-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel5
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant8
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2022-06-12
2017-09-23
2020-05-16
2021-04-05
2015-06-08
„Córeczka” Liliany Fabisińskiej swoją premierę miała już jakiś czas temu. U mnie na półce także trochę poczekała zanim po nią sięgnęłam. Zawsze tak mam, że kiedy książka zdobywa głównie pozytywne recenzje, to ja obawiam się, że do mnie nie trafi. W przypadku tej powieści moje obawy były zupełnie niesłuszne, już dawno żadna opowieść nie zrobiła na mnie takiego wrażenia jak właśnie „Córeczka”.
Kiedy w drzwiach znanej i lubianej pani psycholog staje nastolatka, niewidziana od ośmiu lat, od razu można się domyślać, że nie będzie to łatwa i przyjemna historia. Wraz z dziewczynką powracają wspomnienia, które Agata dawno temu głęboko ukryła i nie planowała do nich wracać. Przecież jest szczęśliwą żoną, matką, a także ekspertką od wychowywania dzieci. Niestety życie nie zawsze jest proste, jakbyśmy tego oczekiwali. Aby spełnić obietnicę złożoną dziewczynie główna bohaterka będzie musiała się naprawdę poświęcić. Czy jej się uda, czy miłość do męża przetrwa tę niełatwą próbę?
Rewelacyjnie skonstruowana fabuła – tak naprawdę do końca nie wiedziałam co i jak, i co tak naprawdę się wydarzyło. Czegoś się domyślałam, spodziewałam się w jakim kierunku mogą podążyć niektóre wątki, ale to i tak nic w porównaniu z tym, co przygotowała dla nas autorka. Postaci wykreowane są na najwyższym poziomie, bardzo realistyczne. Cała historia została tak skonstruowana, iż wydaje się z jednej strony jest niemożliwa do wydarzenia się, a z drugiej tak bardzo realistyczna i prawdopodobna. Majstersztyk.
Powieść porusza ważny i trudny zarazem temat wirusa HIV. I wstyd się przyznać, bo po tym jak stało się o nim głośno w latach 90tych jakieś informacje na ten temat posiadałam, ale jak się okazało nie były to żadne konkrety. A dzięki tej książce poszerzyłam wiedzę w tym zakresie, teraz wiem czego nie trzeba się obawiać w kontaktach z osobami zarażonymi, a także że nie tylko rozwiązłość seksualna może być przyczyną zarażenia.
„Córeczka” Liliany Fabisińskiej to książką, którą koniecznie należy przeczytać. Być może otworzy oczy niejednej osobie, a także spowoduje to, że Ci którzy nigdy testów na HIV nie robili, bez chwili zwłoki udadzą się do najbliższego punktu, zwłaszcza że testy można wykonać bezpłatnie i anonimowo.
„Córeczka” Liliany Fabisińskiej swoją premierę miała już jakiś czas temu. U mnie na półce także trochę poczekała zanim po nią sięgnęłam. Zawsze tak mam, że kiedy książka zdobywa głównie pozytywne recenzje, to ja obawiam się, że do mnie nie trafi. W przypadku tej powieści moje obawy były zupełnie niesłuszne, już dawno żadna opowieść nie zrobiła na mnie takiego wrażenia jak...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-07-19
2021-01-30
2013-11-27
O Philippie Gregory podczytywałam na blogach już od jakiegoś czasu, jednak obawiałam się trochę sięgnąć po jej książki, a to ze względu na to, że historia jakoś nigdy mnie nie pociągała. Jakże się cieszę, że postanowiłam to zmienić i poznać twórczość tej autorki.
Philippa Gregory studiowała historię na Uniwersytecie Sussex oraz uzyskała tytuł doktora z literatury XVIII-wiecznej na Uniwersytecie w Edynburgu, mieszka w północnej Anglii. Jest autorką kilkunastu powieści historycznych oraz książek dla dzieci.
"Kochanice króla" to powieść historyczna opisująca wydarzenia mające miejsce na dworze króla Anglii Henryka VIII Tudora w latach 1521 - 1536. Rodzina Howardów oraz Boleynów postanawia podsunąć miłościwie panującemu władcy jedną ze swych cór - Marię. Pomimo faktu, że jest to dopiero czternastoletnia dziewczyna jest już zamężna. Zostaje jednak odsunięta od męża, wszystko po to, aby stać się królewską faworytą i kochanką. Maria jest uległa w stosunku do swej rodziny i poddaje się wydawanym rozkazom. Na dwór trafia także starsza siostra Marii - Anna. Tak zaczyna się opowiedziana historia, więcej z fabuły nie chcę zdradzać, żeby nie zepsuć nikomu przyjemności czytania, chociaż Ci co nie są na bakier z historią dobrze wiedzą jak opowieść się potoczy.
Historię śledzimy oczami Marii, która jest narratorką i jest także tą siostrą, do której zapałamy sympatią. Z jednej strony bezwolna marionetka w rękach głowy rodziny Howardów, z drugiej istota pełna ludzkich uczuć: kocha swoje dzieci, szanuje królową Katarzynę i nie ma opory przed zdradzeniem jej. Natomiast Anna jest tą o "czarnej duszy", bardzo cyniczna oraz nastawiona na realizację swoich celów, do których dąży po trupach. Bardzo często bywa niemiła, złośliwa, zawistna czy to w stosunku do Marii czy do innych osób ze swego otoczenia, nie liczy się ze zdaniem i uczuciami innych ludzi.
Autorka barwnie przedstawiła życie na dworze, wraz ze wszystkimi blaskami oraz cieniami, intrygi pojawiające się na każdym kroku, wszędzie panująca zawiść. Plastycznie zostało przedstawione życie nadwornych kobiet, które próbują zaspokoić potrzeby swojego króla, i bez znaczenia jest tu fakt czy jest to królowa czy zaledwie jej dwórka. Dbałość o szczegóły to cecha pisarki, którą łatwo zauważyć podczas czytania, postacie są wspaniale wykreowane, a wszystkie wątki dopracowane. Język, jakim została spisana opowieść jest historyczny (w końcu to Maria opowiada), mimo to wcale się nie zmęczymy podczas lektury.
Czas spędzony z tą powieścią będę długo i mile wspominać, i żałuję, że skończyłam przygodę z tą 700-stronicową księgą. Jest to wspaniała książka o losach dwóch sióstr Marii i Anny Boleyn na królewskim dworze, cudownie przedstawiona historia, która nie męczy, a jedynie wzmaga ciekawość. I pomimo, iż w trakcie czytania domyślamy się jak się wszystko zakończy, nie psuje to przyjemności z lektury. "Kochanice króla" w pełni zasługują na miejsce na półce ulubionych książek, co niniejszym czynię.
O Philippie Gregory podczytywałam na blogach już od jakiegoś czasu, jednak obawiałam się trochę sięgnąć po jej książki, a to ze względu na to, że historia jakoś nigdy mnie nie pociągała. Jakże się cieszę, że postanowiłam to zmienić i poznać twórczość tej autorki.
Philippa Gregory studiowała historię na Uniwersytecie Sussex oraz uzyskała tytuł doktora z literatury...
2020-03-29
2023-03-26
2015-07-30
2020-08-09
Ge-nial-na. Chyba najlepsza książka z serii, nie mogłam się oderwać, a Odę pokochałam miłością bezwarunkową. :) Fakt, że nie czytałam Szaławiły, więc jeszcze na chwilę mogę się zagłębić w ten świat.
Ge-nial-na. Chyba najlepsza książka z serii, nie mogłam się oderwać, a Odę pokochałam miłością bezwarunkową. :) Fakt, że nie czytałam Szaławiły, więc jeszcze na chwilę mogę się zagłębić w ten świat.
Pokaż mimo to2014-01-27
2013-08-31
Po tym jak miałam okazję zapoznać się z "Mistrzem" Katarzyny Michalak stwierdziłam, że nigdy więcej nie sięgnę po powieść erotyczną. Niestety tamta lektura zdecydowanie mnie zniechęciła do tego gatunku. Jednak będąc ostatnio w bibliotece trafiłam na "Szkołę żon" Magdaleny Witkiewicz i zapomniałam szybko o swoim postanowieniu. Od dłuższego czasu chciałam się zapoznać z twórczością pani Magdy, a to dzięki wielu pozytywnym opiniom na jej temat, jakie dane mi było czytać na blogach. Wróciłam do domu z książką pod pachą i pełna zapału do lektury, a gdy do niej zasiadłam to już nie mogłam się oderwać.
Na początku poznajemy główne bohaterki, wokół których toczy się akcja: Julię, Jadwigę, Michalinę i Martę. Dwudziestosiedmioletnia Julia opija w barze z koleżankami zakończony proces rozwodowy, bierze udział w loterii i wygrywa trzytygodniowy pobyt w luksusowym SPA. Jadwiga to starsza kobieta zdradzana przez męża. W dniu swoich pięćdziesiątych urodzin, po przelaniu się czary goryczy, umawia się na turnus w Zmysłowej Szkole Żon, której ulotkę dostała, gdy śledziła niewiernego małżonka. Michalina - młoda, dziewiętnastoletnia dziewczyna marząca o zostaniu fryzjerką oraz zaspokajaniu swojego chłopaka Michała, którego mogłabym określić jako dresiarza i buca. Pobyt w szkole sponsoruje jej właśnie rzeczony buc, po to, aby dziewczyna nauczyła się "robić mu dobrze". Jest jeszcze Marta, kuzynka właścicielki szkoły, samotna matka borykająca się ze sporą nadwagą. Wszystkie trafiają w tym samym czasie do Zmysłowej Szkoły Żon, w której pobyt ma im uświadomić, że to one są ważne oraz spowoduje to, że żaden facet już nigdy ich nie zostawi. Każda z bohaterek ma problemy, które ciągną się za nimi jak cienie, ale w trakcie wspólnego pobytu zaprzyjaźniają się i pomagają sobie wzajemnie pokonywać trudności.
Sceny erotyczne są takie jak powinny być, nie są przerysowane, ani zbyt wulgarne ani zbyt eteryczne, w końcu w Zmysłowej Szkole Żon nie może ich brakować. ;) Bohaterki nie uczą się jak być dobrą żoną, co mogłaby sugerować nazwa, ale poznają zdrowy egoizm, że to one i ich potrzeby są ważne, i to jest właśnie klucz do sukcesu. Sam pomysł fabuły zasługuje na uznanie. Podczas czytania niejednokrotnie łapałam się na tym, że z chęcią zawitałabym w takiej szkole. Może niekoniecznie po to, by korzystać z seksualnych uciech, niemniej jednak spędzenie trzech tygodni w pięknych "okolicznościach przyrody", w oddaleniu od codziennych problemów i trosk, z możliwością odpoczęcia, zrelaksowania się, skorzystania z różnych zabiegów SPA jest bardzo kuszące.
Książka jest naprawdę bardzo dobra, więc co za tym idzie polecam, polecam, polecam. Zwłaszcza że po lekturze niejedna kobieta może się zastanowić nad tym jak wygląda jej życie i czy przypadkiem nie powinna zrobić czegoś tylko dla siebie.
Po tym jak miałam okazję zapoznać się z "Mistrzem" Katarzyny Michalak stwierdziłam, że nigdy więcej nie sięgnę po powieść erotyczną. Niestety tamta lektura zdecydowanie mnie zniechęciła do tego gatunku. Jednak będąc ostatnio w bibliotece trafiłam na "Szkołę żon" Magdaleny Witkiewicz i zapomniałam szybko o swoim postanowieniu. Od dłuższego czasu chciałam się zapoznać z...
więcej mniej Pokaż mimo to
Natasza Socha znana z wielu książek z humorystycznym podejściem, napisała książkę, która zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Sięgając po "Aptekę marzeń" nie wiedziałam do końca o czym jest - nie czytałam notki na okładce, ani innych opinii, aby się w żaden sposób nie sugerować. Po pierwszych stronach wiedziałam, że będzie mi ciężko czytać, zwłaszcza że mam małe dzieci. Dlaczego? Ponieważ jest to książka o raku, o raku wśród dzieci.
Rak. Słowo, które działa jak karabin. Rozbija wszystko w drobny mak: dom, rodzinę, pracę, poukładane życie, radość i szczęście.To jest wyrok i trzeba być niesamowicie silnym, aby udźwignąć ten ciężar, zwłaszcza jeżeli ta diagnoza dotyka dziecka. Dziecka mającego kilka lat, ale także dziecka będącego nastolatkiem. Rodzic powinien być twardzielem, a niejednokrotnie w takich sytuacjach twardzielami okazują się ci najmłodsi.
Główne bohaterki są dwie: jedna to kilkuletnia Ola, która jest, tak samo jak jej historia, prawdziwa oraz nastoletnia Karolina, która jest postacią fikcyjną, co nie znaczy, że nie jest realistyczna. Autorka przedstawia nam historie rodzin, które zostały dotknięte przez tę paskudną zmorę naszych czasów - nowotwór. Nie mogę i nie chcę napisać nic więcej o fabule, ponieważ ta książka zasługuje na to, aby każdy mógł ją przeczytać i poznawać historię strona po stronie.
Genialnie rozpisana narracja: z jednej strony matka małego dziecka borykająca się z chorobą córeczki i wszystkimi problemami, które się pojawiają w czasie walki o zdrowie, z drugiej nastoletnia dziewczyna, przed którą życie dopiero się rozpoczyna, a już rzuciło jej pod nogi ogromną kłodę. Przepięknie napisana opowieść o nadziei, marzeniach, przyjaźni, miłości oraz walce. Emocje wyzierają z każdej strony, raz jest zabawnie, raz wzruszająco.
To jest książka, która może spowodować zwiększenie zarejestrowanych dawców szpiku. Ja swój pakiet zamówiłam. Dzięki tej powieści chce się być lepszym człowiekiem. "Apteka marzeń" jest po prostu piękną opowieścią, która na długo pozostanie w moim sercu.
Natasza Socha znana z wielu książek z humorystycznym podejściem, napisała książkę, która zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Sięgając po "Aptekę marzeń" nie wiedziałam do końca o czym jest - nie czytałam notki na okładce, ani innych opinii, aby się w żaden sposób nie sugerować. Po pierwszych stronach wiedziałam, że będzie mi ciężko czytać, zwłaszcza że mam małe dzieci....
więcej Pokaż mimo to