-
Artykuły
Plenerowa kawiarnia i czytelnia wydawnictwa W.A.B. i Lubaszki przy Centrum Nauki KopernikLubimyCzytać1 -
Artykuły
W świecie miłości i marzeń – Zuzanna Kulik i jej „Mała Charlie”LubimyCzytać1 -
Artykuły
Zaczytane wakacje, czyli książki na lato w promocyjnych cenachLubimyCzytać1 -
Artykuły
Ma 62 lata, jest bezdomnym rzymianinem, pochodzi z Polski i właśnie podbija włoską scenę literackąAnna Sierant4
Biblioteczka
2024-05-30
2023-08-25
Czasami zdarza mi się by vibe na temat jakiejś książki, spowodował że nie zastanawiam się wcale - tylko idę do księgarni i kupuję ten zachwalany przez większość tytuł. Później po przeczytaniu,
głowię się co kierowało tymi ludźmi, że zachwalają „dzieło”, które powoduje tylko chęć rzucenia go w kąt. Czy naprawdę to książka godna polecenia?
Opowieść „Marzyciela” nie zaskakuje, ani nie wzbudza wątpliwości. Choć początek naprawdę wciąga i zachęca do dalszego poznawania losów bohaterów, to później jakby wszystko zamienia się w mamałygę. Może być smaczna, ale im dłużej jej się przypatrujesz, masz ochotę ją wyrzucić, jednakże tego nie robisz, bo po prostu szkoda, dlatego ledwo z ociągnięciem ją zjadasz. Takie miałam wrażenie po przeczytaniu tej książki, jakbym miała dostać coś naprawdę intrygującego, godnego uwagi, a zostałam bardzo niemiło rozczarowana i zanudzona do granic możliwości.
Bohaterowie nijacy, niby dążący do swoich celów, ale przez takie wertepy przez które nie wierzą, że w ogóle kiedyś przejdą. Każdy ma określony profil psychologiczny, ale to nie zmienia faktu, że brakuje bohaterów którym chciałabym kibicować. Lazla tylko snuje się w swoim świecie, i na wszystko rozkłada ręce, bo los go przecież musiał czymś pokarać. Nero zmuszony sprostać oczekiwaniom innym, jako jedyny coś w sobie miał, bo był przynajmniej sobą. I jedyna kobieca postać Sarai, jak można się było spodziewać musi być krucha, i nieśmiała, ale przez to strasznie nudna. Wątek miłosny, niestety nie uratował postrzeganie przeze mnie bohaterów.
Miałam nieodparte wrażenie, że autorka musi wielokrotnie powtarzać, chociażby fakt dlaczego bohaterowie idą w tą, a nie inną stronę. Jakby to musiało być coś co musi się utrwalić czytelnikowi, bo jednorazowe, a nawet dwukrotne powtórzenie nie poskutkuje. I to nie tyczyło się tylko tej jednej kwestii. Tu co rozdział do czegoś wracaliśmy. Na domiar złego te opisy, ciągnące się w nieskończoność, a nie wnoszące nic do opowieści. Choć dla niektórych może to być ogromny plus, bo mamy wszystko skrupulatnie opisane, jak choćby sam świat i jego dziwy, ale przecież nie tylko o to tu chodzi. Miałam nadzieję, że chociaż pojawi się tu jakaś akcja, dzięki której będę mogła coś dobrego powiedzieć o tej książce, niestety jej to nawet nie ma co tu szukać. A zakończenie? Szkoda komentować.
„Marzyciel” z pewnością przypadnie do gustu czytelnikom lubiącym się w długich opisach, zagmatwanej historii, dowodzącej że nie wiadomo skąd się wzięło z czego, ale tak już musi być. Mnie osobiście urzekła jedynie okładka i opis świata, za którego faktycznie należy się ogromny plus, i to że faktycznie jest to gatunek fantastyczny, ale zbyt mocno zakorzeniony w parę wątków, wokół których kręciła się cała książka mająca prawie 500 stron. W planach mam przeczytać jej kontynuacje, tylko dlatego że posiadam tom 2, a do którego wcale a wcale mi nie spieszno, bo nie spodziewam się, że wypadnie lepiej od swojej poprzedniczki.
Czasami zdarza mi się by vibe na temat jakiejś książki, spowodował że nie zastanawiam się wcale - tylko idę do księgarni i kupuję ten zachwalany przez większość tytuł. Później po przeczytaniu,
głowię się co kierowało tymi ludźmi, że zachwalają „dzieło”, które powoduje tylko chęć rzucenia go w kąt. Czy naprawdę to książka godna polecenia?
Opowieść „Marzyciela” nie...
2020-11-07
Kaye jest śmiertelniczką, która z niewiadomych względów stała się celem dla odwiecznie rywalizujących królestw elfów. Po co jest im ona potrzebna? Czemu śmiertelniczka ma wszystko rozstrzygnąć?
Sięgając po debiut Holly Black byłam pewna, że czeka na mnie niesamowicie porywająca fabuła, w której będą walki, ucieczki i cała masa akcji. Strasznie zawiodłam się, kiedy tego nie dostałam. Po skończeniu książki doszłam do wniosku, że czytanie debiutów autorowi, których inne historię już znam, robią błąd. To jest spowodowane tym, że one mają już inny poziom, od debiutu, i to w tym przykładzie bardzo widać.
Fabuła jest mozolna, a akcji zupełnie brak. Przez całą historię liczyłam chociaż na jakieś zaskakujące zakończenie, ale się go nie doczekałam. Nie wiedziałam jak do końca ocenić tą książkę, bo z pewnością nie kryje w sobie nic ciekawego, co by porywało.
Jedyny plus "Złej królowej" są z pewnością bohaterowie. Są barwni, dobrze wykreowani i ciekawi. Jeśli chodzi o budowanie świata i kreacji postaci, to Holly Black tutaj dała sobie radę. Choć z pewnością osoby, które nigdy nie miały do czynienia z jej książkami, mogą troszeczkę się w niej pogubić. Jest w niej lekki chaos, przez który gdyby nie znajomość jej innych książek, z pewnością miałabym problem ze zrozumieniem niektórych wątków, które są tu poruszane.
Zawiodłam się, nie spodziewałam się tak słabej książki po Holly Black. Zastanawiam się, czy sięgnę po następne części tej trylogii... Ale chyba dam jej szansę, i sprawdzę czy w tomie 2 już więcej się zadzieje, bo jak nie to obawiam się, że to będzie najgorsza trylogia autorki.
Kaye jest śmiertelniczką, która z niewiadomych względów stała się celem dla odwiecznie rywalizujących królestw elfów. Po co jest im ona potrzebna? Czemu śmiertelniczka ma wszystko rozstrzygnąć?
Sięgając po debiut Holly Black byłam pewna, że czeka na mnie niesamowicie porywająca fabuła, w której będą walki, ucieczki i cała masa akcji. Strasznie zawiodłam...
2020-11-01
Marzenie, które chciała spełnić Ceony, już na zawsze miało pozostać w sferze marzeń. Został zniszczony w momencie, gdy dowiedziała się, że ma być Magiem Papieru. Jednak z czasem zaczęła go doceniać, ale czy to wystarczy by uwolnić całą jego potężną moc?
Trzeba przyznać, że "Szklany mag" jest krótszą historią od Tom 1 "Papierowego maga". Dla mnie jako osoby, która pokochała tą historię, to było zdecydowanie za mało! Ale za to autorka postanowiła postawić przed nami masę pytań, które nie rozwiązują się w tomie 2, co oznacza, że na pewno możemy spodziewać się tomu 3.
Z pewnością ta część pokaże Wam co kobieta potrafi zrobić dla miłości, dla siebie i magii. Tym razem Ceony musi zmierzyć się z czymś o wiele gorszym, gdyż musi odnaleźć w sobie siłę, która pozwoli jej przeciwstawić się temu, co wzbudza w niej największy niepokój.
Znajdziecie tu masę emocji, które wprost kipią z Ceony, w stronę Emery'ego, ale które tak bardzo obawia się wyznać. Brakowało mi jego udziału, który w Tomie 1 jest bardzo okrojony, a tu mamy go na szczęście więcej. Bardzo spodobało mi się, że autorka postawiła tutaj na akcję, i jej dynamikę, ale przez to nie mamy tu tyle magii. Właśnie to sprawiło, że moja ocena trochę się obniżyła, gdyż miałam nadzieję zobaczyć magię w pełnej krasie.
"Szklany mag" z pewnością i tak pobija swoją poprzedniczkę, gdyż zdecydowanie lepiej się bawiłam przy tej książce. A to co postanowiła zrobić autorka na końcu... To po prostu petarda! Takiego zakończenia nikt się na pewno nie będzie spodziewał. Ja byłam mile zaskoczona, i liczę, że w Tomie 3 autorka da nam poczuć trochę więcej magii.
Marzenie, które chciała spełnić Ceony, już na zawsze miało pozostać w sferze marzeń. Został zniszczony w momencie, gdy dowiedziała się, że ma być Magiem Papieru. Jednak z czasem zaczęła go doceniać, ale czy to wystarczy by uwolnić całą jego potężną moc?
Trzeba przyznać, że "Szklany mag" jest krótszą historią od Tom 1 "Papierowego maga". Dla mnie jako...
2020-11-22
Dalej myślę, że im więcej czytam debiutów, tym bardziej mam ochotę poznawać początkujących autorów!
"Berło ziemi" to książka, która nie od razu wciąga akcją, czy trudnymi wyborami, które czekają na naszą bohaterkę. A.C. Gaughen powoli wprowadza nas w świat Shalii, i jej nowego życia. Przez 1/3 książki, najpierw poznajemy naszych bohaterów, ich stosunek do przeróżnych kwestii, oraz wewnętrznych walk, które toczą się w ich sercach.
To zamierzenie pozwala nam bliżej ich poznać, przed główną akcją i okrucieństwami, które nas tam czekają. Autorka postanowiła nam pokazać swoją książkę również od ciemniej strony, pod postacią gwałtów, czy tortur. Te wszystkie zamierzenia, miały przede wszystkim zmienić naszą bohaterkę. Pokazać jej, że świat w którym przyszło jej żyć, nie jest usłany różami, tylko najprawdziwszą walką o przetrwanie, i która dotyczy każdego z nich, nawet króla.
Nie spodobała mi się na początku Shalia - jej zachowanie, ani sposób myślenia. Była zagubiona i mało realnie podchodziła do tego co się wokół niej działo. Jej początkowe decyzje należały do osóbki bardzo niepewnie stąpającej po ziemi, jakby wszystko mogło zaraz się zawalić, i lepiej jednak się jest wycofać. Na szczęście z czasem zauważamy jej radykalną zmianę, gdyż zaczyna już stąpać pewnie, a także nie obawia się już działać, mimo mrożącego strachu. Shalia dojrzewa, i ta zmiana jest niesamowita!
Bohaterowie są dosyć specyficzni, ale żadnemu nie można zarzucić, że jest tu niepotrzebny, bo każdy ma swoją rolę, do którego nadaję się idealnie. Akcja rozwija się powoli, ale później zaskakuję, a fabuła przeraża tym jak wciąga, choć początkowo na to nie wskazuję. Mój zachwyt tą książką okazał się wielki, choć wstęp mógł okazać się krótszy, i wątek romantyczny mógł być bardziej ciekawszy, to jeśli chodzi o resztę książki, to jestem zachwycona! To wspaniały debiut, i czekam na kontynuację!
Dalej myślę, że im więcej czytam debiutów, tym bardziej mam ochotę poznawać początkujących autorów!
"Berło ziemi" to książka, która nie od razu wciąga akcją, czy trudnymi wyborami, które czekają na naszą bohaterkę. A.C. Gaughen powoli wprowadza nas w świat Shalii, i jej nowego życia. Przez 1/3 książki, najpierw poznajemy naszych bohaterów, ich...
2020-10-18
W finałowym tomie "Na wojnie nie ma niewinnych", Dora Wilk przede wszystkim na nowo pokazuję nam swoje słabości już w zupełnie innym wydaniu. Przez wszystkie 5 poprzednich tomów, walczyła z najróżniejszymi potworami, przestępcami, a nawet sama ze sobą, ale to właśnie w 6 i ostatnim tomie będzie musiała sobie odpowiedzieć na najważniejsze pytanie. Tylko zanim to zrobi, będzie musiała znowu stanąć przed wyborem, który na zawsze może odebrać jej to co kocha. Tym razem nie będzie odwrotu, nie będzie możliwości wybrać innej drogi, tylko wóz albo przewóz. Co wybierze Dora Wilk, by ratować bliskich, i swoje stado?
Nie chcę Wam za dużo zdradzać, finałowy tom powinien pozostać dla Was, jak najbardziej zagadkowy, byście sami mogli ją odkryć. Dlatego mogę Wam jedynie zdradzić jakie uczucia i emocje towarzyszyły mi w trakcie tej historii. Przede wszystkim był to niepokój o życie Dory i reszty stada, zaskoczenie kiedy poprosiła o pomoc osobę, która w życiu nie przyszłaby mi sama na myśl, a także mieszanka radości i melancholii, która powróciła do mnie w momentach, w których bohaterowie czasami wracali gdzieś wspominkami.
Aneta Jadowska w ostatnim tomie postanowiła puścić wszystkie wodze fantazji, i dać im trochę zaszaleć, tym samym ostatecznie sprawdzając naszą główną bohaterkę. Jak dla mnie był to zamiar bardzo dopracowany, i szczegółowy, przez co wszystko wydawało się być na swoim miejscu. Nic nie zostało pozostawione przypadkowi.
Przez całą Heksologię bawiłam się wybornie, choć były momenty, które radowały mnie mniej. Ale też dowiedziałam się paru nowych faktów, które zostały zatajnione w poprzednich innych książkach autorki, a tu wreszcie ujrzały światło dzienne. Poznałam Dorę Wilk od tej dobrej, złej, jak i strasznie popapranej strony. Ale wierzcie mi, za to ją pokochacie.
W finałowym tomie "Na wojnie nie ma niewinnych", Dora Wilk przede wszystkim na nowo pokazuję nam swoje słabości już w zupełnie innym wydaniu. Przez wszystkie 5 poprzednich tomów, walczyła z najróżniejszymi potworami, przestępcami, a nawet sama ze sobą, ale to właśnie w 6 i ostatnim tomie będzie musiała sobie odpowiedzieć na najważniejsze pytanie. Tylko zanim to...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-10-16
Za mną już Tom 5 „Egzorcyzmy Dory Wilk” i muszę Wam się przyznać, że wciąż mi mało. Jak zawsze robię sobie przerwę po każdym tomie, tak tym razem od razu zabrałam się za Tom 6. Bo to co zadziało się na końcu, mnie do tego zmusiło.
Dora tym razem popada w konflikt z demonami, dlatego wyrusza do piekła, by się z nimi rozprawić. Poznamy nie tylko ją z zupełnie innej strony, ale też świat w który wkroczy. Wizja piekła, i żyjące tam demony, całkowicie ją zaskoczą, bo nie wszystko jest takie na jakie wygląda. W co tym razem wpląta się Dora? Na pewno pojawi się więcej trupów na jej drodze!
Uwielbiam w powieściach bohaterki, o ciętym języku, wyniosłym sposobie bycia, i o ciężkim charakterze, ale i jednocześnie uczuciowe, i troskliwe - taka jest nasza Dora. Dla niektórych to, że jest dla wielu niezastąpiona, i każdy kto ją pozna zaczyna albo ją uwielbiać, albo się jej bać, może być zdechła irytujące, ale nie dla mnie.
Bardzo mi się spodobało, że tym razem ta historia nie polega tylko na Dorze, ale i jej przyjaciołach, gdyż sama nie poradzi sobie z tym co ją czeka. Tak samo poznajemy bliżej demona Baala, inaczej Karmazynowego Księcia, który muszę przyznać nadaję tej fabule zupełnie innej głębi. W końcu poznajemy dzięki niemu, piekło od podszewki.
Mogę Was zapewnić, że w tej części nie zabraknie tajemnic, strachu i akcji, która nie opuszcza nas, aż do ostatnich stron. To jedna z lepszych części Heksologii o Dorze Wilk. W końcu Miron bardziej się ogarnia, i staje się przykładnym chłopakiem Dory, a także sama Dora pokazuję w tej części wiele swoich słabości. Czego chcieć więcej? Zapomniałam jeszcze napisać o emocjach, i śmiesznych momentach, gdyż w książkach Anety Jadowskiej nie może ich nigdy zabraknąć.
Za mną już Tom 5 „Egzorcyzmy Dory Wilk” i muszę Wam się przyznać, że wciąż mi mało. Jak zawsze robię sobie przerwę po każdym tomie, tak tym razem od razu zabrałam się za Tom 6. Bo to co zadziało się na końcu, mnie do tego zmusiło.
Dora tym razem popada w konflikt z demonami, dlatego wyrusza do piekła, by się z nimi rozprawić. Poznamy nie tylko ją z...
2020-10-10
Pierwsza myśl jaka pojawiła mi się w głowie, to że mamy tu do czynienia z podobną historią serii "Niezgodna" na pewno kojarzycie. Mamy frakcję, i mus przynależności, to co wybierzesz już na zawsze zostanie twoim celem w przyszłości. Ale to by było za proste!
Książka mojej imienniczki Margaret Owen, przyciąga pod wieloma względami, główny już wam wymieniłam wcześniej. Jednakże "Wrona" to coś o wiele więcej, przede wszystkim historia, którą poznajemy od strony Wron pozbawionych daru. Fe jest młodą dziewczyną, która szkoli się na wodza swojego klanu, ale niespodziewanie pewna sytuacja wszystko zmienia. Musi wyruszyć w trudną i bardzo niebezpieczną podróż by ocalić swoje stado, a nawet samo królestwo.
Jestem niezmiernie zaskoczona tym jak bardzo mi się ta książka spodobała, i jak szybko ją skończyłam. Świadomość tego, że będzie trzeba czekać na kontynuację jest strasznie nie do zniesienia, ale co zrobić?
Mogę wam obiecać, że czeka Was przygoda pełna niebezpieczeństw, magii, trudnych wyborów, a nawet miłości, która wcale nie jest tu jakimś głównym aspektem tej historii, tylko miłym dodatkiem, które lubię w tego typu książkach. To zdecydowanie nieszablonowa fantastyka, w której każdy czytelnik znajdzie coś dla siebie.
Emocje, które nam towarzyszą z tą książką zmieniają cię cały czas, bo tu nie można być niczego pewnym! Musicie poznać "Wronę" Margaret Owen, której historia bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła.
Pierwsza myśl jaka pojawiła mi się w głowie, to że mamy tu do czynienia z podobną historią serii "Niezgodna" na pewno kojarzycie. Mamy frakcję, i mus przynależności, to co wybierzesz już na zawsze zostanie twoim celem w przyszłości. Ale to by było za proste!
Książka mojej imienniczki Margaret Owen, przyciąga pod wieloma względami, główny już wam wymieniłam...
2020-09-12
"Wszystko zostaje w rodzinie" jak sam tytuł wskazuję, rodzinka Dory się rozrasta. Ta kobieta, która jeszcze do niedawna nie umiała sobie poradzić z wyborem miejsca do którego należy, nagle wprowadziła do swojego życia grono aniołów, demonów, wampirów i o wiele więcej. Kto by pomyślał, że ta samotnica tak bardzo w głębi duszy pragnie akceptacji i miłości. Tym razem Dora nie tylko będzie musiała poradzić sobie z intrygami, politycznymi niesnaskami, ale i złamanym sercem.
U demonów i aniołów już wszystko gra, ale za to pojawiają się problemy u wampirów i wilkołaków. Nie tylko w ich własnych szeregach zaczyna dziać się niedobrze, ale w końcu odwieczna walka i nienawiść zaczyna w wilkach i wampirach brać górę. Czy dojdzie do walki?
Aneta Jadowska jak zawsze zaskakuję! Kolejny raz nasza cudowna bohaterka Dora wpada w kłopoty, nie tylko w takie jak zawsze, ale w problemy sercowe. To co się tu dzieje, jest burzą, która wszystko co do tej pory się działo, nie miało tak wielkiego znaczenia. Przebojowa i waleczna wiedźma, ma złamane serce, życie do którego się przyzwyczaiła zaczyna się zmieniać. Patrzenie jak ta niesamowita kobieta, powoli się rozpada było czymś trudnym do zaakceptowania. To nie był ta Dora, którą znałam, ale czułam że da radę, i wszystko się w końcu ułoży - musi!
Moje zaangażowanie było ogromne, za to kocham książki autorki. Za każdym razem wiem, że się nie zawiodę, bo zawsze czeka nas coś nowego, niesamowitego, i niemożliwego do rozwiązania, ale nie dla Dory Wilk i jej towarzyszy. Tym razem autorka poddała nas ogromu najróżniejszych emocji, które nie zawsze były łatwe. Bohaterowie Anety Jadowskiej są jak żywe istoty, przez co nie jesteśmy w stanie być na nich obojętni. Szykujcie się na kolejny rollercoaster emocjonalny!
"Wszystko zostaje w rodzinie" jak sam tytuł wskazuję, rodzinka Dory się rozrasta. Ta kobieta, która jeszcze do niedawna nie umiała sobie poradzić z wyborem miejsca do którego należy, nagle wprowadziła do swojego życia grono aniołów, demonów, wampirów i o wiele więcej. Kto by pomyślał, że ta samotnica tak bardzo w głębi duszy pragnie akceptacji i miłości. Tym...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-07-08
To moje pierwsze spotkanie z Taran'em Matharu i jak już wiecie, najpierw lubię zabierać się za dodatki, niżeli rozpoczynać główną serię, gdyż właśnie to ten dodatek bardzo dużo wyjaśnia skąd się wzięła wiedza naszego bohatera Fletchera.
W swoich rękach mamy zarówno dziennik, jak i spis kompendium wiedzy o potworach i zaklęciach. Dziennik opowiada dzieje Jamesa Bakera, niesamowitego człowieka, który staje się inspiracją dla Fletchera. Pokazuje nam te rzeczy, które w głównej historii nie znajdziemy. Zostały tam pominięte, a w tym jednym miejscu zostały zebrane, to zarówno pomoc w wyobrażeniu sobie zaklęcia, czy potwora. Czytając główną historię, możemy zajrzeć do "Almanacha Zaklinacza", i spojrzeć na te postacie jak wykreował sobie nasz autor. I w ten sposób sprawić, że staje się ona dla nas bardziej prawdziwa.
Nie mogę na pewno porównać tej książki do wcześniejszych jakie wydał autor, gdyż to pierwsza z jaką miałam styczność. Ale mogę powiedzieć, że autor postarał się jak najbardziej realnie odtworzyć swoje wyobrażenie demonów, jak i zaklęć. Narysowane są jakby ołówkiem, delikatnie i starannie przez co wydają się bardziej rzeczywiste - prawdziwe. W opisie znajdziemy dokładnie wyjaśniony wygląd demona, jak i jego ataki czy cechy. Natomiast zabrakło mi podania jego maksymalnego wzrostu/wielkości, która sprawiałaby, że mogłabym sobie wyobrazić jak był potężny. Myślę również, że brakowało mi opisu ich słabości, albo naturalnych wrogów. Ale to tylko takie moje spostrzeżenie. Dodatkowo autor opisał "Wykaz zaklęć elementarnych", które zostały obszernie wyjaśnione, oraz pokazany znak. Tu zabrakło mi rysunku, w którym zostałby ten atak pokazany, ale to nie jest takie ważne. Fani Tarana na pewno mu to darują, gdyż naprawdę autor bardzo się postarał ukazać swój świat w najdrobniejszych szczegółach.
Jeśli chodzi o ten dodatek to uważam, że jest jednym z najbardziej szczegółowych, starannych i dokładnych jakie miałam w swoich rękach do tej pory. Jeśli chcecie poznać dziennik, demony i zaklęcia tak jak wykreował je sobie autor, to koniecznie musicie go mieć!
https://witchmargo.blogspot.com/
To moje pierwsze spotkanie z Taran'em Matharu i jak już wiecie, najpierw lubię zabierać się za dodatki, niżeli rozpoczynać główną serię, gdyż właśnie to ten dodatek bardzo dużo wyjaśnia skąd się wzięła wiedza naszego bohatera Fletchera.
W swoich rękach mamy zarówno dziennik, jak i spis kompendium wiedzy o potworach i zaklęciach. Dziennik opowiada dzieje Jamesa Bakera,...
2020-07-18
Holly Black zakończyła jedną z najbardziej ukochanych serii fantastyki. Jak bardzo będzie mi tego brakować!
„Królowa niczego" to część, która na zawsze zostanie w moim sercu. Sposób w jaki autorka prowadziła fabułę, akcje oraz dialogi było czymś wspaniałym. Do tej pory nie mogę wyjść z wrażenia jak ta historia się zakończyła!
Choć muszę przyznać, że zakończenie książki trochę mnie zdziwiło. Miałam wrażenie, że jest trochę naciągane na siłę. Ale to całkowicie moje odczucie.
Miałam kiedyś okazję, spotkać ba żywo samą autorkę. Nie dziwi mnie to wcale, że autorka w całości oddaje się literaturze fantastyczno młodzieżowej. Jej podejście do fanów, to jak można z nią porozmawiać o jej książkach, było czymś co na pewno zapamiętam.
Trzeci i ostatni tom serii, trzyma poziom poprzednich książek. Finalne spotkanie z naszymi bohaterami Cardanem i Jude, było moim zdaniem najbardziej uczuciowe w tej części. Mam wrażenie, że w tym tomie autorka chciała się skupić głównie na ich uczuciach, troskach i potrzebie bycia razem, pokonując wszystkie przeciwności które przednimi stoją. Musicie koniecznie przeczytać całą serię „Okrutnego księcia”.
Holly Black zakończyła jedną z najbardziej ukochanych serii fantastyki. Jak bardzo będzie mi tego brakować!
„Królowa niczego" to część, która na zawsze zostanie w moim sercu. Sposób w jaki autorka prowadziła fabułę, akcje oraz dialogi było czymś wspaniałym. Do tej pory nie mogę wyjść z wrażenia jak ta historia się zakończyła!
Choć muszę przyznać, że zakończenie książki...
2020-08-12
Muszę Wam powiedzieć nie bawiłam się przy niej ani źle, ani też dobrze. Szczerze powiedziawszy, nie przemówiła do mnie zbytnio ta historia. Jednakże zważając, że to debiut autorki Reny Barron nie będę ją zbyt surowo oceniać.
"Królestwo dusz" z pewnością może zachwycić nietuzinkowym pomysłem na fabułę. Nasza bohaterka Arrah żyje w tradycyjnej rodzinie, która szczyci się magią szamańską. W końcu mając już szesnaście lat nadeszła też jej pora nauczyć się tej sztuki rzucania Klątw. Niestety, ale Arrah nie pała do tego takim entuzjazmem. Ona chcę przeżyć swoje życie inaczej, jednakże z powodu poniżania i braku wsparcia ze strony najbliższych, stara się zdobyć tą widzę, ale jest jeden zasadniczy problem - nie może użyć magii, którą tak wokół siebie wyczuwa. Przed Arrah będzie stało trudne wyzwanie, i wybór który na zawsze może zmienić jej życie.
Jeśli chodzi o samą główną bohaterkę, była jak najbardziej życiową nastolatką, której nie zawsze wszystko wychodzi, ale się mocno stara by zaimponować innym, rodzicom a szczególnie matce. Mamy bardzo dobry obraz dziewczyny, ale przez to inni bohaterowie są przez autorkę pomijani. Jakby ich głębsze przedstawienie było zbędne.
Opisy bardzo dobrze przedstawiają nam świat dziewczyny i królestwo, ale dialogi za to nie są już tak przyjemne.
Nie chodzi mi o styl dialogów, ale te nieszczęsne słowa, które używa autorka, a nam czytelnikom nie są w żaden sposób wyjaśnione. Przez to musiałam poświęcić jej więcej czasu, i użyć Internetu by sprawdzić słowa, by zrozumieć choćby sam Kontekst zdania. Ale niektórych słówek nie udało mi się znaleźć.
Jeśli chodzi o samą autorkę Renę Barron, to muszę przyznać ma ona ogromny potencjał, ale powinna popracować nad kreowaniem postaci - dam im trochę życia. I przede wszystkim jeśli w oryginale też nie było słowniczka, to koniecznie takowy stworzyć. Ale nie było to ze spotkanie, na pewno sięgnę po kolejną książkę autorki, jeśli się okaże u nas w Polsce.
Muszę Wam powiedzieć nie bawiłam się przy niej ani źle, ani też dobrze. Szczerze powiedziawszy, nie przemówiła do mnie zbytnio ta historia. Jednakże zważając, że to debiut autorki Reny Barron nie będę ją zbyt surowo oceniać.
"Królestwo dusz" z pewnością może zachwycić nietuzinkowym pomysłem na fabułę. Nasza bohaterka Arrah żyje w tradycyjnej rodzinie,...
2020-08-06
Już dawno się tak nie wymęczyłam przy książce. „Miasteczko Rotherweird” sprawiło mi ogromną trudność, bo opis tak bardzo zachęcający, niestety nie miał nic wspólnego z fabułą książki.
Jedyny plus tej historii, to samo miasteczko. Opisy jakie stworzył autor były ciekawe, ale zaraz po nich pojawiały się dialogi, i bohaterowie historii, którzy to wrażenie rujnowali.
Tylko ten plus w fabule, zachęcający opis i okładka przemawiają by po nią sięgnąć, ale czy była warta mojego czasu? Myślę, że gdyby to nie była książka do recenzji, to odłożyłabym ją po jakichś 80 stronach.
Praktycznie od samego początku nie czułam tej historii. Bezbarwni bohaterowie, ten pomysł na fabułę - który mógłby być naprawdę ciekawy - oraz cała masa bezsensownych dialogów. Dawno nie natrafiłam na książkę, która nie potrafiłaby wzbudzić we mnie emocji, jedyna jaka zdołała się ujawnić - to frustracja.
Ostatnie strony czytałam już na siłę, gdyż taka masa bohaterów, a brak im jakiegokolwiek charakteru. Nawet dwa różne zakończenia tej książki, nie zachwyciły mnie, gdyż autor kompletnie je spartaczył. A gdzie te 12 niesamowite dzieciaki z historii, zapytacie? To odpowiadam, że występują tam epizodycznie.
Niestety to nie było dobre spotkanie, i mimo iż skończyłam tą książkę czytać zaledwie wczoraj, to i tak niewiele już z niej pamiętam. Nawet, gdy pojawiały się fantastyczne momenty, nie wzbudziły mojego zachwytu. To było po prostu złe. Autor miał dobry pomysł, ale z wykonaniem i przeniesienie tego już na papier ogromny trud. Osobiście nie polecam.
Już dawno się tak nie wymęczyłam przy książce. „Miasteczko Rotherweird” sprawiło mi ogromną trudność, bo opis tak bardzo zachęcający, niestety nie miał nic wspólnego z fabułą książki.
Jedyny plus tej historii, to samo miasteczko. Opisy jakie stworzył autor były ciekawe, ale zaraz po nich pojawiały się dialogi, i bohaterowie historii, którzy to wrażenie...
2019
Lubicie czytać Debiuty? Ja kocham odkrywać nowych autorów, i ich początki, które z czasem nabierają zupełnie innego znaczenia. A co takiego wspaniałego jest w książce Magdaleny Ojrzyńskiej?
Jak każda przeprowadzka niesie ze sobą pewne obawy, i oczekiwania co do nowego miejscach. Do miasteczka przyjeżdża nowa rodzina Kornhordów, gdzie chcą rozpocząć wszystko od nowa. Choć to niewielkie miasteczko, to nie przeszkadza to rodzinie, wszystko wydaje się być tak jak powinno. Normalna praca, normalne życie, czego chcieć więcej? Wydaje się, że w ich życiu nie wydarzy się nic z czym powinni mieć problem, do czasu, aż ich przeszłość nie daje o sobie zapomnieć, i na horyzoncie pojawia się Tajemnica, którą nie sposób ukryć.
Gdy czytacie książkę w której nic nie wydaje się z początku zaskakujące, i będzie to zwykła sielankowa opowieść, to wierzcie mi, że nie w tym przypadku. Jak tylko zagłębicie się w Pętle, to nie myślcie, że tak łatwo was wypuści.
„Pętla. Narodziny” to w szczególności historia dla osób, które lubią w książkach, kiedy napięcie i akcja nie są od razu przedstawione na początku, a budują się powoli, pobudzając niecierpliwość czytelnika. Nie tylko bohaterowie, ale sam świat oczarowuje do takiego stopnia, że czasami ma się wrażenie, że to co się tam dzieje, znajduje się w jakiejś magicznej krainie. Wszystko to dzięki spokojnemu, i wyważonemu stylowi autorki, która ze starannością podeszła do swojego debiutu, by nie tylko wzbudził w czytelniku ciekawość, ale te emocje. A przecież one są tu najważniejsze, by książka pozostawiła coś po sobie w czytelniku.
Każda z postaci jest na swój sposób wyjątkowa, i wyróżniają się swoim zachowaniem. Dodatkowo więź rodzinna jest tu tak fascynująca, w szczególności między matką Therese, a córką Haną. Niektóre momenty w książce potrafią nie tyle co zaskoczyć, ale zastanowić nad przyczyną, czy postępowaniem bohatera. Magdalena Ojrzyńska stworzyła doprawdy niesamowity, i czarowny świat, od którego nie sposób się oderwać choćby na chwilę.
„Pętla. Narodziny” to zdecydowanie powiew świeżości w świecie literatury. Rzadko się zdarza by debiut już od pierwszych stron książki pokazał ogromny wkład w pracę nad książką. Zbudowane zdania, główne wątki, przeprowadzanie historii w sposób płynny, to cenie najbardziej w początkujących pisarzach. Oby więcej początkujących autorów poświęcało tyle czasu, i trudu w tworzeniu książki, jak to zrobiła Magdalena Ojrzyńska.
Witchmargo
Lubicie czytać Debiuty? Ja kocham odkrywać nowych autorów, i ich początki, które z czasem nabierają zupełnie innego znaczenia. A co takiego wspaniałego jest w książce Magdaleny Ojrzyńskiej?
Jak każda przeprowadzka niesie ze sobą pewne obawy, i oczekiwania co do nowego miejscach. Do miasteczka przyjeżdża nowa rodzina Kornhordów, gdzie chcą rozpocząć wszystko od nowa. Choć...
2020-02-13
Podkreślałam to nie raz, i zrobię to ponownie. Aneta Jadowska, to jedna z najlepszych polskich autorek, która potrafi stworzyć niesamowicie zjawiskową fantastykę, od której nie sposób się oderwać! Tym razem prezentuję nam Wiedźmę Dorę, którą miałam przyjemność poznać dużo wcześniej.
Dora to nie tylko wiedźma obdarzona mocą, ale i człowiek, który nie wyobraża sobie życia bez odrobiny normalności. Jako policjantka w świecie ludzi, i jako niepełnoprawna obrończyni Thornu musi poradzić sobie z dwoma trudnymi sprawami. Najgorsze, że przez wydarzenia, które na nią czekają, będzie musiała zadecydować czy jest wiedźmą, czy też człowiekiem. Niestety jedno nie może istnieć, z tym drugim. W tym pomoże jej pewien diabeł i anioł, dzięki którym w końcu odnajdzie swoje miejsce, i z ich pomocą będzie tropić złoczyńcę. Dora Wilk odkryje przed nami nowe zagadki, nowe wyzwania, a przede wszystkim przedstawi nam swój zwariowany, i pełen niespodzianek świat.
Pierwsza historia, w której miałam okazję poznać naszą główną bohaterkę nosi tytuł "Dzikie dziecko miłości". Opowiada nam o losach Dory Wilk, która z emocjonalnej, zagubionej, naiwnej i przerażonej swoją nadchodzącą przyszłością kobiety - którą jest w Histologii - zamienia się w dojrzałą, zaciekłą i pewną siebie czarownicą. To właśnie w Histologii poznajemy jej początki. Dora musi udowodnić dwie rzeczy, które wpłyną na jej przyszłość, ale to właśnie dzięki nim odnajdzie siebie. I jak zawsze Aneta Jadowska zaskakuję, przyprawiając czytelnika o zawał serca! Humor, zagadki i ofiary tajemniczego mordercy. Prawdziwa fantastyka, z domieszką kryminału sprawia, że nie sposób się od niej oderwać.
Jedynie dwie rzeczy trochę mnie zszokowały, i sprawiły iż musiałam ocenić ją trochę niżej niż planowałam, ale nie potrafiłam tego zrozumieć, i pogodzić się z tym, że pojawiły się niektóre kwestie, moim zdaniem niepotrzebne. Wzmianki polityczne, i pogląd autorki na ten temat, był czymś co mnie trochę zniesmaczył. Nie lubię kiedy autor łączy swoje prywatne poglądy na temat polityki, i umieszcza je w książce, na dodatek niezwiązanej w żaden sposób z taką tematyką. I druga sprawa, to z pewnością za dużo pojawiających się momentów przesłuchań świadków, pobocznych zmagań w rozwiązywaniu problemów - mało istotnych dla samej historii, i braki w akcji. Czego tak naprawdę najbardziej oczekiwałam po tej opowieści z Dorą, która niestety była zdecydowanie uboga.
"Złodziej dusz", mimo niektórych wad, i niedociągnięć nie sprawiła, że postanowiłam się poddać, i nie sięgać po następną część. Wręcz przeciwnie, jestem bardzo ciekawa przygód naszej bohaterki i stawianych przed nią wyzwań. Zresztą w tej książce problem, rodzi kolejny problem, i gdzie Dora tam zdecydowanie będą kłopoty, a to już jest duży powód do tego by wyruszyć w kolejną przygodę z tą Wiedźmą.
Podkreślałam to nie raz, i zrobię to ponownie. Aneta Jadowska, to jedna z najlepszych polskich autorek, która potrafi stworzyć niesamowicie zjawiskową fantastykę, od której nie sposób się oderwać! Tym razem prezentuję nam Wiedźmę Dorę, którą miałam przyjemność poznać dużo wcześniej.
Dora to nie tylko wiedźma obdarzona mocą, ale i człowiek, który nie wyobraża sobie życia...
2019-11-07
Niektórzy mówią, że z książek młodzieżowych się wyrasta. Moim zdaniem to zależy od podejścia człowieka, i tego co chce czytać. Ja zawsze lubiłam sięgać po książki przygodowe, i takie które wprowadzą mnie w świat pełny magii. A co najlepsze to dopiero początek serii z Iris McBlack.
Tajemnicze zaginięcie swojej siostry Oliwii, pchnęło Iris do podjęcia stanowczej decyzji, aby wyruszyć w niebezpieczną i nieznaną dotąd przygodę, do nieznanej krainy, która dotąd mogła być tylko snem. Przenosząc się do świata zwanego Czajniczkiem, nie tylko poznaje jej mieszkańców, ale musi się zmierzyć z prawdą tego miejsca, które nie tylko ma swoje tajemnice, ale i problemy z którymi teraz musi się zmierzyć Iris McBlack. By ocalić siostrę musi wypełnić w pierw zadanie odnalezienia czarnowładce Leonarda, który jak jego siostra zaginął. Czy Iris uda się odnaleźć Leonarda, i uratować siostrę? W tym pomoże jej grupka nowo poznanych towarzyszy, którzy zdecydowanie są niezwykli.
Opowieść rozpoczyna się w momencie, w którym możemy dokładniej poznać starszą siostrę Oliwię, oraz młodszą siostrę Iris. Różni je wszystko, a przede wszystkim to, iż Oliwia jest bardzo zadufaną w sobie kobietą, która uwielbia oczarowywać mężczyzn, i otrzymywać od nich nie raz kosztowne prezenty. Przez jej zachowanie i sposób bycia, nie umie dogadać się ze swoją młodszą siostrą Iris, która nie ukrywa tego iż Oliwia działa jej często na nerwach. Choć nie posiada takiej urody jak siostra, i nie potrafi okręcić sobie każdego mężczyzny wokół palca, to może poszczycić się swoją inteligencją, i choć stara się tego nie ukrywać to w pewien sposób zachowanie Oliwii ją rani, i kocha siostrę, dla której zrobiłaby wszystko. I będzie musiała to udowodnić.
Autor wprowadza nas w niesamowitą i magiczną podróż, w której wszystko jest możliwe, a rządzą nią czary. W tą niecodzienną przygodę zabierze nas Iris McBlack, rudowłosa dziewczyna, o ognistym temperamencie, dla której słowo "poddać się" nie istnieje. W trosce o swoją siostrę zabiera nas do świata zwanego Czajniczkiem, gdzie udowodni nam, że świat wrażeń i dobrej zabawy naprawdę istnieje, choć to wcale nie oznacza, że nie pojawią się momenty grozy. I choć zdarzały mi się momenty, w których nie czułam tego czegoś, gdyż miałam wrażenie iż niektóre sytuacje w książce były mi znane z innych powieści, które miałam okazję czytać. To fantastyczna książka, w której mamy niecodzienne zjawiska, i w której może stać się dosłownie wszystko. To co najbardziej mnie urzekło to właśnie wykreowany magiczny świat, i bohaterka z którą bardzo przyjemnie spędziłam ten czas. Akcja nas nie opuszcza, dzięki czemu fabuła nabiera tempa, a w książkach młodzieżowych właśnie zwykle tego poszukuję.
"Kryształowe serce" to książka dla wszystkich, niezależnie od wieku, spodoba się każdemu. Jak "Alicja w krainie czarów", mamy rudowłosą Iris, która zabiera nas w zaskakującą, i pełną wyzwań podróż z różnymi bohaterami. A co najważniejsze pozwoliło mi przez chwilę powrócić do czasów, kiedy jako mała dziewczynka czytałam takiego książki z wypiekami na twarzy i rozdziawioną buzią. I nie zawsze czarny charakter robił coś złego, i nie miał przy tym wyrzutów sumienia, bo w tej książce takie stereotypy są obalane.
Michał Bergel stworzył świat pełen magii, fantastycznych istot, i niespodziewanych zwrotów akcji. Iris to bohaterka z którą nie da się nudzić, a wyobraźnia autora wydaje się nie mieć końca. Mnie to zachwyca, bo od zawsze lubiłam wierzyć w czary i magię.
Niektórzy mówią, że z książek młodzieżowych się wyrasta. Moim zdaniem to zależy od podejścia człowieka, i tego co chce czytać. Ja zawsze lubiłam sięgać po książki przygodowe, i takie które wprowadzą mnie w świat pełny magii. A co najlepsze to dopiero początek serii z Iris McBlack.
Tajemnicze zaginięcie swojej siostry Oliwii, pchnęło Iris do podjęcia stanowczej decyzji, aby...
To nie było moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki, ale zdecydowanie kolejne spotkanie nastąpiło po prawie 10 latach. Strasznie brakowało mi tego starszego klimatu fantastyki, jakiej teraz już nie sposób doświadczyć w nowo wydawanych książkach.
Jak zawsze Anne Bishop przeniosła mnie do świata pełnego magii, zawiłych problemów, i niesamowitych bohaterów. Autorka jak zawsze buduje swój świat na dialogach, ale nie zapominając o tle, który zdecydowanie nie jest przesadzony jeśli chodzi o opisy. Autorka stworzyła wizję książki, jak opowieść o Wilku i Czerwonym Kapturku. Tylko tym razem Wilk waha się nad zjedzeniem Kapturka.
Pomysł na fabułę porywający, nietypowy ale i przerażający bardzo. W szczególności tyczy się to Wieszczek Krwi, które nie bez powodu w radykalny sposób są traktowane. Głównym wątkiem jest to, gdzie Inni - terra indigena są skonfliktowani w odwiecznej wojnie z ludźmi lub jak oni zwą ich przyrównywać do pewnych stworzeń "małpami". Ten niesamowity zabieg, dwóch różnych światów, których do tej pory nie spotkałam w żadnej innej książce, strasznie mnie wciągnął i nie zaprzeczę szybko ją pochłonęłam.
Akcja toczy się wolnym rytmem, powodując przyjemne oczekiwania na coś zaskakującego. Autorka zgrabnie w danym momencie je podkręca. Głównie wszystko kręci się wokół Meg, oraz Innych, ale pojawia się wątek tajemniczej choroby, która atakuje zarówno ludzi, jak i Innych - po prostu zaczynają dziczeć.
Mamy tu sporo bohaterów. Simon - Inny - Terra Indigena przybiera zwierzęcą formę, jak i ludzką. Gardzi ludźmi, ale stara się ich zrozumieć, decyduje się na poszukiwaniu ochotnika, który będzie chciał dogadać się z ludźmi. Meg - człowiek - Wieszczka krwi, czyli Cassandra Sangue. Ukrywa pewien sekret, i ucieka przed oprawcami, tym samym decydując się na pracę u Simona. Inni, mają zupełnie inne wyobrażenie o traktowaniu takich jak Meg, przez ludzi. Sam, mały terra indigen, który utknął przez traumę w dzieciństwie w ciele małego wilczka, jednakże spotkanie z Meg, wszystko u niego zmienia. Są też takie stworzenia jak Tess, które ukrywają swoją prawdziwą naturę dla dobra innych, gdyż ich istnienie to czysta śmierć. Mamy tu różnych zmiennych, w kojoty, niedźwiedzie, wrony i wiele innych, a nawet same Żywioły, takie jak Zima, czy Ogień.
Pojawienie się Meg, zmienia coś w Innych, i daje nadzieję na jakieś porozumienie z ludźmi. Anne Bishop muszę przyznać, zaskoczyła mnie trochę nadając Meg dosyć straszną i przerażającą moc, której uaktywnienie jest bardzo wstrząsające. Najgorsze w tym jest to, jak dobrze obrazuje emocje takiego czynu, która w naszej rzeczywistości czasami ktoś sam na własnej skórze doświadczył.
Ogromnym plusem jest to, że główni bohaterowie, są w większości dojrzałymi ludźmi. A nie nastolatkami, jak zazwyczaj wybierają teraz takich bohaterów autorzy. Mamy tu nie tylko świetny przykład fantastyki, i tej otoczki niezwykłości, ale są tu też momenty w których dostrzegamy więź, która niespodziewanie zamienia się w coś więcej, a także problemy które dotyczą nie tylko postaci z książek, ale mają swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości. Zakończenie jest dobre, ale nie rozwiązuje wszystkich problemów. Autorka postanawia zostawić je na następną część. Czekam na nie z niecierpliwością. Jakie to było dobre!
To nie było moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki, ale zdecydowanie kolejne spotkanie nastąpiło po prawie 10 latach. Strasznie brakowało mi tego starszego klimatu fantastyki, jakiej teraz już nie sposób doświadczyć w nowo wydawanych książkach.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toJak zawsze Anne Bishop przeniosła mnie do świata pełnego magii, zawiłych problemów, i niesamowitych bohaterów. Autorka jak...