-
Artykuły
James Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński9 -
Artykuły
Śladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant10 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać467 -
Artykuły
Znamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2023-08-15
2020-08-06
Już dawno się tak nie wymęczyłam przy książce. „Miasteczko Rotherweird” sprawiło mi ogromną trudność, bo opis tak bardzo zachęcający, niestety nie miał nic wspólnego z fabułą książki.
Jedyny plus tej historii, to samo miasteczko. Opisy jakie stworzył autor były ciekawe, ale zaraz po nich pojawiały się dialogi, i bohaterowie historii, którzy to wrażenie rujnowali.
Tylko ten plus w fabule, zachęcający opis i okładka przemawiają by po nią sięgnąć, ale czy była warta mojego czasu? Myślę, że gdyby to nie była książka do recenzji, to odłożyłabym ją po jakichś 80 stronach.
Praktycznie od samego początku nie czułam tej historii. Bezbarwni bohaterowie, ten pomysł na fabułę - który mógłby być naprawdę ciekawy - oraz cała masa bezsensownych dialogów. Dawno nie natrafiłam na książkę, która nie potrafiłaby wzbudzić we mnie emocji, jedyna jaka zdołała się ujawnić - to frustracja.
Ostatnie strony czytałam już na siłę, gdyż taka masa bohaterów, a brak im jakiegokolwiek charakteru. Nawet dwa różne zakończenia tej książki, nie zachwyciły mnie, gdyż autor kompletnie je spartaczył. A gdzie te 12 niesamowite dzieciaki z historii, zapytacie? To odpowiadam, że występują tam epizodycznie.
Niestety to nie było dobre spotkanie, i mimo iż skończyłam tą książkę czytać zaledwie wczoraj, to i tak niewiele już z niej pamiętam. Nawet, gdy pojawiały się fantastyczne momenty, nie wzbudziły mojego zachwytu. To było po prostu złe. Autor miał dobry pomysł, ale z wykonaniem i przeniesienie tego już na papier ogromny trud. Osobiście nie polecam.
Już dawno się tak nie wymęczyłam przy książce. „Miasteczko Rotherweird” sprawiło mi ogromną trudność, bo opis tak bardzo zachęcający, niestety nie miał nic wspólnego z fabułą książki.
Jedyny plus tej historii, to samo miasteczko. Opisy jakie stworzył autor były ciekawe, ale zaraz po nich pojawiały się dialogi, i bohaterowie historii, którzy to wrażenie...
2020-01-13
Dużo osób kocha kryminały, i nie raz czytam, że to właśnie one sprawiają Wam największą frajdę. Niestety ja jestem osobą, która trzyma się z daleka od tego gatunku, i gdy wkraczam z entuzjazmem do księgarni, to omijaj kryminały szerokim łukiem. Nawet nie zwracam na nie uwagi. To wszystko przez to, że od tego gatunku oczekuję bardzo wiele, i ciężko jest mnie czymś zaskoczyć.
Trafiłam zupełnie przypadkiem z tą książką, i dzięki namową koleżanek postanowiłam dać szansę tej powieści. A najważniejsze czekała na mnie ta historia. Niby niepozorna rodzina, która lubi trzymać się w swoim towarzystwie, w odosobnieniu, ma pewne dziwactwo. Na ich podwórku i mieszkaniu znajduję się parę niepotrzebnych gratów, które bardzo lubi zbierać głowa rodziny Haarder. Matka zdecydowanie jest przeciwniczką takiego nietypowego, i dość niepotrzebnego hobby, ale jeden z dwóch synów przejawia podobne upodobania. Wszystko dzieje się w zastraszającym tempie, śmierć ojca, wyjazd jednego z synów, i wiążąca matka z synem ledwo koniec z końcem. Czas mija, i pojawiają się zmiany. Głową domu pozostaje najmłodszy syn Jens Haarder, i z czasem poznaje swoją piękną żonę, od której zaczną się diametralne zmiany.
Jens Haarder miał dziwne upodobania jak jego ojciec, jednakże zdecydowanie na większą skalę przez co stworzył ze swojego domu śmietnik, w którym trzymał wszystko co znalazł, i wraz ze swoją rodziną zmieniał ją bezpowrotnie. Jego postać była najbardziej zaskakująca, i przyprawiała o dreszcze, gdy do głowy przychodziły mu najróżniejsze pomysły, czasami pozbawione zdrowego rozsądku. W tej historii mamy do czynienia z problemami psychicznymi, z samoakceptacją, z ciężarem życia, jak i samą rzeczywistością, oraz szaleństwem! Chociaż myślę, że to bardziej obłąkanie, niżeli szaleństwo - z pewnością! To co dzieje się w rodzinie Haarder przechodzi wszelkie normalny społeczne, i wychowawcze. Do czego posunie się ta rodzina, by stworzyć swój wymarzony azyl? Autorka już się o to postarała, by ta historia była kompletnie szalona. A bohaterowie są z pewnością dziwni, i ciężko ich polubić, czy też znienawidzić.
"Żywica" to bardzo trudna historia, która z pewnością nie wszystkim się spodoba. Ja strasznie ją męczyłam, i nie potrafiłam ją jednoznacznie określić. Nie mogłam ocenić, ani dobrze, ani źle i właśnie z tego powodu wolałam wybrać najrozsądniejszą ocenę dając ją pośrodku. Niestety jak dla mnie ta opowieść była mało interesująca, a sytuacje które miały tam miejsce, były z lekka przedobrzone. Do tej pory nie czuję się ani zawiedziona, ani urzeczona. Przeczytałam, i wiem teraz na pewno, że jest mi ta książka obojętna, i była dla mnie naprawdę ogromnym wyzwaniem.
Jeśli lubicie kryminały, w których człowiek traci na własne życzenie swoje człowieczeństwo posuwając się do radykalnych czynów, to sięgnijcie po tą książkę, i oceńcie ją sami. Jak dla mnie ten kryminał był zbyt fantastyczny, i pozbawiony tej głębi, którą autorka chciała ukryć poprzez obłąkanego i chciwego człowieka. Dla którego najważniejsza była ochrona swojej kryjówki, bo zdecydowanie takiego miejsca nie można nazwać domem. Jeszcze raz powtórzę przeczytajcie, i oceńcie sami.
Dużo osób kocha kryminały, i nie raz czytam, że to właśnie one sprawiają Wam największą frajdę. Niestety ja jestem osobą, która trzyma się z daleka od tego gatunku, i gdy wkraczam z entuzjazmem do księgarni, to omijaj kryminały szerokim łukiem. Nawet nie zwracam na nie uwagi. To wszystko przez to, że od tego gatunku oczekuję bardzo wiele, i ciężko jest mnie czymś...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-01-08
2020-01-08
2019-02-15
Zapraszam na bloga -> https://witchmargoczyta.blogspot.com/
Okładka? Zachwyca!
Opis? Ciekawie się zapowiada!
Wyobraźnia? Zaczyna pracować!
Otwieram, czytam i.... Szok!!
Ciężko, określić mi to słowami, ale niestety, choć ubóstwiam Wydawnictwo Edipresse, za ich okładki, i dobór wspaniałych książek, które nie raz wywoływały, uśmiech na mojej twarzy, to muszę to powiedzieć. Ta książka, wywołała u mnie chęć, ale rzucenia nią o ścianę!
Piorun, bo taki pseudonim superbohatera sobie wybrał nasz główny bohater tej powieści, myślałam z opisu, że da się poznać z tej dobrej strony, gdzie będzie ratował ludzi od przeróżnych katastrof, to tak naprawdę, dał się poznać tylko z dwóch stron - superbohatera (kiedy przyjmował takową rolę) i faceta, który myśli 24h, tylko o jednym! By wyruchać, jakąś kobitkę. Choć chciałabym powiedzieć, coś o naszym bohaterze pozytywnego, to po prostu nie mogę. Jego wybujałe ego, rozsadzało mi czaszkę! A ta nie daj Boże, Emma. Na początku, myślałam, że ta dziewczyna będzie naprawdę super postacią, bo widać było, że chciała wybić się na wyżyny kariery, i wydawało się, że prowadzi się naprawdę porządnie, gdy wystarczyła chwila, i już poddała się, bez żadnych sprzeciwów.
Chciałabym naprawdę, powiedzieć coś dobrego, o tej książce, ale oprócz okładki, na początku interesującego opisu, niestety dołączę, do innych recenzentów, którzy nie są w stanie, nic dobrego o niej powiedzieć. Naprawdę myślałam, że to będzie świetna książka, bo pomysł był genialny! Spodziewałam się, przyjemnego erotyku, a tu dostałam jakiś pic na wodę... To co zostało, tam i jak przedstawione, naprawdę zalicza się do tego, czy autorka pisząc, takie brednie, była w pełni świadoma? Myślałam, że w tym roku, to właśnie "Dzikie Bestię", mnie powaliły, ale nie, tu jest podobnie.
Niestety fabuła okazała się klapą, bo w ogóle jej tu nie ma. Rozwinięcie tematyki o naszych bohaterach, również gdzieś zaginęła, a temat powtarzającego się seksu, seksu, i seksu stał się, nie do zniesienia! No bo, ile można?! Autorka, z pewnością pięknie i sprawnie, potrafiła obrzydzić mi tą historię, bo tzw. "Piorun", co najwyżej dobrze się zapowiadał, ale przeszedł obok, i nie wywołał u mnie, żadnego "Wow". Przykre, ale prawdziwe.
Zapraszam na bloga -> https://witchmargoczyta.blogspot.com/
Okładka? Zachwyca!
Opis? Ciekawie się zapowiada!
Wyobraźnia? Zaczyna pracować!
Otwieram, czytam i.... Szok!!
Ciężko, określić mi to słowami, ale niestety, choć ubóstwiam Wydawnictwo Edipresse, za ich okładki, i dobór wspaniałych książek, które nie raz wywoływały, uśmiech na mojej twarzy, to muszę...
2019-01-10
Zapraszam na blog -> https://witchmargoczyta.blogspot.com
Od samego początku, nie byłam przekonana do tego tytułu. A gdy, wzięłam się w końcu za nią, niestety pożałowałam tego. Przeczytałam ją do końca, bo był to prezent od mojego chłopaka. Ale gdybym mogła, od razu po paru stronach, bym zakończyła z nią przygodę.
Izolda, bo to o niej ta powieść, gdzie czeka gdzieś tam na swojego księcia z bajki. Jednakże, sama postanawia wziąć, sprawy w swoje ręce. Walcząc z samą sobą i swoim strachem, w końcu opuszcza swoje więzienie w którym, nie czuła się nigdy za dobrze.
To chyba, najkrótszy wpis na tym blogu, jaki umieszczę na temat tej książki, bo naprawdę nic, ale to nic nie trzyma się kupy w tej historii. Jest napisana w sposób pragmatyczny, niby na początku wszystko układa się w jedną całość, gdy nagle autor zaczyna zmieniać koncepcje. Bez przerwy wątki się ze sobą mieszają, przez co nie wiadomo, kiedy coś się zaczęło, a kiedy skończyło. Miałam wrażenie, że autor chciał wcisnąć, wszystkie postacie na samym początku historii, nim dobrze ją rozwinął. Postacie, niestety są nijakie, słabo rozwinięte, tylko bardzo ale, to bardzo wkurzające, przez swoją nijakość. Jakby żadna z postaci, nie miała konkretnego powodu, dlaczego tak, a nie inaczej działa.
Choćbym, chciała wykrzesać coś więcej, o tej książce, nie potrafię. Po raz pierwszy poczułam bezsilność, która nie pozwala mi, inaczej to opisać jak - chaos. Tak, bo to jest chaos słów, a nie fabuła, która ma swój początek, rozwinięcie i zakończenie. Sama nie potrafiłam, już odnaleźć się w tej historii po zaledwie, paru stronach. Rzadko, zdarza mi się tak ocenić nisko książkę, choćby jak bardzo mi się nie podobała, to ta pobiła wszystkie!
Zapraszam na blog -> https://witchmargoczyta.blogspot.com
Od samego początku, nie byłam przekonana do tego tytułu. A gdy, wzięłam się w końcu za nią, niestety pożałowałam tego. Przeczytałam ją do końca, bo był to prezent od mojego chłopaka. Ale gdybym mogła, od razu po paru stronach, bym zakończyła z nią przygodę.
Izolda, bo to o niej ta powieść, gdzie czeka gdzieś tam...
2018-04-20
Brak słów. Nigdy nie byłam w Warszawie i nigdy nie interesowałam się tak tym miastem, a dowiedziałam się o nim tak wiele jakbym żyła tam od paru dekad. Niestety książka mało romantyczna, mało obyczajowa, mało rozrywkowa. Raczej poważna, historyczna i niestety strasznie pachnąca nudą... Przewidywalna i okropnie dłużąca. Jedynie 1/4 tej książki była w miarę znośna, ale reszta?
Bardzo słaby opis miłosny, a teksty opisujące jakąkolwiek romantyczność słabe i denne. Nie porywające i na pewno nie sprawia, by pokochać w jakikolwiek sposób bohaterów. Mało o bohaterach, dużo o przeszłości i teraźniejszości, w jakiej trwamy.
Jak ktoś chce dowiedzieć się prawie wszystkiego o historii Warszawy i o jej zmianach, to idealna książka dla niego. Ale niczego innego się nie doszuka. Strasznie długo mnie męczyła. Nie porzuciłam tej lektury, gdyż tego nie robię. Nienawidzę tego robić gdy coś zaczynam, ale czasem szkoda czasu.
Brak słów. Nigdy nie byłam w Warszawie i nigdy nie interesowałam się tak tym miastem, a dowiedziałam się o nim tak wiele jakbym żyła tam od paru dekad. Niestety książka mało romantyczna, mało obyczajowa, mało rozrywkowa. Raczej poważna, historyczna i niestety strasznie pachnąca nudą... Przewidywalna i okropnie dłużąca. Jedynie 1/4 tej książki była w miarę znośna, ale...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-12-09
2017-06-07
Jedno słowo - Dziwna.
Na początku tak przez dwie strony, już myślałam, że zaczyna się jak w dobrym kryminale. Gdy tu nagle przez kolejne strony jest tu tak bezsensowny i chaotyczny monolog, że miałam ochotę tą książkę odłożyć. Miałam wrażenie, że autorka albo się pogubiła w tym co pisze, albo sama nie wiedziała do końca jak chcę rozpocząć tą historię.
Zdarzały się wciąż powracające kwestie, choć czasem nie powiem książka mnie w ciągła. Ale w końcu dochodziło do albo nudnych konwersacji albo strasznie beznadziejnych powtórzeń z wcześniejszych rozdziałów. Które nic nie wnoszą do historii. Po prostu są. Najbardziej nie rozumiem jak sprawą śmierci mógłby ktoś się zainteresować, jak autorka tak słabo opisała całą sytuacje. Nie ma opisu wypadku, jakichś konwersacji na ten temat by jakaś doza tajemniczości się pojawiła jakiś intryg. Zupełnie nic. Ja po takim przedstawieniu ofiary i przypadku jej śmierci w ogóle bym się tym nie zainteresowała. Od razu bym zdecydowała, że sprawa zamknięta.
Można by powiedzieć, że autorka ma pomysł ale jeszcze moim zdaniem brakuje jej wyrażenia - pokazania tego pomysłu tak by zainteresował czytelnika. Przynajmniej mnie ta książka, nie zainteresowała. Przeczytałam, bo nie chciałam porzucić lektury w połowie.
Jedno słowo - Dziwna.
Na początku tak przez dwie strony, już myślałam, że zaczyna się jak w dobrym kryminale. Gdy tu nagle przez kolejne strony jest tu tak bezsensowny i chaotyczny monolog, że miałam ochotę tą książkę odłożyć. Miałam wrażenie, że autorka albo się pogubiła w tym co pisze, albo sama nie wiedziała do końca jak chcę rozpocząć tą historię.
Zdarzały się wciąż...
2017-08-17
Gdyby autorka, zakończyła historię na pierwszej części, byłaby to wisienka na torcie, a po przeczytaniu drugiej części czułam zmęczenie, czytając każdy kolejny rozdział...
Samantha Young, zauroczyła mnie swoim stylem pisania, opisem różnych sytuacji i postaci. Od dawna romans nie zrobił na mnie takiego wrażenia jak ten. Gdyż emocje były w nim prawdziwie i bez ukryć pokazane. Każdy najmniejszy szczegół, miał ważne znaczenie dla dalszej historii.
W pierwszej części "Żyj szybko, kochaj głęboko", bardzo polubiłam bohaterów. Charley, która przeżyła zawód prawdziwej miłości jako nastolatka, Jake który zerwał wszystkie złożone jej obietnice oraz więzi, Claudia przyjaciółka, która dla niej była jak przybrana siostra, ale nie potrafiła odnaleźć się w swoich uczuciach, oraz Beck przyjaciel Jake'a, flirciarz i naiwny mężczyzna myślący, że można być z kimś bez uczuć. Czwórka bohaterów, tak różnych i odmiennych, a jednak nie potrafiących odnaleźć się w świecie bez siebie.
Pokochałam pierwszą część, choć czasem główna bohaterka mnie wkurzała swoją naiwnością, to i tak, nie potrafiłam jej znienawidzić. Do momentu, gdy sięgnęłam po drugą część "Tylko ty mnie zrozumiesz"!
Druga część wszystko zepsuła. Znienawidziłam Charley, za swoją głupotę, niedojrzałość, naiwność i wahania emocjonalne! Jak nie wychodzi raz i zaraz potem drugi raz, to jest już sygnał, że nie zawsze warto wracać "Drugi raz do tej samej rzeki"! Miałam dość czytać o jej postanowieniach, o jej obietnicach, o jej uczuciach, które zmieniały się jak pogoda. Jej decyzje były bezsensowne, nie przemyślane i niedojrzałe. Przez to miałam wrażenie jakbym czytała o nastolatce, a nie o dojrzałej kobiecie.
Ciągłe flirciarstwo, ciągłe wahania i ciągłe kłótnie. Tak wyglądała połowa tej historii, zmieszana ze szczęśliwymi wzlotami. Szczerze była to historia bardzo nudna i do wyrzygania... Po raz pierwszy to powiem, ale Harlequin wypada tu o wiele lepiej, niż ta ostatnia część.
Zawiodłam się i niestety nie polecam. Lepiej zakończyć tą historię na 1cz., niż wdrążyć się w bagno.
Gdyby autorka, zakończyła historię na pierwszej części, byłaby to wisienka na torcie, a po przeczytaniu drugiej części czułam zmęczenie, czytając każdy kolejny rozdział...
Samantha Young, zauroczyła mnie swoim stylem pisania, opisem różnych sytuacji i postaci. Od dawna romans nie zrobił na mnie takiego wrażenia jak ten. Gdyż emocje były w nim prawdziwie i bez ukryć...
2016-07-01
2017-03-31
Niestety, bardzo się zawiodłam po raz drugi, po "Byłam tu". Nie chcę się zbytnio rozpisywać, bo uważam że nie warto, bo nie ma o czym. Ale uważam, że autorka wcześniej jak w cyklu "Zostań, jeśli kochasz" czy "Ten jeden dzień", historie były w bardziej ciekawy sposób napisane, gdzie oczarowałoby na pewno nie jedną nastolatkę czy dorosłą kobietę. Natomiast tu miałam wrażenie, jakbym czytała blog pisany przez nastolatkę, która do końca nie wie, jak ma wyglądać, do czego ma zmierzać - ta opowieść. Chciałam dać autorce szansę, bo wcześniejsze książki były naprawdę wspaniałe, ale teraz z coraz to nowszą historią jest niestety coraz gorzej. Nic nie sprawia, że chciałabym z przyjemnością przeczytać kolejne rozdziały. Przeczytałam ją dość szybko, by jak najszybciej ją skończyć i pozbyć. Polecam na pewno, nastolatką bo sposób pisania jest bardzo prosty i na pewno spodoba się temat buntowniczych nastolatek.
Jednak dla starszych odbiorców, nie polecam. Tylko się zawiedziecie. Jedna z najgorszych książek jakie miałam okazję czytać.
Trzy plusy daję z powodu: okładki, przyciągającego tytułu (choć praktycznie temat romansu, jest tam nikły i nie rozumiem skąd ten tytuł się wziął?! powinna być zupełnie inna), a trzeci plus z powodu dobrego początku, ale później niestety jest coraz gorzej.
Niestety, bardzo się zawiodłam po raz drugi, po "Byłam tu". Nie chcę się zbytnio rozpisywać, bo uważam że nie warto, bo nie ma o czym. Ale uważam, że autorka wcześniej jak w cyklu "Zostań, jeśli kochasz" czy "Ten jeden dzień", historie były w bardziej ciekawy sposób napisane, gdzie oczarowałoby na pewno nie jedną nastolatkę czy dorosłą kobietę. Natomiast tu miałam wrażenie,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-09-19
Po autorce "Zostań, jeśli kochasz", spodziewałam się czegoś więcej. Niestety ta historia mnie nie zachwyciła wręcz znudziła. Może nie uchwyciłam tego czegoś, ale ledwo ją dokończyłam. Przez 3/4 książki nie działo się nic ciekawego, chaotyczne moim zdaniem momenty, które na czymś się zaczynają i nagle urywają. Bardzo słaba, stąd moja niska ocena, ale to nie oznacza, że skreśle inne książki tej autorki.
Po autorce "Zostań, jeśli kochasz", spodziewałam się czegoś więcej. Niestety ta historia mnie nie zachwyciła wręcz znudziła. Może nie uchwyciłam tego czegoś, ale ledwo ją dokończyłam. Przez 3/4 książki nie działo się nic ciekawego, chaotyczne moim zdaniem momenty, które na czymś się zaczynają i nagle urywają. Bardzo słaba, stąd moja niska ocena, ale to nie oznacza, że...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-09-08
2014-06-13
W takich historiach, rzadko kiedy sięgam po bohaterki, które całkowicie są moim przeciwieństwem, ale gdy to robię liczę na coś Wow! Czy tu tak było?
Ze względu na trudne dzieciństwo nasza bohaterka mogła ufać tylko sobie i przez to innych traktowała jako osoby, które „‚mogą zranić”, ale po co to sprawdzać? Świat Susan musi być jej podporządkowany, co dotyczy również ludzi. Susan jako introwertyczka w pełnym słowa tego znaczeniu, pragnie mieć dobre i zaplanowane życie, jednakże nagła śmierć matki, wszystko jej rujnuje. Nie mając innej możliwości musi zawalczyć o spadek z bratem, który jak sama twierdzi mu się nie należy. Do tego dochodzą inne problemy, których się nie spodziewała, a na co pewno nie była przygotowana.
Akcja szybko się rozwija, i za pomocą krótkich wspominek z przeszłości naszej bohaterki łatwo możemy poznać charakter, oraz sposób bycia innych postaci. To jedna z takich pozycji, które możemy przeczytać w jeden wieczór, gdyż nie jest zbyt wymagającą lekturą dla czytelnika. Co do bohaterki strasznie irytująca. Bardzo niezachęcająca postać do poznania, gdyby nie to, że książka była jak wspomniałam wcześniej przyjemnie napisana, zapewne poddałabym się w połowie książki, gdyż bohaterka ma w sobie cechy, których nie potrafię w żadnym razie zaakceptować, czy nawet udawać że jestem nią jakkolwiek zainteresowana. Mimo tego, że wiedziałam z góry co mnie czeka, to tak nieprzyjemnej w odbiorze bohaterki się nie spodziewałam. Nie dało się jej w żadnym razie polubić. Co niestety miało wpływ na to, iż nie potrafiłam zbliżyć się do innych bohaterów. Stali się dla mnie nijacy, bez wyrazu całkowicie nią stłamszeni.
Mimo zmian jakie następują w życiu naszej bohaterki z każdym kolejnym nowo poznanym rozdziałem, nie potrafiłam do końca jej zaufać. Ten mur, który zbudowała wciąż wydaje mi się zbyt gruby, by nawet pewne decyzje i zmiany były w stanie go naruszyć. Odczułam, że ta zmiana jest chwilowa i zaraz wróci do swojego dawnego „Ja”, tylko może z małymi drobnymi różnicami. To niestety spowodowało, że do końca nie potrafiłam cieszyć się tą lekturą. Niestety taki typ bohaterki całkowicie mnie nie przekonuje.
W takich historiach, rzadko kiedy sięgam po bohaterki, które całkowicie są moim przeciwieństwem, ale gdy to robię liczę na coś Wow! Czy tu tak było?
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toZe względu na trudne dzieciństwo nasza bohaterka mogła ufać tylko sobie i przez to innych traktowała jako osoby, które „‚mogą zranić”, ale po co to sprawdzać? Świat Susan musi być jej podporządkowany, co dotyczy również ludzi....