rozwińzwiń

Młodszy księgowy. O książkach, czytaniu i pisaniu

Okładka książki Młodszy księgowy. O książkach, czytaniu i pisaniu Jacek Dehnel
Okładka książki Młodszy księgowy. O książkach, czytaniu i pisaniu
Jacek Dehnel Wydawnictwo: W.A.B. publicystyka literacka, eseje
288 str. 4 godz. 48 min.
Kategoria:
publicystyka literacka, eseje
Wydawnictwo:
W.A.B.
Data wydania:
2013-02-13
Data 1. wyd. pol.:
2013-02-13
Liczba stron:
288
Czas czytania
4 godz. 48 min.
Język:
polski
ISBN:
9788377478028
Tagi:
felieton literatura
Średnia ocen

7,1 7,1 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,1 / 10
256 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
869
721

Na półkach:

Nie wciągnęłam się po kilkudziesięciu stronach. Może i ciekawe eseiki, ale miałam wrażenie, że jednym okiem wpadają a drugim wypadają. DNF.

Nie wciągnęłam się po kilkudziesięciu stronach. Może i ciekawe eseiki, ale miałam wrażenie, że jednym okiem wpadają a drugim wypadają. DNF.

Pokaż mimo to

avatar
309
37

Na półkach: , ,

Ten zbiór felietonów to pozycja obowiązkowa nie tylko dla wszystkich humanistów, ludzi czytających książki i interesujących się literaturą, ale dla każdego myślącego człowieka. Osią zbioru są sprawy związane w taki czy inny sposób ze światem książek, w końcu autor jest pisarzem i poetą, ale zagadnienia literackie czy okołoliterackie to tylko wierzchołek góry lodowej, często są one punktem wyjścia do refleksji na najróżniejsze tematy. Dehnel dotyka kwestii: kultury, sztuki, historii, polityki, zwyczajów i zachowań ludzkich tak w wymiarze nam współczesnym, jak i dawnym. Oczywiście są tematy związane z czytelnictwem czy z tworzeniem i rzeczami stricte pisarskimi, ale wszystko to wydaje się też pretekstem do rozważań nad naszą kulturą, człowiekiem i otaczającym nas światem.

Przy tym Dehnel ma niesamowicie lekkie pióro, pisze ciekawie i błyskotliwie, ze swadą i przenikliwością zwraca uwagę na różne sprawy. Nie brak też w tym czasem satyry, poczucia humoru, ciętej ironii i niesamowitej trafności w dotykaniu sedna sprawy. Autor wykazuje się przy tym ogromną erudycją i operowaniem językiem na poziomie mistrzowskim.
Jacek Dehnel to nie tylko prozaik, poeta, tłumacz, ale i zacny felietonista. Ten wciąż młody twórca to prawdziwy omnibus, artysta słowa i współczesny arbiter elegantiarum.

Ten zbiór felietonów to pozycja obowiązkowa nie tylko dla wszystkich humanistów, ludzi czytających książki i interesujących się literaturą, ale dla każdego myślącego człowieka. Osią zbioru są sprawy związane w taki czy inny sposób ze światem książek, w końcu autor jest pisarzem i poetą, ale zagadnienia literackie czy okołoliterackie to tylko wierzchołek góry lodowej, często...

więcej Pokaż mimo to

avatar
831
75

Na półkach: , ,

opinia tutaj: http://moniskape.blogspot.com/2016/10/modszy-ksiegowy-o-ksiazkach-czytaniu-i.html

opinia tutaj: http://moniskape.blogspot.com/2016/10/modszy-ksiegowy-o-ksiazkach-czytaniu-i.html

Pokaż mimo to

avatar
1957
1134

Na półkach: ,

Zanim zasiadłam do tej lektury, przeczytałam kilka raczej niezbyt pochlebnych opinii i recenzji o innych utworach pana Dehnela i nabrałam do niego jakiejś podskórnej niechęci. Czasami tak jest, że uprzedzamy się do kogoś zupełnie bezpodstawnie – ot tak, wskutek negatywnego pierwszego wrażenia, bądź też tylko dlatego, że damy sobie wmówić coś, co dopiero bezpośredni kontakt może zweryfikować. W przypadku „Młodszego księgowego” już pierwsze przeczytane strony sprawiły, że miałam ochotę bić się w pierś, żałując swojego wcześniejszego nastawienia.

Zbiór tych felietonów jest bowiem ucztą dla każdego bibliofila, humanisty i intelektualisty. Krótkie teksty, oscylujące wokół szeroko pojętej tematyki literatury, w których fragment przypadkowo odnalezionej książki, zasłyszana w komunikacji publicznej opinia czy też jakieś wydarzenie ze świata kultury i sztuki – stają się inspiracją do głębszej refleksji. Nie tylko nad literaturą jako taką, ale szerzej – nad współczesną rzeczywistością, nad współczesnym człowiekiem, ale również nad kształtującą nas przeszłością i przyszłością, którą my sami wyszykujemy. Inteligentne (choć nie rażące przesadzoną erudycją) teksty, napisane przepiękną polszczyzną, w której można odnaleźć sporo językowych kwiatków, genialnie komponujących się i wzbogacających sens wypowiedzi (powaliła mnie na kolana „wunderwaffa”). Całość napisana z poczuciem humoru, nierzadko podszyta ironią, ale również - nostalgią i refleksyjnością. Znać w tym kunszt literacki oraz wrażliwość autora. No i niesamowitą umiejętność przekuwania swoich doznań i przemyśleń w zgrabne, a przecież mądre i wartościowe sentencje. Słowem, intelektualna uczta.

Jeśli inne utwory pana Dehnela napisane są w podobnej stylistyce i na podobnym poziomie, to ja chcę więcej!

Zanim zasiadłam do tej lektury, przeczytałam kilka raczej niezbyt pochlebnych opinii i recenzji o innych utworach pana Dehnela i nabrałam do niego jakiejś podskórnej niechęci. Czasami tak jest, że uprzedzamy się do kogoś zupełnie bezpodstawnie – ot tak, wskutek negatywnego pierwszego wrażenia, bądź też tylko dlatego, że damy sobie wmówić coś, co dopiero bezpośredni kontakt...

więcej Pokaż mimo to

avatar
433
252

Na półkach: , , ,

"Młodszy księgowy" nie straci na wartości nawet, gdy oceni się go po okładce, a właściwie po 'dedykacji' na niej: albo trafi jak piorun w samotnie stojące drzewo budząc czytelniczy zapał, albo ktoś zacznie się - w najlepszym wypadku - zastawiać, dlaczego akurat wątróbka? Jacek Dehnel pisze polszczyzną wręcz niewyobrażaną, a zrazem zabójczo naturalną jak na dzisiejsze czasy. Już pierwsze zdania budzą czytelnicze pożądanie, rzucają wyzwanie, równocześnie wprawiając w zakłopotanie. Albo czyta się i czuje, albo trafiło się pod zły adres.

W "Młodszym księgowym" felietony autora pogrupowane są na księgi, w których wszystko kręci się wokół książek, od znanych każdemu obytemu w kulturze do egzemplarzy tak kuriozalnych, że trafić na nie, co dopiero przekartkować graniczy z cudem. Jest miejsce na krytykę, konsumowanie i czyste rozkoszowanie się; wspomnienia z dzieciństwa i anegdoty z literackiego życia zawodowego; dywagacje na temat własnych natręctw, tendencji społecznych czy szeregu niewytłumaczalnych zbiegów okoliczności, z których śmieje się w duchu każdy, kto kocha książki - bo on też tak ma i życia sobie bez tego nie wyobraża. Znamienna jest ta identyfikacja, która na co dzień może uchodzić za snobizm czy elitarne hobby. Dehnel, mimo że niejeden na jego miejscu mierzyłby innych z góry, ani się nie wywyższa, ani nie moralizuje. Można nie zgadzać się z nim w stu procentach, ale jego wypowiedzi nigdy nie budzą negatywnych uczuć. Co najwyżej zazdrość o jego oczytanie, elokwencję i otwartość.

Kto lubi książki o książkach, "Młodszego księgowego" nie może sobie odpuścić - nawet, jeśli czytanie ciągnąć się będzie tygodniami, co rusz sięgnie się po słownik albo zmęczy wysokimi wymaganiami stawianymi przez autora między wierszami. Jacek Dehnel to twórca, któremu warto stawić czoła. Zadziwiające, ile fragmentów z jego różnorakich felietonów znajdzie odbicie w życiu czytelnika, a przynajmniej zrozumienie. Bo jeśli już trafi się na tą książkę i coś o niej czyta, to znak, że on napisał to dla Ciebie, mnie, nas. Nie muszę polecać. Sam/-a przeczytaj!

"Młodszy księgowy" nie straci na wartości nawet, gdy oceni się go po okładce, a właściwie po 'dedykacji' na niej: albo trafi jak piorun w samotnie stojące drzewo budząc czytelniczy zapał, albo ktoś zacznie się - w najlepszym wypadku - zastawiać, dlaczego akurat wątróbka? Jacek Dehnel pisze polszczyzną wręcz niewyobrażaną, a zrazem zabójczo naturalną jak na dzisiejsze czasy....

więcej Pokaż mimo to

avatar
59
16

Na półkach:

Książka Jacka Dehnela – „Młodszy księgowy. O książkach, czytaniu i pisaniu” nie przekonała mnie zbyt bardzo. Z jednej strony od samego początku czytania jej towarzyszyło mi przeczucie, że za kilkanaście minut książka wyląduje z hukiem z powrotem na półce, z drugiej z każdym kolejnym akapitem wchodziłem w nią bardziej. Należy jednak zaznaczyć, że owe wchodzenie – czyli faza szeroko pojętego odbioru każdego dzieła literackiego – nie było w swej formie procesem płynnym, lecz miało raczej znamiona myślowej szarpaniny. Bo z jednej strony ciągle byłem dalej swoimi myślami zajęty, z drugiej coraz częściej myśli moje przechodziły w myśli Pana pisarza, tworząc wywalczoną w końcu przez obie strony zgodę – i tak do ostatniej kropki czytanego tekstu.

Zastanawiałem się z jakiej pozycji Jacek Dehnel wypowiada się w swoich felietonach: czy jako pisarz, czy jako bibliofil, a może krytyk literacki (choć autor zarzeka się, że nim nie jest i nigdy nie będzie)? Mylący w tym wypadku jest tytuł książki. Ktoś może jeszcze pomyśleć, że Pan Dehnel, porównuje pisarza do księgowego, w dodatku młodszego. Proponowałbym raczej tytuły: „Ja – bibliofil”, „Wyznania bibliofila” lub „Zniewolony przez język”. Dehnel pisze o literaturze (a zaczyna od krytyki literackiej),by w swobodny sposób przejść nagle do bibliofilskich fantazji o życiu amerykańskich kur z drugiej połowy XIX wieku – bawi się słowem, zaczepia, prowokuje nasze myślenie, żongluje faktami i mitami, i lepi ze słów całość tekstu, która jednym się podoba a drugim nie.

Próbowałem odpowiedzieć sobie również na ważne pytanie: czy ja, przedstawiciel literackiego głosu prowincji, mam prawo do jakiejkolwiek krytyki; czy mogę na przykład krytykować Pana Dehnela jako pisarza? Doszedłem do wniosku, że jako prowincjusz, samozwańczy krytyk literacki mam do tego prawo! A co do mojego prowincjonalizmu: od gęby nie ma ucieczki! Tak jak nie ma ucieczki od faktu (zobrazowanego na portrecie Pana Dehnela),że pisarz musi nosić muszkę i mieć okulary (sygnet, melonik, laseczka – tego na portrecie już nie ma). Dla okularów w wydaniu autora jestem łaskawszy, w końcu to nie oprawki Pana Rusinka a’la Reymont (którego zresztą Pan Dehnel nie ceni chyba zbyt bardzo.

Jak świat długi i szeroki gusta literackie każdy ma inne. I czy ma papier po polonistyce na poziomie mgr lub dr, czy nie ma go wcale: mówi, czyta i pisze jak chce i co chce. Literaturoznawstwo, którego Pan Dehnel jest przedstawicielem, jako nauka ma prawo oczywiście do decydowania co jest kiczem, a co nim nie jest. Bada, wnioskuje, opiniuje i przede wszystkim, jako dziedzina nauki, musi się rozwijać, a rozwój uwarunkowany jest od eksperymentowania. Bo coś zamknięte w sztywnych ramach literackiej poprawności, której autor hołduje zbyt bardzo, zaprzecza żywotności języka, ruchomości kultury i stoi w opozycji do tak szybko zmieniających się czasów. Nawet, jeśli powstałe w wyniku tak liberalnych zasad dzieła zahaczą o grafomaństwo i kicz, a znajdą swoich popleczników, niewrażliwych na owe ubytki, to będą one częścią kultury (jak wszystko zresztą co człowiek uprawia i wychodzi z rąk jego) tylko że niższej. I spór cały dotyczy tego, że pisarze boją się, że jest ich zbyt wielu, że wśród tak wszechobecnej pisaności (jak mawia prof. Miodek) perły ich pióra zostaną niedostrzeżone. I może Pan Andrzej Stasiuk ma rację, twierdząc, że pisarze powinni tworzyć bardziej wyselekcjonowaną grupę, na zasadzie elitarnego zakonu, do którego nie każdy będzie miał dostęp. Tylko niech Pan Stasiuk później nie narzeka, że pereł literatury wydawanej w zakonnej oficynie nikt nie będzie chciał czytać. Tak więc problem dotyczy spopularyzowania literatury, jej spłycenia i uproszczenia. Z jednej strony zachęca się ludzi do czytania (wyzwolone Panie grożą swoim mężom hutnikom, że jak czytać nie będą, to nie pójdą z nimi do łóżka),a później jak ludzie złapią czytelniczego bakcyla każe im się jeszcze czytać tylko konkretne dzieła.

Drodzy literaci! Nie dzielcie siebie na lepszych i gorszych. Prawdziwa sztuka obroni się sama! Panie w sweterkach z broszkami (odwołując się do porównania Pana Dehnela) niech same decydują, co chcą czytać. Pozwólcie żyć w szczęściu ludziom, którzy walczą o jakikolwiek rodzaj kultury (w wielu rejonach kraju praca u podstaw się jeszcze nie skończyła) i nie dzielą jej na wyższą i niższą. Niech trwa wolność smaku i gustu. Nie ma nic złego w tym, że ktoś woli Beatę Kozidrak od Edith Piaf lub Varius Manx od alternatywnej grupy szkockich hipsterów grających na kobzach w modnych europejskich klubach dla inteligencji. Nie ma również nic złego w tym, że w Pępiczkach Dolnych panie z domu kultury zorganizowały wieczór twórczości Herberta, zapraszając na niego specjalistów od poezji, dla których przewidziano miejsce za długim stołem usłanym w zieloność zadymionych płacht oraz ozdobionym małymi mineralkami z „Biedronki”.

Zainteresował mnie felieton dotyczący współczesnych Auschwitzów i tego, jak niemieckie obozy zagłady wyglądają po latach w pamięci współczesnych. Jak ma się dziś sprawa Holocaustu, a właściwie jego przebrzmienia i przekoloryzowania Zgodzę się z autorem: większość z tych historii ma dziś znamiona historycznego fałszu. Nie odbierałbym jednak jednak możliwości ich tworzenia. W tych wojennych iliadach dużo rzeczy jest na serio i dużo się zgadza. I takie legendy również są dzisiaj potrzebne. Każdy ma prawo do definiowania otaczającej go rzeczywistości na swój sposób i literacki historyzm tego nie zabrania. Poezja po Auschwitz jest możliwa!
Interesujące w tej tematyce są również liczne polskie filmy i seriale, powstające w ostatnim czasie. Wszystko wydaje się być w nich na siłę upiększone, a to co brzydkie, złe, tragiczne odstaje w dużym kontraście od pięknej reszty, przez co staje się przebrzmiałe i niezrozumiałe. Fakty powinny zostać faktami. Dziś większość z nich jest już znana. Natomiast uczucia, emocje, motywy, troski i tragedie tych wszystkich ludzi, którzy walczyli, ginęli i niewinnie umierali powinny być dziś zostawione w spokoju. Tego nie da się dziś odtworzyć bez elementów fikcji ani w literaturze, ani w filmie.

Nie podoba mi się również skłonność do czynienia z literatów istot boskich. Pewien Pan od Literatury podał kiedyś podobno najkrótszą definicję poety: „Poeta to ktoś, kto tworzy z niczego”. Poeta niejako ten, który tworzy z niczego świat. Jak Bóg. Nieprawda. Poeta tworzy ze wszystkiego, co dookoła. Obserwuje, przeżywa, notuje, ma zasób słownictwa, które ktoś kiedyś już za niego wymyślił. Jednym to wychodzi lepiej, drugim gorzej – jednym wiersze danego autora się spodobają, drugim już niekoniecznie. Poeta tworzy wyobraźnią, jak każdy myślący człowiek. Ja podąłbym inną definicję poety: to „ktoś, kto sprawia, że w słowach jest miło” lub (zainspirowany fragmentem wiersza autorstwa Tomasza Sobieraja, czyli współczesnego Lorda Byrona – poety, pisarza, którego poznałem dzięki książce Pana Dehnela): poeta, to „ktoś, kto sprawia, że przez słowa i w słowach się płynie, płynie i płynie…” nawet jeśli nie umie się pływać zbyt dobrze!

k.

podtekstem.blog.pl

Książka Jacka Dehnela – „Młodszy księgowy. O książkach, czytaniu i pisaniu” nie przekonała mnie zbyt bardzo. Z jednej strony od samego początku czytania jej towarzyszyło mi przeczucie, że za kilkanaście minut książka wyląduje z hukiem z powrotem na półce, z drugiej z każdym kolejnym akapitem wchodziłem w nią bardziej. Należy jednak zaznaczyć, że owe wchodzenie – czyli faza...

więcej Pokaż mimo to

avatar
2071
911

Na półkach: ,

Dwa lata po wydaniu tej książki za sprawą zawirowań historii nawet te felietony, które odwoływały się do pojedynczych, wydawałoby się bezpowrotnie minionych wydarzeń, nie straciły aktualności. Miejmy nadzieję, że stracą (pewnie sam autor też by sobie tego życzył). Ale zbiorek jest bardzo różnorodny i skrzy się wieloma barwami - wiele tu złośliwości, erudycji, pasji bibliofilskiej, niecodziennego spojrzenia na wszelkie możliwe kwestie związane z książkami. Z podtytułu "O książkach, czytaniu i pisaniu" największą ciekawość budził we mnie ostatni rzeczownik. I tu się zawiodłam. O pisaniu było tyle, co nic.

Dwa lata po wydaniu tej książki za sprawą zawirowań historii nawet te felietony, które odwoływały się do pojedynczych, wydawałoby się bezpowrotnie minionych wydarzeń, nie straciły aktualności. Miejmy nadzieję, że stracą (pewnie sam autor też by sobie tego życzył). Ale zbiorek jest bardzo różnorodny i skrzy się wieloma barwami - wiele tu złośliwości, erudycji, pasji...

więcej Pokaż mimo to

avatar
4663
3431

Na półkach: , ,

Świetne felietony, takie, jakie cenię najbardziej - erudycyjne, ale lekkie, błyskotliwe, cięte, jednocześnie bawiące i dające wiele do myślenia. Widać w nich elokwencję autora, jego inteligencję, oczytanie i wielką miłość do książek. Jeśli dodamy do tego ironię, poczucie humoru i ostre pióro, to mamy prawdziwą ucztę, którą można się delektować bez końca.

Ja, niestety, pochłonęłam cały zbiór jednym tchem. Piszę "niestety", bo teraz żałuję, że nie rozłożyłam czytania chociaż na kilka dni, tak jak sobie w duchu obiecałam. W kwestii książek nie mam jednak silnej woli...

Można czytać te felietony po kolei, można też wyławiać je w dowolny sposób. Bez względu na wybraną metodę, lektura będzie udana.

Co najbardziej spodobało mi się w treści? Oczywiście tematyka związana z książkami, ich pochłanianiem, ale także teksty dotyczące pisania, tworzenia i spotkań autorskich.
Przy niektórych felietonach ubawiłam się do łez, zwłaszcza przy tych z "Księgi podopiecznych kopniętej muzy". Gdy czytałam o grafomańskiej rodzinie Grzeszczyków czy "arcydziele" smoleńskim, co chwilę wybuchałam śmiechem. Są tu jednak też teksty, o których można powiedzieć "i straszno, i śmieszno" - to np. felieton poświęcony tzw. powstańcom kanapowym czy bzdurnych historiach na temat rodu Bronisława Komorowskiego, jakie ukazują się w internecie.

Dehnel nie pisze tylko i wyłącznie o książkach. To byłoby zbyt proste i chyba nudne. Jak na rasowego felietonistę przystało, zręcznie porusza się po różnych sferach życia, począwszy od wspomnień z dzieciństwa, poprzez historię i lekcje języka polskiego w szkołach, na filozofii, szeroko pojętej kulturze, polityce i wielkich autorytetach skończywszy.

Bardzo ujęły mnie teksty dotyczące różnych szpargałów i wyszperanych w antykwariatach zapomnianych książek. Z każdego drobiazgu, nawet z pozornie nudnej książeczki, autor potrafi wyczarować klimatyczne, błyskotliwe i zapadające w pamięć opowieści. Dużo w nich pięknych i wzruszających (albo zabawnych) domysłów na temat poprzednich właścicieli i przeszłości opisywanych przedmiotów.
Urocze i rozbrajające są teksty wspomnieniowe, w których Jacek Dehnel dzieli się obrazkami ze swojego dzieciństwa, pierwszych literackich fascynacji, czytelniczych przygód. Przy "Lekturach gorączkowych" od razu przeniosłam się myślami w przeszłość i zobaczyłam siebie w jakiejś flanelowej pidżamce, z książką w łóżku i baterią leków oraz gorącą herbatą na szafce. To były jedyne plusy chorób - móc się wylegiwać bezkarnie w puchowej pościeli, całymi dniami (i nocami) czytać, czytać, czytać... I pod koniec choroby symulować, by jak najdłużej cieszyć się czytelniczym amokiem:).

Oprócz lekkich tematów, są tu i złożone problemy. Autor ciekawie zestawia teksty z różnych epok, dużo pisze o ponadczasowości wybranych książek, o ich języku, historycznoliterackim tle, o zapomnianych pisarzach i ich dziełach.

Zachęcam szczerze do sięgnięcia po ten zbiór. Miłośnicy czytania na pewno znajdą w nim dużo ciekawych informacji, odnajdą jakąś cząstkę samych siebie, zadumają się, uśmiechną i może przy okazji poznają nowe tytuły, po które warto sięgnąć.

Świetne felietony, takie, jakie cenię najbardziej - erudycyjne, ale lekkie, błyskotliwe, cięte, jednocześnie bawiące i dające wiele do myślenia. Widać w nich elokwencję autora, jego inteligencję, oczytanie i wielką miłość do książek. Jeśli dodamy do tego ironię, poczucie humoru i ostre pióro, to mamy prawdziwą ucztę, którą można się delektować bez końca.

Ja, niestety,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1327
36

Na półkach: , ,

Część felietonów niestety dość nudnych, część interesujących, a parę naprawdę zabawnych. Całość niestety tylko może być. Bez rewelacji i zachwytu jak dla mnie.

Część felietonów niestety dość nudnych, część interesujących, a parę naprawdę zabawnych. Całość niestety tylko może być. Bez rewelacji i zachwytu jak dla mnie.

Pokaż mimo to

avatar
958
623

Na półkach:

Cymesik. Kolega MŁODSZY KSIĘGOWY zaserwował rzecz niebywałą. Zbiory felietonów nie są , z zasady, tym co moje tygrysy łykają najchętniej. Zbiory felietonów "internetowych" to było do tej pory raczej: A FUJ!!!
Ale nie tym razem. Bo, że Jacek Dehnel pisać potrafi wiedziały, te tygryski, już od dawna. I właściwie szukały po półkach biblioteki czegoś na przegryzkę. I tak, trochę z braku laku, sięgnąłem po te felietony.
Szczerze? Autorów których głównym przesłaniem jest pisanie o tym, że piszą w kraju nad Wisła jest co niemiara. Ja, i moje tygryski, kiedy zobaczyłem na półce MŁODSZEGO KSIĘGOWEGO w pierwszej chwili zwątpiłem. I taka myśl mię naszła: "dlaczego mię to robisz?; "I ty Brutusie...?". Nie wstrzymałem jednak ręki, wsunąłem do reklamówki jednej z sieci handlowych i poszedłem do domu. Bez entuzjazmu. Tylko te tygryski. Jakoś tak dziwnie pobudzone były. Wyczuły? W końcu , po dniach wahań zacząłem czytać. I się porobiło. Dość powiedzieć, ze dzisiaj to już trzecia noc będzie odkąd obcuję z MŁODSZYM KSIĘGOWYM. I nie wiem czy ostatnia, bo czuję, że muszę zawrócić i coś jeszcze doczytać. Jeżeli MŁODSZYM będąc, ktoś mię tak zakręca, to co będzie ze mną, jak on dorośnie.
No mówię wam: CYMESIK!!!
A tak poza wszystkim: tygryski mają się dobrze.Dziękuje.

Cymesik. Kolega MŁODSZY KSIĘGOWY zaserwował rzecz niebywałą. Zbiory felietonów nie są , z zasady, tym co moje tygrysy łykają najchętniej. Zbiory felietonów "internetowych" to było do tej pory raczej: A FUJ!!!
Ale nie tym razem. Bo, że Jacek Dehnel pisać potrafi wiedziały, te tygryski, już od dawna. I właściwie szukały po półkach biblioteki czegoś na przegryzkę. I tak,...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    429
  • Przeczytane
    330
  • Posiadam
    102
  • 2013
    14
  • Ulubione
    11
  • Teraz czytam
    9
  • Chcę w prezencie
    7
  • Książki o książkach
    6
  • 2014
    5
  • Literatura polska
    5

Cytaty

Więcej
Jacek Dehnel Młodszy księgowy. O książkach, czytaniu i pisaniu Zobacz więcej
Jacek Dehnel Młodszy księgowy. O książkach, czytaniu i pisaniu Zobacz więcej
Jacek Dehnel Młodszy księgowy. O książkach, czytaniu i pisaniu Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także