-
ArtykułyCi bohaterowie nie powinni trafić na ekrany? O nie zawsze udanych wcieleniach postaci z książekAnna Sierant12
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 24 maja 2024LubimyCzytać411
-
Artykuły„Zabójcza koniunkcja”, czyli Krzysztof Beśka i Stanisław Berg razem po raz siódmyRemigiusz Koziński1
-
ArtykułyCzy to może być zabawna historia?Dominika0
Biblioteczka
2023-09-16
2022-10-01
2021-09-11
2021-01-09
2013-05-19
2017-08-28
Mimo iż przeczytałam wszystkie książki Murakamiego, zdecydowanie nie jestem fanką tych, w których opowiada o sobie. Przez "O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu" z trudem przebrnęłam (choć pewnie dlatego, że nie znoszę biegania), a z "Zawód: powieściopisarz" wcale nie było lepiej. Murakami wciąż przeprasza za swoje opinie, wypomina sobie nieskromność i ogólnie ma się wrażenie, że wstydzi się tego, co pisze. A nawet jeśli już coś powie, czy skrytykuje, to w podsumowaniu czytamy, że to i tak nic nie zmieni. Czytając tę książkę, przypomniało mi się jednak, jaką przyjemność sprawiało mi czytanie jego starszych powieści, takich jak "Po zmierzchu", "Kronika ptaka nakręcacza", "Norwegian Wood" czy "Koniec świata i hard-boiled wonderland".
Myślę, że to obowiązkowa pozycja dla fanów Murakamiego, lecz nie wszystkich zachwyci. Ja podpisuję się pod cytowanym przez Murakamiego listem od fana:
"Przeczytałem Pana nową książkę i rozczarowała mnie. Niestety, nie bardzo mi się podobała. Ale na pewno kupię kolejną. Proszę się następnym razem bardziej postarać".
Mimo iż przeczytałam wszystkie książki Murakamiego, zdecydowanie nie jestem fanką tych, w których opowiada o sobie. Przez "O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu" z trudem przebrnęłam (choć pewnie dlatego, że nie znoszę biegania), a z "Zawód: powieściopisarz" wcale nie było lepiej. Murakami wciąż przeprasza za swoje opinie, wypomina sobie nieskromność i ogólnie ma się...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-01-16
Wspaniała książka! Niesamowita historia z kotami w rolach głównych i przepięknymi ilustracjami, których (na szczęście) jest całkiem sporo. Poza tym spora dawka humoru, magii i historycznych ciekawostek z życia kotów. Jeśli ta książka nazywana jest koreańską odpowiedzią na Harry'ego Pottera, to ja zdecydowanie wybieram "Szkołę Kotów" i niecierpliwie czekam na ciąg dalszy!
Wspaniała książka! Niesamowita historia z kotami w rolach głównych i przepięknymi ilustracjami, których (na szczęście) jest całkiem sporo. Poza tym spora dawka humoru, magii i historycznych ciekawostek z życia kotów. Jeśli ta książka nazywana jest koreańską odpowiedzią na Harry'ego Pottera, to ja zdecydowanie wybieram "Szkołę Kotów" i niecierpliwie czekam na ciąg...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-03-15
Piękna opowieść o tym, jaką cenę trzeba zapłacić za bycie wolnym. O miłości, poświęceniu i działaniu zgodnie z naturą.
Ogromny plus za ilustracje i kończący książkę artykuł krytyka literatury dziecięcej, który uzupełnia i trochę interpretuje książkę, pomaga dzieciom w jej zrozumieniu.
Piękna opowieść o tym, jaką cenę trzeba zapłacić za bycie wolnym. O miłości, poświęceniu i działaniu zgodnie z naturą.
Ogromny plus za ilustracje i kończący książkę artykuł krytyka literatury dziecięcej, który uzupełnia i trochę interpretuje książkę, pomaga dzieciom w jej zrozumieniu.
2014-10-23
Szkoda że Szkoła Kotów nie wyszła w jednym tomie i że znowu trzeba czekać na kontynuację... Szybko zapomina się, co było wcześniej, więc radzę przypomnieć sobie pierwszy tom przed przeczytaniem. Dobrze by było, gdyby wydawnictwo zamieszczało krótkie streszczenie na początku tomu, tak jak to robią z zapowiedzią, co będzie dalej.
Przede wszystkim po raz kolejny zachwycają ilustracje, których wciąż mi mało! Ta historia ma w sobie coś takiego, że z niecierpliwością czekam na następny tom, mam nadzieję, że ukaże się już wkrótce :)
Szkoda że Szkoła Kotów nie wyszła w jednym tomie i że znowu trzeba czekać na kontynuację... Szybko zapomina się, co było wcześniej, więc radzę przypomnieć sobie pierwszy tom przed przeczytaniem. Dobrze by było, gdyby wydawnictwo zamieszczało krótkie streszczenie na początku tomu, tak jak to robią z zapowiedzią, co będzie dalej.
Przede wszystkim po raz kolejny zachwycają...
2014-05-10
W tej antologii są prawie same dobre opowiadania, pożera się je, jedno za drugim. Niestety, w pewnym momencie książka się... kończy.
Najbardziej spodobały mi się oba opowiadania R. K. Narayana - "Dzień astrologa" i "Ślepy pies" - trzymające w napięciu, ciekawe i refleksyjne (zresztą większość opowiadań z tego zbioru posiada tę ostatnią cechę).
Poza tym, świetny był "Kabulczyk" Tagore, "Kalu Bhangi" Chandara i "Kogo to obchodzi?" Santhy Ramy Rau.
W tej antologii są prawie same dobre opowiadania, pożera się je, jedno za drugim. Niestety, w pewnym momencie książka się... kończy.
Najbardziej spodobały mi się oba opowiadania R. K. Narayana - "Dzień astrologa" i "Ślepy pies" - trzymające w napięciu, ciekawe i refleksyjne (zresztą większość opowiadań z tego zbioru posiada tę ostatnią cechę).
Poza tym, świetny był...
2014-02-25
To książka dziwna. Pierwszy raz miałam styczność z powieścią koreańską dla dorosłych, ale po "Wegetariance" mam ochotę na więcej.
Postanowiłam ją przeczytać, bo zachęcił mnie tytuł. Pomyślałam, że to kolejna powieść pro-wegetariańska. Nic bardziej mylnego. To skomplikowane studium ludzkiego wnętrza, podzielone na trzy części.
W pierwszej spotykamy tytułową "Wegetariankę" i jej męża - narratora, który opowiada o przemianie swojej żony, jej przejściu na wegetarianizm i tragicznych konsekwencjach odrzucenia jej decyzji przez rodzinę. Co ciekawe, wypowiada się sama bohaterka, w niejasnych, pisanych kursywą, przemyconych ze świata myśli i snów zdań.
W kolejnej, bohaterem jest artysta - szwagier dziewczyny, zafascynowany mongolską plamką, która znika zwykle u kilkuletnich dzieci, a zachowała się u Yeong-hye. Bohater ma artystyczną wizję, by ich ciała pomalowane w kwiaty, złączyły się ze sobą w akcie miłosnym. Jest to część pełna bardzo odważnych scen, lecz zachowuje granice dobrego smaku.
W ostatniej części główną bohaterką jest siostra Yeong-hye, a żona artysty, która dopowiada historię dziewczyny, ujawniając nowe fakty i ukazując własne zagubienie, które we wcześniejszych częściach pozostawało zakryte.
Ich losy się przeplatają, "wszystko zostaje w rodzinie"...
Powieść ta jest pełna smutku, niepokoju i uświadomia, że każdy człowiek ma swój własny samotny świat, którego nie zauważamy. Skupiając się na Yeong-hye, pomijamy inne postaci, o których istnieniu przypomina nam później autorka. Pragnąc poznać jej tajemnicę, pomijamy subtelne sekrety członków jej rodziny. To nie ona jest najważniejsza, tu każdy wart jest uwagi.
Książka ta ma w sobie niesamowitą tajemnicę. Pożera się kolejne strony, jakby podświadomie przeczuwając, że odpowiedzi na dręczące nas pytania i tak w niej nie znajdziemy.
Han Kang zadaje pytania o człowieczeństwo, o sens istnienia, o to, czy człowiek może stać się np. drzewem. Nie ocenia głównej bohaterki i jej wyborów, nie pomaga nam jej zrozumieć, jednak chroni ją, nie pozwala jednoznacznie jej ocenić i przylepić etykietki z napisem "szalona".
"Jesteś tym, co jesz", przyświecało mi po przeczytaniu pierwszej części. Czy jedząc mięso, zmieniamy się w zwierzęta? Czy pijąc jedynie wodę, możemy zmienić się w drzewo? A co trzeba robić, żeby po prostu być człowiekiem?
Polecam zainteresowanym wegetarianizmem i wielbicielom trudnej literatury skłaniającej do rozmyślań, zdolnych do szukania odpowiedzi poza książką.
To książka dziwna. Pierwszy raz miałam styczność z powieścią koreańską dla dorosłych, ale po "Wegetariance" mam ochotę na więcej.
Postanowiłam ją przeczytać, bo zachęcił mnie tytuł. Pomyślałam, że to kolejna powieść pro-wegetariańska. Nic bardziej mylnego. To skomplikowane studium ludzkiego wnętrza, podzielone na trzy części.
W pierwszej spotykamy tytułową "Wegetariankę" i...
2014-07-06
Nową książkę Joanny Bator wypożyczyłam jako odskocznię od powieści. Nie jestem zwolenniczką Japonii, ale czasem lubię sobie poczytać o innych kulturach.
To, co pani Bator opisała, przeraziło mnie. Otaku, lalkarze, hikikomori i ludzie, których nie ma - Autorka żyje obok nich, nie zamieszcza historii z ich życia (jedynie snuje domysły), nie robi wywiadów, nie rozmawia (a zwykle rozmów i historii szukam w tekstach o innych narodach), przez co miałam wrażenie, że tam nie ma ludzi, są tylko roboty za ludzi przebrane.
Ta książka na pewno przypadnie do gustu zwolennikom Japonii. Jest napisana w naprawdę przystępny sposób. Jednak mnie do tego kraju zniechęciła. Jako zwolenniczka reportaży z Bliskiego Wschodu, uważam kulturę Japonii za coś poza moim sposobem pojmowania.
Męczył mnie też nadmiar rozdziałów o otaku, najbardziej podobały mi się teksty o Murakamim i takie rewelacje jak automaty z używaną bielizną, czy las samobójców.
I już wiem, dlaczego tak lubię Murakamiego. Bo jest mało japoński.
Nową książkę Joanny Bator wypożyczyłam jako odskocznię od powieści. Nie jestem zwolenniczką Japonii, ale czasem lubię sobie poczytać o innych kulturach.
To, co pani Bator opisała, przeraziło mnie. Otaku, lalkarze, hikikomori i ludzie, których nie ma - Autorka żyje obok nich, nie zamieszcza historii z ich życia (jedynie snuje domysły), nie robi wywiadów, nie rozmawia (a...
2014-06-12
Nie rozumiem, dlaczego dwie pierwsze części tetralogii Szczura ukazują się na końcu... Pamiętam, że czytając "Przygodę z owcą" nie miałam pojęcia, kim jest Szczur i o co z nim chodzi. Teraz wypadałoby wrócić do dwóch ostatnich części, żeby sobie wszystko uporządkować.
Ta książka jest dowodem na to, że czytanie Murakamiego to relaks. Nawet jeśli, kończąc książkę, zadaję sobie pytanie: a o czym ona właściwie była? nie odczuwam rozczarowania, bo samo obcowanie z wyobraźnią Murakamiego, która jest daleka od realności, przynosi mi ukojenie.
Po Murakamiego od jakiegoś czasu sięgam z równoczesną radością i smutkiem. Cieszę się z kontaktu z jego stylem, a odczuwam smutek, że gdy skończę czytać, będę musiała znowu czekać na kolejne książki.
To chyba uzależnienie? ;)
Nie rozumiem, dlaczego dwie pierwsze części tetralogii Szczura ukazują się na końcu... Pamiętam, że czytając "Przygodę z owcą" nie miałam pojęcia, kim jest Szczur i o co z nim chodzi. Teraz wypadałoby wrócić do dwóch ostatnich części, żeby sobie wszystko uporządkować.
Ta książka jest dowodem na to, że czytanie Murakamiego to relaks. Nawet jeśli, kończąc książkę, zadaję...
2014-05-18
2014-05-12
Przeciętna, dłużąca się. Szybko o niej zapomnę.
Piękna okładka, piękny tytuł, zachęcający opis. W środku gorzej. Przygłupie dialogi i reakcje bohaterów, pseudo-rozważania o życiu i miłości. Nic odkrywczego. A szkoda.
Przeciętna, dłużąca się. Szybko o niej zapomnę.
Piękna okładka, piękny tytuł, zachęcający opis. W środku gorzej. Przygłupie dialogi i reakcje bohaterów, pseudo-rozważania o życiu i miłości. Nic odkrywczego. A szkoda.
2014-04-08
Po raz kolejny w literaturze koreańskiej trafiam na opis zabijania i zjadania psa, który przyćmiewa resztę książki i jakoś burzy jej harmonię.
Gdyby pominąć ten okropny moment, książka jest napisana naprawdę niesamowitym językiem, "wciąga" od pierwszej strony.
Jest też zbiorem dziwacznych koreańskich zabobonów, jak ten już wspomniany - gdy ugryzie cię pies, spal jego sierść, a mięso zjedz, bo inaczej przemienisz się w bestię...
Po raz kolejny w literaturze koreańskiej trafiam na opis zabijania i zjadania psa, który przyćmiewa resztę książki i jakoś burzy jej harmonię.
Gdyby pominąć ten okropny moment, książka jest napisana naprawdę niesamowitym językiem, "wciąga" od pierwszej strony.
Jest też zbiorem dziwacznych koreańskich zabobonów, jak ten już wspomniany - gdy ugryzie cię pies, spal jego...
2013-12-01
Jako wierna fanka Murakamiego, pochłonęłam to opowiadanie kilka miesięcy temu i wciąż wracałam do niego w myślach. Jakież było moje zdziwienie, gdy parę dni temu odkryłam tekst "Przemiana" Franza Kafki, którego bohaterem jest... Gregor Samsa. Otóż, pewnego dnia, Gregor Samsa budzi się jako robak (spójrzcie na okładkę do "Samsa in love") i musi stawić czoło swojemu pracodawcy, który na jego widok ucieka z krzykiem, oraz rodzinie, która unika go z coraz większym obrzydzeniem i planuje, jak się go pozbyć.
Czym więc jest opowiadanie Murakamiego? Znalazłam na stronie goodreads.com opinię, że jest to fan fiction ;) To możliwe, zwłaszcza, że nie pierwszy raz można połączyć Murakamiego z Kafką (patrz: "Kafka nad morzem").
Mam pewną teorię. Otóż, bohater Murakamiego budzi się pewnego dnia jako człowiek. Wie tylko, że nazywa się Gregor Samsa, ale nie wie "kim był zanim stał się Gregorem Samsą? Czym był?". Czy nie był właśnie wielkim robakiem? Czy to nie kolejna transformacja, a raczej powrót do rzeczywistej postaci?
Gdy rodzina Samsy (u Kafki) bezskutecznie usiłuje przekonać go, by wyszedł z pokoju, postanawia wezwać ślusarza, który otworzyłby jego drzwi (do czego ostatecznie nie dochodzi, gdyż Gregor po wielu trudach sam je otwiera).
Do drzwi Gregora Samsy u Murakamiego puka garbata dziewczyna, która jest ślusarzem i została wezwana, by naprawić zamek.
Oba opowiadania rozpoczynają się, gdy bohater się budzi.
Samsa Murakamiego nie wie gdzie podziali się ludzie, którzy tu mieszkali wcześniej.
Samsa Kafki umiera w końcowej scenie, a jego rodzina wyprowadza się.
Nie wiem dlaczego dziewczyna jest garbata, dlaczego tak dużo mówi o stanikach i czemu za oknem jeżdżą czołgi, może to zupełnie nowy pomysł Murakamiego i znak, by ktoś pociągnął wątek dalej, nawiązując tym razem do jego opowiadania?
Zachęcam do przeczytania i porównania obu. I gdyby ktoś znalazł więcej powiązań, to chętnie przeczytam :)
Posiadam opowiadanie „Przemiana”, gdyby ktoś był zainteresowany, mogę przesłać drogą mailową.
Jako wierna fanka Murakamiego, pochłonęłam to opowiadanie kilka miesięcy temu i wciąż wracałam do niego w myślach. Jakież było moje zdziwienie, gdy parę dni temu odkryłam tekst "Przemiana" Franza Kafki, którego bohaterem jest... Gregor Samsa. Otóż, pewnego dnia, Gregor Samsa budzi się jako robak (spójrzcie na okładkę do "Samsa in love") i musi stawić czoło swojemu...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-01-01
Książki Murakamiego dzielę na te absolutnie fantastyczne, które chcę mieć na swojej półce i takie, z którymi bez bólu mogłabym się rozstać. "Bezbarwny Tsukuru Tazaki" należy niestety do tej drugiej grupy.
Przy Murakamim się nie myśli, Murakami myśli za ciebie. Gdy zadaje zagadkę, nie próbuj jej rozwikłać, bo i tak ci się to nie uda, rozwiązanie będzie bardziej abstrakcyjne, niż mogłoby ci się wydawać.
A może i wcale go nie będzie, niech cię to nie zaskoczy.
I to jest właśnie piękne, że z nim się płynie, jego się chłonie, zamiast rozumieć.
Tsukuru Tazaki nie dołączy do grona moich ulubionych bohaterów. Dużo bardziej zaciekawiła mnie postać jego przyjaciela, który w pewnym momencie znika, by już się nie pojawić. Szkoda, że to nie on był głównym bohaterem.
Ale nie sprzeciwiam się, pozwalam mu czarować dalej.
Czekam na następną powieść.
Książki Murakamiego dzielę na te absolutnie fantastyczne, które chcę mieć na swojej półce i takie, z którymi bez bólu mogłabym się rozstać. "Bezbarwny Tsukuru Tazaki" należy niestety do tej drugiej grupy.
Przy Murakamim się nie myśli, Murakami myśli za ciebie. Gdy zadaje zagadkę, nie próbuj jej rozwikłać, bo i tak ci się to nie uda, rozwiązanie będzie bardziej...
Chyba wyrosłam z Murakamiego, bo od kilku lat każda jego nowa książka jest dla mnie rozczarowaniem.
Chyba wyrosłam z Murakamiego, bo od kilku lat każda jego nowa książka jest dla mnie rozczarowaniem.
Pokaż mimo to