-
ArtykułyKsiążki o przyrodzie: daj się ponieść pięknu i sile natury podczas lektury!Anna Sierant4
-
ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński37
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać417
-
Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz2
Biblioteczka
2020-04-27
2020-01-05
Kiedy cierpisz na Syndrom DDA.
Moi drodzy dziś porozmawiamy o tym, jaki wpływ na życie dorosłych dzieci alkoholików ma fakt dorastania w rodzinie, gdzie alkohol był stałym elementem ich dzieciństwa. Już na wstępie zaznaczyć należy, że często w tak dysfunkcyjnej rodzinie alkohol to nie jedyny jej problem. Nierzadko bowiem osoba uzależniona dopuszcza się również aktów przemocy fizycznej i psychicznej wobec swoich najbliższych. A niestety dzieci bardzo mocno przeżywają tego rodzaju sytuacje, a co za tym idzie, nie pozostają one bez wpływu na ich późniejsze, już samodzielne życie. I tak oto wyróżnić możemy trzy podstawowe z możliwych scenariuszy tego, jak może wyglądać życie takiej osoby.
Pierwszym i najbardziej optymistycznym wariantem jest to, że osoba taka mając w pamięci piekło, przez jakie przeszła ona i jej bliscy znajdzie w sobie siłę i zrobi wszystko, aby nie wpaść w macki nałogu i stworzy szczęśliwą rodzinę. Trudna przeszłość stanie się motywacją w darzeniu do lepszego życia.
Druga możliwość jest niestety taka, że mimo traumy, przez jaką przeszliśmy, również będziemy zaglądać do kieliszka coraz częściej, znajdując usprawiedliwienie w potrzebie zapomnienia i uciszenia wspomnień z przeszłości. W rezultacie jest to bardzo prosta droga do tego, abyśmy również popadli w alkoholizm.
I wreszcie trzeci przejaw syndromu DDA to sytuacja, w której mimo tego, że jesteśmy już dorośli ciągle w głębi nas mieszka to skrzywdzone dziecko z przeszłości, które potrzebuje miłości i uwagi, której nie doświadczyliśmy w dzieciństwie. Chcemy zbudować szczęśliwą rodzinę, ale nie mamy w sobie siły, aby o to szczęście walczyć. Tkwiące w nas poczucie strachu, krzywdy i lęku nie pozwala nam uwierzyć, że mamy prawo być szczęśliwi. Żyjąc w takim przeświadczeniu, stajemy się słabi i zalęknieni, a tym samym możemy stać się ofiarą dla kogoś, kto tę naszą słabość wykorzysta i uczyni z naszego życia piekło.
Piszę o tym, ponieważ dziś chcę opowiedzieć Wam o książce Magdaleny Kozioł „Egzotyczny ptak”, której główna bohaterka Lena jest właśnie osobą z przypadłością syndromu DDA. Przez całe życie patrzyła na to, jak wiele znosiła jej matka, nie mając siły, aby przeciwstawić się mężowi alkoholikowi, a i ona sama również doznała bardzo wiele krzywdy z jego strony. Dla siebie i swojej rodziny pragnęła lepszego życia. Szansą na spełnienie tego marzenia miał być Grzegorz, wysoki rangą wojskowy. Niestety po ślubie bardzo szybko kobieta przekonuje się, że to małżeństwo jest przedłużeniem jej gehenny. Grzegorz pomimo tego, że jest wojskowym i winien wykazywać się szlachetnością i dobrym wychowaniem dla żony okazuje się katem. Zamyka ją w klatce własnych chorych oczekiwań i wymagań. Upokarza, znęca się fizycznie i psychicznie, wmawiając kobiecie, że jest nikim i bez niego sobie nie poradzi. Wręcz zaszczuta przez tyranię małżonka Lena swoje pocieszenie znajduje w osobie swojej córeczki Marysi. To dla niej chce zawalczyć o lepsze życie. Chce, aby dziewczynka dorastała w bezpiecznym domu otoczona ciepłem i miłością. Czy znajdzie w sobie odwagę, by przeciwstawić się Grzegorzowi i wyrwać się z tego zaklętego kręgu przemocy? Aby się tego dowiedzieć, musicie sami sięgnąć po książkę, bo ja oczywiście nie zdradzę Wam ani słowa więcej. Powiem tylko tyle, że jest to książka inna niż wszystkie.
I w tym miejscu rodzi się pytanie, w czym tkwi jej wyjątkowość? Wielu z Was zapewne czytało książki o podobnej tematyce, ale wyjątkowość tej historii tkwi w tytułowym „Egzotycznym ptaku”, który, jak pisze autorka, tkwi w każdym z nas, ale nie każdy jest w stanie go dostrzec.
Lena jest osobą głęboko wierzącą i wspierana mocą aniołów wkrótce przekona się, że tuż za rogiem czekają na nią zmiany, jeśli tylko się na nie otworzy. W książce odnajdziemy wiele wątków, które w pewnym momencie w zaskakujący sposób łączą się ze sobą, tworząc bardzo emocjonalną i poruszającą historię, od której nie sposób się oderwać. Ale o tym musicie już przekonać się sami.
Tytuł ten jest moim pierwszym spotkaniem z twórczością Magdaleny Kozioł, ale już teraz wiem, że bardzo szybki będę chciała sięgnąć po kolejne Jej książki, gdyż w tej historii odnalazłam wszystko to, czego szukam i co cenię w książkach. Ważny życiowy temat, autentyczne i wyraziste kreacje bohaterów, emocje, refleksje. To wszystko z bardzo wciągającym stylem pisania, którym posługuje się Pani Magdalena, sprawia, że książkę czyta się bardzo szybko i z ogromnym zaangażowaniem. Jestem pewna, że jeśli na lekturę tej książki zdecyduje się osoba pochodząca z rodziny dotkniętej chorobą alkoholową, bądź taka, dla której małżeństwo jest pasmem codziennych udręk i zniewag, może stać się ona dla niej swego rodzaju impulsem do zmian i tchnieniem wiary w lepsze jutro. Nikt nie powie Ci, że będzie łatwo, ale nigdy nie wolno nam tracić nadziei.
Ponadto warto, aby tę książkę przeczytały także osoby, których opisany w książce problem nie dotyczy. A to dlatego, że jak pokazuje historia Leny, w całym procesie dążenia do odzyskania pełni upragnionej wolności bardzo ważni są ludzie, których osoby te spotykają na swojej drodze. Ważne, więc jest, żebyśmy jeśli kiedykolwiek spotkamy kogoś w podobnej sytuacji, wiedzieli jak jej pomóc.
„Egzotyczny ptak” to historia, w której nienawiść i przemoc splatają się z miłością, wiarą, nadzieją i chorobą. Aby wyzwolić się z macek demonów przeszłości, trzeba zdobyć się na wybaczenie. Czy Wy potrafilibyście wybaczyć?
Recenzja powstała we współpracy z wydawnictwem WasPos, za co bardzo dziękuję.
http://kocieczytanie.blogspot.com/2020/01/kiedy-cierpisz-na-syndrom-dda.html
Kiedy cierpisz na Syndrom DDA.
Moi drodzy dziś porozmawiamy o tym, jaki wpływ na życie dorosłych dzieci alkoholików ma fakt dorastania w rodzinie, gdzie alkohol był stałym elementem ich dzieciństwa. Już na wstępie zaznaczyć należy, że często w tak dysfunkcyjnej rodzinie alkohol to nie jedyny jej problem. Nierzadko bowiem osoba uzależniona dopuszcza się również aktów...
2019-12-17
Kim naprawdę jesteś, kogo grasz?
Słowa pewnej piosenki mówią:
„Kim naprawdę jesteś? Pokaż swą prawdziwą twarz. Kim naprawdę jesteś, kogo grasz”?
Mówi się, że życie to teatr, w którym my ludzie odgrywamy główne role. Poniekąd jest to prawdą, ponieważ każdego dnia jesteśmy zobligowani do tego, aby dostosowywać swoje zachowanie i postępowanie do sytuacji i okoliczności, w jakich się znajdujemy. Ważne jest jednak, aby nie zatracić własnej osobowości i móc być sobą. Każdy z nas potrzebuje mieć takie miejsce i osoby, przy których może czuć się swobodnie i nie musi niczego udawać. Świadomość posiadania swojej bezpiecznej przystani bowiem budzi w nas poczucie bezpieczeństwa i szczęścia.
A teraz moi kochani mam do Was prośbę, abyście przez chwilę wyobrazili sobie, że nagle musicie zapomnieć kim naprawdę jesteście, najlepiej wymazując z pamięci swoją dotychczasową tożsamość. Co więcej musicie porzucić swoje dotychczasowe życie, a Wasza teraźniejszość i przyszłość staje się wielką niewiadomą. Nie macie też pojęcia jak długo potrwa taki stan rzeczy kilka tygodni, miesięcy, lat, a może całe życie. Czy w ogóle możliwe jest takie życie? Jak długo da się w nim wytrwać?
O tym, że się da przekonały się główne bohaterki powieści Karoliny Klimkiewicz „Dopóki starczy mi sił”, z której recenzją dziś do Was przychodzę.
Zolę Henderson i jej ciotkę Camille siedem lat temu los zmusił do ucieczki przed demonami przeszłości. Tak naprawdę nigdzie nie są bezpieczne. Aby przeszłość ich nie dopadła, nigdy nie wolno im pokazać swojej prawdziwej twarzy. W swoim życiu odegrały już wiele perfekcyjnie zagranych ról. Obie bohaterki nie mogą również przywiązywać się do miejsc i ludzi, których spotykają na swojej drodze. Wszyscy oni pojawiają się w ich życiu tylko na chwilę i nigdy nie są świadomi tego, że te dwie kobiety, to tylko misternie zbudowane kreacje wyglądu, osobowości i historii życiowej, które same sobie wymyśliły i zrobiły wszystko, aby zarówno one same, jak i otoczenie w nie uwierzyły. Jeszcze wczoraj mogły być zupełnie kimś innym. Trzy miesiące, to maksymalny czas w którym pozwalają sobie na zatrzymanie się w jednym miejscu i bycie postacią, w którą aktualnie się wcieliły. Po tym czasie następuje kolejna przemiana osobowości. Zmiana imienia, nazwiska wyglądu i kolejnej wiarygodnej historii, adekwatnej do tego, jak chcą, aby ludzie, których spotkają w już zupełnie nowym dla siebie miejscu je postrzegali. Wszystko po to, by On nie trafił na ich ślad.
"Kolejna skreślona miejscowość na liście. Czerwony flamaster przejeżdża wzdłuż nazwy, którą muszę jak najszybciej wymazać ze swojej głowy i serca."
Co takiego stało się w życiu naszych bohaterek, że muszą uciekać podejmując aż tak daleko idące środki ostrożności i kim jest ten, który ich szuka? To jest główne pytanie, na które my czytelnicy chcemy, jak najszybciej poznać odpowiedź. Ale na tę odpowiedź musimy trochę poczekać.
Kiedy my czytelnicy zaczynamy śledzić perypetie bohaterek powieści trafiają one do małego nadmorskiego miasteczka Jonesport. Nie wiedzą jeszcze, że to niepozorne miejsce bardzo mocno wpłynie nie tylko na nie same, ale także na ich życie. Jak się przekonacie miasteczko to jest ich przekleństwem, a jednocześnie jedyną szansą na odzyskanie wolności. Jednak nie będzie to łatwe, gdyż za tak wielki dar jakim jest wolność będą musiały zapłacić bardzo wysoką cenę. Jednak więcej nic Wam nie zdradzę. Przekonajcie się sami, czy obu kobietom starczy sił, aby odzyskać własne „ja” i odnajdźcie odpowiedzi na wszystkie nurtujące czytelnika pytania, których podczas lektury książki jest co najmniej kilka.
„Dopóki starczy mi sił” to bardzo wciągająca i dająca do myślenia książka adresowana głównie do młodzieży, aczkolwiek jestem pewna, że starszy czytelnik również znajdzie w niej cenne dla siebie wartości. Poznając koleje losów Zoli i jej krewnej z dojmującą siłą dociera do nas świadomość, jak wielkim szczęściarzem jest człowiek, który może powiedzieć, że ma swoje miejsce na ziemi, w którym czuje się bezpiecznie. Przez cały czas czytania książki ogromnie podziwiałam postawę Zoli. Dziewczyna mimo że dopiero niedawno skończyła osiemnaście lat wykazuje się ogromną dojrzałością. Jak sama mówi na początku, kiedy jej życie stało się kręgiem nieustających przemian było to fajne uczucie, jednak teraz pragnienie wolności jest coraz silniejsze.
„Czułam się jak w grze, mogłam nadać sobie nowe imię, stworzyć wymarzoną osobę i nią być, to była namiastka nowego życia, tabula rasa. Każdy marzy o tym przynajmniej raz. Rzucić wszystko i móc zacząć od początku, bez wad i błędów, bez oczekiwań i konsekwencji. Jedyny szkopuł w zmianie życie polegał na tym, że w pewnym momencie zamiast je zmienić, zwyczajnie je tracimy. Stajmy się Nikim – a każde nowe wcielenie przypomina o tym fakcie”.
Czy zwycięży ono ze strachem, który stał się nieodłącznym elementem tych siedmiu lat? Nie pozostaje Wam nic innego, jak tylko sięgnąć po książkę i samemu się przekonać do czego gorąco zachęcam.
"Ból, uczucie towarzyszące mi przez całe życie. Strach - jego najbliższy przyjaciel. Jak bliźnięta - nierozłączni. Ich młodszy brat - zmęczenie. Pojawiło się znacznie później, dając znać, że to jeszcze nie koniec, mimo że o niczym innym nie marzę".
Zapewniam Was, że książka ta wciągnie Was od pierwszej chwili i nim się spostrzeżecie dotrzecie do końca tej zajmującej i bardzo ciekawej opowieści o trudnym losie dwóch silnych kobiet, które każdego dnia żyją w świecie iluzji, pozbawia szansy na posiadanie czegoś stałego i własnego. Wiedzą, co może się stać, kiedy zabraknie im sił. Czy znajdą w sobie odwagę, by wreszcie zaryzykować i stawić czoła przeszłości? Nie pozwólcie, aby te wszystkie pytania dłużej pozostawały bez odpowiedzi i koniecznie przeczytajcie „Dopóki starczy mi sił”. Dzięki temu, że bardzo szybko Zola i Camilla stają nam się bliskie, książka dostarcza nam wielu emocji. Trzymamy kciuki za ich dążenie do odzyskania pełni normalnego życia.
Jak widzicie, książkę tę zdecydowanie warto przeczytać, więc nie zatrzymuję Was dłużej, abyście mogli niezwłocznie to zrobić.
Recenzja powstała we współpracy z autorką oraz wydawnictwem Novae res, za co bardzo dziękuję.
Inne książki autorki, które recenzowałam:
„Wybacz mi”.
https://kocieczytanie.blogspot.com/2019/12/kim-naprawde-jestes-kogo-grasz.html
Kim naprawdę jesteś, kogo grasz?
Słowa pewnej piosenki mówią:
„Kim naprawdę jesteś? Pokaż swą prawdziwą twarz. Kim naprawdę jesteś, kogo grasz”?
Mówi się, że życie to teatr, w którym my ludzie odgrywamy główne role. Poniekąd jest to prawdą, ponieważ każdego dnia jesteśmy zobligowani do tego, aby dostosowywać swoje zachowanie i postępowanie do sytuacji i okoliczności, w...
2019-12-12
Kiedy opada kurtyna złudzeń.
Dla większości rodziców dzieci stanowią centrum ich życia. Jako rodzice jesteśmy w stanie wiele poświęcić, aby nasze dzieci miały szczęśliwe dzieciństwo i dorastając w kochającej się rodzinie miały wszelkie niezbędne im do nauki i rozwoju warunki. Często snujemy plany odnośnie do tego, w jakim kierunku potoczy się droga naszej latorośli, kiedy przyjdzie czas wkroczyć na drogę dorosłości i zdecydować o wyborze studiów oraz podjąć inne poważne decyzje, które będą miały znaczący wpływ na jego przyszłość. Jednak niestety zapominamy przy tym często o jednej najważniejszej kwestii. To nie jest nasze życie. My nie możemy układać go za nasze dziecko. To ono ma prawo decydować samo o sobie i nie zawsze te decyzje będą zgodne z naszymi wobec niego oczekiwaniami.
Dziś za sprawą książki Agaty Marzec „Cena złudzeń”, o której chcę Wam opowiedzieć, przekonamy się, jak bardzo bolesny dla rodziców i destrukcyjny dla całej rodziny może okazać się moment, w którym uświadomimy sobie, że te wszystkie wyidealizowane wizje, w których przez lata kreowaliśmy kształt przyszłości dziecka, okazały się tylko naszymi złudzeniami. A zapewne wszyscy doskonale wiemy, że karmiąc się złudzeniami prędzej, czy później los zmusi nas do poniesienia za nie konsekwencji. Przekonali się o tym główni bohaterowie powieści, ale zacznijmy od początku.
Poznajcie rodzinę Ziembiaków. Hanna, Ksawery i Karolina, choć są skromnie żyjącą robotniczą rodziną, to cieszą się szczęściem i spokojem, który gości w ich domu. Każdy z członków tej rodziny jest bardzo charakterystyczną postacią. Ksawery to mąż i ojciec, który robi wszystko, aby żonie i córce niczego nie brakowało. Hanna natomiast jest kobietą, która swoją wszelką ufność pokłada w Bogu i to jemu wszystko zawierza. Dumą rodziców jest Karolina. Córka jest ponad przeciętnie uzdolniona. Stoją przed nią otworem drzwi najlepszych uczelni, które zabiegają o to, aby dziewczyna wkroczyła w poczet ich studentów. W momencie, kiedy my czytelnicy mamy możliwość poznać tę rodzinę, solidne dotychczas fundamenty, na których została zbudowana, chwieją się w posadach. Małżonkowie przeżywają dramatyczną decyzję swojej córki, która niedawno skończyła już osiemnaście lat i w momencie, kiedy powinna decydować o tym, jaki kierunek studiów wybierze, ona oznajmia, że rzuca naukę. Zrozpaczeni rodzice nie wiedzą co robić, ale to niestety okazuje się niejedyna druzgocąca wiadomość. Wkrótce bowiem, Hanna od osób trzecich dowiaduje się, że jej kochana, dotychczas grzeczna i ułożona córka spotyka się z dużo starszym od siebie, żonatym mężczyzną. Cała okolica aż huczy od plotek, a zrozpaczona matka szuka pomocy.
Czy tę rodzinę da się jeszcze uratować, musicie przekonać się sami? Ja ze swej strony powiem tylko tyle, że w przypadku tej rodziny doskonale sprawdza się powiedzenie „uderz w stół, a nożyce się odezwą”, ponieważ spędzające spokojny sen z powiek Hanny postępowanie córki, budzi skrywane przez lata pragnienia i marzenia pozostałych członków rodziny. Jaka jest zatem prawda, Czy każdy z nich odgrywał przez całe życie narzucone sobie role. Czy nigdy nie byli tak naprawdę wolni? Sprawdźcie to koniecznie sami.
Na kartach swojej najnowszej powieści autorka wspaniale pokazała nam, w jak skrajnie różny sposób mogą reagować osoby na tę samą sytuację. Hanna, dowiedziawszy się o niemoralnym prowadzeniu swojego dziecka, przeżywa kryzys wiary, podupada na zdrowiu i zrozpaczona szuka pomocy. Chce, aby ktoś powiedział jej, jak naprawić rodzinę. Zadaje sobie pytanie, gdzie popełnili z mężem błąd i dlaczego nic wcześniej nie zauważyli. Ksawery natomiast do wszystkiego podchodzi z dużą dozą spokoju, pozostawiając wszystko własnemu biegowi, co jest zupełnie niezrozumiałe dla jego małżonki. Czego natomiast pragnie sama Karolina i czym są podyktowane jej wybory, tego oczywiście Wam nie zdradzę.
„Ziembiakówna chciała wygłosić kolejną szorstką uwagę, a właściwie rzucić mu ją w twarz, ale powstrzymała ją czuwająca siła rozsądku. Wiedziała już wszystko. Tulił się do niej potwór w ludzkiej skórze. Nie mógł wiedzieć, czym jest serce, bo sam go nie miał. Kochał tylko siebie i wokół swojej osoby zorganizował cały wszechświat. Reprezentował podwójną moralność, sprytnie skrojoną na miarę swoich potrzeb i popędów. Był wynaturzonym hedonistą pozbawionym refleksji. Jedyne kryterium oceny człowieka stanowiły dla niego pieniądze”.
„Cena złudzeń” to niezwykle cenna lekcja dla nas czytelników niosąca w sobie bardzo ważny przekaz, aby nie postrzegać innych poprzez własne złudzenia, bo wówczas nigdy nie dowiemy się, jaki dany człowiek jest naprawdę, a odkrycie prawdy może kosztować nas wiele cierpienia.
Agata Marzec z ogromną starannością wykreowała portrety swoich bohaterów. Choć moje odczucia względem każdego z nich były zupełnie różne, to jednak niewątpliwie każda z nich jest bardzo wyrazista.
Mojej sympatii nie wzbudziła głowa rodziny. Ksawery zachowywał się zupełnie jak nie mężczyzna. Taka mimoza bez charakteru. Hanna natomiast to kobieta, która została w tej trudnej sytuacji zupełnie sama i sama musi dźwigać jej ciężar. Ona cierpi najbardziej. Jeśli chodzi o Karolinę, to początkowo zupełnie nie rozumiałam jej postępowania, ale z biegiem rozwoju fabuły stopniowo to się zmieniało.
Perypetie rodziny Ziembiaków przedstawiają różne oblicza i barwy miłości. Odnajdziemy tu miłość małżeńską, rodzicielską, miłość dziecka do rodziców, miłość do Boga, no i oczywiście miłość zakazaną. Jest to książka pełna miłości, obaw, lęków i pragnień skrywanych przez jej bohaterów.
Jak widzicie, jest to powieść wielopłaszczyznowa o głębokim spektrum rozważań i przemyśleń. Przyjemności z czytania dostarcza również niezwykły kunszt literacki autorki oraz wspaniały język, jakim się posługuje. Cóż więcej mogę Wam napisać? Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko gorąco zachęcić Was do przeczytania „Ceny złudzeń” i zapewnić Was, że podczas lektury nie unikniecie refleksji na temat Waszej rodziny.
Inne książki autorki, które czytałam:
„Wieża z piasku".
Recenzja powstała we współpracy z wydawnictwem Replika, za co bardzo dziękuję.
https://kocieczytanie.blogspot.com/2019/12/kiedy-opada-kurtyna-zudzen.html
Kiedy opada kurtyna złudzeń.
Dla większości rodziców dzieci stanowią centrum ich życia. Jako rodzice jesteśmy w stanie wiele poświęcić, aby nasze dzieci miały szczęśliwe dzieciństwo i dorastając w kochającej się rodzinie miały wszelkie niezbędne im do nauki i rozwoju warunki. Często snujemy plany odnośnie do tego, w jakim kierunku potoczy się droga naszej latorośli, kiedy...
2019-12-08
Czy w obliczu doświadczeń przeszłości mamy prawo być szczęśliwi?
W kontekście relacji między ludzkich krąży przekonanie, że przeciwieństwa się przyciągają. Jednak ja sama nie do końca się z tym zgadzam. Owszem zgodzę się ze stwierdzeniem, że kobiety i mężczyźni są od siebie bardzo różni, ale jednak w odniesieniu do tworzenia bliskich relacji z drugim człowiekiem takich jak miłość lub przyjaźń, w moim odczuciu przeświadczenie to nie ma zupełnie racji bytu. Chcąc zbudować związek, czy też przyjaźń zazwyczaj łatwiej nam odnaleźć wspólną płaszczyznę porozumienia i sympatii z osobą, która ma podobne do nas poglądy i doświadczenie życiowe, podobnie postrzega świat. Nie bez kozery mówi się przecież, że„ciągnie swój do swego". Wierzymy bowiem, że osoba, która osobowościowo, a często i emocjonalnie jest podobna do nas samych, będzie mogła nas bardziej zrozumieć, przez co rodzi się szansa na stworzenie czegoś naprawdę wyjątkowego. I owszem, jest to jak najbardziej możliwe, ale co w przypadku, kiedy los splata ze sobą drogi osób, których życie bardzo mocno doświadczyło, a oni sami każdego dnia czują, że tkwią w piekle, z którego nie mogą się wyrwać? Czy będą oni w stanie dać sobie wzajemnie siłę do tego, aby podnieść się z kolan i wyrwać z kajdan bólu, które ściskają ich serca i dusze?
Z tak trudnym wyzwaniem będą musieli zmierzyć się główni bohaterowie powieści Natalii Murawskiej "Wszystkie nuty życia", z której recenzją dziś do Was przychodzę.
Maja Orzechowska i Mikołaj Zdybicki to dwoje młodych ludzi, którzy poznają się na wspólnej imprezie studenckiej i choć jeszcze nic o sobie nie wiedzą, to jednak od pierwszej chwili czują się w swoim towarzystwie wyjątkowo, chociaż jeszcze chwilę temu impreza ta była ostatnim miejscem, w jakim chcieliby się znaleźć. Każde z nich na przełomie roku doświadczyło traumatycznych przeżyć, które nadal nie pozwalają im wrócić do pełni normalnego życia. Demony przeszłości karmione wyrzutami sumienia i poczuciem winy czynią z ich życia czarną rozpacz.
Maja straciła swojego najlepszego przyjaciela. Przyjaźń, która łączyła ją z Kostkiem, była wyjątkowa. Taka, o której marzy każdy z nas. Przez cały czas Maja była przekonana, że oboje wiedzą o sobie nawzajem wszystko. Aż do tego dnia kiedy, zrozumiała, że jednak tak nie było i że choć Konstanty ją uwielbiał, to ta przyjaźń była dla niego niewystarczająca, aby dać mu siłę wytrwania. Dziś już go nie ma, a dziewczyna nadal nie może pogodzić się z tą stratą. W jej głowie ciągle kłębi się mnóstwo wyrzutów. Jak to się stało, że ona niczego wcześniej nie przeczuła, nie zauważyła. Nie chcąc więcej cierpieć z powodu straty bliskiej sobie osoby, Maja chce przestać czuć. Swoje życie wypełnia studiami i pracą w kawiarni.
„Ktoś, kto powiedział, że czas goi rany, był kłamcą. Albo w życiu nie przeżył niczego złego. Czas nie goi ran, pozwala jedynie nauczyć się, jak przetrwać mimo ich istnienia, pozwala nam egzystować, próbując ignorować, to co tak bardzo boli. Ale to nigdy, przenigdy nie jest tak, że po określonym czasie rany znikają”.
Mikołaj jest młodym mężczyzną, który boleśnie przekonał się, jak jedna pozornie błaha decyzja może w zaledwie kilka minut na zawsze zmienić życie nie tylko nas samych, ale co straszniejsze życie tych, których kochamy.
Choć od tamtejszych wydarzeń minęło już sporo czasu to, za każdym razem, kiedy patrzy na swoją siostrę Zosię, wszystkie bolesne wspomnienia wracają, a emocje pozostają wciąż żywe. Dziś życie chłopaka zdeterminowane jest, rządzą zemsty i pragnieniem sprawiedliwości. Jego obecną codziennością są imprezy, alkohol i przypadkowo poznane kobiety na jedną noc.
Zarówno Maja, jak i Mikołaj każdy swój dzień przeżywają w maskach pozorów, podczas gdy cierpienie trawi ich wnętrza. Jak możecie się domyślać, między tą dwójką rodzi się uczucie. Oboje czują, że jest, to coś niezwykłego, czego nie spodziewali się poczuć jeszcze kiedykolwiek. Jednocześnie są jeszcze pełni obaw i lęków, ale także tego, czy w obliczu własnej przeszłości mają prawo czuć to, co czują.
Miłość to piękne uczucie, ale czy wystarczy, aby kochać kogoś ze wszystkimi jego demonami, bliznami pozostałymi, po niespodziewanych ciosach od życia? Czy naszym bohaterom wystarczy siły, aby udźwignąć nie tylko swój przygniatający ich bagaż doświadczeń, ale także podnieść ku górze tę drugą osobę, kiedy ta upada w dół? O tym musicie przekonać się już sami, sięgając po książkę.
Natalia Murawska na kartach książki „Wszystkie nuty życia” przedstawiła bardzo przejmującą i chwytającą za serce historię, nie tylko w aspekcie tego, co przeżywają jej bohaterowie, ale również, a może przede wszystkim ze względu na dojmujące przeświadczenie tkwiącego w niej realizmu, które przez cały czas czytania książki nie opuszcza czytelnika. To, o czym czytamy może, a co więcej wydarza się na pewno w realnym życiu. To może spotkać każdego z nas.
Kiedy czytałam tę książkę, napisałam na Instagramie „Czytam i płaczę” i tak właśnie było. Dziś, kiedy piszę tę recenzję, minęło już trochę czasu, lecz moje emocje nadal pozostają bardzo silne i wiem, że nie miną zbyt szybko, a „Wszystkie nuty życia” zostaną ze mną na zawsze i na pewno będę do tego tytułu wracała jeszcze nie raz.
Inne książki autorki, które recenzowałam:
"Życie jest piękne".
Recenzja powstała we współpracy z wydawnictwem Lucky, za co bardzo dziękuję.
https://kocieczytanie.blogspot.com/2019/12/czy-w-obliczu-doswiadczen-przeszosci.html
Czy w obliczu doświadczeń przeszłości mamy prawo być szczęśliwi?
W kontekście relacji między ludzkich krąży przekonanie, że przeciwieństwa się przyciągają. Jednak ja sama nie do końca się z tym zgadzam. Owszem zgodzę się ze stwierdzeniem, że kobiety i mężczyźni są od siebie bardzo różni, ale jednak w odniesieniu do tworzenia bliskich relacji z drugim człowiekiem takich jak...
2019-11-27
Kiedy wszyscy widzą w tobie tylko przestępcę-realia więziennego życia.
Książki są swego rodzaju czynnikiem skłaniającym nas do tego, abyśmy skonfrontowali się z często bardzo trudnymi życiowymi tematami, którym my sami nie poświęcamy uwagi, dopóki dany problem nie dotknie nas osobiście, bądź też, jeśli nawet dany temat poruszamy to nierzadko mamy o nim błędne pojęcie. Dlatego cieszę się, kiedy sięgając po książkę mam poczucie, że jej autor, decydując się na poruszenie w swoim utworze trudnego i złożonego tematu włożył naprawdę dużo pracy i wysiłku w to, aby jak najrzetelniej odzwierciedlić jego istotę, a tym samym odrzeć go z mitów krążących wokół niego w społeczeństwie.
Dziś porozmawiamy o tym, jak wielu z nas postrzega więzienną rzeczywistość. Już na wstępie muszę zaznaczyć, że sama wielokrotnie byłam świadkiem rozmów, których uczestnicy z przekonaniem twierdzili, że w dzisiejszych czasach więźniowie odbywający kary pozbawienia wolności mają lepiej, niż wczasowicz w kurorcie wypoczynkowym. No bo przecież są utrzymywani za pieniądze podatników, dostają wyżywienie, spacerki, gazetkę, siłownia, darmowe leczenie, odwiedziny najbliższych, paczki. Dosłownie żyć nie umierać, a więc co to dla takiego przestępcy za kara?
Jeśli i Ty drogi czytelniku masz podobne zdanie, to koniecznie musisz przeczytać najnowszą książkę Karoliny Wójciak „Wyrok” w której, autorka bardzo otwarcie i bezkompromisowo przedstawia realia życia za kratami, a uwierz mi, takiej sielanki, jak ta przedstawiona powyżej w tym świecie nie uświadczysz.
Zacznijmy jednak od początku, bowiem już teraz mogę Wam zdradzić, że temat, o którym wspominałam we wstępie recenzji to dopiero początek tego, co przygotowała dla swoich czytelników autorka.
Przystępując do lektury „Wyroku”, bardzo szybko orientujemy się, że akcja powieści prowadzona jest dwutorowo. Poznajemy dwie, wydawać by się mogło zupełnie różne kobiety - Polę i Anitę. Każda z bohaterek pochodzi z zupełnie różnych odległych względem siebie światów. Obie znajdują się również w zupełnie innym momencie swojego życia.
Pola jest studentką dziennikarstwa przygotowującą się do wyjścia za mąż. Jej czas powinno teraz zajmować pisane pracy magisterskiej, jednak ma z tym problem, ponieważ nie chce, jak większość studentów pisać na temat czegoś, co już było. Chce, aby jej praca mówiła o czymś, co może mieć znaczenie nie tylko dla niej samej, ale także dla społeczeństwa. Znalezienie takiego tematu oczywiście nie jest łatwe, a czas nagli. Niespodziewanie jednak za sprawą rozmowy z ukochaną babcią temat pojawia się sam. Starsza pani wspomina sprawę morderstwa, do którego dziesięć lat temu doszło w mieszkaniu naprzeciwko. Oskarżony o tę zbrodnię został wówczas chłopak zamordowanej dziewczyny. Choć od tamtejszych tragicznych wydarzeń minęło już wiele lat, to jednak babcia Poli ma wątpliwości co do słuszności wyroku w tej sprawie. W naszej bohaterce budzi się dziennikarska ciekawość i zamierza w swojej pracy magisterskiej zwrócić uwagę na perspektywy życia skazanych na wiele lat więzienia po odbyciu kary. Chłopak, o którym opowiadała Poli babcia, jest jedynym, którego „zna”, więc postanawia do niego dotrzeć, mając nadzieję, że ten zgodzi się z nią porozmawiać.
Zapewne zdajecie sobie sprawę, z tego, że nie wszyscy mogą tak po prostu udać się do aresztu i poprosić o widzenie się ze skazanym. Oczywiście, że nie, ale Pola to nie wszyscy. To córka kandydatki na premiera, a więc oczywiste jest, że jej można o wiele więcej, niż zwykłemu szaremu obywatelowi. I tak oto poznajemy Borysa, dziś już mężczyznę, którego każdy kolejny dzień nie różni się od poprzedniego, a jego treścią jest dyscyplina, reguły, zakazy i walka o przetrwanie.
Mamy również wcześniej wspomnianą Anitę. Samotną matkę, która po bolesnych przeżyciach wyrwała się z koszmarnego małżeństwa i próbuje zacząć wszystko od nowa. Nie jest łatwo, ale wkrótce na jej drodze staje Krzysztof, przy którym kobieta czuje się szczęśliwa i kochana. Niestety szczęście nie trwa długo. Zraniona Anita czuje się zagubiona, jednak nie poddaje się i pragnie odnaleźć swoje szczęście. Po drodze jednak popełnia wiele błędów i podejmuje zbyt pochopne decyzje, za które będzie musiała słono zapłacić, ale o tym przeczytajcie już sami, sięgając po książkę.
Zapewne zastanawiacie się, co może łączyć tych troje bohaterów? Ja oczywiście Wam tego nie zdradzę, ale na pewno będziecie zaskoczeni, tym, jak bardzo słuszne jest w przypadku tej książki powiedzenie „Góra z górą się nie zejdzie, ale człowiek z człowiekiem zawsze”.
„Wyrok” to jedna z tych powieści, od której nie można się oderwać, a kiedy już ją przeczytasz, to nigdy o niej nie zapomnisz. Autorka kreując fabułę tej książki, w sposób fenomenalny połączyła ze sobą kilka gatunków literackich, które wspaniale się ze sobą uzupelniają, tworząc mądrą, życiową i zajmującą historię. Na jej kartach odnajdziemy bowiem elementy kryminału, powieści obyczajowej i romansu.
Bezsprzecznym atutem „Wyroku” jest fakt, że mimo to, iż opisane w książce perypetie jej bohaterów są fikcją literacką, to jednak przez cały czas jej czytania czytelnika nie opuszcza dojmująca świadomość, że takie wydarzenia mają miejsce także w realnym życiu. Doskonale widzimy, że autorka bardzo starannie przygotowała się do napisania tej książki. Już w pierwszych chwilach opisu życia Borysa za kratami dostrzegamy, że cały schemat zasad tam panujących został nam wiernie odzwierciedlony, co z pewnością wymagało od autorki dużego nakładu pracy. Wysiłek ten jednak zaprocentował wspaniałą książką, którą gorąco każdemu z Was polecam. Chciałabym również podkreślić, że czytając tę opowieść, nie da się uniknąć przeświadczenia, że każdy z nas mógłby stać się jej bohaterem. A to dlatego, że przeczytacie tu również o odrzuceniu, zagubieniu, manipulacji, wykorzystywaniu wpływów społecznych dla własnych korzyści, wykorzystywaniu, poczuciu krzywdy, uzależnieniu od mężczyzny, poniżeniu, a także miłości, nadziei, pragnieniu szczęścia. Cóż więcej pisać. Tę książkę po prostu trzeba przeczytać, bo to samo życie z jego blaskami i cieniami.
Na zakończenie powiem tylko tyle, że chciałabym bardzo, aby ta książka została zekranizowana. Było to moje drugie spotkanie z twórczością autorki i na pewno będzie ich więcej.
Jeśli jeszcze nie czytaliście mojej recenzji książki „Nigdy nie wygrasz”, zapraszam tutaj.
Recenzja powstała we współpracy z autorką, za co bardzo dziękuję.
https://kocieczytanie.blogspot.com/2019/11/kiedy-wszyscy-widza-w-tobie-tylko.html
Kiedy wszyscy widzą w tobie tylko przestępcę-realia więziennego życia.
Książki są swego rodzaju czynnikiem skłaniającym nas do tego, abyśmy skonfrontowali się z często bardzo trudnymi życiowymi tematami, którym my sami nie poświęcamy uwagi, dopóki dany problem nie dotknie nas osobiście, bądź też, jeśli nawet dany temat poruszamy to nierzadko mamy o nim błędne pojęcie....
2019-01-04
KIEDY WYRZUTY SUMIENIA NIE POZWALAJĄ ŚMIAŁO PATRZEĆ W LUSTRO.
Jak wiadomo, ten kto dopuszcza się zbrodni, musi ponieść karę. Oczywiście zdarzają się przypadki, kiedy czyn godny kary, uchodzi jego sprawcy na sucho. Jednak jak za chwilę się przekonacie, to wcale nie wizja więzienia bywa tą najgorszą perspektywą, która budzi strach i spędza sen z powiek tym, którzy za swój karygodny postępek nie ponieśli żadnych konsekwencji. Najbardziej bezwzględnym egzekutorem win każdego z nas jest bowiem sumienie. Ono nie ma litości i nigdy nie pozwala zapomnieć.
Poznajcie Tomasza, głównego bohatera powieści Pani Beaty Zdziarskiej „Szepty sumienia”. Tomasz to przykładny mąż i ojciec. Szanowany naukowiec w dziedzinie medycyny, którego niezwykłe odkrycie już wkrótce może dać szansę na życie milionom osób pozbawionym nadziei. Dom rodzinny i jego najbliżsi są dla mężczyzny azylem, w którym czuje się naprawdę szczęśliwy. Pewnego dnia, jednak świat Gdańskiego naukowca legnie w gruzach. Jedna chwila zmienia tak spokojne i ułożone dotychczas życie w koszmar pełen chaosu, w którym on sam staje się aktorem zmuszonym przywdziać maskę pozornego szczęścia, po to, by na światło dzienne nie wyszła prawda o okrutnym czynie, którego się dopuścił. Wszystko wskazuje na to, że nie poniesie kary, ponieważ nie ma żadnych świadków tego tragicznego zdarzenia. Ale czy na pewno?
Jak bowiem mówi jedna z sentencji głoszonych przez Senekę:
Żal mi człowieka, który lekceważy tak poważnego światka, jakim jest sumienie.
To właśnie ono nie pozwala naszemu bohaterowi na chwilę wytchnienia. Pozostawiony sam sobie mężczyzna pogrąża się w schizofrenicznym świecie. Wyrzuty sumienia trawią jego duszę. Będzie zmuszony postawić na szali swoją rodzinę i karierę oraz własne sumienie.
Pogrążony w kłamstwach, przemilczanej prawdzie i niedopowiedzeniach nie potrafi odnaleźć właściwej drogi, którą powinien podążyć. Nie jest w stanie śmiało patrzeć w lustro, bo tylko ono zna nagą prawdę, przed którą nie da się uciec.
Lustrzana tafla świeciła pustką. W pewnym momencie usłyszałem śmiech o szklanej barwie. Spójrz tutaj – powiedział nieznany głos. No przyjrzyj się uważnie! - Gdzie jesteś? - zapytałem, rozglądając się dookoła.- Tu, w lustrze. - Znowu ktoś się roześmiał. Poczułem się jak bez skóry, jakby wszystkie nerwy znalazły się na wierzchu. - Boisz się prawda? Jesteś mokry od strachu. Skąd wiesz, że się boję? - Z całej siły zacisnąłem palce na butelce. Przecież widzę. I czuję. Cuchnie od ciebie strachem. Odskoczyłem, uderzając plecami o drzwi. - Niepotrzebnie uciekasz. Przed lustrem nic się nie ukryje. Ja wszystko widzę. Jestem nagi.
Szepty sumienia to bardzo poruszająca i tragiczna historia człowieka, któremu jedno zdarzenie odmieniło nie tylko wszystko, co tu i teraz, ale także bieg przyszłości. Już nigdy nic nie będzie takie samo.
Autorka doskonale przedstawia portret psychologiczny człowieka, którego sumienie nie jest czyste. Poznając historię Tomasza, czytelnik niemalże namacalnie może poczuć wszystko to, co czuje on sam, a także poczuć zapach jego strachu oraz zimny pot oblewający ciało, lęk i niepewność tego, co stanie się z jego życiem, kiedy prawda upomni się o sprawiedliwość. Przestępstwo, którego mężczyzna był sprawcą, na kartach „Szeptów sumienia” rozpatrywane jest przede wszystkim w aspekcie moralnym, dlatego też często podczas lektury książki stawiamy się w położeniu Tomasza, a w naszej głowie niczym taśma filmowa pojawia się retrospekcja opisanych przez Panią Beatę wydarzeń z naszym udziałem. Jest to bowiem powieść o bardzo realnym charakterze, która nieustannie zmusza nas to zadania sonie pytania „Jak ja sama zachowałabym się, będąc w tak trudnej sytuacji?".
Niezwykle trafnym zabiegiem według mnie jest przedstawienie perypetii bohatera w formie pamiętnika, który znajduje zupełnie obca osoba, niezaangażowana emocjonalnie w opisane w nim wydarzenia. Dzięki temu próżno tu szukać oceny moralności i postępowania ich bohatera. W ten sposób my czytelnicy mamy możliwość bez żadnych sugestii i perswazji sami wyrobić sobie własne zdanie na temat tak starannie skrywanej przez Tomasza tajemnicy.
Gorąco polecam Wam tę bardzo poruszającą, życiową i emocjonalną książkę. Pani Beata uświadamia nam czytelnikom, że dopóki nie rozliczymy się z przeszłością, niezależnie od tego, jak bardzo przerażająca ona bywa, nigdy nie zaznamy spokoju duszy. Paradoksalnie to właśnie kara może stać się dla nas jedynym ratunkiem.
Każdy z nas ma jakieś tajemnice. A czy Ty masz swoją?
Recenzja powstała we współpracy z wydawnictwem Szara godzina, za co serdecznie dziękuję.
https://kocieczytanie.blogspot.com/2019/01/kiedy-wyrzuty-sumienia-nie-pozwalaja.html
KIEDY WYRZUTY SUMIENIA NIE POZWALAJĄ ŚMIAŁO PATRZEĆ W LUSTRO.
Jak wiadomo, ten kto dopuszcza się zbrodni, musi ponieść karę. Oczywiście zdarzają się przypadki, kiedy czyn godny kary, uchodzi jego sprawcy na sucho. Jednak jak za chwilę się przekonacie, to wcale nie wizja więzienia bywa tą najgorszą perspektywą, która budzi strach i spędza sen z powiek tym, którzy za swój...
2016-03-06
Uśmiech na ustach, a w sercu ból to najtrudniejsza ze wszystkich ról.
Jakże prawdziwe w życiu każdego z nas są słowa z tytułu recenzji. Bo czyż nie jest prawdą, że mimo, iż każdego dnia staramy się uśmiechać, być otwarci dla innych ludzi, głęboko w sercu skrywamy wiele bolesnych przeżyć i doświadczeń trawiących nas od środka. Nie chcemy, by inni dostrzegli nasze cierpienie, dlatego stajemy się aktorami odgrywającymi najtrudniejszą rolę w życiu. Wszyscy mamy tajemnice i bóle. Niestety nie da się ich długo ukrywać, o czym przekonują się bohaterowie książki Doroty Schrammek „Horyzonty uczuć".
„... Dorośli mają dwa światy. Jeden pozorny, pokazywany innym i drugi - ten prawdziwy, wewnętrzny... Dla ludzi uśmiech, a serce krwawiące”.
Właściwie już ten jeden cytat oddaje kwintesencję fabuły utworu. A wszystko zaczyna się tak niepozornie. Do małego kurortu wypoczynkowego w Poborowie prowadzonego przez tutejszą sołtys Matyldę na dwutygodniowy urlop przyjeżdżają goście, którzy, choć spotykają się pierwszy raz w życiu wkrótce, choć jeszcze tego nie wiedzą, na zawsze odmienią swoje życie. Każda z przybyłych osób skrywa swoją bolesną tajemnicę, z którą nie potrafi lub boi się podzielić z innymi. Często zatraceni w swoim cierpieniu i lękach zapominają o tym, co naprawdę ważne. Jednak jak mówi jedna z bohaterek „Horyzontów uczuć” - Zoja „Każdego dnia dzieje się coś, co nas wzbogaca".
Tak też dzieje się w przypadku naszych kuracjuszy. Te wyjątkowe wakacje stają się splotem wydarzeń, które z kolei stanowią impuls do tego, by ponownie otworzyć się na zmiany, zapomnieć o tym, co boli i odnaleźć swoje szczęście.
Książkę czytało mi się bardzo lekko i przyjemnie. Stylem i prostym językiem pisania autorka sprawiła, że nawet nie zauważyłam, kiedy skończyłam czytać. Na uwagę i uznanie zasługuje również ciepły niemalże rodzinny klimat utworu. W trakcie lektury miałam nieodparte wrażenie, jakby wszyscy bohaterowie byli mi znani od zawsze i bliscy mojemu sercu. A to zapewne dlatego, że ich losy, perypetie i problemy były tak realne i życiowe, iż czytelnik często ma poczucie czytania własnej historii.
Nie pozostaje mi nic innego jak gorąco zachęcić do sięgnięcia po książkę.
Recenzja powstała we współpracy z wydawnictwem Szara Godzina, za co bardzo dziękuję.
https://kocieczytanie.blogspot.com/2018/09/usmiech-na-ustach-w-sercu-bol-to.html
Uśmiech na ustach, a w sercu ból to najtrudniejsza ze wszystkich ról.
Jakże prawdziwe w życiu każdego z nas są słowa z tytułu recenzji. Bo czyż nie jest prawdą, że mimo, iż każdego dnia staramy się uśmiechać, być otwarci dla innych ludzi, głęboko w sercu skrywamy wiele bolesnych przeżyć i doświadczeń trawiących nas od środka. Nie chcemy, by inni dostrzegli nasze...
2018-07-24
Moi drodzy dziś porozmawiamy o tym, jak niszczącą siłę może mieć żądza zemsty. Wszyscy wiemy, że pragnienie zemsty najczęściej rodzi się z potrzeby odwetu na kimś za zło, jakie dana osoba wyrządziła nam samym, bądź też osobom nam bliskim. Często wierzymy w to, że kiedy osoba, przez którą cierpimy, poniesie swego rodzaju karę za całe zło, które nam uczyniła, poczujemy ulgę i tylko wtedy będziemy mogli ze spokojem iść dalej przez życie, patrząc w przyszłość, nie oglądając się za siebie. Ale czy w istocie taka jest prawda? Otóż dziś chcę przedstawić Wam kobietę o dwóch twarzach, którą pragnienie zemsty zaślepia już od wielu lat, trawiąc jej duszę.
Poznajcie Ninę Vanderwal piękną i zmysłową kobietę, żonę wpływowego potentata stali, którą mąż traktuje jak królową. Ona jednak już nie chce kochać, nie chce czuć. Przez całe życie jest damą w żelaznej masce, za którą skrywa swoją pełną bólu, cierpienia i upokorzenia przeszłość. Przeszłość, w której już jako dziecko zaznała tak wielu krzywd, jakich nie jeden dorosły nie byłby w stanie znieść. Ktoś kiedyś odebrał jej niewinność, wiarę i ufność w drugiego człowieka. Dziś ludzie służą jej tylko jako pionki w bezwzględnym dążeniu do sprawiedliwości. Sprzymierzeńcem naszej bohaterki w bezwzględnej grze przesiąkniętej jadem zemsty jest Pikie, jedyna osoba, która zna ją od zawsze i wie jak ulżyć jej cierpieniu. Jeśli chcecie wiedzieć na kim i za co chce mścić się Nina, sięgnijcie po książkę „Bang” E. K. Blair
Na ciąg dalszy recenzji, niezmiennie zapraszam serdecznie na bloga.
https://kocieczytanie.blogspot.com/2018/07/destrukcyjna-sia-zemsty.html
Moi drodzy dziś porozmawiamy o tym, jak niszczącą siłę może mieć żądza zemsty. Wszyscy wiemy, że pragnienie zemsty najczęściej rodzi się z potrzeby odwetu na kimś za zło, jakie dana osoba wyrządziła nam samym, bądź też osobom nam bliskim. Często wierzymy w to, że kiedy osoba, przez którą cierpimy, poniesie swego rodzaju karę za całe zło, które nam uczyniła, poczujemy ulgę i...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-06-16
Kochani dziś chcę zaprezentować Wam książkę, która już od pierwszych stron skradła moje serce. Na jej kartach poznacie niezwykłą, piękna i ujmującą historię miłości, która, aby mogła się narodzić, zmuszona była pokonać najbardziej podstępnego przeciwnika, bo choć go nie widać, może zniszczyć nasze życie już na zawsze. Przeciwnikiem tym są lęki i obawy zrodzone z traumy, jakiej doświadczyła główna bohaterka powieści Agaty Czykierdy – Grabowskiej „Pierwszy raz”.
Lena jest bardzo atrakcyjną, młodą kobietą, która nie może narzekać na brak zainteresowania ze strony płci przeciwnej. Jednak zraniona przed laty przez bliską sobie osobę dziś nie potrafi już zaufać. W obawie przed cierpieniem i krzywdą otacza się murem obojętności i niedostępności. Kiedy poznajemy Lenę, dziewczyna wraca właśnie do domu rodzinnego na wakacje. Podczas jednego z wypadów do klubu spotyka dawnego przyjaciela swojego brata, Kubę. Chłopak niegdyś był niemal członkiem rodziny Leny, jednak z czasem ich drogi niespodziewanie się rozeszły. Lena nigdy tak naprawdę nie dowiedziała się, dlaczego tak się stało. Kiedy poznaje prawdę, nie spodziewa się tego, że Kuba kochał ja od zawsze i kocha nadal. Powrót Leny na nowo wznieca w mężczyźnie żar tłumionych dotychczas uczuć. Nie będzie mu łatwo przekonać wybranki swojego serca do siebie i do czystych intencji swoich uczuć, bowiem ona może zaoferować mu tylko przyjaźń. Czy pogodzi się z odrzuceniem, czy też będzie walczył dalej o to, co jest mu najdroższe i jak wiele będzie musiał znieść? Tego oczywiście nie zdradzę, bo przecież musicie sami sięgnąć po „Pierwszy raz”.
A gdybyście już teraz chcieli dowiedzieć się trochę więcej o książce, zapraszam serdecznie na mojego bloga.:)
https://kocieczytanie.blogspot.com/2018/06/badz-moim-pierwszym-razem.html
Kochani dziś chcę zaprezentować Wam książkę, która już od pierwszych stron skradła moje serce. Na jej kartach poznacie niezwykłą, piękna i ujmującą historię miłości, która, aby mogła się narodzić, zmuszona była pokonać najbardziej podstępnego przeciwnika, bo choć go nie widać, może zniszczyć nasze życie już na zawsze. Przeciwnikiem tym są lęki i obawy zrodzone z traumy,...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-04-14
Zapewne nie raz zadano Wam pytanie, czym jest dla Ciebie książka? Oczywiste jest, że w odpowiedzi na to pytanie może paść wiele różnych odpowiedzi. Dla mnie książka to swego rodzaju wehikuł czasu. Dzięki niej mogę wybierać się w podróże w czasie, kiedy chcę i dokądkolwiek tylko chcę. Dziś mam przyjemność zaprosić również Was w jedną z takich wyjątkowych podróży do dziewiętnastowiecznej Polski. A wszystko to dzięki książce Pani Moniki Rzepieli „Dwór w Czartorowiczach. Nowe pokolenie”.
Jakże miło mi było ponownie móc gościć w czartorowickim dworze. Ponownie, ponieważ jest to drugi i chyba niestety ostatni tom cyklu Saga Polska. Jeśli jeszcze nie czytaliście mojej recenzji pierwszego tomu, zapraszam serdecznie (KLIK).
Zgodnie z podtytułem książki na dworze zaczynają się duże zmiany. Ewa i Iga, główne bohaterki sagi, są już dorosłymi kobietami. Mają własne rodziny i teraz każda z nich musi zadbać o to, co dla nich najdroższe. Ewa jest wymagającą, ale sprawiedliwą panią na dworze w Olechowiczach, Doskonale radzi sobie w nowej roli. Iga natomiast rezyduje w mieście i tam czeka na moment, by móc być w pełni szczęśliwa z Leonem. Naturalną koleją rzeczy w związku Ewy i Marcina rodzą się dzieci i to one skupiają na sobie całą uwagę rodziców. Wydawać by się mogło, że życie obu kobiet, to istna sielanka, jednak obie mają swoje smutki, zmartwienia i rozterki.
Bieg życia Państwa na dworze podobnie, jak miało to miejsce w poprzednim tomie, toczy się zgodnie ze zmieniającymi się porami roku. Mieszkańcy zarówno dworu, jak i wsi żyją także bliski kościoła, Obchodzą święta kościelne, a tym samym kultywują wszelkie zwyczaje i obrzędy religijne.
Życie płynie, nowe pokolenie dorasta i nadchodzi czas, by również młodzi obrali swój własny kierunek w życiu. Oczywiście pojawia się miłość, nadzieje i marzenia, lecz również nie obywa się bez błędów młodości, które niekiedy stają się bardzo brzemienne w skutkach.
Nie mogę zdradzić Wam nic więcej, abyście mogli samodzielnie przekonać się, jak potoczyły się losy naszych bohaterek i ich najbliższych.
Po więcej moich wrażeń związanych z lekturą tej książki zapraszam na bloga.:)
https://kocieczytanie.blogspot.com/2018/04/czas-na-nowe-pokolenie.html
Zapewne nie raz zadano Wam pytanie, czym jest dla Ciebie książka? Oczywiste jest, że w odpowiedzi na to pytanie może paść wiele różnych odpowiedzi. Dla mnie książka to swego rodzaju wehikuł czasu. Dzięki niej mogę wybierać się w podróże w czasie, kiedy chcę i dokądkolwiek tylko chcę. Dziś mam przyjemność zaprosić również Was w jedną z takich wyjątkowych podróży do...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-03-03
Moi drodzy dziś wspólne z autorką powieści „Wszystko, czego pragniemy” Marybeth Mayhew Whalen chcę zaprosić Was do Jaworowej Doliny. W tym urokliwym, podmiejskim miasteczku właśnie rozpoczynają się wakacje. Mieszkańcy miasteczka to niewielka społeczność, która nie zabiega o podtrzymywanie relacji towarzyskich. Pomimo że wszyscy mieszkają niemalże w sąsiedztwie ze sobą, to jednak każdy żyje tu na własny rachunek, nie interesując się zanadto życiem innych. Sytuacja wygląda troszkę inaczej właśnie w okresie letnim, kiedy to zostaje otwarty basen, będący niejako atrakcją dla owej społeczności. To właśnie na basenie się spotykają. Nie ma to jednak odzwierciedlenia w pogłębieniu się zażyłości między ludzkiej. Kontakty ograniczają się do grzecznościowych pozdrowień bądź zdawkowej wymiany zdań. Jednak to lato, będzie inne niż wszystkie. Choć nikt jeszcze nie zdaje sobie z tego sprawy, zmieni ono życie wielu osób. A wszystko zaczyna się od… o tym już za chwilę.
Czytając tę książkę, zdałam sobie sprawę z jednej bardzo istotnej prawidłowości. Otóż ludzkie nieszczęście i chęć niesienia pomocy jednoczy ludzi. Zawsze kiedy, dowiadujemy się, że gdzieś, komuś stała się krzywda, automatycznie łączymy się w chęci niesienia pomocy. Tak też dzieje się w Jaworowej Dolinie, kiedy pewnego dnia mały chłopiec ulega wypadkowi na basenie i walczy o życie. To tragiczne wydarzenie jest tylko preludium tego, co jeszcze ma się wydarzyć.
Sama mieszkam w małej miejscowości, w której wszyscy się znają i często słyszę, że w tak małej społeczności niczego nie da się ukryć, bo zanim ktoś cokolwiek zdąży zrobić, to już wszyscy dookoła będą o tym wiedzieć. Bohaterowie utworu Pani Marybeth udowadniają nam, że takie myślenie może okazać się bardzo mylące i zwodnicze, bowiem w Jaworowej Dolinie, każdy ma swój sekret, który stara się zepchnąć w najgłębsze zakamarki swojej pamięci, a najlepiej o nich zapomnieć i cieszyć się szczęściem tego, co tu i teraz. Niektóre z tych sekretów są wynikiem złych wyborów z przeszłości, inne koniecznością wyboru mniejszego zła. Ale jak nie raz już życie pokazało, nie da się zbudować szczęścia bez szczerości i prawdy, a z przeszłością trzeba będzie kiedyś stanąć twarzą w twarz.
Jeśli jesteście ciekawi, czy nasi bohaterzy wyjdą z tej trudnej konfrontacji zwycięsko, zapraszam na mojego bloga.:)
https://kocieczytanie.blogspot.com/2018/03/nigdy-nikogo-nie-mozna-poznac-tak.html
Moi drodzy dziś wspólne z autorką powieści „Wszystko, czego pragniemy” Marybeth Mayhew Whalen chcę zaprosić Was do Jaworowej Doliny. W tym urokliwym, podmiejskim miasteczku właśnie rozpoczynają się wakacje. Mieszkańcy miasteczka to niewielka społeczność, która nie zabiega o podtrzymywanie relacji towarzyskich. Pomimo że wszyscy mieszkają niemalże w sąsiedztwie ze sobą, to...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-01-27
Moi kochani dziś pragnę zwrócić Waszą uwagę na bardzo udany debiut literacki Natalii Murawskiej pt „Życie jest piękne”. Jak wiecie bardzo często sięgam po książki traktujące o chorobach i cierpieniu. Wynika to z tego, iż uważam,że tak trudne tematycznie książki zawsze nas czegoś uczą. Dlatego też kiedy czytając opis książki Natalii Murawskiej dowiedziałam się,że będzie to historia nastolatki chorującej na białaczkę, wiedziałam,że muszę ją przeczytać. Moje pragnienie spełniło się dzięki autorce i wydawnictwu Novae Res, za co serdecznie dziękuję.
Przystępując do lektury byłam przygotowana na bolesną i trudną historię, która może przytłaczać ogromem cierpienia i rozpaczy. Jakież było moje ogromne,pozytywne zaskoczenie kiedy przekonałam się, że mimo powagi tematu z jakim postanowiła się zmierzyć autorka na kartach tej niezwykłej książki odnajdziemy wiele nadziei, wiary, oraz pięknych wartości jakimi są przyjaźń i miłość.
Siedemnastoletnia Cornelia jest nastolatką jakich wiele. Wiedzie typowe dla osób w swoim wieku życie. Ma wspaniałą rodzinę na którą zawsze może liczyć. Jak każda młoda dziewczyna snuje mnóstwo planów i marzeń na przyszłość. Przed nią całe życie. Pewnego dnia z ust lekarza pada słowo białaczka. Słowo, które rozbrzmiewa echem w jej głowie brzmi jak wyrok. Nagle, życie traci sens. Już nic nie ma znaczenia,Wszystkie marzenia legną w gruzach. Na szczęście w życiu naszej bohaterki jest ktoś, kto nigdy nie zawodzi i wspiera bez względu na wszystko. Natalie, przyjaciółka od serca. Dziewczyna jawi się jako osoba silna i przebojowa. Jej sposobem na życie jest flirt i przypadkowe kontakty z mężczyznami. Jednak nie oceniajcie jej z góry, bowiem jest to tylko maska pozorów. Natalie przeszła naprawdę dużo w swoim życiu. Została skrzywdzona przez najbliższych i pozostawiona samej sobie. Jeśli zajrzymy pod maskę, którą przywdziewa każdego dnia, zobaczymy kruchą dziewczynę pragnącą ciepła i miłości.
Zarówno Cornelia, jak i Natalie tracą wiarę w to, że pomimo tego,że życie mocno je doświadcza przed nimi jest jeszcze wiele pięknych chwil. Do momentu aż w życiu każdej pojawia się szansa na miłość. Bardzo piękną prawdą jest fakt,że nadzieją dla każdego człowieka jest drugi człowiek. Obie młode kobiety nie mają łatwo. Czy zła passa przeminie?, czy po burzy przyjdzie słońce? Przekonacie się podczas lektury.
Na ciąg dalszy zapraszam na bloga.
https://kocieczytanie.blogspot.com/2018/01/vita-est-bella-zycie-jest-piekne.html
Moi kochani dziś pragnę zwrócić Waszą uwagę na bardzo udany debiut literacki Natalii Murawskiej pt „Życie jest piękne”. Jak wiecie bardzo często sięgam po książki traktujące o chorobach i cierpieniu. Wynika to z tego, iż uważam,że tak trudne tematycznie książki zawsze nas czegoś uczą. Dlatego też kiedy czytając opis książki Natalii Murawskiej dowiedziałam się,że będzie to...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-01-09
Moi drodzy dziś będzie krótki i zwięzły tekst o niezwykłej książce. A to dlatego, że sama książka jest niewielka objętościowo i nie chcę zbyt wiele Wam zdradzić. Mowa oczywiście o książce Mary Losure „Dziki chłopiec. Prawdziwe życie dzikusa z Aveyron”. Autorka włożyła bardzo dużo pracy i zaangażowania w to, abyśmy dziś mogli poznać prawdziwą historię chłopca porzuconego w lesie i żyjącego wśród zwierząt. Zapewne wielu z Was czytało już podobne historie mające miejsce dżunglach indyjskich, natomiast przypadek chłopca, którego losy poznajemy na kartach tej książki, jest dowodem na to, że w Europie również miały miejsce tak wstrząsające zdarzenia. Jak pisze Pani Losure, chłopiec, którego kolejom losu postanowiła przyjrzeć się bliżej, jest ostatnim znalezionym w Europie dzikim dzieckiem.
Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej zapraszam gorąco na bloga.
https://kocieczytanie.blogspot.com/2018/01/czy-dzikus-jest-czowiekiem.html
Moi drodzy dziś będzie krótki i zwięzły tekst o niezwykłej książce. A to dlatego, że sama książka jest niewielka objętościowo i nie chcę zbyt wiele Wam zdradzić. Mowa oczywiście o książce Mary Losure „Dziki chłopiec. Prawdziwe życie dzikusa z Aveyron”. Autorka włożyła bardzo dużo pracy i zaangażowania w to, abyśmy dziś mogli poznać prawdziwą historię chłopca porzuconego w...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-12-08
Kochani dziś ponownie zapraszam Was na chwilę zastanowienia, przemyśleń i refleksji. Już na wstępie, tym z Was którzy jesteście rodzicami, chciałabym zadać pytanie. Czy kiedy patrzycie na swoje dzieci, zdarza się Wam snuć wizje tego, jak w przyszłości będzie wyglądało ich życie? Jestem pewna, że każdemu rodzicowi zdarza się to wielokrotnie. A jeśli nawet nie macie dzieci, zapewne przynajmniej raz byliście światkami rozmów, w których rodzice mówią. „Chcielibyśmy, aby nasza Marysia, Zosia, czy Ania w przyszłości była lekarzem, prawnikiem bądź bankowcem”. Jest to naturalne, dopóki nie ingerujemy w życie naszych dzieci zbyt mocno i pozwalamy im iść własną drogą. Jeżeli dotychczas nie znaleźliście sposobności, aby na ten temat pomyśleć, zapewniam Was, że lektura powieści Pani Elżbiety Kosobuckiej „Mój pomysł na życie”, o której chcę Wam opowiedzieć, stworzy Wam wiele momentów na tego typu przemyślenia. Zanim jednak opowiem o samej książce, muszę się przyznać, że bardzo krzywdząco oceniłam tę książkę. A dlaczego dowiecie się już za chwilę. Otóż sugerując się opisem znajdującym się na rewersie książki, byłam przekonana, że będzie to typowy romans, jakich wiele i przyznam szczerze, że to, co przeczytałam na jej pierwszych stronach, zdawało się potwierdzać moje przypuszczenia. Jednak mając w pamięci, to, co stało się z biegiem lektury, chcę bardzo przeprosić autorkę, za to, że tak z góry niesprawiedliwie oceniłam jej dzieło. Jak się przekonacie w dalszej części recenzji, przeprosiny są jak najbardziej zasadne.
https://kocieczytanie.blogspot.com/2017/12/podazaj-wasna-droga.html
Kochani dziś ponownie zapraszam Was na chwilę zastanowienia, przemyśleń i refleksji. Już na wstępie, tym z Was którzy jesteście rodzicami, chciałabym zadać pytanie. Czy kiedy patrzycie na swoje dzieci, zdarza się Wam snuć wizje tego, jak w przyszłości będzie wyglądało ich życie? Jestem pewna, że każdemu rodzicowi zdarza się to wielokrotnie. A jeśli nawet nie macie dzieci,...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-11-23
Dziś porozmawiamy sobie o życiu, a dokładnie o tym, jak trudne może ono być. Zapewne każdy z nas nie raz znalazł się na przysłowiowym, życiowym zakręcie. Wówczas czujemy, że fundamenty, na których je opieraliśmy, zaczynają chwiać się w posadach, a nasz świat się wali. W takiej sytuacji zmuszeni jesteśmy do podjęcia wielu trudnych decyzji po to, by nadać naszemu życiu nowy kierunek. Często niestety wymaga to od nas postawienia wszystkiego na jedną kartę, a jak wiemy, nie każdy ma w sobie wystarczająco dużo odwagi, aby postawić ten zdecydowanie trudny krok i jeszcze raz zawalczyć o to, co najważniejsze.
Na szczęście główna bohaterka najnowszej powieści Pani Doroty Schrammek „Tam, gdzie czekał anioł” znalazła w sobie tę odwagę. A łatwo jej nie było. W momencie, kiedy czytelnik wkracza w jej życie, Beata traci pracę. W domu i małżeństwie od jakiegoś czasu też nie układa się najlepiej. Mąż, który kiedyś wydawał się, tym wymarzonym od jakiegoś czasu jest inny. Raczej oczekuje i wymaga, niż sam z siebie coś daje. Utrata pracy przelewa czarę goryczy. Beata postanawia dać sobie czas na to, by wszystko na spokojnie sobie przemyśleć i poukładać. Dlatego też postanawia podjąć pracę w charakterze opiekunki starszego małżeństwa w Niemczech. Tam właśnie poznaje ludzi, którzy dosyć mocno wpływają na jej życie, a co za tym idzie, pozwala na nowo i trochę z innej perspektywy spojrzeć na siebie, męża rodzinę. Urokliwe niemieckie miasteczko i przyjazna atmosfera pozwalają kobiecie odzyskać wewnętrzny spokój i stabilizację Niestety, los nie przygotował naszej bohaterki na kolejny druzgocący cios, który spada na nią jak grom z jasnego nieba. Jeśli chcecie wiedzieć więcej, nie pozostaje Wam nic innego, jak tylko sięgnąć po książkę
Na ciąg dalszy recenzji zapraszam na mojego bloga:)
https://kocieczytanie.blogspot.com/2017/11/znajdz-w-sobie-odwage.html
Dziś porozmawiamy sobie o życiu, a dokładnie o tym, jak trudne może ono być. Zapewne każdy z nas nie raz znalazł się na przysłowiowym, życiowym zakręcie. Wówczas czujemy, że fundamenty, na których je opieraliśmy, zaczynają chwiać się w posadach, a nasz świat się wali. W takiej sytuacji zmuszeni jesteśmy do podjęcia wielu trudnych decyzji po to, by nadać naszemu życiu nowy...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-09-13
MOJE LUSTRZANE ODBICIE
Dziś opowiem Wam swoją historię.Zapewne wielu z Was zastanawia się jak to możliwe,że recenzując/opiniując książkę,której przecież nie jestem autorką twierdzę,że jest to moja historia.Powód jest bardzo prosty,otóż wielokrotnie już przy okazji recenzowania książek o tematyce niepełnosprawności czy choroby pisałam,że ja również jestem niepełnosprawna ruchowo.Jednak tym razem miałam wrażenie że czytam książkę o sobie,a to dlatego,że moja niepełnosprawność jest identyczna jak niepełnosprawność autorki książki"Moje pory roku" Laury Izabeli Jurga.Obie urodziłyśmy się z Dziecięcym Porażeniem Mózgowym.Obie również jako dzieci "byłyśmy baletnicami" chodząc wyłącznie na palcach w skutek czego obie przeszłyśmy tożsame operacje.Podobieństw jest naprawdę bardzo wiele lecz nie będę o nich pisać,żeby nie zdradzić całej treści utworu.Lektura tej książki nie była dla mnie łatwa,gdyż powróciło do mnie wiele trudnych,często bolesnych wspomnień z sytuacji przez które musiałam przejść,by zaakceptować i nauczyć się żyć z jak ja to określam "Moją przyjaciółką niepełnosprawnością".
Ciąg dalszy znajdziecie na moim blogu.
Zapraszam:)
https://kocieczytanie.blogspot.com/2017/11/moje-lustrzane-odbicie.html
MOJE LUSTRZANE ODBICIE
Dziś opowiem Wam swoją historię.Zapewne wielu z Was zastanawia się jak to możliwe,że recenzując/opiniując książkę,której przecież nie jestem autorką twierdzę,że jest to moja historia.Powód jest bardzo prosty,otóż wielokrotnie już przy okazji recenzowania książek o tematyce niepełnosprawności czy choroby pisałam,że ja również jestem niepełnosprawna...
2013-08-08
*Dziś zapraszam wszystkich do lektury książki pod hasłem kontrowersji.Ukazanie się jej na rynku wydawniczym wzbudziło w czytelnikach wiele emocji i niezbyt pochlebnych opinii.Mowa oczywiście o utworze Sophie Morgan"Wyznania uległej" Ale zanim powiem kilka słów o samej książce przyjrzyjmy się jej jakże wymownej okładce, która w zasadzie mówi wszystko o charakterze utworu.Czarne mroczne tło symbolizujące mroczną stronę pożądana a na nim skrępowane kobiece dłonie będące symbolem uległości i poddaństwa.W dłoniach piękna róża kwintesencja kobiecości.No i te czarne paznokcie będące wyrazem buntu, który pomimo poddaństwa budzi się w uległej kobiecie.Są to moje subiektywne odczucia i skojarzenia jakie nasunęły mi się od razu, gdy po raz pierwszy zobaczyłam okładkę jeszcze przed przeczytaniem książki w zestawieniu z jej tytułem i cytatem umieszczonym na rewersie książki.
**Lubię kiedy sprawiasz mi ból.Pragnę tego.Wiem,że może nie wierzyć w to kiedy patrzę na ciebie ze złością, płaczę,rumienię się albo próbuję ukryć strach.Ale to właśnie mnie kręci.Ból, poniżenie, niepewność - to na mnie działa.Kiedy krępujesz mi nadgarstki,chwytasz za gardło,ciągniesz za włosy, posiadasz mnie, władasz mną,moje serce szybciej bije.
I robię się mokra...
Myślę,że ten cytat wszystko wam uzmysłowił moi drodzy ale gdyby w kimś jednak budził jeszcze jakąś niepewność, co do fabuły pozwolę sobie napisać o niej kilka słów.
dalszy ciąg recenzji na moim blogu.
https://kocieczytanie.blogspot.com/2017/11/pod-hasem-kontrowersja.html
*Dziś zapraszam wszystkich do lektury książki pod hasłem kontrowersji.Ukazanie się jej na rynku wydawniczym wzbudziło w czytelnikach wiele emocji i niezbyt pochlebnych opinii.Mowa oczywiście o utworze Sophie Morgan"Wyznania uległej" Ale zanim powiem kilka słów o samej książce przyjrzyjmy się jej jakże wymownej okładce, która w zasadzie mówi wszystko o charakterze...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-10-25
Moi drodzy, dziś chcę zaprosić Was do lektury książki debiutującej polskiej pisarki Anny Krzyczkowskiej. Autorka debiutuje na rynku wydawniczym książką niezwykłą zarówno tematycznie, jak i pod względem przekazu, jaki książka ta w sobie niesie. Mowa oczywiście o książce „Niczemu Winne”. Pani Anna, kreując na kartach swej powieści losy jej bohaterów, porusza najczulsze struny ludzkiej duszy. Jak to się dzieje, przekonacie się już za chwilę.
„Świat się od smutku nie kurczy. Na cierpienie zawsze znajdzie się miejsce pod ludzkim dachem, gdzie powinno pachnieć radością. W czterech ścianach najczęściej zapada ciemność, którą rozświetlić mogą tylko niewinne promyczki. Czasem to złudzenie, zwykła iluzja”.
Laura, główna bohaterka powieści, choć żyje i wydawać by się mogło, wiedzie szczęśliwe, godne pozazdroszczenia, życie, tak naprawdę umarła przed pięcioma laty, kiedy to los odebrał jej dopiero co narodzonego synka, a ona musiała pożegnać go, zatrzaskując wieko małej białej trumienki, miejsca wiecznego spoczynku Mikołaja, Od tego czasu jej życie to iluzja. Kobieta na co dzień cieszy się życiem, uśmiecha się i stara się odnaleźć bezpieczną przystań u boku męża. Co więcej, pomaga ludziom odzyskać wewnętrzny spokój i drogę ku szczęściu, jako że jest psychologiem. Niestety jak wiadomo, szewc bez butów chodzi. Kiedy za naszą bohaterką zamykają się drzwi jej domu, kurtyna iluzji opada i w zaciszu czterech ścian jej serce rozrywa ból i tęsknota za swoim małym skarbem.
„Nie chciałam żadnej pomocy. Nie zasługiwałam na nią.Ja mojemu dziecku nie pomogłam. Nie zrobiłam nic.Nie umiałam nawet wybłagać, by zostało przy mnie dłużej niż jeden dzień”.
Ciąg dalszy na moim blogu, zapraszam:)
http://kocieczytanie.blogspot.com/2017/10/marzenia-sie-speniaja-lecz-nie-zawsze.html
Moi drodzy, dziś chcę zaprosić Was do lektury książki debiutującej polskiej pisarki Anny Krzyczkowskiej. Autorka debiutuje na rynku wydawniczym książką niezwykłą zarówno tematycznie, jak i pod względem przekazu, jaki książka ta w sobie niesie. Mowa oczywiście o książce „Niczemu Winne”. Pani Anna, kreując na kartach swej powieści losy jej bohaterów, porusza najczulsze struny...
więcej mniej Pokaż mimo to
Mój ojciec jest potworem w ludzkiej skórze.
Moi kochani, jeśli od dłuższego czasu jesteście w miarę regularnymi gośćmi na moim blogu, to zapewne wiecie, że z wykształcenia jestem psychologiem dziecięcym. Wybierając ten zawód, kierowałam się chęcią niesienia pomocy tym najbardziej bezbronnym, czyli właśnie dzieciom. Nie piszę Wam tego, aby w jakikolwiek sposób „urosnąć” w Waszych oczach, ale dlatego, abyście mieli świadomość, że ten piękny, ale i trudny zawód niejako wymógł na mnie konfrontację z ogromem bólu i cierpienia, którego doświadczają dzieci i młodzież niestety także we własnych domach. Większości z nas dom rodzinny, kojarzy się z poczuciem ciepła i bezpieczeństwa, tymczasem w tych młodych ludziach słowo dom budziło strach i lęk, bo właśnie tam doznały największego cierpienia i upokorzenia. Teraz, mimo że na szczęście w wielu przypadkach, ktoś podał im pomocną dłoń, aby mogły zaznać choć trochę lepszego życia, to jednak piekło wszystkiego, co przeżyły w przeszłości, trwa nadal w ich wspomnieniach, z którymi często nie mogą sobie poradzić.
Zdecydowałam się poruszyć ten temat ze względu na przeczytaną przeze mnie w ostatnim czasie książkę Małgorzaty Brodzik „Walcząc z przeszłością”. Niektórzy z Was mogą już kojarzyć autorkę z bloga Mama na obcasach, którego jest twórczynią.
„Walcząc z przeszłością” to debiutancka powieść Pani Małgosi i muszę przyznać, że jestem pełna podziwu, iż znalazła w sobie siłę i odwagę, aby od razu na początku swojej przygody z pisaniem podzielić się z nami tak trudną i bolesną historią, jaką znajdziemy na kartach książki. Tym bardziej że jak dowiadujemy się z samej jej okładki, wydarzenia, o których w niej przeczytamy, są inspirowane przeżyciami z dzieciństwa autorki. A temat, któremu zdecydowała się stawić czoła to dorastanie w rodzinie, w które alkohol, przemoc i bieda są stałymi elementami życia.
Poznajcie Emmę nastoletnią dziewczynę, która, od kiedy tylko sięga pamięcią wspólnie z matką żyła w piekle zgotowanym im przez ojca alkoholika. Dziewczyna przez wiele lat była świadkiem tego, jak ojciec pił i bił matkę, a ta znosiła wszystko w pokorze i ciszy. Krzysztof, bo to o nim mowa, jest potworem w ludzkiej skórze. Aby zdobyć pieniądze na picie, ograbi rodzinę z ostatniego grosza. A kiedy trunek przejmie nad nim władzę, nie szczędzi żonie i córce razów zarówno tych psychicznych, jak i fizycznych. Nasza bohaterka często jest pozostawiona samej sobie, bo mimo tego, że to ona jest dzieckiem, a jej matka rodzicem, to niestety bierność kobiety wobec tego, co dzieje się w ich domu, której córka nie może zrozumieć, sprawia, że jest ona zmuszona bardzo szybko dorosnąć i przejąć opiekę nad matką. Paula pragnie lepszego życia dla swojej Emmy, ale nie podejmuje żadnych działań, by zrobić cokolwiek w tym kierunku. Emma ma o to żal do swojej rodzicielki, ponieważ wie, że istnieje wiele instytucji, które mogłyby im pomóc, gdyby tylko ta zechciała opowiedzieć całą prawdę o ich koszmarnym życiu. Ich codzienność to gra pozorów i życie w ciągłym lęku, o to, co przyniesie kolejny dzień.
W tym miejscu muszę przyznać się Wam, że poznając tę historię, przez cały czas zadawałam sobie pytanie, co też jeszcze musi się stać, aby Paula się opamiętała i zawalczyła o siebie i swoje dziecko?.I stało się. Jak to zazwyczaj w takich sytuacjach bywa, musiało dojść do tragedii, aby zrozumieć, że wielu krzywdom można było zapobiec. Ale o tym musicie przeczytać już sami.
Podczas niedawnej rozmowy z moją koleżanką na temat tej książki ona powiedziała mi, że nie może zrozumieć, dlaczego ludzie, którzy w swoim życiu doznali krzywdy, chcą się nią dzielić publicznie, na przykład pisząc książki, czy też występując w programach telewizyjnych. Otóż czasem wspomnienia przeszłości są tak trudne, że nie jesteśmy w stanie z nimi dalej żyć i zamknąć tak bolesnego rozdziału naszej przeszłości. Aby móc iść dalej potrzebujemy wyrzucić z siebie cały trawiący nas od środka ból i go przepracować. Przelanie swoich emocji na papier, czy też opowiedzenie komuś o tym, co nas spotkało, może stać się dla nas swego rodzaju terapią i oczyszczeniem z tego, co niszczy nas każdego dnia, powracając, chociażby w ciągle bardzo realistycznych mimo upływu czasu snach. Oczywiście prawdopodobnie nigdy nie da się wymazać tych okrutnych przeżyć z pamięci, ale takie otwarcie się przed ludźmi może sprawić, że ból stanie się choć trochę łatwiejszy do zniesienia. Przestaniemy uciekać w poczucie winy, którym często ofiary przemocy się dręczą i nauczymy się żyć z tym, co już zawsze będzie częścią nas samych, a przede wszystkim pozwoli nam uwierzyć w to, że mamy prawo do normalnego, spokojnego życia bez strachu, przemocy i poniżania.
Według mnie, choć, jak sama autorka pisze, tylko niektóre opisane w książce sytuacje są prawdziwe, to właśnie ta książka może być dla niej swego rodzaju katharsis.
Małgorzata Brodzik apeluje również do nas wszystkich, abyśmy nie pozostawali obojętni na ludzkie cierpienie. Zjawisko przemocy domowej jest niestety bardzo częste w naszym społeczeństwie, dlatego bardzo ważne jest, abyśmy reagowali natychmiast, kiedy jesteśmy świadkami przemocy, bądź jeśli wiemy, że komuś za zamkniętymi drzwiami własnego domu dzieje się krzywda. Przykład głównej bohaterki książki pokazuje, że gdyby ktoś odważył się jej pomóc, życie tej rodziny mogłoby potoczyć się zupełnie inaczej.
Zazwyczaj, kiedy czytam książki, które są opisem gehenny, jaką z różnych powodów stało się czyjeś życie, nie decyduję się na ich ocenę, ponieważ uważam, że po prostu nie mam do tego prawa. Tym razem jednak ze względu na to, że część przedstawionej nam opowieści jest fikcją literacką, a także mając na uwadze swoje wykształcenie zawodowe, pokuszę się o pewne uwagi po lekturze.
„Walcząc z przeszłością” to bardzo trudna i wstrząsająca historia, która na pewno nikogo, kto sięgnie po książkę, nie pozostawi obojętnym na to, o czym w niej przeczyta. Biorąc do ręki ten tytuł, musicie mieć świadomość, że jej lektura może okazać się dla Was trudną emocjonalną przeprawą, choć trzeba przyznać, że swobodny i przystępny styl pisania, którym posługuje się autorka zdecydowanie, ułatwia nam skonfrontowanie się z całym syfem, jak określa to Ona sama. Tytuł ten to zdecydowanie bardzo udany debiut i serdecznie zachęcam Was do jego przeczytania, ale jednak, jako psycholog nie mogę zgodzić się z kreacją sfery emocjonalnej samej Emmy.
Z doświadczenia wiem, że dzieci, które stały się ofiarami przemocy, nie prezentują takiej postawy, jaką możemy zaobserwować u tej postaci. Nie chcę Wam zbyt wiele zdradzać, aby nie narzucać Wam, jak macie odbierać jej osobę. Dzieci te są wystraszone, nieśmiałe i zamknięte w sobie. Emma natomiast mocno kontrastuje z tymi faktami. Dlatego, jeśli miałabym oceniać realizm tej postaci, to nie do końca został on odzwierciedlony.
Przejdźmy zatem do kilku słów podsumowania. „Walcząc z przeszłością” to książka, po którą zdecydowanie warto sięgnąć, jeśli tylko jesteście gotowi zmierzyć się z bólem, cierpieniem i ckężsrem krzywdy, której jest tu naprawdę wiele. Książka wstrząsa czytelnikiem, porusza do głębi, daje do myślenia i otwiera nasze oczy na piekło. Na to, co dzieje się w patologicznych rodzinach, a czego my często nie zauważamy, albo mówiąc wprost, od czego umywamy ręce, tłumacząc to tym, że nie chcemy się wtrącać w nie nasze sprawy. Kochani pamiętajmy o jednym, jeśli krzywda dzieje się dziecku, to zawsze jest nasza sprawa i nie wolno nam po prostu nie reagować.
Poza głównym wątkiem przemocy odnajdziemy tu również kilka innych bardzo ważnych kwestii, na które została zwrócona nasza uwaga. Jednym z nich jest prześladowanie, Emmy przez rówieśników w szkole. Dziewczyna była uważana za gorszą właśnie dlatego, że koledzy postrzegali ją przez pryzmat ojca alkoholika i prześladowali tylko ze względu na to, że była biedna. Uczulam Was moi kochani, abyście rozmawiali ze swoimi dziećmi na tak ważne tematy w domach i uświadamiali im, że dzieci nie odpowiadają za czyny swoich rodziców i nie powinno się ich w taki sposób oceniać. A to, że są biedni, nie znaczy, że są gorsi. Emma nie miała przyjaciół, choć bardzo tego potrzebowała. Wtedy na pewno byłoby jej łatwiej przejść przez tę trudną drogę, którą wybrało dla niej życie.
Kolejny aspekt to kwestia żalu, poczucia winy, przebaczenia i wyznania całej prawdy. Emma wielu zachowań i wyborów swojej matki nie rozumiała, dlatego to właśnie ją w dużej mierze obwiniała za to, jak potoczyło się ich życie. Miała do niej żal i obsrczała ją winą za wiele zaistniałych sytuacji. Obie kobiety natomiast zmagały się z poczuciem własnej winny, bo każda z nich miała sobie coś do zarzucenia. W tej sytuacji tylko otwartość i szczerość często aż do bólu może przynieść ukojenie i szansę na wybaczenie. Sprawdźcie koniecznie, czy w przypadku Emmy i Pauli doszło do takiej rozmowy i czy padły słowa przebaczenia.
Cóż więcej mogę napisać. Autorce serdecznie gratuluję tak wartościowego debiutu i dziękuj, że zechciała podzielić się z nami tak bolesnymi życiowymi doświadczeniami, co z pewnością nie było łatwe. Was jeszcze raz zachęcam do poznania tej historii, a przede wszystkim do głębokich i ważnych refleksji, których zapewniam, nie da się uniknąć. Sama z niecierpliwością czekam na kontynuację, ponieważ zakończenie sugeruje, że takowa może się pojawić, na co bardzo liczę i mam nadzieję, że będziemy ją mogli poznać już niedługo.
Recenzja powstała we współpracy z wydawnictwem WasPos, za co bardzo dziękuję.
https://kocieczytanie.blogspot.com/2020/04/moj-ojciec-jest-potworem-w-ludzkiej.html
Mój ojciec jest potworem w ludzkiej skórze.
więcej Pokaż mimo toMoi kochani, jeśli od dłuższego czasu jesteście w miarę regularnymi gośćmi na moim blogu, to zapewne wiecie, że z wykształcenia jestem psychologiem dziecięcym. Wybierając ten zawód, kierowałam się chęcią niesienia pomocy tym najbardziej bezbronnym, czyli właśnie dzieciom. Nie piszę Wam tego, aby w jakikolwiek sposób „urosnąć” w...