Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Już dawno nie zdarzyło mi się, by jakaś książka tak mnie zmęczyła i jednocześnie uradowała jaką ulgę odczułam, z tego iż udało mi się dobrnąć do jej końca. To jedna z tych książek, którą nie polecałabym nikomu - głównie za obrzydzenie pewnej kultury i kraju w dość dosadny sposób.

Autorka stworzyła swoją historię praktycznie bez fabuły, a próba jej odnalezienia wiązała się z tym, że czułam coraz większy chaos, gdyż tam co pół strony były przeskoki różnych sytuacji i czasu. Nie zachwyciła mnie jako czytelnika niczym, a wręcz udało jej się stworzyć taki obraz Korei - kultury, ludzi, ogólnie całości - w taki sposób by tylko mnie odpychała.
Głównym wątkiem w książce były operacje plastyczne, jakim poddają się w Korei młode dziewczyny wierząc, że w ten sposób coś będą znaczyć. Pokazała, jak bardzo potrafią zadłużyć się do końca życia, byle tylko coś "poprawić". Jednakże sposób w jaki to pokazała, był moim zdaniem zbyt drastyczny. Dodatkowo postanowiła ubogacić swoją opowieść o tematy takie jak samobójstwa, presję otoczenia, kontrola mężczyzn nad kobietami, brutalność, alkoholizm, wyuzdany tryb życia jako normalność, depresję i wiele innych. To tylko mogło spowodować, że zamiast wynosić coś z tej książki miałam ochotę rzucić ją w kąt i przestać czytać tą skrajnie przesadzoną opowieść, która pokazywała Koreę jako kraj, który praktycznie idzie ku autodestrukcji.
Bohaterów mamy bez liku, ich los całkowicie stał mi się obojętny w momencie, gdy dostrzegłam jak słabo wyraża autorka ich emocję. Czyli od samego początku książki praktycznie. Jedynie zakończenie ukazało jakąś namiastkę ich charakterów, które przez całą książkę były szare jak kartka papieru.

Ciężko mi wyobrazić sobie życie w Korei, gdy sama nigdy nie odwiedziłam tego kraju i raczej nie planuję. Zupełnie nie interesowałam się tym krajem, więc moja wiedza o nim jest dosyć mała. Jednakże trudno mi uwierzyć w to, że ten kraj i jego społeczność można postrzegać tylko jako coś strasznego, przerażającego i odpychającego. Bo tak właśnie przedstawiła mi obraz tego kraju autorka, tym bardziej odczułam absmak i niechęć poszerzania wiedzy na jego temat. Choć zakończenie wydaję się jedynym promyczkiem tej książki, to nie wystarczy. Nie przekonuje mnie, i stanowczo mówię tej pozycji - Nigdy więcej!

Już dawno nie zdarzyło mi się, by jakaś książka tak mnie zmęczyła i jednocześnie uradowała jaką ulgę odczułam, z tego iż udało mi się dobrnąć do jej końca. To jedna z tych książek, którą nie polecałabym nikomu - głównie za obrzydzenie pewnej kultury i kraju w dość dosadny sposób.

Autorka stworzyła swoją historię praktycznie bez fabuły, a próba jej odnalezienia wiązała się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pamiętam ten dzień, jak na Targach Książki w Krakowie było spotkanie z Jojo Moyes, i miałam tą przyjemność ją zobaczyć. Jednakże nie czytałam żadnej jej książki, więc słowem się nawet nie odezwałam, jednak widziałam ten tłum dziewczyn, które zachwycały się jej książkami. W końcu pierwszą książkę autorki mam już na koncie. Jednak, czy gdyby teraz była okazja to bym z nią chciała porozmawiać... mam mieszane uczucia.

Opowieść jaką stworzyła autorka jest zdecydowanie lekka, niewymagająca, a przede wszystkim odniosłam wrażenie, że ta historia została dokładnie przemyślana, pod pewnymi względami. W szczególności wzmianki i ciekawostki o wodnych stworzeniach były fascynujące, i ukazały jak ludzie na ogół traktują te stworzenia. Wątek romantyczny w tej książce wypadł dosyć słabo, bo historia głównie skupia się na Zatoce, hotelu i powstrzymaniu inwestycji. Zdecydowanie ta książka skupia się bardziej na psychologicznym aspekcie straty i depresji. Było zbyt kreatywnie. Równie dobrze, ta książka mogłaby być o 1/3 chudsza, i od razu stałaby się bardziej atrakcyjniejsza, bo mi zabrakło tej prostoty. Za dużo opisów, które wszystko zdominowały. Co do samych bohaterów nie mam im nic do zarzucenia, autorka wie co robi to widać od razu. Jednakże... ta narracja... prowadzona przez sześć różnych postaci... niestety nie przepadam za takim zabiegiem. Dobrze poznać ich życie, przemyślenia to jest ważne, ale co za dużo to niezdrowo.

W ogólnym rozrachunku ta historia nie była zła, ale niestety nie spodobało mi się to, że wątek przewodni książki całkowicie został odsunięty na bok, by przypomnieć sobie o nim dopiero 100 stron przed końcem książki. Zakończenie nie zaskoczyło, a wręcz poczułam ulgę kiedy doszłam do jego końca. Mam w planach dać autorce jeszcze jedną szansę, bo w kolejce czeka książka, która doczekała się ekranizacji, więc liczę że po prostu jak na początek źle trafiłam.

Pamiętam ten dzień, jak na Targach Książki w Krakowie było spotkanie z Jojo Moyes, i miałam tą przyjemność ją zobaczyć. Jednakże nie czytałam żadnej jej książki, więc słowem się nawet nie odezwałam, jednak widziałam ten tłum dziewczyn, które zachwycały się jej książkami. W końcu pierwszą książkę autorki mam już na koncie. Jednak, czy gdyby teraz była okazja to bym z nią...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Z duchami przy wigilijnym stole Grant Allen, John Day, Stefan Grabiński, Henry James, Jan Łada, Bolesław Leśmian, Eliza Lynn Linton, Margaret Oliphant, Maria Pawlikowska-Jasnorzewska, Henryk Rzewuski, Walter Scott, Ellen Wood
Ocena 6,6
Z duchami przy... Grant Allen, John D...

Na półkach:

Zbiór opowiadań czasami ujmujących, przerażających, osobliwych, a nawet dziwacznych w tej jakże ponadprzeciętnej książce. Czas świąt, otoczki tego wrażenia i uczuć jakie wtedy każdy człowiek odczuwa, to tylko powłoka, która ukazuje mrok czający się po drugiej stronie.

Na samym początku chcę podkreślić, że ten zbiór opowiadań nie będzie dla każdego. To opowieści napisane dość w staroświeckim stylu, na kształt takich dzieł jak "Pan Tadeusz", czy "Lalka" - pomiędzy nimi znajduję się właśnie ta książka. Każda z opowieści jest skrupulatnie dopieszczona i przemyślana. Choć nie we wszystkich znalazłam tego ducha - tego, który oddycha wiecznie.

Charakter mistyczny wokół tego obracają się te opowieści. Czasami nam narrator opowiada historię, którą mamy zobaczyć jego oczami, a innym razem widzimy świat oczami bohatera, lub też samego ducha.
Zdecydowanie ta różnorodność bardzo mi się spodobała, choć nie zaprzeczę że czasami walczyłam z samą sobą, by książki nie odłożyć, gdy dana historia za bardzo brzmiała absurdalnie, a wręcz nonsensownie.

Zdecydowanie książka "Z duchami przy wigilijnym stole" może wzbudzać najróżniejsze przemyślenia oraz emocje, ale z pewnością dzięki niej odniosłam wrażenie, że rzeczy i sprawy z natury nieuchwytne, a mające realny wpływ na życie bohaterów i ich postępowanie było tym czego potrzebowałam. Lubię takie historię, a zarazem nie zaprzeczę przez to zdarza mi się ich unikać, bo włączają się myśli i zaczynam zadawać sobie pytania, czy ta druga strona faktycznie istnieje? Ciekawa i warta czasu.

Zbiór opowiadań czasami ujmujących, przerażających, osobliwych, a nawet dziwacznych w tej jakże ponadprzeciętnej książce. Czas świąt, otoczki tego wrażenia i uczuć jakie wtedy każdy człowiek odczuwa, to tylko powłoka, która ukazuje mrok czający się po drugiej stronie.

Na samym początku chcę podkreślić, że ten zbiór opowiadań nie będzie dla każdego. To opowieści napisane...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Moja druga styczność z kolejną powieścią autorki okazała się być równie relaksująca. Nakarmiła moją cząstkę duszy, która od dłuższego czasu gnębiła mnie z powodu braku jakiegoś dobrego i z nutą lekkiego humoru - kryminału! O tak drugi tom zdecydowanie na jakiś czas mnie nasycił.

Bohaterki Malwina i Eliza, tym razem poradziły sobie bez rodziny, ale z pomocą nowo poznanych sympatycznych ludzi. Przebieg całej opowieści widzimy poprzez dwie starsze panie, co zdecydowani bardziej przypadło mi do gustu, niż z dodatkowym narratorem jak to było w pierwszej części. Nie ma tu również mowy o problemach ze zrozumieniem tekstu, bo jest on dość lekki i przyjemny, wręcz przewracamy kartę za kartką. Zdecydowanie autorka bardziej skupiła się na ukazaniu emocji bohaterów, i dialogach, niż na otoczce powieści.

Jednakże dostrzegłam tu parę minusów, ale najbardziej uwierał mnie jeden dosyć poważny. Za wcześnie autorka skupia naszą uwagę na postaciach, które w późniejszym rozrachunku mają coś wspólnego z morderstwami. To moim zdaniem zabrało tą zabawę czytelnika w detektywa. Zamiast wrzucić czytelnika w labirynt ślepych poszlak, już na starcie wiemy komu najbardziej zależało na morderstwach - motyw też niestety w połowie książki jest już praktycznie całkowicie wyjaśniony.

Nie zaprzeczę bawiłam się dobrze, i mimo paru minusów, jestem zadowolona z lektury, bo szukałam czegoś lekkiego, nie bardzo wymagającego, a dającego również tą satysfakcje. Będzie trzeba zaopatrzyć się teraz w trzeci tom.

Moja druga styczność z kolejną powieścią autorki okazała się być równie relaksująca. Nakarmiła moją cząstkę duszy, która od dłuższego czasu gnębiła mnie z powodu braku jakiegoś dobrego i z nutą lekkiego humoru - kryminału! O tak drugi tom zdecydowanie na jakiś czas mnie nasycił.

Bohaterki Malwina i Eliza, tym razem poradziły sobie bez rodziny, ale z pomocą nowo poznanych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Co łączy tych wszystkich ludzi oprócz problemów? To proste! Aż za proste - Neon Café, czyli ich cel podróży o którym nie mieli pojęcia, a którego tak bardzo potrzebowali.

Historie ludzi z problemami - mamy policjanta, budowlańca, pracownika Instytutu czy też osobę pracującą na drapaczy chmur i to nie wszyscy ludzie którzy z jakiegoś powodu musieli trafić do Neon Café. Z jakiegoś powodu to miejsce ich przyciąga, Barman zaskakuje na każdym kroku, aż sami zaczynają dzielić się z nim swoimi troskami i z jakiegoś powodu to im pomaga.

Niektóre opowieści chwytają za serce, że nie da się nie uronić łzy, jak zdarzyło mi się przy jednej z nich. Natomiast inne dają do myślenia, i tak naprawdę pokazują życie. Wrocławskie życie. Kryjące w sobie wiele tajemnic, życiowych kłopotów jego mieszkańców, a także uroku któremu mu nie brakuje.

„Poranki o zapachu kawy” - tak jak jej poprzedniczka, wprowadziła mnie w stan zadumy i przyjemności z odkrywania życiowych perypetii naszych bohaterów. Czy warto było? Zdecydowanie tak, bo nic tak nie poprawia humoru jak dobra kawa i książka, przy której człowiek może na parę godzin się wyłączyć. Ta pozycja z pewnością wam ten relaks zapewni.

Co łączy tych wszystkich ludzi oprócz problemów? To proste! Aż za proste - Neon Café, czyli ich cel podróży o którym nie mieli pojęcia, a którego tak bardzo potrzebowali.

Historie ludzi z problemami - mamy policjanta, budowlańca, pracownika Instytutu czy też osobę pracującą na drapaczy chmur i to nie wszyscy ludzie którzy z jakiegoś powodu musieli trafić do Neon Café. Z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

W pierwszym tomie Antoni Mokrzycki, był głównie słuchaczem i widzem, który w międzyczasie przeżył krótką lecz wzniosłą miłostkę, a także doświadczył okrucieństwa wojny w Hiszpanii. Natomiast w drugim tomie, bierze czynny udział w walce o wolność swojego kraju - Polskę, która zostaje okupowana przez Rosjan i Niemców. Dawniej powściągliwy arystokrata - obecnie zniszczony, poturbowany ale zapalczywie dążący z uporem mężczyzna, któremu praktycznie nie zostało już nic.

Autor szybko i brutalnie, zmienia całkowicie obecne wyobrażenie jakie miałam o Antonim. Jego dotychczasowa rzeczywistość, sprawiła że poznałam go na nowo. Buduje i kształtuje go na zupełnie innego człowieka, nie pozostawiając zarówno innych pobocznych bohaterów, również dokonując w nich zmian. Do końca książki pozostało we mnie przeświadczenie, że od samego początku - popełniając przy tym różne błędy - istnieje w nich ogień który nigdy nie zgaśnie. Ta siła w nich, w różnych a czasami nawet beznadziejnych sytuacjach, była wyczuwalna. Te zmiany sprawiły, że bardziej mogłam się wczuć w akcje, czego do końca nie potrafiłam zrobić w poprzednim tomie.

Polityka, wojna, akcja i historia - te cztery czynniki są filarami tej książki. One napędzają tą opowieść, która kryje w sobie dużo faktów z II wojny światowej. Jest tu całkiem sporo opisów, dialogów również nie zabrakło, i gdzieniegdzie autor wplątuje poezję, ukazując piękno polskiej kultury. Nie zaprzeczę, że nie jest to łatwa lektura. Czasami ta pozycja wymagała ode mnie większego skupienia. Wprowadzała mnie w historie i politykę naszego, jak i innych krajów praktycznie cały czas. Co nie było dla mnie wcale łatwe, bo nie Jestem typem osoby, która sięga po tego typu książki zbyt często. Sprawy jakie opisuje tutaj autor, są bardzo trudne czasami do zrozumienia, a nawet przetrawienia. Bo świadomość, że wiele rzeczy które są tu przedstawiane działy się naprawdę, nie pozwala tak po prostu przeczytać i zapomnieć.

Ta książka zajęła mi sporo czasu, zanim udało mi się ją skończyć. To nie jest tytuł, którym moim zdaniem można przeczytać jednym tchem. Ona po prostu na to nie pozwala, bo jest w niej zbyt dużo spraw zawiłych i niełatwych. Skłamałabym gdybym powiedziała, że ta pozycja jest dla każdego. Jednakże, jeśli tak jak ja interesujesz się dziejami naszych dziadków, a nawet pradziadków i nie boisz się sięgać po trudniejsze i bardziej wymagające tytuły, to uważam że ta książka powinna zostać przez ciebie wzięta pod uwagę. Dobre książki potrzebuję czasu, dlatego pozwolę zrobić sobie przerwę. Przetrawić i ułożyć sobie w głowie tą historię, i wrócić do dalszych poczynań Antoniego Mokrzyckiego dopiero za jakiś czas.

W pierwszym tomie Antoni Mokrzycki, był głównie słuchaczem i widzem, który w międzyczasie przeżył krótką lecz wzniosłą miłostkę, a także doświadczył okrucieństwa wojny w Hiszpanii. Natomiast w drugim tomie, bierze czynny udział w walce o wolność swojego kraju - Polskę, która zostaje okupowana przez Rosjan i Niemców. Dawniej powściągliwy arystokrata - obecnie zniszczony,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Gdzie się podziały te sąsiedzkie wściubianie nosa? Ploteczki na ławeczce? A przede wszystkim zażyłość mieszkańców? Jako dziecko, pamiętam było to czymś normalnym, teraz jest to tylko wspomnienie, chyba że się mieszka na wsi, ale już i tam słyszałam każdy zaczyna zajmować się sobą. To właśnie książka Małgorzaty J. Kurskiej, zwróciła mi to wspomnienie o którym zapomniałam, a co dobrze wspominam.

Z jednej strony mamy cztery panie; przyjaciółki Elizę i Malwinę, synową Elizy Lalę oraz Sonię siostrę tej, o której wszyscy mówią „samobójczyni”. Z drugiej strony mamy policję, która już na starcie schrzania sprawę umarzając śledztwo. Przed zakończeniem definitywnie tej kwestii powstrzymuje żyłka poszukiwania prawdy… a także seriale detektywistyczne. Czy faktycznie to było samobójstwo?

Bardzo spodobał mi się ten kobiecy TEAM! Zazwyczaj w książkach, nie potrafię ze wszystkimi bohaterami znaleźć wspólną więź, a tu to mi się udało. Przebieg akcji oraz lekka rozrywka jaką odczułam, sprawiła że bardzo dobrze się przy niej bawiłam. Dialogi były jak najbardziej naturalne, a bohaterowie byli wyraziści i tacy sąsiedzcy. Miałam również wrażenie, że spoglądam przez lufcik i ukradkiem przyglądam się co w danej chwili robią kobiety, albo policjanci. Jedynie co mi przeszkadzało w tej historii, to pewna iluzja dotycząca znajomości policjant-gap, która moim zdaniem nie była do końca realna. Rzeczywistość nie daje takich „możliwości” dla zwykłych obywateli, ale pamiętając, że jest to kryminał z tych humorystycznych postanowiłam przymknąć na to oko.

„Szczęśliwa nieboszczka” to jeden z tych nieskomplikowanych, ciepłych i pocieszających tytułów, które potrafią poprawić humor. Bohaterów mamy tu mnóstwo, ale myślę że z każdym uda wam się coś zbudować, tak jak i mnie. Idealnie wpasowała się jako pozycja, która pozwoliła mi się wyluzować przy innym tytule, który również czytam, a który zdecydowanie jest jednym z tych cięższych. Z pewnością przyda się podobna przerwa i wytchnienie, dlatego chętnie skorzystam z kolejnej części która czeka na regale „Wszystko przez krasnala”, a więc nie na długo żegnam się z Malwiną i Elizą, które z pewnością wpadną na jakiś trop. Polecam!

Gdzie się podziały te sąsiedzkie wściubianie nosa? Ploteczki na ławeczce? A przede wszystkim zażyłość mieszkańców? Jako dziecko, pamiętam było to czymś normalnym, teraz jest to tylko wspomnienie, chyba że się mieszka na wsi, ale już i tam słyszałam każdy zaczyna zajmować się sobą. To właśnie książka Małgorzaty J. Kurskiej, zwróciła mi to wspomnienie o którym zapomniałam, a...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Czasami zdarza mi się by vibe na temat jakiejś książki, spowodował że nie zastanawiam się wcale - tylko idę do księgarni i kupuję ten zachwalany przez większość tytuł. Później po przeczytaniu,
głowię się co kierowało tymi ludźmi, że zachwalają „dzieło”, które powoduje tylko chęć rzucenia go w kąt. Czy naprawdę to książka godna polecenia?

Opowieść „Marzyciela” nie zaskakuje, ani nie wzbudza wątpliwości. Choć początek naprawdę wciąga i zachęca do dalszego poznawania losów bohaterów, to później jakby wszystko zamienia się w mamałygę. Może być smaczna, ale im dłużej jej się przypatrujesz, masz ochotę ją wyrzucić, jednakże tego nie robisz, bo po prostu szkoda, dlatego ledwo z ociągnięciem ją zjadasz. Takie miałam wrażenie po przeczytaniu tej książki, jakbym miała dostać coś naprawdę intrygującego, godnego uwagi, a zostałam bardzo niemiło rozczarowana i zanudzona do granic możliwości.

Bohaterowie nijacy, niby dążący do swoich celów, ale przez takie wertepy przez które nie wierzą, że w ogóle kiedyś przejdą. Każdy ma określony profil psychologiczny, ale to nie zmienia faktu, że brakuje bohaterów którym chciałabym kibicować. Lazla tylko snuje się w swoim świecie, i na wszystko rozkłada ręce, bo los go przecież musiał czymś pokarać. Nero zmuszony sprostać oczekiwaniom innym, jako jedyny coś w sobie miał, bo był przynajmniej sobą. I jedyna kobieca postać Sarai, jak można się było spodziewać musi być krucha, i nieśmiała, ale przez to strasznie nudna. Wątek miłosny, niestety nie uratował postrzeganie przeze mnie bohaterów.

Miałam nieodparte wrażenie, że autorka musi wielokrotnie powtarzać, chociażby fakt dlaczego bohaterowie idą w tą, a nie inną stronę. Jakby to musiało być coś co musi się utrwalić czytelnikowi, bo jednorazowe, a nawet dwukrotne powtórzenie nie poskutkuje. I to nie tyczyło się tylko tej jednej kwestii. Tu co rozdział do czegoś wracaliśmy. Na domiar złego te opisy, ciągnące się w nieskończoność, a nie wnoszące nic do opowieści. Choć dla niektórych może to być ogromny plus, bo mamy wszystko skrupulatnie opisane, jak choćby sam świat i jego dziwy, ale przecież nie tylko o to tu chodzi. Miałam nadzieję, że chociaż pojawi się tu jakaś akcja, dzięki której będę mogła coś dobrego powiedzieć o tej książce, niestety jej to nawet nie ma co tu szukać. A zakończenie? Szkoda komentować.

„Marzyciel” z pewnością przypadnie do gustu czytelnikom lubiącym się w długich opisach, zagmatwanej historii, dowodzącej że nie wiadomo skąd się wzięło z czego, ale tak już musi być. Mnie osobiście urzekła jedynie okładka i opis świata, za którego faktycznie należy się ogromny plus, i to że faktycznie jest to gatunek fantastyczny, ale zbyt mocno zakorzeniony w parę wątków, wokół których kręciła się cała książka mająca prawie 500 stron. W planach mam przeczytać jej kontynuacje, tylko dlatego że posiadam tom 2, a do którego wcale a wcale mi nie spieszno, bo nie spodziewam się, że wypadnie lepiej od swojej poprzedniczki.

Czasami zdarza mi się by vibe na temat jakiejś książki, spowodował że nie zastanawiam się wcale - tylko idę do księgarni i kupuję ten zachwalany przez większość tytuł. Później po przeczytaniu,
głowię się co kierowało tymi ludźmi, że zachwalają „dzieło”, które powoduje tylko chęć rzucenia go w kąt. Czy naprawdę to książka godna polecenia?

Opowieść „Marzyciela” nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Znam nie jedną książkę Haner, ale nie mogę tej pozycji porównywać do reszty. Debiut z gatunku thriller, czy faktycznie wprowadził mnie w ten mroczny i tajemniczy świat, pełen niewiadomych? Z pewnością coś tu się zadziało.

Claire odkąd tylko dowiedziała się w dzieciństwie o jednym z najmroczniejszych sekretów który jej dotyczy, zdała sobie sprawę, że musi być z nią coś nie tak. Nie wierzy, że jej życie ma jakiś sens, dlatego jej dziadowie wysyłają ją do kolejnego terapeuty. Douglas jest tym kolejnym, który jako jedyny dotarł tam gdzie inni nie zdołali. Przejrzał jej duszę, i skrępował jak więźnia, a klucz do celi miał tylko on. Claire nigdy nie czuła, że bycie więźniem może być jednocześnie tak przerażajace, i jednoczenie kuszące.

„Nieczyste więzy” to kolejny tytuł na mojej półce z przeczytanymi w jeden dzień. To jeden z tytułów niewymagających analizowania, zastanawiania się, czy też sprawiający jakiekolwiek trudności dla czytelnika. Autorka tym razem zarzuciła bardzo szybkie tempo, czy mi się ono do końca podobało? Niekoniecznie. Bardzo lubię książki Haner, za to że mają początek, środek i koniec. Tu miałam wrażenie, że z góry dostaje już koniec. A początek i środek został całkowicie porzucony. Jeśli to byłaby książka stricte erotyczna, w której nie mam co się spodziewać rozwiniętej fabuły, historii bohaterów, czy też jakiejkolwiek akcji to moje nastawienie byłoby zupełnie inne. Jednakże, znam inne książki autorki, i to nie to czego po jej kolejnej książce oczekiwałam, na dodatek to miał być thriller, czyli debiut autorki w tym gatunku, jednak niestety niczego nie poczułam.

Dark Romance zdecydowanie pasuje do tej książki i dobrze ją odzwierciedla. To opowieść o fantazjach seksualnych, problemach psychicznych i mrocznych zakamarkach ludzkich pragnień. Autorka w swojej książce porusza jeden z psychicznych problemów, który był jedną z niewielu aspektów tej książki ciekawy, na tyle, że bardzo mnie zaintrygował. Szkoda tylko, że nie rozwinęła go bardziej, tak jak i nie poczułam tego napięcia jakiego spodziewam się po thrillerze. Chciałabym powiedzieć, że ta pozycja zrobiła na mnie kolejny raz piorunujące wrażenie, jednak żałuję że tak się nie stało, ale jako erotyk jest w porządku.

Znam nie jedną książkę Haner, ale nie mogę tej pozycji porównywać do reszty. Debiut z gatunku thriller, czy faktycznie wprowadził mnie w ten mroczny i tajemniczy świat, pełen niewiadomych? Z pewnością coś tu się zadziało.

Claire odkąd tylko dowiedziała się w dzieciństwie o jednym z najmroczniejszych sekretów który jej dotyczy, zdała sobie sprawę, że musi być z nią coś nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Marcel Moss kolejny raz wprowadził mnie w historię pełną zadziwiających oraz przerażających zdarzeń, która niestety nie jest do końca fikcją. To co opisuje autor w swoich książkach, ma duże znaczenie. Bo to dzięki tym opowieściom ujawnia tą mroczną stronę świata, której na codzień nie widzimy, a istnieje tuż obok nas.

Lena - dziewczyna, która została porwana w Wigilię na oczach matki i Sandry.
Tymon - chłopak, który w nieznanych okolicznościach nagle zaginął, a o którego fakcie brat Igi dowiedział się przez telefon.
Sandrę i Ignacego, połączył ten sam cel - odnalezienie bliskich im sercu osób zaginionych, dlatego on założył Agencję Poszukiwań Osób Zaginionych „ECHO”, a ona do niego dołączyła. By utrzymać agencję nadarza się okazja, bo właśnie zaginął Ziemowit syn wpływowego człowieka, ale trzeba jak najszybciej zgarnąć tą robotę z przed nosa innym. Nawet nie zdawali sobie sprawę, jak ta sprawa skomplikuje im życie, i zbliży do odnalezienia Leny.

„Utraceni” przeczytałam w parę godzin, nie potrafiłam odłożyć jej choćby na chwilę. To nie styl autora, czy sama opowieść o zaginięciach tak mnie wciągnęła. Powodem było psychologiczne podejście do tematu. Wykreowani bohaterowie i ich zachowania od skrajnych, maniakalnych, sfiksowanych popędach, aż po odurzeniach narkotykowych i radości jaka powodowana była balansowaniem na krawędzi śmierci, dawała mi wiele do myślenia. Autor wspaniale opisał jak duży wpływ na człowieka ma to w jakim otoczeniu się znajduję, i jak trudno się od tego oderwać. Dodatkowo przeskoki w czasie wiele dają czytelnikowi, przed wszystkim pozwalają doświadczyć co odczuwa kat, ofiara, a także bliska osoba porwanego.

Książka ta to niesamowity rollercoaster brutalności, strachu, bólu, rozterek ale również dająca ogromny zastrzyk adrenaliny w dążeniu do niepoddawania się w swoich przekonaniach. „Utraceni” to książka, którą naprawdę dobrze się czyta, i miło się przy niej bawiłam, ale jednak wzbudziła we mnie również obawę i lęk. Gdyż mimo, iż postacie i ich historia jest fikcją, to ten temat - porwania - ujawnia dużo prawdy z rzeczywistości. Dziękuje autorowi, że kolejny raz w kolejnej swojej książce poruszył jeden z wielu tematów o których rozmawiać, a co dopiero słyszeć nie chcemy. Bo najprościej mówiąc, ten świat mimo swojego piękna, kryje w sobie również tą szpetną stronę, której się tak obawiamy. Warto to przeczytać, i ja sama chętnie sięgnę po kolejne tomy.

Marcel Moss kolejny raz wprowadził mnie w historię pełną zadziwiających oraz przerażających zdarzeń, która niestety nie jest do końca fikcją. To co opisuje autor w swoich książkach, ma duże znaczenie. Bo to dzięki tym opowieściom ujawnia tą mroczną stronę świata, której na codzień nie widzimy, a istnieje tuż obok nas.

Lena - dziewczyna, która została porwana w Wigilię na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Dawniej to nie miłość była ważna, lecz pozycja i korzyści jakie mogły przynieść z połączenia rodów poprzez zawarcia małżeństwa. Dlatego nasz bohater Antoni Mokrzycki nie planuje ożenić się z miłości, nie myśli wiązać się z kochanką, a co najważniejsze nie podejrzewał że tak może pożądać owocu zakazanego. Czy tajemnice i miłość, zmienią jego samego?

Nie znam za dobrze historii z czasów moich dziadków i pradziadków, przez co niektóre zagadnienia mało mi mówiły, ale cudownie było się dowiedzieć czegoś o Hiszpanii, w której nie byłam, a którą poczułam dzięki tej powieści. Spodziewałam się opowieści mocno osadzonej w historii, jakie było moje zdziwienie, że taka się nie okazała. Bo nie tylko jak wcześniej wspomniałam pokazana jest nam Hiszpania, ale koleje losu z jakimi borykali się ludzie w czasach kontrwywiadu SS, czyli SD, a także sowieci z NKWD. Ważne było nie tylko to co się mówi, ale i postawa mogła zdradzić zbyt wiele. Jakie smaczki zarzucił w swojej powieści autor! Nie sposób się ich nie doszukiwać.

Bardzo zdziwiłam się, gdy dowiedziałam się jakie zapędy ma nasz bohater Antoni, ale wcale mi to w nim nie przeszkadzało. A wręcz ciekawiło, jak bardzo może człowiek być zagubiony we własnych uczuciach i pragnieniach. Z początku Mokrzycki wydał mi się zbyt… frywolny, ale po czasie zmieniłam o nim zdanie. Postać Teo rezolutnego i sprytnego młodzieńca dała tej historii delikatnego powiewu świeżej bryzy, przez co ta historia nabrała zupełnie innego znaczenia. Jak jedna postać może wpłynąć na całokształt powieści? Mogła i to dotkliwie.

Czy jest to pozycja, którą bym poleciła? Zważając, że nie jest to historia jednotomowa, odpowiem na to pytanie gdy przeczytam całość. Jednakże o samym „Kurierze z Toledo” mogę zdradzić tyle, że objęta jest mieszaniną emocji, a także odwagi, która nie boi się zaglądnąć śmierci w oczy.

Dawniej to nie miłość była ważna, lecz pozycja i korzyści jakie mogły przynieść z połączenia rodów poprzez zawarcia małżeństwa. Dlatego nasz bohater Antoni Mokrzycki nie planuje ożenić się z miłości, nie myśli wiązać się z kochanką, a co najważniejsze nie podejrzewał że tak może pożądać owocu zakazanego. Czy tajemnice i miłość, zmienią jego samego?

Nie znam za dobrze...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

W takich historiach, rzadko kiedy sięgam po bohaterki, które całkowicie są moim przeciwieństwem, ale gdy to robię liczę na coś Wow! Czy tu tak było?

Ze względu na trudne dzieciństwo nasza bohaterka mogła ufać tylko sobie i przez to innych traktowała jako osoby, które „‚mogą zranić”, ale po co to sprawdzać? Świat Susan musi być jej podporządkowany, co dotyczy również ludzi. Susan jako introwertyczka w pełnym słowa tego znaczeniu, pragnie mieć dobre i zaplanowane życie, jednakże nagła śmierć matki, wszystko jej rujnuje. Nie mając innej możliwości musi zawalczyć o spadek z bratem, który jak sama twierdzi mu się nie należy. Do tego dochodzą inne problemy, których się nie spodziewała, a na co pewno nie była przygotowana.

Akcja szybko się rozwija, i za pomocą krótkich wspominek z przeszłości naszej bohaterki łatwo możemy poznać charakter, oraz sposób bycia innych postaci. To jedna z takich pozycji, które możemy przeczytać w jeden wieczór, gdyż nie jest zbyt wymagającą lekturą dla czytelnika. Co do bohaterki strasznie irytująca. Bardzo niezachęcająca postać do poznania, gdyby nie to, że książka była jak wspomniałam wcześniej przyjemnie napisana, zapewne poddałabym się w połowie książki, gdyż bohaterka ma w sobie cechy, których nie potrafię w żadnym razie zaakceptować, czy nawet udawać że jestem nią jakkolwiek zainteresowana. Mimo tego, że wiedziałam z góry co mnie czeka, to tak nieprzyjemnej w odbiorze bohaterki się nie spodziewałam. Nie dało się jej w żadnym razie polubić. Co niestety miało wpływ na to, iż nie potrafiłam zbliżyć się do innych bohaterów. Stali się dla mnie nijacy, bez wyrazu całkowicie nią stłamszeni.

Mimo zmian jakie następują w życiu naszej bohaterki z każdym kolejnym nowo poznanym rozdziałem, nie potrafiłam do końca jej zaufać. Ten mur, który zbudowała wciąż wydaje mi się zbyt gruby, by nawet pewne decyzje i zmiany były w stanie go naruszyć. Odczułam, że ta zmiana jest chwilowa i zaraz wróci do swojego dawnego „Ja”, tylko może z małymi drobnymi różnicami. To niestety spowodowało, że do końca nie potrafiłam cieszyć się tą lekturą. Niestety taki typ bohaterki całkowicie mnie nie przekonuje.

W takich historiach, rzadko kiedy sięgam po bohaterki, które całkowicie są moim przeciwieństwem, ale gdy to robię liczę na coś Wow! Czy tu tak było?

Ze względu na trudne dzieciństwo nasza bohaterka mogła ufać tylko sobie i przez to innych traktowała jako osoby, które „‚mogą zranić”, ale po co to sprawdzać? Świat Susan musi być jej podporządkowany, co dotyczy również ludzi....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Szczerze to nie spodziewałam się, że ta historia kryje w sobie, aż 6 różnych historii. Całkowicie zaczęłam ją czytać bez zaznajomienia się wcześniej z opisem, i to było bardzo miłe zaskoczenia, bo poznałam dzięki temu: Lilę, Domicelę, Ksawerego, Fryderyka, Konstancję oraz Patrycję.

W każdej z tych historii skupiamy się na czymś innym; na pragnieniach, marzeniach, kompleksach, rodzinie, traumie, tragedii, ale łączy ich jedno - miłość, pokazana czasem w rożnym świetle. Z początku muszę przyzna, czułam się odrobinkę zagubiona, ale każdy z bohaterów ma w sobie coś wyjątkowego, co ich wyróżnia, a tego wam już nie zdradzę.

Najbardziej zbliżyłam się do bohaterki Lili, której hard ducha i postawa bardziej do mnie przemówiły, przez to stała się moją ulubienicą tej historii. Ale też ujęła mnie postać Fryderyka, który jako jedyny w takim stopniu wpłynął na moje emocje. Jego historia jest piękna, i jednoczenie smutna.

„Wzgórze świątecznych życzeń”, to historia o różnych ludziach, ich życiowych problemach, i kryjąca w sobie wiele najróżniejszych emocji. Wszyscy mierzą się z własnymi dylematami, gdyż czas sezonu zimowego, to nadchodzące święta, a nie każdy cieszy się na ich nadejście. 6 różnych osobowości - silnych i słabych, radosnych i smutnych. Myślę, że każdy z was znajdzie tu coś dla siebie.

Szczerze to nie spodziewałam się, że ta historia kryje w sobie, aż 6 różnych historii. Całkowicie zaczęłam ją czytać bez zaznajomienia się wcześniej z opisem, i to było bardzo miłe zaskoczenia, bo poznałam dzięki temu: Lilę, Domicelę, Ksawerego, Fryderyka, Konstancję oraz Patrycję.

W każdej z tych historii skupiamy się na czymś innym; na pragnieniach,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Czasami przychodzi taki czas, że po prostu potrzebujemy tej drugiej połówki, nawet jak wydaję nam sie inaczej. Ania jest właśnie taką kobietą, przed którą los zesłał mężczyznę, który całkowicie odmieni jej życie. Czy w ten magiczny i świąteczny czas, Ania znajdzie miłość?

Opowieść rozpoczyna się niespiesznie, ukazując życie Ani, i jej codzienność. Już od pierwszych stron poznajemy bliskich bohaterki, a także malownicze miasto Kraków, w którym głównie rozgrywa się akcja książki. I choć na pierwszy rzut oka wydaję się, że to historia jak każda inna, to wierzcie mi tak nie jest.

Ania to kobieta, która mierzy się ze swoimi problemami na codzień. Nie jest typem osoby, która lubi niespodzianki, gdyż wiele rzeczy nie mieści jej się w głowie. Ma delikatną osobowość, bardzo boi się porzucenia, i zawodu nie tylko miłosnego, ale i zawodowego.

Natalia Sońska, stworzyła naprawdę ciekawy pomysł na fabułę, a dzięki niej mogłam utożsamić się z bohaterami tej historii. Miałam ochotę pomóc Ani, podejść do niej i dodać odwagi. To naprawdę życiowa historia, która przemówi do nie jednej osoby. Bo czasami warto jest być upartym, i zawalczyć o siebie.

„Otwórz się na miłość” to nie tylko emocje, miłość, pokonywanie swoich własnych przeciwności, ale i piękno zimy, świąt, festynu, Krakowa, Zakopanego, Tatr i uśmiechniętych ludzi do około. Moje serce całkowicie się jej poddało. Natalia Sońska kolejny raz sprawiła mi nie małą radość swoją książką. Nie tylko święta, ale każdy dzień roku jest idealną okazją aby zapoznać się z tą historią.

Czasami przychodzi taki czas, że po prostu potrzebujemy tej drugiej połówki, nawet jak wydaję nam sie inaczej. Ania jest właśnie taką kobietą, przed którą los zesłał mężczyznę, który całkowicie odmieni jej życie. Czy w ten magiczny i świąteczny czas, Ania znajdzie miłość?

Opowieść rozpoczyna się niespiesznie, ukazując życie Ani, i jej codzienność....

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Bardzo cicha noc Ewelina Dobosz, Emilia Szelest
Ocena 6,4
Bardzo cicha noc Ewelina Dobosz, Emi...

Na półkach: , , , ,

Iga to kobieta, która chcę jak najszybciej skończyć ze swoim nieudanym małżeństwem.
Wiktor to mężczyzna, który dopiero co wyszedł z paki, i marzy mu się spokój, najlepiej w jakimś malowniczym miejscu.
Jednakże ich spotkanie zostało już przesądzone, tym samym pewne zdarzenia, które mają się wydarzyć popchną ich do naprawdę radykalnych kroków.

Początek książki zapowiadał się naprawdę dobrze. Poznałam obawy Igi, oraz pełnego nadziei Wiktora. Oboje wydawali się całkiem ciekawi, do czasu aż się nie spotkali. Im dłużej przebywali ze sobą, i im dłużej planowali zrealizować "plan" Igi, to tym byli coraz bardziej nie do zniesienia.

Nie spodziewałam się, że będę miała do czynienia z rozchwianymi emojonalnie i wulgarnymi bohaterami. Iga i Wiktor po prostu nie powinni byli się dalej spotykać, ale z wiadomego powodu ta parka musiała cały czas ze sobą przebywać, tym samym coraz bardziej mnie do siebie zniechęcać.

To nie tak, że książka "Bardzo cicha noc" nie podobała mi się zupełnie, bo to byłaby nieprawda. Jeśli chodzi o warsztat literacki, dobrze mi znany styl Emilii Szelest, ciekawy pomysł na fabułę, i wartką akcję, bo działo się tu coś bez przerwy, to gdyby nie sami główni bohaterowie to by to była historia idealna. Ale niestety bohaterowie nie mieli w sobie tego czegoś co by sprawiało wrażenie poczucia, że są żywi, że można w jakoś sposób się z nimi utożsamić. Niestety byli bezbarwni, ale poza nimi to cała reszta książki była bardzo interesująca.

Iga to kobieta, która chcę jak najszybciej skończyć ze swoim nieudanym małżeństwem.
Wiktor to mężczyzna, który dopiero co wyszedł z paki, i marzy mu się spokój, najlepiej w jakimś malowniczym miejscu.
Jednakże ich spotkanie zostało już przesądzone, tym samym pewne zdarzenia, które mają się wydarzyć popchną ich do naprawdę radykalnych kroków.

Początek...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Śledczy ruszyli do działania w momencie jak otrzymali wezwanie. Na miejscu znaleźli martwego mężczyznę, ewidentnie zastrzelonego, a jego żona Evie staję się główną podejrzaną. Dlaczego? Jej przeszłość nie pozwala o sobie zapomnieć. Dodatkowo do śledztwa dochodzi jeszcze jedna kobieta Flora Dane, która z całego serca nienawidzi zabitego mężczyznę. Czy detektyw D.D. Warren odkryję kto stał za jego śmiercią? Kto kłamie, a kto mówi prawdę?

Przyznać się muszę, że to moje pierwsze spotkanie z twórczością Lisy Gardner, a znajdę sobie sprawę że ma pokaźną kolekcję. Sięgnęłam po tą książkę z ciekawości, by przeczytać opowieść która miała mną wstrząsnąć, bo tak się zapowiadało. Ale niestety, nie wyszło aż tak dobrze.

Muszę przyznać, że od samego początku dobrze bawiłam się z książką „Powiem tylko raz”. Prawdziwe śledztwo, trudna sprawa, morderstwo, podejrzana i w tym wszystkim coś nie gra. Akcja od pierwszych stron była dynamiczna, fabuła wciągająca intrygująca, a postawa bohaterów bardzo przyjemna.

Będąc już tak pod koniec 1/4 książki, fabuła za dużo zaczęła zdradzać. Lisa Gardner nagle postanowiła zacząć mi zdradzać niektóre wątki, przez co nadzieję, że na koniec książki zostanę zaskoczona tym, kto tak naprawdę zabił zostały zniszczone. Niestety zaczęłam się domyślać kto to zrobił, a autorka mnie w tym utwierdziła. Tym samym przez to zakończenie niestety było dla mnie bardzo średnie. Jednakże patrząc na całokształt książki, to przeważały z nią dobre chwile. Może jeszcze kiedyś sięgnę po inne książki autorki.

Śledczy ruszyli do działania w momencie jak otrzymali wezwanie. Na miejscu znaleźli martwego mężczyznę, ewidentnie zastrzelonego, a jego żona Evie staję się główną podejrzaną. Dlaczego? Jej przeszłość nie pozwala o sobie zapomnieć. Dodatkowo do śledztwa dochodzi jeszcze jedna kobieta Flora Dane, która z całego serca nienawidzi zabitego mężczyznę. Czy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Dwie główne bohaterki naszej powieści to siostry Marietta i Berenica, z początku poznajemy ich historię, a z czasem dochodzą nowi bohaterowie na których również skupia się ta opowieść.

Z początku można się troszkę pogubić, gdyż mamy tu opowieść przeróżnej maści bohaterów, ich życiu i codziennych problemach. Z czasem jednak się przyzwyczaiłam i łatwiej było mi zrozumieć, o kim w danej chwili jest opowieść. Z pewnością najbardziej trafiającą postacią była Marietta, która żyła w dosyć trudnym związku z narzeczonym, i po prostu im się nie układało, przez co pewne zaloty jednego mężczyzny tak bardzo na nią działały.

Na pewno w „Zostań moim aniołem” będziecie mieli dużo ciekawych wątków i przemyśleń autorki, które po prostu trafiają w serce czytelnika. To tak bardzo urocza i prawdziwa historia, że cieszę się z tego, że nie odkładałam ją aż tak bardzo na potem.

Były tylko dwie kwestie, które trochę mi przeszkadzały. Mianowicie to brak tego klimatu świąt, bo spodziewałam się stołu, choinek, prezentów, w ogóle tej całej otoczki, ale z pewnością to jest zimowa historia. Tak samo zakończenie nie za bardzo było niestety kompletnie nie dla mnie, ale to nie oznacza, że wam też się nie spodoba. Spędzałam czas z bardzo przyjemną książką.

Dwie główne bohaterki naszej powieści to siostry Marietta i Berenica, z początku poznajemy ich historię, a z czasem dochodzą nowi bohaterowie na których również skupia się ta opowieść.

Z początku można się troszkę pogubić, gdyż mamy tu opowieść przeróżnej maści bohaterów, ich życiu i codziennych problemach. Z czasem jednak się przyzwyczaiłam i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

„I przemówiły ludzkim głosem”, to zbiór opowiadań, w których poznany bohaterów takich jak choćby karpia, stado dzików, rudego kotka, psa, a nawet pająka! Te zwierzątka postanowią pomieszać w życiu niektórym ludziom.

Siedem różnych opowieści, które różnią się całkowicie fabułą o siebie, mają jeden i ten sam cel - pokazać, że dobre rzeczy mogą się zdarzyć jeśli tylko w nie uwierzymy, i czasami im trochę pomożemy. Bohaterów poznajemy tu różnych od przepracowanej kobiety, samotnej matki, chorego chłopaka, aż po gburowatego sprzedawcy. W ich życiu wydarzyło się wiele rzeczy, ale w książce „I przemówiły ludzkim głosem”, to zwierzęta dają nadzieję i pozwalają wkroczyć zmianą.

Nie mogę powiedzieć, że były same dobre historie. Jedne były dla mnie mniej porywające, i trochę nie trafiające w moje gusta, ale przeważały te naprawdę dobre opowiadania, które czasem zasmucały, a czasem mnie uszczęśliwiały. Taką książkę idealnie jest czytać małym dzieciom, tylko trzeba uważać, by nagle nie zamarzyło by kupić karpia i go w domu hodować.

Każde opowiadanie było inne, ale jak wspomniałam sens był do siebie bardzo podobny. Zwierzęta najróżniejszej maści potrafiły w bohaterach tej książki, obudzić coś o co sami się nawet nie podejrzewali. Myślę, że jak i we mnie, tak i w was ta książka będzie potrafiła wzbudzić wiele najróżniejszy emocji, a nawet wpłynąć na niektóre wasze dotychczasowe przemyślenia. To co w niej jest najfajniejsza, to że można ją sobie powoli dawkować, ale jestem pewna, że szybko byście przez nią przebrnęli.

„I przemówiły ludzkim głosem”, to zbiór opowiadań, w których poznany bohaterów takich jak choćby karpia, stado dzików, rudego kotka, psa, a nawet pająka! Te zwierzątka postanowią pomieszać w życiu niektórym ludziom.

Siedem różnych opowieści, które różnią się całkowicie fabułą o siebie, mają jeden i ten sam cel - pokazać, że dobre rzeczy mogą się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Kiedy marzenie, zamienia się w koszmar. Julia chcę zarobić dużo pieniędzy by otworzyć firmę sprzątającą, a w tym pomogłaby jej praca u Państwa Borewskich. Szybko zgadzają się na jej zatrudnienie, i proponują jej zamieszkanie z nimi. Julia podejmuje decyzję, która całkowicie zmieni jej dotychczasowe życie. Czy będzie w stanie uciec?

Nie czytałam wcześniejszych książek Alicji Sinickiej, choć posiadałam jej poprzednie książki. Nie ciągnęło mnie do nich tak jak na początki, i by się to nie powtórzyła również ze "Służącą" to postanowiłam szybko się za nią zabrać.

Dobrze zrobiłam, bo otrzymałam historię z mocno trzymającym w napięciu thrillerem, i masą intryg w których też sama Julia brała udział. Od pierwszych stron książki byłam zapewniona, że będzie niepokojąco, i choć później akcja rozwijała się już wolniej, to gdy się rozkręciła działo się coś cały czas.

Bardzo interesująco jest tu pokazana rodzina Borowskich, jakby każdy z nich skrywał jakąś tajemnicę, przez co chciałam jeszcze bardziej zgłębić ten temat. Autorka nie od razu wystawia najlepsze karty, tylko powoli je dawkuje, przez co nie potrafiłam się oderwać od tej fabuły. To bardzo ciekawy i mocno zakorzeniony thriller, który sprawił, że zaczęłam zadawać sobie wiele pytań. Choćby takich, dlaczego Julia nie próbowała uciekać? Miała tyle sposobności, ale przecież ta historia nie może się skończyć w połowie! Zostałam bardzo mile zaskoczona, i z chęcią przeczytałabym coś jeszcze tej autorki.

Kiedy marzenie, zamienia się w koszmar. Julia chcę zarobić dużo pieniędzy by otworzyć firmę sprzątającą, a w tym pomogłaby jej praca u Państwa Borewskich. Szybko zgadzają się na jej zatrudnienie, i proponują jej zamieszkanie z nimi. Julia podejmuje decyzję, która całkowicie zmieni jej dotychczasowe życie. Czy będzie w stanie uciec?

Nie czytałam...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Dwójka tak różnych sobie ludzi spotyka się całkowicie przypadkowo, i między nimi pojawia się więź której nie sposób wytłumaczyć. Sara ma gołębie serce, i wszystko zrobi by pomóc swoim podopiecznym, a Daniel całe życie skupiał się na swojej karierze sportowej, ale przez kontuzję całkowicie się załamał. Teraźniejszość miesza się z przeszłością, pokazując nam czasy II wojny światowej. Czy kiedy czegoś tak naprawdę pragniemy, jesteśmy w stanie to zdobyć?

„Gdybym cię nie spotkała” to kolejny tom z serii domków, gdzie tym razem naszymi bohaterami są Sara i Daniel, którzy walczą ze swoimi słabościami, ale osobno idzie im to dosyć opornie.

Klimat książki kompletnie mnie pochłonął, i oczarował. Wpłynął na moje emocje i myśli. Fabuła książki jest tak skonstruowana, że wydaję się, jakby prawdziwy mróz można było przegonić ciepłym kocykiem, i gorącą herbatką. To wrażenie nie opuszczało mnie do końca historii.

Agata Przybyłek dzięki swojej książce przekazuję nam bardzo znaną wartość, ale o której często zapominamy, że pomagać możemy zawsze! Nie musimy mieć do tego powodu, w końcu dobro to nie jest rzecz, która ma się nam opłacać, tylko gest który sprawia tej drugiej osobie uśmiech, a w naszych sercach radość. To było piękne, i wszystkie niesnaski między bohaterami poznawałam z przymróżeniem okiem.

Jedyna rzecz, która trochę mi ten przytulny klimat niszczyła, to dołączenie w książce, historii która dzieję się w II wojnie światowej. Bo nie wiem czy wiecie, ale tu mamy dwa czasy, teraźniejsze i te przeszłe. Ta historia nie była zła, też w pewien sposób była wyjątkowa, ale jakoś nie wpasowała mi się w resztę klimatu książki. Ale tak odebrałam to ja.

„Gdybym cię nie spotkała” niesie nadzieję, ale pokazuję że czasami musimy przejść bardzo trudną drogę by zaznacz prawdziwego szczęścia. Bardzo przyjemnie spędziłam z nią czas.

Dwójka tak różnych sobie ludzi spotyka się całkowicie przypadkowo, i między nimi pojawia się więź której nie sposób wytłumaczyć. Sara ma gołębie serce, i wszystko zrobi by pomóc swoim podopiecznym, a Daniel całe życie skupiał się na swojej karierze sportowej, ale przez kontuzję całkowicie się załamał. Teraźniejszość miesza się z przeszłością,...

więcej Pokaż mimo to