-
ArtykułyPlenerowa kawiarnia i czytelnia wydawnictwa W.A.B. i Lubaszki przy Centrum Nauki KopernikLubimyCzytać2
-
ArtykułyW świecie miłości i marzeń – Zuzanna Kulik i jej „Mała Charlie”LubimyCzytać4
-
ArtykułyZaczytane wakacje, czyli książki na lato w promocyjnych cenachLubimyCzytać2
-
ArtykułyMa 62 lata, jest bezdomnym rzymianinem, pochodzi z Polski i właśnie podbija włoską scenę literackąAnna Sierant7
Biblioteczka
2023-02-13
Dawno nie przeczytałam książki tak szybko! Wystarczyły niecałe dwie godziny z przerwami, w drodze do pracy czy na zajęcia i z powrotem, abym pochłonęła całą historię.
Ta książkę jest naprawdę dobra. Prosta, ale szczera aż do bólu.
Chociaż bohaterowie są nieznośni - naprawdę! gdybym ich spotkała, na pewno nie byłabym najmilsza - to dobrze, że ta historia jest o nich. Autorka pokazała postacie, o których w trakcie czytania zapominamy, wtedy popadamy w zupełnie inne schematy i zapominamy, że na świecie żyją zupełnie inne osoby - nie szczęśliwie zakochane księżniczki. Świat jest pełen niespełnionych i nieszczęśliwych ludzi.
Uwielbiam "Melanżerię" za sposób, w jaki mówi o przyjaźni. Nie idealnej. Prawdziwej.
Nie jest rozczarowana, ale... dlaczego to musi być takie smutne? Czemu większość książek o gejach jest smutna? Brakowało mi tylko wyjaśnienia postępowania Tomka - dlaczego musiał tak skończyć? Odniosłam wrażenie, że jakiś fragment pominęłam...
O, zapomniałabym: muszę pochwalić sposób, w jaki zostały zapisane smsy. Z błędami! To było takie realistyczne. A to, jak się zmieniały... Nie, to już jednak było smutne.
Dawno nie przeczytałam książki tak szybko! Wystarczyły niecałe dwie godziny z przerwami, w drodze do pracy czy na zajęcia i z powrotem, abym pochłonęła całą historię.
Ta książkę jest naprawdę dobra. Prosta, ale szczera aż do bólu.
Chociaż bohaterowie są nieznośni - naprawdę! gdybym ich spotkała, na pewno nie byłabym najmilsza - to dobrze, że ta historia jest o nich....
Bardzo lubię książki z serii "Kroniki nierówności", ale bardzo nie lubię okładek. Żadnej, naprawdę.
Jednak, jak wspominałam, treść rekompensuje oprawę graficzną absolutnie nie w moim stylu i kilka potknięć w samym tekście, które nie były zamierzone. Cenię sobie zarówno "Berka", jak i "Bierki" za naturalny - naprawdę naturalny! - styl i szczerość. "Bierki" czyta się niesamowicie szybko i z przyjemnością, nie ma się uczucia, że młodzieżowy sposób wypowiedzi został wprowadzony na siłę, a także nie istnieje problem przesadnie inteligenckiego stylu.
Wydaje mi się, że trochę za szybko były niektóre zwroty, ale historię samą w sobie naprawdę doceniam i kiedyś na pewno do niej wrócę.
Teraz czas na "Bingo"!
Bardzo lubię książki z serii "Kroniki nierówności", ale bardzo nie lubię okładek. Żadnej, naprawdę.
Jednak, jak wspominałam, treść rekompensuje oprawę graficzną absolutnie nie w moim stylu i kilka potknięć w samym tekście, które nie były zamierzone. Cenię sobie zarówno "Berka", jak i "Bierki" za naturalny - naprawdę naturalny! - styl i szczerość. "Bierki" czyta się...
Książka, gdzie facet z problemami wciąż jest facetem.
Kontrast między starszą kobietą a młodym gejem jest nie tylko wyraźny, lecz także dobrze przedstawiony.
Książka, gdzie facet z problemami wciąż jest facetem.
Kontrast między starszą kobietą a młodym gejem jest nie tylko wyraźny, lecz także dobrze przedstawiony.
Mam bardzo mieszane uczucia. W porównaniu z poprzednią książką tej autorki, którą czytałam („Dziesięć stron świata”), „Koniec gry” wypada o wiele lepiej, jednak na tle całej literatury, zarówno polskiej, jak i obcej, wciąż wygląda słabo. Przede wszystkim – dużo w tym absurdu i przesady. Przeszkadza mi również wyraźna opozycja między dobrem a złem, której autorka uparcie się trzymała. Czytało się przyjemnie, ale nie mogłam się pozbyć wrażenia, że pisarka absolutnie nic nie wie o życiu gejów w Polsce.
Nie tylko główny bohater (i jego postrzeganie świata) był wyidealizowani, lecz także inni bohaterowie, którzy MUSIELI być pozytywni. Rozbawiło mnie też to, że Aleksander przez siedemnaście lat nie odczuwał, że jest homo albo bi, a gdy nagle to stwierdza, to… w sumie mało go to obeszło. I jeszcze pcha się do klubu, w którym wszystko może się zdarzyć. Oczywiście seks z przypadkowym facetem (rzecz jasna u niego w domu) jest jak najbardziej w porządku i w ogóle jest cudownie… Po prostu musiałam o tym wspomnieć. Bohater niby ma pod górkę, ale gdy tylko "świat mu się wali", ktoś rusza mu na pomoc. Podejrzewam, że jakby się okazało, że Alek ma HIV (to nie jest spoiler, w książce nie występuje ten problem), to zaraz okazałoby się, że pomylili próbówki…
Widoczny jest kontrast między dobrym bliźniakiem a złym bliźniakiem – dobry odnajduje siebie, a potem marzy o wielkiej miłości, którą kiedyś zyskuje, a zły… umiera, bo przecież o to chodzi. Renia wkurzała się w pełni i cieszyłam się, że jest jej tak niewiele.
A co do absurdów – słynny reżyser pozwalający smarkaczowi pomieszkiwać u siebie w domu przez tydzień podczas jego nieobecności? Zapraszam, to właśnie tutaj. Bo czemu nie? Naprawdę, nie wyobrażam sobie wpuszczenia do domu osoby, którą znam od… kilku miesięcy? I to osoby, która właściwie wyłącznie wykonuje prace na dworze. A tak, zapomniałam, dla gejów wszystko.
Po kolejną książkę tej autorki chyba już nie sięgnę… Po co się męczyć, skoro pisarka nie stara się zachować realizmu?
Mam bardzo mieszane uczucia. W porównaniu z poprzednią książką tej autorki, którą czytałam („Dziesięć stron świata”), „Koniec gry” wypada o wiele lepiej, jednak na tle całej literatury, zarówno polskiej, jak i obcej, wciąż wygląda słabo. Przede wszystkim – dużo w tym absurdu i przesady. Przeszkadza mi również wyraźna opozycja między dobrem a złem, której autorka uparcie się...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Inne zasady lata to książka współcześnie znana raczej pod tytułem Arystoteles i Dante poznają tajemnice wszechświata. I trzeba przyznać, że oba tytuły jak najbardziej pasują, bo zarówno hasło inne zasady lata, jak i motyw poznawania wszechświata pojawiają się w książce.
Ja swoje wydanie kupiłam gdzieś krótko po premierze w Polsce, przynajmniej tak mi się wydaje. To były jeszcze czasy, kiedy z ciekawością czytałam książki o tematyce LGBT, więc i obok tej nie mogłam przejść obojętnie.
Niestety, los tak chciał, że odłożyłam ją na naprawdę długi czas (prawie 10 lat!) i zarówno moje perspektywy, jak i oczekiwania co do literatury się zmieniły. Nie wiecie, jakie było moje zdziwienie, gdy zorientowałam się, że ta książka (pod tym tytułem i w tej wersji okładkowej) to tak naprawdę ta sama opowieść i Arystotelesie i Dantem, która obecnie jest szalenie popularna! I przez chwilę przeszło mi przez myśl: Wow, Morrigan, patrz, jakiego masz nosa!
A potem przyszło rozczarowanie.
Ta książka jest szczerze naiwna! Chociaż porusza dość trudny temat – homoseksualizmu nastolatków w latach 90. XX wieku – miałam wrażenie, że czytam o dziesięciolatkach… Wiecie, jestem już dość stara, swoje nastoletnie życie mam za sobą, ale jak można wprowadzić tak dziecinne, infantylne dialogi i udawać, że tak mówią chłopcy w tamtych czasach? To nie był problem wyłącznie rozmów bohaterów, lecz także ich przemyśleń. Niby dojrzali jak na swój wiek, ale ich język utrzymuje się od kilku lat na tym samym poziomie. Dlatego też całej historii zabrakło tego, co mogłoby ją spoić w całość.
Zawsze lubię, gdy autor zręcznie, między wierszami, pokazuje nam, jak i dlaczego ewoluowała relacja między bohaterami. Jest to najważniejszy element całej akcji. Tutaj niby jest jakiś… kontakt między bohaterami, ale wszystko jest opisane tak niezręcznie, bez żadnego pogłębienia, że historia jest płaska i nie widać rozwoju miłości między Dantem a Arystotelesem. To nie jest ten typ książki, w którym czytelnik w pewnym momencie sobie myśli: A, to tu! Przełom!, to historia, która informuje czytelnika: Patrz, teraz, to już miłość! Ja nie czułam żadnej chemii między bohaterami. Wyjaśnienia również do mnie nie przemówiły.
Jestem zirytowana. Relacją głównych bohaterów, ich relacjami z innymi bohaterami czy też wszelkimi dialogami w tej książce. Wyrosłam? Nie mój klimat? Nie mój styl? Zapewne. Oczekiwałam czegoś znacznie lepszego po tych wszystkich zachwytach i pozytywnych opiniach. Myślałam, że wbije mnie w fotel, poruszy jakieś emocje. Na pewno nie jest to dla osób, które potrzebują czegoś więcej – akcji (tak naprawdę tutaj za dużo się nie dzieje…, nawet dramatyczne wydarzenia opisane są zdawkowo), emocji (przemyślenia głównego bohatera w żaden sposób nie rozbudzają w nas uczuć, nie skłaniają do zastanowienia się), opisów (zastanawiam się, czy cokolwiek zostało tu jakkolwiek opisane) – nie powinny mieć za dużych oczekiwań.
W swojej czytelniczej karierze przeczytałam naprawdę wiele zarówno książek, jak i internetowych opowiadań o tematyce LGBT i bez wahania stwierdzam, że są znacznie lepsze historie miłosne poruszające tę problematykę, w której bohaterowie są ludźmi z krwi i kości, a pisarze przepięknie oddają ludzkie emocje i ukazują, jak ewoluuje relacja i budzi się uczucie.
Inne zasady lata to książka współcześnie znana raczej pod tytułem Arystoteles i Dante poznają tajemnice wszechświata. I trzeba przyznać, że oba tytuły jak najbardziej pasują, bo zarówno hasło inne zasady lata, jak i motyw poznawania wszechświata pojawiają się w książce.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toJa swoje wydanie kupiłam gdzieś krótko po premierze w Polsce, przynajmniej tak mi się wydaje. To były...