-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński7
-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać445
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2023
2023
To zupełnie inny kryminał niż czytam na co dzień. Tak naprawdę nie ma tu zbyt wiele krwi i morderstw, a historia toczy się wokół "samobójstwa" jednej dziewczyny. Przede wszystkim jest to książka poruszająca problematykę depresji, złego traktowania i wpływu środowiska na jednostkę.
Jest tutaj niewiele akcji, w większości są to rozmowy bohaterów i ich opowieści, jednak i tak dobrze się słuchało audiobooka.
Sama historia jest niezwykle krótka (nim się obejrzałam, już byłe epilog), jednak zakończenie mnie nie usatysfakcjonowało, niestety jest otwarte. Rozumiem, że to historia oparta na faktach i autorka postanowiła nie dopowiadać swojego zakończenia, jednak nie do końca mi się to podobało.
To zupełnie inny kryminał niż czytam na co dzień. Tak naprawdę nie ma tu zbyt wiele krwi i morderstw, a historia toczy się wokół "samobójstwa" jednej dziewczyny. Przede wszystkim jest to książka poruszająca problematykę depresji, złego traktowania i wpływu środowiska na jednostkę.
Jest tutaj niewiele akcji, w większości są to rozmowy bohaterów i ich opowieści, jednak i tak...
2023
To bardzo dobra książka i mówię to jako osoba, która Koreą Południową interesuje się od dawien dawna. Autorkę znam też z jej kanału na YT (który prowadzi w ciekawy sposób, lubię jej czasami posłuchać).
Nie jest to książka bardzo szczegółowa, pełna dokładnych informacji, ale to świetna lektura, aby dowiedzieć się więcej o odległym kraju i jego kulturze. Pozwala ona też zrozumieć niektóre zachowania koreańskich artystów czy bohaterów z koreańskich dram. Autorka stara się też walczyć z niektórymi mitami, które nadal są utrwalone w naszym myśleniu o Korei.
Lektura na pewno spodoba się tym, którzy niewiele wiedzą o Korei Południowej, a chcieliby poznać ją trochę lepiej, a także starym wyjadaczom, o ile nastawią się na dobrą zabawę, a nie szczegółową relację.
To, co na pewno należy docenić, to to, że autorka - rodowita Koreanka, studentka filologii polskiej w Seulu, która od raptem trzech lat mieszka w Polsce - napisała SAMODZIELNIE całą książkę po polsku. Mistrzostwo!
To bardzo dobra książka i mówię to jako osoba, która Koreą Południową interesuje się od dawien dawna. Autorkę znam też z jej kanału na YT (który prowadzi w ciekawy sposób, lubię jej czasami posłuchać).
Nie jest to książka bardzo szczegółowa, pełna dokładnych informacji, ale to świetna lektura, aby dowiedzieć się więcej o odległym kraju i jego kulturze. Pozwala ona też...
Ta książka jest świetna - historia, którą snuje Malala, wciąga od samego początku i wciąż trzyma w napięciu. Zawsze, gdy sięgam po biografie, obawiam się, że będą nudne, przeładowane, zbyt... suche? W przypadku opowieści o pakistańskiej dziewczynie było inaczej. Bardzo się wczułam, wyobrażałam sobie otaczającą Malalę rzeczywistość i inaczej spojrzałam o tamtejszą kulturę. Na pewno po tej lekturze mam ochotę na kolejną w podobnym klimacie, która pokaże mi świat, o którym nie wiedziałam.
Na początku obawiałam się, że książka może być bardzo... mroczna, smutna? Jak się okazało, wcale taka nie była. Nawet drastyczne sceny zostały opisane w taki sposób, żeby pasowały do wcześniej stworzonego klimatu.
Ta książka jest świetna - historia, którą snuje Malala, wciąga od samego początku i wciąż trzyma w napięciu. Zawsze, gdy sięgam po biografie, obawiam się, że będą nudne, przeładowane, zbyt... suche? W przypadku opowieści o pakistańskiej dziewczynie było inaczej. Bardzo się wczułam, wyobrażałam sobie otaczającą Malalę rzeczywistość i inaczej spojrzałam o tamtejszą kulturę....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2011
2011-06-22
Jana Frey to jakże popularna autorka książek z serii Ossolineum. Nie znajdziemy o niej zbyt wielu informacji w Internecie, ale na podstawie jej powieści można jasno stwierdzić, czym się interesuje. Przypuszczam, że studiowała (albo chociaż się interesowała) dziennikarstwem, bo ciężko napisać historię po wywiadzie. Z własnego doświadczenia wiem, że początkujący mają problemy zwykłym spisaniem dialogu na kartkę, więc co tu mówić o stworzeniu nastroju i fabuły? Jana Frey to nie kolejna pisarka, którą interesują wesoła lub nijakie historie o niczym. Chłód od raju to historia dziewczyny, która od najmłodszych lat przynależała do sekty wraz z rodziną.
Wywiad z osobą, która przeżyła nader wiele, to dość kłopotliwa sytuacja. Jana Frey musiała zadawać Hannah pytania raniące duszę i przywołujące wspomnienia. Nie dość, że trudno „wyciągnąć” szczegóły, to jeszcze trudniej słuchać, powstrzymując się od komentarzy. Ale tej niemieckiej autorce udało się, dzięki czemu powstała ta oto, licząca sobie prawie sto pięćdziesiąt stron, powieść, która ma być chociażby przestrogą dla innych.
Hannah ma sześć lat, kiedy zaczynają się rodzinne problemy. Matka, osiemnastolatka, uczennica należąca do orkiestry szkolnej, w której poznała swoje męża – Michaela. Młode małżeństwo i młoda matka, Susanna – początek kłopotów. Zrezygnowanie ze studiów było dla Susanny czymś okropnym; do tego też doszły kłopoty finansowe. Jesienny wypadek miał tragiczne skutki – Hannah straciła Mamę. Osobę, która zawsze wprowadzała w rodzinne życie ciepło i radość.
Myśleliście kiedyś, co by było, gdybyście będąc sześciolatkami straci mamę, a ojciec, człowiek niezwykle nieśmiały i nie potrafiący zapanować nad życiem, miałby się wami „opiekować”? Większość z nas od razu pomyśli o dalszej rodzinie, która z pewnością zareaguje. Ale Hannah jej nie miała. Do czasu. Roswitha stworzyła dla niej nowy dom. Magiczny, pełen ciepła i rodzinnej atmosfery – odpowiednik naszego domu. Kto by nie skorzystał z tych „dużych”, otwartych ramion? Hannah nikt nie wytłumaczył, co się stało z rzeczami Mamy. Ona nawet przypadkiem usłyszała, że jej mama zginęła. Zagubiona dziewczynka, zaniedbana przez załamanego ojca, zaufała kobiecie, która otoczyła ją miłością. Tak Jana Frey przedstawia nam sekty – grasujące na nieszczęścia ludzi, aby wreszcie móc. Nasuwa się pytanie: Czy człowiek naprawdę tak łatwo ulega ich wpływom? Każdy z nas myśli, że wiara potrafi uchronić przed złymi wyborami, przed zachwianiem się, zatraceniem granicy między dobrem a złem. Jednak w krytycznych sytuacjach, podjudzani przez świadków Jehowy, pozostają po ich stronie. O ile wiara katolicka nie jest ludzkim zakłamaniem, nie zostaje wykorzystana przeciwko wierzącym, kiedy zaczynają się buntować, o tyle sekty działają właśnie w ten sposób. Najpierw, podnosząc „poszkodowanego” na duchu, włączają go po cichu do seksty – tak się zaczyna historia Hannah, która była więźniarką własnego umysłu. Strofowana przez macochę głosiła swoją wiarę zarówno w czasie służby kaznodziejskiej jak i informacyjną; studiowała też księgi, aby przestrzegać tego, co jest w nich zawarte DOSŁOWNIE (czego dowiadujemy się na końcu książki). Co się dzieje, kiedy dziewczyna zaczyna myśleć nad swoim życiem i nie chce, aby było zaplanowane od początku do końca? Oczywiście czeka ją kara, która zmusza ją do podjęcia albo radykalnych kroków, albo poddania się.
Kiedy czytałam początek, od razu się zainteresowałam postacią Hannah. Jednakże kolejne kilka stron było… męczarnią. W żaden sposób mnie to nie interesowało. Ani śmierć Mamy, ani ślub Roswithy z Michaelem. Dopiero, kiedy nasza główna bohaterka zaczęła się buntować, poczułam się zaintrygowana i w oka mgnieniu pochłonęłam resztę. Nie chciałabym zdradzać szczegółów, ale opowieść Hannah należy do dość dramatycznych. Utrata tylu bliskich osób, brak odpowiedzi na wiele pytań, brak rzeczy mamy, stałą kontrola i, przede wszystkim, zakaz bliższych kontaktów z uczniami tej samej szkoły. Przykre, prawda? Świadkowie Jehowy wierzyli, że wszystko, co ludzkie i występujące poza obrębem ich grupy, jest złe. Nieszczęśliwym trafem padło na to, że Hannah się zakochała, co, według jej wiary, to grzech.
Paul, przyjaciel, którego poznajemy już w pierwszych wersach historii, podtrzymuje ją na duchu. Ale czy macocha da za wygraną? Czy można się „wypisać” na zawołanie? I czy osoba nie mająca styczności z sektą jest w stanie pomóc? W książce tej znajdziemy odpowiedzi na wiele pytań, które dręczą większość. Oprócz tego mamy możliwość poznać świat od nowa, od tych dobrych stron.
Jedynymi minusami całokształtu jest tworzenie zdań przez autorkę oraz zapis dialogów. W jej powieściach zawsze wtrącenie MUSI rozbić szyk zdania. Tam też sposobem mamy utrudnione czytanie. Oprócz tego nie wszystkie wypowiedzi bohaterów zaczynają się od nowej linijki. Często są one od razy po wypowiedzi narratora albo też i czasami są łączone, wypowiedź jednego bohatera z drugą. Z deka to irytujące dla osób, które wagę przykładają do poprawnego zapisu.
Plusów jest o wiele więcej. Gratuluję autorce, że podjęła się tak trudnego tematu i że ksiązka jest na faktach – własną historię łatwo jest wymyślić. Pisarka znowu pokazuje, że na mniej niż dwustu stronach można zawrzeć gamę mądrych słów i stworzyć opowieść interesująca i pełną odczuwalnego napięcia.
Z czystym sumieniem polecam wszystkim. Szczególnie tym interesującym się sektami, gdyż życie świadków Jehowy jest tu bardzo wyraźnie przedstawione, oraz osobom rozpoczynającym „przygodę” z tego typu historiami.
Jana Frey to jakże popularna autorka książek z serii Ossolineum. Nie znajdziemy o niej zbyt wielu informacji w Internecie, ale na podstawie jej powieści można jasno stwierdzić, czym się interesuje. Przypuszczam, że studiowała (albo chociaż się interesowała) dziennikarstwem, bo ciężko napisać historię po wywiadzie. Z własnego doświadczenia wiem, że początkujący mają problemy...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2011-08-15
2011-12-12
Jedyna taka książka, z tych, które dotychczas przeczytałam, przedstawiająca molestowanie w sposób prawdziwy, gdzie człowiek nie ma wątpliwości, czy to naprawdę mogło się wydarzyć.
Marjan ma szesnaście lat, a od zawsze była dotyka przez ojca nie tak jak trzeba. Nie mamy tu przemocy, która wzięła się znikąd. Wszystko dzięki terapeucie - Guidowi Debackerowi, który skrupulatnie tłumaczy nam wszystko, co się wydarzyło, leczy rozmową. Nie rozbija rodziny na części, nie wzywa policji, nie zostawia Marjan samej sobie.
Według mnie wielu książką brakuje zakończenia, wszystko nagle się urywa i sprawa tak naprawdę zostaje nierozwiązana. Niby naświetlona, a jednak nie wynosimy z zaistniałej sytuacji żadnych wniosków. Tutaj Marjan pozwala nam zobaczyć, że zły dotyk nie musi być prawdziwym gwałtem, osoba z rodziny, która molestuje nieletniego, nie musi używać siły, wywierać presji czy porywać. Wystarczy sprawić, by dziecko od najmłodszych lat nam zaufało.
Podobały mi się fragmenty z terapeutą, jego słowa były naprawdę mądre.
Polecam, nie wahajcie się więcej.
Jedyna taka książka, z tych, które dotychczas przeczytałam, przedstawiająca molestowanie w sposób prawdziwy, gdzie człowiek nie ma wątpliwości, czy to naprawdę mogło się wydarzyć.
Marjan ma szesnaście lat, a od zawsze była dotyka przez ojca nie tak jak trzeba. Nie mamy tu przemocy, która wzięła się znikąd. Wszystko dzięki terapeucie - Guidowi Debackerowi, który skrupulatnie...
2016-01-02
2011-06-19
2010
Osoby narzekające na polską literaturę powinny się wstydzić. Omijają wielkie talenty, pozycje obowiązkowe tylko dlatego, że autor jest Polakiem. Aż brak mi słów an takich ludzi. Sama fanką polskich pisarzy nie jestem, jednak powinno się doceniać ważne osobistości. Taką postacią jest Aleksander Kamiński, człowiek, który potrafi przedstawić historię w sposób „barwny” i pokazujący więź między nami, a wojną. Wiadomo, że z takimi Krzyżakami utożsamiać się nie będziemy, ale przecież II wojna świętowała była całkiem niedawno! Brali w niej udział nasi rodzice czy dziadkowie… Czemu nie chcemy przyswoić sobie tej wiedzy?
Kiedy w spisie lektur znalazłam Kamienie na szaniec, byłam niemal przekonana, że będzie to coś w stylu Antygony – czyli powrót do kultury antyczne. Moje zdziwienie sięgnęło zenitu, kiedy okazało się, że te przeszło dwieście stron dotyczyło niczego innego jak mojego ulubionego okresu w historii Polski. Aleksander Kamiński posiada niezaprzeczalny talent. Lekkie pióro, umiejętność zainteresowania czytelnika i opisywanie bohaterów w taki sposób, aby od razu znaleźli sobie miejsce w naszym sercu. Wystarczy wyobrazić sobie człowieka, który pisze z pasją i lekkim piórem o tych, których znał oraz na swój sposób kochał. Nic nie zastąpi tekstu napisanego pod wpływem uczuć przez człowieka, który w pewien sposób brał w tym udział. Ilu to książkom brakuje, jak my to mówimy, „tego czegoś”? Wszędzie mamy styczność ze zmyślonymi historiami, które nigdy nie wydawały nam się nazbyt realne. Wszędzie jest fikcja – i to często przez nią książki mają ubytki. Wymyślić opowieść od początku do końca realną jest często. Każdy może się uczepić dosłownie wszystkiego. Jednak w literaturze faktu – nie. Każdy fragment jest nie tyle przemyślany, co, po prostu, prawdziwy. Aleksander Kamiński przedstawił nam losy ludzi wielkich, którzy kiedyś stąpali po tej ziemi.
Woja zawsze zbiera żniwa i w żaden sposób nie możemy się temu przeciwstawić. Chociażby nie stawiać i próbować żyć według nakazów – i tak ktoś zginie. Takie są realia i nikt temu nie zaprzeczy. Aż żal duszę ściska, kiedy słyszy się o tym, jak giną zwykli obywatele, dzieci, które nie zdążyła zobaczyć, jak to jest żyć. A co powiedzieć, kiedy czyta się dokładnie o tym, jak mordowano Polaków? Alek, Rudy, Zośka. Troje głównych bohaterów książki, które wyciska z oczu łzy. I to nie z powodu szczęśliwego zakończenia. Powieść ukazuje brutalne oblicze Niemców, którzy byli skłonni do wszystkiego. Niezaprzeczalną zaletą książki są zawarte w niej zdjęcia, przedstawiające nie tylko głównych bohaterów. Kolejnym atutem jest przedstawienie postaci na początku książki oraz napomknięcie o czasach przed wojną. Harcerstwo, które kocham, mimo że nigdy do niego nie wstąpiłam. Zawsze podziwiałam ludzi, którzy byli w stanie wytrwać i wykonywać poprawnie zadania.
Nie powinnam tu w żadnym stopniu oceniać bohaterów, jednak jak monę pominąć kilka ważnych szczegółów? Harcerstwo zbliża ludzi, którzy mogą się uzupełniać. Czy kiedykolwiek w naszym codziennym życiu jakiś wysportowany, przystojny chłopak, za którym ugania się pół osiedla spojrzałby przyjacielsko na swojego rówieśnika o dziewczęcej urodzie? Ja już sobie wyobrażam te wszystkie niewybredne komentarze w jego kierunku. I wyobrazić sobie, że Alek i Zośka zostali najlepszymi przyjaciółmi. Ciężko jest mi cokolwiek mówić o książkach na faktach autentycznych. Przecież cała historia zawarta w Kamieniach na szaniec wydarzyła się naprawdę. Każdy bohater był inny, a ich ksywy nie wzięły się z nikąd. Jednak skąd, to już sami musicie się dowiedzieć… Nie będę psuła zabawy!
Mówiąc szczerze – bohaterzy mnie urzekli. Urzekła mnie ich wola walki i oddanie. Ojczyźnie, przyjaciołom. Niezaprzeczalnie byli wielkimi ludźmi, którzy zaszli by daleko, gdyby nie ich tragiczny koniec. Oczami wyobraźni wyobrażam ich sobie jako osoby, które po dziś dzień głosiłyby świadectwo wojny. Wszak nie byliśmy narodem, który się poddam. Walczyliśmy do ostatniego oddechu, do ostatniej kropli krwi. Czemu więc mielibyśmy milczeć czy kłamać? Dzięki takim ludziom istnieje Polska. Należy im się chociażby pamięć, malutki znicz na grobie. O takich ludziach się NIE ZAPOMINA.
Aleksander Kamiński wywołuje w ludziach skrajne uczucia. Potrafi doprowadzić człowieka do łez, przedstawiając wszystko w sposób dosadny, nie próbując ukrywać ani skrawka tej historii. Akcja pod Arsenałem i ostatnie słowa Jana Bytnara są niezapomniane. Na zawsze wyryte w pamięci.
Moja opinia na temat Kamieni na szaniec będzie bardzo wysoka, nie zastanawiałam się nad nią ani minuty. Powieść jest po prostu GENIALNA! Obowiązkowa dla wszystkich. Dla młodych patriotów, ludzi wątpiących w Polskę i tych, którzy nie mieli sposobności poznać tragicznych losów grupy harcerskiej.
Osoby narzekające na polską literaturę powinny się wstydzić. Omijają wielkie talenty, pozycje obowiązkowe tylko dlatego, że autor jest Polakiem. Aż brak mi słów an takich ludzi. Sama fanką polskich pisarzy nie jestem, jednak powinno się doceniać ważne osobistości. Taką postacią jest Aleksander Kamiński, człowiek, który potrafi przedstawić historię w sposób „barwny” i...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Po tym, jak przesłuchałam "Taka piękna śmierć", byłam sceptycznie nastawiona do książek Magdaleny Majcher. Teraz trochę odrzucała mnie tematyka, bo tak naprawdę nie wiedziałam, czego się spodziewać. Chyba obawiałam się, że to będzie suchy reportaż, a dostałam świetnie sfabularyzowaną historię. Tak zainteresowałam się losem Szopienic, ołowicą i historią samej lekarki - Jolanty Wadowskiej-Król.
Autorka nie tylko opisuje wydarzenia, ona nadaje też charakter postaciom przez język. Oddaje też klimat tamtych czasów - PRL-u i życia w pobliżu huty.
Po tym, jak przesłuchałam "Taka piękna śmierć", byłam sceptycznie nastawiona do książek Magdaleny Majcher. Teraz trochę odrzucała mnie tematyka, bo tak naprawdę nie wiedziałam, czego się spodziewać. Chyba obawiałam się, że to będzie suchy reportaż, a dostałam świetnie sfabularyzowaną historię. Tak zainteresowałam się losem Szopienic, ołowicą i historią samej lekarki -...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to