-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać442
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant14
-
ArtykułyZapraszamy na live z Małgorzatą i Michałem Kuźmińskimi! Zadaj autorom pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać6
Biblioteczka
2024-05-30
2023-08-25
Czasami zdarza mi się by vibe na temat jakiejś książki, spowodował że nie zastanawiam się wcale - tylko idę do księgarni i kupuję ten zachwalany przez większość tytuł. Później po przeczytaniu,
głowię się co kierowało tymi ludźmi, że zachwalają „dzieło”, które powoduje tylko chęć rzucenia go w kąt. Czy naprawdę to książka godna polecenia?
Opowieść „Marzyciela” nie zaskakuje, ani nie wzbudza wątpliwości. Choć początek naprawdę wciąga i zachęca do dalszego poznawania losów bohaterów, to później jakby wszystko zamienia się w mamałygę. Może być smaczna, ale im dłużej jej się przypatrujesz, masz ochotę ją wyrzucić, jednakże tego nie robisz, bo po prostu szkoda, dlatego ledwo z ociągnięciem ją zjadasz. Takie miałam wrażenie po przeczytaniu tej książki, jakbym miała dostać coś naprawdę intrygującego, godnego uwagi, a zostałam bardzo niemiło rozczarowana i zanudzona do granic możliwości.
Bohaterowie nijacy, niby dążący do swoich celów, ale przez takie wertepy przez które nie wierzą, że w ogóle kiedyś przejdą. Każdy ma określony profil psychologiczny, ale to nie zmienia faktu, że brakuje bohaterów którym chciałabym kibicować. Lazla tylko snuje się w swoim świecie, i na wszystko rozkłada ręce, bo los go przecież musiał czymś pokarać. Nero zmuszony sprostać oczekiwaniom innym, jako jedyny coś w sobie miał, bo był przynajmniej sobą. I jedyna kobieca postać Sarai, jak można się było spodziewać musi być krucha, i nieśmiała, ale przez to strasznie nudna. Wątek miłosny, niestety nie uratował postrzeganie przeze mnie bohaterów.
Miałam nieodparte wrażenie, że autorka musi wielokrotnie powtarzać, chociażby fakt dlaczego bohaterowie idą w tą, a nie inną stronę. Jakby to musiało być coś co musi się utrwalić czytelnikowi, bo jednorazowe, a nawet dwukrotne powtórzenie nie poskutkuje. I to nie tyczyło się tylko tej jednej kwestii. Tu co rozdział do czegoś wracaliśmy. Na domiar złego te opisy, ciągnące się w nieskończoność, a nie wnoszące nic do opowieści. Choć dla niektórych może to być ogromny plus, bo mamy wszystko skrupulatnie opisane, jak choćby sam świat i jego dziwy, ale przecież nie tylko o to tu chodzi. Miałam nadzieję, że chociaż pojawi się tu jakaś akcja, dzięki której będę mogła coś dobrego powiedzieć o tej książce, niestety jej to nawet nie ma co tu szukać. A zakończenie? Szkoda komentować.
„Marzyciel” z pewnością przypadnie do gustu czytelnikom lubiącym się w długich opisach, zagmatwanej historii, dowodzącej że nie wiadomo skąd się wzięło z czego, ale tak już musi być. Mnie osobiście urzekła jedynie okładka i opis świata, za którego faktycznie należy się ogromny plus, i to że faktycznie jest to gatunek fantastyczny, ale zbyt mocno zakorzeniony w parę wątków, wokół których kręciła się cała książka mająca prawie 500 stron. W planach mam przeczytać jej kontynuacje, tylko dlatego że posiadam tom 2, a do którego wcale a wcale mi nie spieszno, bo nie spodziewam się, że wypadnie lepiej od swojej poprzedniczki.
Czasami zdarza mi się by vibe na temat jakiejś książki, spowodował że nie zastanawiam się wcale - tylko idę do księgarni i kupuję ten zachwalany przez większość tytuł. Później po przeczytaniu,
głowię się co kierowało tymi ludźmi, że zachwalają „dzieło”, które powoduje tylko chęć rzucenia go w kąt. Czy naprawdę to książka godna polecenia?
Opowieść „Marzyciela” nie...
2019
2019
2020-01-08
To nie było moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki, ale zdecydowanie kolejne spotkanie nastąpiło po prawie 10 latach. Strasznie brakowało mi tego starszego klimatu fantastyki, jakiej teraz już nie sposób doświadczyć w nowo wydawanych książkach.
Jak zawsze Anne Bishop przeniosła mnie do świata pełnego magii, zawiłych problemów, i niesamowitych bohaterów. Autorka jak zawsze buduje swój świat na dialogach, ale nie zapominając o tle, który zdecydowanie nie jest przesadzony jeśli chodzi o opisy. Autorka stworzyła wizję książki, jak opowieść o Wilku i Czerwonym Kapturku. Tylko tym razem Wilk waha się nad zjedzeniem Kapturka.
Pomysł na fabułę porywający, nietypowy ale i przerażający bardzo. W szczególności tyczy się to Wieszczek Krwi, które nie bez powodu w radykalny sposób są traktowane. Głównym wątkiem jest to, gdzie Inni - terra indigena są skonfliktowani w odwiecznej wojnie z ludźmi lub jak oni zwą ich przyrównywać do pewnych stworzeń "małpami". Ten niesamowity zabieg, dwóch różnych światów, których do tej pory nie spotkałam w żadnej innej książce, strasznie mnie wciągnął i nie zaprzeczę szybko ją pochłonęłam.
Akcja toczy się wolnym rytmem, powodując przyjemne oczekiwania na coś zaskakującego. Autorka zgrabnie w danym momencie je podkręca. Głównie wszystko kręci się wokół Meg, oraz Innych, ale pojawia się wątek tajemniczej choroby, która atakuje zarówno ludzi, jak i Innych - po prostu zaczynają dziczeć.
Mamy tu sporo bohaterów. Simon - Inny - Terra Indigena przybiera zwierzęcą formę, jak i ludzką. Gardzi ludźmi, ale stara się ich zrozumieć, decyduje się na poszukiwaniu ochotnika, który będzie chciał dogadać się z ludźmi. Meg - człowiek - Wieszczka krwi, czyli Cassandra Sangue. Ukrywa pewien sekret, i ucieka przed oprawcami, tym samym decydując się na pracę u Simona. Inni, mają zupełnie inne wyobrażenie o traktowaniu takich jak Meg, przez ludzi. Sam, mały terra indigen, który utknął przez traumę w dzieciństwie w ciele małego wilczka, jednakże spotkanie z Meg, wszystko u niego zmienia. Są też takie stworzenia jak Tess, które ukrywają swoją prawdziwą naturę dla dobra innych, gdyż ich istnienie to czysta śmierć. Mamy tu różnych zmiennych, w kojoty, niedźwiedzie, wrony i wiele innych, a nawet same Żywioły, takie jak Zima, czy Ogień.
Pojawienie się Meg, zmienia coś w Innych, i daje nadzieję na jakieś porozumienie z ludźmi. Anne Bishop muszę przyznać, zaskoczyła mnie trochę nadając Meg dosyć straszną i przerażającą moc, której uaktywnienie jest bardzo wstrząsające. Najgorsze w tym jest to, jak dobrze obrazuje emocje takiego czynu, która w naszej rzeczywistości czasami ktoś sam na własnej skórze doświadczył.
Ogromnym plusem jest to, że główni bohaterowie, są w większości dojrzałymi ludźmi. A nie nastolatkami, jak zazwyczaj wybierają teraz takich bohaterów autorzy. Mamy tu nie tylko świetny przykład fantastyki, i tej otoczki niezwykłości, ale są tu też momenty w których dostrzegamy więź, która niespodziewanie zamienia się w coś więcej, a także problemy które dotyczą nie tylko postaci z książek, ale mają swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości. Zakończenie jest dobre, ale nie rozwiązuje wszystkich problemów. Autorka postanawia zostawić je na następną część. Czekam na nie z niecierpliwością. Jakie to było dobre!
To nie było moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki, ale zdecydowanie kolejne spotkanie nastąpiło po prawie 10 latach. Strasznie brakowało mi tego starszego klimatu fantastyki, jakiej teraz już nie sposób doświadczyć w nowo wydawanych książkach.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toJak zawsze Anne Bishop przeniosła mnie do świata pełnego magii, zawiłych problemów, i niesamowitych bohaterów. Autorka jak...