-
Artykuły„Małe jest piękne! Siedem prac detektywa Ząbka”, czyli rozrywka dla młodszych (i starszych!)Ewa Cieślik1
-
ArtykułyKolejny nokaut w wykonaniu królowej romansu, Emily Henry!LubimyCzytać2
-
Artykuły60 lat Muminków w Polsce! Nowe wydanie „W dolinie Muminków” z okazji jubileuszuLubimyCzytać2
-
Artykuły10 milionów sprzedanych egzemplarzy Remigiusza Mroza. Rozmawiamy z najpoczytniejszym polskim autoremKonrad Wrzesiński14
Biblioteczka
2021-01-29
2020-12-27
Bardzo przyjemna pozycja, można powiedzieć w formie pamiętnika opisująca 10 lat zmagań z rajdem Dakar. Miło było sobie przypomnieć emocje, które towarzyszyły mi podczas śledzenia rywalizacji. Dowiedziałem się też kilka ciekawostek.
Nie porywa, ale warto przeczytać jeżeli ktoś interesuje się tym tematem, a nawet wydaje mi się, że jeśli ktoś nie gustuje w samochodach i tak znajdzie coś dla siebie.
Bardzo przyjemna pozycja, można powiedzieć w formie pamiętnika opisująca 10 lat zmagań z rajdem Dakar. Miło było sobie przypomnieć emocje, które towarzyszyły mi podczas śledzenia rywalizacji. Dowiedziałem się też kilka ciekawostek.
Nie porywa, ale warto przeczytać jeżeli ktoś interesuje się tym tematem, a nawet wydaje mi się, że jeśli ktoś nie gustuje w samochodach i tak...
2020-06-15
Bardzo dużo ciekawostek, ale bez zrozumienia można wyciągnąć błędne wnioski. Tak jak napisali na okładce można tą wiedze użyć do popisania się przed kumplami, jednak do pełnej dyskusji będzie to za mało.
Nie mniej jako podwaliny do dalszej edukacji z dziedziny ekonomii, czemu nie. Bardzo w porządku.
Bardzo dużo ciekawostek, ale bez zrozumienia można wyciągnąć błędne wnioski. Tak jak napisali na okładce można tą wiedze użyć do popisania się przed kumplami, jednak do pełnej dyskusji będzie to za mało.
Nie mniej jako podwaliny do dalszej edukacji z dziedziny ekonomii, czemu nie. Bardzo w porządku.
2020-04-02
Czasem śmierć jest lepsza... tak, czasem (choć nie zawsze) lepiej coś zostawić niż wskrzeszać trupa i to w wielu aspektach naszego życia.
Po ponad pół roku wracam do mistrza grozy. Znowu - zamierzenie czy nie - strachy "realne" mieszają się z obłąkaniem. Po raz kolejny odczuwam, że King nie tylko chciał przedstawić ciekawą, straszną historyjkę ale też pokazać nieuchronność przeznaczenia, To, że czasem wbrew jakiejkolwiek logice, brniemy w rzeczy przegrane, które dla nas mogą się skończyć tragicznie. Kolejnym aspektem jest to jak ludzie patrzą na śmierć w zależności od swojego wieku, pokazane też tutaj jest jak trudne czasem zadanie mają rodzice gdy muszą coś wytłumaczyć dziecku. Jak przeszłość wpływa na nasze życie doczesne. Na koniec jeden pozytyw, czytając tą pozycje, zwróćcie uwagę na rozdział 15, pięknie pokazuje, że każdy powinien mieć w życiu szczerą i otwartą relacje z kimś, że obcowanie z kimś takim potrafi skutecznie rozładować złe emocje, ale to nie może być działanie automatyczne, mechaniczne... to musi być szczere i otwarte. Taka moja mała dygresja ;)
Czytało się lekko i przyjemnie, jednak pod względem psychicznym była to kolejna ciężka lektura, ale to dobrze. Mogę polecić.
Czasem śmierć jest lepsza... tak, czasem (choć nie zawsze) lepiej coś zostawić niż wskrzeszać trupa i to w wielu aspektach naszego życia.
Po ponad pół roku wracam do mistrza grozy. Znowu - zamierzenie czy nie - strachy "realne" mieszają się z obłąkaniem. Po raz kolejny odczuwam, że King nie tylko chciał przedstawić ciekawą, straszną historyjkę ale też pokazać nieuchronność...
2020-01-29
Rzeczywiście Kimi jakiego nie znamy, a przynajmniej jakiego ja nie znałem. Wiele bardzo ciekawych informacji, sytuacji pokazujących dlaczego jest jaki jest.
Ale teraz muszę się przyczepić do czegoś. Wiem, że Hotakainen nie zna się na wyścigach, rozumiem, że tłumaczka też nie musi... ale tyle błędów dawno w książce nie widziałem. Już pomijam literówki gzie np. Mark Arnall stał się na chwilę Markiem Analem, choć i tego było dużo. Ale błędy merytoryczne to już kosmos.. serie zamiast kompletów opon, testy formuły jeden na torze Snetterton co jest nie realne, mikrosamochody używane zamiennie z gokartami. Pewnie dla laika to żadne błędy bo się nie zorientuje i będzie mu się dobrze czytało. Jednak jak ktoś liznął temat to będzie to razić i się człowiek czasem zastanawia czy to błąd czy on czegoś nie wie...
Podsumowując, treść książki bardzo, bardzo dobra, jednak wykonanie, redakcja bardzo słaba, sprawia wrażenie... za przeproszeniem, redagowanej na "odpieprz się"... dlatego tylko 6 gwiazdek.
Rzeczywiście Kimi jakiego nie znamy, a przynajmniej jakiego ja nie znałem. Wiele bardzo ciekawych informacji, sytuacji pokazujących dlaczego jest jaki jest.
Ale teraz muszę się przyczepić do czegoś. Wiem, że Hotakainen nie zna się na wyścigach, rozumiem, że tłumaczka też nie musi... ale tyle błędów dawno w książce nie widziałem. Już pomijam literówki gzie np. Mark Arnall...
2019-10-19
Czytałem długo, bardzo długo, nie mogłem się zmusić by siąść i czytać. Jednak to nie jest wina książki. Bardzo długo nie mogłem zrozumieć tła wydarzeń, nawet po przeczytaniu nie do końca znam odpowiedzi na pytania, które mnie nurtowały, ale to nic, czytało się bardzo przyjemnie, chociaż z bohaterami nie koniecznie trzeba się ludzi, zwłaszcza na początku książki, raczej zniechęcają do siebie. Z biegiem lektury, zmieniałem zdanie i kibicowałem im coraz bardziej, chociaż raczej nie ze względu na to by im się udało a bardziej dla tego by się w końcu dowiedzieć o co chodzi i kto jest kim.
Podsumowując, dobra, lekka - przynajmniej dla mnie - książka trzymająca w napięciu co potęguje chęć czytania. Polecam. ;)
Czytałem długo, bardzo długo, nie mogłem się zmusić by siąść i czytać. Jednak to nie jest wina książki. Bardzo długo nie mogłem zrozumieć tła wydarzeń, nawet po przeczytaniu nie do końca znam odpowiedzi na pytania, które mnie nurtowały, ale to nic, czytało się bardzo przyjemnie, chociaż z bohaterami nie koniecznie trzeba się ludzi, zwłaszcza na początku książki, raczej...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-08-03
Przyznam otwarcie, że z Robertem Kubicą zawsze miałem problem, te 13 lat temu wręcz go nawet nie lubiłem. Trochę to było szczeniackie ale człowiek był młody i głupi. Pewnie się zastanawiacie dlaczego tak było? Od najmłodszych lat interesowałem się sportami samochodowymi, najpierw było WRC na TV4 z panem Borowczykiem, gazety moto, z relacjami z rajdów i wyścigów w Polsce i nie tylko. Oczywiście raz na czas przewijało się tam nazwisko Kubicy. Później pamiętam rok 2004, pierwszy raz oglądałem wtedy F1 i zacząłem się tym interesować bardziej świadomie. Wtedy już śledziłem występy Roberta w niższych seriach. Oczywiście interesowałem się też innymi seriami. Potem nastał rok 2006 i już nie oglądałem F1 czy innych serii tylko musiałem oglądać "Kubice w rajdach formuły pierwszej". Gdybym coś wspomniał o np. Indy500, Le Mans, czy chociażby o pięknym wyścigu Hamiltona, jeszcze w GP2(teraz F2) w Turcji w 2006 roku to by patrzono na mnie jak na kosmitę. Przed 2006 w ogóle społeczeństwa było wiadomo że coś takiego jak F1 gdzieś istnieje. Nagle "z nieba" spadł Kubica do F1 i nagle wszyscy oglądają Kubice... Wielcy fani od siedmiu boleści...
Następny taki przykry moment był po wypadku w Ronde di Andora, kibicowałem mu od początku jako człowiekowi, najpierw żeby przeżył, potem by wyzdrowiał a na koniec by mógł znów jeździć. Jednocześnie w moim otoczeniu musiałem go bronić, bronić jego decyzji by wystartować w kilku rajdach, ja go rozumiałem doskonale. Ale większość niedzielnych kibiców nie. Potem Robert dokonywał, rzeczy wręcz niemożliwych w rajdach, a że przydarzały mu się różne przygody to w moim kierunku były podśmiechujki "jak tam Kubica wypadł" Szkoda, że nie prześledzili np. kariery takiego mistrza jak Seb Ogier, który ma większy % nie ukończonych rajdów niż Kubica. I teraz w 2019, byłem bardzo sceptyczny co do powrotu, bo przecież minęło 8 lat, auta całkowicie się zmieniły itp. to cieszę się bardzo i nadal kibicuje Robertowi, jednak musi być "ale" ;) Ale muszę znowu w domu wszystkim tłumaczyć, czemu Robert "będąc zawsze ostatni" jeździ bardzo dobrze, może jeszcze nie na poziomie z 2010 - czego chyba tylko za przeproszniem debile oczekiwali - ale naprawde niema się czego wstydzić a już najlepiej było to widać w GP Monaco oraz GP Niemiec.
I właśnie ta ksiażka opisuje po kolei jak Robert rok do roku praktycznie od kartingu dokonuje rzeczy niemożliwych. On jest naprawdę prawie niezniszczalny. Większość krytyków by się nie pozbierała po tym co przeszedł Kubica, ale krzyczeć potrafią.
Polecam przeczytać tą książkę każdemu, czy jesteś fanem wyścigów, czy zwykłym kibicem który kończy znajomość f1 po skończeniu transmisji "formuły45" ;) czy też krzykaczem, który jest zawsze na nie. Bo to jest książka po pierwsze o niezwykłym człowieku, po drugie o wyśmienitym kierowcy, a po trzecie o zawiłościach i wyścigów i rajdów (bo pamiętajmy, że to są dwa całkowicie odmienne sporty).
Przepraszam, za dość osobisty i emocjonalny, oraz trochę nie na temat tekst ale jest do dla mnie bardzo ważny temat. Zwłaszcza, że sam amatorsko, podkreślam BARDZO amatorsko zajmuję się motorsportem i wiem jak my staramy się być precyzyjni, jakiej potrzebujemy kondycji itp, a co dopiero jak doskonali wręcz muszą być Ci tam w najwyższych seriach, zawodowi kierowcy.
PS: Jeśli ktoś odebrał ten tekst jako żal, że musiałem bronić Roberta, to nie to nie jest żal ani nic takiego. Robert praktycznie wszystko sam osiągnął bez żadnego większego wsparcia. Chciałem tylko pokazać jak nie zrozumiany jest ten sport w naszym społeczeństwie.
Przyznam otwarcie, że z Robertem Kubicą zawsze miałem problem, te 13 lat temu wręcz go nawet nie lubiłem. Trochę to było szczeniackie ale człowiek był młody i głupi. Pewnie się zastanawiacie dlaczego tak było? Od najmłodszych lat interesowałem się sportami samochodowymi, najpierw było WRC na TV4 z panem Borowczykiem, gazety moto, z relacjami z rajdów i wyścigów w Polsce i...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-12-24
Dobra, niemożliwa, bez sensu, prawdziwa, przerażająca i uspokajająca.
Nie mam pojęcia jak podejść do tej książki. Podobała mi się, mimo swojej nierealności napawała strachem, że jednak taki świat jest możliwy.
Cały czas mam wrażenie, że świat idzie w kierunku czegoś takiego, ale nie z powodu chęci "możnych świata" do władzy absolutnej, tylko ze zwykłego olewactwa i lenistwa ludzi...
Wracając do treści; ciekawa historia opisana z perspektywy jednego bohatera, trzymająca w napięciu. Mimo iż wydarzenia raczej są tragiczne i dołujące to czytałem z uśmiechem na ustach.
Nie rozumiem teraz siebie, nie do końca chyba rozumiem tę książkę, ale polecam. Warto przeczytać co jest teoretycznie możliwe.
Dobra, niemożliwa, bez sensu, prawdziwa, przerażająca i uspokajająca.
Nie mam pojęcia jak podejść do tej książki. Podobała mi się, mimo swojej nierealności napawała strachem, że jednak taki świat jest możliwy.
Cały czas mam wrażenie, że świat idzie w kierunku czegoś takiego, ale nie z powodu chęci "możnych świata" do władzy absolutnej, tylko ze zwykłego olewactwa i...
2018-11-12
Bardzo dobra książka. Zawsze ciekawiło mnie jak wygląda zespół RedBulla od środka, jacy są panowie Marko, Horner czy też Dietrich Mateschitz i kto tak naprawdę pociąga za sznurki w tej stajni. Potwierdziły się moje przekonania.
Poza "puszkami" objawia nam się tu obraz bardzo ciekawego człowieka. Nie ukrywam, że jest jednym z moich ulubionych sportowców. Miło poczytać jak układało się jego życie osobiste oraz torowe, co musiał przejść by osiągnąć to co ma teraz. Mimo wszystko uważam, że jednak nie ujawnił wszystkiego zwłaszcza jeśli chodzi o czasy RBR, gdyż jeszcze jest na to za wcześnie. Pamiętam jak mu kibicowałem w 2010... szkoda, że się nie udało...
Pozycja warta polecenia!
Bardzo dobra książka. Zawsze ciekawiło mnie jak wygląda zespół RedBulla od środka, jacy są panowie Marko, Horner czy też Dietrich Mateschitz i kto tak naprawdę pociąga za sznurki w tej stajni. Potwierdziły się moje przekonania.
Poza "puszkami" objawia nam się tu obraz bardzo ciekawego człowieka. Nie ukrywam, że jest jednym z moich ulubionych sportowców. Miło poczytać jak...
2018-08-05
W sumie przeczytanie tej książki zajęło mi prawie 3 lata... Gdy ją kupiłem odpuściłem po ok 60 stronach... resztę przeczytałem teraz w 3 dni.
Bardzo ciekawym było dowiedzieć się jak "powstał" Loeb. Nigdy nie przypuszczał bym, że taka była historia człowieka, który zmiażdżył rajdowe gwiazdy mojego dzieciństwa. Ale nie będę zdradzał.
Polecam tę książkę nie tylko fanom rajdów ale również tym, którzy interesują się również psychologią, gdyż naprawdę sporo ciekawych rzeczy mogłem wyciągnąć z tej historii.
W sumie przeczytanie tej książki zajęło mi prawie 3 lata... Gdy ją kupiłem odpuściłem po ok 60 stronach... resztę przeczytałem teraz w 3 dni.
Bardzo ciekawym było dowiedzieć się jak "powstał" Loeb. Nigdy nie przypuszczał bym, że taka była historia człowieka, który zmiażdżył rajdowe gwiazdy mojego dzieciństwa. Ale nie będę zdradzał.
Polecam tę książkę nie tylko fanom rajdów...
2015-03-30
Pierwszy raz chyba brakło mi "języka w gębie" w odniesieniu do książki którą czytałem. Jest ona dla mnie tak obszerna, że nie wiem co pisać.
Z technicznego punktu widzenia, percepcja tej książki zaburzyła... jak by to nazwać.. moje podejście do czytania. Wciągnęła mnie tak samo jak moja ulubiona seria, czyli Wiedźmin. Tutaj jednak nie czytałem tak błyskawicznie, po pierwsze dawkowałem sobie ją.. by opowieść trwała jak najdłużej, po drugie czytałem zwyczajnie wolniej i inaczej widziałem wydarzenia. Zawsze przy czytaniu widziałem tak jak by film... w tym przypadku czułem się jak bym był w centrum akcji. Gdy Jake vel Georg jechał samochodem, czułem się jak bym podróżował na siedzeniu pasażera.. dziwne uczucie. Cała ta książka jest dla mnie... no kurde nie wiem co pisać.
To by było na tyle, polecam!
Pierwszy raz chyba brakło mi "języka w gębie" w odniesieniu do książki którą czytałem. Jest ona dla mnie tak obszerna, że nie wiem co pisać.
Z technicznego punktu widzenia, percepcja tej książki zaburzyła... jak by to nazwać.. moje podejście do czytania. Wciągnęła mnie tak samo jak moja ulubiona seria, czyli Wiedźmin. Tutaj jednak nie czytałem tak błyskawicznie, po pierwsze...
2017-11-06
440 stron w 2 dni... no dobra, nie przeczytałem od deski do deski. Książka ciekawa, pokazująca, że to kiedy coś robimy ma znaczenie. Ale jak teoria ma się do praktyki? Według mnie coś w tym jest, ale nie angażował bym się w to aż tak bardzo by co do minuty to przestrzegać. Mimo, że zgadzam się z autorem to mam problem z wpasowaniem siebie w te ramy, już zaczynając od określenia "typu", właściwie chronotypu. Nie zagłębiając się w szczegóły, myślałem, że będzie wilk, wyszedł niedźwiedź a potem delfin, a i tak nie wydaje mi się bym był tym ostatnim... Spróbuję jednak zrobić eksperyment z tym delfinem, życie pokaże co wyjdzie, choć przyznaje... ciężko będzie bo te różne pory i czynności są tak pomieszanie... strach się bać...
Może kiedyś się pochwale gdzieś wynikami. Właśnie... jeśli ktoś z czytających tą opinie, próbował bawić sie z tymi poradami, chętnie porozmawiam na temat efektów.
Zazwyczaj polecam poradniki, które czytam, tutaj jednak mam dość mieszane uczucia i nie jestem przekonany by powiedzieć "tak, przeczytaj", coś mi tutaj brakuje...
440 stron w 2 dni... no dobra, nie przeczytałem od deski do deski. Książka ciekawa, pokazująca, że to kiedy coś robimy ma znaczenie. Ale jak teoria ma się do praktyki? Według mnie coś w tym jest, ale nie angażował bym się w to aż tak bardzo by co do minuty to przestrzegać. Mimo, że zgadzam się z autorem to mam problem z wpasowaniem siebie w te ramy, już zaczynając od...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-10-09
Carrie... Kiedyś widziałem dwa filmy, teraz zabrałem się za książkę.. jak na moje ostatnie tempo to wręcz ją pochłonąłem... Czasem lubię najpierw oglądnąć film potem przeczytać książkę, ale rzadko. Lubię tą dziewczynę, szkoda, że tak skończyła. Czytając takie książki człowiek zastanawia się jak by to było mieć taką moc. Niby lekkie i przyjemne "czytadełko" jak to u Kinga, ale jednocześnie, daje do myślenia, pokazuje - co prawda w sposób przerysowany, ale takie są prawa fikcji literackiej - jak może działać na człowieka coś co działa od lat, co się piętrzy gdy dusimy to w sobie, czasem wystarcza, mała iskierka, czasem głupi żart czy nieporozumienie... Jak dużo z nas, gdyby nie myśl o konsekwencjach z chęcią "zabawili" by się w sposób podobny do Carrie. Lepiej nie sięgajcie w te głębiny swojego umysłu czy też duszy bo możecie się przerazić ;)
Sama książka jest wręcz oblana krwią, początek i koniec, klamrą jest menstruacja, pewnie niektórych może to zniesmaczyć, tak osobista i intymna sprawa każdej kobiety, ale jest w tym jakieś przesłanie... jakie? to już niech każdy czytelnik sobie sam odpowie ;)
Warto przeczytać ;)
Carrie... Kiedyś widziałem dwa filmy, teraz zabrałem się za książkę.. jak na moje ostatnie tempo to wręcz ją pochłonąłem... Czasem lubię najpierw oglądnąć film potem przeczytać książkę, ale rzadko. Lubię tą dziewczynę, szkoda, że tak skończyła. Czytając takie książki człowiek zastanawia się jak by to było mieć taką moc. Niby lekkie i przyjemne "czytadełko" jak to...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-08-02
"Ten poradnik pomoże ci stać się człowiekiem sukcesu!" po tym zdaniu powinienem odłożyć ksiażkę na półkę, jednak ciekawość odnośnie zagadnienia psychopatii wzięła górę.. i dobrze!
Chcesz zostać psychopatą? Nie czytaj.
Chcesz instrukcje krok po kroku jak odnosić sukcesy? Szkoda czasu, tu tego nie znajdziesz.
Ale za to w dość humorystyczny sposób możemy się dowiedzieć jak to wszystko działa i ile masz w sobie tego całego "psychopaty".
Porównanie ze stołem mikserskim według mnie idealne. Powtórzę się - ale tak już mam przy tego typu książkach - większość wiedziałem, ale nikt mi tego w głowie nie poukładał. Teraz to się trochę zmieniło, po tej lekturze mogę sprawniej przeanalizować i zrozumieć moje pewne zachowania.
Pozbyłem się też wyrzutów sumienia, bo często myślałem, że postępuję źle, a wychodzi na to, iż to są dobre cechy, trzeba tylko umieć z nich skorzystać w odpowiedniej chwili. Muszę się nauczyć odpowiednio regulować te "pokrętła" w głowie.
Nastawienie na cel, zero emocji.. miałem takie przebłyski od dziecka i mam coraz częściej. Wychodzi na to, że to dobrze.
Fragment, o bramkarzach i potrzebie bycia psychopatą na tej pozycji przypomniał mi pewien epizod ze szkoły... zawody miedzy klasowe... Giluś oczywiście na bramce (dlaczego? prawdopodobnie przez siłę mięśni brzucha i refleks) Nie pamiętam w tej chwili kiedy to było, 5 podstawówki lub 2 gimnazjum... Nie ważne. Stoję sobie na bramce i nagle gdzieś od połowy boiska wychodzi 1 na 1 przeciwnik (dodam, że ja byłem chucherko a on jak czołg), wybiegłem na granice pola karnego i zatrzymalem piłke. Już nie pamiętam jak ale sytuacja wybroniona. Potem po meczu (boisko mam koło domu) tata podchodzi i się pyta co ja wtedy chciałem zrobić, powiedziałem krótko: piłka nie mogła przejść za mnie, a czy bym złapał, wybił, czy przewrócił przeciwnika to już nie ważne, bo wiedziałem, że będę wstanie zrobić to co potrzeba. Tata mnie oczywiście skarcił, że to źle, bo powinienem mieć plan. Ale z perspektywy czasu... dobrze zrobiłem, gol nie padł bo na zimno skalkulowałem co muszę zrobić i zaufałem swoim umiejętnością, gdybyśmy tak zawsze postępowali bylibyśmy dużo szczęśliwsi.
Zachęcam do lektury!
"Ten poradnik pomoże ci stać się człowiekiem sukcesu!" po tym zdaniu powinienem odłożyć ksiażkę na półkę, jednak ciekawość odnośnie zagadnienia psychopatii wzięła górę.. i dobrze!
Chcesz zostać psychopatą? Nie czytaj.
Chcesz instrukcje krok po kroku jak odnosić sukcesy? Szkoda czasu, tu tego nie znajdziesz.
Ale za to w dość humorystyczny sposób możemy się dowiedzieć jak...
2017-05-23
Pierwsza książka od dawna, która uruchomiła u mnie syndrom następnej kartki...
Przez ok. 1/3 jak każdą inną, ale potem po prostu chciałem się dowiedzieć, jak się to skończy.
Dużo lepsza wg mnie od "Lśnienia", może to kwestia tego, że rozgrywała się w wielu miejscach, a nie jednym. Po prostu mi się podobała, chciałbym częściej czytać takie książki.
Bardzo ciekawy pomysł i proste wykonanie. Naprawdę zwyczajne życie, które kryje w sobie ten wielki pierwiastek niezwykłości i trudów oraz przygód.
Ciężko mi się pisze opinie do książek, które mi się podobały, bo po prostu przyjmuję je takie, jakie są.
Te "dobre" charaktery bardzo przypadły mi do gustu, ale też cały czas zastanawiałem, się jak by to było być tymi po drugiej stronie, skończyli niezbyt przyjemnie, ale ciekawiło mnie czy ich życie było tak świetne, jak to opisywali?
Warto ją przeczytać dla dwu przed ostatnich zdań. "Jestem tu. I zostanę, dopóki nie zaśniesz."
Pierwsza książka od dawna, która uruchomiła u mnie syndrom następnej kartki...
Przez ok. 1/3 jak każdą inną, ale potem po prostu chciałem się dowiedzieć, jak się to skończy.
Dużo lepsza wg mnie od "Lśnienia", może to kwestia tego, że rozgrywała się w wielu miejscach, a nie jednym. Po prostu mi się podobała, chciałbym częściej czytać takie książki.
Bardzo ciekawy pomysł i...
2017-05-07
Widząc tą książkę na półce w księgarni pomyślałem, że warto by poznać historie widzianą z drugiej strony. Nie pomyliłem się. Oczywiście trzeba wziąć pod uwagę, że to jest kryminał historyczny, a nie dokument.
Czyta się łatwo i przyjemnie, jest wiele wątków ładnie rozegranych. Mnie bardzo rozbawił podrozdział Widma z rozdziału 9. Ale nie będę zdradzał dlaczego.
Przez całą książkę doskonale widać kto napisał tę książkę - jeśli ktoś nie wie to polecam zapoznać się choćby z tym co Wikipedia ma do powiedzenia. Cały czas propaganda świetności Moskowi, car jest najwyższym dobrem i całe niebiosa pomagają w walce z Lachami. Król Polski został dość mocno ośmieszony, ale że nie jest to treść naukowa, to można trochę przymknąć oko, w końcu i my piszemy różnie o innych narodach.
Wracając do spraw warsztatowych, książka naprawdę dobrze skomponowana, intryga odpowiednio zawiązana i powoli ukazująca się czytelnikowi. Oczywiście nie obyło się bez błędów jak np. już obalony mit grzmiących skrzydeł husarii, no ale wolno mu.
Na koniec sobie zostawiłem coś, co sam autor chyba nieświadomie przekazał, a idealnie wpasowuje się w opinie Polaków o Rosji. Rosjanin bez twardego buta nad sobą jest jak dziecko we mgle... Smutne...
Widząc tą książkę na półce w księgarni pomyślałem, że warto by poznać historie widzianą z drugiej strony. Nie pomyliłem się. Oczywiście trzeba wziąć pod uwagę, że to jest kryminał historyczny, a nie dokument.
Czyta się łatwo i przyjemnie, jest wiele wątków ładnie rozegranych. Mnie bardzo rozbawił podrozdział Widma z rozdziału 9. Ale nie będę zdradzał dlaczego.
Przez całą...
2017-04-30
Gdy będąc w księgarni, chwyciłem książkę do ręki, poczułem się jak dziecko, które dostało wymarzony prezent na gwiadkę — no dobra nie wiem jak się czuje takie dziecko, bo nigdy nie dostałem tego, co chciałem, ale naprawdę poczułem się wyjątkowo.
No właśnie, na tym chyba koniec moich zachwytów. Pozycja na pewno warta przeczytania, jednak spodziewałem się czegoś konkretniejszego, może bardziej technicznego. A tu na start dostajemy opis, dokładny opis pogrzebu Ayrton. Jasne, że to ważna część i pokazująca kim był dla swoich rodaków i nie tylko, ale nic nie wnosi w sprawie "okiełznania" jego geniuszu. Mamy tu trochę wycieczek sentymentalnych autor do czasów swojego dzieciństwa (które przypada na czasy Jima Clarka) oraz sporo historii F1 całkiem niezwiązanej z opisywanym tu kierowcą. Moim zdaniem spokojnie 25% treści można by usunąć i książka nie straciłaby na wartości pod względem informacji na temat Senny.
Denerwujące są momenty, gdy z akapitu na akapit całkowicie zmienia się temat wypowiedzi, a jest kilka takich sytuacji. Znalazłem też jeden błąd, ale zakładam, że to błąd w druku — w jednym miejscu jest napisane, że Keke Rosberg był mistrzem w 83 roku, a to było w 82.
Co do samego Ayrtona Senny ta książka trochę obdziera go z mistycyzmu, jakim ludzie lubili się karmić. Wydaje mi się to bardzo dobrym zabiegiem. Wreszcie jest dobitnie pokazane, że to nie tylko talent, ale też ciężka praca i determinacja. Można tutaj odkryć troszkę prywatnego człowieka i biznesmena.
Na koniec mała osobista dygresja. Bardzo źle, że jego życie skończyło się tak, jak się skończyło, jednak dla jego legendy to był idealny moment na zakończenie kariery. Skończyła się pewna era wyścigów i on tocząc pojedynki z młodym Schumacherem straciłby w oczach świata, bo z tego, co przeczytałem wydaje mi się, że nie potrafiłby odpuścić.
Jutro minie 23 lata... 1.05.1994... Ale specjalnie chciałem dziś skończyć czytać i napisać opinie. Trzeba pamiętać o pewnym Austriaku, o nazwisku Roland Ratzenberger.
Gdy będąc w księgarni, chwyciłem książkę do ręki, poczułem się jak dziecko, które dostało wymarzony prezent na gwiadkę — no dobra nie wiem jak się czuje takie dziecko, bo nigdy nie dostałem tego, co chciałem, ale naprawdę poczułem się wyjątkowo.
No właśnie, na tym chyba koniec moich zachwytów. Pozycja na pewno warta przeczytania, jednak spodziewałem się czegoś...
2017-04-08
Nie rozumiem siebie, przy tragicznych/smutnych wydarzeniach jestem zimny jak lód, może w życiu dwa razy uroniłem łezkę przy takiej okazji... Za to, jak widzę dobro, to od razu mi się oczy moczą... Ale o co chodzi? Podczas tej lektury miałem co rozdział moment, gdy oczy zachodziły mi mgłą.
Jednak od początku. Wziąłem książkę do ręki w chwili, gdy jedyną rzeczą, na jaką miałem ochotę, było siedzenie i gapienie się w ścianę. Natłok pewnych spraw mnie przygniótł, oczywiście z mojej winy w większości, ale to pomińmy na ten moment.
Podchodziłem do tego bardzo sceptycznie, bo jak mi ma jakaś książka pomóc. I rzeczywiście, mógłbym powiedzieć, że ta książka jak inne tego typu są napakowane frazesami i tak jest, w kółko jest powtarzane to samo. Jednak tu przykłady z życia, historie ludzi powodowały u mnie spokój i myśl, że przecież wystarczy ruszyć tyłek i powoli, naprawdę powoli zacząć działać. Nie jestem w sytuacji beznadziejnej. Tylko trzeba wykonać jakiś ruch. Naprawdę mogę polecić ludziom, którzy szukają motywacji do życia, działania itp. Jednocześnie mam świadomość, iż samo przeczytanie tej książki nic nie zmieni. Motywacja urosła, utrzyma się tydzień, może dłużej i zapomnę o treści pod natłokiem codziennego życia, dlatego wydaję mi się, że należy co jakiś czas przypominać sobie tę lekturę. Nie każdy lubi tego typu poradniki motywacyjne, ale może warto się skusić?
Troszkę minusów. Denerwował typowo amerykański styl i ciągłe nawiązywanie do Boga. Mimo, że sam jestem wierzący to ta pani troszeczkę przegina.
Nie rozumiem siebie, przy tragicznych/smutnych wydarzeniach jestem zimny jak lód, może w życiu dwa razy uroniłem łezkę przy takiej okazji... Za to, jak widzę dobro, to od razu mi się oczy moczą... Ale o co chodzi? Podczas tej lektury miałem co rozdział moment, gdy oczy zachodziły mi mgłą.
Jednak od początku. Wziąłem książkę do ręki w chwili, gdy jedyną rzeczą, na jaką...
2010-05-08
2012
Cóż ja mogę napisać o tej książce... podchodziłem dwa razy do niej. Nie dlatego,że była zła. Miałem niemoc czytelniczą...
Ale do rzeczy. Bardzo rzetelnie i przystępnie przedstawiona teoria psychologi sportu oraz bardzo wiele ćwiczeń praktycznych. Dodatkowo jest to okraszone różnymi historiami z życia sportowców a każdy rozdział jest podpisany ciekawym cytatem.
Mamy tu zagadnienia indywidualne jak i drużynowe .
Oczywiście pod "mój" sport jest mało lub prawie nic ale oczywiście jak najbardziej można sobie coś dobrać. I nie mam tu pretensji do autorów bo to logiczne, że piszą na przykładach które znają. Jedyny minus to to, że kończący książkę roczny program treningowy jest rozpisany na dwa cykle startowe w sezonie, a np ja lub piłkarze czy inni zawodnicy sportów drużynowych startują przez cały rok praktycznie w dość równych odstępach czasu, przez co trzeba stworzyć swój własny plan działania.
Na koniec coś o sobie napisze; książkę tę kupiłem jakieś dwa lata temu, zrobiłem wtedy test wstępny w niej zamieszczony i powtórzyłem go teraz. Poprawiłem się sporo przez ten czas działając "na czuja". Obym miał teraz motywacje (bo wtedy i czas się znajdzie) by robić sobie te ćwiczenia, powoli do przodu. Każdemu miłośnikowi sportu i/lub psychologi polecam.
Cóż ja mogę napisać o tej książce... podchodziłem dwa razy do niej. Nie dlatego,że była zła. Miałem niemoc czytelniczą...
więcej Pokaż mimo toAle do rzeczy. Bardzo rzetelnie i przystępnie przedstawiona teoria psychologi sportu oraz bardzo wiele ćwiczeń praktycznych. Dodatkowo jest to okraszone różnymi historiami z życia sportowców a każdy rozdział jest podpisany ciekawym cytatem.
Mamy tu...