-
ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać285
-
Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz1
-
Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
-
ArtykułyOficjalnie: „Władca Pierścieni” powraca. I to z Peterem JacksonemKonrad Wrzesiński10
Biblioteczka
2022-04-03
2024-03-24
Wiecie co? Ta powieść bardziej inspiruje do działania niż niejeden poradnik.
"Sztuka sięgania gwiazd" to ciepły balsam dla duszy, i uspokajacz dla osób, które są na życiowym zakręcie i panuje w nich ogromny chaos. W tej powieści znajdą się i śmieszne momenty, i mrożące krew w żyłach (scena z tarantulą), i radosne czy smutne... Jak życie. I dzięki tej opowieści nie tylko znajdziemy w sobie siłę do zmiany, ale też widzimy, że jest ona konieczna, aby cokolwiek zyskać. Główną bohaterkę od razu można polubić, i kibicować jej w projekcie, jakim wymyśliła. I ten projekt naprawdę inspiruje do działania. Nie żadne suche rady w poradnikach. Dla wrażliwych - koniecznie trzeba zaopatrzyć się w chusteczki. Naprawdę warto przeczytać. Być może komuś to pomoże?
Książkę dołączam do Wielkobukowego Binga 2024 pod hasłem "Motyw: sekrety przeszłości".
Wiecie co? Ta powieść bardziej inspiruje do działania niż niejeden poradnik.
"Sztuka sięgania gwiazd" to ciepły balsam dla duszy, i uspokajacz dla osób, które są na życiowym zakręcie i panuje w nich ogromny chaos. W tej powieści znajdą się i śmieszne momenty, i mrożące krew w żyłach (scena z tarantulą), i radosne czy smutne... Jak życie. I dzięki tej opowieści nie tylko...
2023-08-03
Tego typu historie to moje czytelnicze "guilty pleasure".
Tak, kocham powieści, których akcja dzieje się wiele lat temu, kiedy panowały ciasne konwenanse, kocham kostiumowy klimat (zarówno w książkach, jak i w filmach) oraz, co najważniejsze, kocham schemat Pięknej i Bestii. Tutaj, co prawda, główny bohater nie jest paskudny, ale przez wiele lat unika kobiet i miłości, wszystko przez tragiczne wydarzenie z przeszłości. I pojawienie się nowej pomocy kuchennej zmienia wszystko w jego życiu. Kocham takie opowieści.
"Kucharkę z Castamar" czytało mi się świetnie, podobała mi się cała intryga, połączenia poszczególnych wątków i bohaterów, ale w jednej sprawie muszę wyrazić swoje niezadowolenie. Za mało było wspólnych scen z głównymi bohaterami, czyli Clarą i Diegiem! Tak bardzo chciałam czytać ich rozmowy i opisy ich spotkań, i tu jestem trochę rozczarowana. Mam nadzieję, że w serialu tego jest więcej...
Bardzo przyjemna w lekturze powieść, przy której można zapomnieć o otaczającej nas rzeczywistości. I porządnie zgłodnieć, ponieważ opisy dań są bardzo, bardzo smakowite.
Książkę dołączam do Wielkobukowego Binga 2023 pod hasłem "Książka powyżej 500 stron".
Tego typu historie to moje czytelnicze "guilty pleasure".
Tak, kocham powieści, których akcja dzieje się wiele lat temu, kiedy panowały ciasne konwenanse, kocham kostiumowy klimat (zarówno w książkach, jak i w filmach) oraz, co najważniejsze, kocham schemat Pięknej i Bestii. Tutaj, co prawda, główny bohater nie jest paskudny, ale przez wiele lat unika kobiet i miłości,...
2023-04-26
Książka byłaby o wiele cieńsza, gdyby bohaterowie ze sobą poważnie porozmawiali, albo kiedy w odpowiednim momencie - SPOILER! - Dylan otworzyłby szkicownik Hayley. Byłabym za drugą opcją, bardziej atrakcyjną dla czytelnika.
Rozumiem, że to książka dla młodszego czytelnika, zwłaszcza dziewczyn, ale, na Boga, myślałam, że padnę, jak po raz kolejny czytałam wymianę zdań między głównymi bohaterami, które nic nie wnosiły do ich relacji. Prędzej bym powiedziała, że oni się nie lubili, i ciężko było mi uwierzyć, że podkochiwali się w sobie wzajemnie. I nie mogę odżałować tej sceny ze szkicownikiem - przecież to był idealny zalążek do tego, aby odkryć prawdę, i pobawić się tym momentem! A autorka co zrobiła? Wspomniała, zaintrygowała, sprawiła, że trzymałam kciuki, aby Dylan to otworzył, a dostałam twarde i bolesne sprowadzenie do rzeczywistości i potem nie było tematu. To po co było robić mi nadzieję??????
Książka dobra dla nastolatek, prawda, jednak, proszę Was, młodsi czytelnicy, nie idźcie drogą Hayley i Dylana, tylko rozmawiajcie ze sobą! Naprawdę świat się nie zawali, jak nic z tego nie wyjdzie, a możecie zyskać coś nowego! Takie prowadzenie akcji jest dobre w książkach, jeśli już wiemy, jak się to skończy, ale w prawdziwym życiu zamęczycie się na śmierć.
Książka byłaby o wiele cieńsza, gdyby bohaterowie ze sobą poważnie porozmawiali, albo kiedy w odpowiednim momencie - SPOILER! - Dylan otworzyłby szkicownik Hayley. Byłabym za drugą opcją, bardziej atrakcyjną dla czytelnika.
Rozumiem, że to książka dla młodszego czytelnika, zwłaszcza dziewczyn, ale, na Boga, myślałam, że padnę, jak po raz kolejny czytałam wymianę zdań...
2023-01-21
Dzięki kulinarnym show z Netfliksa dowiedziałam się o istnieniu "comfort food", czyli jedzeniu na pocieszenie. No to, parafrazując to określenie, tutaj mamy "comfort book", czyli książkę na pocieszenie 😉
To jest urocza, lekka i przyjemna w odbiorze książka. Bardzo szybko ją się czyta, i bez problemu można wejść w ten świat - jak są książki, antykwariaty i podane tytuły powieści, które mogę dodać na listę do przeczytania, to ja jestem pierwsza 😊 Sama bym chętnie pobyła trochę czasu w antykwariacie, jak główna bohaterka, aby naładować akumulatory i zrobić sobie przerwę. I czytać, ile dusza zapragnie.
Jedynym minusem książki jest to, że ma za mało stron. Chciałabym tego więcej, i więcej potencjalnych tytułów japońskich autorów do zapoznania się.
Pocieszycie się przy tej pozycji, aż ciepło się zrobi na serduszku.
Książka dołącza do Wielkobukowego Binga 2023 pod hasłem "perspektywa pierwszej osoby".
Dzięki kulinarnym show z Netfliksa dowiedziałam się o istnieniu "comfort food", czyli jedzeniu na pocieszenie. No to, parafrazując to określenie, tutaj mamy "comfort book", czyli książkę na pocieszenie 😉
To jest urocza, lekka i przyjemna w odbiorze książka. Bardzo szybko ją się czyta, i bez problemu można wejść w ten świat - jak są książki, antykwariaty i podane tytuły...
Dzięki tej książce przełamałam zastój czytelniczy. I za to należą się duże brawa autorce.
Jestem oczarowana "Życiem Violette". Historia ma swój nieopisany urok, podczas lektury czuje się mnóstwo różnych emocji, aż nie chce się tej powieści tak łatwo odłożyć na półkę. Nigdy nie sądziłam, że opowieść o dozorczyni cmentarza będzie taka ciekawa i żywa. Mimo że sporo w "Życiu Violette" śmierci, to tak naprawdę książka jest pochwałą życia, codzienności, radości z małych rzeczy i pogodzeniem się z tym, co było, akceptacją tego, co jest, i patrzeniem z nadzieją w przyszłość. To, co warto jeszcze tu podkreślić, jest to, że bohaterowie nie są schematyczni - nawet ci, którzy wydają nam się źli, pokazują swoje dobre oblicze, i dzięki temu nasza ocena zmienia się diametralnie.
Czy ta książka ma jakieś wady? Poza tym, że jednak chciałoby się czytać jej więcej? U mnie ma jedną skazę - kiedy powieść obyczajowa, taka naprawdę dobra, zmienia się w coś o charakterze kryminalnym. Wiem, że to ważny element opowieści, ale osobiście nie przepadam za takim zagraniem autorów.
"Życie Violette" to piękna książka, namacalna, i pełna różnych barw. Bije na głowę "Gdzie śpiewają raki", ponieważ więcej w niej realizmu i głębokich przemyśleń o życiu. Gorąco polecam 😊
Dzięki tej książce przełamałam zastój czytelniczy. I za to należą się duże brawa autorce.
więcej Pokaż mimo toJestem oczarowana "Życiem Violette". Historia ma swój nieopisany urok, podczas lektury czuje się mnóstwo różnych emocji, aż nie chce się tej powieści tak łatwo odłożyć na półkę. Nigdy nie sądziłam, że opowieść o dozorczyni cmentarza będzie taka ciekawa i żywa. Mimo że sporo w...