-
ArtykułyWeź udział w akcji recenzenckiej i wygraj książkę Julii Biel „Times New Romans”LubimyCzytać2
-
ArtykułySpotkaj Terry’ego Hayesa. Autor kultowego „Pielgrzyma” już w maju odwiedzi PolskęLubimyCzytać2
-
Artykuły[QUIZ] Te fakty o pisarzach znają tylko literaccy eksperciKonrad Wrzesiński25
-
ArtykułyWznowienie, na które warto było czekaćInegrette0
Biblioteczka
2014-02-10
2014-12-27
2014-08-02
2014-06-12
2014-08-15
2014-02-21
2014-03-03
2014-02-21
2014-08-13
2014-07-29
2014-08-13
2014-12-25
2014-02-04
2014-02-14
Książka ta była oczywiście moim pierwszym spotkaniem z Sherlockiem na kartach papieru. Zadziwiającym wnioskiem po przeczytaniu powieści jest fakt, że dwie główne postacie (H&W) wydały mi się kompletnie pozbawione charakteru. Warto jednak pochwalić kunszt detektywistyczny Doyle'a, który umiejętnie i wiarygodnie poprowadził śledztwo rękami Holmes'a. Jakkolwiek druga część powieści, poświęcona zupełnie innemu wątkowi, który dopiero na końcu połączył się z głównym wydała się o wiele ciekawszą i poruszającą. Suma sumarum - warto przeczytać dla samej znajomości klasyki.
Książka ta była oczywiście moim pierwszym spotkaniem z Sherlockiem na kartach papieru. Zadziwiającym wnioskiem po przeczytaniu powieści jest fakt, że dwie główne postacie (H&W) wydały mi się kompletnie pozbawione charakteru. Warto jednak pochwalić kunszt detektywistyczny Doyle'a, który umiejętnie i wiarygodnie poprowadził śledztwo rękami Holmes'a. Jakkolwiek druga część...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-01-31
2014-01-29
2014-03-04
Na początku coś było nie tak... Po wcześniejszej lekturze trzech spośród książek Sapkowskiego ciężko było mi rozpoznać dawny styl autora. W miarę rozwijania się akcji (dość powolnego, ok. 100 stron) można było odetchnąć z ulgą - wszystko w "starym" porządku. Choć czy określenie "stary porządek" nie ma czasem złego wydźwięku? Może jednak następnym razem warto by było bardziej zaskoczyć czytelnika?... Niemniej jednak - dzieło godne swoich poprzedników.
Na początku coś było nie tak... Po wcześniejszej lekturze trzech spośród książek Sapkowskiego ciężko było mi rozpoznać dawny styl autora. W miarę rozwijania się akcji (dość powolnego, ok. 100 stron) można było odetchnąć z ulgą - wszystko w "starym" porządku. Choć czy określenie "stary porządek" nie ma czasem złego wydźwięku? Może jednak następnym razem warto by było...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-03-13
Sztuka tak samo przeintelektualizowana jak jej główni bohaterowie. Groteska leje się strumieniem, wypływa z całej książki aż do granic zniesienia. Treść nie porywa, choć oczywiście niesie za sobą jakiś sens. Słowo 'jakiś' mówi samo za siebie. Czyta się lekko, ale czy z przyjemnością? Pozostaje mi mieć nadzieję, że inne utwory Mrożka stoją na o wiele wyższym poziomie.
Sztuka tak samo przeintelektualizowana jak jej główni bohaterowie. Groteska leje się strumieniem, wypływa z całej książki aż do granic zniesienia. Treść nie porywa, choć oczywiście niesie za sobą jakiś sens. Słowo 'jakiś' mówi samo za siebie. Czyta się lekko, ale czy z przyjemnością? Pozostaje mi mieć nadzieję, że inne utwory Mrożka stoją na o wiele wyższym poziomie.
Pokaż mimo to2014-06-10
"Morfina" nie należy do książek łatwych, bo nie taką w zamierzeniu autora miała być (podobnie rzecz ma się z "Wiecznym Grunwaldem"). Pióro zdecydowanie ciężkawe. Czytając odnosi się wrażenie, że pan Twardoch nagrał swój słowotok na dyktafon, by następnie przełożyć to na papier. Efekt bardzo interesujący. Sposób ten sprawia, że powieść czyta się dość szybko, jednak warto zatrzymać się nad niektórymi zdaniami, bo łatwo przeoczyć istotną frazę. W mojej opinii zbyt wiele wulgaryzmów, choć każdy ma inną wrażliwość literacką. Rozumiem, że taki był zamysł. Walka wewnętrzna bohatera jest interesująca, choć te dywagacje nie mają końca. Zaskoczyło mnie, że o wiele większą sympatią zapałałam do ojca głównego bohatera, niż do niego samego. Myślę, że Konstanty nie daje się w tej książce poznać (mimo pierwszoosobowej narracji). Całość jak najbardziej mnie porwała, mam jeszcze jedno 'ale' - nie mogę odeprzeć wrażenia, że całość została urwana... zwykłe niedopracowanie. Zepsuło to ogólny odbiór i pozostawiło niesmak. Mimo wszystko z chęcią poczekam na kolejne książki tego pana.
"Morfina" nie należy do książek łatwych, bo nie taką w zamierzeniu autora miała być (podobnie rzecz ma się z "Wiecznym Grunwaldem"). Pióro zdecydowanie ciężkawe. Czytając odnosi się wrażenie, że pan Twardoch nagrał swój słowotok na dyktafon, by następnie przełożyć to na papier. Efekt bardzo interesujący. Sposób ten sprawia, że powieść czyta się dość szybko, jednak warto...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-08-27
Ulubiona książka wszechczasów. Tyle.
Ulubiona książka wszechczasów. Tyle.
Pokaż mimo to