-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać189
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik11
-
ArtykułyMamy dla was książki. Wygraj egzemplarz „Zaginionego sztetla” Maxa GrossaLubimyCzytać2
Biblioteczka
2017-09-18
2017-10-19
2017-11-01
2017-12-15
2018-06-20
2017-04-01
2018-08-08
2018-01-30
2018-01-01
2017-02-19
Jakakolwiek walka z kilogramami do łatwych nie należy, i nie ma tu znaczenia czy trzeba zrzucić ich kilkadziesiąt, kilkanaście czy kilka. Wie o tym każdy, kto kiedykolwiek próbował. Potrzeba bardzo dużo silnej woli i chęci. Pomimo tego, iż raczej stronię od książek typu "ni to pamiętnik, ni to poradnik" to w moje ręce trafiła najnowsza książka Danuty Awolusi "Odważona. Dziewczyna minus 70kg". I muszę tu szczerze powiedzieć, że dawno nie czytałam tak fajnej i mądrej książki, od której nie można się oderwać, potwierdza to fakt, iż przeczytałam ją w ciągu jednego dnia (a taki cud mi się nie zdarza, odkąd mam dwójkę dzieci;) ).
Danuta Awolusi pochodzi ze Śląska, aktualnie mieszka w Warszawie, jest copywriterką, blogerką oraz pisarką, zakochaną w muzyce gospel. W swojej najnowszej książce zapoznaje nas ze swoją historią, historią osoby przy tuszy, którą była chyba od zawsze, do momentu kiedy na przełomie 2012/2013 roku obudziła się w niej Dzika Kobieta, dzięki której postanowiła wprowadzić kilka zmian w swoim dotychczasowym życiu. Małymi kroczkami, nie po to aby osiągnąć cele, ale po to, aby wykonać misję, realizuje swoje noworoczne zamierzenia.
Pokazuje nam jak trudnym tematem jest nadwaga dla osób borykających się z tym problemem. Nawet wtedy, kiedy innym wydaje się, że taka osoba akceptuje siebie i jest zadowolona ze swojego życia i wyglądu, naprawdę może to wyglądać zupełnie inaczej. I potrzebna jest ogromna siła walki, aby przetrwać wszystkie wątpliwości i zawirowania.
"Odważona" to rewelacyjnie skonstruowana opowieść przedstawiająca walkę z samym sobą i z obawami przed opinią innych ludzi. Czytając niejednokrotnie chciałam wykrzyczeć, żeby olała to co inni pomyślą czy powiedzą, niech myśli o sobie i tylko o sobie. Ale wiem że mi to łatwo powiedzieć, a gdybym była w podobnej sytuacji, też pewnie miałabym z tym problem.
Książka nie jest poradnikiem, autorka nie narzuca swoich rozwiązań, nie mówi: "rób tak i tak, bo to jedyna słuszna droga", co często można spotkać w tego typu książkach. Danuta Awolusi pokazuje co jej pomogło oraz udowadnia, że zawsze można dokonać zmiany, jeśli tylko się chce. Jeżeli chcesz zmienić swoje życie, to możesz się zainspirować historią Danusi, pomyśleć o sobie i zacząć działać.
Jedyne czego mi brakowało, to może tego, że autorka nie napisała czy przydarzyła jej się kiedykolwiek sytuacja, która mogłaby zachwiać postanowieniem, a jeżeli tak, to jak sobie z nią poradziła.
Najbardziej mnie zaskoczyły zdjęcia na końcu książki - zdjęcia pięknej kobiety. Aż nie chce się wierzyć, że taka osoba może mieć problemy z poczuciem własnej wartości. Chociaż fakt faktem, że w trakcie kiedy była większa to skutecznie to swoje piękno ukrywała. W książce znajdziemy także kilka przepisów, które są bardzo ciekawe i mam nadzieję z nich skorzystać. Danuta Awolusi zapoznaje nas także z kilkoma historiami innych osób "plus size", które zaczęły działać i odniosły sukces. Brawo! Brawo dla Danusi oraz dla wszystkich, którzy zawalczyli.
"Odważona" to książka, którą warto przeczytać, żeby poznać świetną, piękną i mądrą kobietę, która potrafi zawalczyć o siebie, i dzięki której i ja i Ty także możemy to zrobić. Odpowiednia dawka motywacji zapewniona!
Jakakolwiek walka z kilogramami do łatwych nie należy, i nie ma tu znaczenia czy trzeba zrzucić ich kilkadziesiąt, kilkanaście czy kilka. Wie o tym każdy, kto kiedykolwiek próbował. Potrzeba bardzo dużo silnej woli i chęci. Pomimo tego, iż raczej stronię od książek typu "ni to pamiętnik, ni to poradnik" to w moje ręce trafiła najnowsza książka Danuty Awolusi "Odważona....
więcej mniej Pokaż mimo to2017-12-31
2017-11-13
2017-10-08
2017-09-23
Natasza Socha znana z wielu książek z humorystycznym podejściem, napisała książkę, która zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Sięgając po "Aptekę marzeń" nie wiedziałam do końca o czym jest - nie czytałam notki na okładce, ani innych opinii, aby się w żaden sposób nie sugerować. Po pierwszych stronach wiedziałam, że będzie mi ciężko czytać, zwłaszcza że mam małe dzieci. Dlaczego? Ponieważ jest to książka o raku, o raku wśród dzieci.
Rak. Słowo, które działa jak karabin. Rozbija wszystko w drobny mak: dom, rodzinę, pracę, poukładane życie, radość i szczęście.To jest wyrok i trzeba być niesamowicie silnym, aby udźwignąć ten ciężar, zwłaszcza jeżeli ta diagnoza dotyka dziecka. Dziecka mającego kilka lat, ale także dziecka będącego nastolatkiem. Rodzic powinien być twardzielem, a niejednokrotnie w takich sytuacjach twardzielami okazują się ci najmłodsi.
Główne bohaterki są dwie: jedna to kilkuletnia Ola, która jest, tak samo jak jej historia, prawdziwa oraz nastoletnia Karolina, która jest postacią fikcyjną, co nie znaczy, że nie jest realistyczna. Autorka przedstawia nam historie rodzin, które zostały dotknięte przez tę paskudną zmorę naszych czasów - nowotwór. Nie mogę i nie chcę napisać nic więcej o fabule, ponieważ ta książka zasługuje na to, aby każdy mógł ją przeczytać i poznawać historię strona po stronie.
Genialnie rozpisana narracja: z jednej strony matka małego dziecka borykająca się z chorobą córeczki i wszystkimi problemami, które się pojawiają w czasie walki o zdrowie, z drugiej nastoletnia dziewczyna, przed którą życie dopiero się rozpoczyna, a już rzuciło jej pod nogi ogromną kłodę. Przepięknie napisana opowieść o nadziei, marzeniach, przyjaźni, miłości oraz walce. Emocje wyzierają z każdej strony, raz jest zabawnie, raz wzruszająco.
To jest książka, która może spowodować zwiększenie zarejestrowanych dawców szpiku. Ja swój pakiet zamówiłam. Dzięki tej powieści chce się być lepszym człowiekiem. "Apteka marzeń" jest po prostu piękną opowieścią, która na długo pozostanie w moim sercu.
Natasza Socha znana z wielu książek z humorystycznym podejściem, napisała książkę, która zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Sięgając po "Aptekę marzeń" nie wiedziałam do końca o czym jest - nie czytałam notki na okładce, ani innych opinii, aby się w żaden sposób nie sugerować. Po pierwszych stronach wiedziałam, że będzie mi ciężko czytać, zwłaszcza że mam małe dzieci....
więcej mniej Pokaż mimo to2017-09-21
2017-03-14
Po "Hormonii" i "Dziecku last minute" przyszedł czas na trzecią część z serii Matki, czyli córki Nataszy Sochy, czyli na "Kobiety ciężkich obyczajów".
Fabuła "Kobiet..." skupia się na Kirze oraz jej prababce Kwirynie. I jedna, i druga prowadzą bujne życie towarzyskie skupiające się na mężczyznach, chociaż każda na inny sposób. Czy może tak być, że losy jednej mogą mieć wpływ na to co w przyszłości spotka jej potomkę? Podczas lektury niejednokrotnie nasuwa się myśl, że czasami bywa tak, że los się powtarza, nawet jeżeli nie toćka w toćkę, to jednak podobieństwo historii jest zauważalne. Być może w genach można przekazać łatwość manipulowania i zabawy męskim rodem? Na pewno przyczynia się do tego niecodzienna wada wrodzona, jaką jest różnobarwność tęczówek, która przytrafia się głównym bohaterkom.
Autorka pięknie lawiruje pomiędzy czasem rzeczywistym, a czasami przed i powojennymi. Przedstawia nam losy eksluzywnej prostytutki ponad pół wieku temu, z jakimi problemami i rozterkami musi się borykać będąc kobietą lekkich, a raczej ciężkich, obyczajów. Natasza Socha zestawiła bardzo spójnie dwa różne światy. Przy okazji w książce zostały dopowiedziane losy pozostałych kobiet z rodziny, dzięki czemu wyjaśniły się niejasności z poprzednich części.
Wszystkie bohaterki Nataszy Sochy są dumne i pewne swoich racji, przez co niesnaski i nieporozumienia nie zostają wyjaśnione, tylko przez cały czas drzemią w zakamarkach dusz. To co daje się zauważyć to to, że kobiety nie potrafią porozmawiać o swoich odczuciach, uczuciach i pragnieniach oraz to, że każda obiecuje sobie być przeciwieństwem swojej matki, żeby dać córce to co najlepsze i to czego jej brakowało, a okazuje się, że to wcale nie o to chodzi. Konstancja, która miała zdecydowanie za mało miłości matki, niemal zadusza Kalinę nadopiekuńczością, z kolei Kalina daje tyle swobody Kirze, ile tylko może, a nawet więcej. Jednak Kira nie tego oczekuje, ponieważ jej zależy na zainteresowaniu ze strony matki. Niestety w każdym przypadku nie jest dobrze, trudno jest znaleźć i uzyskać równowagę w relacjach matka-córka.
Przepiękna okładka przyciąga wzrok i działa hipnotyzująco, chociaż muszę się zgodzić z opinią przeczytaną gdzieś w czeluściach internetu, że idealnie by było, gdyby z okładki spoglądało jedno oko niebieskie, a drugie brązowe. Zgodnie z przysłowiem: nie powinno się oceniać książki po okładce, ale w przypadku "Kobiet cieżkich obyczajów" zdecydowanie ocena okładkowa idzie w parze z oceną zawartości. Kolejna świetna książka o kobietach i dla kobiet. A co jest najlepsze? Zakończenie wprowadza mały zamęt i daje nadzieję, że być może...
Po "Hormonii" i "Dziecku last minute" przyszedł czas na trzecią część z serii Matki, czyli córki Nataszy Sochy, czyli na "Kobiety ciężkich obyczajów".
Fabuła "Kobiet..." skupia się na Kirze oraz jej prababce Kwirynie. I jedna, i druga prowadzą bujne życie towarzyskie skupiające się na mężczyznach, chociaż każda na inny sposób. Czy może tak być, że losy jednej mogą mieć...
Magdalena Majcher to kolejna polska pisarka, którą "poznałam" w ostatnim czasie. Jest autorką ksiażek obyczajowych, a oprócz tego blogerką, recenzentką i freelancerką. Ja miałam przyjemność przeczytać jej najnowszą książkę "Wszystkie pory uczuć. Jesień", która jest jednocześnie zapowiedzią cyklu powieści w rytmie pór roku.
Hania jest byłą wychowanką domu dziecka, której się udało. Znalazła męża, dzięki któremu nie musi martwić się o finanse, mają nastoletnią córkę, która dobrze się uczy i nie stwarza problemów wychowawczych. Na pierwszy rzut oka wszystko jest idealnie. Ale jak to bywa w życiu, pod piękną fasadą bardzo często można znaleźć rysy... Hania czuje się ciągle porównywana do pierwszej, tragicznie zmarłej, żony Andrzeja, a do tego córka zaczyna przejawiać nastoletni bunt. Ale czy na pewno? Czy pod typowym młodzieżowym zachowaniem nie kryje się coś jeszcze? Oprócz tego główna bohaterka już się chyba wypaliła jako zawodowa pani domu. Czy przypadkiem nie żałuje, że kiedyś łatwo i szybko porzuciła pracę zawodową na rzecz ogniska domowego?
Problemy, dylematy i niezadowolenie dotykają niejednej kobiety w normalnym życiu, dlatego ta książka może stać się bliska wielu czytelniczkom. Kłopoty z dorastającymi dziećmi także pojawiają się często, ale kiedy to jest spowodowane jakimś wydarzeniem, a kiedy to tylko nastoletnie chimery, jak to rozpoznać i jak wyjaśnić sytuację? Przed Hanią trudne zadanie wyprowadzenia losów rodziny na prostą.
Magdalena Majcher skonstruowała bardzo przyjemną i ciepłą opowieść, polubiłam większość bohaterów. Jedynie nie bardzo mi pasował Andrzej - mąż głównej bohaterki: niby kocha Hanię, ale ciągle wspomina pierwszą żonę, niby Hania ma w nim wsparcie, ale jakby co to on jest ciągle zajęty pracą, wydawał mi się pełen sprzeczności. Chociaż na pewno nie można o nim powiedzieć, że jest złą postacią, po prostu dla mnie nie był spójny. Główna bohaterka za to posiada cechę, która na pewno spodoba się większości czytelniczek: uwielbia czytać książki i spędzać wieczory pod kocykiem z kubkiem herbaty w jednej ręce, a książką w drugiej - zupełnie jak ja. ;)
"Wszystkie pory uczuć. Jesień" to idealna lektura na jesienne wieczory, przy której spędzimy miłe chwile. U mnie tak się stało i nie mogę się doczekać kiedy podczas innej pory roku, będę się zagłębiać w kolejną powieść w rytmie kolejnej pory uczuć. :)
Magdalena Majcher to kolejna polska pisarka, którą "poznałam" w ostatnim czasie. Jest autorką ksiażek obyczajowych, a oprócz tego blogerką, recenzentką i freelancerką. Ja miałam przyjemność przeczytać jej najnowszą książkę "Wszystkie pory uczuć. Jesień", która jest jednocześnie zapowiedzią cyklu powieści w rytmie pór roku.
więcej Pokaż mimo toHania jest byłą wychowanką domu dziecka, której...