-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać245
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik14
-
ArtykułyMamy dla was książki. Wygraj egzemplarz „Zaginionego sztetla” Maxa GrossaLubimyCzytać2
Biblioteczka
2019-01-14
2015-05-31
2015-09-02
2016-06-15
2015-09-15
2015-08-09
2016-03-02
2016-02-20
2015-12-30
2015-10-27
2015-10-16
2015-10-11
2015-10-10
2015-06-08
„Córeczka” Liliany Fabisińskiej swoją premierę miała już jakiś czas temu. U mnie na półce także trochę poczekała zanim po nią sięgnęłam. Zawsze tak mam, że kiedy książka zdobywa głównie pozytywne recenzje, to ja obawiam się, że do mnie nie trafi. W przypadku tej powieści moje obawy były zupełnie niesłuszne, już dawno żadna opowieść nie zrobiła na mnie takiego wrażenia jak właśnie „Córeczka”.
Kiedy w drzwiach znanej i lubianej pani psycholog staje nastolatka, niewidziana od ośmiu lat, od razu można się domyślać, że nie będzie to łatwa i przyjemna historia. Wraz z dziewczynką powracają wspomnienia, które Agata dawno temu głęboko ukryła i nie planowała do nich wracać. Przecież jest szczęśliwą żoną, matką, a także ekspertką od wychowywania dzieci. Niestety życie nie zawsze jest proste, jakbyśmy tego oczekiwali. Aby spełnić obietnicę złożoną dziewczynie główna bohaterka będzie musiała się naprawdę poświęcić. Czy jej się uda, czy miłość do męża przetrwa tę niełatwą próbę?
Rewelacyjnie skonstruowana fabuła – tak naprawdę do końca nie wiedziałam co i jak, i co tak naprawdę się wydarzyło. Czegoś się domyślałam, spodziewałam się w jakim kierunku mogą podążyć niektóre wątki, ale to i tak nic w porównaniu z tym, co przygotowała dla nas autorka. Postaci wykreowane są na najwyższym poziomie, bardzo realistyczne. Cała historia została tak skonstruowana, iż wydaje się z jednej strony jest niemożliwa do wydarzenia się, a z drugiej tak bardzo realistyczna i prawdopodobna. Majstersztyk.
Powieść porusza ważny i trudny zarazem temat wirusa HIV. I wstyd się przyznać, bo po tym jak stało się o nim głośno w latach 90tych jakieś informacje na ten temat posiadałam, ale jak się okazało nie były to żadne konkrety. A dzięki tej książce poszerzyłam wiedzę w tym zakresie, teraz wiem czego nie trzeba się obawiać w kontaktach z osobami zarażonymi, a także że nie tylko rozwiązłość seksualna może być przyczyną zarażenia.
„Córeczka” Liliany Fabisińskiej to książką, którą koniecznie należy przeczytać. Być może otworzy oczy niejednej osobie, a także spowoduje to, że Ci którzy nigdy testów na HIV nie robili, bez chwili zwłoki udadzą się do najbliższego punktu, zwłaszcza że testy można wykonać bezpłatnie i anonimowo.
„Córeczka” Liliany Fabisińskiej swoją premierę miała już jakiś czas temu. U mnie na półce także trochę poczekała zanim po nią sięgnęłam. Zawsze tak mam, że kiedy książka zdobywa głównie pozytywne recenzje, to ja obawiam się, że do mnie nie trafi. W przypadku tej powieści moje obawy były zupełnie niesłuszne, już dawno żadna opowieść nie zrobiła na mnie takiego wrażenia jak...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-10-08
"Po prostu bądź" to najnowsza, trzynasta już powieść poczytnej autorki - Magdaleny Witkiewicz, która ma na swoim koncie książki o różnej tematyce: poważne, zabawne, erotyki, a także opowieści dla dzieci. Nie ukrywam, że jest to jedna z moich ulubionych autorek, także nie ma co się dziwić, że wzięłam się za lekturę jak tylko książka wpadła w moje ręce.
Kiedy rozpoczęłam czytanie sądziłam, że została tu przedstawiona historia jakich wiele, i że raczej niczym nie zostanę zaskoczona, ale wcale tak nie było. Paulina chce zostać architektem, i aby osiągnąć ten cel wyjeżdża na studia do Gdańska, zostawiając na wsi niezadowolonych rodziców. Jak można się spodziewać jej życie nie jest usłane różami, ale pewnego dnia poznaje przystojnego mężczyznę... Czy wtedy jej życie obróci się o 180 stopni? Nic więcej nie zdradzę, bo historia ta jest warta tego, abyście same ją poznały i dały się porwać tej feerii emocji. Ale powiem Wam, że opowieść nie jest banalna, a kiedy po pierwszych 50 stronach poczułam cisnące się pod powiekami łzy, już wiedziałam, że wzruszenia będą mi towarzyszyły podczas lektury.
Określenie, że jest to najpiękniejsza powieść o miłości jest jak najbardziej słuszne. Znajdziemy w niej różne rodzaje miłości od tej najzwyklejszej, chociaż wcale nie prostej, miłości kobiety do mężczyzny, poprzez miłość przyjacielską, siostrzaną, aż po rodzicielską - każda z nich jest inna i inaczej została przedstawiona w powieści, a wspólny mianownik jest taki, że nie pozwalają pozostać czytelnikowi obojętnym. Czytając angażujemy się w opowieść, jakby dotyczyła nas samych, albo kogoś z naszego otoczenia. To zasługa talentu Magdaleny Witkiewicz, która potrafi sprawić, że identyfikacja z bohaterkami przechodzi samoistnie i nie ma się na nią wpływu. I to co najważniejsze: autorka zwraca uwagę na to, że najważniejsza jest komunikacja, rozmowa z bliskimi o tym co nas boli, o tym co nas cieszy, nie można skrywać w sobie uczuć, bo może to doprowadzić do poważnych sytuacji, które z czasem stają się niemożliwe lub bardzo trudne do wyjaśnienia.
Magdalena Witkiewicz jest określana jako specjalistka od szczęśliwych zakończeń, ale podczas czytania tej powieści wcale nie byłam pewna, czy autorka nie spłata mi figla i szczęście nie odnajdzie drogi do głównej bohaterki. Musicie same sprawdzić czy szczęśliwe zakończenie miało jednak miejsce w "Po prostu bądź". I mogę Wam zagwarantować, że czas który spędzicie z tą książką nie będzie dla Was czasem straconym, bo to po prostu piękna i mądra książka.
"Po prostu bądź" to najnowsza, trzynasta już powieść poczytnej autorki - Magdaleny Witkiewicz, która ma na swoim koncie książki o różnej tematyce: poważne, zabawne, erotyki, a także opowieści dla dzieci. Nie ukrywam, że jest to jedna z moich ulubionych autorek, także nie ma co się dziwić, że wzięłam się za lekturę jak tylko książka wpadła w moje ręce.
Kiedy rozpoczęłam...
2015-08-07
2015-09-05
2015-02-08
2015-08-08
2015-07-30
Marta Kisiel to polska autorka, czy raczej Ałtorka - jak sama siebie nazywa, pisząca powieści i opowiadania z gatunku fantastyki. Z twórczością pani Marty miałam okazję się już zapoznać dzięki "Nomen omen", który nomen omen bardzo mi się spodobał. Natomiast o "Dożywociu" czytałam wiele pozytywnych opinii, tylko nigdzie nie mogłam znaleźć tej powieści. Aż doczekałam się wznowienia, zakupiłam własny egzemplarz i... odłożyłam na półkę w obawie przed zderzeniem oczekiwań z rzeczywistością (wszystko przez te przeczytane recenzje). Tak sobie to moje "Dożywocie" przeleżakowało do zeszłego tygodnia, kiedy to została jednogłośnie, jednoosobowo podjęta decyzja: czytamy! Teraz pozostaje mi tylko żałować, że tyle czasu czekałam...
Ale po kolei... Główny bohater - pisarz Konrad Romańczuk nieoczekiwanie dowiaduje się o spadku, jaki mu przypadł w udziale po nieznanym krewnym. W efekcie pozostawia za sobą miasto, niedoszłą narzeczoną i wybiera się na głęboką prowincję do Lichotki, aby w ciszy i spokoju oddać się napisaniu Dzieła Swojego Życia. Brzmi nieźle i całkiem sensownie. Ale czy na pewno tak będzie? Na miejscu zastaje gotyckie domiszcze z wieżyczką, w którym urzęduje niewyrośnięty anioł Licho w bamboszkach, uczulony na pierze, pradawny potwór Krakers uwielbiający gotować oraz panicz Szczęsny - widmo poety samobójcy. Tylko czy z taką gromadką dożywotników można normalnie funkcjonować? Do jakich sytuacji potrafią doprowadzić pomysły tej nietuzinkowej gromadki? Konrada czeka nie jeden orzech do zgryzienia...
Marta Kisiel wspięła się na wyżyny wyobraźni i zaszalała. Ale jak zaszalała... Jestem pod ogromnym wrażeniem wykreowanych postaci, każda z nich jest dopracowana w najmniejszych szczegółach. Licho przeogromnie mnie rozczulało w tej swojej niewinności i infantylności, Szczęsny wkurzał niemal tak, jakby stał obok i perorował wierszem miłosne wersety, a Krakers... Krakersa po prostu też chciałabym mieć w kuchni - tylko nie mam piwnicy... Główny bohater także został bardzo dobrze skrojony, czasami zimny drań myślący tylko o sobie, ale posiadający także cieplejszą stronę.
Nie mam pojęcia jak to się autorce udało, ale skleciła rewelacyjną powieść, pełną wielu zabawnych i humorystycznych sytuacji. Styl jakim pisze Marta Kisiel jest dość specyficzny, jest tam dużo zabawy słowem i językiem, do tego wiele porównań i przeskoków myślowych. Jestem świadoma, że nie każdemu może odpowiadać taka forma pisania, ale ja jestem fanką tego rodzaju lekkiego pióra oraz takiej łatwości opowiadania niebanalnych historii. W związku z powyższym muszę stwierdzić, że "Dożywocie" trafiło na moją listę ulubionych, a co za tym idzie nie mogę się doczekać "Dożywocia 2", które mam nadzieję niedługo pojawi się w księgarniach.
Marta Kisiel to polska autorka, czy raczej Ałtorka - jak sama siebie nazywa, pisząca powieści i opowiadania z gatunku fantastyki. Z twórczością pani Marty miałam okazję się już zapoznać dzięki "Nomen omen", który nomen omen bardzo mi się spodobał. Natomiast o "Dożywociu" czytałam wiele pozytywnych opinii, tylko nigdzie nie mogłam znaleźć tej powieści. Aż doczekałam się...
więcej Pokaż mimo to