-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński7
-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać445
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2024-06-06
2020-11-20
Szczerze to nie spodziewałam się, że ta historia kryje w sobie, aż 6 różnych historii. Całkowicie zaczęłam ją czytać bez zaznajomienia się wcześniej z opisem, i to było bardzo miłe zaskoczenia, bo poznałam dzięki temu: Lilę, Domicelę, Ksawerego, Fryderyka, Konstancję oraz Patrycję.
W każdej z tych historii skupiamy się na czymś innym; na pragnieniach, marzeniach, kompleksach, rodzinie, traumie, tragedii, ale łączy ich jedno - miłość, pokazana czasem w rożnym świetle. Z początku muszę przyzna, czułam się odrobinkę zagubiona, ale każdy z bohaterów ma w sobie coś wyjątkowego, co ich wyróżnia, a tego wam już nie zdradzę.
Najbardziej zbliżyłam się do bohaterki Lili, której hard ducha i postawa bardziej do mnie przemówiły, przez to stała się moją ulubienicą tej historii. Ale też ujęła mnie postać Fryderyka, który jako jedyny w takim stopniu wpłynął na moje emocje. Jego historia jest piękna, i jednoczenie smutna.
„Wzgórze świątecznych życzeń”, to historia o różnych ludziach, ich życiowych problemach, i kryjąca w sobie wiele najróżniejszych emocji. Wszyscy mierzą się z własnymi dylematami, gdyż czas sezonu zimowego, to nadchodzące święta, a nie każdy cieszy się na ich nadejście. 6 różnych osobowości - silnych i słabych, radosnych i smutnych. Myślę, że każdy z was znajdzie tu coś dla siebie.
Szczerze to nie spodziewałam się, że ta historia kryje w sobie, aż 6 różnych historii. Całkowicie zaczęłam ją czytać bez zaznajomienia się wcześniej z opisem, i to było bardzo miłe zaskoczenia, bo poznałam dzięki temu: Lilę, Domicelę, Ksawerego, Fryderyka, Konstancję oraz Patrycję.
W każdej z tych historii skupiamy się na czymś innym; na pragnieniach,...
2020-11-18
Czasami przychodzi taki czas, że po prostu potrzebujemy tej drugiej połówki, nawet jak wydaję nam sie inaczej. Ania jest właśnie taką kobietą, przed którą los zesłał mężczyznę, który całkowicie odmieni jej życie. Czy w ten magiczny i świąteczny czas, Ania znajdzie miłość?
Opowieść rozpoczyna się niespiesznie, ukazując życie Ani, i jej codzienność. Już od pierwszych stron poznajemy bliskich bohaterki, a także malownicze miasto Kraków, w którym głównie rozgrywa się akcja książki. I choć na pierwszy rzut oka wydaję się, że to historia jak każda inna, to wierzcie mi tak nie jest.
Ania to kobieta, która mierzy się ze swoimi problemami na codzień. Nie jest typem osoby, która lubi niespodzianki, gdyż wiele rzeczy nie mieści jej się w głowie. Ma delikatną osobowość, bardzo boi się porzucenia, i zawodu nie tylko miłosnego, ale i zawodowego.
Natalia Sońska, stworzyła naprawdę ciekawy pomysł na fabułę, a dzięki niej mogłam utożsamić się z bohaterami tej historii. Miałam ochotę pomóc Ani, podejść do niej i dodać odwagi. To naprawdę życiowa historia, która przemówi do nie jednej osoby. Bo czasami warto jest być upartym, i zawalczyć o siebie.
„Otwórz się na miłość” to nie tylko emocje, miłość, pokonywanie swoich własnych przeciwności, ale i piękno zimy, świąt, festynu, Krakowa, Zakopanego, Tatr i uśmiechniętych ludzi do około. Moje serce całkowicie się jej poddało. Natalia Sońska kolejny raz sprawiła mi nie małą radość swoją książką. Nie tylko święta, ale każdy dzień roku jest idealną okazją aby zapoznać się z tą historią.
Czasami przychodzi taki czas, że po prostu potrzebujemy tej drugiej połówki, nawet jak wydaję nam sie inaczej. Ania jest właśnie taką kobietą, przed którą los zesłał mężczyznę, który całkowicie odmieni jej życie. Czy w ten magiczny i świąteczny czas, Ania znajdzie miłość?
Opowieść rozpoczyna się niespiesznie, ukazując życie Ani, i jej codzienność....
2020-11-17
Iga to kobieta, która chcę jak najszybciej skończyć ze swoim nieudanym małżeństwem.
Wiktor to mężczyzna, który dopiero co wyszedł z paki, i marzy mu się spokój, najlepiej w jakimś malowniczym miejscu.
Jednakże ich spotkanie zostało już przesądzone, tym samym pewne zdarzenia, które mają się wydarzyć popchną ich do naprawdę radykalnych kroków.
Początek książki zapowiadał się naprawdę dobrze. Poznałam obawy Igi, oraz pełnego nadziei Wiktora. Oboje wydawali się całkiem ciekawi, do czasu aż się nie spotkali. Im dłużej przebywali ze sobą, i im dłużej planowali zrealizować "plan" Igi, to tym byli coraz bardziej nie do zniesienia.
Nie spodziewałam się, że będę miała do czynienia z rozchwianymi emojonalnie i wulgarnymi bohaterami. Iga i Wiktor po prostu nie powinni byli się dalej spotykać, ale z wiadomego powodu ta parka musiała cały czas ze sobą przebywać, tym samym coraz bardziej mnie do siebie zniechęcać.
To nie tak, że książka "Bardzo cicha noc" nie podobała mi się zupełnie, bo to byłaby nieprawda. Jeśli chodzi o warsztat literacki, dobrze mi znany styl Emilii Szelest, ciekawy pomysł na fabułę, i wartką akcję, bo działo się tu coś bez przerwy, to gdyby nie sami główni bohaterowie to by to była historia idealna. Ale niestety bohaterowie nie mieli w sobie tego czegoś co by sprawiało wrażenie poczucia, że są żywi, że można w jakoś sposób się z nimi utożsamić. Niestety byli bezbarwni, ale poza nimi to cała reszta książki była bardzo interesująca.
Iga to kobieta, która chcę jak najszybciej skończyć ze swoim nieudanym małżeństwem.
Wiktor to mężczyzna, który dopiero co wyszedł z paki, i marzy mu się spokój, najlepiej w jakimś malowniczym miejscu.
Jednakże ich spotkanie zostało już przesądzone, tym samym pewne zdarzenia, które mają się wydarzyć popchną ich do naprawdę radykalnych kroków.
Początek...
2020-11-15
Dwie główne bohaterki naszej powieści to siostry Marietta i Berenica, z początku poznajemy ich historię, a z czasem dochodzą nowi bohaterowie na których również skupia się ta opowieść.
Z początku można się troszkę pogubić, gdyż mamy tu opowieść przeróżnej maści bohaterów, ich życiu i codziennych problemach. Z czasem jednak się przyzwyczaiłam i łatwiej było mi zrozumieć, o kim w danej chwili jest opowieść. Z pewnością najbardziej trafiającą postacią była Marietta, która żyła w dosyć trudnym związku z narzeczonym, i po prostu im się nie układało, przez co pewne zaloty jednego mężczyzny tak bardzo na nią działały.
Na pewno w „Zostań moim aniołem” będziecie mieli dużo ciekawych wątków i przemyśleń autorki, które po prostu trafiają w serce czytelnika. To tak bardzo urocza i prawdziwa historia, że cieszę się z tego, że nie odkładałam ją aż tak bardzo na potem.
Były tylko dwie kwestie, które trochę mi przeszkadzały. Mianowicie to brak tego klimatu świąt, bo spodziewałam się stołu, choinek, prezentów, w ogóle tej całej otoczki, ale z pewnością to jest zimowa historia. Tak samo zakończenie nie za bardzo było niestety kompletnie nie dla mnie, ale to nie oznacza, że wam też się nie spodoba. Spędzałam czas z bardzo przyjemną książką.
Dwie główne bohaterki naszej powieści to siostry Marietta i Berenica, z początku poznajemy ich historię, a z czasem dochodzą nowi bohaterowie na których również skupia się ta opowieść.
Z początku można się troszkę pogubić, gdyż mamy tu opowieść przeróżnej maści bohaterów, ich życiu i codziennych problemach. Z czasem jednak się przyzwyczaiłam i...
2020-11-10
Dwójka tak różnych sobie ludzi spotyka się całkowicie przypadkowo, i między nimi pojawia się więź której nie sposób wytłumaczyć. Sara ma gołębie serce, i wszystko zrobi by pomóc swoim podopiecznym, a Daniel całe życie skupiał się na swojej karierze sportowej, ale przez kontuzję całkowicie się załamał. Teraźniejszość miesza się z przeszłością, pokazując nam czasy II wojny światowej. Czy kiedy czegoś tak naprawdę pragniemy, jesteśmy w stanie to zdobyć?
„Gdybym cię nie spotkała” to kolejny tom z serii domków, gdzie tym razem naszymi bohaterami są Sara i Daniel, którzy walczą ze swoimi słabościami, ale osobno idzie im to dosyć opornie.
Klimat książki kompletnie mnie pochłonął, i oczarował. Wpłynął na moje emocje i myśli. Fabuła książki jest tak skonstruowana, że wydaję się, jakby prawdziwy mróz można było przegonić ciepłym kocykiem, i gorącą herbatką. To wrażenie nie opuszczało mnie do końca historii.
Agata Przybyłek dzięki swojej książce przekazuję nam bardzo znaną wartość, ale o której często zapominamy, że pomagać możemy zawsze! Nie musimy mieć do tego powodu, w końcu dobro to nie jest rzecz, która ma się nam opłacać, tylko gest który sprawia tej drugiej osobie uśmiech, a w naszych sercach radość. To było piękne, i wszystkie niesnaski między bohaterami poznawałam z przymróżeniem okiem.
Jedyna rzecz, która trochę mi ten przytulny klimat niszczyła, to dołączenie w książce, historii która dzieję się w II wojnie światowej. Bo nie wiem czy wiecie, ale tu mamy dwa czasy, teraźniejsze i te przeszłe. Ta historia nie była zła, też w pewien sposób była wyjątkowa, ale jakoś nie wpasowała mi się w resztę klimatu książki. Ale tak odebrałam to ja.
„Gdybym cię nie spotkała” niesie nadzieję, ale pokazuję że czasami musimy przejść bardzo trudną drogę by zaznacz prawdziwego szczęścia. Bardzo przyjemnie spędziłam z nią czas.
Dwójka tak różnych sobie ludzi spotyka się całkowicie przypadkowo, i między nimi pojawia się więź której nie sposób wytłumaczyć. Sara ma gołębie serce, i wszystko zrobi by pomóc swoim podopiecznym, a Daniel całe życie skupiał się na swojej karierze sportowej, ale przez kontuzję całkowicie się załamał. Teraźniejszość miesza się z przeszłością,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-11-09
Młoda kobieta została oczarowana przez przystojnego i zamożnego Maxima de Wintera, by bez namysłu i spontanicznie wyjść za nieznanego mężczyznę, za mąż. Po tym wydarzeniu oboje wracają do jego rodzinnej posiadłości, a tam nowa pani de Winter, będzie musiała stanąć oko w oko z zagadką, o śmierci byłej żony Maxima - Rebeką. Tajemnica wisi nad posiadłością, służbą i panem domu. W co wmieszała się nowa pani de Winter?
Rebeka to - mówię tu o pierwszej zmarłej żonie Maxima - jest postacią, która nie daje o sobie zapomnieć. Mieszkańcy posiadłości, jak i służba porównują nową panią de Winter do zmarłej kobiety. Dzięki im tak naprawdę kobieta coraz bardziej poznaję zmarłą, a w niej zaczyna rodzić się ciekawość, i chęć poznania prawdy.
Cała historia jest tak jakby zasnuta bardzo gęstą i mroczną mgłą, z której nie ma wyjścia, aż nie dotrwa się do ostatniej strony książki. Styl i umiejętność prowadzenia fabuły jest na naprawdę wysokim poziomie, i choć "Rebeka" nie będzie cieszyć dynamiką akcji, czy też niesamowitego zakończenia, bo moim zdaniem tego tu nie ma, to ma wszystko inne co sprawia, że ta książka to bezcenna perła. Bohaterowie z wyjątkiem pani de Winter, ukrywają coś. Nie pomaga im na pewno ich zmienność zachowań. Czasem są mili, przyjacielscy, gdy nagle pokazuję się na ich twarzach grymas, a z ust wypływa jad.
"Rebeka" jest pozycją, którą trzeba czytać uważnie, powoli bez pośpiechu i z otwartą głową. Pojawia się w niej wiele pytań, które dopiero z czasem są rozwiązywane. Autorka połączyła gatunek obyczajowy z dobrym thrillerem, który stał się dla wielu innych autorów inspiracją.
To pozycja, którą albo pokochacie za jej duszny i gęsty klimat, albo kompletnie odrzucicie z powodu braku dynamicznej i zaskakującej akcji. Nie twórzcie względem niej niewiadomo jakich oczekiwań, tylko z otwartym umysłem dajcie się porwać!
Młoda kobieta została oczarowana przez przystojnego i zamożnego Maxima de Wintera, by bez namysłu i spontanicznie wyjść za nieznanego mężczyznę, za mąż. Po tym wydarzeniu oboje wracają do jego rodzinnej posiadłości, a tam nowa pani de Winter, będzie musiała stanąć oko w oko z zagadką, o śmierci byłej żony Maxima - Rebeką. Tajemnica wisi nad posiadłością,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-10-29
Dorota to dziewczyna, która całkowicie oddała się pracy w kawiarni, by pomóc swojemu siostrzeńcowi. Jednakże ledwo wiążąc koniec z końcem, podejmuje się pracy w serwisie z seks kamerkami, i staje się Mademoiselle D. Występuje przed kamerą, w kusych strojach, pisze pikantne wiadomości, ale ma dwa warunki, których nie złamie - nie pokaże twarzy, i nie spotka się w realu. Jednakże pewne spotkanie z imprezującym i głośnym Norbertem zmieni wszystko.
Styl autorki od samego początku okazał się bardzo przyjemny, i choć jak to zwykle bywa na początku nie jest bardzo porywająco, to nie odczułam tego jakoś bardzo. Kiedy doszłam do momentu, w którym Dorota poznała się z Norbertem, od razu wiedziałam, że między nimi zacznie się coś dziać. Z początku było dużo śmiechu, z powodu ich konwersacji, które były bardzo zabawne. Ale z czasem zaczęły nabierać głębi, gdyż powoli zaczynali się dogadywać, co nie można było tego zauważyć na początku ich znajomości.
„Nie byłaś grzeczna w tym roku” dała się już w połowie dobrze poznać, za sprawą swojej tajemniczości, pożądania, gorących uczuć, i szalonych emocji, które nasi bohaterowie ukrywali względne siebie. Ale też są momenty, które nie są łatwe, autorka postanowiła w pewnym momencie pokazać, że toczy się również w tej historii walka, która jest ciężka do wygrania. To jest największym, ale i najbardziej zaskakującym atutem tej powieści. Choć muszę przyznać, że plan by Dorota i Norbert musieli spędzić razem święta, było również czymś zaskakującym - jeśli nie czytaliście opisu z tyłu książki.
To dobra książka, która nie tylko zaskoczy, rozśmieszy, ale w pewnym momencie da do myślenia. Czytało mi się ją bardzo dobrze, choć nie mogę powiedzieć, że szybko bo rozłożyłam ją sobie na parę dni, ale to bardziej z mojej winy, niżeli książki. Jedynie zakończenie nie okazało się dla mnie zaskoczeniem, bo wszystko wskazywało tylko na jeden możliwy scenariusz.
Dorota to dziewczyna, która całkowicie oddała się pracy w kawiarni, by pomóc swojemu siostrzeńcowi. Jednakże ledwo wiążąc koniec z końcem, podejmuje się pracy w serwisie z seks kamerkami, i staje się Mademoiselle D. Występuje przed kamerą, w kusych strojach, pisze pikantne wiadomości, ale ma dwa warunki, których nie złamie - nie pokaże twarzy, i nie spotka...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-10-25
„Ogień i lód” wprowadza nas w świat magicznych czasów XX wieku, akcja książki dzieje się we Lwowie, gdzie spotkamy najróżniejsze hrabini, piękne suknie, bale z ogromną ilością jedzenia i wystrojów, a także kobiecego wdzięku i czaru. Od razu ta historia skradła moje serce. W szczególności główna bohaterka Anna Lipińska, która nie ma łatwo, gdyż od początku jest położona przed trudnym wyborem między miłością, a rodziną. Mimo swoich zasad, i wewnętrznej walki, w końcu musi wybrać co będzie dla niej lepsze.
Uwielbiam romanse historyczne, w których nie skupiamy się tylko na bohaterach i ich problemach, ale i również na innych ważnych sprawach ogółu. A tutaj właśnie autorka postanowiła pokazać nam piękne i mroczne strony Lwowa.
Tajemnice i intrygi, to z pewnością najważniejsze motywy w tej książce, które bardziej podsycają ciekawość czytelnika. Czytając tą książkę, spodziewałam się zwykłego romansu, takiego mało zaskakującego, ale na szczęście decyzje jakie zamierza podjąć nasza bohaterka z pewnością zastanawiają. Bardzo wciągnęła mnie historia Anny, i choć czasami miałam wrażenie, że za bardzo się tak zastanawia, zamiast zrobić od razu to co podpowiada jej serce, ona wolała się wahać. Ale to też sprawia, że fabuła nie kończy się zbyt szybko, mimo iż wychodzą na światło dzienne nowe zagadnienia, które niestety odkryjemy dopiero w tomie 2.
Jeśli lubicie historię, w której mamy młodą dziewczynę i dwóch młodych kawalerów walczących o jej rękę, to ta książka jest dla Was. Wiemy, że Lodem jest nasza bohaterka, ale który z kawalerów zasłuży na tytułowego Ognia, który rozpali naszą bohaterkę, i wreszcie pokaże jej, że warto walczyć o szczęście? Zakończenie pozostawia wiele pytań, ale ja wierzę, że moje niektóre spekulacje rozwiją się w kolejnym tomie, który mam nadzieję pojawi się dosyć szybko.
„Ogień i lód” wprowadza nas w świat magicznych czasów XX wieku, akcja książki dzieje się we Lwowie, gdzie spotkamy najróżniejsze hrabini, piękne suknie, bale z ogromną ilością jedzenia i wystrojów, a także kobiecego wdzięku i czaru. Od razu ta historia skradła moje serce. W szczególności główna bohaterka Anna Lipińska, która nie ma łatwo, gdyż od...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-10-20
W drugim tomie „Someone Else” poznajemy bliżej przyjaciół Micah i Juliana, których historię poznaliśmy w pierwszym tomie „Someone New”. Tym razem śledzimy poczynania samotniczki Cassie, oraz towarzyskiego Auri’ego, których nie tylko zaczyna łączyć pasja, przyjaźń, ale i coś więcej, a do czego obojgu tak trudno się przed sobą przyznać. Jednakże, to co ich dzieli może się okazać zbyt trudne do pokonania...
Drugi tom od początku wywołał u mnie dużo emocji. Dwójka tak różnych ludzi... Nie tylko musiała udawać przed sobą, że łączy ich tylko przyjaźń, gdyż oboje bali się bardziej konsekwencji tego, co by przyniosła ich miłość, i czy by przetrwała? Autorka zaskoczyła mnie, gdyż w drugim tomie fabuła skupia się również na problemie akceptacji samego siebie, a co najważniejsze przez innych z powodu innego koloru skóry.
Pojawiają się trudne kwestie, które nasi bohaterowie postanowili pokonać, ale też widzimy ich momenty słabości, kiedy to kim są ich przytłacza, a zmiana wydaję się niemożliwa. Cassie i Auri, walczą z tym kim są, by móc być razem, ale nie tylko obawa przed społeczeństwem ich tak przeraża, jak to czy oni sami będą w stanie pogodzić się z dzielącymi ich różnicami.
„Someone Else” to książka życiowa, poruszająca trudne tematy, przed którymi właśnie ktoś w tym momencie na świecie może stać. Laura Kneidl w swojej książce umieściła wiele ważnych życiowych aspektów, które chciała nam czytelnikom bliżej pokazać. Jej styl jest przyjemny, i wciągający, aż do ostatnich stron książki mamy wrażenie, że w nas rozpętała się burza uczuć, która ma szansę się uspokoić, dopiero jak dojdziemy do końca tej historii.
Jedyne co wpływało na moją irytację, to postać Auri’ego. Za każdym razem, gdy wydawało mi się, że fabuła ruszyła do przodu, to za chwilę się cofała i wracaliśmy do punktu wyjścia. Jego niezdecydowanie stało się trochę męczące. Jednakże przemawiające plusy za tą historią, pozwoliły mi to przetrwać i cieszyć się z lektury.
W drugim tomie „Someone Else” poznajemy bliżej przyjaciół Micah i Juliana, których historię poznaliśmy w pierwszym tomie „Someone New”. Tym razem śledzimy poczynania samotniczki Cassie, oraz towarzyskiego Auri’ego, których nie tylko zaczyna łączyć pasja, przyjaźń, ale i coś więcej, a do czego obojgu tak trudno się przed sobą przyznać. Jednakże, to co ich...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-10-19
Paula to dziewczyna, której życie nie sprawia radości. Bez końca rozmyśla o tym, jakby to było być sławną osobą... I w końcu pojawia się na to szansa! Ale by to się udało potrzebuję partnera, z którym wygra reality-show, a w tym mógłby jej pomóc kolega z dawych lat Marcel. Tylko pojawia się problem, bo ma narzeczoną. Co wymyśli Paula?
Książki Agaty Przybyłek są lekturą na jeden wieczór, bo styl autorki, pozwala na zadziwiająco szybkie zapoznanie się z jej fabułą. Do tej pory jej książki mnie zachwycały, ale 3 tom z cyklu „Tak smakuje miłość”, nie potrafił wzbudzić we mnie tego zapału, ani zachwytu. Po prostu coś mi tu nie zagrało...
Jeśli chodzi o pomysł, był jak najbardziej ciekawy i jego ukazanie było dogłębnie przemyślane, co udało mi się zauważyć, ale... Niestety bohaterowie kompletnie mi nie przypasowali. Jeśli czytelnik nie potrafi zbudować więzi z żadnym z bohaterów, to tym bardziej nie będzie w stanie obdarzyć sympatią całej historii.
Według mnie największą wadą tej książki są płytkie i powierzchowne dialogi, a zachowanie głównych bohaterów infantylne. W żaden sposób nie potrafiłam przymknąć oczu na ich sposób bycia, który mnie po prostu irytował. Relacja Pauli i Marcela, była bardzo niedojrzała, a nawet dziwna, ponieważ dwójka ludzi, która chce osiągnąć wspólny cel - np. tak jak oni wygrać reality-show - powinna bardziej postarać się powstrzymywać przed kąśliwymi uwagami względem siebie.
Ciężko, naprawdę ciężko jest mi wyrażać negatywne opinię, ale po prostu mówię Wam co czuję. Chcę być z Wami szczera, i nie mogę udawać, że mi się ta książka podobała. Agata Przybyłek potrafi pisać, i nie raz to udowadniała, bo przeczytałam już nie jedną jej książkę... Ale szczerze mówiąc, to niestety najgorsza jak dotąd przeczytana przeze mnie książka tej autorki, mimo to nie zamierzam z niej rezygnować.
Paula to dziewczyna, której życie nie sprawia radości. Bez końca rozmyśla o tym, jakby to było być sławną osobą... I w końcu pojawia się na to szansa! Ale by to się udało potrzebuję partnera, z którym wygra reality-show, a w tym mógłby jej pomóc kolega z dawych lat Marcel. Tylko pojawia się problem, bo ma narzeczoną. Co wymyśli Paula?
Książki Agaty...
2020-10-14
Trochę jestem rozczarowana książką Taylor Jenkins Reid, choć wiedziałam, że tak naprawdę sięgam po jej debiut. Ale przez to, że poznałam jej zjawiskową książkę o Evelyn Hugo, nie potrafiłam podejść do tej książki inaczej. Czułam, że będzie dobra, może nie równie dobra, ale w miarę na podobnym poziomie. Trochę się niestety rozczarowałam.
Elsie jest dziewczyną, której łatwo się zakochać. Poznaje nieznajomego Bena, w którym od kopa się zakochuje. Może nie jest to tak ukazane bezpośrednio, ale można to wywnioskować z kontekstu. Wszystko zaczyna rozwijać się zbyt szybko, obije zakochują się w sobie do szaleństwa, a Elsie nie była przygotowana na to, że wkrótce jej miłość odejdzie na zawsze.
Bohaterka Elsie niestety była strasznie wkurzająca, a raczej to jej zachowanie w stosunku do bliskich, po tragedii, było dla mnie niezrozumiałe. Początkowe rozdziały wywołały u mnie ogromny smutek, i żal w stosunku do dziewczyny. Dodatkowy zabieg autorki, który pokazuje nam dwie ramy czasowy, czyli to co działo się przed tym wypadkiem, i po wypadku. Mieszają nam się szczęśliwe chwile zakochanej pary, z żałobą po stracie Bena.
Wiem, że moim ogromnym błędem było poznanie innej książki autorki, zanim zabrałam się za jej debiut. Jeśli nie czytaliście wcześniej nic tej autorki, to zabierzcie się najpierw za „Na zawsze ale z przerwą”. Dobrze wam radzę, byście nie poczuli rozczarowania. Ja niestety miałam ogromnym kołchoz w głowie, i nie potrafiłam zebrać myśli, by napisać tą recenzję. Ale w końcu uporządkowałam myśli i emocje, bo choć poczułam rozczarowanie, to ten wątek śmierci i straty trochę mnie przybił. Elise radziła sobie jak umiała w tej sytuacji, choć ja nie potrafiłam tego za bardzo zrozumieć, ale taka już najwyraźniej była.
Trochę jestem rozczarowana książką Taylor Jenkins Reid, choć wiedziałam, że tak naprawdę sięgam po jej debiut. Ale przez to, że poznałam jej zjawiskową książkę o Evelyn Hugo, nie potrafiłam podejść do tej książki inaczej. Czułam, że będzie dobra, może nie równie dobra, ale w miarę na podobnym poziomie. Trochę się niestety rozczarowałam.
Elsie jest...
2020-10-14
Kocham i nienawidzę zakończeń książek Meghan March! Mam zawsze wtedy takie sprzeczne emocję, że często nie umiem sobie z nimi poradzić i potrzebuję dłuższej chwili na jego przetrawienie.
Każdy kto czytał choć raz jakąkolwiek książkę tej autorki, doskonale wie o tym, że przez historię się płynie. Czyta się ekspresowo, do tego nie ma się żadnego problemu ze zrozumieniem fabuły, i pokochania bohaterów.
W trzeciem i ostatnim tomie "Rozkosze grzechu" z serii Bogactwo i grzech, nasi bohaterowie Whitney i Lincoln mierzą się z problemami rodzinnymi, gdzie ich klany od wieków ze sobą walczą. Muszą sprostać temu problemowi, i rozwiązać go by być razem, ale to nie takie proste, bo już zdołała polać się krew. Ostatnia część przebiła nawet tom 2, który wydawał mi się najbardziej zaskakujący, jeśli chodzi o do tej pory wydane książki autorki, a w tomie 3 mamy kolejne zaskoczenie, które zdołało pobić wcześniejsze. Tyle tajemnic, tyle zła, i tak mało czasu by zakończyć tą walkę klanów.
Zdecydowanie ta seria, będzie jedną z moich ulubionych, gdyż autorka co zauważyłam w jej wcześniejszych książkach, zaczęła pisać schematycznie. Jej wcześniejsze serie były za bardzo do siebie podobne, a tu mamy przykład Romea i Julii, tylko w zupełnie innym wydaniu, który pokochałam całym sercem. Jeśli lubicie książki, które potrafią zaskoczyć, i nie zawsze dobrze, do tego z erotycznymi uniesieniami, tajemnicami i kłamstwami to myślę, że ta seria jest dla Was idealna! Ja przy niej bawiłam się świetnie, i żałuję, że to już koniec, bo pobyłabym jeszcze troszkę z Whitney i Lincolnem.
Kocham i nienawidzę zakończeń książek Meghan March! Mam zawsze wtedy takie sprzeczne emocję, że często nie umiem sobie z nimi poradzić i potrzebuję dłuższej chwili na jego przetrawienie.
Każdy kto czytał choć raz jakąkolwiek książkę tej autorki, doskonale wie o tym, że przez historię się płynie. Czyta się ekspresowo, do tego nie ma się żadnego...
2020-10-12
Melissa Darwood w swojej kolejnej książce zaskoczyła mnie ponownie. Bardzo spodobało mi się to, że w książce mamy bohaterów o polskich imionach, co tylko bardziej przekonało mnie do tej książki.
Największym plusem tej historii, był fakt że w ogóle się przy niej nie nudziłam. Autorka nie zapomniała o śmiesznych scenach, które wzbudzały na mojej twarzy uśmiech, a czasem faktyczny śmiech. A zbliżenia erotyczne naszej dwójki bohaterów są bardziej zmysłowe, i wulgarne. Na chłodne wieczory, ta książka po prostu rozgrzewa zmysły.
Postać Jana najbardziej mi się spodobała, gdyż to w nim zaszła największa zmiana w tej historii. Maria natomiast wydawało mi się, że za bardzo buja w obłokach, i zanim zdąży usłyszeć o co chodzi drugiej osobie, ta już ma wiele różnych rozkmin. Choć czasami wydawała się być przez to denerwująca.
„Mój szef” to historia z początku lekka, w klimacie biurowych zainteresowań, a akcja rozwija się powoli. Dopiero gdzieś po przeczytaniu 1/3 książki wszystko zaczyna rozkręcać, i już nie będziecie potrafili się oderwać, ja nie potrafiłam. A co najważniejsze autorka nie zapomina o humorze, o trudnym temacie, dlaczego czasami zakładamy na siebie gruby pancerz chroniący nas przed światem, oraz prawdziwe erotyczne przyciąganie dwójki tak różnych sobie ludzi, a może i nawet między nimi rozbudzi się coś więcej?
Jeśli są Wam znane książki o tematyce erotycznej, to myślę, że na spokojnie możecie sięgnąć po ten tytuł. Jeśli nie przepadacie za scenami seksu, to niestety ta książka ma ich dosyć sporo w zanadrzu.
Teraz pozostało tylko czekać na kolejną nową książkę autorki, aż się boję co tym razem dla nas czytelników przyszykuje! Ciekawe czy będzie równie dobra jak, "Moj szef"? Będę musiała się przekonać!
Melissa Darwood w swojej kolejnej książce zaskoczyła mnie ponownie. Bardzo spodobało mi się to, że w książce mamy bohaterów o polskich imionach, co tylko bardziej przekonało mnie do tej książki.
Największym plusem tej historii, był fakt że w ogóle się przy niej nie nudziłam. Autorka nie zapomniała o śmiesznych scenach, które wzbudzały na mojej twarzy...
2020-10-11
Dannie Kohan uwielbia planować, i zawsze żyje według swojego planu. Wszystko musi być dopięte na ostatni guzik. Praca, obowiązki, codzienne sprawunki, a nawet miłość, wszystko zgodnie z planem. Ale co kiedy Dannie, przyśni się pewien bardzo rzeczywisty sen, który całkowicie zmieni jej dotychczasowe życie?
Na pierwszy rzut oka myślałam, że to czysty romans, do którego wrzuciło się ciekawy temat podróży w czasie - jeśli tak mogę nazwać pobudkę w innej rzeczywistości. Ale to tylko pozory, bo prawdziwą wartością w tej powieści jest przyjaźń. Więź między dwiema przyjaciółkami Dannie i Bellą jest wyjątkowa, ale w pewien sposób bardzo krucha. Przez większą część książki zastanawiałam się, czy przyjaźń może tak właśnie się potoczyć jak u tej dwójki. Czy rzeczywiście to jest możliwe?
Bohaterka Dannie od razu nie zachwyca, gdyż poznajemy ją z początku jako osobę pewną siebie, oraz nieznoszącą sprzeciwu zmian swojego planu dnia i życia. Miałam przez to z nią mały problem, ale im bardziej zagłębiałam się w fabułę tym zauważyłam ogromne zmieniany jakie zaczęły w niej następować. W końcu mogłam ją polubić.
Książka „Pięć lat z życia Dannie Kohan” udowadnia, że nie da się zaplanować swojego życia. Można próbować, ale czasami wydarzy się w życiu coś, co całkowicie go zmieni. Na przykładzie Dannie widzimy, że zmiany są częścią każdego człowieka, ale czasami podejmujące przez nas decyzje okazują się zbyt trudne. Autorka ukazała walkę z samą z sobą, w której tylko jedna strona będzie mogła wygrać, a każda z nich wydaję się za trudna do pokonania. Tym mnie najbardziej urzekła, że jest to historia poruszająca bardzo ważny temat przyjaźni, i naszych wyborów. Pokazuje, że czasem musimy zejść z obranej drogi, by wejść na inną i inaczej pokierować swoim życiem.
Dannie Kohan uwielbia planować, i zawsze żyje według swojego planu. Wszystko musi być dopięte na ostatni guzik. Praca, obowiązki, codzienne sprawunki, a nawet miłość, wszystko zgodnie z planem. Ale co kiedy Dannie, przyśni się pewien bardzo rzeczywisty sen, który całkowicie zmieni jej dotychczasowe życie?
Na pierwszy rzut oka myślałam, że to czysty romans, do...
2020-10-09
Alina i Tomek wyprowadzili się z miasta, by osiąść na wsi. Ich marzenie się spełniło, ale życie tam okazało się bardzo trudne. Natomiast Gabi przyjaciółka Aliny przechodzi kryzys nie tylko w związku, ale i również przytłacza ją praca, którą kiedyś tak bardzo kochała. Jak Alina i Gabi rozwiążą swoje problemy?
Muszę się Wam przyznać, że nie czytałam poprzednich dwóch tomów. Głównie dlatego, iż czytając wcześniejsze opisy, i recenzje doszłam do wniosku, że nic się nie stanie jak zabiorę się od razu za trzeci tom „Za sterami życia” i nie myliłam się. Tej serii nie trzeba czytać względnie po kolei, by domyślić się o co w nich chodzi. Choć wiadomo, wtedy obraz naszych bohaterów byłby o wiele bardziej rozjaśniony.
Najbardziej polubiłam bohaterkę Gabi, za swój upór, i to że podejmując decyzje nie wahała się za długo. Poczułam z nią bliższą więź, choć Alina też jest fajna bohaterką, taka z niej bardziej marzycielka i delikatna kobieta. Obie wprowadzają nas w swój świat.
Takie powieści jak „Za sterami życia” do mnie przemawiają. Czuję, że to są książki które naprawdę warto czytać. Głównie dlatego, że ukazują prawdziwe życie, które nie jest kolorowe, i coś niespodziewanie może się wydarzyć. Jednakże silne więzi przyjaźni, które tu są ukazane i podkreślane są w stanie przełamać najgorszy problem, który wydaje się nie do złamania.
Już wiem, że seria Nad Jeziorakiem, opowiada o życiu, jego codziennych trudnościach i zmaganiach, które choć nie zawsze są do pokonania, to siła przyjaźni zawsze znajdzie jakiś sposób. To ciepła historia, która przyciąga, i zbliża nas bardziej do natury, do opuszczenia blokowisk, na rzecz spokojnej i pięknej wsi. Sama chciałabym osiąść bliżej natury, a dzięki książce „Za sterami życia” mogłam choć na chwilę spełnić to marzenie. Polecam Wam z całego serca, muszę koniecznie dorwać dwa poprzednie tomy!
Alina i Tomek wyprowadzili się z miasta, by osiąść na wsi. Ich marzenie się spełniło, ale życie tam okazało się bardzo trudne. Natomiast Gabi przyjaciółka Aliny przechodzi kryzys nie tylko w związku, ale i również przytłacza ją praca, którą kiedyś tak bardzo kochała. Jak Alina i Gabi rozwiążą swoje problemy?
Muszę się Wam przyznać, że nie czytałam...
2020-10-04
Valeria nasza główna bohaterka ma dosyć sporo problemów. Nie dość, że ma problemy małżeńskie, to na domiar złego nie ma weny by kontynuować pisanie książki, a wydawca coraz bardziej się niecierpliwi. Jak tu sobie poradzić z tak trudną dla niej sytuacją? Z pomocą przychodzą niezastąpione przyjaciółki Lola, Carmen i Nerea, ale i na horyzoncie pojawia się pewnien czarujący przystojniak Victor, który niespodziewanie zachwieje jej codziennością.
Po skończeniu książki nie zdziwiłam się, że ta książka doczekała się ekranizacji w formie serialu. "W butach Valerii" nie sposób się nudzić, gdyż w tej książce nasze cztery przyjaciółki postanawiają zaszaleć, i dać sobie szansę na miłosne podboje w słonecznym Madrycie. Ta książka bardzo przypominała mi historię dwóch seriali "Seks w wielkim mieście" oraz "Pamiętniki Carrie". Jak po nią sięgnęcie to zrozumiecie.
Im bardziej wgłębiałam się w życie naszych bohaterek, tym bardziej zaczęłam czuć się jak jedna z nich, która zawsze w pewien sposób należała do ich paczki. Każda z nich jest inna od wrażliwej do twardej babki, po wstydliwą, a urodzoną kusicielkę. Ale najpiękniejsze w tej historii okazała się ich przyjaźń, ta więź która z powodu faceta nie może zostać rozerwana. Prawdziwa przyjaźń która przyczynia się do śmiechu, a czasem doprowadza do płaczu.
Bohaterki w tej powieści są silne i zdeterminowane. Autorka stworzyła cudowne postacie, które nie boją się zmian, i choć są wciąż niepewne losu który może na nie czekać, postanawiają zaryzykować. Bardzo je polubiłam, i cieszę się że kiedyś będzie mi dane do nich wrócić, bo kontynuacja została potwierdzona.
Valeria nasza główna bohaterka ma dosyć sporo problemów. Nie dość, że ma problemy małżeńskie, to na domiar złego nie ma weny by kontynuować pisanie książki, a wydawca coraz bardziej się niecierpliwi. Jak tu sobie poradzić z tak trudną dla niej sytuacją? Z pomocą przychodzą niezastąpione przyjaciółki Lola, Carmen i Nerea, ale i na horyzoncie pojawia się...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-10-03
„Poza ringiem. Amelia i ja” jest książką która z początku wydaję się być nieoczywista, głównie dlatego że podeszłam do niej z wrażeniem, iż to taki kultowy romans. Jednak z każdą kolejną przeczytaną stroną jestem bardziej skłonna stwierdzić, iż można sklasyfikować tą książkę do romansu z domieszką erotyki. Ale jej głównym atutem jest zamierzenie autorki, do stworzenia portretu psychologicznego naszego bohatera Ivana.
Emocje, marzenia i motywy naszych bohaterów Amelii i Ivana są tak różne, że ich każde spotkanie jest mieszanką wybuchową. Co najlepsze w książce naszym narratorem jest sam Ivan, co bardziej pozwala nam zrozumieć jego sukcesy, oraz porażki które przeżywa. Autorka stworzyła profesjonalny świat sportu, jego jasne jak i mroczne strony.
Ten tytuł jest dla osób dojrzałych, które poszukują w książkach miłości, pragnienie dążenia do szczęścia, oraz sukcesu zawodowego. To nie jest tytuł w którym odnajdziemy nieprzyzwoite i okrutne sceny walki do granic możliwości, które po prostu z czasem staną się niesmaczne.
Anna Kasiuk stworzyła wspaniałą fabułę, i naturalnych bohaterów, z codziennymi problemami, którym nie zawsze się wszystko udaję. A więzi z przyjaciółmi i rodziną są tu bardzo ważne. To jest historia, którą na pewno pokochacie.
„Poza ringiem. Amelia i ja” jest książką która z początku wydaję się być nieoczywista, głównie dlatego że podeszłam do niej z wrażeniem, iż to taki kultowy romans. Jednak z każdą kolejną przeczytaną stroną jestem bardziej skłonna stwierdzić, iż można sklasyfikować tą książkę do romansu z domieszką erotyki. Ale jej głównym atutem jest zamierzenie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Książki Melissy znam już od jakiegoś czasu, i w większości te historie do mnie przemawiają. Jednak czasem zdarzają się i takie jak ta, która nie do końca gra melodię, którą chcę słuchać.
Autorka stworzyła dość długi wstęp, który szczerze trochę mnie zaskoczył. Zwykle początek to nagłe uderzenie, które szybko niknie, jakbyśmy nie do końca go odczuli, ale na więcej trzeba poczekać. Tu trochę zostało to przeciągnięte. Melissa Darwood wrzuciła w swoją książkę sporo ciekawostek, jak choćby coś dla fanów Coca-Coli, informacje tutaj mogą być dla nich zaskoczeniem. Czy też takie ciekawe wzmianki o historii, a nawet o przyrodzie. Bardzo lubię, gdy autorzy chcą w swojej książce przemycić jakąś ważną wiedzę lub uśmiadomić czytelnika w pewnych kwestiach.
Głównym wątkiem książki miała być Larysa i spotkanie w swoim życiu dwóch tajemniczych mężczyzn, gdzie ma mieć problem z wyborem tego właściwego. To moim zdaniem tu się nie udało. Bardzo szybko wybiera tego jednego, a tego drugiego nie ma ochoty w ogóle oglądać, więc tu budowa tego wątku nie wyszła.
Dużo się działo nie zaprzeczę, ale bardziej między bohaterami, niż w ogólnej sytuacji w jakiej się znajdowali. Niestety wiele scen w książce zostało pominiętych, i mamy nagły przeskok z danej sytuacji, do kolejnej ale to pomiędzy gdzieś się zapodziało. To wprowadzało taki chaos, że stałam się mniej uważna, i nie wchłaniałam już tak historii jak na początku.
Mamy dwoje bohaterów, którzy prowadzą w tej historii narracje, ale jednego z nich nie chcę tu przetaczać, bo to będzie spojler. Dlatego powiem, że jedną z nich jest Larysa 18latka, która marzy o prawdziwej miłości, kocha marzyć, rysować, malować i nie miała jeszcze chłopaka, a strasznie jej zależy by kogoś znaleźć. Spotyka na swojej drodze dwóch kandydatów - Gabriela, który z początku wydaje jej się bardzo odpychający i niebezpieczny oraz Daniela, który kusi ją swoim wyglądem, nieprzeciętnym językiem ale coś jednak w nim ją niepokoi. Oboje ukrywają sekret. Jeden z nich jest Guardianem tym dobrym który chroni ludzi przed decyzją nicości, a drugi Tentatorem, czyli tym złym, który namawia ich do skończenia ze swoim życiem. Obaj są odwiecznymi wrogami, żyjącymi już wiele lat.
Zadziwiło mnie to, jak Larysa przekonała się do jednego z nich od tak, jakby wcześniejsze obawy nie istniały, i w zasadzie tak bardzo chce mieć faceta, że w sumie może to rzucić na dalszy plan. Jak to mówią miłość nie wybiera... ale serio? W taki sposób? Autorka w tym przypadku nie postarała się o zbudowanie emocji, które z fascynacji przeradzają się w miłość. To był po prostu nur w głęboką wodę i już.
Larista, to historia podobna do Śpiącej Królewny, którą książę musi obudzić z wiecznego snu. W tym przypadku jest na odwrót i to królewna musi uratować księcia z jego koszmaru. Dziwne sprzeczności w tym co mówili, a co robili były niestety nie do przyjęcia. W szczególności ten przeciągający się moment w którym on chce jej wyznać prawdę, a ona chce ją poznać. Przeciąga się to w nieskończoność, zamiast wyklarować w końcu w któreś z kolei rozmowie na ten temat. Niestety to było tak wkurzające, że cała przyjemność z innych ciekawych sytuacji została przez to przygnieciona i uduszona. Nie odpuszczam jednak, zabiorę się za kolejne dwie części i przekonam się, czy następczynie wypadną jednak lepiej.
Książki Melissy znam już od jakiegoś czasu, i w większości te historie do mnie przemawiają. Jednak czasem zdarzają się i takie jak ta, która nie do końca gra melodię, którą chcę słuchać.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toAutorka stworzyła dość długi wstęp, który szczerze trochę mnie zaskoczył. Zwykle początek to nagłe uderzenie, które szybko niknie, jakbyśmy nie do końca go odczuli, ale na więcej trzeba...