-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński7
-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać455
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2023-08-15
2019-07-08
To moje pierwsze spotkanie z Taran'em Matharu i jak już wiecie, najpierw lubię zabierać się za dodatki, niżeli rozpoczynać główną serię, gdyż właśnie to ten dodatek bardzo dużo wyjaśnia skąd się wzięła wiedza naszego bohatera Fletchera.
W swoich rękach mamy zarówno dziennik, jak i spis kompendium wiedzy o potworach i zaklęciach. Dziennik opowiada dzieje Jamesa Bakera, niesamowitego człowieka, który staje się inspiracją dla Fletchera. Pokazuje nam te rzeczy, które w głównej historii nie znajdziemy. Zostały tam pominięte, a w tym jednym miejscu zostały zebrane, to zarówno pomoc w wyobrażeniu sobie zaklęcia, czy potwora. Czytając główną historię, możemy zajrzeć do "Almanacha Zaklinacza", i spojrzeć na te postacie jak wykreował sobie nasz autor. I w ten sposób sprawić, że staje się ona dla nas bardziej prawdziwa.
Nie mogę na pewno porównać tej książki do wcześniejszych jakie wydał autor, gdyż to pierwsza z jaką miałam styczność. Ale mogę powiedzieć, że autor postarał się jak najbardziej realnie odtworzyć swoje wyobrażenie demonów, jak i zaklęć. Narysowane są jakby ołówkiem, delikatnie i starannie przez co wydają się bardziej rzeczywiste - prawdziwe. W opisie znajdziemy dokładnie wyjaśniony wygląd demona, jak i jego ataki czy cechy. Natomiast zabrakło mi podania jego maksymalnego wzrostu/wielkości, która sprawiałaby, że mogłabym sobie wyobrazić jak był potężny. Myślę również, że brakowało mi opisu ich słabości, albo naturalnych wrogów. Ale to tylko takie moje spostrzeżenie. Dodatkowo autor opisał "Wykaz zaklęć elementarnych", które zostały obszernie wyjaśnione, oraz pokazany znak. Tu zabrakło mi rysunku, w którym zostałby ten atak pokazany, ale to nie jest takie ważne. Fani Tarana na pewno mu to darują, gdyż naprawdę autor bardzo się postarał ukazać swój świat w najdrobniejszych szczegółach.
Jeśli chodzi o ten dodatek to uważam, że jest jednym z najbardziej szczegółowych, starannych i dokładnych jakie miałam w swoich rękach do tej pory. Jeśli chcecie poznać dziennik, demony i zaklęcia tak jak wykreował je sobie autor, to koniecznie musicie go mieć!
https://witchmargo.blogspot.com/
To moje pierwsze spotkanie z Taran'em Matharu i jak już wiecie, najpierw lubię zabierać się za dodatki, niżeli rozpoczynać główną serię, gdyż właśnie to ten dodatek bardzo dużo wyjaśnia skąd się wzięła wiedza naszego bohatera Fletchera.
W swoich rękach mamy zarówno dziennik, jak i spis kompendium wiedzy o potworach i zaklęciach. Dziennik opowiada dzieje Jamesa Bakera,...
2020-08-06
Już dawno się tak nie wymęczyłam przy książce. „Miasteczko Rotherweird” sprawiło mi ogromną trudność, bo opis tak bardzo zachęcający, niestety nie miał nic wspólnego z fabułą książki.
Jedyny plus tej historii, to samo miasteczko. Opisy jakie stworzył autor były ciekawe, ale zaraz po nich pojawiały się dialogi, i bohaterowie historii, którzy to wrażenie rujnowali.
Tylko ten plus w fabule, zachęcający opis i okładka przemawiają by po nią sięgnąć, ale czy była warta mojego czasu? Myślę, że gdyby to nie była książka do recenzji, to odłożyłabym ją po jakichś 80 stronach.
Praktycznie od samego początku nie czułam tej historii. Bezbarwni bohaterowie, ten pomysł na fabułę - który mógłby być naprawdę ciekawy - oraz cała masa bezsensownych dialogów. Dawno nie natrafiłam na książkę, która nie potrafiłaby wzbudzić we mnie emocji, jedyna jaka zdołała się ujawnić - to frustracja.
Ostatnie strony czytałam już na siłę, gdyż taka masa bohaterów, a brak im jakiegokolwiek charakteru. Nawet dwa różne zakończenia tej książki, nie zachwyciły mnie, gdyż autor kompletnie je spartaczył. A gdzie te 12 niesamowite dzieciaki z historii, zapytacie? To odpowiadam, że występują tam epizodycznie.
Niestety to nie było dobre spotkanie, i mimo iż skończyłam tą książkę czytać zaledwie wczoraj, to i tak niewiele już z niej pamiętam. Nawet, gdy pojawiały się fantastyczne momenty, nie wzbudziły mojego zachwytu. To było po prostu złe. Autor miał dobry pomysł, ale z wykonaniem i przeniesienie tego już na papier ogromny trud. Osobiście nie polecam.
Już dawno się tak nie wymęczyłam przy książce. „Miasteczko Rotherweird” sprawiło mi ogromną trudność, bo opis tak bardzo zachęcający, niestety nie miał nic wspólnego z fabułą książki.
Jedyny plus tej historii, to samo miasteczko. Opisy jakie stworzył autor były ciekawe, ale zaraz po nich pojawiały się dialogi, i bohaterowie historii, którzy to wrażenie...
2019
2019
2019
2019
2019
2019
2018-11-11
Zapraszam na bloga -> https://witchmargoczyta.blogspot.com/
Szablonowo, sięgam po literaturę autorów, z takich krajów jak: USA, Anglii czy mojej rodzimej Polski. Jednakże, postanowiłam dawać szansę również innym autorom, i dzisiaj padło na powieść francuskiej pisarki. Po jej przeczytaniu, bardzo chciałam dowiedzieć się, co sądzą o niej inni. Ale! Moim wielkim zdumieniem był fakt, że ta książka ma bardzo małe zainteresowanie. I jeszcze mniej mogłam znaleźć o niej jakiekolwiek opinie. Książka "Wypadek", zasługuje na większe zainteresowanie, bo to jedna z powieści, która na pewno poruszy Wasze serca.
Telefon, który jak zawsze wydzwania tą samą melodię, staje się narzędziem, który informuje o tragedii, tym samym roztrzaskując wszystkie poukładane do tej pory elementy. Jednak, czy na pewno poukładane?
Milo, to dwunastoletni chłopiec, który wraz z ciotką Marguerite, ruszają w szaleńczą zabawę! Szybka i ostra jazda na rowerze, po pustej wiejskiej drodze, kończy się ogromną tragedią, w której Milo zostaje potrącony przez samochód i zapada w śpiączkę. Rodzice Céleste i Lino, wraz z babcią Jeanne popadają w rozpacz, a winną za ten czyn wskazują Marguerite, której tłumaczenia w żaden sposób nie są w stanie, zmienić ich zdania. Wypadek Milo, zmienia wszystko. Nie tylko trudno rodzinie poradzić sobie z tą świadomością, o dramacie jaki spotkał chłopca, który walczy o życie, ale i również na światło dzienne wychodzą zupełnie inne, dotąd ukrywane tajemnice. Czy rodzina będzie umiała sobie z nimi poradzić? Razem? A może, to właśnie wypadek chłopca, był tym zapalnikiem, który w końcu poruszył tą machinę, wzajemnego obwiniania się? Czas pokaże.
Tak oto, w momencie wypadku wszystko się zmienia. Autorka, wprowadza nas w świat, do rodzinny, której daleko brakuje do ideału. Od pierwszego momentu nie polubiłam Lino czy samej Jeanne, którzy zostali wykreowani na bohaterów bardziej negatywnie nastawionych do życia, gdyż tylko może być dobrze, jeśli zapracujesz na to ciężką pracą. Milo pokochałam od pierwszych stron! Chłopiec, którego dobra i niewinna energia zadziałała na mnie kojąco, co było dla mnie dziwne, że chłopiec przy takiej rodzinie potrafił nie zatracić hardego ducha. A Céleste i Marguerite, to postacie które trochę się pogubiły w swoim życiu, żyjąc tak by wydawało się, że wszystko jest dobrze. Spodobało mi się bardzo to, w jaki sposób autorka postanowiła przedstawić z osobna, każdego bohatera i jego przemyślenia, za sprawą podzielenia fabuły na postaci.
Ta powieść zdecydowanie trafiła do mojego serca, również uwrażliwiając je tak bardzo, że wpłynęła na mój humor, bardziej w sposób dołujący 😅 Oczywiście, nie myślę tu o negatywnych uczuciach względem książki, a raczej jak mogłam się spodziewać w literaturze współczesnej i po samym opisie książki, wiedziałam że nie przeczytam ją z uśmiechem na twarzy. Zrobiła na mnie ogromne wrażenie, choć to była pierwsza książka, jaką przeczytałam tej autorki.
Jedno mogę na pewno powiedzieć, ta książka z pewnością obudziła moje emocje. Wyraźnie odczułam, jak autorka śmiało postanowiła wprowadzić mnie w życie rodzinnej tragedii, tak bym przeżywała, każde najdrobniejsze przemyślenie bohaterów historii tak, aby wydawało mi się jakbym to ja sama, miała decydować o życiu dziecka. Nie miałam do czego się za bardzo przyczepić w tej historii, z wyjątkiem dwójki denerwujących bohaterów, jakich wymieniłam wcześniej. Ale mam jednak nadzieję, że to nie sprawi, iż zniesmaczycie się do tej powieści. Bo jeśli szukacie, historii, która poruszy wasze serca, to dobrze trafiliście. "Wypadek", to taka książka.
Zapraszam na bloga -> https://witchmargoczyta.blogspot.com/
Szablonowo, sięgam po literaturę autorów, z takich krajów jak: USA, Anglii czy mojej rodzimej Polski. Jednakże, postanowiłam dawać szansę również innym autorom, i dzisiaj padło na powieść francuskiej pisarki. Po jej przeczytaniu, bardzo chciałam dowiedzieć się, co sądzą o niej inni. Ale! Moim wielkim zdumieniem...
2020-01-17
2020-01-17
W takich historiach, rzadko kiedy sięgam po bohaterki, które całkowicie są moim przeciwieństwem, ale gdy to robię liczę na coś Wow! Czy tu tak było?
Ze względu na trudne dzieciństwo nasza bohaterka mogła ufać tylko sobie i przez to innych traktowała jako osoby, które „‚mogą zranić”, ale po co to sprawdzać? Świat Susan musi być jej podporządkowany, co dotyczy również ludzi. Susan jako introwertyczka w pełnym słowa tego znaczeniu, pragnie mieć dobre i zaplanowane życie, jednakże nagła śmierć matki, wszystko jej rujnuje. Nie mając innej możliwości musi zawalczyć o spadek z bratem, który jak sama twierdzi mu się nie należy. Do tego dochodzą inne problemy, których się nie spodziewała, a na co pewno nie była przygotowana.
Akcja szybko się rozwija, i za pomocą krótkich wspominek z przeszłości naszej bohaterki łatwo możemy poznać charakter, oraz sposób bycia innych postaci. To jedna z takich pozycji, które możemy przeczytać w jeden wieczór, gdyż nie jest zbyt wymagającą lekturą dla czytelnika. Co do bohaterki strasznie irytująca. Bardzo niezachęcająca postać do poznania, gdyby nie to, że książka była jak wspomniałam wcześniej przyjemnie napisana, zapewne poddałabym się w połowie książki, gdyż bohaterka ma w sobie cechy, których nie potrafię w żadnym razie zaakceptować, czy nawet udawać że jestem nią jakkolwiek zainteresowana. Mimo tego, że wiedziałam z góry co mnie czeka, to tak nieprzyjemnej w odbiorze bohaterki się nie spodziewałam. Nie dało się jej w żadnym razie polubić. Co niestety miało wpływ na to, iż nie potrafiłam zbliżyć się do innych bohaterów. Stali się dla mnie nijacy, bez wyrazu całkowicie nią stłamszeni.
Mimo zmian jakie następują w życiu naszej bohaterki z każdym kolejnym nowo poznanym rozdziałem, nie potrafiłam do końca jej zaufać. Ten mur, który zbudowała wciąż wydaje mi się zbyt gruby, by nawet pewne decyzje i zmiany były w stanie go naruszyć. Odczułam, że ta zmiana jest chwilowa i zaraz wróci do swojego dawnego „Ja”, tylko może z małymi drobnymi różnicami. To niestety spowodowało, że do końca nie potrafiłam cieszyć się tą lekturą. Niestety taki typ bohaterki całkowicie mnie nie przekonuje.
W takich historiach, rzadko kiedy sięgam po bohaterki, które całkowicie są moim przeciwieństwem, ale gdy to robię liczę na coś Wow! Czy tu tak było?
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toZe względu na trudne dzieciństwo nasza bohaterka mogła ufać tylko sobie i przez to innych traktowała jako osoby, które „‚mogą zranić”, ale po co to sprawdzać? Świat Susan musi być jej podporządkowany, co dotyczy również ludzi....