Sprzedawca słodyczy R. K. Narayan 7,2
ocenił(a) na 103 lata temu Narayan był pisarzem tamilskim (pochodził z południa Indii, a jego językiem ojczystym był tamilski),zabrał sie jednak do swego rzemiosła w czasie, kiedy Hindusi niezbyt przychylnie patrzyli na własne języki, w angielskim upatrując mostu prowadzącego w nowoczesność i współczesność. Dziś wygląda to na szczęście inaczej, tylko nieliczni utalentowani pisarze decydują się używać angielskiego jako języka swojej twórczości, większość twórców pozostaje przy własnych językach (a np. tamilski może się chwalić o wiele dłuższą niż angielski historią literatury i myśli filozoficznej).
Powieść Narayana, jak wszystkie jego teksty, przesycona jest ciepłym traktowaniem wszystkich bohaterów, także tych niesympatycznych, i ciepłym stosunkiem pisarza do opisywanej społeczności, jej obyczajów i jej mentalności. Osią dramatyczną utworu jest próba zmiany tej mentalności, a oś ta stopniowo, niekłując tym czytelnika w oczy, przesuwa się w kierunku dążenia czowieka do trwałego szczęścia, do wewnętrznego spokoju, do poczucia spełnienia, do nirwany, gdyby użyć buddyjskiego terminu. I nie ma tu łatwych odpowiedzi, nie ma obrazów podanych do wierzenia, nie ma prowadzenia czytelnika za rączkę. Mimo, że tekst jest łatwy i szybkoczytelny (przepraszam za neologizm),to finał powieści zmusza nas do zadumy nad wyborem życiowych dróg i nad tym, czy aby każda z możliwych ścieżek, nawet tych najwłaściwszych, nie zawiera w sobie mnóstwa zwątpienia, niepewności i pewnej dozy zagubienia. Autor zdaje się mówić, jak Transtroemer w jednym ze swoich wierszy, że ci, którzy dokładnie wiedzą, czego się w życiu trzymać, najpewniej pobłądzili, a ci, którym się zdaje, że błądzą, są na prostej drodze ku spełnieniu.
Nie do przecenienia jest także talent autora do ukazywania indyjskiej obyczajowości w taki sposób, że jest to nad wyraz ciekawe, a jednocześnie zrozumiałe, naturalne. Śmiem twierdzić, że mimo pozornej prostoty tej prozy mamy do czynienia z geniuszem literatury indyjskiej i powszechnej. Aż się prosi o nowe wydania jego dzieł. Czy wydawcy mnie słyszą?