. Tylko ten zamysł jest widoczny bliżej końca książki. Podczas czytania brakuje mi jakiejś „linki”, która spaja tę historię. Wszystkie opisane scenki łączą się jedno, ale przydałby się element przygody, żeby zaciekawić czytelnika.
Mam dużą zagwostke, jeżeli chodzi o ocenę powieści „Szczurze harce”. Powiem prosto z mostu: nie porwała mnie. Od początku czułam – albo wydawało mi się, że czuję – co bym zmieniła, ale po przeczytaniu całości rozumiem intencję autora (a przynajmniej tak mi się wydaje) i stwierdzam, że w zasadzie wybrał dobre środki, żeby osiągnąć swój cel. Jednak przynęta, którą założył na haczyk Bartosz Matkowski jest na innego czytelnika. Mnie zanęciłby wyraźny wątek przewodni, a sieć utkana z mroczniejszego sznura złapałaby mnie i nie wypuściła. Niemniej widzę potencjał w debiutującym pisarzu. Ma pomysły, ma całkiem przyzwoity warsztat i dobrze pokierowany może namieszać na polskiej scenie literatury grozy.
Szczurze harce Bartosz Matkowski
6,7
Czarny Szczur patrzy. Jego opalowe ślepia zaglądają w głąb duszy, niszcząc opór, ale i napełniając nadzieją. Przyjmij błogosławieństwo wojennego totemu i walcz. Szturmuj. Nie daj wrogom wytchnienia. On pragnie krwi.
Powieść Bartosza Matkowskiego z początku wydała mi się bardziej zbliżona do dłuższego opowiadania, niż powieści. Jednak w miarę czytania wrażenie mijało, ciężka atmosfera wprost wyrwana z opisywanych okopów wdzierała się w mój umysł, by spowić go - bardzo efektywnie - mgłą w kształcie groteskowego szczura. Styl autora jest niemalże poetycki, opisujący wrażenia i doznania wielu dni spędzonych na beznadziejnej walce, w którą się już nawet nie wierzy. Walce, która odbiera sny, marzenia, nawet człowieczeństwo. Wojna pozycyjna to koszmar na jawie, w którym błoto wdziera się do ust, odpoczynek to kilka chwil w otoczeniu krwi, szkieletów i śmierci, a wszystko to z myślą, gdzieś z tyłu głowy, że tej bitwy już nie przeżyjemy. To będzie nasz grób i nasze epitafium.
Wojna opisana przez Matkowskiego jest właśnie tym. Bólem ran i strzaskaną psychiką, kiedy zostajesz na froncie nie z przekonań czy wiary w wielkość misji. Zostajesz, ponieważ twoi kompani umierają, a dla ciebie nie ma już miejsca w zwyczajnym świecie.
Dodajmy do tego wątek grozy, który sprawia, że nie tylko bohaterom powieści włos się jeży na głowie, a dostaniemy zatrważający obraz, który wraz ze szczurami wgryza się naszą świadomość. Autor rozwija ten wątek z wyczuciem i z prawdziwym mistrzostwem prowadzi nas w otchłań szaleństwa.
Machina wojenna cesarstwa niemieckiego, rozpędzona, musi kiedyś wyhamować. Gdy hamuje, ofiary są liczone w tysiącach. Coraz to nowe kontyngenty żółtodziobów zasilają stracony front. Młodych, niedoświadczonych, posłanych tam, gdzie stare wiarusy nie dały rady. To zawsze wstrząsa czytelnikiem. Zwłaszcza, że tak niedaleko nas także toczy się okrutna i wyniszczająca wojna.
Zaimponował mi debiut Matkowskiego. Mimo kilku błędów w korekcie (czasami brak polskich znaków, czy dziwny szyk zdania),czyta sie "Szczurze harce" niczym kronikę szaleństwa i śmierci.
I chyba o to chodziło autorowi. Nie jest to książka epatująca niepotrzebnym okrucieństwem. To gaz grozy uformowany w podniebną bestię jest tutaj kluczem do strachu. Czy to sylwetka szczura na niebie, czy też cień przedzierający się po ciemku w twoją stronę, kiedy stoisz na warcie - strach powoli kiełkuje w twoim sercu, by zasiać ziarno zwątpienia.
"Szczurze harce" to solidna dawka niepokoju, który pozostaje długo z czytelnikiem, a widok szczura nabiera zupełnie nowego znaczenia.
Książka została otrzymana z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.