-
Artykuły„Nie ma bardziej zagadkowego stworzenia niż człowiek” – mówi Anna NiemczynowBarbaraDorosz2
-
ArtykułyNie jesteś sama. Rozmawiamy z Kathleen Glasgow, autorką „Girl in Pieces”Zofia Karaszewska2
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Matki. Sprawdź propozycje wydawnictwa Czwarta StronaLubimyCzytać1
-
ArtykułyBabcie z fińskiej dzielnicy nadchodzą. Przeczytaj najnowszą książkę Marty Kisiel!LubimyCzytać2
Biblioteczka
2023-11-10
2023-08-03
Tego typu historie to moje czytelnicze "guilty pleasure".
Tak, kocham powieści, których akcja dzieje się wiele lat temu, kiedy panowały ciasne konwenanse, kocham kostiumowy klimat (zarówno w książkach, jak i w filmach) oraz, co najważniejsze, kocham schemat Pięknej i Bestii. Tutaj, co prawda, główny bohater nie jest paskudny, ale przez wiele lat unika kobiet i miłości, wszystko przez tragiczne wydarzenie z przeszłości. I pojawienie się nowej pomocy kuchennej zmienia wszystko w jego życiu. Kocham takie opowieści.
"Kucharkę z Castamar" czytało mi się świetnie, podobała mi się cała intryga, połączenia poszczególnych wątków i bohaterów, ale w jednej sprawie muszę wyrazić swoje niezadowolenie. Za mało było wspólnych scen z głównymi bohaterami, czyli Clarą i Diegiem! Tak bardzo chciałam czytać ich rozmowy i opisy ich spotkań, i tu jestem trochę rozczarowana. Mam nadzieję, że w serialu tego jest więcej...
Bardzo przyjemna w lekturze powieść, przy której można zapomnieć o otaczającej nas rzeczywistości. I porządnie zgłodnieć, ponieważ opisy dań są bardzo, bardzo smakowite.
Książkę dołączam do Wielkobukowego Binga 2023 pod hasłem "Książka powyżej 500 stron".
Tego typu historie to moje czytelnicze "guilty pleasure".
Tak, kocham powieści, których akcja dzieje się wiele lat temu, kiedy panowały ciasne konwenanse, kocham kostiumowy klimat (zarówno w książkach, jak i w filmach) oraz, co najważniejsze, kocham schemat Pięknej i Bestii. Tutaj, co prawda, główny bohater nie jest paskudny, ale przez wiele lat unika kobiet i miłości,...
2023-12-14
Wiecie co? Nigdy tej książki nie czytałam, przyznaję się bez bicia. I teraz zastanawiam się, jak to możliwe, że "Akademia Pana Kleksa" to lektura szkolna? I, co więcej, skoro ja wiele razy poczułam się zmieszana tym, co przeczytałam, to co muszą czuć dzieciaki, które mają to za lekturę szkolną?
Nie zrozumcie mnie źle, to nie jest zła książka. To jest pozycja jedyna w swoim rodzaju, gdzie rzeczywistość miesza się z fantazją, i nic nie jest pewne, ani takie, na co wygląda. Wyobraźnia Brzechwy naprawdę nie znała granic. Mi na początku wydawało się, że wszystko jest chaotyczne, bez ładu i składu, ale, jakby nie patrzeć, sam pan Kleks też taki był, a jakaś logika pojawiała się w jego zachowaniu. I to też ostatecznie znajdujemy na koniec książki...
Książkę dołączam do Wielkobukowego Binga 2023 pod hasłem "Książka zekranizowana" (nie powiem, ciekawi mnie, jak wypadnie najnowsza adaptacja tej powieści).
Wiecie co? Nigdy tej książki nie czytałam, przyznaję się bez bicia. I teraz zastanawiam się, jak to możliwe, że "Akademia Pana Kleksa" to lektura szkolna? I, co więcej, skoro ja wiele razy poczułam się zmieszana tym, co przeczytałam, to co muszą czuć dzieciaki, które mają to za lekturę szkolną?
Nie zrozumcie mnie źle, to nie jest zła książka. To jest pozycja jedyna w swoim...
2023-04-16
Jeśli chcecie nacieszyć pięknym, literackim językiem, i dodatkowo poznać, jaką moc ma psychoterapia, i zastanowić się chociaż ch żewilę nad sobą i w swoim życiem, to książki Irvinga Yaloma będą dla Was idealne.
"Istoty ulotne", jak sam tytuł wskazuje, to zbiór dziesięciu opowiadań, w których przenika - wyraźnie lub w domyśle - śmierć. Każdy z pacjentów pana doktora ma problem, z którym nie może sobie sam poradzić, ale gdzieś tam pojawia się lęk przed przemijaniem, zniknięciem i końcem. Czytałam każdy tekst, i byłam pod wrażeniem, jak niby proste pytania Yaloma oraz sugestie mogą wpływać na jego pacjentów i ich spojrzenie na świat, przeszłość oraz samych siebie. Autor nie boi się trudnych tematów, w końcu, jako psychiatra, słyszał pewnie różne opowieści, i nic, co ludzkie, nie było mu obce. Dodatkowo wszystko napisane jest po prostu pięknie. Nie dość, że nacieszyłam oko wspaniałym stylem, to i jeszcze miałam okazję zastanowić się, do którego pacjenta z opowiadania jest mi bliżej. I myślę, że będzie to kobieta, która pragnęła wrócić do pisania i spełnić marzenie z młodości o wydaniu swoich utworów. Ale reszta osób, każda po trochu, też zyskała moje zainteresowanie, ponieważ ich problemy są tak naprawdę uniwersalne. Każdy z nas chociaż raz mógł przeżyć w życiu to, co oni... Bardzo podobało mi się to, że opowiadania mają otwarte zakończenia - jak to w życiu, nic nie jest jak w filmach, i nie wiemy, co dalej z tymi pacjentami. Prawie tak jak Yalom, możemy tylko się domyślać...
Opowiadania oparte na prawdziwych pacjentach, cieszący oko język oraz mądre spostrzeżenia Yaloma - czego chcieć więcej?
Książkę dołączam do Wielkobukowego Binga 2023 roku pod hasłem "Książka oparta na faktach".
Jeśli chcecie nacieszyć pięknym, literackim językiem, i dodatkowo poznać, jaką moc ma psychoterapia, i zastanowić się chociaż ch żewilę nad sobą i w swoim życiem, to książki Irvinga Yaloma będą dla Was idealne.
"Istoty ulotne", jak sam tytuł wskazuje, to zbiór dziesięciu opowiadań, w których przenika - wyraźnie lub w domyśle - śmierć. Każdy z pacjentów pana doktora ma...
2023-12-17
Nie będę się długo rozpisywała - każdą część serii o Zuzie Lewandowskiej będę czytała z przyjemnością, bo mam gwarancję ciekawej historii ze świetnie wykreowanymi bohaterami. Zarówno Zuza, jak i Mariański, trzymają swój wysoki poziom. Przepraszam, zapomniałam o Zgadze, która też jest świetna 🙂 Jak nic, czytam dalej.
Książkę dołączam do Wielkobukowego Binga 2023 pod hasłem "Zwierzę lub stwór w tytule".
Nie będę się długo rozpisywała - każdą część serii o Zuzie Lewandowskiej będę czytała z przyjemnością, bo mam gwarancję ciekawej historii ze świetnie wykreowanymi bohaterami. Zarówno Zuza, jak i Mariański, trzymają swój wysoki poziom. Przepraszam, zapomniałam o Zgadze, która też jest świetna 🙂 Jak nic, czytam dalej.
Książkę dołączam do Wielkobukowego Binga 2023 pod hasłem...
2020-10-21
Bardzo inspirująca książka, która daje otuchy wszystkim, którzy chcą tworzyć i żyć kreatywnie.
Elizabeth Gilbert ma bardzo realne podejście do bycia artystą, co bardzo mi się podobało. Nie każe od razu rzucać wszystkiego, spodziewać się cudów od razu, kiedy tylko siądziemy do pisania czy milionów dolarów na koncie po sprzedaży swojego "dzieła". Taki pragmatyzm jest bardzo dobry dla każdego, kto chociaż raz próbował tworzyć i się zniechęcił. Najbardziej w pamięci utkwił mi początek - odnośnie strachu oraz pewnej powieści, której zarys fabuły przeszedł z jednej pisarki do drugiej, i to... magicznie.
Na pewno jeszcze nie raz zajrzę do "Wielkiej Magii" - jest w niej dużo inspiracyjnych fragmentów oraz pociechy dla każdego artysty.
Książkę dołączam do Wielkobukowego Binga 2023 pod hasłem "Re-read: książka, doktorek powracasz".
Bardzo inspirująca książka, która daje otuchy wszystkim, którzy chcą tworzyć i żyć kreatywnie.
Elizabeth Gilbert ma bardzo realne podejście do bycia artystą, co bardzo mi się podobało. Nie każe od razu rzucać wszystkiego, spodziewać się cudów od razu, kiedy tylko siądziemy do pisania czy milionów dolarów na koncie po sprzedaży swojego "dzieła". Taki pragmatyzm jest bardzo...
2023-02-10
Zdecydowanie lepsza część od "jedynki".
Wiecie, z czego się cieszę? Że młodzi pisarze i autorzy powoli odchodzą od schematu fabularnego, który był mocno wykorzystywany w książkach i filmach, kiedy ja dorastałam. Chodzi mi o to, że bohaterowie (w końcu!) ze sobą rozmawiają. Nie unikają się, nie udają, że nic się nie dzieje, a kiedy dochodzi do pewnej trudnej sytuacji, chociaż jedna strona nie chowa głowy w piasek, tylko wytrwale dąży do spotkania i jest szczera rozmowa. Ile razy - nawet obecnie - jest w historiach tak, że coś się dzieje, nikt tego nie obgada, i potem relacja się rozpada lub powstają ogromne nieporozumienia! I jakie to już jest nudne! Dobrze, że autorzy odchodzą od tego. Tak jak w "Heartstopper".
Momentami jest aż za słodko, zbyt idealnie, ale takie opowieści też są potrzebne. "Heartstopper" to taki osładzacz czasu, ale z mądrymi przemyśleniami. Myślę, że nastolatki naprawdę mają czym się zachwycać.
Książkę dołączam do Wielkobukowego Binga 2023 pod hasłem "Książka z numerem lub datą w tytule".
Zdecydowanie lepsza część od "jedynki".
Wiecie, z czego się cieszę? Że młodzi pisarze i autorzy powoli odchodzą od schematu fabularnego, który był mocno wykorzystywany w książkach i filmach, kiedy ja dorastałam. Chodzi mi o to, że bohaterowie (w końcu!) ze sobą rozmawiają. Nie unikają się, nie udają, że nic się nie dzieje, a kiedy dochodzi do pewnej trudnej sytuacji,...
2023-10-07
To jest już czwarta najlepsza książka, jaką przeczytałam w 2023 roku. Nie spodziewałam się tego.
Ta książka wyskakiwała mi wszędzie w mediach społecznościowych. Z ciekawości zaczęłam czytać, aby zobaczyć, czy "Yellowface" to tylko marketingowa wydmuszka. Nie, to jest pełnokrwista, świetnie napisana, ciekawa powieść, której się nie czyta, a pochłania. Ma w sobie niesamowity magnetyzm, który sprawia, że naprawdę nie jesteśmy w stanie się oderwać od historii June. Kiedy planowałam przeczytać jeden rozdziały, wychodziło kilkadziesiąt stron na raz. I nie chciałam przestać. Autorka miała dobry pomysł, który zmieniła w coś elektryzującego. Jak miałam wcześniej ogromny zastój czytelniczy, to "Yellowface" mnie odblokował. I to skutecznie.
Przy lekturze "Yellowface" miałam podobne emocje, co przy oglądaniu "Breaking Bad". Od razu zaznaczam, nic w książce nie ma o narkotykach, ale momentami June mogłaby przybić piątkę z Walterem Whitem.
Marketing marketingiem, ale, uwierzcie mi, to naprawdę rewelacyjna książka. Te zachwyty nie są przypadkowe. Piszę to ja, sceptyczka, która dała się oczarować.
Książkę dołączam do Wielkobukowego Binga 2023 pod hasłem "Powieść amerykańska".
To jest już czwarta najlepsza książka, jaką przeczytałam w 2023 roku. Nie spodziewałam się tego.
Ta książka wyskakiwała mi wszędzie w mediach społecznościowych. Z ciekawości zaczęłam czytać, aby zobaczyć, czy "Yellowface" to tylko marketingowa wydmuszka. Nie, to jest pełnokrwista, świetnie napisana, ciekawa powieść, której się nie czyta, a pochłania. Ma w sobie niesamowity...
2023-11-18
"Przemiana" przeraża. I wcale nie trzeba mnóstwa krwi czy pozaziemskich istot. Opowiadanie Kafki przeraża tym, że jest do cna... prawdziwe.
Wiem, wiem, nie jest możliwe, aby człowiek zmienił się w robaka. Fizycznie nie. Przemiana Gregora, nawet odczytywana symbolicznie, jest bardzo sugestywna. I można tu wstawić wiele, wiele życiowych zmian, kryzysów, niespodzianek, na które nie ma się wpływu, a odciskają piętno. A to, co przeraża, jest zachowanie rodziny Gregora. To, jak go traktowali, co o nim mówili, i to, co zrobili na koniec, jak wszystko się rozwiązało... Aż mnie ścisnęło w środku. Zwłaszcza, że poznajemy całość z perspektywy Gregora...
"Przemiana" odczytywana dosłownie, jak i metaforycznie, ma ten sam sens. Pamiętam, jak wiele lat temu nie mogłam przejść przez pierwsze strony, kiedy Gregor opisywany był jako robak. Teraz "pochłonęłam" całość, i nie mogę przestać myśleć o tym, że wystarczy jedno zdarzenie, i traci się, nawet w oczach bliskich, szacunek i miłość... Kafka był ogromnym pesymistą. Ale jego pesymizm daje dużo do myślenia.
Książkę dołączam do Wielkobukowego Binga 2023 pod hasłem "Horror lub powieść gotycka" (dla niektórych może to naciągane, ale podczas lektury "Przemiany" czułam strach. I to mi wystarczy).
"Przemiana" przeraża. I wcale nie trzeba mnóstwa krwi czy pozaziemskich istot. Opowiadanie Kafki przeraża tym, że jest do cna... prawdziwe.
Wiem, wiem, nie jest możliwe, aby człowiek zmienił się w robaka. Fizycznie nie. Przemiana Gregora, nawet odczytywana symbolicznie, jest bardzo sugestywna. I można tu wstawić wiele, wiele życiowych zmian, kryzysów, niespodzianek, na...
2023-11-18
Książka o totalnym w****ie. Jakbym miała to podsumować jednym zdaniem. I przepraszam za brzydkie słowo, ale innego, które by tu pasowało, nie byłam w stanie znaleźć.
Było to dla mnie nie do pomyślenia, jak w wielu, wielu aspektach, utożsamiałam się z główną bohaterką. Wiele jej słów było moimi myślami, wiele jej cech było moimi cechami, wiele jej rozczarowań i gniewu też było moimi. Britt to kobieta, co prawda fikcyjna, ale jak bardzo prawdziwa! Kto, jak kto, ale autorka stanęła na wysokości zadania, pisząc o współczesnym, kobiecym w****ie. Który w końcu odnalazł ujście na kartkach. I, może, też w ustach, głośnych.
Nie mogłam dojść do siebie po przeczytaniu tej książki, i musiały opaść ze mnie emocje, abym mogła napisać tu opinię. Trwało to wiele dni. Koniecznie przeczytajcie.
Książkę dołączam do Wielkobukowego Binga 2023 pod hasłem "Powieść skandynawska".
Książka o totalnym w****ie. Jakbym miała to podsumować jednym zdaniem. I przepraszam za brzydkie słowo, ale innego, które by tu pasowało, nie byłam w stanie znaleźć.
Było to dla mnie nie do pomyślenia, jak w wielu, wielu aspektach, utożsamiałam się z główną bohaterką. Wiele jej słów było moimi myślami, wiele jej cech było moimi cechami, wiele jej rozczarowań i gniewu też...
2023-10-24
Tak bardzo chcę być zaskakiwana bardzo dobrymi książkami, jak ta. A podchodziłam do niej sceptycznie. Niepotrzebnie.
"Chłopki..." to kawał świetnie napisanego reportażu, który czyta się wręcz z wypiekami na twarzy. Do tego, jeśli doda się świadomość, że moje prababki prawdopodobnie tak żyły, pobudza ciekawość oraz, często, przeraża niektórymi rzeczami. Zwłaszcza tymi, które dziś są nie do pomyślenia. Brakiem butów. Katorżniczą pracą od dziecka. Głodem. Zabobonami. Niewolnictwem kobiet. I to w imię rodziny. Jakby nie patrzeć, teraz można zrozumieć wiele spraw, które dla naszych babek były oczywiste, a my łapaliśmy się za głowę i nie pojmowaliśmy, czemu tak robiły, mówiły i sądziły. Dzięki "Chłopkom".
Jak najbardziej polecam przeczytać tę książkę, ta reklama wokół niej jest zasadna. I popieram ją w stu procentach.
Książkę dołączam do Wielkobukowego Binga 2023 pod hasłem "opowieść z motywem rodziny".
Tak bardzo chcę być zaskakiwana bardzo dobrymi książkami, jak ta. A podchodziłam do niej sceptycznie. Niepotrzebnie.
"Chłopki..." to kawał świetnie napisanego reportażu, który czyta się wręcz z wypiekami na twarzy. Do tego, jeśli doda się świadomość, że moje prababki prawdopodobnie tak żyły, pobudza ciekawość oraz, często, przeraża niektórymi rzeczami. Zwłaszcza tymi, które...
2023-10-06
Mikołajka zawsze uwielbiałam, do dziś kocham czytać opowiadania o nim, o jego rodzicach i kolegach, i na pewno będę czytała te teksty, jeśli nie jako mama, to ciocia ;-)
Wiecie, co mnie urzeka w tym tekstach? Że są idealne zarówno dla dzieci, które utożsamią się z narratorem i punkt widzenia Mikołajka będzie jednocześnie ich, jak i dla dorosłych, którzy zobaczą o wiele więcej niż dziecko, i mnóstwo aluzji jest dla nich czytelnych. I też wywołują salwy śmiechu. Każdy znajdzie coś dla siebie w historiach o Mikołajku. I jest piękne w tych książkach. Nie są naiwne, jednoznaczne, czasem wywołują mnóstwo śmiechu, ale też zmuszają do refleksji. Dlatego Mikołajek zawsze zajmuje ważne miejsce w moim czytelniczym serduszku.
Czytałam pierwsze opowiadania jako dziecko, i bardzo ciekawie było powrócić do tych historii już jako dorosła czytelniczka. Bawią mnie tak samo, jak wiele, wiele lat temu. Bez względu na to, czy chodziłam do szkoły, czy teraz, jak pracuję, i lepiej rozumiem tatę Mikołajka, kiedy wraca do domu i chce po prostu odpocząć ;-)
Czy potrzeba czegoś więcej, aby sięgnąć po tę książkę? Myślę, że poza dystansem do świata oraz dziecięcą radością, ciekawością i dociekliwością, nie potrzeba niczego.
Książkę dołączam do Wielkobukowego Binga 2023 pod hasłem " Książka używana lub pożyczona".
Mikołajka zawsze uwielbiałam, do dziś kocham czytać opowiadania o nim, o jego rodzicach i kolegach, i na pewno będę czytała te teksty, jeśli nie jako mama, to ciocia ;-)
Wiecie, co mnie urzeka w tym tekstach? Że są idealne zarówno dla dzieci, które utożsamią się z narratorem i punkt widzenia Mikołajka będzie jednocześnie ich, jak i dla dorosłych, którzy zobaczą o wiele...
2023-07-24
Rozpisywać się za bardzo nie będę. Wystarczy, że to była dla mnie, jak na razie, najlepsza część serii o Zuzie Lewandowskiej. Czytajcie, po prostu, ona zasługuje na większy rozgłos.
Książkę dołączam do Wielkobukowego Binga 2023 pod hasłem "Polski kryminał lub thriller".
Rozpisywać się za bardzo nie będę. Wystarczy, że to była dla mnie, jak na razie, najlepsza część serii o Zuzie Lewandowskiej. Czytajcie, po prostu, ona zasługuje na większy rozgłos.
Książkę dołączam do Wielkobukowego Binga 2023 pod hasłem "Polski kryminał lub thriller".
2023-06-18
Mój wybór jest jasny - wybieram Zuzę Lewandowską w ciemno. Zawsze i wszędzie.
Uwielbiam tę bohaterkę. Ma w sobie tyle uroku, że trudno nie polubić jej. Tak, ma mnóstwo wad, ale kto z nas ich nie ma?
;-) A historia kryminalna... Zastanawiam się, skąd autor miał na nią pomysł? Długo będę o niej pamiętała, bo była... wyjątkowa. Nie ukrywam, wiele, wiele razy śmiałam się przy tej części, pewnie moi sąsiedzi pomyśleli, że coś oglądałam. Nie, czytałam o kreatywności Zuzy, niezłej zresztą. Ci, którzy wiedzą o notatkach Mariańskiego, zgodzą się ze mną, że było z czego się śmiać.
Polecam, i można się zaśmiać do rozpuku, i poznać naprawdę oryginalną, ciekawą historię kryminalną. Oraz Zuzę.
Książkę dołączam do Wielkobukowego Binga 2023 pod hasłem "Nadrabiamy: książka zostawiona na później".
Mój wybór jest jasny - wybieram Zuzę Lewandowską w ciemno. Zawsze i wszędzie.
Uwielbiam tę bohaterkę. Ma w sobie tyle uroku, że trudno nie polubić jej. Tak, ma mnóstwo wad, ale kto z nas ich nie ma?
;-) A historia kryminalna... Zastanawiam się, skąd autor miał na nią pomysł? Długo będę o niej pamiętała, bo była... wyjątkowa. Nie ukrywam, wiele, wiele razy śmiałam się przy...
2023-03-13
Mam jedną, ważną radę dla wszystkich osób, które chcą nauczyć się gotować - NIE DOKTORYZUJCIE SIĘ JAK AUTOR TEJ KSIĄŻKI.
Przyznam się szczerze, że kilka razy uśmiechnęłam się przy czytaniu "Pedanta w kuchni", bo niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto nie zastanawiał się nad tym, czy tyle gramów mąki to tyle szklanek, i czy szklanka jest szklance równa, albo nie próbował ugotować coś skomplikowanego, i nie wyszło tak, jak w przepisie? Lub, co gorsza, jest się w połowie gotowania, i nie ma ważnego skłądnika? Myślę, że każdy przeżył podobne momenty w przygodzie z kuchnią, jednak, powiem szczerze, to, jak Julian Barnes to opisał, trochę odpycha. Domyślam się, że jest erudytą i lubi pisać z powagą oraz lekką wyższością (jak to pedanci czasem mają), jednak mi brakowało w tym trochę luzu. Gotowanie dla niektórych jest sztuką, dla mnie często jest zabawą, eksperymentowaniem, i próbowaniem, i tego mi trochę brakowało. Mimo to czyta się przyjemnie.
Książkę dołączam do Wielkobukowego Binga 2023 pod hasłem "książka poniżej 300 stron".
Mam jedną, ważną radę dla wszystkich osób, które chcą nauczyć się gotować - NIE DOKTORYZUJCIE SIĘ JAK AUTOR TEJ KSIĄŻKI.
Przyznam się szczerze, że kilka razy uśmiechnęłam się przy czytaniu "Pedanta w kuchni", bo niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto nie zastanawiał się nad tym, czy tyle gramów mąki to tyle szklanek, i czy szklanka jest szklance równa, albo nie próbował...
2023-03-26
Ja jestem wręcz przerażona tą książką. To, co tam się znajduje, jest bardzo, bardzo aktualne. Mówcie, co chcecie, że to bujda i mało co dotyczy obecnego świata, ale dla mnie "451 stopni Fahrenheita" ma dużo wspólnego z tym, co dzisiaj się wyprawia.
Nie, nie chodzi mi o to, że nie czytamy, że jest zakaz, aby to robić, i są ludzie, którzy zawodowo palą książki. Nie, w dużej mierze chodzi o to, co mówią postaci. Zwłaszcza kapitan Beatty - jego wywody prawie że opisują to, co można zaobserwować dzisiaj. Mnie aż zatykało, kiedy on zabierał głos, bo odnajdowałam tyle wspólnych mianowników... Sami musicie się o tym przekonać. Według mnie to książka o powolnym ogłupianiu społeczeństwa, i tym, jak łatwo, naprawdę łatwo, nim wtedy manipulować i mówić, co jest dla niego najlepsze.
Wielkim minusem jest to, jak autor wykreował fabułę. Jakby się spieszył z jej pisaniem, i zapomniał o kilku rzeczach: o powolnym budowaniu relacji między bohaterami, o przedstawienie motywów działania postaci, o dobrym opisaniu świata czy nawet o dobrym zakończeniu. Fabularnie niekiedy powieść leży, niestety... Pod tym kątem daleko Bradburemu do Orwella, jednak siła książki tkwi w dialogach. I dla nich warto przeczytać "451 stopni Fahrenheita".
Książkę dołączam do Wielkobukowego Binga 2023 pod hasłem "fantasy, science-fiction lub post-apo".
Ja jestem wręcz przerażona tą książką. To, co tam się znajduje, jest bardzo, bardzo aktualne. Mówcie, co chcecie, że to bujda i mało co dotyczy obecnego świata, ale dla mnie "451 stopni Fahrenheita" ma dużo wspólnego z tym, co dzisiaj się wyprawia.
Nie, nie chodzi mi o to, że nie czytamy, że jest zakaz, aby to robić, i są ludzie, którzy zawodowo palą książki. Nie, w dużej...
2023-02-24
Jaki jest największy problem "Krwawej pomarańczy"? Główna bohaterka. Ma się ją ochotę porządnie potrząsnąć, bo jej zachowanie przez większość książki nie ma odrobiny logiki. Niby odnosząca sukcesy prawniczka, ale zachowywała się gorzej niż jej kilkuletnia córka Tilly. Tak, w tej książce dziecko ma więcej rozumu niż dorosła. "Dziś nie piję, ale za pół godziny zmieniam zdanie", i tak w kółko Macieju.
Poza tym powoli przewidywałam, co się stanie w całej tej intrydze. Szkoda, że autorka nie zadbała o odpowiednią atmosferę, nie budowała dobrze napięcia, tylko wybrała ograny schemat, i jeszcze potraktowała go po macoszemu. Ani trochę nie przejmowałam się główną bohaterką, żadną postacią, poza dzieckiem. Gdyby chociaż ta bohaterka, mimo wad, byłaby lepiej skonstruowana, to może coś by zaiskrzyło... Naprawdę szkoda, bo coś tam miało potencjał, ale nic z tego, mnie to nie urzekło.
Jest mały plus - szybko się czyta. Ale jeśli ktoś liczył na trzymający w napięciu thriller, to nie w "Krwawej pomarańczy". Lepiej szukać czegoś innego.
Książkę dołączam do Wielkobukowego Binga 2023 pod hasłem "w książce: przynajmniej trzy trupy".
Jaki jest największy problem "Krwawej pomarańczy"? Główna bohaterka. Ma się ją ochotę porządnie potrząsnąć, bo jej zachowanie przez większość książki nie ma odrobiny logiki. Niby odnosząca sukcesy prawniczka, ale zachowywała się gorzej niż jej kilkuletnia córka Tilly. Tak, w tej książce dziecko ma więcej rozumu niż dorosła. "Dziś nie piję, ale za pół godziny zmieniam...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-02-19
"Kobieta to misa, jak ją kto stłucze, ma prawo ją wziąć" - to pierwsze zdanie idealnie przedstawia, o czym będzie cała książka.
Czytałam i wręcz byłam wściekła. To, co znalazłam w "Olivii Denaro", było straszne - społeczność ma rację, kobieta bez męża jest nikim, kobieta nie może nic sama zrobić, ma być czysta, i jeśli ktoś na nią spojrzał z zainteresowaniem, to jest JEJ wina. Mężczyzna nigdy nie bierze odpowiedzialności za swoje czyny, tylko kobieta zbiera baty za wszystko. A jeśli po gwałcie mężczyzna ożeni się ze swoją ofiarą, to jest super. I pomyśleć, że kiedyś we Włoszech tak faktycznie było... Chore.
"Oliva Denaro" to mocna, ale ważna książka. Z jednej strony świat przedstawiony bliski jest jakimś dystopiom o zniewoleniu kobiet, ale z drugiej strony wszystko oparte jest na prawdziwych przepisach ówczesnego prawa. Na szczęście zmienionego. Samą Olivę chce się wręcz przytulić i powiedzieć, że jej jedna decyzja miała ogromne znaczenie dla wielu kobiet, i że dobrze robi. Mimo że inni mówią jej coś przeciwnego. Nie trzeba było dziwnych strojów, zmian ustrojowych czy wybiegania w futurystyczną przyszłość, aby przerazić czytelnika i zmusić do myślenia o pozycji kobiet w społeczeństwie. Jednak wiele, wiele zdań w "Olivii Denaro" można i dziś usłyszeć, i to jest okropne...
Z jednej strony cieszę się, że mogłam się uczyć i podjąć pracę, ale z drugiej strony, jeśli coś komuś przyjdzie do głowy, aby to zabrać? Skoro tak we Włoszech w latach 60. XX wieku było?
Książkę dołączam do Wielkobukowego Binga 2023 pod hasłem "W książce: mocna postać kobieca".
"Kobieta to misa, jak ją kto stłucze, ma prawo ją wziąć" - to pierwsze zdanie idealnie przedstawia, o czym będzie cała książka.
Czytałam i wręcz byłam wściekła. To, co znalazłam w "Olivii Denaro", było straszne - społeczność ma rację, kobieta bez męża jest nikim, kobieta nie może nic sama zrobić, ma być czysta, i jeśli ktoś na nią spojrzał z zainteresowaniem, to jest JEJ...
2023-02-04
Nie jestem potencjalnym odbiorcą tego komiksu, ale powiem, że jestem pozytywnie zaskoczona. Pozornie to historia o dwójce nastolatków, którzy zakochują się w sobie, im bliżej się poznają, ale jest w niej sporo mądrych obserwacji i słów. Zwłaszcza, że chodzi przecież o związek dwóch chłopaków... Podoba mi się to, że pokazane to jest bardzo naturalnie, te małe niedopowiedzenia, małe sygnały czy gesty, które pokazują, jak rodzi się zauroczenie. Jak wiadomo, każdy marzy o miłości, i dla mnie Heartstopper jest po prostu uroczy.
Tylko, niestety, zakończenie było mocno od czapy, chociaż z drugiej strony można zrozumieć, że młody chłopak, homoseksualista, po trudnych przejściach w szkole w związku z nietolerancją, może tak się zachować, zwłaszcza że nie jest pewny tego, czy druga strona czuje to samo...
Było miło mi czytać ten komiks, nawet jak od dawna nie jestem już nastolatką.
Książkę dołączam do Wielkobukowego Binga 2023 pod hasłem "Pierwszy lub ostatni tom serii".
Nie jestem potencjalnym odbiorcą tego komiksu, ale powiem, że jestem pozytywnie zaskoczona. Pozornie to historia o dwójce nastolatków, którzy zakochują się w sobie, im bliżej się poznają, ale jest w niej sporo mądrych obserwacji i słów. Zwłaszcza, że chodzi przecież o związek dwóch chłopaków... Podoba mi się to, że pokazane to jest bardzo naturalnie, te małe...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-02-16
Jeśli jesteś bardzo wrażliwą osobą i mocno przeżywasz takie tematy jak np. choroba dziecka, przemoc czy nienawiść do samego siebie, to mam dla Ciebie dwie rady - albo unikaj "Jestem głód", albo podczas lektury rób często przerwy, inaczej nie strawisz tego, co tam znajdziesz...
Ja właśnie jestem wrażliwą osobą, i nie dałam rady od razu przeczytać całości, mimo że to krótka historia. Krótka, ale jednak bardzo mocna. Momentami można zastanawiać się, czy tych nieszczęść nie jest za dużo jak na jedną osobę... Narratorka wszystko tak chłodno to przedstawia, że aż ta opowieść bardziej boli przy lekturze.
Mimo że to mocna, bardzo emocjonalna i szczera książka, to jednak nie mogę tu ominąć porównania z "Wronami", i jednak szala przesuwa się na ten wcześniejszy tytuł. Bardziej wbił mi się do głowy niż "Jestem głód", bardziej wyczułam się w historię Basi niż narratorki... Myślę, że po prostu wiedziałam, czego mogę się spodziewać po autorce.
Znasz "Wrony"? Poznaj "Jestem głód".
Książkę dołączam do Wielkobukowego Binga 2023 pod hasłem "Świezynka (książka wydana w 2023 roku)".
Jeśli jesteś bardzo wrażliwą osobą i mocno przeżywasz takie tematy jak np. choroba dziecka, przemoc czy nienawiść do samego siebie, to mam dla Ciebie dwie rady - albo unikaj "Jestem głód", albo podczas lektury rób często przerwy, inaczej nie strawisz tego, co tam znajdziesz...
Ja właśnie jestem wrażliwą osobą, i nie dałam rady od razu przeczytać całości, mimo że to krótka...
Zakochałam się w najnowszej ekranizacji "Chłopów" (widziałam ją dwa razy), i aż musiałam jeszcze raz przeczytać książkę. I teraz jestem zakochana w tej powieści.
Kiedy piszę tę opinię, to aż drżą mi ręce. Dawno tego nie czułam, i to mnie cieszy. Bo to oznacza, że dana pozycja mnie poruszyła do głębi, i pozwoliła mi na delektowanie się czymś wybitnym. Bo "Chłopi" to jest taki tytuł. Wybitny. Nie tylko dlatego, że dostał Nobla, i w szkole nam to wmawiają do znudzenia. To jest klasyk przez wielkie K. To jest opowieść, która ma mnóstwo rzeczy do odkrycia. I nie dotyczy tylko trójkąta Jagna-Antek-Boryna. "Chłopi" to historia gromady. I ta gromada to tak naprawdę mnóstwo indywidualistów, którzy próbują żyć w zgodzie z innymi, chociaż bywają trudne konflikty. I którzy, pozornie, mają jeden cel: dobro wszystkich. Jeśli ktoś robi i myśli inaczej, spotyka go kara. A w tle zmieniają się pory roku, a autor dodaje niesamowite opisy przyrody. Tak, piszę to ja, czytelniczka, która nigdy ich nie lubiła. A Reymont mnie nimi urzekł. Jak i całością.
Wiecie, co mnie uderzyło przy ponownej lekturze "Chłopów"? To, jak bardzo się zmieniłam, i widzę zupełnie inaczej całość niż wtedy, kiedy byłam licealistką, i pierwszy raz męczyłam tę powieść. Tak. męczyłam. A obecnie czytałam z przyjemnością. Zmianę we mnie widzę też przede wszystkim w tym, jak postrzegam Jagnę. Nie czarno-biało, jak wcześniej... To jedna z najciekawszych bohaterek literackich, jakie powstały, i na jej temat można dyskutować godzinami.
Nobel nie jest przypadkowy. Mamy czym się chwalić. Cieszę się, że mogłam na spokojnie, bez jarzma szkolnego, bez klucza i zastanawiania się, co autor miał na myśli według polonistki, po swojemu spojrzeć na "Chłopów". To była dla mnie uczta literacka.
Książkę dołączam do Wielkobukowego Binga 2023 pod hasłem "Książka nagradzana".
Zakochałam się w najnowszej ekranizacji "Chłopów" (widziałam ją dwa razy), i aż musiałam jeszcze raz przeczytać książkę. I teraz jestem zakochana w tej powieści.
więcej Pokaż mimo toKiedy piszę tę opinię, to aż drżą mi ręce. Dawno tego nie czułam, i to mnie cieszy. Bo to oznacza, że dana pozycja mnie poruszyła do głębi, i pozwoliła mi na delektowanie się czymś wybitnym. Bo "Chłopi" to...